Mierzymy się z czym innym niż nasi przodkowie
Ostatnie 300 lat polskiej historii były bowiem wypełnione staraniami o przetrwanie niepodległego państwa polskiego, któremu groziło podporządkowanie przez sąsiadów. Łatwo było więc nazwać konkretny cel – istnienie niepodległego, polskiego rządu kontrolującego terytorium Polski – i konkretnego wroga w postaci innych państw. Obecnie polska niepodległość w sensie istnienia takiego rządu wydaje się najmniej zagrożona od czasów panowania króla Jana III Sobieskiego.
Zobacz także: Pawłowicz apeluje o wsparcie Marszu Niepodległości: “ZBIÓRKA na NASZ WSPÓLNY wydatek”
III RP istnieje już 32 lata. Niemcy obecnie zrezygnowały z prób militarnego podporządkowania sobie Europy, wybierając budowę dominacji przede wszystkim gospodarczej. Poniekąd także politycznej za pośrednictwem UE, strefy euro i instytucji takich jak Europejski Bank Centralny. Również szanse na napaść zbrojną ze strony Rosji wydają się być mniejsze, niż w jakimkolwiek innym momencie przez te ostatnie 300 lat. Rosja chciałaby Polskę od siebie uzależnić energetycznie, używa też jak widać podczas trwającego kryzysu narzędzi takich jak dezinformacja czy broń demograficzna (imigranci szturmujący granicę). Jeśli chodzi jednak o klasyczny podbój, nawet wobec Ukrainy, którą chyba każdy władca Rosji od setek lat uważał za naturalną część rosyjskiego imperium, rosyjska polityka zatrzymała się na zajęciu Krymu i stworzeniu dwóch “niezależnych republik” w Donbasie. Zdecydowana większość Ukrainy wydaje się jednak w przewidywalnej przyszłości utracona dla russkiego miru, w mocnej opozycji do którego formuje się po 2014 r. ukraińska tożsamość.
Czym jest niepodległość?
Warunki istnienia niepodległego państwa narodowego (w warunkach nowoczesności) są moim zdaniem dwa. Po pierwsze, musi istnieć wspólnota narodowa, składająca się z wyraźnej większości mieszkańców danego terytorium, dla członków której przynależność do danego narodu jest podstawową tożsamością inną niż rodzinna i religijna. Po drugie, członkowie tej wspólnoty muszą doprowadzić do stworzenia suwerennej organizacji politycznej posiadającej monopol na stanowienie i egzekwowanie prawa na tymże terytorium.
Przez ostatnie 300 lat Polska była zagrożona przede wszystkim na tym drugim, politycznym poziomie, i była zagrożona z zewnątrz. Obecnie jednak nasza niepodległość jest zagrożona na obu poziomach – politycznym i kulturowym. Jest też zagrożona jednocześnie z zewnątrz i od wewnątrz.
Co zamiast bycia Polakiem?
Zagrożeniem dla niepodległości Polski bardziej realnym niż napaść ze strony innego państwa jest dziś wypranie mieszkańców naszego terytorium z polskiej tożsamości. Dążą do tego ośrodki realnej władzy politycznej i kulturowej na Zachodzie – wielki kapitał, finansjera, koncerny technologiczne, media. Demoliberalny establishment dąży do całkowitego podporządkowania sobie także sfery kultury i szkolnictwa. Planowo wspiera erozję wszystkich niezależnych od niego, zastanych tożsamości.
Faktem jest radykalna destrukcja więzów rodzinnych i wyznaniowych na Zachodzie w ostatnich kilkudziesięciu latach. Miliony ludzi nie doświadczają już naturalnych wspólnot, w których funkcjonowali ich przodkowie przez poprzednie tysiąclecia. Są w innej sytuacji nie tylko od ludzi innych epok, ale nawet od zwierząt, które też przecież funkcjonują w ramach stad opartych na więzach pokrewieństwa. Jednym z wielu skutków rewolucji seksualnej jest drastyczny wzrost problemów psychicznych wśród najmłodszych. Ogromna część z nich nie miała potrzebnych człowiekowi do prawidłowego rozwoju ciepłych relacji z matką i ojcem tworzącymi stabilny związek, a coraz mniej doświadcza także uzupełniających te braki w normalnej sytuacji więzi z rodzeństwem czy dalszą rodziną. Propagandowa machina stale demonizuje też naród jako instytucję opresyjną i niebezpieczną wobec doświadczeń II wojny światowej.
Wykorzeniony, dotknięty poczuciem krzywdy człowiek pada znacznie łatwiej ofiarą promujących permisywizm oraz destrukcyjne ideologie mediów i popkultury. Każdy potrzebuje określić swoją tożsamość poprzez członkostwo w jakiejś grupie. Teoretycznie mogłoby to być podglebie dla radykalnych form nacjonalizmu i tak się dzieje w istotnej mniejszości przypadków. Większość wypełnia jednak pustkę w sposób podsunięty przez media i popkulturę – choćby angażując się w poparcie LGBT, normalizacji prostytucji, BLM czy Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Nie trzeba iść na barykady – można poczuć się częścią wspólnoty walczącej o Słuszną Sprawę kupując tęczową torbę czy wybierając jedną z nakładek do zdjęcia profilowego na Facebooku. Technologia i Internet tworzą nam tysiące sposobów stania się członkiem alternatywnej wobec polskości, rodziny, Kościoła wspólnoty, również takich neutralnych ideowo i nieszkodliwych w odpowiednich dawkach.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Realną ucieczką od polskości jest też zostanie Europejczykiem, dla którego Polska to województwo UE tak jak świętokrzyskie jest województwem Polski (słowa Tomasza Lisa, naczelnego jednego z największych polskich tygodników, a nie jakiegoś przypadkowego internetowego radykała). Sędzia uznający wyższość wyroków TSUE nad polską konstytucją jest często szczerym patriotą swojej europejskiej ojczyzny.
Co robić? Szukać sposobów promocji polskości i normalnej wspólnotowości. Bo inaczej za kilkadziesiąt lat większość mieszkańców terytorium naszego kraju nie będzie widziała wartości w istnieniu niepodległej Polski.
Felieton powstał na bazie wykładu, jaki wygłosiłem na zaproszenie Korporacji Akademickiej Aquilonia w Warszawie 10 listopada. Z tego miejsca pozdrawiam jej członków i organizatorów wydarzenia.