15 sierpnia, czyli święto Polski i Kościoła tryumfujących [OPINIA]

Dodano   1
  LoadingDodaj do ulubionych!

Zmiana warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza / fot. prezydent.pl

15 sierpnia powinien być jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym świętem w polskim kalendarzu. To wtedy obchodzimy rocznicę największego tryumfu naszej historii najnowszej - bitwy warszawskiej. Przy okazji w ten sam dzień przypada święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

Tak, ocaliliśmy Europę

Pokonanie bolszewików na przedpolach stolicy to zdecydowanie najważniejsze zwycięstwo, które Polacy odnieśli od czasu utraty niepodległości. Jedyne tego wymiaru od czasów XVII-wiecznej wielkości I Rzeczypospolitej. W pamięci zbiorowej naszego narodu często wspominane jest obok odsieczy Wiednia z 1683 roku. To dobre porównanie – w obu wypadkach udało się zatrzymać inwazje na Europę mające na celu podbicie Starego Kontynentu i unicestwienie zachodniej cywilizacji. Oba cywilizacyjne starcia są boleśnie aktualne. Z jednej strony islam stale rozwija się w Europie, powoli przejmując dla siebie kolejne dzielnice licznych zachodnioeuropejskich miast. Z drugiej europejskie media, uniwersytety, instytucje finansowe i polityczne zdominowane są przez siły pozwalające na rozmontowywanie tradycyjnych struktur społecznych ideologom pokrewnym Leninowi. 

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Czasem te dwa nurty łączą się, jak we Francji, w której już nawet macronowska minister szkolnictwa ogłosiła konieczność przeciwstawienia się “islamolewactwu (islamogauchisme)”. Wyzwaniem dla Europejczyków przywiązanych do swojej historii, tożsamości i religii jest odparcie obu zagrożeń, bo każde z nich może być dla nas śmiertelnym. Polacy mają prawo być dumni z tych dwóch wielkich zwycięstw przodków. Te tryumfy mogą nam dawać siłę i wiarę do walki, którą musi stoczyć nasze pokolenie. Dali nam przykład żołnierze 1683 i 1920, jak zwyciężać mamy. Lepszy niż Bonaparte.

Polacy mogą zwyciężać

Bitwa warszawska to znakomita odtrutka na pedagogikę wstydu, a także patriotyczną martyrologię. Polacy pokonali bolszewików, czego nie spodziewał się po nich świat. 15 sierpnia dał nam tak naprawdę znacznie więcej niż 3 maja – konstytucja Stanisława Augusta nigdy tak naprawdę nie weszła trwale w życie, choć jako projekt, łabędzi śpiew I RP, mogła inspirować podczas zaborów. Gdyby nie 15 sierpnia, zapewne nie miałby też wielkiego znaczenia 11 listopada – niepodległość mogłaby okazać się tylko epizodem. To tak naprawdę najważniejsza data całej naszej historii ostatnich 330 lat.

Tak, Polacy mogą zwyciężać. Nie musimy być użalającymi się nad sobą, mówiąc Asnykiem “własną pieszczącymi się boleścią” frustratami. 15 sierpnia to znacznie lepsza okazja do świętowania niż rocznice kolejnych nieudanych powstań i innych pięknych porażek. Nie musimy też być zakompleksiałymi ojkofobami o postkolonialnym stosunku do Zachodu, brzydzącymi się swojej polskości. Nie musimy popadać ze skrajności w skrajność. Nie musimy miotać się między postawą “pięknie umierającego” straceńca szukającego wręcz śmierci, by uciec od przykrej rzeczywistości, oraz namiętnym samoponiżeniem, które proponują nam demoliberalni mędrcy. Możemy po prostu radzić sobie z wyzwaniami, które stają przed nami jako wspólnotą narodową. Tylko tyle i aż tyle. 15 sierpnia, operacja skutecznie przeprowadzona przez niepodległe, nowoczesne państwo, daje nam wzorce znacznie bardziej dziś potrzebne niż mniej lub bardziej udane akcje partyzanckie czy insurekcyjne. Po raz pierwszy od tychże 330 lat mamy stabilne, niepodległe państwo, w którym możemy spokojnie budować polskie domy, polskie szkoły, polskie kościoły, polskie firmy, polskie instytucje państwa i kultury, polskie media, gazety i wydawnictwa, polskie szpitale… Takimi kategoriami powinniśmy myśleć, zamiast uciekać w wygodne fantazje o powrocie do leśnej partyzantki.

Czy umiemy się zjednoczyć?

15 sierpnia to data optymistyczna i inspirująca także na płaszczyźnie ideowej. W 1920 komunizm wydawał się tryumfujący – gdyby Armii Czerwonej nie zatrzymali Polacy, prawdopodobnie połączyłaby się ona z rewolucjonistami w Niemczech. To komunizm był najmodniejszą ideologią Europy. Najbardziej “na czasie” na salonach, silną również głoszoną przez siebie bezalternatywnością. Komunizm miał być dziejową koniecznością, od której świat po prostu nie mógł uciec. A jednak. Marsz sił postępu da się zatrzymać. Dokonali tego zwykli, dzielni Polacy. Nasi przodkowie.

15 sierpnia to piękny moment naszych dziejów również dlatego, że wówczas polska klasa polityczna umiała stanąć po jednej stronie i ramię w ramię współdziałać przeciwko wrogowi. Piłsudski, Dmowski, Witos, Daszyński, Rataj, Grabski, Rozwadowski, Haller, Śmigły-Rydz i inni stali po jednej stronie. Często mówi się, że Polacy umieją zjednoczyć się jedynie wobec egzystencjalnego zagrożenia, a na co dzień są skorzy do niekończących się kłótni i przepychanek. Dziś również jednak powinniśmy w miarę możliwości szukać płaszczyzn porozumienia, sektorowej współpracy, a przynajmniej pokojowej koegzystencji między wszystkimi ludźmi dobrej woli przywiązanymi do Polski. Plemienność i sekciarstwo zatruwają naród i prowadzą do jego powolnego obumierania.

Piękny splot sprawy polskiej i katolickiej

Nie sposób nie zauważyć także, że 15 sierpnia łączy w sobie także ważne święto katolickie. Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny to najświeższy dogmat wiary, uroczyście ogłoszony w 1950 przez Piusa XII, ostatniego papieża przedsoborowego. Matka naszego Zbawiciela została wzięta do wiecznej chwały wraz z ciałem. Maryja była nową Ewą, tak jak jej Syn był nowym Adamem. 15 sierpnia świętujemy Jej zwycięstwo nad śmiercią i grzechem, które dopełnia tryumf Chrystusa i zmazanie upadku pierwszych rodziców. Maryja wraz ze swoim Synem dają nam wszystkim, zwykłym ludziom, marnym grzesznikom, nadzieję na powstanie i zwycięstwo nad nękającymi nas słabościami. 

Warto zwrócić uwagę na zabawny fakt powszechnego przyjęcia się zwrotu “cud nad Wisłą”, który początkowo miał umniejszać udział marszałka Piłsudskiego w zwycięstwie, przypisując je interwencji Opatrzności, a nie ludzkim działaniom. Być może fraza spodobała się Polakom, bo łatwiej nam uwierzyć w Bożą przychylność niż powodzenie własnej pracy? Może też po prostu lubimy myśleć, że Bóg jest po naszej stronie? Ostatecznie jest zresztą prawdą, że na przedpolach Warszawy Polacy bronili również Chrystusa i świata chrześcijańskiego. Bez Jego woli nie byłoby tego tryumfu i musimy być Mu za to wdzięczni. Powinniśmy jednak zawsze pamiętać o starej dobrej zasadzie “Bóg pomaga tym, którzy pomagają sobie sami”. Musimy doceniać to co mamy i skupiać się na żmudnej, codziennej, systematycznej pracy, zamiast liczyć na cud. Inaczej grozi nam los pobożnego człowieka z dowcipu, tonącego na środku jeziora, ale odmawiającego pomocy ratowników – “nie potrzebuję was, Bóg mnie uchroni”. Gdy tenże człowiek tonie i trafia do nieba, pyta Boga – “czemu mnie nie uchrobiłeś?”. A Bóg na to – “przecież wysłałem Ci łódkę z ratownikami”.

Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY