Tydzień misyjny i misjonarze

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Twitter

  • W tę niedzielę rozpocznie się Tydzień Misyjny, który został objęty hasłem “Będziecie moimi świadkami”.
  • Za początek odnowy misyjnej uważa się rozpoczęcie w 1822 r. działalności inicjatywy Pauliny Jaricot Dzieła Rozkrzewiania Wiary we Francji.
  • W 1926 roku papież Pius XI wydał encyklikę Rerum Ecclesiae, która rozpoczęła nowożytną drogę misjonarzy.
  • Sobór Watykański II w Dekrecie o Działalności misyjnej Kościoła przypomniał o obowiązku każdego katolika we wsparciu dzieła misyjnego.
  • W Polsce i na świecie istnieją różne zgromadzenia i inicjatywy misyjne, które można wspierać duchowo i finansowo.
  • Zobacz także: Czy tak wyglądał Chrystus złożony w Grobie? Spektakularna praca naukowców [+ZDJĘCIA]

W 2022 roku Tydzień Misyjny oraz Niedziela Misyjna będzie obchodzona 23 października pod hasłem “Będziecie moimi świadkami”. 

Tydzień misyjny i historia jego początków

Odnowa misyjna rozpoczęła się we Francji, zapoczątkowana założeniem w 1822 roku z inicjatywy Pauliny Jaricot Dzieła Rozkrzewiania Wiary. W 1843 roku w Nancy powstało Dzieło Misyjne Dzieci, a w 1889 w Caen Dzieło św. Piotra Apostoła. Zaczęły pojawiać się pierwsze encykliki misyjne: papież Grzegorz XVI w dniu 15 sierpnia 1840 roku wydał encyklikę Probe Nostis w celu ożywienia rozkrzewiania wiary na wszystkich kontynentach świata. Zwrócił on uwagę na rolę Dzieła Rozkrzewiania Wiary z Lyonu w tych przedsięwzięciach.

Papież Leon XIII w dniu 13 grudnia 1880 roku ogłosił encyklikę Sancta Dei Civitas, podkreślając głęboką potrzebę współpracy misyjnej wszystkich wiernych przez modlitwę i jałmużnę.

Dzięki tym działaniom, w duchu modlitwy i ofiary, od połowy XIX wieku ożywiła się działalność misyjna Kościoła, zwłaszcza instytutów misyjnych, zakładanych m.in. przez kardynała Lavigerie, biskupa Marion de Brasillac, o. J. Libermanna, biskupa D. Comboni, biskupa E. de Mazenode. Zaczął rodzić się duch uniwersalnej odpowiedzialności i współpracy misyjnej wśród wiernych.

Na początku XX wieku papież Pius X brewem In Apostolicum Sublecti Munus, z dnia 25 marca 1904 roku, ogłosił św. Franciszka Ksawerego patronem Dzieła Rozkrzewiania Wiary. Wkrótce, po zakończeniu I wojny światowej, Benedykt XV ogłosił w dniu 30 listopada 1919 roku list apostolski Maximum illud, dzięki któremu na nowo ukierunkował misyjne wysiłki Kościoła.

Wielkim orędownikiem sprawy misyjnej w swojej diecezji był kardynał Achille Ratti, a jako papież Pius XI w motu proprio Romanorum Pontificum w 1922 roku podniósł do godności papieskiej Dzieło Rozkrzewiania Wiary, Dzieło Misyjne Dzieci oraz Dzieło św. Piotra Apostoła. W 1926 roku wydał encyklikę Rerum Ecclesiae, w której ukazał wagę działalności misyjnej Kościoła. Papież potwierdził naglącą potrzebę i ważność zamierzeń misyjnych, jak również konieczność uznania rodzimych Kościołów.

Czytaj więcej: “Czy społeczeństwo chrześcijańskie jest jeszcze możliwe?” W Krakowie zmierzą się z tym pytaniem

Każdy katolik odpowiada za wsparcie misjonarzy

Za misje w Kościele odpowiedzialny jest każdy ochrzczony, o czym przypomniał Sobór Watykański II w Dekrecie o Działalności misyjnej Kościoła.

Ponieważ cały Kościół jest misyjny i dzieło ewangelizacji jest podstawowym zadaniem Ludu Bożego, święty Sobór wzywa wszystkich do głębokiej odnowy wewnętrznej, aby mając żywą świadomość własnej odpowiedzialności za rozszerzenie Ewangelii, podjęli swoją cząstkę w dziele misyjnym wśród narodów. Wszyscy wierni, jako członki żywego Chrystusa, wcieleni i upodobnieni do Niego przez chrzest, bierzmowanie i Eucharystię, zobowiązani są do współpracy w szerzeniu i w rozwoju Jego Ciała, aby jak najprędzej doprowadzić je do pełni

– czytamy w Dekrecie o Działalności misyjnej Kościoła (35-36).

Nie wszyscy mogą np. wyjechać do kraju, gdzie realizowana jest jakaś konkretna forma misyjnego zaangażowania. Każdy jednak, bez względu na wiek, może znaleźć jakąś formę wsparcia misjonarzy i ich działalności.

Sobór wskazuje, że pierwszą i najważniejszą formą uczestnictwa w misyjnej działalności Kościoła jest po prostu głębokie życie chrześcijańskie, któremu naturalnie towarzyszy świadectwo.

Tydzień misyjny otoczony gorącą modlitwą

Inną formą wskazaną przez sobór jest ofiarowanie Bogu modlitw i pokutnych uczynków w intencji ewangelizacji świata – “Misjom służy się skutecznie przez modlitwę, ofiarowanie Bogu codziennego życia, a zwłaszcza cierpień i doświadczeń”.

Szczególnymi dniami modlitwy i ofiary za misjonarzy są: Światowy Dzień Misyjny i Tydzień Misyjny, październik – miesiąc różańcowy, Uroczystość Objawienia Pańskiego, II Niedziela Wielkiego Postu “Ad Gentes”, a dla dzieci pierwszokomunijnych jeden z dni Białego Tygodnia.

Najdoskonalszą formą modlitwy jest ofiarowanie w misyjnych intencjach Mszy świętej. Zachęca się do przywoływania patronów misji: św. Franciszka Ksawerego, św. Teresy od Dzieciątka Jezus czy bł. Marii Teresy Ledóchowskiej.

W parafiach, różnych wspólnotach, a zwłaszcza przy zakonach realizujących zamiejscowe misje, realizowane są specjalne spotkania modlitewne, koordynowane są grupy. Powstają inicjatywy takie jak np. modlitewna tzw. adopcja misjonarzy, czy Misyjne Apostolstwo Chorych czy Żywy Różaniec dla misji.

Czytaj więcej: Meksykańskie serce katolików. Rekordowa pielgrzymka do Matki Bożej z Zapopan

Dobrowolne ofiary misyjne

Misjonarzy i kontynuowanie przez nich misji w służbie innym można wesprzeć również materialnie, przy okazji specjalnych zbiórek finansowych, a także realizując np. stały przelew na wybrane dzieło misyjne.

Popularną formą wsparcia misjonarzy jest zamawianie u misjonarzy-prezbiterów Mszy świętych pojedynczych, gregoriańskich czy wieczystych, lub u werbistów przez stronę www.divinewordgifts.org czy w Stowarzyszeniu Misji Afrykańskich:misje-jezuickie.pl/biuro-misyjne/zamawianie-mszy-swietych/.

Istnieje możliwość odpisania 1 proc. podatku na wybrane dzieło misyjne. Dzieło Pomocy „Ad gentes”, finansujące projekty edukacyjne, medyczne, charytatywne i ewangelizacyjne realizowane przez misjonarzy w 100 krajach świata. Można kupować misyjną literaturę – czasopisma, książki.

Można wreszcie organizować zbiórki w swoich środowiskach, lub z okazji osobistych okoliczności takich jak urodziny.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

gosc.pl

MON wzmacnia obronę przeciwlotniczą

MON podpisało umowę ws. zakupu zestawu przeciwlotniczego Narew / Fot. PAP/Rafał Guz. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak przekazał, że chciałby on zastąpił wozy piechoty BWP nowym typem pojazdów.
  • Od wielu lat polskie zakłady opracowywują pojazd o nazwie Borsuk.
  • Borsuki miałyby w przyszłości stanowić trzon polskiej piechoty.
  • Natomiast południowokoreańskie wozy AS-21 mają za zadanie uzupełniać poszczególne luki.
  • Zobacz także: Duda rozmawiał z prezydentem Iranu o dronach dla Rosji

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak nie ukrywa, że chciałby on zmodernizować Dywizje Zmechanizowane nowoczesnymi pojazdami pancernymi. Wysłużone BWP miałyby zostać zastąpione głównie wozami piechoty typu Borsuk, krajowej produkcji. Z kolei koreański AS-21 odbywa właśnie testy w 18 Dywizji Zmechanizowanej.

Szukamy optymalnych rozwiązań, by wzmocnić wojska zmechanizowane. Priorytetem jest bojowy wóz piechoty BORSUK, który niebawem będzie testowany w 16 Dywizji Zmechanizowanej. Rozważany jako uzupełnienie koreański BWP AS-21 rozpoczął właśnie testy w 18 Dywizji Zmechanizowanej

– napisał na Twitterze minister obrony Mariusz Błaszczak.

Czytaj więcej: Ile trafiło do Polski węgla? SPP zamówiły kilkadziesiąt mln ton

Polski BWP nowej generacji

Borsuk jest polskim prototypem bojowego wozu piechoty. Został on opracowany i rozwijany w ramach projektu Nowego Pływającego Bojowego Wozu Piechoty o kryptonimie Borsuk. Pierwszy prototyp maszyny powstał w roku 2017. Jednostka jest zasilana silnikiem Power-pack z silnikiem MTU 8V199 TE20 o mocy 720 KM KM i przekładnią Perkins x300.  

Jednostka ma 7.6 metrów długości i 3.4 metrów szerokości. Waga pojazdu to 25 ton. “Borsuki” są uzbrojone w działo automatyczne  ATK Bushmaster II kal.30 mm UKM-2000C i podwójną wyrzutnie PPK Spike.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

tysol.pl, twitter.com

Poseł Mariusz Kałużny z Solidarnej Polski

Poseł Mariusz Kałużny z Solidarnej Polski / Fot. PAP/Tomasz Gzell. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • Od kilku miesięcy do mediów przedostają się informacje o zgrzycie między Prawem i Sprawiedliwością, a Solidarna Polską.
  • Zbigniew Ziobro wraz z kolegami z partii krytykuje premiera Mateusza Morawieckiego za przyjęcie tzw. kamieni milowych.
  • Morawiecki miałby również wkrótce odsunięty od władzy, a zastąpić by go miała marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
  • Jednak sam prezes PiS Jarosław Kaczyński zapewnił, że Morawiecki nadal ma jego poparcie.
  • Zobacz także: V Forum Kobiet NSZZ “Solidarność”. “Nieoceniona rola kobiet”

Koalicjant Prawa i Sprawiedliwości – Solidarna Polska, od wielu miesięcy krytykuje premiera Mateusza Morawieckiego za zgodę na realizację tzw. kamieni milowych.

Latem media donosiły nawet, że w związku z niezadowoleniem części posłów PiS, związanym z akceptacją przez premiera tych zapisów, możliwa jest dymisja Morawieckiego. Kandydatką na stanowisko miałaby być obecna marszałek Sejmu Elżbieta Witek.

Jednakże, zgodnie z ustaleniami radia RMF FM prezes PiS Jarosław Kaczyński zakończył dyskusję na temat zmiany szefa rządu i poinformował, że na razie Morawiecki pozostanie na tym stanowisku

O sprawę tzw. kamieni milowych zapytała posła SP Mariusza Kałużnego dziennikarka “Gazety Wyborczej” Justyna Dobrosz-Oracz.

To jest błąd premiera Mateusza Morawieckiego

– stwierdził krótko poseł Mariusz Kałużny z Solidarnej Polski.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

dorzeczy.pl, wyborcza.pl

Donald Tusk

Łęczna, 04.05.2022. Przewodniczący PO Donald Tusk (P) w drodze na spotkanie z personelem Szpitala Powiatowego w Łęcznej, 4 bm. Donald Tusk przebywa z wizytą w woj. lubelskim. (jm) PAP/Wojtek Jargiło / fot. PAP/Wojtek Jargiło Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • Według ustaleń “Newsweeka” Marcin W. miał stwierdzić, że Marek Falenta przekazał taśmy z afery podsłuchowej jeszcze przed ich ujawnieniem w 2014 r.
  • Były premier Polski Donald Tusk, stwierdził, że wówczas Rosjanie byli zainteresowani zmianą władzy w Polsce oraz destabilizacją polityczną.
  • W ujawnionych w środę przez Prokuraturę Krajową zeznań Marcina W. wynika, że Michał Tusk miał pośredniczyć przy przekazywaniu łapówki dla rządu.
  • Miało chodzić o 600 tys. zł. przekazanych w ikonicznej już reklamówce Biedronki.
  • Syn przewodniczącego Platformy Obywatelskiej stanowczo zaprzecza tym oskarżeniom oraz znajomości z Falentą, czy też Marcinem W.
  • Zobacz także: Rząd zgodził się na zapisy pozwalające UE na bojkot wypłaty pieniędzy z polityki spójności?

W poniedziałek tygodnik “Newsweek Polska” napisał, że Marcin W. – wspólnik skazanego za aferę podsłuchową Marka Falenty – sprzedał Rosjanom nagrania z udziałem najważniejszych osób w państwie jeszcze przed ujawnieniem pierwszych taśm w 2014 r. Wcześniej Falenta miał prosić Marcina W., aby skontaktował się z Rosjanami i spytał, czy są zainteresowani nagraniami różnych ważnych osób.W. złożył takie zeznania w prokuraturze w 2021 roku.

Do tekstu w “Newsweeku” we wtorek odniósł się Donald Tusk, stwierdzając, że Rosjanie byli zainteresowani zmianą władzy w Polsce, a przynajmniej destabilizacją sytuacji politycznej. Ówczesny rząd rozmawiał o możliwości budowy mostów energetycznych między Ukrainą a Unią Europejską oraz między Ukrainą a Polską.

W odpowiedzi na publikację tygodnika, ale głównie na reakcje polityków Koalicji Obywatelskiej, Prokuratura Krajowa ujawniła w środę wieczorem sześć protokołów z zeznań Marcina W., a minister Zbigniew Ziobro zaznaczył, że śledczy nie podchodzą do treści zeznań Marcina W. bezkrytycznie. 

Postanowiłem, że interes publiczny wymaga, by obywatele poznali całość złożonych przez niego relacji dotyczących wątku kryminalno-politycznego w kontekście związków z Rosją

– stwierdził Zbigniew Ziobro.

Co znajduje się w protokołach z zeznań?

Nowe protokoły pochodzą z zeznań Marcina W., rejestrowanych z 23 września 2014 r., 24 sierpnia 2015 r., 20 listopada 2017 r., 16 września 2019 r. i 11 czerwca 2021 r. W protokole z 2017 roku zapisano zeznania, z których wynika, że w 2014 roku W. miał przekazać synowi Donalda Tuska, Michałowi, tzw. reklamówkę z Biedronki, w której było 600 tys. euro.

Pieniądze miały być przeznaczone dla osób rządzących w zamian za możliwość pośredniczenia firmy Falenty w dostawach rosyjskiego węgla dla jednej z państwowych spółek.

Marek F. twierdził, że jest w stanie to załatwić, tylko potrzeba na to, z tego co pamiętam, 600 tys. euro, które miało być przekazane, jak to mówił Marek F. ‘dla Tuska’ w szerokim tego słowa znaczeniu, bo nie wiem, czy chodziło o partię, czy o samego Donalda Tuska, czy o rząd w znaczeniu wówczas rządzących Polską, w każdym razie pieniądze te odbierał od nas M. T., syn byłego premiera

– zeznawał Marcin W.

Według zeznań Marcina W. syn Donalda Tuska miał bardzo stanowczo upewniać się, czy w reklamówce faktycznie znajduje się obiecane 600 tys. zł. Stwierdził również, że jeśli pośrednik źle policzył i przekazał pieniądze, to stałby się celem dla pewnych kręgów.

Marcin W. zeznaje też, że kiedy indziej Sławomirowi Nowakowi miał „podrzucić” do pewnego hotelu 6 tys. zł, gdyż ten zapomniał portfela. 

Czytaj więcej: E-bilet autostradowy. Co warto wiedzieć?

Michał Tusk dementuje doniesienia medialne

W rozmowie z Onetem do ujawnionych protokołów odniósł się syn premiera, były dziennikarz “Gazety Wyborczej”, Michał Tusk, mówiąc, że nigdy nie poznał ani Marcina W., ani Marka Falenty, zaś informacje o wspomnianych zeznaniach pojawiały się już w mediach.

To totalne bzdury. Prokuratura ma je od lat. Nigdy przez te wszystkie lata nie byłem nawet przesłuchiwany w tej sprawie

– zaznaczył Michał Tusk.

W komentarzu zamieszczonym na stronie “Newsweeka” Rzeczkowski pisze, że ujawnione przez Prokuraturę Generalną protokoły są „wrzutką mającą odwrócić uwagę opinii publicznej od afery podsłuchowej”.

Nie ma w nich śladu, by śledczy zbadali wątek szpiegowski. Są za to dokumenty, w których pojawiają się nazwiska syna Donalda Tuska i polityków związanych z PO. Ujawnione protokoły komentowali też na Twitterze dziennikarze.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

wirtualnemedia.pl

Bartłomiej Wróblewski

Bartłomiej Wróblewski / wikimedia commons

  • Bartłomiej Wróblewski z Prawa i Sprawiedliwości skomentował sytuację matek z trudnymi ciążami.
  • Jego zdaniem polski parlament powinien jak najszybciej przyjąć gotowy od roku projekt, “w zakresie wsparcia rodzin i matek w trudnych ciążach, który łączy propozycje hospicyjne ministra Michała Wójcika, parlamentarnego zespołu życia i rodziny oraz niektóre MRiPS”.
  • Poseł wskazał, że jest to zaniedbanie ze strony PiS.
  • Zaznaczył, że należy również rozwiązać trudną sytuację dorosłych osób z niepełnosprawnością.
  • Zobacz także: Mocny kręgosłup moralny kapitana klubu z Eredivisie. “Nie czuję się odpowiednią osobą, żeby w tym uczestniczyć”

W wywiadzie dla “Dziennik Gazeta Prawna” Bartłomiej Wróblewski podkreślił, że zobowiązanie ustawodawcy względem rodzin, w których na świat przyjdzie dziecko obarczone ciężką, nieodwracalną wadą, wynika z konstytucji.

I rzeczywiście trybunał o tym obowiązku pomocy państwa wobec rodzin i matek w trudnych ciążach oraz wobec osób z niepełnosprawnościami przypomniał. Jest zaniedbaniem z naszej strony, szczególnie Ministerstwa Rodziny, że tych konkretnych rozwiązań nie ma

– stwierdził poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Zapewnił on jednak, że od roku czeka projekt, “w zakresie wsparcia rodzin i matek w trudnych ciążach, który łączy propozycje hospicyjne ministra Michała Wójcika, parlamentarnego zespołu życia i rodziny oraz niektóre MRiPS”.

Pytany, czego zaniedbano w pierwszej kolejności, poseł PiS odpowiedział, że nie zaczynamy od zera, bo od 2016 r., gdyż obecnie funkcjonuje jest program “Za życiem”.

Natomiast w ocenie TK to nie wystarcza i dlatego potrzebna jest zmiana: systemowa pomoc psychologiczna dla matek i rodzin, szeroki, równy w całym kraju dostęp do hospicjów perinatalnych. Ważnym elementem wsparcia byłoby jednorazowe bądź wypłacane w kilku ratach świadczenie z tytułu urodzenia ciężko chorego dziecka. Optujemy, aby zostało podniesione do 20 tys. zł. To powinno być zrobione zaraz po ogłoszeniu wyroku TK. Brak działania jest swoistym lekceważeniem trybunału

– wyjaśnił Bartłomiej Wróblewski.

Czytaj więcej: Meksykańskie serce katolików. Rekordowa pielgrzymka do Matki Bożej z Zapopan

Opieka nad dorosłymi osobami niepełnosprawnymi

Wyjawił również, że palącym problemem jest również rozwiązanie kwestii opieki nad dorosłymi osobami niepełnosprawnymi, szczególnie przy śmierci rodziców. Poseł Wróblewski oczekuje również wprowadzenia rozwiązań dla osób z niepełnosprawnością, które mogłyby podjąć się odpowiedniej dla nich pracy.

Po pierwsze, kwestia opieki nad dorosłymi niepełnosprawnymi po śmierci rodziców. Po drugie, oczekiwana przez rodziny osób z niepełnosprawnościami możliwość łączenia pracy zarobkowej z pobieraniem świadczenia pielęgnacyjnego. Złożyliśmy z grupą 20 posłów interpelacje w tych sprawach do Ministerstwa Rodziny

– wyjaśnił.

Jak zaznaczył, sprawa wsparcia dla matek w trudnych ciążach jest pilna, wynika wprost z orzeczenia TK.

Brak jej rozwiązania jest istotnym argumentem ze strony przeciwników ochrony życia. Ma także inną konsekwencję. Przysłania dorobek Zjednoczonej Prawicy w sferze pomocy chorym, słabszym, z niepełnosprawnościami: znaczące podwyższenie najniższych rent i innych świadczeń, wprowadzenie 500 plus dla osób trwale niezdolnych do samodzielnej egzystencji, wdrożenie programu Dostępność plus

– zaznaczył polityk.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

portalsamorzadowy.pl

Uczestnicy Marszu Niepodległości 2021.

Uczestnicy Marszu Niepodległości 2021. / Fot. PAP/Leszek Szymański. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • W czwartek Sąd Najwyższy uchylił absurdalne decyzję sądu administracyjnego i okręgowego w Warszawie ws. cykliczności Marszu Niepodległości.
  • Od zeszłego roku prezydent Rafał Trzaskowski próbował różnymi metodami zabronić świętowania polskim patriotom.
  • Decyzja SN przywraca cykliczność Marszu Niepodległości.
  • Zobacz także: Limitowana koszulka Marszu Niepodległości od Red is Bad. Kup teraz

Przypomnijmy, że w ubiegłym roku Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił decyzję wojewody mazowieckiego, który zarejestrował Marsz Niepodległości jako tzw. wydarzenie cykliczne. W październiku 2021 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił zażalenie wojewody mazowieckiego oraz Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.

Uchylono postanowienie sądu

W czwartek, jak informuje serwis wPolityce.pl w tekście Klęska Trzaskowskiego i kasty w SN! Uchylono postanowienie sądu ws. cykliczności Marszu Niepodległości!, Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uchyliła postanowienie Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

Sąd Najwyższy uchylił dziś postanowienia SA i SO w Wa-wie w sprawie cyklicznego charakteru Marszu Niepodległości oraz oddalił odwołanie Prezydenta Warszawy od decyzji Wojewody Mazowieckiego. Oznacza to, że ani Rafał Trzaskowski, ani nikt inny nie może już zablokować Marszu

– przekazała Magdalena Ogórek.

Marsz Niepodległości wygrał z Trzaskowskim spór o cykliczność wydarzenia. Sąd Najwyższy uchylił postanowienie Sądu Apelacyjnego w Warszawie i tym samym Marsz Niepodległości pozostaje zgromadzeniem cyklicznym. To ostateczne zwycięstwo

– przekazał wiceprezes Marszu Niepodległości Tomasz Kalinowski.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

twitter.com, wpolityce.pl

Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Pixabay

  • Wiceminister aktywów państwowych Karol Rabenda poinformował ile dotychczas Spółki Skarbu Państwa sprowadziły do kraju węgla.
  • Według obecnych danych od lipca udało się zakontraktować i sprowadzić 6 mln ton kruszcu.
  • Rabenda podkreślił, że polskie władze zamówiły jeszcze 7 mln ton węgla, który ma trafić przed końcem 2022 r.
  • Zobacz także: Dziesiątki tankowców z LNG krążą po portach, ale jest dla nich niewiele terminali

Jeśli chodzi o węgiel, który importujemy od czasu wprowadzenia embarga na rosyjski węgiel – spółki Skarbu Państwa do lipca tego roku od wprowadzenia embarga zakontraktowały i sprowadziły niecałe 6 mln ton węgla, który trafił zarówno do energetyki

– poinformował wiceminister aktywów państwowych.

Podczas debaty nad projektem ustawy o zakupie preferencyjnym paliwa stałego przez gospodarstwa domowe wiceminister aktywów państwowych Karol Rabenda zaznaczył, że kolejne miliony ton trafią jeszcze przed końcem 2022 roku.

Do końca roku sprowadzimy, mamy zakontraktowane kolejne 7 mln ton węgla, który zostanie odsiany i przekierowany do gospodarstw domowych, do zakładów rolniczych, do biznesu, do ciepłownictwa

– zaznaczył Karol Rabenda.

Czytaj więcej: Truss rezygnuje. Przetrwała zaledwie 45 dni na stanowisku premiera

Połowa Polaków zaopatrzona w węgiel

Wiceminister przypomniał także, że po decyzji premiera Mateusza Morawieckiego, który nakazał spółkom SP sprowadzenie dodatkowych ilości, sprowadzono kolejne 3 mln ton.

To jest ok. 16-17 mln ton węgla, który my zaimportowaliśmy do Polski po wprowadzeniu embarga

– stwierdził wiceminister.

Zwrócił uwagę, że do sprzedaży trafia także węgiel z polskich kopalń. A także, że blisko połowa polskich gospodarstw została zaopatrzona w zamówiony wcześniej węgiel.

3 mln ton węgla z polskich kopalni trafiło już do gospodarstw domowych, do końca roku trafi kolejny 1 mln ton, do końca sezonu będzie to ok. 5 mln ton węgla

– powiedział Rabenda.

Przy zapotrzebowaniu gospodarstw domowych, które szacujemy na ok. 8 mln ton, szacujemy, że ok. 50 proc. węgla potrzebnego trafiło już do gospodarstw domowych

– przekonywał polityk.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

dorzeczy.pl, isbnews.pl

Kokcu odmówił gry z tęczową opaską

Kapitan Feyenoordu Orkun Kokcu / Fot. Twitter

  • Kapitan Feyenoordu podczas hitowego spotkania 10. kolejki Eredivisie przeciwko AZ Alkmaar odmówił gry w tęczowej opasce.
  • Orkun Kokcu oświadczył po meczu, że szanuje przesłanie “OneLove”, ale nie zamierza uczestniczyć w tej akcji.
  • Dla tureckiego zawodnika godziłoby to w osobiste przekonania.
  • Oprócz niego, na podobny ruch zdecydował się kapitan Excelsioru Redouan El Yaakoubi, który założył za to opaskę z napisem “Respect”.
  • Zobacz także: Działania Białorusi doprowadzą do eskalacji napięcia w stosunkach z NATO?

W niedzielę doszło do hitowego meczu w 10. kolejce Eredivisie. AZ Alkmaar podejmował u siebie Feyenoord. Zwycięsko z tego starcia wyszła drużyna Sebastiana Szymańskiego, która po trafieniach Polaka, Danilo i Orkuna Kokcu wygrała 3:1.

Sporo dyskusji wywołało jednak zachowania tego ostatniego. Kokcu to główny kapitan Feyenoordu, jednak w minionej kolejce odmówił założenia opaski i jego rolę przejął obrońca Gernot Trauner.

Kapitanowie holenderskich zespołów mieli nosić opaski “OneLove” w tęczowych barwach jako wyraz wsparcia dla społeczności LGBT. Z tego powodu turecki piłkarz zrezygnował z pełnienia funkcji kapitana w meczu z AZ.

Zdecydowałem się to zrobić, jednak chciałbym podkreślić, że szanuję wszystkich bez względu na religię, pochodzenie czy preferencje. Rozumiem, jaką wartość niesie ze sobą ta akcja, lecz ze względu na moje przekonania nie czuję się odpowiednią osobą, żeby w niej uczestniczyć

– wytłumaczył Orkun Kokcu.

Na podobny krok zdecydował się kapita Excelsioru, Redouan El Yaakoubi, który w meczu z Ajaksem (1:7) wystąpił w opasce z napisem “Respect” zamiast ww. “OneLove”.

Popieram przesłanie, ale po swojemu

– podkreślił Redouan El Yaakoubi.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

meczyki.pl, twitter.com

E-bilet autostradowy – dostępny online i stacjonarnie 

Najprostszym sposobem na zakup e-biletu autostradowego jest skorzystanie z wybranej aplikacji. Może to być bezpłatna apka e-TOLL PL BILET lub aplikacje partnerskie. Na stacjach sieci PKN ORLEN można kupić e-bilet autostradowy w formie papierowej, co stanowi duże ułatwienie dla kierowców słabiej zaznajomionych ze światem elektroniki i Internetu. 

Gdzie i jak kupić e-bilet?

Zakup e-biletu autostradowego nie wymaga posiadania konta w systemie e-TOLL ani tym bardziej kupowania urządzeń pokładowych. Nie trzeba rejestrować się w systemie e-TOLL, aplikacja nie wymaga też przekazywania danych geolokalizacyjnych. Aplikacja jest darmowa, do pobrania ze sklepu Google Play. Do zakupu e-biletu autostradowego, należy podać następujące dane – numer rejestracyjny pojazdu, datę i godzinę wjazdu na autostradą oraz planowaną trasę.

Bilet można kupić z 60-dniowym wyprzedzeniem. Jego czas ważności wynosi 48h od zadeklarowanej daty i godziny startu podróży. Jeśli nie zostanie wykorzystany, można go zwrócić – w taki sam sposób, w jaki go kupiono. Oczywiście trzeba go oddać przed zadeklarowaną datą i godziną rozpoczęcia przejazdu. Bilet kupiony w aplikacji e-TOLL PL BILET, należy zwrócić w tej aplikacji. Z kolei bilet zakupiony u partnera musi zostać zwrócony u niego i zgodnie z jego zasadami.

Brak e-biletu – grozi opłata dodatkowa w wysokości 500 zł

Za jazdę bez wniesienia opłaty za przejazd grozi kara pieniężna w wysokości 500 zł z terminem płatności 14 dni. Obarcza się nią właściciela lub posiadacza albo użytkownika pojazdu. Jeśli opłaci się ją w ciągu 7 dni od daty doręczenia wezwania, będzie to 400 zł. Dodatkowa opłata nie będzie pobierana, jeśli w ciągu 3 dni od zakończenia przejazdu opłata za przejazd będzie dokonana w postaci e-biletu autostradowego.

Prawidłowość wnoszenia opłat – kontrole 

Prawidłowość wnoszenia opłat za przejazd wspominanymi odcinkami autostrad jest kontrolowana przez urządzenia kontrolne (kamery OCR) w miejscach wjazdu i wyjazdu z autostrad oraz w pojazdach służbowych wykorzystywanych do kontroli poboru opłat drogowych. Działają też mobilne kontrole Służby Celno-Skarbowej oraz kontrole inspektorów z Inspekcji Transportu Drogowego.

Czytaj więcej na PR24: https://polskieradio24.pl/42/259/artykul/2870728,ebilet-autostradowy-zobacz-gdzie-mozna-go-kupic. Znajdziesz tu sprawdzone, rzetelne i aktualne informacje. 

Działaczki "Aborcji Bez Granic". W tle napisy: "Aborcja jest OK" i "Nie wstydzę się aborcji"

Działaczki "Aborcji Bez Granic". W tle napisy: "Aborcja jest OK" i "Nie wstydzę się aborcji" / fot. Wprost.pl/Klaudia Zawistowska

  • Aborcyjny Dream Team “świętuje” mordowanie nienarodzonych dzieci podając fałszywe przesłanki.
  • Inna z organizacji Aborcja Bez Granic opisuje rzekoma sytuację, gdzie kobieta nie mogła dokonać w Polsce aborcji z powodu wad letalnych.
  • Wstrząsającą informacją są dane mówiące o dokonywaniu morderstwa dzieci przez 14 latki, które proszą o pomoc organizacje wywodzące się rodem z cywilizacji śmierci.
  • Łącznie w ciągu dwóch lat od wyroku Trybunału Konstytucyjnego zabito blisko 80 tys. nienarodzonych dzieci.
  • Zobacz także: Zobacz co Sumliński ujawnił na temat zabójców księdza Jerzego Popiełuszki

Płód bez czaszki, bezmózgowie. W Polsce Kamili odmówiono aborcji. W drodze do Holandii w toalecie na stacji benzynowej zaczęła krwawić. Musiała zostać przetransportowana do niemieckiego szpitala, gdzie na izbie przyjęć w 17. tygodniu urodziła martwy płód. Ta ciąża powinna być przerwana w Polsce

– opisuje jeden z rzekomych przypadków organizacja Aborcja Bez Granic.

Była też Marta w 21. tygodniu, Monika w 19., Sylwia w 18. i wiele innych osób, które o pomoc w przerwaniu ciąży w drugim roku od ogłoszenia wyroku Trybunału Konstytucyjnego zwróciły się do grup działających w ramach inicjatywy Aborcja Bez Granic. Przerażającym faktem jest to, że niektóre dziewczyny miały po zaledwie 14 lat i zostały “zmuszone” do dokonania aborcji.

Łącznie pomiędzy 22 października 2021 roku a 17 października 2022 organizacje pomogły w dostępie do aborcji 44 tysiącom osób z Polski – wynika z udostępnionych właśnie danych Aborcji Bez Granic. Rok wcześniej dane mówiły o 34 tysiącach aborcji. To oznacza, że od wyroku TK z pomocą organizacji feministycznych przerwano prawie 80 tys. ciąż.

78 tysięcy. Tyle aborcji od czasu wyroku TK zrobiły Polki przy wsparciu Aborcji Bez Granic. 99% w Polsce, za pomocą tabletek. Jakich zakazów byście nie wprowadzili, kobiety będą przerywać ciąże, a inne kobiety będą je w tym wspierać

– grzmiała działaczka partii Razem Martyna Jałoszyńska.

Czytaj więcej: Lubelskie restauracje zamykają telefony klientów w klatkach

Masowe dzieciobójstwo

Zdecydowana większość to aborcje farmakologiczne, tabletkami w domu. Za granicę, by przerwać ciążę w drugim trymestrze, wyjechało w ciągu ostatniego roku ponad 1200 osób z Polski – rok wcześniej 1075. 40 proc. z nich przyznało, że decyzję o aborcji podjęło w związku z występowaniem wad płodu. Kobiety wyjeżdżały m.in. do Holandii czy Anglii.

W Polsce na pomoc aktywistek mogą też liczyć osoby, które uciekły z ogarniętej wojną Ukrainy. Od 1 marca na zabieg za granicę wyjechało 21 Ukrainek. Prawie 1500 przerwało ciążę pigułkami poronnymi.

Podczas gdy numer do Aborcji Bez Granic wykręcają kolejne osoby, przed warszawskim sądem toczy się proces Justyny Wydrzyńskiej oskarżonej o pomoc w aborcji farmakologicznej. Sprawę aktywistki Aborcyjnego Dream Teamu, która przekazała tabletki poronne proszącej o pomoc kobiecie opisywaliśmy szczegółowo wiosną. Kolejna rozprawa Wydrzyńskiej odbędzie się 11 stycznia.

To nie Justyna jest winna. To nie my jesteśmy winne. Winne jest państwo. Oczekujemy, że ten proces zakończy się jak najszybciej, a sędzia zrozumie, że Aborcja Bez Granic robi robotę państwa

– podkreśliła Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

radiozet.pl