Dziennikarz CNN Wolf Blitzer

Dziennikarz CNN Wolf Blitzer / Fot. Twitter

Wolf Blitzer z CNN w Warszawie bardzo pozytywnie odniósł się do działań Polaków względem Ukrainy.

Jesteśmy w Warszawie, aby relacjonować dwudniową wizytę prezydenta Bidena

– napisał na swoim koncie na Twitterze Wolf Blitzer.

Polska jest istotnym sojusznikiem NATO, graniczącym z Ukrainą. Polacy zasługują na wielkie uznanie za przyjęcie ponad dwóch milionów ukraińskich uchodźców. Uciekających przed wojną może być niebawem jeszcze więcej

– stwierdził Wolf Blitzer.

Mam nadzieję, że dobrze spędzisz czas w naszym kraju Wolf

– skomentował wpis dziennikarza Marcin Gortat 

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Zdjęcie ilustracyjne

Krzysztof Kasprzak, Fundacja Życie i Rodzina. / Fot. Fundacja Życie i Rodzina.

Zobacz także: Ruszyła obywatelska inicjatywa ustawodawcza “Aborcja to zabójstwo”

Piotr Motyka: W Narodowy Dzień Życia ogłosili państwo nową inicjatywę ustawodawczą „Aborcja to Zabójstwo”. Proszę ją przybliżyć czytelnikom naszego portalu?

Krzysztof Kasprzak: Od wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej mamy do czynienia z nasileniem działalności feministek, które wprost zadeklarowały, ze nie będą respektować ochrony życia. Wyszukują luki prawne, aby namawiać, ułatwiać i organizować aborcję pomimo obowiązującego w Polsce prawa – pisanego z jednoznaczną intencją, aby dzieci w łonach matek były bezpieczne. Zgłaszanie do prokuratur przypadków pomocnictwa w dokonaniu aborcji kończy się najczęściej umorzeniem, co jeszcze bardziej rozzuchwala aborterów. Mają już na sumieniu życie wielu niewinnych ludzi. Faktyczna bezkarność tych środowisk bierze się stąd, że nie ma precyzyjnych przepisów, które pozwalałyby pociągnąć sprawców do odpowiedzialności, stąd idea inicjatywy „Aborcja to Zabójstwo”.

Dokładnie formułujemy w niej, co będzie zakazane: propagowanie aborcji i popularyzacja wiedzy, jak jej dokonać poza granicami obowiązującego prawa. Likwidujemy w ten sposób tzw. „turystykę aborcyjną”, a także możliwość instruowania, jak dokonać aborcji metodami domowymi. Czy wyobrażają sobie Państwo, że w Polsce można by było instruować, jak „bezpiecznie” zabić w domu dziecko w wieku np. 3 lat? Przecież to byłby skandal i od razu zajęcie dla organów ścigania. Tymczasem feministki robią to bez żadnych konsekwencji – tyle, że wobec nieco młodszych dzieci. Nie można im na to pozwalać. Tą ustawą da się uratować wiele dzieci w Polsce. Prosimy wszystkich, dla których ważna jest walka z aborcją o zbieranie podpisów – karty można znaleźć na stronie www.AborcjaToZabójstwo.pl . Tam też dostępny jest projekt, uzasadnienie, plakaty zbiórkowe i wszelkie niezbędne materiały.

Piotr Motyka: Jak Fundacja Życie i Rodzina wspiera Ukrainki, które przybywają teraz do Polski?

Krzysztof Kasprzak: W celach statutowych Fundacji jest walka z aborcją i te cele realizujemy. Także w nowej rzeczywistości, jaką jest napływ obywateli innego państwa do naszego kraju. Wraz z rozpoczęciem wojny rosyjsko-ukraińskiej zintensyfikowały swoją działalność grupy feministyczne, które przechwytują zagubione kobiety i organizują aborcję na ich dzieciach. Bestialsko grają przy tym argumentem, że przecież wojna i zmiana miejsca pobytu to dramatyczna sytuacja, a to usprawiedliwia zabicie poczętego dziecka.

W tej sytuacji najpilniejszym działaniem jest ratowanie życia ukraińskich dzieci. Pomagamy w tym dystrybuując ulotki z informacją w języku ukraińskim, że w Polsce aborcja jest nielegalna i karana, a osoby nakłaniające do niej powinny być natychmiast zgłaszane na Policję. Wiemy, że ratowanie życia ukraińskich dzieci bardzo nie spodobało się polskim feministkom. One właściwie realizują politykę Putina, można powiedzieć, że ścigają się z nim, kto zabije więcej małych Ukraińców.

Piotr Motyka: Jak wygląda sytuacja z decyzją Rady Miasta Lublin zakazującą pokazywania w przestrzeni publicznej zdjęć dzieci zabitych w wyniku aborcji?

Krzysztof Kasprzak: Nie respektujemy tej uchwały i dalej wychodzimy na ulice Lublina ze zdjęciami dzieci po aborcji. Nie chcemy mieć na sumieniu życia niewinnych ludzi, dlatego uświadamiamy, czym jest aborcja – odrażającą zbrodnią, dla której nie ma usprawiedliwienia. Od strony prawnej natomiast uchwała jest zaskarżona do wojewody lubelskiego. Podstawy wydania takiego dokumentu przez Radę Miasta są wyjątkowo wątłe, więc oczekujemy rychłego uchylenia. Poza tym cenzurowanie prawdy jest absolutnym skandalem – niby dlaczego radnym nie przeszkadza, kiedy szpitale na Lubelszczyźnie zabijają dzieci, ale już informowanie o tym – już tak?

Piotr Motyka: Jak Państwo przeciwdziałają tzw. traktatowi pandemicznemu WHO?

Krzysztof Kasprzak: Na stronie www.twojepetycje.pl umieściliśmy petycję do polskiego rządu, w której wskazujemy, że jako obywatele nie dajemy mandatu do negocjowania traktatu WHO w jakikolwiek sposób przez polską stronę rządową. Premier i ministrowie mają obowiązek działać w interesie i z nadania obywateli, zatem jeśli podejmą negocjacje w tej sprawie – sprzeciwią się polskiemu społeczeństwu. Takie postępowanie nie wróży dobrze przyszłości żadnego polityka. Trzeba pamiętać, że oprócz przymusu szczepień WHO zaordynuje państwom sygnatariuszom tego traktatu także cały ideologiczny komponent swojej działalności – nieograniczoną aborcję i optykę gender we wszelkich obszarach dotyczących ochrony zdrowia.

Szczepionki na Covid korzystają ze zbrodni aborcji – poprzez użycie do ich opracowania i produkcji linii płodowych wyprowadzonych z zabitych dzieci. Tworzenie takich linii to barbarzyńska procedura i nikt normalny nie chce być zmuszany do przyjęcia preparatów tworzonych na krwi niewinnych dzieci. Sprzeciw wobec traktatu WHO jest zatem także działaniem przeciw próbom normalizacji aborcji do celów przemysłowych. Zresztą Fundacja od dawna uświadamia ludzi o związku szczepionek na koronawirusa z aborcją, prowadzi akcje informacyjne oraz modlitewne w formie publicznych różańców o wycofanie tych preparatów z użycia.

Piotr Motyka: Życzę powodzenia w zbiórce podpisów i serdecznie dziękuję za wywiad, Bóg zapłać!

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Plakat z wizerunkiem Andżeliki Borys

Plakat z wizerunkiem Andżeliki Borys / Fot. PAP/Artur Reszko Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

Andżelika Borys wyszła z więzienia

Borys została aresztowana 23 marca 2021 roku – najpierw za organizację imprezy kulturalnej Grodzieńskie Kaziuki, którą władze uznały za “nielegalną”. Została skazana na 15 dni aresztu, jednak na wolność już nie wyszła, bo władze szybko postawiły jej zarzuty z art. 130. p.3 białoruskiego kodeksu karnego.

Zarzucono jej działania mające na celu podżeganie do nienawiści narodowej i religijnej oraz siania niezgody na gruncie przynależności narodowej, religijnej, językowej. Według prokuratury Borys miała działać na rzecz “rehabilitacji nazizmu”. Ze wskazanego artykułu na Białorusi grozi za to kara pozbawienia wolności od pięciu do 12 lat.

Pokazowe represje

Dwa dni po zatrzymaniu Borys milicja przyszła do aktywisty ZPB i dziennikarza Andrzeja Poczobuta, a także do Ireny Biernackiej i Mariny Tiszkowskiej z regionalnych oddziałów ZPB. Do sprawy karnej włączono także Annę Paniszewą, działaczkę organizacji polskiej z Brześcia, która była zatrzymana jeszcze 12 marca.

Białoruskie środowiska obrońców praw człowieka, władze Polski i społeczność międzynarodowa, kategorycznie uznały sprawę karną wobec przedstawicieli polskiej mniejszości za “motywowaną politycznie” i pokazową represję, która wpisuje się w falę ataków na społeczeństwo obywatelskie na Białorusi i wolność słowa.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

RMF24, Twitter

Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Pixaby

Wspólna modlitwa o przetrwanie daru bożego, jakim jest życie. Adresatami tej wzniosłej inicjatywy są ludzie młodzi, którzy współtworzą populację ludzką. Skierowana głównie do osób wchodzących w związki małżeńskie, dla pracowników położnictwa, kleryków i osób wątpiących. Poprzez swoją modlitwę wspierają duchowo dziecko, które zagrożone jest aborcją w łonie matki.

Grzech aborcji i ,,in vitro”

Wiedza i podejmowanie postawy prorodzinnej ma służyć kształtowaniu i rozpowszechnianiu przekonania, że życie nienarodzone podlega całkowitej ochronie, że życie nienarodzone w swej istocie jest ,,czystością” i pięknem samym w sobie. Nie podlega dyskusji czy negowaniu. Inicjatywa jest skierowana, również do osób, które dokonały aborcji lub brały udział w niszczących ludzkie zarodki praktykach ,,in vitro”. Osób, które miały z tymi czynami coś wspólnego pośrednio lub bezpośrednio. Poprzez swoją modlitwę wspierają duchowo dziecko, które zagrożone jest aborcją w łonie matki. Duchowa adopcja nie jest, więc adopcją dziecka po jego urodzeniu, lecz ma za zadanie ocalenie nienarodzonego życia. Trwa dziewięć miesięcy – tyle, co stan błogosławiony kobiety. Modlitwa pomaga oczyścić naszą duszę, przywraca równowagę duchową i usuwa udrękę sumienia, syndromu postaborcyjnego.

Duchowa adopcja ma umocnić ludzi w zdrowych zasadach moralnych, budować poczucie bezpieczeństwa, przynależności do rodziny oraz nierozerwalnych więzi.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

duchowa-adopcja.pl

Papież Franciszek przewodniczy celebracji pokutnej, podczas której dokonał poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi w Bazylice Świętego Piotra w Watykanie.

Papież Franciszek przewodniczy celebracji pokutnej, podczas której dokonał poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi w Bazylice Świętego Piotra w Watykanie. / Fot. PAP/EPA/FABIO FRUSTACI. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • Przyszła chwila, w której Bóg prosi Ojca Świętego, aby wspólnie ze wszystkimi biskupami świata poświęcił Rosję memu Niepokalanemu Sercu, obiecując ją w ten sposób ocalić – powiedziała Matka Boża w objawieniu udzielonym siostrze Łucji w 1929 roku.
  • Nie chodzi o formułę magiczną, lecz akt duchowy. Jest to gest pełnego zawierzenia dzieci, które w utrapieniu okrutnej i bezsensownej wojny, zagrażającej światu, uciekają się do Matki – tłumaczył papież Franciszek.
  • Oddanie świata Maryi przez Jana Pawła II przyczyniło się do upadku komunizmu. Ufamy, że także teraz zawierzenie Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Matki Bożej zaowocuje zakończeniem wojny – powiedział ks. abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski i zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Ukrainy.
  • Zobacz także: Napięcie w Górskim Karabachu. Azerowie wznawiają działania szturmowe

“Nie chodzi o formułę magiczną, lecz akt duchowy”

Akt ten wynika z prośby Matki Bożej, jaka została zawarta w objawieniach fatimskich.

Przyszła chwila, w której Bóg prosi Ojca Świętego, aby wspólnie ze wszystkimi biskupami świata poświęcił Rosję memu Niepokalanemu Sercu, obiecując ją w ten sposób ocalić – powiedziała Matka Boża w objawieniu udzielonym siostrze Łucji w 1929 roku.

Papież odczytał akt przed figurą Matki Bożej, która na co dzień znajduje się w Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej w San Vittorino pod Rzymem, po czym złożył przed figurą bukiet kwiatów. Zabrzmiały dzwony bazyliki św. Piotra. Wcześniej odbyło się wielkopostne nabożeństwo pokutne.

Nie chodzi o formułę magiczną, lecz akt duchowy. Jest to gest pełnego zawierzenia dzieci, które w utrapieniu okrutnej i bezsensownej wojny, zagrażającej światu, uciekają się do Matki – tłumaczył papież.

“Dzisiaj jesteśmy świadkami i uczestnikami prawdziwie historycznego wydarzenia”

W łączności z Ojcem Świętym akt poświęcenia został dokonany we wszystkich krajach i diecezjach świata. W Fatimie zrobił to specjalny wysłannik papieża, kard. Krajewski.

Dzisiaj jesteśmy świadkami i uczestnikami prawdziwie historycznego wydarzenia. Ojciec Święty Franciszek, zażyczył sobie, prosił o to wszystkich biskupów całego katolickiego świata, a także wierny lud Boży, aby właśnie dzisiaj poświęcić Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny Rosję i Ukrainę wraz z całą ludzkością – powiedział w katedrze wawelskiej abp Marek Jędraszewski, który w łączności z papieżem Franciszkiem i biskupami świata dokonał aktu poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny.

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki w łączności z papieżem Franciszkiem odczytał akt poświęcenia przed kopią wizerunku Matki Bożej Łaskawej z katedry lwowskiej i modlił się o pokój w Ukrainie. Podobne nabożeństwa odbyły się w innych katedrach i kościołach.

W sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II w Toruniu ruszyła dziś nowenna za wstawiennictwem św. Jana Pawła II w intencji nawrócenia Rosji. Będzie ona odmawiana każdego dnia po wieczornej Eucharystii.

Wierzymy, że Jan Paweł II, który „na własnej skórze” przeżył doświadczenie zamachu na jego życie i jeszcze bardziej przylgnął do Matki Bożej Fatimskiej, zrozumiał doskonale, jak bardzo potrzeba wypełniać to, co Matka Boża mówiła w Fatimie, czyli poświęcić jej Rosję. My chcemy dzisiaj za jego wstawiennictwem modlić się (…), aby wyprosił łaskę pokoju dla Ukrainy oraz nawrócenie dla Rosji i nawrócenie naszych serc – zwracał uwagę o. Andrzej Laskosz CSsR, kustosz sanktuarium.

Koniec wojny?

Z optymizmem o dzisiejszym akcie wypowiedział się biskup lwowski.

Oddanie świata Maryi przez Jana Pawła II przyczyniło się do upadku komunizmu. Ufamy, że także teraz zawierzenie Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Matki Bożej zaowocuje zakończeniem wojny – powiedział ks. abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski i zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Ukrainy.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

pch24.pl, radiomaryja.pl, aleteia.org, twitter.com

Joe Biden w Polsce

Joe Biden w Polsce / Fot. Media Narodowe

Joe Biden w Polsce

Prezydent Duda miał powitać w piątek po godz. 14 w Rzeszowie prezydenta USA Joe Bidena. Jednak szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch poinformował, że “samolot z prezydentem Dudą na pokładzie zawrócił po usterce do Warszawy. Miało miejsce awaryjne lądowanie”.

Biuro prasowe Lotniska Chopina w Warszawie poinformowało, że samolot Polskich Sił Powietrznych po starcie zawrócił na lotnisko w Warszawie i o 13.40 bezpiecznie wylądował. Kumoch poinformował, że program wizyty w Rzeszowie prezydentów Polski i USA zostanie nieznacznie zmieniony.

– W każdym momencie lotu prezydent Andrzej Duda był bezpieczny. Samolot z Warszawy do Rzeszowa musiał zawrócić z powodów technicznych, została postawiona nowa maszyna z program wizyty w Rzeszowie oraz przywitania prezydenta Bidena zostanie nieznacznie zmodyfikowany

– mówił w rozmowie z Interią minister Paweł Szrot.

Prezydent USA Joe Biden w piątek po godz. 14 wylądował na lotnisku Rzeszów-Jasionka. Amerykańskiego przywódcę, który rozpoczyna dwudniową wizytę w Polsce, w zastępstwie prezydenta Dudy powitał szef MON Mariusz Błaszczak.

Pizza z żołnierzami

Prezydent USA Joe Biden rozpoczął swoją wizytę w Polsce od spotkania z amerykańskimi żołnierzami z 82. Dywizji Powietrznodesantowej. Prezydent przywitał się osobiście z kilkoma mundurowymi, podziękował wszystkim za służbę, a potem usiadł do wspólnego posiłku. Poczęstowano go pizzą.

– To nie hiperbola, jesteście najlepszą siłą bojową w historii świata. Dziękuję, dziękuję, dziękuję

– powiedział Biden, witając żołnierzy elitarnej jednostki spadochroniarzy.

Amerykański prezydent przywołał też anegdotę o tym, że jego syn Beau – były żołnierz – zmienił swoją naszywkę z nazwiskiem Biden na nazwisko panieńskie jego matki, by nie wywoływać zamieszania.

Przemówienie Prezydenta USA i Prezydenta Polski

Obaj prezydenci wzięli udział w rozmowach z przedstawicielami pozarządowych organizacji zaangażowanych we wspieranie uchodźców z Ukrainy. Biden podkreślił, że obecnie podejmowane są “wysiłki na rzecz zatrzymania tego zniszczenia, które postępuje”.

– Postępuje z rąk człowieka, którego określiłem mianem zbrodniarza wojennego. Myślę, że spełnia wszystkie przesłanki tej definicji

– dodał prezydent USA, zapewniając, że “nadejdzie więcej sankcji”.

– To, co robi społeczność humanitarna ma olbrzymie znaczenie. Jestem w Polsce, aby zobaczyć na własne oczy ten kryzys humanitarny. Pomagacie milionom ludzi, musimy zwiększać nasze wysiłki i koordynować naszą pomoc z rządem ukraińskim. Oni wiedzą, co jest im potrzebne

– mówił Biden w kierunku przedstawicieli organizacji pozarządowych.

Głos zabrał też Andrzej Duda.

– Dziękuję bardzo panu prezydentowi, całej amerykańskiej delegacji za przyjazd do Polski i przede wszystkim za przyjazd do Rzeszowa, na Podkarpacie – to region położony tuż przy granicy z Ukrainą. Dziękuję, że przyjechaliście na miejsce, gdzie napływ uchodźców jest największy

– wskazał prezydent Duda.

Dodał, że wizyta Joe Bidena w Polsce “to olbrzymi znak jedności, wsparcia”.

– Obecność prezydenta Bidena w Polsce to również wyraz poparcia dla Polski w zakresie pomocy humanitarnej, która dziś trafia do uchodźców z Ukrainy, ale także do Polaków, którzy otrzymują gości – bo to jest nazwa, którą chcemy stosować. Oni są naszymi gośćmi, braćmi, nie są uchodźcami. Uciekli ze swoich domów, wygonił ich atak Rosji. Dziś w Polsce mamy ponad 2,5 mln naszych braci z Ukrainy

– przekazał prezydent.

Paraliż Warszawy przez cały weekend

Około godz. 17:45 samolot z Bidenem wyruszył z Rzeszowa do Warszawy. W stolicy ma wylądować około godz. 18:40. Rozmowy prezydentów Polski i USA będą kontynuowane w sobotę. O godz. 17 amerykański przywódca wygłosi przemówienie na Zamku Królewskim w Warszawie.

To będzie bardzo ciężki weekend dla kierowców w Warszawie. Wizyta Joe Bidena w Warszawie potrwa dwa dni i rozpocznie się już w piątek 25 marca. Prezydent USA opuści Polskę w sobotę 26 marca. Kierowców czekają więc dwa ciężkie dni.

Biden przyleciał do Polski tuż po spotkaniu w Brukseli z przywódcami państw NATO, G7 oraz Unii Europejskiej. Główna część wizyty zaplanowana jest na sobotę, kiedy to prezydent USA spotka się z prezydentem Polski Andrzejem Dudą.

– Podróż będzie się koncentrować wokół tworzenia ogólnoświatowego wsparcia dla narodu ukraińskiego i przeciwko inwazji Putina na Ukrainę

– przekazała Jen Psaki, rzeczniczka Białego Domu.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Media Narodowe, Twitter, Interia, PAP

Polacy

Broń palna / Fot. Pixabay

Procedury dotyczące prawa do posiadania broni

Proponowana nowa ustawa ma zastąpić obecnie obowiązującą ustawę z 21 maja 1999 r. o broni i amunicji. Zmiana ma być podyktowana chęcią odblokowania dostępu do broni palnej dla praworządnych obywateli, pełnoletnich i zdrowych psychicznie, poprzez – przede wszystkim – ostateczną likwidację uznaniowości policyjnej. W proces wydawania pozwoleń na broń włączeni mają być wojewodowie jako cywilnych organów administracji państwowej.

Drugim celem zmiany przepisów jest implementacja dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2021/555 z dnia 24 marca 2021 r. Dotyczy ona kontroli nabywania i posiadania broni, przy zachowaniu wszystkich uprawnień do posiadania broni, jakie polscy obywatele uzyskali do tej pory. W projekcie proponuje się likwidację pozwoleń „do celu” na rzecz pozwoleń na daną kategorię broni, wg dyrektywy unijnej. Autorzy projektu proponują też ustalenie czterech poziomów dostępu do broni, uzależnionych od poziomu kompetencji posiadacza. System ten określony jest również przez dyrektywę unijną.

Paweł Kukiz poinformował, że projekt zakłada odejście od uznaniowości organu wydającego pozwolenie na broń na rzecz ustalenia obiektywnych, czytelnych i racjonalnych kryteriów wydania pozwolenia na broń.

Nowe przepisy miałyby wprowadzić pozwolenie obiektowe dla firm ochrony osób i mienia, klubów sportowych, strzelnic i tym podobnych podmiotów z osobowością prawną.

Projekt ustawy o dostępie do broni

Projekt zakłada ułatwienie w dostępie do broni dla żołnierzy Sił Zbrojnych RP oraz funkcjonariuszy innych państwowych formacji uzbrojonych. Uzbrojeni mundurowi byliby zwolnieni z badań i egzaminów.

Autorzy proponują monitoring w czasie rzeczywistym stanu zdrowia posiadaczy broni. Oznaczałoby to wprowadzenie zasady obowiązkowego zgłaszania przez lekarza faktu zdiagnozowania schorzenia uniemożliwiającego posiadanie broni. Zdaniem autorów, w ten sposób można odejść od koncepcji uciążliwych dla obywateli badań okresowych na rzecz bardziej precyzyjnego sposobu zabezpieczenia przed możliwością dysponowania bronią przez osobę chorą psychicznie.

Proponowane przepisy zakładają, aby tak jak dotychczas komendanci wojewódzcy Policji byli organami I instancji w sprawie wydawania pozwoleń na broń. Dzięki temu przepisy ustawy będzie można wprowadzić bez dodatkowych kosztów i z krótkim vacatio legis.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Radio Maryja

Św. Michał Archanioł w centrum Kijowa. / Fot. PAP/Aka Baron. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

Zobacz także: Wydalenie rosyjskich dyplomatów. Jakimczyk: Lepiej późno niż wcale [NASZ WYWIAD]

Piotr Motyka: Jak wygląda sytuacja militarna na Ukrainie?

Jacek Magdoń: Po blisko miesiącu walk straty są bardzo wysokie po obu stronach. Rosjanie, jako strona atakująca poniosła ogromne straty ludzkie według sprzecznych danych od 10 do 15 tys. zabitych oraz co najmniej kilkanaście tysięcy rannych (30-40 tys.), oraz ponad 100 samolotów i 120 śmigłowców, ok. 500 czołgów i 1500 bojowych wozów piechoty, ponad 1000 samochodów, ok. 300 jednostek artyleryjskich i obrony przeciwlotniczej, co najmniej 3 jednostki pływające, znaczna liczba dronów, pocisków samosterujących i rakiet. Głównym źródłem tych informacji jest strona ukraińska (chroniąca dane o stratach własnych), ale nawet jeśli są zawyżone to dają przybliżony obraz rosyjskich strat, stanowiących około 20 – 30 procent sił bezpośrednio zaangażowanych w tę wojnę.

Straty osobowe i sprzętowe wojska ukraińskiego są zapewne mniejsze, przede wszystkim dlatego, że jako strona zaatakowana nie dała się zaskoczyć. Jednak uderzenia w infrastrukturę komunikacyjną i militarną, szczególnie lotniskową oraz magazynową (składy paliw i amunicji), a także remontową są dotkliwe. Zajęcie części terytoriów pogranicznych oraz zniszczenie Mariupola, Charkowa i szeregu mniejszych miast, uderzenia na Kijów – to wszystko spowodowało nieoszacowane jeszcze straty w gospodarce narodowej oraz najboleśniejsze straty wśród ludności cywilnej. Jednak Ukraina wytrzymała pierwsze uderzenia i zadała poważne straty agresorowi, odbierając mu atuty związane z dysproporcją sił i elementem zaskoczenia.

Piotr Motyka: Czy można powiedzieć aktualnie, kto przeważa w tym konflikcie?

Jacek Magdoń: Po czterech tygodniach konfliktu postawa Ukrainy budzi respekt. Wojsko ukraińskie nie czekając na godzinę „W” w koszarach, zaskoczyło agresora, pozwalając mu wejść w głąb własnego terytorium, a następnie uderzając w rozciągnięte w marszu kolumny. W kolejnym etapie skutecznie niszczono rosyjskie linie zaopatrzenia. Bardzo dobrze walczy ukraińska obrona przeciwlotnicza, słabiej przeciwrakietowa. Świetnie sprawują się elitarne jednostki ukraińskie wyposażone w drony. Świetnie sprawiła się lekka piechota, bogato wyposażona w środki walki przeciwpancerne i przeciwlotnicze. Każda ze stron zmęczona, traci dynamikę i na tym etapie konfliktu zaczyna się mówić o impasie.

Wojna przechodzi w fazę „pełzającą”, w której armia rosyjska umocni się na zdobytym terenie na południowym-wschodzie Ukrainy, dążąc do unicestwienia ukraińskiej obrony Mariupola i uczynienia Morza Azowskiego wewnętrznym rosyjskim jeziorem oraz utworzenia trwałego połączenia lądowego Rosji z Krymem. W sensie militarnym przewagę techniczną aktualnie ma Rosja, mogąc razić rakietami dowolne cele na terytorium Ukrainy oraz mając w potencjalnie większe zasoby mobilizacyjne, osobowe i materiałowe, a w swoim arsenale broń masowego rażenia. Jednak tu i teraz Ukraina dysponuje otrzaskaną w boju armią o wysokim morale i zdeterminowanym w oporze społeczeństwie. Kijów zyskał poparcie polityczne i dyplomatyczne „wolnego świata” oraz idącą za tym istotną pomoc wojskową w postaci uzbrojenia i danych wywiadowczych. Z odsieczą przyszli Ukrainie hakerzy z grupy Anonymous, atakując rosyjskie systemy informatyczne. Cyberfront de facto przeniósł działania wojenne także na teren Rosji.

Piotr Motyka: Jaką moc może mieć reakcja tzw. wolnego świata na to, co dzieje się obecnie na Ukrainie?

Jacek Magdoń: Prezydent Putin nie ukrywa, że wojna na Ukrainie jest w istocie podyktowana konfliktem z Zachodem, a szczególnie z NATO rozszerzającym się na Wschód. Tym samym Rosja wraca do znanej od wieków retoryki o prawie do dominacji nad krajami Europy środkowej i wschodniej, a szczególnie tymi o korzeniach słowiańskich, którą nazwałbym neopanslawizmem. Z tego punktu widzenia ostatnia wizyta w premierów Polski, Czech i Słowenii w Kijowie zadała cios neoimperialnej propagandzie. Jednak decydująca w tej kwestii jest zdecydowana postawa Stanów Zjednoczonych Ameryki, która potwierdza więzi euro-atlantyckie, mówi stanowcze „nie” imperialnym działaniom Federacji Rosyjskiej i wspiera sojuszników dyslokując swoje siły i środki na wschodniej flance NATO.

Twarda linia USA jest kluczowa dla zdyscyplinowania, tradycyjnie chwiejnej postawy Francji oraz dla zapobieżenia skutkom ewidentnie szkodliwych działań Niemiec w czasach kanclerstwa Merkel, która w stosunkach z Rosją sprowadziła RFN niemal do poziomu DDR-u, osłabiając przy tym zdolności bojowe Bundeswehry i uzależniając Unię Europejską od rosyjskich surowców. Na tym etapie NATO na czele z US Army zareagowało zdecydowanie, solidarnie przygotowując obronę terytorium krajów członkowskich, w tym Polski.  Wobec paraliżu ONZ, w tych dniach zapadnie decyzja co do polskiej propozycja wysłania misji pokojowej NATO, a nawet zamknięcia przestrzeni powietrznej nad Ukrainą. Będzie to jedna z najtrudniejszych decyzji ze względu na konieczność zaangażowania ogromnych sił celem wyegzekwowania pokoju. Ostrożna reakcja amerykańskich elit na te propozycje płynące z Warszawy i Kijowa ma słuszne uzasadnienie w groźbie wciągniecie wojsk NATO w bezpośrednie działania zbrojne, skutkujące konfliktem globalnym. Niestety Putin jest bardzo zainteresowany umiędzynarodowieniem tego konfliktu ze względu na duże straty rosyjskich sił konwencjonalnych oraz niskie morale swojej armii. Budowanie w propagandzie rosyjskiej obrazu Ukrainy jako słabego, skorumpowanego państwa, historycznie będącego częścią imperium i Ukraińców jako „młodszych”, niezdolnych do samodzielności braci spowodowało, że „operacja wojskowa” na Ukrainie nie została potraktowana jako prawdziwa wojna. Zbudzenie „rosyjskiego ducha” (a w domyśle „demona”), będzie możliwe dopiero wtedy, gdy na Ukrainę trafią żołnierze z NATO. Dopóki to nie nastąpi, Putin obawia się ujawnić choćby szacunkowy poziom strat własnych, poniesionych w walce z Ukraińcami.

Ten dylemat: „wejść czy nie wejść” zaprząta głowy przywódców Zachodu. Osobiście za bezpieczniejsze rozwiązanie uważam kontynuację dotychczasowej pomocy logistycznej dla Ukrainy za pośrednictwem Polski, Słowacji i Rumunii, która stanowi analogię do działań Białorusi jako najbliższego rosyjskiego – sojusznika członka ZBiR czyli Związku Białorusi i Rosji. Równocześnie należy wzmacniać siły NATO na całej wschodniej flance, aby być gotowym na reakcję w razie bezpośredniego zaangażowania wojsk białoruskich na Ukrainie. Łukaszenko, od roku przetrzymujący w więzieniach działaczy polskich, słusznie opiera się rosyjskim próbom większego zaangażowania w wojnę rosyjsko-ukraińską, wskazując na siły polskie, litewskie i amerykańskie u swych niestabilnych granic.

Piotr Motyka: Jak w tym kontekście radzi sobie Polska, jaka jest sytuacja na naszej wschodniej granicy?

Jacek Magdoń: Polska, jak w zwykle w takich historycznych momentach, poradziła sobie nadzwyczaj dobrze. Będąc „mistrzami prowizorki”, przede wszystkim wygraliśmy starcie na granicy polsko-białoruskiej, nie dopuszczając do jej przerwania przy pomocy emigrantów z Bliskiego Wschodu, a tym samym na przeniknięcie do Polski terrorystów, wmieszanych w tłum tych biednych ludzi, m.in. Syryjczyków czy Kurdów. W drugim etapie, na granicy polsko-ukraińskiej przyjęliśmy już ponad 2 miliony ukraińskich uchodźców, zachowując procedury bezpieczeństwa i chrześcijańską wrażliwość. Również w tym przypadku, jak dotąd zagrożenia terrorystyczne na terytorium RP zostały skutecznie zneutralizowane (w tym należy wymienić zatrzymanie kilkudziesięciu powiązanych z terroryzmem osób, próbujących przedostać się na teren województwa podkarpackiego).

Postawa polskiego społeczeństwa w obliczu kryzysu zadziwiła świat. Prawdziwi uchodźcy – kobiety z dziećmi, sieroty, chorzy zostali przyjęci do noclegowni, domów, hoteli, klasztorów, szpitali a tam wzięci pod opiekę. W obliczu kryzysu zadziałały w pierwszym rzędzie struktury państwowe, wsparte w przez dobrze zorganizowane społeczeństwo. Już widzę, jak się Pan Redaktor z niedowierzaniem reaguje na te słowa, ale powiedzmy sobie szczerze, że kiedy rozmawialiśmy kilka miesięcy temu, szacowałem liczbę potencjalnych uchodźców, w pierwszym etapie na milion. Przy dwóch milionach nadal w Polsce nadal nie ma obozów dla uchodźców. Na granicy polsko-ukraińskiej funkcjonariuszy i żołnierzy wsparła armia wolontariuszy z ochotniczych straży pożarnych, jednostek strzeleckich, drużyn harcerskich czy parafialnych kół „Caritas”.

Nie tylko nakarmiono ludzi przekraczających granicę, ale do kraju ogarniętego wojną wysłano potężna ilość żywności i lekarstw, apteczki, sprzęt strażacki, odzież, hełmy, kamizelki, środki czystości i higieny. Lwia część tego sfinansowana z polskich prywatnych kieszeni. Naród i wojsko, władza i społeczeństwo w swej zdecydowanej większości zadziałało jak trzeba. Optymizmem napawa również zgodne przyjęcie ustawy o obronie Ojczyzny przez Sejm, Senat i Prezydenta RP. Jesteśmy na dobrej drodze do zbudowania armii na miarę wyzwań, które przyniosła wojna rosyjsko-ukraińska. W wymiarze europejskim przejęliśmy inicjatywę, wzywając Niemców do wypicia naważonego przez Schroedera i Merkel piwa oraz dyscyplinując prorosyjskie euroelity. Przejście do kontrofensywy politycznej i dyplomatycznej w UE, wspartej dyskretnie a skutecznie przez USA, daje nadzieję na przywrócenie praworządności w Brukseli, a nawet Berlinie.

Piotr Motyka: Co jest obecnie największym zagrożeniem dla międzynarodowego systemu bezpieczeństwa?

Jacek Magdoń: Użycie broni masowego rażenia i prawdopodobieństwo zniszczenie ukraińskich elektrowni atomowych. Obawa wynika z faktu, że rosyjski plan wojny błyskawicznej zakładał demonstrację zbrojną, połączono ze znikomym, symbolicznym oporem ukraińskim i sympatią rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy. Wkroczenie do Kijowa, osadzenie prorosyjskich władz miało mieć miejsce jeszcze w marcu. W kwietniu miały nastąpić stabilizacja sytuacji nad Dnieprem i rozstrzygnięcia na zachodniej Ukrainie, a cała operacja zakończyć się imponującymi defiladami w Moskwie i w Kijowie w dniu 9 maja 2022 r. Dotrzymanie terminu jeśli chodzi o Kijów będzie dla Rosji trudne, a najprawdopodobniej niemożliwe. Defilada w Moskwie zapowiada się bardziej w czarnych, a nie pomarańczowo-czarnych barwach. Niesie to nieznane od czasów II wojny światowej i „zimnej wojny” zagrożenia. Majowy „Dzień Zwycięstwa” jest symboliczną datą, wpisaną w plan tej „operacji”, dającą też rekompensatę za upokorzenie jakim było wykluczenie reprezentacji rosyjskiej z zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie.

Jeśli Rosja zachowa się pragmatycznie i poprzestanie na swym imperialnym planie minimum (o czym mówiliśmy na forum Mediów Narodowych jeszcze w grudniu ubiegłego roku), to logicznym jest, będzie dążyć za wszelką cenę do zajęcia Mariupola i zyskania lądowego połączenia z Krymem, kosztem osłabienia nacisku na innych kierunkach. Dalej, w toku rozmów pokojowych, będzie dążyć do zatwierdzenia przez Ukrainę i społeczność międzynarodową zdobyczy terytorialnych za cenę pokoju oraz szybkiego zniesienia dotkliwych sankcji. Przyjęcie warunków pokoju na takich warunkach byłoby dla Ukraińców bardzo bolesne, ale jednak stanowiło jakieś wyjście dla Ukrainy.

Natomiast jeśli Rosja będzie zdeterminowana, aby jednak zająć całą Ukrainę to może dążyć do tego wszelkimi dostępnymi siłami i środkami. Arsenał rosyjski zawiera wiele broni, której użycie wciąż nie mieści się nam w głowie. Jednak wskazują na takie zagrożenie np. dobrze poinformowani Amerykanie, którzy już w trzecim dniu wojny powołali Tiger Team czyli grupę ekspertów przygotowujących scenariusze odpowiedzi na wypadek ewentualnego rosyjskiego ataku bronią masowego rażenia na terytorium NATO i innych krajów, a szczególnie Ukrainy. Groźbę użycia rosyjskiej broni ABC niesie także ewentualna ukraińska przewaga w wojnie konwencjonalnej i dalsze straty agresora.

Piotr Motyka: Czy to możliwe, żeby Rosja przywiązywała taką wagę do symboliki sportowej?

Jacek Magdoń: Dla osób znających rosyjską historię i sowiecka mentalność jest oczywistym, że do zmagań sportowych Rosja przykłada daleko większą wagę niż państwa Zachodu. Fakt, że reprezentacja Rosji po raz kolejny nie wzięła udziału w zimowych igrzyskach olimpijskich pod własną flagą, miał znaczący wpływ na decyzje rosyjskiego przywódcy. Pomimo, że było to następstwo afery dopingowej (po igrzyskach w Soczi w 2014 r.), nie zostało przyjęte na Kremlu za usprawiedliwienie. Terminy igrzysk w Soczi i w Pekinie nieprzypadkowo wiążą się z kolejnymi etapami wojny na terytorium Ukrainy.

Z resztą 9 maja br. to nie jedyna symboliczna data dla Moskwy. Wielokrotnie wyrażany na Kremlu żal spowodowany rozpadem Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich każe pamiętać, że ten złowieszczy twór został utworzony w 1922 r. Stulecie powstania – jak mawiał Reagan – „imperium zła” przypadnie więc na 30 grudnia 2022 r. Przed 100 laty na Związek Sowiecki, na mocy traktatu założycielskiego, zawartego przez rządzone wspólnie przez bolszewików, ale formalnie niepodległe republiki złożyły się: rosyjska, białoruska, zakaukaska i ukraińska. Znając zamiłowanie Władimira Putina do historycznych analogii, to jednak daje do myślenia.

Piotr Motyka: Czy przy tak ogromnych stratach i tylu zagrożeniach możemy przypuszczać kto wygra wojnę na Ukrainie?

Jacek Magdoń: Tak, chyba już możemy. Zwycięzcą najprawdopodobniej będą komunistyczne Chiny, w których objęcia wepchnięta zostanie ostatecznie (osłabiona przez straty wojenne i zachodnie sankcje) putinowska Rosja. Wielkie tąpnięcie dotknie światowy rynek zboża. Nie bez powodu ukraińska, niebiesko-żółta flaga, odwołująca się do obsianych zbożem czarnoziemów – jest zwiastunem tego zbożowego kryzysu. Chyba jedynym państwem, który od miesięcy konsekwentnie gromadził dodatkowe zapasy zbożowe (nie tylko ryżu) jest Chińska Republika Ludowa. A Rosja, będąca największym eksporterem zboża na świecie, który odbywa się głównie przez porty położone nad Morzami: Czarnym i Azowskim, niszcząc Ukrainę, z miną pokerzysty oczekuje dalszych zachodnich sankcji, blokujących dostawy rosyjskiego gazu, ropy, węgla i zboża do krajów Unii Europejskiej. Wiedząc, że „tylko” co dziesiąty bochenek chleba na świecie jest wypiekany z ukraińskiej mąki, a jednak najczęściej z rosyjskiej, nie mam wątpliwości, że w obu skonfliktowanych krajach nieunikniony jest spadek produkcji pszenicy. Wojna spowoduje, że dwaj podstawowi światowi eksporterzy tego ważnego produktu ograniczą podaż w drugiej połowie 2022 r. Niedobór żywności będzie odczuwalny na całym świecie, a wzrost cen żywności na giełdach światowych już jest faktem. W miarę przeciągającej się wojny, choć wzrost cen mąki, chleba, makaronów (także w Polsce) jest nieunikniony, równocześnie spowoduje także wzmożony popyt na żywność (także polską). Niepewny los ukraińskiego, czarnomorskiego portu w Odessie powoduje wzrost znaczenia bałtyckich portów Rzeczpospolitej Polskie w tej globalnej rozgrywce o ukraińskie (a także polskie) zboża.  

Piotr Motyka: Serdecznie dziękuję za Pana działanie humanitarne oraz za ciekawy wywiad, Bóg zapłać!

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com 

Młodzież Wszechpolska

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Facebook.com/Wszechpolacy1922

  • W dniach 25-26 marca 2022 roku obchodzimy stulecie założycielskiego zjazdu Związku Akademickiego Młodzież Wszechpolska.
  • Młodzież Wszechpolska stanowiła największą i najliczniejszą organizację akademicką w dwudziestoleciu międzywojennym. Prezesem Honorowym organizacji był Roman Dmowski
  • Tajną organizacją kierował komisarz ogólnopolski. Podczas II wojny światowej wszechpolacy walczyli w szeregach Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych
  • Zobacz też: Stany Zjednoczone i Unia Europejska porozumiały się w kwestii zwiększenia dostaw skroplonego gazu ziemnego

Młodzież Wszechpolska stanowiła największą i najliczniejszą organizację akademicką w II Rzeczypospolitej. Sytuacja ta zmieniła się w 1934 wraz z powstaniem Obozu Narodowo-Radykalnego. Znaczna część członków MW przeszła do lokalnych sekcji ONR, co spowodowało likwidację większości kół Młodzieży Wszechpolskiej, w tym także na rok w Warszawie. Po 1934 Młodzież Wszechpolska stała się de facto młodzieżową przybudówką Stronnictwa Narodowego.

Do najbardziej znanych działaczy Młodzieży Wszechpolskiej przed wojną należeli: Wiesław Chrzanowski, Jan Mosdorf, Jan Matłachowski, Andrzej Stelmachowski.

Okupacyjna podziemna młodzieżówka

Młodzieżą Wszechpolską zarządzały dwie struktury kierownicze: jawna i tajna. Decydującą rolę odgrywało kierownictwo tajne, pozostające w konspiracji. W skład utajnionej struktury kierowniczej wchodziła ogólnopolska Liga Narodowa oraz związana z ośrodkami akademickimi: organizacja „Zet” i jej przybudówka „Orzeł Biały”. Kluczowe decyzje (sprawy personalne, akcje polityczne) zależały od członków „Zetu” (5–10 starszych studentów), natomiast „Orzeł Biały” zajmował się działalnością bratniacką, korporacyjną i samopomocą naukową. Władzę w lokalnych grupach „Zetu” sprawował komisarz. Całą tajną organizacją kierował komisarz ogólnopolski. Podczas II wojny Światowej wszechpolacy walczyli w szeregach Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych.

W okresie międzywojennym członkowie Młodzieży Wszechpolskiej czynnie uczestniczyli w życiu akademickim stając na czele wielu organizacji studenckich, m.in.: Bratnich pomocy, Kół Akademickich, Korporacji Akademickich i uczestniczyli w obronie autonomii uczelni wyższych przed centralistycznymi dążeniami władz sankcyjnych walczyli o obniżkę opłat za studia.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

wikipedia.org, twitter.com

Jacek Kurski

Jacek Kurski / Fot. PAP/Radek Pietruszka. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • Zdaniem ministra Mariusza Kamińskiego MUX-3 powinien pozostać póki co w systemie DVB-T z uwagi na m.in. Regionalny System Ostrzegania, który jest powiązany z kanałami TVP.
  • Decyzja o czasowym utrzymaniu standardu nadawania DVB-T dla programów informacyjnych TVP ma na celu zapewnienie nieprzerwanego dostępu widzów do wiarygodnej i rzetelnej informacji – twierdzi Jacek Kurski, prezes zarządu Telewizji Polskiej.
  • Nadawcy prywatni nie kryją oburzenia tą nagłą i ogłoszoną w ostatniej chwili przed pierwszymi przełączeniami do DVB-T2 decyzją.
  • Zobacz także: Część Polaków straci dostęp do tv? Rusza nowy standard tv naziemnej

Skandal?

Zdaniem ministra Mariusza Kamińskiego MUX-3 powinien pozostać póki co w systemie DVB-T z uwagi na m.in. Regionalny System Ostrzegania, który jest powiązany z kanałami TVP. Co ciekawe, stacje tego nadawcy są także dostępne w MUX-8, który póki co miał pozostać właśnie w starszym standardzie nadawania.

Nadawcy prywatni nie kryją oburzenia tą nagłą i ogłoszoną w ostatniej chwili przed pierwszymi przełączeniami do DVB-T2 decyzją.

Jest to sytuacja absolutnie skandaliczna – podkreślił Dariusz Dąbski, prezes Telewizji Puls. – Nie będziemy bierni, stanowczo zareagujemy, będziemy się również domagać odszkodowania za straty jakie niewątpliwie poniesiemy w związku z tą sytuacją – dodał.

W podobnym tonie wypowiedział się Bogusław Kisielewski, prezes Kino Polska TV, nadawcy m.in. naziemnych Zoom TV i Stopklatka.

Przenoszenie tylko prywatnych kanałów wygląda tak, jakby ktoś chciał celowo nas osłabić. TVP, zostając w obecnym standardzie do końca 2023 roku, zbuduje ogromną przewagę na rynku telewizji naziemnej i odbędzie się to kosztem nadawców prywatnych. To nieuczciwe traktowanie podmiotów na rynku. Ponadto ludzie, którzy będą mogli nadal odbierać TVP, stracą motywację do wymiany odbiorników – powiedział.

Będą problemy w odbiorze?

Co ciekawe, decyzja UKE może wbrew pozorom stać się powodem problemów technicznych w odbiorze MUX-3.

Decyzja o czasowym utrzymaniu standardu nadawania DVB-T dla programów informacyjnych TVP ma na celu zapewnienie nieprzerwanego dostępu widzów do wiarygodnej i rzetelnej informacji – twierdzi Jacek Kurski, prezes zarządu Telewizji Polskiej.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

twitter.com, satkurier.pl, press.pl