Jutro (niedziela) w Warszawie odbędzie się kolejny publiczny różaniec w intencji zadośćuczynienia Panu Bogu za grzechy aborcji. Tym razem wierni będą się modlili przed Szpitalem Bielańskim. Początek o godz. 17.
Intencją modlitwy jest także nawrócenie wszystkich, którzy są odpowiedzialni za zabijanie nienarodzonych dzieci. Wydarzenie organizują: Fundacja Pro-prawo do życia i Rycerstwo Niepokalanej Tradycyjnej Obserwancji.
Różaniec odbywa się dwa razy w miesiącu. W czwartą niedzielę miesiąca o 17 przed Szpitalem Bielańskim i w drugą niedzielę miesiąca o 11 przed Instytutem Matki i Dziecka.
“Tymczasowy gwarantowany dochód podstawowy dla najbiedniejszych 2,7 miliardów ludzi na świecie w 132 krajach rozwijających się mógłby spowolnić rozprzestrzenianie się COVID-19. Takie rozwiązanie umożliwiłoby im pozostanie w domu” – sugeruje administrator Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju – Achim Steiner.
Ciało podległe ONZ wskazuje na trzy sposoby walki z sytuacją zaistniałą w wyniku koronawirusa. To dopłaty do istniejących średnich dochodów, przelewy ryczałtowe związane z różnicami w medianie poziomu życia w kraju oraz jednolite przelewy ryczałtowe, niezależnie od tego, gdzie ktoś mieszka.
“Bezprecedensowe czasy wymagają bezprecedensowych środków społecznych i gospodarczych. Wprowadzenie tymczasowego dochodu podstawowego dla najbiedniejszych ludzi na świecie stało się jedną z opcji” – oznajmił administrator UNDP Achim Steiner.“Bailouty i plany naprawcze nie mogą skupiać się tylko na dużych rynkach i dużych firmach” – dodał.
Grupa dwudziestu największych gospodarek świata (G20) zgodziła się w kwietniu na zawieszenie spłaty kwot potrzebnych na obsługę zadłużenia najbiedniejszych krajów świata do końca roku. Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres wezwał zaś do umorzenia długów wszystkim krajom rozwijającym się i krajom o średnich dochodach.
Opracowanie UNDP zatytułowane „Tymczasowy dochód podstawowy: ochrona ubogich i podatnych na zagrożenia ludzi w krajach rozwijających się” sugeruje, że w sumie 1,07 miliarda ludzi żyje poniżej międzynarodowej granicy ubóstwa, czyli za równowartość maksymalnie 1,90 dolara dziennie w Azji Południowej i Afryce Subsaharyjskiej; 3,20 dol. dziennie w Azji Wschodniej, na Pacyfiku, Bliskim Wschodzie oraz w Afryce Północnej; a także 5,50 dol. dziennie w Europie, Azji Środkowej, Ameryce Południowej i na Karaibach. Oprócz tego, kolejne 1,71 miliarda ludzi jest zagrożonych „znacznym ryzykiem popadnięcia w ubóstwo”.
Z opracowania wynika, że aż 2,78 miliarda ludzi (a więc 44 proc. populacji krajów rozwijających się) powinno otrzymywać tymczasowo płatności gotówkowe, które nie będą uzależnione od miejsca zamieszkania, obywatelstwa lub statusu pracy, ale tylko od tego, ile pieniędzy zarabia dana osoba – wynika ze słów rzecznika UNDP Victor Garrido Delgado, który przekazanie gotówki ubogim nazywa „testem dochodów”.
Niebagatelny koszt dochodu podstawowego
W raporcie zaproponowano finansowanie programu poprzez czasowe wstrzymanie spłat na obsługę zadłużenia dla wybranych krajów. Państwa rozwijające się i wschodzące tylko do końca tego roku mają wydać na spłatę zadłużenia 3,1 biliona dolarów. Inne możliwości opłacenia tymczasowego podstawowego dochodu obejmują przekierowanie dopłat z paliw kopalnych lub ograniczenie wydatków obronnych.
Co miesiąc na płatności gotówkowe musiało by pójść co najmniej 199 miliardów dolarów. Delgado podkreślił, że pieniądze przekazywane w ręce najbiedniejszych ludzi są generalnie wydawane natychmiastowo na żywność i podstawowe usługi, więc szybko wrócą do gospodarki.
Skuteczna interwencja Ordo Iuris w obronie wolności słowa. Sąd Okręgowy w Gdańsku oddalił pozew Stowarzyszenia „Tolerado” – organizacji promującej ideologię LGBT, złożony przeciwko Fundacji Pro – prawo do życia. Zdaniem sądu, kampania społeczna obrazująca problem pedofilii w ruchu LGBT, nie narusza dóbr osobistych działaczy „Tolerado”. Stowarzyszenie domagało się m.in. zakazu prowadzenia akcji oraz wpłaty 75 tys. zł zadośćuczynienia. Instytut Ordo Iuris reprezentował Fundację w postępowaniu.
Sprawa dotyczyła ciężarówki jaka w 2019 r. poruszała się po Gdańsku. Były na niej umieszczone dane pokazujące skalę zjawiska pedofilii wśród osób prowadzących homoseksualny tryb życia. Przekazowi towarzyszyły komunikaty dźwiękowe na ten temat.
„Tolerado” uznało, że akcja Fundacji Pro – prawo do życia miałaby naruszać dobra Stowarzyszenia z uwagi na fakt, że jego członkowie są aktywistami LGBT. W pozwie organizacja domagała się zaprzestania prowadzenia kampanii oraz usunięcia odnoszących się do niej treści opublikowanych na stronie stoppedofilii.pl. Stowarzyszenie wnosiło również o zamieszczenie na wspomnianym portalu i przedstawienie na piśmie przeprosin skierowanych do Stowarzyszenia, a także wpłaty przez Fundację 75 tys. zł tytułem zadośćuczynienia.
Prawnicy Ordo Iuris wskazywali, że autorzy kampanii działali w ramach wolności słowa gwarantowanej przez art. 54 Konstytucji RP oraz art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Przypomnieli też, że Europejski Trybunał Praw Człowieka uznaje wolność wypowiedzi za fundament demokratycznego społeczeństwa. Ponadto, Stowarzyszenie „Tolerado” nie wykazało jakie jego dobra miałaby naruszać kampania Fundacji Pro, ani też, które konkretnie treści stanowiłyby naruszenie. Istotne znaczenie ma również argumentacja dotycząca indywidualnego charakteru dóbr osobistych. Sprowadza się ona do tego, że odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych można przypisać wyłączenie w sytuacji, kiedy jest możliwe zidentyfikowanie jednego konkretnego adresata wypowiedzi. Oznacza to, że wypowiedź o charakterze generalnym dotyczącym np. jakiegoś zjawiska, czy niedookreślonej całkowicie zbiorowości ludzkiej nie może być uznana za naruszającą dobra osobiste jednostki, która z tą zbiorowość się identyfikuje.
Ponadto, Stowarzyszenie „Tolerado” próbowało zastosować nieznaną polskiemu prawu konstrukcję przeniesienia roszczeń przysługujących z tytułu naruszenia dóbr osobistych. Polegało to na tym, że z uwagi na fakt, iż organizacja zrzesza osoby prowadzące homoseksualny tryb życia, których dobra osobiste Fundacja Pro miałaby naruszać, to roszczenia z tytułu naruszenia dóbr osobistych może niejako w ich imieniu wykonywać „Stowarzyszenie”.
Pełnomocnicy Fundacji podkreślali, że przedstawiciele „Tolerado” nie wskazali wzorca wrażliwości przeciętnego odbiorcy, na naruszenie której powoływali się w pozwie. Prawnicy Instytutu zwrócili także uwagę na to, że w przestrzeni publicznej toczy się ożywiona debata na temat zjawiska pedofilii. Kampania Fundacji Pro była więc zajęciem stanowiska w tej dyskusji.
„Co prawda nie dysponujemy jeszcze pisemnymi motywami wyroku, jednakże uzasadnienie wydanego w toku postępowania postanowienia o oddaleniu wniosku o zabezpieczenie wskazuje, że sąd rozpatrujący sprawę podzielił argumentację dotyczącą braku legitymacji czynnej Stowarzyszenia „Tolerado” do występowania, jak ujął to sąd, w imieniu bliżej niesprecyzowanej grupy osób nieheteroseksualnych. Całkowicie zasadnie sąd wskazał również, że polskie prawo opiera się na koncepcji indywidualności naruszenia dóbr osobistych, co uniemożliwia przeniesienie roszczeń z tego tytułu na osoby trzecie. Miejmy nadzieję, że w uzasadnieniu wyroku sąd rozwinie tę argumentację oraz wskaże warunki kiedy mówiąc o grupie osób będziemy mieli do czynienia z naruszeniem dóbr osobistych członka grupy” – zaznaczył mec. Filip Wołoszczak z Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris.
Prokuratura okręgowa z Białegostoku wystąpiła do Parlamentu Europejskiego o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej europosła Włodzimierza Cimoszewicza. Śledczy chcą postawić politykowi zarzuty spowodowania wypadku i ucieczki z miejsca zdarzenia.
Wniosek prokuratury do Parlamentu Europejskiego jest związany z wypadkiem drogowym z 4 maja 2019 r. w Hajnówce. Jak przekazali śledczy, Cimoszewicz potrącił wówczas autem kobietę znajdującą się na przejściu dla pieszych. Według prokuratury, polityk nie zachował szczególnej ostrożności, a potrącona kobieta doznała rozległych obrażeń, skutkujących rozstrojem zdrowia na okres powyżej siedmiu dni. Sprawca uciekł z miejsca wypadku. Przestępstwa, których dotyczy śledztwo, zagrożone są karą trzech lat pozbawienia wolności.
“Na szczęście dzięki mojej niewielkiej prędkości, około 30 km/h, poszkodowana Pani odniosła niegroźne obrażenia. Udzieliłem jej natychmiastowej pomocy i po przekonaniu o konieczności poddania się badaniu lekarskiemu została ona odwieziona do szpitala. W tej chwili znajduje się w domu” – napisał wówczas w oświadczeniu były premier. Jego oświadczenie odczytał później mediom jego syn. “Super Express” przypomina, że 70-letnia kobieta doznała złamania kości podudzia.
Polityk został zbadany na zawartość alkoholu w organizmie cztery godziny po wypadku. W momencie wykonania badania był trzeźwy. Prokuratura zaznaczyła przy tym, że auto Cimoszewicza nie miało ważnych badań technicznych. Ich termin upłynął ponad pół roku przed wypadkiem.
Prokuratura podkreśliła przy tym, że w chwili zdarzenia warunki atmosferyczne były dobre, a przejście dla pieszych było prawidłowo oznakowane znakami poziomymi i pionowymi. W dniu wypadku polityk był kandydatem w wyborach do Parlamentu Europejskiego z ramienia Koalicji Europejskiej.
Odpowiedzialny za jeden z ważniejszych segmentów projektu CPK wiceprezes Piotr Malepszak odchodzi ze spółki. W ubiegłym roku przez pewien czas kierował całym przedsięwzięciem. Od czasu powstania skład zarządu zmieniał się wielokrotnie na czele z prezesem.
Centralny Port Komunikacyjny ogłosił dzisiaj, że ze spółki za porozumieniem stron odszedł jej dotychczasowy wiceprezes Piotr Malepszak odpowiadający za komunikację kolejową w tym przedsięwzięciu.
“Potwierdzamy, że Piotr Malepszak kończy współpracę ze spółką Centralny Port Komunikacyjny. Strony porozumiały się w sprawie zakończenia współpracy. Z uwagi na wzajemny szacunek, ochronę dóbr osobistych i poufność relacji nie komentujemy okoliczności tego faktu” – poinformowano w oświadczeniu na stronie CPK.
W okresie od 21. lutego 2019 roku do 27. listopada 2019 roku pełnił obowiązki prezesa spółki, bo odejściu od projektu jej pierwszego zarządcy dr Jacka Bartosiaka. W grudniu ubiegłego roku władzę przejął Mikołaj Wilda. Jeszcze wcześniej pracował – lata 2008-2016 – w PKP Polskie Linie Kolejowe jako dyrektor biura i pełnomocnik zarządu.
Liczne perturbacje w zarządzie
Od czasu powstania spółki tj. w 2018 roku w zarządzie spółki dochodziło do wielu zmian personalnych. Oprócz zmiany na stanowisku prezesa doszło także do śmierci jednego z ważniejszych ludzi w projekcie odpowiedzialnego za segment lotniczy, bowiem 31. grudnia ubiegłego roku zmarł ś.p. Dariusz Sawicki, dyrektor ds. komponentu lotniskowego. Jego obowiązku przejął wówczas Michał Kasprzyk.
W międzyczasie skład zarządu uzupełnił Patryk Demski ( do spółki wszedł w kwietniu 2020 roku) zajmujący się nieruchomościami. Natomiast w grudniu 2019 roku dołączyła również Sylwia Matusiak, która objęła stanowisko dyrektora ds. komunikacji i Public Relections. Pełen skład zarządu uzupełnia dotychczasowy dyrektor ds. finansów.
Na portalu jednego z najstarszych izraelskich dzienników, Jerusalem Post, ukazał się artykuł, w którym Ira Forman, były wysłannik Departamentu Stanu USA do spraw wykrywania i zwalczania antysemityzmu przekonuje, że Polska ma problem zarówno z autorytaryzmem jak i z antysemityzmem.
“Nie ma lepszej ilustracji relacji między rosnącym autorytaryzmem a antysemityzmem niż niedawna kampania prezydencka w Polsce” – czytamy w najnowszym artykule Iry Forman opublikowanym na łamach Jerusalem Post.
Według izraelskiej gazety udana kampania prezydencka Andrzeja Dudy w dużej mierze opierała się na atakach społeczności LGBT, a także antysemityzmie. Jerusalem Post pisze, że partia rządząca w walce o reelekcję urzędującego prezydenta użyła sloganu “LGBT to nie ludzie”.
Ira Forman pisze także o kwestii żydowskich roszczeń i nawiązuje do słów szefa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Zacytowała m.in. jego wywiad dla Radia Maryja: “(Jarosław Kaczyński – przyp. red.) skorzystał z okazji, by przeprowadzić atak na kandydata opozycji Trzaskowskiego za jedynie rozważenie zwrotu mienia żydowskiego. Stwierdził, że »tylko ktoś bez polskiej duszy, polskiego serca i polskiego umysłu może coś takiego powiedzieć…«”. Dziennikarka skrytykowała także Telewizję Polską, która w swoich programach informacyjnych także poruszała sprawę żydowskich roszczeń.
“Co można zrobić, by zniechęcić niedoszłych »autorytarystów« do podsycania nienawiści dla politycznych korzyści?” – pyta Forman. Jej zdaniem jedyną osobą, która może mieć istotny wpływ na polskich rządzących jest prezydent USA Donald Trump. “Polski rząd liczy na wsparcie Stanów Zjednoczonych w wielu kwestiach (…). Administracja Trumpa ma więc możliwość, aby chronić mniejszości w takich miejscach jak Polska” – czytamy w izraelskiej gazecie.
Ogromne problemy czekają Pocztę Polską. Poinformowała ona, że zagubiła dokumenty w których znajdowały się udziały Skarbu Państwa. Właściciel ma prawo dowiedzieć się co stało się z jego dokumentem oraz złożyć zażalenie. Zarząd Poczty Polskiej zwolnił już osoby odpowiedzialne za utratę ważnej przesyłki.
Blisko dwa lata temu stwierdzono zniknięcie dokumentów zawierających akcje spółki Skarbu Państwa, Poczty Polskiej. 22. lipca w Monitorze Sądowym i Gospodarczym zamieszczono wpis, informujący o tym zdarzeniu – “Działając na podstawie § 8a ust. 3 Statutu Spółki Akcyjnej Poczta Polska z siedzibą w Warszawie (“Spółka”), Zarząd Spółki niniejszym informuje, iż powziął informację o utraceniu odcinka zbiorowego akcji, inkorporującego wszystkie akcje w kapitale zakładowym Spółki należące do Skarbu Państwa, jedynego akcjonariusza Spółki, o numerach A 00000000001 – A 00077414000 (“Odcinek Zbiorowy Akcji”)” – czytamy w oświadczeniu.
Sprawa wyszła na jaw po tym jak stanowisko Prezesa Zarządu Poczty Polskiej otrzymał były wiceminister obrony narodowej Tadeusz Zdzikot. Polecił on, aby przeprowadzić kontrolę w spółce. Ustalono, że odcinek zbiorowy akcji znajdował się w sejfie prezesa zarządu Poczty Polskiej S.A. w biurowcu przy ul. Rodziny Hiszpańskich, naprzeciwko Galerii Mokotów. Przyczyn zniknięcia dokumentów jak dotychczas nie ustalono.
Biuro prasowe Poczty informuje natomiast o zwolnieniu osób odpowiedzialnych za zabezpieczenie i przechowywanie tego dokumentu – “Z uwagi na to, iż sprawa dotyczy lat 2010-2018, a osoby odpowiedzialne za zabezpieczenie i należyte przechowywane tego dokumentu już nie pracują w Poczcie Polskiej S.A., czynności kontrolne nie doprowadziły do jej wyjaśnienia” – opisuje portal warszawa.wyborcza.pl
Niestety jedynym rozwiązaniem tego problemu jest umorzenie akcji i wystawienie duplikatu odcinka zbiorowego. Biuro prasowe PP poinformowało, że publikacja w mediach jest jednym z etapów tego procesu.
Dr hab. Błażej Kmieciak został w piątek wybrany na przewodniczącego państwowej komisji do spraw wyjaśniania przypadków pedofilii. Posłowie opozycji krytykują taki wybór z uwagi na jego współpracę z Ordo Iuris.
W skład komisji wchodzi siedmioro członków. Swoich przedstawicieli do niej powołali: Sejm – Barbarę Chrobak, Hannę Elżanowską i Andrzeja Nowarskiego; Senat – Agnieszkę Rękas; prezydent – Justynę Kotowską; premier – Elżbietę Malicką i rzecznik praw dziecka – Błażeja Kmieciaka.
Przewodniczącego komisji Sejm wybiera spośród jej członków zwykłą większością głosów. W piątek na to stanowisko wybrał Błażeja Kmieciaka. Za jego kandydaturą głosowało 244 posłów, 173 było przeciw, a 34 wstrzymało się od głosu. Głosu poparcia udzielili także posłowie Konfederacji.
Błażej Kmieciak jest doktorem habilitowanym nauk prawnych, ma doktorat z socjologii prawa, jest też absolwentem resocjalizacji i podyplomowych studiów w zakresie prawa medycznego i bioetyki. Ukończył Szkołę Praw Człowieka organizowaną przez Helsińską Fundację Praw Człowieka i Szkołę Profilaktyki Uzależnień w Warszawie. Ma uprawnienia mediatora, odbywał kursy organizowane przez Uniwersytet Harvarda, Uniwersytet Georgetown i Organizację Narodów Zjednoczonych dotyczące praktyki w stosowaniu praw dziecka oraz przeciwdziałaniu przemocy wobec dzieci.
Kmieciak zapowiedział, że komisja raz do roku będzie publikować raport dotyczący pedofilii. Zapowiedział także, że wśród pierwszych działań będzie organizacja urzędu komisji i zatrudnienie w niej specjalistów. Zadeklarował, że komisja będzie kłaść duży nacisk na edukację i profilaktykę. “Będziemy podejmować tematy najdelikatniejsze z najdelikatniejszych” – powiedział nowy przewodniczący.
Wybór spotkał się ze sporą dozą krytyki ze strony Lewicy oraz Koalicji Obywatelskiej. “Błażej Kmieciak z ultrakonserwatywnej fundamentalistycznej organizacji chrześcijańskiej Ordo Iuris (…) właśnie został wybrany przewodniczącym Komsji ds Pedofilii. Ta komisja to farsa za duże pieniądze i kpina z ofiar pedofilii” – napisała na Twitterze posłanka Lewicy Katarzyna Kotula.
W porannym programie “Graffiti” na antenie Polsat News, wicepremier Jadwiga Emilewicz wypowiedziała się na temat konwencji stambulskiej oraz planowanej na dzisiejszy wieczór manifestacji “Nie dla legalizacji przemocy domowej” pod siedzibą Ordo Iuris.
W ostatnim czasie pojawiły się głosy od przedstawicieli obozu władzy na temat wypowiedzenia konwencji stambulskiej, a swoją petycję w tej sprawie składało Ordo Iuris oraz Marek Jurek. Teraz w tej sprawie wypowiedziała się wicepremier rządu Jadwiga Emilewicz – “Konwencja budzi ogromne kontrowersje, popieram jej wypowiedzenie” – powiedziała w programie “Graffiti” na antenie Polsat News.
Należy przypomnieć, że zeszłym tygodniu propozycję wypowiedzenia konwencji stambulskiej podniosła minister rodziny, pracy i polityki społecznej, Marlena Maląg – “Nie możemy pozwolić na narzucanie Polsce jakichkolwiek treści ideologicznych, które nie są zgodne z polską konstytucją i zasadami obowiązującymi w naszym kraju” – stwierdziła.
Konwencja oprócz zapisu o nieuznawaniu usprawiedliwienia przemocy ze względu na kulturę, religię, zwyczaje, tradycję oraz honor określa również tzw. płeć społeczno-kulturową, która oznacza społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn.
Swój protest pod hasłem “Nie dla legalizacji przemocy domowej” przed siedzibą Ordo Iuris w Warszawie o godz. 17:30 organizują feministki, które sprzeciwiają się zapowiedziom rządu. Manifestację w kilku miastach Polski organizują stowarzyszenia: Ogólnopolski Strajk Kobiet, Centrum Praw Kobiet, Wielka Koalicja za Równością i Wyborem, Warszawskie Dziewuchy oraz Warszawski Strajk Kobiet.
Za nieco ponad miesiąc upływa kadencja Rzecznika Praw Obywatelskich. Polska scena polityczna rozpoczęła już batalię o to kto zastąpi Adama Bodnara. Pojawiają się pierwsze nazwiska kandydatów. Ostatecznie o wyborze nowego RPO zadecyduje w głosowaniu Sejm i Senat.
Już wkrótce tj. 9. września upłynie kadencja obecnego Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. Ugrupowania polityczne znajdujące się w polskim parlamencie zadecydują o kierunku działań nowego RPO na najbliższe pięć lat. Pojawiła się również pierwsza kandydatura w postaci Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz, która ma zostać zgłoszona przez organizacje pozarządowe jako obywatelski kandydat na to państwowe stanowisko.
Wymieniona kandydatka jest prawnikiem oraz głównym koordynatorem ds. strategicznych postępowań sądowych w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. W swojej karierze pracowała wcześniej jako sędzia Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury, a także była członkiem zespołu ds. kobiet przy Naczelnej Radzie Adwokackiej.
Do tej kandydatury odniosła się Katarzyna Batko-Tołuć z biura RPO zajmująca stanowisko w Radzie Społecznej oraz będąca członkiem Watchdog Polska – “Kandydaturę przedstawimy w przyszłym tygodniu” – zapowiedziała.
“Przed pięcioma laty mało kto wierzył, że uda się Adamowi Bodnarowi. Dziś sytuacja polityczna jest oczywiście zupełnie inna, ale mamy wielką nadzieję, że uda się znaleźć kogoś akceptowanego dla różnych sił politycznych, a jednocześnie gwarantującego dbałość o prawa człowieka” – dodała.
Jak podaje “Rzeczpospolita”, według ich źródeł jej kandydatura brana jest pod uwagę. Należy podkreślić, że pięć lat temu Watchdog Polska również wysunęło na to stanowisko Adama Bodnara jako kandydata obywatelskiego. Wówczas uzyskał on poparcie w polskim parlamencie, dzięki głosom Platformy Obywatelskiej, SLD oraz PSL.
Trudność legislacyjna – zapora dla PiSu
Przegłosowanie nowej kandydatury, może stać się długotrwałym procesem. Aby objąć stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich należy uzyskać aprobatę zarówno Sejmu jak i Senatu.W izbie niższej przewagę ma rząd w postaci Prawa i Sprawiedliwości natomiast w izbie wyższej przeważa opozycja. To może wywołać wiele tygodni walki o kandydata, który zadowoli obie strony konfliktu.
Termin na zgłaszanie swoich kandydatur przypada na 10. sierpnia. Do tego czasu największe kluby w Sejmie, będą analizować profile osób, które najbardziej będą im odpowiadać oraz ewentualnie będą zdolne do zadowolenia partii rządzącej oraz opozycji. Na giełdzie nazwisk pojawił się również poseł PiS Bartłomiej Wróblewski. Koalicja Obywatelska mogłaby za to przedstawić Sylwię Gregorczyk-Abram, która sympatyzuje ruchom LGBT.