Ponad 60 czołowych, hiszpańskich intelektualistów podpisało się pod skierowanym przeciwko gabinetowi Pedro Sancheza “Manifestem na rzecz Ruchu Oporu Narodowego”.

Przypomnijmy, że rząd Pedro Sancheza, w którym zasiadają również komuniści, oskarżany jest przez Hiszpanów o podsycanie pandemii nieodpowiedzialnymi decyzjami społecznymi (jak choćby poparciem dla organizacji 8 marca wielkiej, feministycznej manifestacji) oraz ogólną zapaść państwa.

Poniżej publikujemy pełny tekst Manifestu:

Manifest na rzecz Ruchu Oporu Narodowego

Przez wiele dni tysiące Hiszpanów wychodziło na ulice, skrupulatnie przestrzegając wskazań sanitarnych, aby wyrazić swój sprzeciw wobec działań skorumpowanego i skrajnie zideologizowanego rządu, który dopuszcza się ustawicznych kłamstw na temat pandemii i jej skutków. Jesteśmy pośród milionów obywateli, którzy od tygodni protestowali z okien i balkonów przeciwko katastrofalnemu zarządzaniu kryzysem i ograniczeniu podstawowych wolności obywatelskich.

Dlaczego demonstrujemy?

1) Z powodu fatalnego zarządzania kryzysem zdrowotnym, który doprowadził Hiszpanię do niechlubnych, czołowych miejsc w światowych rankingach pod względem śmiertelności, pod względem liczby zakażonych osób, w tym największej liczby zakażonych pracowników personelu medycznego.

2) Z powodu kryminalnej nieprzewidywalności rządu PSOE-Unidas Podemos i prymatu jego interesów politycznych i ideologicznych, które uniemożliwiły właściwą reakcję dla powstrzymania pandemii w tygodniu poprzedzającym masowe manifestacje feministyczne w dniu 8 marca.

3) Z powodu narzucenia kompletnie przeciwskutecznych sposobów radzenia sobie z kryzysem, które to spowodowały katastrofę na rynku pracy i upadek przedsiębiorstw, a także bezpośrednio prowadzą do ruiny kraju, zubożenia społeczeństwa a nawet głodu wśród najuboższych.

4) Z powodu fałszowania oficjalnych danych odnośnie zgonów, które ukrywają co najmniej jedną trzecią faktycznych ofiar śmiertelnych i są sprzeczne z oficjalnymi danymi zebranymi z rejestrów wspólnot autonomicznych.

5) Z powodu niezdolności rządu do pozyskania testów, maseczek i materiałów ochronnych niezbędnych dla szybkiego ponownego otwarcia gospodarki.

6) Z powodu ograniczenia praw obywatelskich i konstytucyjnych, które zamieniły stan alarmowy w stan wyjątkowy bez podstawy prawnej, a także ograniczenia prawa do demonstracji, zarezerwowanego właściwie tylko dla sojuszników rządu.

7) Z powodu politycznego wykorzystania stanu alarmowego dla zaostrzenia przepisów, które wzmocnią ideologiczną dominację skrajnej lewicy w społeczeństwie.

8) Z powodu manipulowania informacjami na korzyść rządu i zawłaszczenia przez niego tak mediów publicznych jak i zaprzyjaźnionych prywatnych, hojnie dotowanych przez rząd z pieniędzy wszystkich podatników, oraz z powodu cenzurowania sieci społecznościowych i kryminalizacji opozycji.

Czego oczekujemy?

1) Natychmiastowego uchylenia stanu alarmowego i wprowadzenie takich środków ochrony zdrowia publicznego, jakie rekomendowane będą przez niezależny i jawny komitet ekspertów.

2) Normalizacji życia rodzinnego, społecznego i gospodarczego, ze szczególną ochroną i uwzględnieniem grup ryzyka.

3) Natychmiastowej wypłaty zaległych zasiłków ERTE i wprowadzenie pakietu ochronnego dla utrzymania małych przedsiębiorstw i wsparcia samozatrudnionych.

4) Dymisji rządu Pedro Sáncheza i utworzenia nowej Komisji z niezależnym przewodniczącym wyłonionym zgodnie przez wszystkie konstytucyjne partie Kortezów Generalnych i desygnowanym przez Jego Wysokość Króla, tym samym -powstania technicznego rządu ekspertów, który umiałby stawić czoła kryzysowi epidemiologicznemu, jego skutkom społecznym i ekonomicznym, a także zwołania wyborów powszechnych po roku trwania rządu technicznego.

Apel do Hiszpanów

Hiszpanie, nasz naród i nasza praworządność znalazły się w ogromnym niebezpieczeństwie z powodu rządu, który tyle razy zademonstrował całkowitą obojętność wobec skali nieszczęść, jakie dotknęły nasz kraj. Wzywamy was do masowego i pokojowego demonstrowania oczywiście przy utrzymaniu najwyższej dyscypliny sanitarnej, aby wspólnie przyczynić się do zmian, które przywrócą nam wolność i nadzieję.

Niech żyje Hiszpania!

Podpisali, w kolejności alfabetycznej:

Alfonso Ussía, periodista y escritor,
Ángel Fernández, doctor en Economía.
Antonio Caballos Rufino, catedrático de Historia Antigua (U. de Sevilla)
Antonio de la Hoz, economista.
Aquilino Duque, poeta y escritor, premio nacional de Literatura.
Arnaud Imatz, hispanista.
Carlos Bustelo García del Real, economista y exministro.
Carlos López Díaz, asesor comercial y escritor.
Carlos Rodríguez Braun, escritor y catedrático de Hª del Pensamiento Económico (UCM)
Carlos Ruiz Miguel, catedrático de D. Constitucional (U. de Santiago de Compostela)
Dalmacio Negro Pavón, catedrático de Hª de las Ideas y las Formas Políticas (UCM)
Elio Gallego García, catedrático de Teoría y Filosofía del Derecho (U. San Pablo-CEU)
Emma Nogueiro, periodista y escritora.
Fernando Sánchez Dragó, escritor.
Francisco Javier García Alonso, catedrático de Química Inorgánica (U. de Oviedo)
Francisco José Fernández de la Cigoña, ingeniero y bloguero.
Francisco Saavedra, presidente de SCJ Vita
Jesús Cotta Lobato, poeta y escritor.
Jesús Huerta de Soto, catedrático de Economía Política (U. Rey Juan Carlos)
Jesús Palacios, periodista e historiador.
Joaquín Pintos de Mora, comandante de la Guardia Civil (r.)
José Francisco Serrano Oceja, profesor de Periodismo (U. San Pablo-CEU)
José Javier Esparza, periodista y escritor.
José Luis Cendejas, doctor en Economía.
Juan Manuel Cansino, catedrático de Economía (U. de Sevilla)
Julio Ariza, abogado y presidente de El Toro TV.
Manuel Bustos Rodríguez, catedrático de Historia Moderna (U. de Cádiz)
Miguel d’Ors, poeta.
Miguel Platón, periodista e historiador.
Pío Moa, historiador y escritor.
Rafael de la Guerra Gallego, doctor en Medicina.
Rafael Sánchez Saus, catedrático de Historia Medieval (U. de Cádiz)
Romualdo Maestre, periodista.
Sergio Fernández Riquelme, doctor en Sociología y Política Social.

Źródło: DoRzeczy.pl/Małgorzata Wołczyk

Dodano w Bez kategorii

Premier Holandii Mark Rutte padł ofiarą własnych zakazów. Jego rząd od 20 marca wprowadził na cały teren kraju obostrzenia w przemieszczaniu się. Kilka dni temu podzielił się informacją o śmierci matki w czasie epidemii. Choć nie była ona zarażona postanowił nie łamać własnych ustalonych zasad sanitarnych.

Z Holandii nadeszły smutne informacje o śmierci 96-letniej kobiety, matki Marka Rutte. Premier Holandii ze względu na epidemie koronawirusa nie mógł w tym trudnym czasie odwiedzać swojej rodzicielki. Zamierzał przestrzegać zasad wprowadzonych przez własny rząd. Mieke Rutte-Dilling zmarła 13. maja w domu opieki.

Zobacz także: Płużański atakuje niezależnych badaczy ws. Pileckiego. Patlewicz: „Dr Mandrela dokopała się do niewygodnej prawdy”

Pomimo tego, że nie chorowała ona na COVID-19, Premier nie chciał narażać i tak schorowanej matki oraz innych starszych osób, które posiadają mała odporność na koronawirusa. Również holenderskie dzienniki, wskazują, że w domu, gdzie mieszkała matka szefa rządu, wykryto przypadek zarażenia.

Warto przypomnieć, iż w niektórych krajach rządzący nie przestrzegali do końca wprowadzonych przez siebie przepisów. W Wielkiej Brytanii Premier Boris Johnson złamał kwarantannę, natomiast w Polsce mieliśmy do czynienia łamania przepisów przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w czasie epidemii odwiedzał groby bliskich w czasie, kiedy było to zabronione.

wp

Dodano w Bez kategorii

15 kwietnia Stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości zorganizowało przed ambasadą USA konferencję prasową. Miała ona związek z przekazaniem podpisów społecznego poparcia zbieranych w ramach kampanii Nie Dla Roszczeń. Trzy osobową konferencję zabezpieczało pięćdziesięciu policjantów. Działaczom grożą kary finansowe za zorganizowanie nielegalnego zgromadzenia.

O tej kuriozalnej sytuacji mówi na antenie Mediów Narodowych koordynator ogólnopolski stowarzyszenia Mariusz Piotrowski, który wczoraj przesłuchiwany był w tej sprawie w Komisariacie Policji w Siemianowicach Śląskich. Gość programu tłumaczył, że w dniu 15 kwietnia był uczestnikiem konferencji prasowej, podczas której dochowywano zaleceń bezpieczeństwa, a nie zgromadzenia publicznego zakazanego w myśl przepisów covidowych.

Ponadto konferencja była związana z procedowanym w tym dniu obywatelskim projektem ustawy #STOP447, którego Mariusz Piotrowski jest pełnomocnikiem. Klimat absurdu pogłębia fakt, że w czasie procedowania obywatelskich projektów ustaw pod Sejmem protestowały feministki, które z restrykcjami się nie spotkały. Tego typu problemy nie dotykają również polityków organizujących konferencje. W ocenie Piotrowskiego Policja dostała odgórny nakaz ukarania działaczy Rot.

Zobacz także: KONTROWERSJE wokół aresztowania rtm. Pileckiego!

Zakaz zgromadzeń sprzeczny z Konstytucją

Podczas rozmowy poruszany jest również aspekt prawny dotyczący zgromadzeń publicznych. Koordynator ogólnopolski Rot Niepodległości przywołuje art. 57 Konstytucji dotyczący zasady wolności zgromadzeń, który dopuszcza ograniczenie tej wolności, jednak nie całkowite jego zakazanie, do którego dopuścił się rząd.

Zapytany przez redaktora czy Roty zamierzają wyjść na ulicę odpowiada: „Będziemy się nad tym coraz mocniej zastanawiać, ponieważ ile może trwać sytuacja, że nie możemy wyjść na ulicę, pokazać swojego sprzeciwu wobec różnych spraw, tym bardziej, że jesteśmy przed wyborami. Jest to ewidentne łamanie swobód obywatelskich”.

Mariusz Piotrowski zaznacza jednak, że trzeba być odpowiedzialnym przy protestowaniu w obecnej sytuacji. Zapewnia, że działacze Rot tęsknią za działaniem na ulicy, natomiast trzeba pamiętać by wolontariuszy, którzy ciężko pracują na swoje utrzymanie, nie narażać na mandaty czy postępowania karne. Gość programu przypomina, że Roty Niepodległości nastawiają się na długofalową pracę od podstaw, a nie na rewolucję.

Więcej w materiale poniżej:

Dodano w Bez kategorii

Rząd federalny Niemiec podzielił się z budżetem na 2019 rok. W wydatkach socjalnych uwzględniono koszta utrzymania z niemieckich podatków rzeszę imigrantów. Kraje związkowe domagają się jeszcze większego zaangażowania w utrzymywanie imigrantów, które mają problemy z wydatkami socjalnymi.

Za rok 2019 roku w budżecie federalnym Niemiec zawarto kwotę 23,1 mld euro jako kwotę na utrzymanie socjalne imigrantów i walkę z przyczynami uchodźców. Jest to nieznacznie więcej za poprzedni rok rozliczeniowy tj. w 2018 roku kwota tych wydatków wynosiła 23 mld euro. Jest to jak dotychczas najwyższa kwota na tego typu socjalne wydatki.

Zobacz także: Pralnia pieniędzy w państwowym banku? BOŚ z postawionymi zarzutami

Od 2017 roku idzie zauważyć wznoszący trend wydatków na tzw. uchodźców. Budżet federalny wówczas wynosił 21 mld euro przekazanych na socjalne utrzymanie imigrantów, gdzie już w następnym roku kwota ta urosła o 2 mld euro. W zakres tego budżetu wchodziło: 8,2 mld na walkę z przyczynami ucieczki, 4,9 mld przeznaczono na świadczenia socjalne, 2,8 mld euro wydano na próbę integracji imigrantów oraz 0,8 mld wydano na zakwaterowanie i azyl imigrantów. Pozostałe 6,3 mld euro podzielono pomiędzy kraje związkowe i gminy na dodatkowe wydatki. Warto zaznaczyć, iż od 2016 roku wydano dotychczas ponad 80 mld euro.

https://twitter.com/delestoile/status/1265268611486224385

Z raportu, którego Gabinet Federalny ujawni oficjalnie w środę można wyczytać, iż władze krajów związkowych nie radzą sobie z imigrantami i żądają od władz federalnych większych funduszy – “Niektóre kraje wskazują na niewystarczający udział rządu federalnego w wydatkach związanych z uchodźcami oraz integracją krajów związkowych, a w niektórych przypadkach podnoszą dalsze wymagania wobec rządu federalnego” – podaje niemiecki portal “Epoch Times” zauważając, iż rząd Niemiec odrzuca te skargi.

epochtimes.de

Dodano w Bez kategorii

W liczącym 550 mieszkańcow Tilloy-lez-Marchiennes wybrano pierwszego, transseksualnego mera we Francji. Został(a) nim 55-letni(a) Marie Cau. W przeprowadzonych 15 marca wyborach samorządowych jej (jego?) lista zdobyła 73% głosów. Frekwencja w miasteczku wyniosła 68%, przy średniej krajowej 45%.

Marie Cau został(a) wybrana merem przez radę miejską stosunkiem głosów 14 do 1. Świadkami tego głosowania było kilku mieszkańców maleńkiego Tilloy-lez-Marchiennes, zaglądających przez otwarte okna ratusza do Sali, w której odbywało się zebranie rady miejskiej. Od soboty 23 maja Marie Cau jest pierwszą transpłciową kobietą, pełniącą funkcję burmistrza gminy we Francji.

Nowy burmistrz – jak chce się nazywać – będzie wspierany przez trzech asystentów. Będą nimi Serge Commin, Juliette Costes oraz Audrey Saumont. Po zakończeniu sesji wyborczej, Marie Cau powiedział(a): – Jestem bardzo dumna z Waszego wyboru. Trzeba przyznać, że na początku nie był on tak oczywisty.

https://twitter.com/delestoile/status/1264946201708974082
https://twitter.com/delestoile/status/1264946203768356864

Źródło: www.lavoixdunord.fr

Dodano w Bez kategorii

Do skandalicznego wyroku sądu zaszło dziś w Szczecinie. Dwóch z trzech sprawców pobicia księdza oraz kościelnego otrzymało zaledwie dwa lata pozbawienia wolności. Sąd nie przychylił się również do wniosku prokuratury, iż atak miało podłoże religijne. W ubiegłym roku trójka sprawców chciała “udzielenia sakramentu małżeństwa” w szczecińskim kościele.

Sąd Okręgowy w Szczecinie wydał bardzo skandaliczny wyrok na dwójkę z trzech sprawców pobicia księdza oraz kościelnego oraz za nieuprawnione korzystanie z szat liturgicznych. Mężczyźni chcieli, aby proboszcz pozwolił im na odprawienie ślubu dla dwójki homoseksualnych facetów.

Sędzia Michał Tomala, rzecznik szczecińskiego sądu wyjaśnia rezultat analiz materiałów dowodowych i zeznań świadków – “Sąd Okręgowy w Szczecinie uznał dwóch mężczyzn za winnych przestępstwa usiłowania doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzeniem mieniem jednej ze szczecińskich parafii w postaci zażądania wydania pod nieprawdziwym pretekstem dwóch szat liturgicznych, za które zostały oskarżonym wymierzone kary po 10 miesięcy pozbawienia wolności” – skomentował wyrok procesu trwającego od stycznia bieżącego roku.

Jeden ze sprawców dotkliwie pobił proboszcza oraz kościelnego, gdy ci odmawiali bezprawnego użycia szat liturgicznych do celu mającego znamiona bluźnierstwa i szyderstwa z wiary katolickiej – “Jeden z tych mężczyzn nadto groził pozbawieniem życia pokrzywdzonym oraz naruszył nietykalność cielesną pokrzywdzonej poprzez jej odepchnięcie, a pokrzywdzonego księdza proboszcza oraz kościelnego kilkukrotnie uderzył ręka w twarz, co skutkowało powstaniem u nich obrażeń ciała w obrębie twarzy na okres nieprzekraczający siedem dni” – opisuje dalej sędzia rzecznik.

Zobacz także: Bosak ostro uderza w PiS: „Rząd manipuluje emocjami społecznymi”

Ostatecznie ukarano dwóch sprawców pobicia, którzy byli najbardziej agresywni wobec prezbitera oraz posługującego. Skazano ich na dwa lata i cztery miesiące pozbawienia wolności za wyżej wymienione przestępstwa. Trzeci z oskarżonych został uniewinniony, gdyż sąd przychylił się do jego zeznań, iż znalazł się w tym miejscu przypadkowo.

Zeznania oskarżonych sprzeczne z medialnymi doniesieniami

Najbardziej zaskakujący jest przebieg samego procesu, gdyż oskarżeni wprost odżegnywali się od homoseksualizmu oraz obrazoburczego ataku na Kościół. Cała trójka przyznawała się do popełnienia błędu pod wpływem alkoholu i wyznawała, iż są katolikami. Samo zdarzenie miało miejsce w lipcu ubiegłego roku.

“Tego dnia piłem, a jak piłem to lubiłem kogoś zaczepić. Tych chłopaków poznałem w parku, mówiłem im, że szukam ojczyma. Opiekuję się nim, ale on ucieka. Chodzi po kościołach i prosi o jedzenie. Poszliśmy we trzech do kościoła. Szukałem wejścia, ale jeden z nich zawołał mnie i weszliśmy razem do zakrystii. On sięgnął różaniec i wyglądało jakby się modlił. Ta pani (zakrystianka – przyp. red.) zaczęła go szarpać, ale on nie reagował. Wszystko działo się szybko. Ja po wszystkim cofnąłem się i przeprosiłem za niego, za to że weszliśmy. Nie uciekałem, bo nic nie zrobiłem” – mówił w styczniu Zbigniew Ł., który został uniewinniony.

Natomiast dwójka pozostałych także przepraszała za popełnione szkody, twierdząc że są katolikami i odżegnując się od medialnych doniesień – “Ja nawet nie wszedłem do środka, bo było mi głupio. Mariusz twierdził, że chce się pomodlić. Ten dziadek, którego poznaliśmy, też chciał iść do kościoła. Słyszałem, że Mariusz pytał zakrystiankę, czy go poznaje, bo on przecież od proboszcza. Później widziałem, jak proboszcz złapał Mariusza za rękę. Widziałem, że Mariusz przegiął. Przepraszam za siebie i za nich. Jestem katolikiem, chciałbym dobrowolnie poddać się karze. My nie chcieliśmy ani kraść, ani nikogo bić w tym kościele” – relacjonował Piotr O.

Sędzia Michał Tomala wyjaśnił, że sąd nie uznał zajścia w szczecińskim kościele za akt przemocy antyreligijnej oraz nie miało to też podtekstu homoseksualnego udzielenia ślubu – “Dążeniem oskarżonych była chęć zdobycia środków finansowych, które zakładali, że uzyskają w kościele. Oskarżeni wyrazili skruchę, przeprosili pokrzywdzonych za swoje zachowanie, a pokrzywdzeni im wybaczyli” – podkreślił.

onet

Dodano w Bez kategorii

Pracownik TVP Info w rocznice śmierci rtm. Witolda Pileckiego postanowił zaatakować niezależnych badaczy i historyków, w tym dr Annę Mandrelę.

Autorka książki “Kto zdradził Witolda Pileckiego: nieznane fakty z ostatnich lat życia Rotmistrza” została zaatakowana przez szefa publicystyki TVP w dniu rocznicy śmierci rtm. Pileckiego. Tadeusz Płużański w tekście opublikowanym na portalu SDP.pl napisał: Śladem literaturoznawcy prof. Andrzeja Romanowskiego pójdzie też filozof dr Anna Mandrela, która od rozważań o duchowości Pileckiego przejdzie do wymagającego dużego doświadczenia tematu komunistycznych służb specjalnych. Do jej twórczości, prezentowanej w tzw. mediach narodowych, można by odnieść większość cytowanych w tekście opinii Jacka Pawłowicza czy dr Łukasza Kamińskiego, chociaż zapewne na pani filozof nie zrobiło by to większego wrażenia.

Pracownik TVP postanowił pójść dalej i napisał kolejny tekst, tym razem na portalu Nasz Polska, w którym pisze: […]pojawiają się „badacze”. Przybywają znikąd, bo raczej nie z nieba. Podbijają patriotyczne serca, jako jedyni słuszni, prawdziwi znawcy prawdziwych faktów. Jako pierwsi dotarli, zbadali. A że fakty są inne – wielokrotnie sprawdzone, zweryfikowane – tym gorzej dla faktów. A że prawda od dziesięcioleci znana – nie o prawdę tu chodzi. Ale niewielu zajrzy za kotarę, by poznać powody, inspiracje. A plan – zapewniam Państwa – jest iście szatański.

Agresywne zachowanie znanego prawicowego publicysty nie umknęło Radosławowi Patlewiczowi, który tak skomentował sprawę:

“Choć mamy do czynienia z zawodowym historykiem i szefem publicystyki TVP Info – a więc teoretycznie osobą kompetentną – z argumentami wyjątkowo słabiutko.

Dlaczego to robi? Przecież mógł po prostu zostawić to wszystko w spokoju i delektować się faktem, iż książki Mandreli krążą tylko w drugim obiegu, bez wsparcia reżimowych dotacji i mediów. Jeden z komentatorów wskazał iż może tu chodzić o próbę utrzymania jedynie słusznego monopolu PISu na “prawdę” o żołnierzach wyklętych.

Wydaje się jednak że przyczyna tego cyrku może być bardziej prozaiczna: Dr Anna Mandrela drążąc fakty dokopała się do niewygodnej prawdy, która uderza w mit założycielski rodziny Płużańskich. Mit ten miał zapewnić żerowanie na państwowych etatach, grantach i medalach zasługi kolejnym pięciu pokoleniom a tu zonk; zaledwie trzecie dorwało się do żłoba (jak wieść niesie syn Tadeusza Płużańskiego Stanisław został wkręcony do Instytutu Pileckiego) i wszystko się wali. No jak tak można!”

Do sprawy odniósł się także działacz polonijny Arkadiusz Cimoch, który napisał w mediach społecznościowych: Tadeusz Płużański widocznie chciał mieć monopol na W. Pileckiego. Warto, aby zmierzył się z niejednoznacznym życiorysem swojego ojca, a nie atakował bezpardonowo i poniżej pasa wszystkich, którzy nie powielają dogmatów przez niego kolportowanych.

Czytaj także: [OPINIA] dr Mandrela: 72 rocznica śmierci rtm. Witolda Pileckiego, a kontrowersje wciąż trwają

Dodano w Bez kategorii

Trwa postępowanie przeciwko Bankowi Ochrony Środowiska, który miał uczestniczyć w procederze przemytu nielegalnych pieniędzy. GIIF oraz Komisja Nadzoru Finansowego sprawdzają obecnie wszelkie dane, aby postawić państwowemu bankowi karę administracyjną. Sprawa została również przekazana Prokuraturze Regionalnej w Katowicach.

Dziennik “Gazeta Prawna” w swoim najnowszym wydaniu informuje o skandalicznym procederze na łamach państwowego banku. BOŚ miał być jednym z wielu punktów prania nielegalnych pieniędzy. O tej sprawie miały również informować amerykańskie służby, prosząc aby polska strona zajęła się tym przestępstwem.

Przeciwko Bankowi Ochrony Środowiska toczą się obecnie dwa postępowania dyscyplinarne, które prowadzone są przez Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz Komisję Nadzoru Finansowego. Ich celem jest nałożenie na bank państwowy kary administracyjnej – “Obie instytucje złożyły w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury z podejrzeniem popełnienia przestępstwa” – podaje informator DGP.

Zobacz także: Czy to już zdrada? Spurek żąda ukarania Polski za niszczenie praworządności

Sprawa została przekazana Prokuraturze Regionalnej w Katowicach, która wszczęła już śledztwo w zakresie tego procederu prania pieniędzy. Ze względu na dobro postępowania, dziennikowi nie udzielono żadnych wrażliwych informacji.

Amerykanie prosili o reakcję polskich urzędów

Sprawą zainteresowały się również w ubiegłym roku amerykańskie służby, które prosiły polskie urzędy i prokuraturę o zajęcie się sprawą prania pieniędzy w BOŚ – “Afera jest duża i nie chodzi o pranie milionów złotych, ale znacznie wyższe kwoty. Na przełomie września i października ubiegłego roku pojawiła się informacja, że w tej sprawie interweniowały służby ze Stanów Zjednoczonych, prosząc aby polska strona zajęła się praniem pieniędzy z wykorzystaniem BOŚ Banku” – wskazuje informator Gazety Prawnej.

Z przekazanych dziennikowi informacji wynika, że kontrole GIIF w państwowym banku odbyły się już w marcu ubiegłego roku, lecz nie wykazały one nieprawidłowości. Mogło to być spowodowane niestarannością obserwacji ruchów finansowych lub proceder prania pieniędzy odbył się po tej kontroli.

DGP

Dodano w Bez kategorii
Paweł Lisicki

Paweł Lisicki / Fot. YouTube/Media Narodowe

Redaktor naczelny dziennika “Do Rzeczy” Paweł Lisicki skomentował na łamach Mediów Narodowych sprawę cenzury utworu Kazika w radiowej trójce. Podzielił się również opinią w temacie zmiany kandydata na Prezydenta przez PO.

W komentarzu dla Mediów Narodowych redaktor naczelny “Do Rzeczy” odniósł się do sprawy utworu Kazika pt. “Twój ból jest lepszy niż mój”, która to została zdjęta ze względów politycznych z anteny radia Trójka.

“Twierdzenie, że nastąpiło złamanie przepisów jest ryzykowne, bo jak wiadomo ich nie ma. Wygląda na to, że piosenka która wygrała na liście przebojów została zdjęta z tego pierwszego miejsca nie z powodu złamania reguł, tylko dlatego że piosenkarz krytycznie śpiewał tam o odwiedzinach na cmentarzu 10. kwietnia Jarosława Kaczyńskiego. To spowodowało gorącą reakcję dyrekcji” – ocenił sprawę Lisicki.

Zobacz także: Jacek Sasin obecnie przebywa na kwarantannie. Powód? Kontakt z zakażonym górnikiem

Kolejnym tematem rozmowy pomiędzy Agnieszką Jarczyk, a Pawłem Lisickim był wybór Rafała Trzaskowskiego jako “zmiennika” dla kandydatury marszałek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Redaktor ocenił jego szansę na drugą turę oraz zakres oddziaływania na elektorat poszczególnych rywali.

“Rafał Trzaskowski jest kołem ratunkowym, którym Platforma sobie rzuciła. Gdyby nie było tej kandydatury to Małgorzata Kidawa-Błońska mogłaby liczyć na dramatyczny wynik rzędu 9-10 procent, co byłoby z punktu widzenia PO katastrofą” – zauważył redaktor – “Głównym zadaniem było odnalezienie kandydatury osłabiającą pozycję Szymona Hołowni i pozwalającej na zajęcie drugiego miejsca” – stwierdził Paweł Lisicki.

Zauważył również, że obecnie Prezydent Andrzej Duda ma przewagę nad innymi rywalami z tego powodu, że najbardziej wywiera wrażenie sprawnego na tą funkcję. Jest to spowodowane m.in. urzędowaniem przez 5 lat jako głowa państwa. Pod względem programowym to Krzysztof Bosak wypada wśród kontrkandydatów na prawicowego i konserwatywnego polityka.

Więcej w materiale poniżej:

Media Narodowe

Dodano w Bez kategorii

Dzięki interwencji tradycyjnych katolickich zgromadzeń i organizacji świeckich, we Francji znacznie poluzowano restrykcje odnośnie kultu religijnego. W tej chwili obostrzenia są tam łagodniejsze niż w Polsce. Do sprawy odniósł się na antenie Mediów Narodowych dr Wojciech Golonka.

We Francji restrykcje wobec zgromadzeń religijnych były do niedawna znacznie bardziej surowe niż w stosunku do innych dziedzin życia. Z tego powodu kilka organizacji duchownych i świeckich, m.in. Bractwo Św. Piusa X czy Instytut Chrystusa Króla, zdecydowało się złożyć skargę do Rady Stanu.

Wolność kultu jest gwarantowana rzez konstytucję Francji i międzynarodowe traktaty. Na tej podstawie kilka tradycyjnych zgromadzeń, dwie partie polityczne i kilkunastu indywidualnych obywateli złożyło skargę na tę dyskryminację – mówi dr Golonka.

Bosak ostro uderza w PiS: „Rząd manipuluje emocjami społecznymi”

Skarga poskutkowała wyrokiem Rady Stanu, która nakazała poluzowanie obostrzeń. Teraz obowiązują przepisy nakazujące zachowanie 1 m odległości między osobami w kościele. Niezbyt przychylnie przyjął to jednak francuski episkopat.

Biskupi nie poparli tej drogi zaskarżenia. Episkopat zdystansował się od tego wyroku zaznaczając, że preferuje drogę dialogu – podkreślił gość Mediów Narodowych.

Dr Golonka odniósł się także do postawy polskich biskupów w czasie epidemii.

Mamy episkopat świętego spokoju. Ten episkopat reaguje, gdy pojawia się np. jakiś film – zaznaczył.

Dodano w Bez kategorii