Lisiecki: Gdyby nie koronawirus, ptasia grypa byłaby numerem 1 [WIDEO]

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Piotr Lisiecki

Piotr Lisiecki / Fot. YouTube/MediaNarodowe

Piotr Lisiecki, prezes Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz opowiedział o ptasiej grypie. Wskazał jak duży problem stanowi dla hodowców drobiu.

Gościem Agnieszki Borkiewicz w Rozmowie Mediów Narodowych był Piotr Lisiecki, prezes Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz. Lisiecki przedstawił czym jest wirus ptasiej grypy. – Gdyby nie koronawirus to prawdopodobnie epidemia ptasiej grypy, która demoluje nam drobiarstwo pewnie byłaby newsem numer 1. Dotknęło nas to bardzo mocno. Ptasia grypa to choroba wirusowa drobiu ścigana z urzędu na podstawie zaleceń światowej organizacji zdrowia i zwierząt – mówił prezes.

Mężczyzna wyjaśnił na czym polega “leczenie z urzędu”. – Leczymy ją pod przymusem. W razie stwierdzenia przypadku jak wąglik albo wścieklizna, jest obowiązek zamknięcia, izolacji. Czasem uboju chorych zwierząt. Jeśli stwierdzamy takie choroby ścigane z urzędu w gospodarstwie to państwo przejmuje leczenie. Zabiera te zwierzęta chore – stwierdził gość.

Piotr Lisiecki wyjaśnił także, na jakiej zasadzie wydaje się decyzję o uboju chorych zwierząt. – Zawsze decyzję wydają powiatowi lekarze weterynarii. W każdym powiecie jest inspektorat weterynarii, który zajmuje się zwierzętami gospodarskimi. Wirus grypy, te szczepy, które teraz nas dotknęły, ten szczep jest na tyle zjadliwy, że nie ma wątpliwości, że trzeba stada gazować. Śmiertelność dochodzi do 100 procent. Hodowcy z dnia na dzień widzą jak kolejne ptaki padają. Nikt nie ma wątpliwości, że ta choroba jest bardzo groźna dla ptaków – zauważył.

Ptasia grypa niegroźna dla ludzi

Gość zaznaczył, że panująca odmiana wirusa nie jest groźna dla ludzi. – Niektóre z tych szczepów, mogą się nimi zarazić ludzie. Bogu dzięki, ten z którym mamy do czynienia w tej chwili nie jest groźny dla ludzi. Chcę państwa uspokoić, że nie ma się absolutnie czego obawiać. Nie ma żadnego ryzyka infekcji. Uczciwie trzeba przyznać, że w lutym z Rosji raportowano o przypadkach zachorowania pracowników fermy na dalekim wschodzie Rosji. Potem tych przypadków nie potwierdzono nigdzie więcej. One się nie pojawiły – powiedział.

Lisiecki przedstawił w jaki sposób można zdezaktywować działanie wirusa na mięsie. – Proste zabiegi, obróbka termiczna – gotowanie, smażenie. Przekroczenie nawet 70 stopni powoduje, że ten wirus jest nieaktywny. Jeśli chodzi o konsumenta dobre wieści są takie, że nie ma ryzyka zarażeń – stwierdził.

Ogromne straty w branży drobiarskiej

Prezes izby opisał sytuację finansową hodowców drobiu. Są narażeni na duże straty. – Zaczynają się to robić bardzo duże pieniądze. Będziemy mieli bardzo duży problem z odtworzeniem naszych stad. Oprócz stad towarowych, mięsnych, nie będziemy mieli skąd wziąć jajek na odtworzenie. Będziemy mieli problem ze znalezieniem stad na odtworzenie produkcji – zaznaczył obecny w studiu.

Gość przedstawił także swój punkt widzenia na działanie Ministerstwa Rolnictwa. – Mam wrażenie, że obecny minister rolnictwa to nie jest przyjaciel hodowców drobiu. Minister Puda zasłynął z forsowania na siłę słynnej piątki Kaczyńskiego. W tej chwili, w mojej opinii, rozsądnie pracuje aparat informacyjny, inspektoraty, które w rejonach gdzie nie ma licznych przypadków radzą sobie dość dobrze. Co do ministerstwa, obawiamy się, że głównym działaniem władz ministerstwa będzie próba ograniczania wypłacania odszkodowań – powiedział.

POLECAMY