Nestle zawiesza sprzedaż w Rosji

Marki szwajcarskiej firmy Nestle / Fot. Twitter

  • W środę pod naciskiem protestów społecznych szwajcarski koncern Nestle ogłosiło, że częściowo zawiesza swoją działalność na rosyjskim rynku.
  • Firma poinformowała, że zapewni ona ograniczone dostawy m.in. pokarmu dla dzieci oraz specjalistycznych produktów odżywczych dla chorych.
  • Zawieszona została działalność poszczególnych marek jak KitKat, czy Nesquik.
  • Nestle przekazało także, że zatrudnia na Ukrainie 5,8 tys. pracowników oraz w ostatnim czasie dostarczono do tego kraju setki ton żywności.
  • Zobacz także: Uchodźcy znaleźli schronienie w ośrodku Straży Narodowej. Wkrótce będą kolejni

Szwajcarski koncern spożywczy ogłosił, że działalność w Rosji została ograniczona do zapewnienia dostaw np. pokarmu dla dzieci, czy specjalistycznych produktów odżywczych dla chorych. Natomiast została zawieszona działalność poszczególnych marek jak KitKat, czy Nesquik. Jednakże Nestle nie przekazało w oświadczeniu jakie konkretnie marki nie będą już dostępne na rosyjskim rynku.

Firma poinformowała też, że w przewidywalnej przyszłości nie spodziewa się uzyskać w Rosji jakikolwiek zysków, a w związku z tym także i płacić związanych z nimi podatków. Gdyby jakieś zyski zostały osiągnięte, trafią do organizacji, zajmujących się pomocą humanitarną.

Przedsiębiorstwo przypomniało, że na Ukrainie zatrudnia obecnie około 5,8 tys. pracowników. Od początku konfliktu, koncern miał również dostarczyć setki ton żywności, a także znaczącą pomoc finansową na wsparcie mieszkańców Ukrainy i uchodźców w sąsiednich państwach.

Agresja Rosji na Ukrainę trwa od 24 lutego. W związku z rosyjską napaścią na Ukrainę wiele państw i przedsiębiorstw na świecie nałożyło na Rosję sankcje gospodarcze i polityczne. Działalność w Rosji wstrzymały też liczne międzynarodowe koncerny – m.in. wydobywcze, samochodowe, odzieżowe.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

rmf24.pl

Joe Biden podczas konferencji przed wylotem do Europy.

Joe Biden podczas konferencji przed wylotem do Europy. / Fot. PAP/EPA/SAMUEL CORUM / POOL. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

Kancelaria Prezydenta ujawnia, gdzie spotkają się prezydenci USA i Polski. Joe Biden wyląduje w Polsce już w piątek, a w sobotę spotka się z prezydentem Andrzejem dudą, gdzie “tematem rozmów będzie m.in. kryzys humanitarny wywołany przez rosyjską agresję na Ukrainie” – poinformował Biały Dom.

Przygotowaniom do tej wizyty służyła seria spotkań prezydenta Dudy z przywódcami: Rumunii, Bułgarii, Mołdawii, a także Turcji. – To wszystko ma na celu, żeby na rozmowie z prezydentem Bidenem mówić o konkretach, móc przekazać, jakie są oczekiwania poszczególnych państw

– powiedział minister i szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch.

Jestem przekonany, że prezydent Andrzej Duda będzie miał okazję omówić i z pierwszej ręki prezydentowi Bidenowi powiedzieć, jakie jest nasze rozumienie sytuacji. Tutaj chyba najważniejsze jest, aby sojusznicy tak istotni jak Polska i Stany Zjednoczone miały to samo rozumienie sytuacji. My mamy bardzo dobrą ekspertyzę i rozumienie tego, czego oczekuje strona ukraińska

– powiedział minister Kumoch.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Ambasada Rosji w Warszawie.

Ambasada Rosji w Warszawie. / Fot. PAP/Radek Pietruszka. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

Zobacz także: MEGA WYWIAD. Robert Bąkiewicz: „Zachowujemy się jak trzeba” [NASZ WYWIAD]

Piotr Motyka: Jak Pan ocenia decyzję polskich władz o wydaleniu 45 rosyjskich dyplomatów oskarżonych o szpiegostwo?

Jarosław Jakimczyk: Decyzję polskich władz o wydaleniu 45 dyplomatów z ambasady Rosji w Warszawie w związku z prowadzeniem przez nich działalności niezgodnej ze statusem dyplomatycznym uważam za słuszną i uzasadnioną. Powiem więcej: lepiej późno niż wcale biorąc pod uwagę ewentualną możliwość udziału niektórych pracowników rosyjskiej misji dyplomatycznej w Warszawie w gromadzeniu danych ułatwiających lokalizację transportów z bronią i sprzętem wojskowym dla Ukrainy czy grup ochotników do legionu cudzoziemskiego walczącego przeciwko rosyjskim najeźdźcom.

Potrzebę pilnego rozważenia radykalnego zmniejszenia personelu ambasady Rosji w Warszawie, który według ostatnich danych opublikowanych na stronie MSZ liczy 52 akredytowanych dyplomatów, nie licząc małżonków czy partnerów, które to osoby niejednokrotnie udzielają wsparcia w realizacji zadań wywiadowczych swym mężom/żonom itp., sygnalizowałem już 14 marca br., nazajutrz po ataku rakietowym na ukraińską bazę wojskową w Jaworowie nieopodal granicy z Polską, gdzie według doniesień świadków znajdować się mieli ochotnicy do legionu cudzoziemskiego. Jestem przekonany, że rezydentury wszystkich rosyjskich służb specjalnych działające w strukturze ambasady w Warszawie odgrywają istotną rolę w gromadzeniu danych, które mogą być następnie wykorzystywane do naprowadzania sił rosyjskich na cele na terenie Ukrainy. 

Piotr Motyka: Jakie mogę być reakcje odwetowe ze strony Federacji Rosyjskiej?

Jarosław Jakimczyk: Reakcją władz rosyjskich na wydalenie 45 dyplomatów akredytowanych przy ambasadzie Rosji w Warszawie będzie zapewne retorsja, która oznaczać będzie w tym wypadku wydalenie znacznej liczby dyplomatów akredytowanych przy Ambasadzie RP w Moskwie. Problem polega na tym, że w polskiej misji dyplomatycznej w Moskwie nie ma aż tylu dyplomatów, co jest dodatkowym argumentem przemawiającym za potrzebą zmniejszenia liczebności personelu dyplomatycznego Rosji w Warszawie.

Należy więc liczyć się z tym, że Rosjanie w odwecie wydalą także część pracowników konsulatów generalnych RP w Sankt Petersburgu, Kaliningradzie i Irkucku czy nawet agencji konsularnej w Smoleńsku, co będzie kolejnym dowodem na to, że Kreml nie jest zainteresowany deeskalacją napięć na linii Moskwa-Warszawa i dąży do przesilenia.

Piotr Motyka: Jakie jest prawdopodobieństwo zerwania stosunków dyplomatycznych między Polską a Rosją?

Jarosław Jakimczyk: Zerwanie stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a Rosją może mieć miejsce w przypadku działań kinetycznych, podczas gdy do tej pory mamy do czynienia ze strony rosyjskiej w stosunku do Polski z działaniami wywiadowczymi (szpiegostwem) na dużą skalę oraz zmasowaną kampanią propagandową, która nosi znamiona operacji psychologicznej adresowanej zarówno do odbiorców wewnątrz Rosji, jak i do Polaków czy szerzej świata zachodniego.

Piotr Motyka: Serdecznie dziękuję za ciekawy wywiad, Bóg zapłać!

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com 

Bunt na Kremlu

Kreml / Fot. YouTube

Nieznana osoba rzuciła podpaloną butelkę ze środkiem łatwopalnym w stronę muru Kremla.

Kreml to gród warowny na wzgórzu, na wschodnim brzegu rzeki Moskwy. Jego ogólna powierzchnia wynosi 28 hektarów. Jest to warownia z zabudowaniami książęcymi, cerkwiami i budynkami administracyjnymi. Kreml jest metonimem władzy centralnej w Rosji i siedzibą prezydenta Rosji Władimira Putina.

Uchodźcy z Ukrainy znaleźli schronienie w ośrodku Straży Narodowej w Otwocku.

Uchodźcy z Ukrainy znaleźli schronienie w ośrodku Straży Narodowej w Otwocku. / Fot. Twitter/Marcin Dobski

Pod koniec lutego Robert Bąkiewicz poinformował o gotowości przyjęcia uchodźców do ośrodka szkoleniowego Straży Narodowej w Otwocku. Obiektem swego czasu zainteresowała się telewizja TVN. Przygotowała materiał o “willi Bąkiewicza”. Obecnie jednak będąca w rękach amerykańskich stacja nabrała wody w usta.

POMAGAMY! Dziś w naszym ośrodku szkoleniowym w Otwocku przebywa około 40 uchodźców wojennych. W najbliższym czasie będzie nawet 55 osób. Niemal same kobiety i dzieci

– napisał na Facebooku Robert Bąkiewicz.

Sprawą zainteresował się z kolei polski portal Salon 24. Jak zapowiada dziennikarz tego medium, jutro ma się ukazać artykuł prezentujący aktualną sytuację w ośrodku w Otwocku. Informację zilustrowało zdjęcie Roberta Bąkiewicza z jednym z dzieci zakwaterowanych na miejscu.

“Faszysta” Robert Bąkiewicz przyjął do swojego ośrodka uchodźców z Ukrainy. Około 40 osób, a będą kolejne. Mają super warunki. Siedzę nad tekstem, jutro wam dam

– napisał Dobski na swoim Twitterowym profilu.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Pixabay

  • Grupa hakerska Anonymous poinformowała niedawno, że zaatakowała szwajcarską firmę Nestle, która nie zrezygnowała z funkcjonowania w Rosji.
  • Do sieci wyciekło 10 GB danych, które obejmowały m.in. listę 100 tys. klientów biznesowych.
  • Hakerzy przedostali się równie do baz innych rosyjskich firm, z różnych sektorów, w tym do agencji kosmicznej.
  • Na rynku rosyjskich pomimo zachodnich sankcji nadal funkcjonuje blisko 100 przedsiębiorstw.
  • Zobacz także: Renault wznawia produkcję w Moskwie. Pełna aprobata francuskiego rządu

Nestle jest jedną z globalnych marek, która mimo rosyjskiej inwazji na Ukrainę dalej prowadzi biznes w Federacji Rosyjskiej. Spożywczy koncern nie chce wycofać się z Rosji mimo ostrej krytyki konsumentów na całym świecie oraz władz Ukrainy. Pozostaje na niechlubnej liście obok podmiotów francuskich – Leroy Merlin, Auchan, Decathlon.

Na profilu Anonymous w zeszły weekend podano dalej wideo z logotypami sieci sklepów Decathlon, Auchan i Leroy Merlin oraz napisem po polsku i angielsku.

Te firmy zostając na rosyjskim rynku przekładają własny zysk nad solidarność z ofiarami ludobójstwa. Spodziewajcie się nas

– czytamy w ostrzeżeniu.

Wyciekły dane z Nestle

Kolektyw hakerski Anonymous wezwał w tym tygodniu działające w Rosji zachodnie firmy do zaprzestania biznesu z państwem Putina. Zagrożono im także cyberatakiem.

Wzywamy wszystkie firmy, które nadal działają w Rosji i płacą podatki do budżetu przestępczego reżimu Kremla: wycofajcie się z Rosji! Dajemy wam 48 godzin, żeby to przemyśleć i wyjść z rynku rosyjskiego, inaczej staniecie się naszym celem

– napisało Anonymous na Twitterze.

We wtorek po południu na twitterowym koncie Anonymous opublikowano link do paczki 10 GB danych firmy Nestle. Zaznaczono, że to pakiet informacji o ok. 100 tys. klientów biznesowych koncernu.

Oprócz szwajcarskiego koncernu, obiektem cyberataku Anonymous padły rosyjskie firmy i białoruska telewizja państwowa. Hakerzy zaatakowali rosyjskie rządowe bazy danych, rosyjską kolej, agencję kosmiczną i przemysł stali.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Zachodnie firmy nadal funkcjonują w Rosji

W Rosji dalej prowadzą działalność zachodnie koncerny z sektora handlowejgo i spożywczego: Leroy Merlin są Nestle (właściciel takich marek jak KitKat, Princessa, Nan, Bobo Frut, Nescafe, Nałęczowianka, Winiary, Lion), Philip Morris (zawieszone tylko nowe inwestycje i wprowadzanie nowych produktów na rynek) , Auchan, Spar, Pirelli (produkty motoryzacyjne), hotele Accor i Intercontinental, gastronomiczne Papa John’s, Kellogg’sMetro.

Z sektora finansowego: Raiffeisen Bank, OTP Bank, City Group, Societe Generale, UniCredit, Intensa Sanpaolo Z branży mechanicznej, w Rosji działają: OTIS Worldwide, Honeywell, Mohawk Industries, Arconic. Z branży beauty: Oriflame, Kimberly-Clark, Koti, Ecco, Salvatore Ferragamo. W internecie najwięcej krytyki spadło z tego powodu na Nestle i Leroy Merlin. Ten pierwszy koncern został skrytykowany m.in. przez czołowych polityków ukraińskich.

W zeszłym tygodniu kolektyw Anonymous podał, że przejął streaming kilkuset kamer bezpieczeństwa z różnych miejsc w Rosji. Zaczął tam udostępniać transmisje wraz z przekazem o zbrodniach wojennych Rosjan w Ukrainie. W piątek grupa przerwała na krótko transmisję z wystąpienia Władimira Putina podczas propagandowego koncertu w Moskwy. Z kolei w weekend doszło do ataku hakerskiego na VKontakte – najpopularniejszy serwis społecznościowy w Rosji. Jego użytkownicy dostali od administracji komunikat z rzetelnymi informacjami o wojnie w Ukrainie.

wirtualnemedia.pl

Polskie lekkoatletki (od lewej): Justyna Święty-Ersetic, Adrianna Sułek, Natalia Kaczmarek, Aleksandra Gaworska i Iga Baumgart-Witan, pozują do zdjęcia z medalami podczas konferencji prasowej po przylocie reprezentacji do Warszawy z halowych mistrzostw świata w Belgradzie.

Polskie lekkoatletki (od lewej): Justyna Święty-Ersetic, Adrianna Sułek, Natalia Kaczmarek, Aleksandra Gaworska i Iga Baumgart-Witan, pozują do zdjęcia z medalami podczas konferencji prasowej po przylocie reprezentacji do Warszawy z halowych mistrzostw świata w Belgradzie. / Fot. PAP/Leszek Szymański. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

Zobacz także: Adoracja bez granic już w najbliższy piątek

Pierwszego dnia Adrianna Sułek została srebrną medalistką w pięcioboju, bijąc wynikiem 4851 punktów 24-letni rekord Polski! To wielki sukces naszej zawodniczki. Nie powtórzyliśmy jednak sukcesu z ostatnich halowych mistrzostw świata z 2018 roku gdzie zdobyliśmy 2 złota, 2 srebra i 1 brąz, zajmując 3 miejsce w klasyfikacji medalowej. Dwa medale, srebrny i brązowy dały nam dopiero 22 miejsce w klasyfikacji medalowej mistrzostw, to najgorszy wynik od 2012 roku, gdzie zdobyliśmy tylko jeden brąz (24 miejsce w klasyfikacji medalowej).

A mogło być dużo lepiej. W 3 konkurencjach było bardzo blisko medali. Męska sztafeta 4×400 metrów w składzie Tymoteusz Zimny, Mateusz Rzeźniczak, Kajetan Duszyński i Maksymilian Klepacki zakończyła rywalizację na czwartym miejscu. Justyna Święty-Ersetic liderka naszej kadry 400-metrówek w koronnej konkurencji zajęła również czwarte miejsce. Tuż za podium znalazła się też nasza największa faworytka do medalu Ewa Swoboda, która zajęła czwartą pozycję w finale biegu na 60 m, przegrywając tylko o dwie tysięczne sekundy miejsce na podium. Szkoda. Gratulacje jednak dla naszych medalistek! Bowiem to dzięki głównie naszym paniom możemy pochwalić się sukcesami medalowymi w 18-tych HMŚ. Nasza kadra w Belgradzie liczyła 25 reprezentantów, zabrakło w składzie naszych tyczkarzy, którzy nie osiągnęli minimum, znacznie od oczekiwań spisali się również nasi kulomioci.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Andrzej Breguła

Siergiej Andriejew

Rosyjski ambasador Siergiej Andriejew / Fot. PAP/Radek Pietruszka. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • Rosyjski ambasador w Polsce Siergiej Andriejew po spotkaniu z polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych poinformował, że Moskwa ma prawo do odwetu.
  • Wcześniej polskie służby poinformowały o wydaleniu 45 pracowników rosyjskiej ambasady i misji handlowych.
  • Mieli oni naruszać zapisy Konwencji Wiedeńskiej, szpiegując dla Rosji.
  • Zobacz także: Polska według nieoficjalnych informacji wyrzuci 40 rosyjskich dyplomatów

W środę ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew został wezwany do siedziby Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie. Po rozmowach, powiedział zgromadzonym przed budynkiem dziennikarzom, że Rosja ma prawo do własnych decyzji w sprawie kroków odwetowych.

Dostałem notę polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych o wydaleniu 45 naszych pracowników ambasady i misji handlowej

– powiedział ambasador Siergiej Andriejew, podkreślając, że placówka nadal będzie funkcjonować.

Rosyjski dyplomata przekazał również mediom na jakiej podstawie 45 dyplomatów i pracowników misji handlowych zostało wyrzuconych z Polski.

Za działalność, która jest niezgodna z Konwencją Wiedeńską, jak to zwykle jest. (…) Niby oni pracowali niezgodnie z Konwencją Wiedeńską, niezgodnie z ich statusem. Po drugie sytuacja ogólna, sytuacja na Ukrainie

– przekazał.

Zdaniem ambasadora, nie ma do tego żadnych podstaw.

Nasi współpracownicy zajmowali się działalnością normalną, dyplomatyczną, handlową, zgodnie z ich obowiązkami

– przekazał Andriejew.

Jego zdaniem, dyplomaci muszą opuścić Polskę w ciągu maksymalnie pięciu dni.

To jest decyzja suwerenna strony polskiej. Tak samo, jak mamy prawo do własnych decyzji ws. kroków odwetowych, na zasadzie wzajemności

– poinformował rosyjski dyplomata.

Poinformował również, że wobec niego nie wystosowano żadnych zarzutów oraz przekazał, że dalej będzie pełnił swoją misję dyplomatyczną.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Polska wyrzuca 45 rosyjskich szpiegów

Przyczyną podjęcia decyzji o wydaleniu rosyjskich dyplomatów było prowadzenie przez pracowników placówki rosyjskiej działalności niezgodnej z polskim prawem i naruszającej normy konwencji wiedeńskiej

– poinformował dzisiaj rano rzecznik MSZ Łukasz Jasina.

Potwierdził on również, że wydalono 45 rosyjskich dyplomatów, których uznano za rosyjskich szpiegów.

Rosja prowadzi barbarzyńską wojnę przeciwko Ukrainie już od ponad 3 tygodni, a my i inne państwa Zachodu jesteśmy traktowani przez Rosję jako kluczowy przeciwnik. Dalsze tolerowanie tego typu nielegalnej działalności służb rosyjskich stworzyłoby ogólne zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski, ale także dla naszych sojuszników w NATO i Unii Europejskiej, z którymi koordynujemy tego typu działania

– dodał.

rmf24.pl

3 maja

Matka Boża / Fot. Angelo Senchuke, LC/Cathopic

Już w najbliższy piątek, 25 marca, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego Ojciec Święty Franciszek poświęci Ukrainę i Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi. Jest to akt zgodny z wolą Matki Bożej wyrażonej w Fatimie w 1917 r. Poświęcenie ma odbyć się w łączności ze wszystkimi biskupami na świecie.

Konferencja Episkopatu Polski wezwała do duchowej łączności z wydarzeniami, które mają mieć miejsce na Watykanie. Odpowiednią na to wyzwanie jest inicjatywa organizacji Solo Dios Basta (Bóg sam wystarczy). Organizacja zachęca, by włączyć się w 24 godzinną adorację Najświętszego Sakramentu w parafiach. Nie ma z góry narzuconego programu – jej przebieg zależny jest od woli proboszczów, którzy zdecydują się dołączyć do inicjatywy. Adoracja ma potrwać do uroczystego błogosławieństwa przed sobotnią wieczorną Mszą Świętą. Intencją całodobowej adoracji jest przebłaganie za nasze grzechy, nasze własne nawrócenie, szacunek dla życia, zapanowanie pokoju Bożego na całym świecie, szczególnie na Ukrainie.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

radiomaryja.pl

Igor Tuleya

Igor Tuleya / Fot. PAP/Radek Pietruszka. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • W poniedziałek Sąd Okręgowy Warszawa-Praga postanowił przywrócić do czynnej funkcji zawieszonego sędziego Igora Tuleyę.
  • Należy przypomnieć, że został on w 2020 r. zawieszony przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego.
  • Tuleya w rozmowie z mediami poinformował, że do pracy zamierza wrócić od najbliższego poniedziałku.
  • Wspomniał także, że spodziewa się blokady ze strony własnych przełożonych, powołując się na przypadki innych sędziów.
  • Zobacz także: Rzecznik rządu odpowiedział na pytanie, kiedy Polacy będą wreszcie mogli zdjąć maseczki

Orzeczenie o przywróceniu sędziego Tuleyi do pracy wydał w poniedziałek Sąd Okręgowy Warszawa-Praga. Sąd podjął tę decyzję w ramach tzw. zabezpieczenia, nakazując w niej Sądowi Okręgowemu w Warszawie dopuszczenie sędziego do wykonywania obowiązków służbowych na czas procesu dotyczącego pozwu o przywrócenie do pracy. Orzeczenie jest prawomocne, co wiąże się z przywróceniem do pracy sędziego zawieszonego przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego w 2020 r.

Kontrowersyjny sędzia wraca do pracy

W rozmowie z mediami sędzia Igor Tuleya przekazał, że wkrótce wróci do czynnej pracy, dodał także, że pisemne uzasadnienie warszawskiego sądu powinno zostać wydane do końca bieżącego tygodnia.

Dlatego myślę, że już w poniedziałek, z odpisem tego orzeczenia, będę meldował się w moim miejscu pracy

– zapowiedział Igor Tuleya.

Zwrócił przy tym uwagę, że orzeczenie sądu w sprawie przywrócenia go do pracy jest prawomocne i powinno być wykonane. Pomimo dopuszczenia do pracy przez warszawski sąd spodziewa się, że może on być blokowany przez własnych przełożonych.

Oczywiście liczę się z tym, że to orzeczenie nie będzie respektowane przez moich przełożonych. Podejrzewam, że może tu być analogiczna sytuacja jak z sędzią Pawłem Juszczyszynem i jego przełożonym sędzią Nawackim, który nie respektuje tych orzeczeń (…) Mamy wyrok sądu nie pierwszy, który niekoniecznie zostanie wykonany

– ocenił.

Zastrzegł jednak, że traktuje to orzeczenie jako wygraną bitwę o tzw. praworządność.

Ta walka o praworządność w naszym kraju trwa. Tu nie chodzi o to, żeby przywrócić do pracy Juszczyszyna, Tuleyę czy Gąciarka. Tu chodzi o to, żeby praworządność wróciła

– stwierdził sędzia Tuleya.

Wyraził przy tym zadowolenie i satysfakcję z decyzji stołecznego sądu.

Poczułem pozytywne emocje, przypływ energii i radość, ale to nie pierwszy taki stan podczas mojego odsunięcia od orzekania, więc jestem przygotowany na huśtawkę nastrojów

– dodał.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

tvnwarszawa.pl