Krzysztof Bosak w rozmowie z Polskim Radiem 24 odniósł się do bieżącej sytuacji politycznej oraz wyników wyborów prezydenckich 2020. Przypomnijmy, że kandydat z ramienia Konfederacji uzyskał w nich 6,78% głosów. Jeśli poparcie dla kandydatów przełożymy na partie, z których startowali, wówczas jasna staje się, że Konfederacja jest trzecią siłą polityczną. Wprawdzie Krzysztof Bosak zanotował rezultat słabszy od Szymona Hołowni, ale była gwiazda TVN nie ma jeszcze wypracowanych politycznych struktur. Ostatnie sondaże dają Konfederacji trzecie miejsce na scenie politycznej. W ostatnim ideowa prawica uzyskała 9,8 procenta.

Wiceprezes Ruchu Narodowego Krzysztof Bosak na antenie Polskiego Radia nakreślił polityczny plan działań Konfederacji. Pokrótce odniósł się także do zamieszania wokół uczciwości wyborów prezydenckich 2020.

Bosak pozytywnie o szansach swojego ugrupowania

Krzysztof Bosak określił cele , jakie na przyszłe lata przyświecają Konfederacji:- Naszym planem do zrealizowania w wyborach parlamentarnych 2023 jest to, aby Konfederacja była trzecią siłą polityczną- zadeklarował Bosak. Były kandydat Konfederacji zaznaczył, że dostrzega, w projekcie połączenie środowisk konserwatywnych, narodowych oraz wolnościowych autentyzm. Działacz RN podkreślił, iż siłą Konfederacji jest jej szczegółowy program oraz sam charakter formacji.

Poseł wyraził nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda się poszerzyć bazę wyborców Konfederacji:- Dzięki temu budujemy trwałą bazę naszego rozwoju politycznego- dodał jeden z liderów ideowej prawicy.

Przedstawiciel Konfederacji wnikliwie przeanalizował także wynik wyborów prezydenckich 2020. Zwrócił on uwagę na przepływ elektoratu w kontekście prawicowych wyborców. Skrytykował także Prawo i Sprawiedliwość, jako formację prawicową jedynie w sferze deklaratywnej:-Znaczna część wyborców prawicowych jest potwornie zniechęcona do Prawa i Sprawiedliwości. W nieudolnych rządach Andrzeja Dudy Bosak dostrzega przyczynę braku wyraźnego poparcia dla kandydatury obecnego prezydenta w kontekście II tury wyborów prezydenckich:- Część naszego elektoratu boi się i słusznie, że będzie jeszcze więcej nowych podatków, że będzie jeszcze większa arogancja władzy, że będzie jeszcze więcej fuszerki legislacyjnej- stwierdził Bosak:- część prawicowców nie chce jeszcze większej władzy dla PIS-u, bo wie, że zrobi on z niej zły użytek- skonkludował.

Najwyższy Czas!

Czytaj także:- Jarosław Kaczyński spóźniony na ważną uroczystość Andrzeja Dudy

Czytaj także: Wiceminister ostro uderza w Konwencje Stambulską

Czytaj także: Lech Wałęsa znów skomentował bieżącą sytuację polityczną

Dodano w Bez kategorii

Publicysta” Do rzeczy” Rafał Ziemkiewicz uderzył w Gazetę Wyborczą oraz” Newsweek”. Poszło o artykuł, który na łamach GW ukazał się we wtorek. Przywoływał on historię molestowania nastoletniej dziewczyny przez syna byłego polityka PIS-u Jacka Kurskiego. Autor wielu książek nie przebierał w słowach oceniając poczynania medium Adama Michnika. Cała sprawa jest mocno kontrowersyjna. Dotyczy bowiem rodziny byłego prezesa Telewizji Polskiej.

Sprawa dotyczy oczywiście podejrzenia molestowania seksualnego rzuconego w stronę syna Jacka Kurskiego. Ofiarom potomka znanej medialnej postaci, miała paść nastoletnia dziewczyna.

Ziemkiewicz nie zostawił na GW suchej nitki

” Gazeta Wyborcza” we wtorkowym wydaniu zaatakowała rodzinę Jacka Kurskiego. Cała pierwsza strona materiału została poświęcona sprawie molestowania seksualnego, jakiego miał dopuścić się syn Jacka Kurskiego. Artykuł został zatytułowany” Koszmar Magdy w leśniczówce”. GW posunęła się nawet do postawienia pytania o możliwość ingerowania Jacka Kurskiego w proces śledczy.

Sprawa zahacza o wątek domniemanego molestowania. Dotyczy nastoletniej mieszkanki Trójmiasta Magdy Nowakowskiej, która miała paść ofiarom syna Jacka Kurskiego. Miał on zdecydowanie przekraczać granicę jej intymności. Według źródeł GW działo się to w czasie wspólnego pobytu rodzin w leśniczówce w Danielino- miejscowości położonej nad jeziorem Motława Wielka. Pokrzywdzona dziewczyna miała się okaleczać. Ostatecznie trafiła do szpitala psychiatrycznego. Śledztwo zostało dwukrotnie umorzone. Jacek Kurski podobnie jak i jego syn postanowili wejść z autorami artykułu na drogę sądową. Do całej sprawy na swoim twitterowym profilu w ostrych słowach odniósł się publicysta” Do rzeczy” Rafał Ziemkiewicz.

” Kurski mi ni brat ni swat,tym bardziej jego syn, ale to co od wczoraj wyprawia GW i sekundujący jej ” Newsweek” przekroczyło wszelkie granice propagandowego zbydlęcenia. Sześć kolumn odrażających pornograficznych szczegółów zeznań, jawna manipulacja emocjami”

Ziemkiewicz dodał, że bez przerwy i nachalnie eksponowano wizerunek prezesa TVP. Zaznaczył, że sprawa owiana jest nutką niejasności. Stwierdził, iż właściwie zachodzi tu sytuacja słowa przeciwko słowu. Według Ziemkiewicza nawet w obozie opozycji nie przyjęto tego tekstu z większym entuzjazmem.

Do rzeczy

Czytaj także: Wiceminister ostro uderza w Konwencję Stambulską

Czytaj także: Lech Wałęsa znów skomentował bieżącą sytuację polityczną

Czytaj także: Jarosław Kaczyński spóźniony na ważną uroczystość Andrzeja Dudy

Dodano w Bez kategorii

Po powołaniu obywatelskiej inicjatywy” Nie dla Gender Tak dla Rodziny” wielu mówi się o Konwencji Stambulskiej. Wiceminister sprawiedliwości skrytykował dokument za jego ideologiczną podstawę oraz złą ocenę źródeł przemocy wobec kobiet. Marcin Romanowski poddał krytycznej analizie zapisy dotyczące walki z tradycyjnym postrzeganiem roli kobiety i mężczyzny. To już kolejny prominenty polityk obozu Zjednoczonej Prawicy, który oficjalnie potępił genderową Konwencję Stambulską.

Marcin Romanowski skrytykował lewicowy dokument jakim jest Konwencja Stambulska. Podniósł on także wątek ideologicznego zabarwienia tekstu.

Romanowski uderza w Konwencję Stambulską

Przypomnijmy, że w połowie maja bieżącego roku wiceminister sprawiedliwości określił Konwencję Stambulską mianem” genderowego bełkotu”. Na to sformułowanie poselską interpelacją zareagowała Katarzyna Osos. Żądała ona wyciągnięcia konsekwencji wobec wiceministra sprawiedliwości.

Sam zainteresowany postanowił udzielić szerokiej odpowiedzi opozycyjnej posłance:- W Ministerstwie Sprawiedliwości zajmujemy się wprowadzaniem rozwiązań, które realnie pomagają ofiarom przemocy oraz skutecznie walczą z przestępczością, a nie służą ich ideologizowaniu, co czyni Konwencja Stambulska- stwierdza.

Minister zaznaczył, ze przyczyny przemocy wobec kobiet są w Konwencji niezwykle źle ujęte. Dokument ten dopatruje się wszelkiego zła w rzekomych uwarunkowaniach społecznych i płciowych. Stwierdza, że na przestrzeni lat wykształciły się mechanizmy determinujące dyskryminacje kobiet oraz wyższość mężczyzn. Romanowski podkreślił, że przemoc bierze się przede wszystkim z wszelkiego rodzaju patologi społecznych takich jak alkoholizm czy chociażby narkomania.

Zdaniem polityka” Tradycyjny model rodziny, jako kobiety w roli żony i matki, i mężczyzny , jako męża i ojca, może zostać uznany na gruncie art. 12 Konwencji Stambulskiej za stereotypowy, a tym samym będący jedną z form opresji kobiet”.

Minister dokonał także oceny prerogatyw ministerstwa w walce z przemocą domową:- Naszym zdaniem przemoc nie ma barw ideologicznych czy politycznych i w każdym przypadku należy podejmować działania jej zapobiegające. Realizując te założenia MS opracowało od podstaw projekt tzw. ustawy antyprzemocowej, który został uchwalony przez Sejm i Senat bez wprowadzania poprawek. Dzięki przejętym rozwiązaniom Polska ma najwyższy standard ochrony osób dotkniętych przemocą domową- podkreślił.

Wprost

Czytaj także: Lech Wałęsa znów skomentował bieżącą sytuację polityczną

Czytaj także: Jarosław Kaczyński spóźniony na ważną uroczystość Andrzeja Dudy

Czytaj także: USA bezemisyjne do 2035 roku?

Dodano w Bez kategorii

/ Fot. Facebook

Lech Wałęsa znów skomentował bieżącą sytuację polityczną. Wpis byłego prezydenta RP odniósł się do poczynań Polski i Węgier w obrębie unijnym. Były lider NSZZ Solidarność zarzucił obu krajom populizm i demagogię. To już nie pierwszy raz kiedy Wałęsa wbija szpilę obecnej władzy. Ostatnimi czasy były prezydent jest bardzo aktywnych na portalach społecznościowych. Temat tekstu nie może oczywiście dziwić, gdyż dotyka on kwestii unijnych środków zasilających polski budżet.

Lech Wałęsa zaapelował do posłów europarlamentu. Domaga się on roztoczenia opieki na Polską oraz Węgrami. To już kolejny raz kiedy były lider Solidarności swą retoryką jawnie kontestuje naszą suwerenność apelując do obcej organizacji o interwencję na naszym terenie.

Wałęsa poucza Polskę i Węgry

Były prezydent RP Lech Wałęsa postanowił skomentować bieżącą sytuację polityczną. Zahaczył on o wątek ustaleń budżetowych. Zaapelował także o otoczenie specjalną opieką Polski i Węgier. Co niezwykle znamienne apel został wystosowany do europarlamentarzystów.

W tekście nie brak szumnych i pompatycznych stwierdzeń. Wałęsa odwołał się nawet do szeroko rozumianego dziedzictwa Solidarności. Postanowił wytknąć Polsce podkopywanie struktur demokratycznych oraz nieprzestrzeganie praworządności. Według byłego prezydenta receptą na te ważkie zagadnienia miałaby być interwencja zagranicznych parlamentarzystów w procesy polityczne odbywające się na terenie naszego kraju.

Niestety jest to kolejny przykład osłabiania naszej pozycji na arenie międzynarodowej. Politycy” totalnej opozycji” czynią to od lat szkalując Polskę na forum Unii Europejskiej. Niedawno kolejna rezolucja Komisji Europejskiej potępiła Polskę za reformę sądownictwa. Znalazły się tam także zapisy uderzające w polskich konserwatystów. Realizująca lewicową agendę Komisja Europejska skrytykowała walkę przedstawicielstwa ruchów obywatelskich z permisywną edukacją seksualną. Potępione zostały również samorządy walczące z agresywną ideologią. Hasło” stref wolnych od LGBT” stało się kolejnym pretekstem brukselskich eurokratów, do uderzenia w naszą suwerenność.

Wałęsa w swoim tekście zaapelował do europosłów:- Apeluję do was w imię solidarności, uczciwości, harmonijnego rozwoju Europy, abyście korzystając z powagi piastowanych funkcji i możliwości, które one dają- zwrócili się do odpowiednich organów UE, aby te zajęły się, otoczyły Polskę i Węgry, które swoimi działaniami chcą doprowadzić do destabilizacji oraz zniszczenia jedności państw europejskich, niszcząc struktury demokracji wewnątrz swoich państw poprzez likwidację trójpodziału władzy- napisał.

TVP Info

Czytaj także: Jarosław Kaczyński spóźnił się na ważną uroczystość Andrzeja Dudy

Czytaj także: Sławomir Nowak tymczasowo aresztowany!

Czytaj także: USA: Trump wykorzystuje agentów federalnych do walki z protestującymi

Dodano w Bez kategorii

Prezydent Andrzej Duda wziął dziś udział w uroczystości. Na Zamku Królewskim odebrał on uchwałę Państwowej Komisji Wyborczej. W oświadczeniu znalazły się oficjalne wyniki wyborów prezydenckich 2020. Okazuje się, że prócz Tomasza Grodzkiego, w ceremonii początkowo nie uczestniczył inny prominentny polityk. Jarosława Kaczyński wszedł spóźniony. Kamery uchwyciły moment wejścia prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Prezydent Andrzej Duda powiódł za nim kilkusekundowym spojrzeniem. Absencję lidera Zjednoczonej Prawicy skomentował szef klubu parlamentarnego PIS-u Ryszard Terlecki.

Ryszard Terlecki skomentował chwilową nieobecność prezesa Jarosława Kaczyńskiego na ceremonii odebrania przez Andrzeja Dudę zaświadczenia Państwowej Komisji Wyborczej.

Terlecki tłumaczy spóźnienie Prezesa Kaczyńskiego

Andrzej Duda w swoim przemówieniu podziękował wszystkim rodakom, którzy wzięli udział w wyborach prezydenckich 2020:- Chciałem wszystkim rodakom podziękować za bardzo dużą frekwencję wyborczą. To wielki sukces demokracji. Polacy pokazali, że nasza demokracja coraz bardziej dojrzewa-zaznaczył wybrany na reelekcję prezydent. Urzędująca głowa państwa nie zapomniała także o gratulacjach dla Rafała Trzaskowskiego. Andrzej Duda zdystansował się natomiast od argumentów, wedle których różnica między kandydatami była iluzoryczna. Podkreślił, że prawie pół miliona głosów to kolosalna rozbieżność.

Kamery szybko uchwyciły niecodzienną sytuacją, która miała związek z prezesem PIS Jarosławem Kaczyńskim. Doświadczony polityk spóźnił się na ceremonię. Wszedł on do właściwego pomieszczenia dopiero w trakcie przemówienia głowy państwa. Obserwatorzy szybko wychwycili ten moment, gdyż Andrzej Duda powiódł wzrokiem za liderem Zjednoczonej Prawicy.

Co ciekawe powód tegoż spóźnienia okazał się zwyczajną błahostką. Ryszard Terlecki szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości szybko rozwiał wszelkie wątpliwości:- Spóźniliśmy się, bo były korki- stwierdził polityk.

Wicemarszałek Sejmu był także pytany o to czy reprezentanci PIS-u pojawiliby się na uroczystości, w razie zgoła odmiennego rezultatu. Terlecki odpowiedział twierdząco:- Gdyby wynik wyborów był inny, przyszlibyśmy na tę uroczystość- zadeklarował.

Zaprzysiężenie Andrzeja Dudy odbędzie się 6 Sierpnia w sali plenarnej. Dotychczasowe spekulacje dotyczące możliwości zmiany miejsca uroczystości okazały się nieprawdziwe.

Gazeta. pl

Czytaj także: Sławomir Nowak aresztowany!

Czytaj także: USA: Trump wykorzystuje agentów federalnych do walki z protestującymi

Dodano w Bez kategorii
Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Twitter.com/CBA

Nie milkną echa tyczące się sprawy byłego ministra transportu, w rządzie PO- PSL Sławomira Nowaka. Według śledczych miał on być uwikłany w korupcyjne procedery na terenie państwa ukraińskiego. Przedsiębiorcę w obronę wzięli jego byli partyjni koledzy m.in. Bartłomiej Sienkiewicz. Przedstawiciele opozycji upatrują się w działaniu prokuratury pod dowództwem Zbigniewa Ziobry, czysto politycznych motywacji. Sam Nowak zaprzeczył niedawno stawianym mu zarzutom.

Sąd zdecydował w sprawie byłego ministra transportu. Został on tymczasowo aresztowany.

Sławomir Nowak w areszcie!

Długo oczekiwana decyzja w kontekście sytuacji związanej z Sławomirem Nowakiem została podjęta. Kontrowersyjny przedsiębiorca na 3 miesiące trafić ma do aresztu. Jest to jednak dopiero tymczasowo decyzja sądu. Tożsamego środka użyto wobec osobistego adwokata Sławomira Nowaka Jacka P. Taki obrót sprawy spotkał się z rozczarowaniem, które wyraźnie pobrzmiewało w wypowiedziach mecenasa Nowaka. Mężczyzna zaznaczył, iż dostał jedynie kilka godzin na ewentualne zapoznanie się z kluczowymi dla przebiegu sprawy dokumentami. Adwokat podniósł także wątek zażalenia jakie zamierza wystosować.

Co warte nadmienienia nie tylko rzeczeni mężczyźni zostali tymczasowo pozbawieni wolności. To oczywiście wiążę się z decyzją warszawskiego sądu o tymczasowym zatrzymaniu Dariusza Z. Może on jednak wyjść na wolność, jeśli zdoła uiścić opłatę w wysokości 1 mln złotych. Szczególnego wydźwięku sprawie nadaje fakt niezgodności stanowiska sądu z opinią prokuratury. Prawdopodobnie w tej sprawie zostanie sporządzony wniosek.

Przypomnijmy, że na mężczyznach ciążą niezwykle poważne zarzuty. Prokuratura wysunęła wobec zatrzymanych zarzuty o kierowaniu zorganizowaną grupą przestępczą. Działalność ta miała bazować na przyjmowaniu bądź wymuszaniu korzyści majątkowych.

Współpracownicy zostali już poddani prokuratorskiemu przesłuchaniu. Zarówno Sławomir Nowak jak i Dariusz Z. złożyli wyjaśnienia. Składania zeznań odmówił natomiast Jacek P. Wyniki śledztwa zostaną niebawem poddane wnikliwej analizie oraz konfrontacji z materiałem dowodowym zgromadzonym przez śledczych.

Były autor” afery zegarkowej” został niedawno zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Sprawa odbiła się szerokim echem w obrębie opinii publicznej.

Wirtualna Polska

Czytaj także: Eurodeputowani stawiają mur rezolucji budżetowej

Czytaj także: Rekonstrukcja rządu. Czy znajdzie się miejsce dla Konfederacji?

Czytaj także: Deficyt sektora budżetowego rośnie

Dodano w Bez kategorii
Donald Trump.

Administracja Donalda Trumpa wysyła agentów federalnych do miast, w których występuje naruszenie prawa. Zdecydowane działania federalnych budzą sprzeciw gubernatorów i polityków Partii Demokratycznej.

Prezydent Trump zamierza rozmieścić w Chicago, w stanie Illinois około 150 agentów z Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) w Chicago. Chodzi o udzielenie pomocy lokalnym organom ścigania w związku z gwałtownym wzrostem przestępczości.   

W 2020 roku w Chicago zabito 414 osób w porównaniu z 275 w tym samym okresie 2019 roku. W weekend w całym mieście postrzelono 63 osoby, w tym 12 śmiertelnie. Z kolei w poniedziałek postrzelono 25 osób. Trzy z nich zmarły.

Kongresmen Chuy Garcia zdecydowanie sprzeciwił się planom Trumpa dotyczącym wysłania agentów federalnych do Chicago. W oświadczeniu wydanym we wtorek rano zaznaczył, że „nadużywanie uprawnień przez Trumpa i nadmierne sięganie po władzę federalną to tylko najnowsze przykłady jego desperackich prób odwrócenia uwagi od nieudanej walki z koronawirusem”.

„To, czego nie potrzebujemy, a co z pewnością zmniejszy bezpieczeństwo naszej społeczności, to tajni agenci federalni rozmieszczeni w Chicago” – stwierdziła burmistrz miasta w swym liście otwartym do Donalda Trumpa. „Proszę zerwijcie z tą retoryką i znajdźcie moralną odwagę, by po prostu wesprzeć potrzebne działania wymienione powyżej” – napisała.

Prezydent Stanów Zjednoczonych wysłał agentów federalnych już do Portland, w stanie Oregon. Miasto uznał bowiem za siedlisko anarchistów. Decyzja Trumpa spotkała się ze sprzeciwem gubernator Oregonu Kate Brown związanej z Partią Demokratyczną. Prokurator Generalna z Portland,  Ellen Rosenblum twierdzi, że zamaskowani agenci federalni aresztują ludzi na ulicy, bez prawdopodobnej przyczyny i wywożą ich nieoznakowanymi samochodami. W związku z oskarżeniami przeciwko inicjatorom protestów i sprawami wszczynanymi w sądach agenci rozstawili ochronę wokół budynku sądu. Mieli także użyć broni laserowej.

Niektórzy konstytucjonaliści przekonują, że działania agentów są bezprecedensowe i naruszające prawo. Uskarżają się na zbytnie rozszerzanie kompetencji organów federalnych kosztem stanowych.

Zobacz także: USA bezemisyjne do 2035? Radykalny plan Joe Bidena

źródło: pch24.pl

Dodano w Bez kategorii

Kandydat Partii Demokratycznej na urząd Prezydenta USA – Joe Biden zaproponował w ubiegłym tygodniu pakiet dotyczący czystej energii i zmian klimatycznych o łącznej wartości 2 bilionów dolarów. Jego głównym założeniem jest osiągnięcie tzw. bezemisyjności już za 15 lat.

Pakiet jest znacznie bardziej ambitny niż ten, który zaproponował na początku tego roku podczas prawyborów, gdzie przeznaczano 1,7 biliona dolarów w ciągu dziesięciu lat, w celu osiągnięcia zerowej emisji netto do 2050 roku. Nowy plan zakłada wydanie 2 bilionów dolarów w ciągu czterech lat oraz przenosi cel zerowej emisji netto na 2035 r. 

“Jeśli będę mieć zaszczyt zostać wybrany na prezydenta, nie będziemy tylko majstrować na powierzchni. Zamierzamy dokonać historycznych inwestycji, wykorzystać okazję, zmierzyć się z historycznym wyzwaniem” – powiedział Biden w przemówieniu przedstawiającym plan.

Sztandarowymi postulatami nowego planu są oprócz tego: modernizacja energetyczna 4 milionów budynków w ciągu czterech lat, budowa 500 000 stacji ładowania pojazdów elektrycznych, finansowanie badań różnych metod sekwestracji dwutlenku węgla oraz zaawansowanych technologii jądrowych. Biden twierdzi, że jego plan stworzy milion miejsc pracy w przemyśle samochodowym i miliony związkowych miejsc pracy przy budowie infrastruktury – dróg, mostów, terenów zielonych, wodociągów i sieci elektroenergetycznych. Plan ma również na celu wspieranie transportu publicznego, od lekkiej kolei po autobusy i trasy rowerowe. Biden pozycjonuje swój plan produkcji samochodów jako źródło pracy dla członków związków zawodowych, w kontekście rywalizacji gospodarczej z Chinami.

Program nie do zaakceptowania dla przemysłu wydobywczego

Wiceprezydent USA – Mike Pence ostro skrytykował plan Bidena. “Joe Biden chce zniszczyć przemysł paliw kopalnych” – stwierdził polityk. “Prezydent Trump wycofał USA z szkodliwego Porozumienia Paryskiego, które likwidowało miejsca pracy (…). Joe Biden chce ponownie dołączyć do tego Porozumienia. Pod rządami administracji Prezydenta Trumpa, Ameryka osiągnęła energetyczną niepodległość od ropy z Bliskiego Wschodu i jest eksporterem energii netto po raz pierwszy od 75 lat” – dodał Pence.

Bidena skrytykował również Amerykański Instytut Naftowy (API). “Nie można stawić czoła zagrożeniom związanym ze zmianami klimatycznymi bez amerykańskiego przemysłu gazu ziemnego i ropy naftowej, który nadal jest światowym liderem pod względem redukcji emisji, dostarczając niedrogiej, niezawodnej i czystszej energii wszystkim Amerykanom” – napisał w oświadczeniu dyrektor generalny API, Mike Sommers.

Zobacz także: Deficyt sektora publicznego rośnie. Są pierwsze dane Eurostatu

źródło: energetyka24.com

Dodano w Bez kategorii

Pomimo pozytywnego zakończenia negocjacji w niedzielny wieczór podczas obrad Rady Europejskiej, nie wszystkie siły na kontynencie są zadowolone z ich przebiegu. Eurodeputowani z Parlamentu Europejskiego domagają się rozmów z poszczególnymi krajami. Wyrażają swoją dezaprobatę wobec pominięcia ich instytucji w rozmowach nt. unijnego budżetu.

Trwa dalsze zainteresowanie zakończonymi w niedzielę rozmowami nt. unijnego budżetu na lata 2021-2027, gdzie ostatecznie przyjęto zarys porozumienia liderów krajów członkowskich. Jednakże eurodeputowani z większości frakcji podpisali się pod dokumentem protestacyjnym wobec ustalonej rezolucji. Domagają się większego udziału Parlamentu Europejskiego w negocjacjach budżetowych. Pod projektem nie podpisali się europosłowie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do którego należą także politycy z PiS.

Zobacz także: Tumanowicz wyjaśnia ideę Klubów Konfederacji: „Chcemy dać naszym sympatykom alternatywę do działania” [WIDEO]

Ośmiostronicowa rezolucja, która będzie stanowiskiem politycznym PE została przygotowana przez frakcje: Europejskiej Partii Ludowej (EPL), Socjalistów i Demokratów (S&D), Odnowić Europę, Zielonych oraz Zjednoczoną Lewicę Europejską (GUE). 

Swoje niezadowolenie z przebiegu wydarzeń nie ukrywał europoseł Ryszard Czarnecki – “EKR chciał pokazać jak zwykle własną odrębność, własne spojrzenie. Nie chcemy śpiewać w chórze” – mówił polityk Prawa i Sprawiedliwości.

“Konkluzje Rady Europejskiej w sprawie wieloletnich ram finansowych stanowią jedynie porozumienie polityczne między szefami państw i rządów; Parlament nie będzie potwierdzał faktów dokonanych i jest gotów nie wyrazić zgody na wieloletnie ramy finansowe do czasu osiągnięcia zadowalającego porozumienia w nadchodzących negocjacjach między Parlamentem a Radą” – czytamy w tekście dokumentu.

W dalszym ciągu, europosłowie domagają się większego nacisku w sprawie tzw. Zielonego Ładu – “Proponowane cięcia w programach zdrowotnych i badawczych są niebezpieczne w kontekście globalnej pandemii; proponowane cięcia w edukacji, transformacji cyfrowej i innowacjach podważą przyszłość następnego pokolenia Europejczyków; proponowane cięcia w programach wspierających transformację regionów zależnych od węgla są sprzeczne z unijnym programem Zielonego Ładu; proponowane cięcia dotyczące zarządzania migracjami, granicami oraz polityki azylowej zagrażają pozycji UE w coraz bardziej niestabilnym i niepewnym świecie”.

Eurodeputowani podkreślili, że nie zamierzają tym samym podpisywać się pod konkluzjami sprzecznymi z ich oczekiwaniami, a które w ich mniemaniu są wyłącznie nieformalnym porozumieniem liderów. Oczekują również rozmów z Radą Europejską, aby wypracować wspólnie ostateczny kształt budżetu.

pap/forsal

Dodano w Bez kategorii

Deficyt sektora finansów publicznych w Polsce w I kwartale 2020 roku wyniósł 4,1 proc. PKB – podał Eurostat. W IV kwartale 2019 roku deficyt wyniósł 1,3 proc. PKB. Zwyczajowo, po przekroczeniu progu 3 proc., Unia nakładała na państwo procedurę nadmiernego deficytu. Obecnie jest ona jednak zawieszona ze względu na pandemię.

To wciąż stawia nas w grupie państw z jednym z niższych długów wobec PKB w Unii. Mniejszym procentowo długiem od Polski może pochwalić się 10 krajów: Malta, Rumunia, Łotwa, Szwecja, Litwa, Dania, Czechy, Luksemburg, Bułgaria oraz Estonia. Pełne zestawienie prezentujemy poniżej:

Minister Finansów – Tadeusz Kościński zapytany, czy deficyt budżetowy może wynieść ok. 100 mld zł powiedział: „Tak, ale to jest jeszcze w analizie. Mamy założenia do budżetu, czekamy jeszcze co na to rząd oraz inne ministerstwa, które mogą spowodować zmiany w naszych założeniach, jaki ten deficyt będzie. To jest wstępne założenie”. Kościński, zapytany o zakładany na ten moment poziom spadku PKB w 2020 r., powiedział: „Planujemy około 4,5-4,6 proc. spadek w tym roku”.

Sprawę zadłużenia naszego kraju na Twitterze podsumował Mikołaj Raczyński, analityk Noble Funds TFI. “Resort finansów zakłada deficyt budżetowy w 2020 roku na poziomie 100 mld zł. Plus PFR (niecałe 100 mld zł) oraz BGK (niecałe 100 mld zł) dobijemy pod 300 mld zł (13 proc. PKB)” – napisał.

Minister Kościński na spotkaniu z dziennikarzami wspomniał także o setkach miliardów złotych, które mają popłynąć nad Wisłę z unijnych struktur. 

„Te pieniądze będą w przyszłym roku. Gospodarka zaczyna wracać dużo szybciej niż niektórzy się spodziewali i już teraz powinniśmy coraz więcej pieniędzy kierować do inwestycji, żeby szybciej rozwijać gospodarkę. I skorzystać z okazji, bo pewnie będzie przebudowa rynków światowych dostawców (…) Efekt gospodarczy będzie widoczny dopiero w przyszłym roku” – stwierdził.

Zobacz także: 70 mln złotych dla Poczty Polskiej za „wybory” 10 maja?

źródło: businessinsider.com.pl

Dodano w Bez kategorii