Gościem internetowej telewizji Mediów Narodowych był prof. Jerzy Robert Nowak, historyk i publicysta, autor 82 książek i ponad 1800 publikacji prasowych.
Tematyka, która została poruszona w Komentarzu Mediów Narodowych krążyła wokół przestrzeni publicznej, a więc stosunkach polsko-izraelskich i żydowskich kolaborantach w czasie II wojny światowej. Rozmowę poprowadził Prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości – Robert Bąkiewicz.
Moje książki są oparte na świadectwach żydowskich. Przejrzałem kilkaset książek, w siedmiu językach, na temat tej tematyki. Najlepsze książki nie są jednak tłumaczone na język polski, ponieważ mówią źle o społeczności żydowskiej. Natomiast Polacy mogliby poczuć dumę czytając te publikacje – mówi profesor.
Gość Mediów Narodowych opowiedział również o postawie Żydów podczas II wojny światowej. – W przypadku Żydów kolaborujących z Niemcami trzeba wiedzieć, że po pierwsze to były elity. Nie były to nieliczne przypadki, tak jak próbują nam to wmawiać. Chociażby w policji żydowskiej było 12 tys. osób, dochodzą do tego różnego rodzaju donosiciele, urzędnicy. To żydowska policja była najokrutniejsza wobec skazanych.
– Jeśli gest salutu rzymskiego oddawany jest po to, by uczcić czyjąś pamięć i nie jest wyrazem przemocy, nie jest przestępstwem – orzekł włoski Sąd Najwyższy. Według sędziów w takim przypadku gest ten należy uznać za „wolne wyrażenie myśli”.
Salut rzymski to międzynarodowy gest pozdrowienia nacjonalistów używany przed II Wojną Światową mający korzenie jeszcze w starożytności. Używany był także w Polsce przez Obóz Wielkiej Polski, Stronnictwo Narodowe, ONR, aż po harcerzy czy kibiców piłki nożnej.
Włoskie media informują o orzeczeniu Sądu Najwyższego, który definitywnie uniewinnił dwóch przedstawicieli narodowego i eurosceptycznego ugrupowania Casapound, oddalając odwołanie złożone przez prokuraturę na wyroki wydane przez sądy niższych instancji.
Podczas uroczystości w Mediolanie w kwietniu 2014 roku mężczyźni ci podnieśli prawe ręce w górę, wykonując gest rzymskiego salutu. W ten sposób uczcili pamięć trzech młodych działaczy nacjonalistycznych, którzy 1978 roku zostali zamordowani przez komunistów na mediolańskiej ulicy Acca Larentia.
Sędziowie Sądu Najwyższego uznali, że gest dwóch mężczyzn nie stanowił zamachu na porządek demoliberalny i nie podlega karze za apologię minionego ustroju, przewidzianej w ustawie z 1952 roku, która zabrania wszelkich prób reaktywacji partii faszystowskiej.
Według sądu na mocy przepisów nie wymierza się kary za „każde przywoływanie zwyczajów rozwiązanej partii faszystowskiej, lecz tylko za to, co może stanowić groźbę jej odbudowy”, a także za gesty i wyrazy, które „mogą wywołać poparcie i aprobatę”.
Takiego charakteru według sądu nie miał gest reprezentantów Casapound, a ceremonia, w której uczestniczyli, miała na celu wyłącznie uczczenie pamięci trzech osób, bez żadnego zamiaru – jak dodano – „przywrócenia reżimu faszystowskiego”. Zdaniem sędziów manifestacja ta nie miała na celu wywołania „uczuć nostalgii, w których można by dostrzec realną groźbę reaktywacji partii faszystowskiej”.
IPN wydał oświadczenie ws. ostatnich wydarzeń i eskalacji konfliktu z Izraelem. Stanowisko “Zbrodniczy wymiar okupacji niemieckiej na ziemiach polskich 1939–1945” można przeczytać na stronie Instytutu Pamięci Narodowej.
W komunikacie wydanym przez instytut można przeczytać m.in. Rzeczpospolita Polska nie godziła się na jakiekolwiek ustępstwa wobec żądań Adolfa Hitlera. Jako pierwszy kraj świata stawiła zbrojny opór Rzeszy Niemieckiej w 1939 roku. Została podbita po samotnej walce, pozostawiona sama sobie przez angielskich i francuskich sojuszników, zmiażdżona przez zgodną współpracę dwóch totalitaryzmów: niemieckiego i sowieckiego.
Jak zaznaczył Instytut Pamięci Narodowej Polska nigdy nie podjęła rozmów kapitulacyjnych z Niemcami, natomiast Polacy bohatersko pomagali ludności żydowskiej – Na terenach poza gettami część polskiej ludności wykazała się skrajnymi aktami odwagi, udzielając pomocy i ukrywając żydowskich współobywateli. To były działania w świetle prawa Rzeszy Niemieckiej nielegalne – bohaterowie, którzy takie działania podejmowali, narażali się na śmierć, często narażali także życie swoich rodzin.
Instytut Pamięci Narodowej uważał zawsze, uważa i będzie uważać za swój obowiązek piętnowanie ich współpracy z Niemcami i publikowanie faktów z tym związanych. Żadna narodowość nie chroni i nie będzie w Polsce chronić zbrodniarzy ani donosicieli. Do zbrodniarzy i współpracowników totalitarnej Rzeszy Niemieckiej Instytut Pamięci Narodowej konsekwentnie przykłada i przykładać będzie tę samą miarę, co do zbrodniarzy i współpracowników totalitarnego Związku Sowieckiego i powojennego państwa komunistycznego – podkreślił instytut.
Dokument został również przetłumaczony na język angielski i opublikowany na stronie IPN oraz promowany na portalach społecznościowych.
Szef MSWiA będzie mógł arbitralnie zdecydować, czy cel danej zbiórki publicznej jest sprzeczny z interesem państwa, czy też nie. Jeśli rząd zdecyduje, że tak to minister będzie mógł zablokować każdą zbiórkę publiczną.
Ustawę opublikował na Twitterze dziennikarz Onetu, Andrzej Gajcy – Rząd będzie mógł zablokować każdą zbiórkę publiczną ze wzgl. na interes publiczny by chronić m.in. wizerunek państwa.
Rząd będzie mógł zablokować każdą zbiórkę publiczną ze wzgl. na interes publiczny by chronić https://t.co/KqwDBbt5qY. wizerunek państwa. Co jeszcze zawiera niedostępny dotąd projekt? ⬇https:/wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/zbiorki-publiczne-do-kontroli/4tgwhxp pic.twitter.com/zpREJAcFnJ
Jak to ma wyglądać w praktyce? Ministerstwo musi rozstrzygnąć czy cel danej zbiórki zgłoszonej na portalu rządowym nie jest sprzeczny z zasadami życia społecznego lub nie narusza ważnego interesu publicznego. Jeśli uzna, że takie okoliczności występują, to na mocy decyzji administracyjnej wykreśla informację o takiej zbiórce z portalu rządowego. Wówczas organizator w terminie trzech dni będzie mógł wskazać inny cel zbiórki i poinformować o tym resort. Jeśli tego nie zrobi, to zbiórka publiczna zostanie zablokowana, a zebrane już środki zostaną przekazane na cel wskazany przez ministra administracji.
Do MSWiA trafiła petycja, pod którą podpisało się blisko trzydzieści NGO-sów, w której wyrazili swoje zaniepokojenie zapowiadanym kierunkiem zmian. Ich zdaniem nie ma powodu do zmian w ustawie, a obecne przepisy ułatwiają obywatelom i organizacjom zbieranie środków, a organom kontrolnym sprawdzenie legalności zbiórki. Jak argumentują opozycjoniści – Można sobie przecież wyobrazić, że zapis ten posłuży do zablokowania zbiórki organizowanej przez KOD, Obywateli RP czy WOŚP.
Autorzy nowelizacji przekonują jednak, że przepisy te będą miały zastosowanie jedynie w sytuacjach nadzwyczajnych, a ich celem jest m.in. ochrona wizerunku Polski, a nie bat na takie organizacje jak WOŚP.
Ksiądz dr Roman Adam Kneblewski, proboszcz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, wygrał plebiscyt pn. „Proboszcz Roku” „Expressu Bydgoskiego”.
Samo głosowanie zakończyło się 29 grudnia. Do plebiscytu można było zgłosić kandydatów, którzy wyróżniają się m.in. działalnością wykraczającą poza duszpasterskie obowiązki nakazane prawem kanonicznym, oddanych społeczników, kapłanów angażujących się w działalność dobroczynną. Proboszcz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa zwyciężył z liczbą 4288 głosów!
Z okazji wręczenia mi statuetki Proboszcza Roku gratulacjom, życzeniom i podziękowaniom nie było końca. Za Waszą obecność i wszystkie niesamowite niespodzianki z serca Wam, Kochani, dziękuję. Bóg zapłać! – napisał duchowny na portalu społecznościowym Facebook.
Ksiądz Kneblewski dodał podczas uroczystości uhonorowania zwycięzców Proboszcza i Parafii Roku 2017 – Dowiedziałem się o tym plebiscycie z telefonu. Zwrócono się do mnie z zapytaniem, czy zgadzam się wziąć w nim udział. Powiem szczerze, że może bym nawet odmówił, ale usłyszałem i redakcja Expressu zawsze i wielokrotnie mocno to podkreślała, że jest to plebiscyt pod patronatem księdza biskupa i we współpracy z kurią diecezjalną. Wtedy nabrałem do tego zaufania i doceniłem rangę tego wydarzenia. Po ludzku cieszy mnie to zwycięstwo w plebiscycie, a po kapłańsku bardzo mnie cieszy wasza pamięć, wdzięczność. To uskrzydla.
Wszyscy w Polsce wiemy kim jest Wołodymyr Wiatrovych. Dla nas Polaków to znany ukraiński negacjonista, szef ukraińskiego UIPN i to praktycznie cała nasza wiedza.
Jeżeli przyjrzymy się bliżej tej osobie, powiążemy pewne fakty, zdarzania, ale także działania Wiatrovycha, dojdziemy do wniosków, które mogą w pewny sposób rzucić nowe, zupełnie inne światło na tę osobę.
Od 2014 roku, od czasu Majdanu, a właściwie od interwencji zbrojnej Rosji, zabierającej Ukrainie Krym, na Ukrainie wybuchł z wielkim natężeniem kult żołnierzy UPA i wszystkich organizacji z okresu II Wojny, które walczyły o „wolną Ukrainę”. Ukraina z Wiatrovychem na czele, na tej ideologii próbuje budować tożsamość narodową, wzbudzać u młodych Ukraińców uczucia patriotyczne. Z rozmysłem piszę tu „ u młodych Ukraińców”, bo przecież jest jeszcze pokolenie, które pamięta, mimo, że zostało ich już niewielu, bardzo dobrze wie jak było i jak te wszystkie zbrodnicze organizacje walczyły o „wolną Ukrainę”. Ta promowana polityka historyczna powoduje daleko idące konsekwencje dla stosunków międzynarodowych. Afirmacja, pochwalne peany, bardzo kontrowersyjne delikatnie mówiąc interpretacje faktów historycznych, oceny i upamiętnienia działalności OUN, UPA muszą mieć przecież jakieś inne bardziej racjonalne uzasadnienie.
Jak młody przecież jeszcze Wiatrovych zrobił tak oszałamiającą i szybką karierę i dlaczego posiada tak znaczące wpływy na politykę międzynarodową Ukrainy? Ma 41 lat, urodził się w 1977 r. we Lwowie, z wykształcenia jest historykiem, badaczem ruchów niepodległościowych Ukrainy. Jak to się dzieje, że historyk, przeczy znanym badaniom innych historyków, neguje zbrodnie, neguje morderstwa, oczywiste udowodnione fakty, badania historyczne, dowody wynikające z zeznań świadków, prac archeologicznych i ekshumacyjnych?
Znaczącym często pomijanym lub margilizowanym w życiorysie Wiatrovycha faktem jest piastowanie przez niego w latach 2008 – 2010 stanowiska Dyrektora Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Archiwum to SBU przejęło oczywiście od swoich poprzedników czyli Rosji. 31 letni Wiatrovych dostaje do swoich rąk potężną wiedzę i dokumentację, obejmującą nie tylko Ukrainę i najważniejsze osoby w państwie, dostaje wiedzę dotyczącą również krajów ościennych, w tym też Polski. Stanowisko to powierzył mu Juszczenko. Okres 2 lat był w moim przekonaniu wystarczający aby zdobyć odpowiednie informacje i w odpowiedni sposób w sobie tylko dogodnym czasie je wykorzystywać. Szefowanie trwa 2 lata, po tym okresie do władzy dochodzi „prorosyjski” prezydent Janukowycz. Wiatrovych traci swoje stanowisko, zostaje mało znaczącym członkiem rady nadzorczej Muzeum „Więzienie przy Łąckiego”. 2014 rok Majdan, ucieczka Janukowycza do Rosji pozwala Wiatrovychowi powrócić znowu do piastowania ważnych stanowisk i wywierania wpływu na bieżącą politykę Ukrainy.
Uzyskane w czasie pracy w Archiwum informacje oraz liczne kontakty z FSB Rosji, w tym z wysoko postawionymi oficerami tej służby, zajmującymi się tematyką Ukrainy (Zajkov, Olomanienko) powodują, iż staje się on jedną z najważniejszych osób w polityce Ukrainy i nie chodzi tu o historyczne uwarunkowania, ale o politykę bieżącą.
Kuriozalne twierdzenia, publikacje, przeczenia udowodnionym faktom historycznym, wpływanie na politykę państw ościennych pozwala postawić tezę, która dla niektórych może wydać się niedorzeczną, ale zbyt wiele faktów ku temu przemawia.
Cała działalność Wiatrovycha jest działalnością, która tylko jednemu państwu w Europie przynosi korzyści, tym państwem jest Rosja. Jak szef UIPN czyli organizacji, która nie wchodzi w struktury rządu ukraińskiego, może wysuwać wobec innego kraju groźby? To nie jest normalna procedura, a przypomnijmy, iż to właśnie Wiatrovych groził Polsce zerwaniem stosunków dyplomatycznych, to po jego oświadczeniu z Grobu Nieznanego Żołnierza zniknęła tablica upamiętniająca obrońców Birczy, to on zablokował upamiętnienie Cichociemnych. Jak to jest możliwe? Odpowiedź jest w zasadzie tylko jedna – praca i wiedza zdobyta w Archiwum SBU, być może kontynuacja kontaktów z oficerami FSB Rosji.
Wiatrovych i jego działalność w znaczący sposób rzutuje na pogarszanie się stosunków pomiędzy Polską a Ukrainą, a niewątpliwym beneficjentem tego jest Rosja. Znaczący wpływ na politykę, znaczący wpływ na polityków Ukrainy nie wynika z doświadczenia, kompetencji, umiejętności czy też ważności osoby jaką jest Wiatrovych, czy nawet stanowiska jakie piastuje. Odpowiedź jest bardzo prozaiczna, Wiatrovych posiada wiedzę, którą w odpowiedni dla Rosji sposób wykorzystuje.
Ciężko w jakiś sensowny sposób spointować te wszystkie zawarte powyżej informacje. Na kłamstwie historycznym jeszcze nigdy nie zbudowano podwalin żadnego kraju i jest to wiedza oczywista nawet dla gimnazjalisty. „Ciężka” praca Wiatrovycha przez ostanie 4 lata, to ciężka praca na rzecz pogorszenia relacji Polska – Ukraina, to ciężka praca na rzecz Rosji.
Związek zawodowy holenderskiej policji opublikował raport dotyczący przestępczości na terenie Holandii. Wnioski wydają się być zatrważające.
–Holandia zaczyna przypominać „narkopaństwo”, a funkcjonariusze służb bezpieczeństwa nie mają wystarczających środków, by walczyć ze zorganizowanymi grupami przestępczymi – ostrzega związek.
W raporcie policyjnym przekazanym dziennikowi “De Telegraaf” czytamy, iż z obecną kadrą oraz zasobami służby mogą zająć się tylko co dziewiątą grupą przestępczą.
Oficjalne dane wskazują co prawda, iż przestępczość Holandii spada. Funkcjonariusze twierdzą jednak, iż powodem tego jest zaprzestanie składania incydentów przez ofiary. Raport holenderskiej policji ostrzega na przykład, iż zgłaszane jest tylko 20% przestępstw wobec osób “starszych i narażonych”.
Przypomnijmy ponadto, iż Holandia słynie między innymi z liberalnej polityki wobec miękkich narkotyków. Według Europolu połowa kokainy zażywanej w Europie przechodzi przez port w Rotterdamie.
/ fot. Esther Vargas via Flickr.com / CC BY-SA 2.0
Climbook, mały włoski portal internetowy dla amatorów wspinaczek górskich, wygrał batalię z Facebookiem. Lider wśród portali społecznościowych domagał się zamknięcia konkurenta ze względu na użycie słowa “book” w nazwie.
Facebook argumentował, iż portal Climbook posiada wiele podobieństw pod względem strukturalnym, wizyjnym, fonetycznym oraz koncepcyjnym, stąd może wprowadzać użytkowników w błąd, iż korzystają oni z portalu ogólnoświatowego.
Włoski Urząd Patentowy przy Ministerstwie Rozwoju Gospodarczego uznał jednak, iż nie ma przeszkód, aby portal Climbook działał nadal pod dotychczasową nazwą.
–Nazwa społeczności wspinaczy wykorzystująca słowo “book” do tego stopnia przeszkadzała gigantowi z Kalifornii, że postanowił wystąpić przeciwko niej. Może zrobił to z arogancji, może rutynowo. Faktem jednak jest to, że tym razem gigant musi opuścić głowę, a wspinacze mogą zachować swą nazwę- komentuje Alessandro Lamberti, właściciel portalu Climbook.
Centrum Badania Opinii Społecznej opublikowało w dniu dzisiejszym wyniki sondażu dotyczącego zaufania Polaków.
Z danych wynika, iż największym zaufaniem cieszy się prezydent Andrzej Duda. W lutym zaufanie do niego wyraziło 72% ankietowanych. Całkowity brak zaufania wyraża jedynie 9% badanych.
Na drugim miejscu sytuuje się premier Mateusz Morawiecki, któremu ufa 64% ankietowanych (tu jednak widoczny jest spadek o 4 punkty procentowe w stosunku do wyników ze stycznia). Premierowi nie ufa 13% respondentów. 15% deklaruje obojętność.
Trzecie miejsce zajęła natomiast wicepremier Beata Szydło. W jej przypadku zaufanie deklaruje 58% badanych, nie ufa jej 28%.
Wśród polityków opozycji największym zaufaniem cieszy się Paweł Kukiz- 49% (tu odnotowano wzrost o jeden punktu procentowy). Nie ufa mu natomiast 19% ankietowanych.
Z największą nieufnością spotkał się lider Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna. Nie ufa mu aż 48% badanych, zaufanie deklaruje jedynie 23% z nich.
Na drugim miejscu pod względem nieufności sytuuje się natomiast Jarosław Kaczyński, któremu nie ufa 45% badanych. Zaufanie do prezesa PIS wyraziło natomiast 42% ankietowanych.
Eli Barbur, szef serwisu masowego TELAWIW, poinformował na portalu społecznościowym Twitter o zaskakującej decyzji izraelskiego Knesetu.
–W 120-osobowym Knesecie wniosek o odwołanie ambasadorki z Warszawy podpisało już 50 deputowanych z ramienia wszystkich frakcji parlamentarnych- czytamy.
UPDATE: W 120-osobowym Knesecie wniosek o odwołanie ambasadorki z Warszawy podpisało już 50 deputowanych z ramienia wszystkich frakcji parlamentarnych. pic.twitter.com/iuJvTTTVFj