bydgoszcz policja

/ fot. Piotr Drabik via Foter.com / CC BY 2.0

O fizyczne oraz psychiczne znęcanie się nad mężczyzną oskarżeni zostali dwaj krakowscy policjanci. Grozi im do 5 lat więzienia.

Do zdarzenia miało dojść w czerwcu 2012 roku. Po wspólnym oglądaniu meczu, poszkodowany mężczyzna miał opuścić lokal, po czym “stracił orientację w czasie i przestrzeni”. Świadomość miał odzyskać w okolicach Zabierzowa, na terenie kamieniołomu. Tam trafił też na policyjny patrol.

 

Zapytał on napotkanych funkcjonariuszy czy mogliby podwieźć go do szwagra.

 

“A co my, k….., taksówka?” – takie sformułowanie miał usłyszeć poszkodowany po swoim pytaniu. Następnie policjanci zasugerowali, aby nietrzeźwy mężczyzna zadzwonił do kogoś z grona swoich bliskich. Jego siostra jednak nie usłyszała w słuchawce głosu swojego brata.

 

Funkcjonariusze przewieźli pijanego mężczyznę na komisariat, w drodze śmiejąc się i zachowując wulgarnie wobec niego. Już na komendzie, jeden z policjantów kazał mężczyźnie wejść pod stół i klęczeć. Drugi z funkcjonariuszy po chwili przyniósł potrzebne do wypełnienia formularze i zaczął nagrywać zaistniałą sytuację telefonem komórkowym.

 

W momencie, kiedy pokrzywdzony postanowił wstać i usiąść na krześle, jeden z funkcjonariuszy kopnął je, przez co mężczyzna upadł na podłogę.

 

“Po chwili na nagraniu widać zrezygnowanego i poniżonego pokrzywdzonego pod stołem, kręcącego z niedowierzaniem i bezsilnością głową” – można przeczytać w akcie oskarżenia.

 

Choć poszkodowany nie pamięta wydarzeń zarejestrowanych telefonem, to jednak ocenił iż bardziej agresywny był Dominik K., a mniej agresywny Przemysław D., będący kierowcą radiowozu. Poszkodowany domaga się przeprosin oraz zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.

 

Za znęcanie się nad mężczyzną, policjantom grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Obaj przyznali się do winy. Przemysław D. jednak nie przyznaje się do innego zarzutu, który również został mu postawiony, przy okazji wyjaśniania sprawy. Miał on bowiem znęcać się nad żoną, a także nakłaniać innych funkcjonariuszy policji do ujawnienia danych osobowych ludzi, którzy kontaktowali się z kobietą.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. VOA- Nicolas Pinault / wikimedia commons

Ciężarówka na tureckich numerach rejestracyjnych została zatrzymana przez niemiecką policję w nocy z piątku na sobotę w Brandenburgii, w odległości ok 10 km od polskiej granicy. W pojeździe znajdowało się 51 osób będących nielegalnymi imigrantami. Kierowca został aresztowany.

Niemieccy funkcjonariusze zatrzymali pojazd ciężarowy poruszający się autostradą nr 12. Jak się okazało, w środku znajdowało się 51 osób, w tym 17 dzieci. Rzecznik brandenburskiej policji stwierdził, że nie wiadomo, czy są oni uchodźcami i z jakiego kraju pochodzą. Obecnie przebywają w namiocie na terenie komendy we Frankfurcie. Otrzymali opiekę medyczną oraz wyżywienie.

Rzecznik brandenburskiej policji dodał, że funkcjonariusze skłaniają się ku teorii, że pojazd wjechał do Niemiec… z Polski. Ich zdaniem przemawia za tym bliskość polsko-niemieckiej granicy.

To nie pierwszy taki przypadek. Zaledwie trzy dni temu w Saksonii zatrzymano 40 Irakijczyków. Jak zeznali, zostali przewiezieni ciężarówką z terytorium Turcji w okolice polsko-niemieckiego przejścia granicznego w Łęknicy.

 

Źródło: rmf24.pl
fot. VOA- Nicolas Pinault / wikimedia commons
Dodano w Bez kategorii

Posłanka Nowoczesnej Ryszarda Petru, Kamila Gasiuk-Pichowicz została pozwana przez byłego ministra Dawida Jackiewicza za jej słowa z lipca. W pozwie, oprócz przeprosin, Jackiewicz domaga się kwoty 100 tys. zł na rzecz fundacji pomagającej dzieciom z nowotworami. O sprawie poinformował portal dorzeczy.pl.

Wszystko z powodu wypowiedzi Gasiuk-Pichowicz z lipca tego roku. Posłanka Nowoczesnej z mównicy sejmowej protestowała przeciwko ustawom reformującym wymiar sprawiedliwości. Ostro zaatakowała wtedy Jackiewicza. – Brał udział w awanturze, która doprowadziła do śmierci człowieka. Polityk PiS wdał się z nim w szarpaninę, popchnął go, głowa tego bezdomnego roztrzaskała się o beton – mówiła o Jackiewiczu. – Prokuratura Ziobry umorzyła sprawę partyjnego kolegi. – dodała.

Wojciech Wybranowski na portalu dorzeczy.pl przypomina o zdarzeniu z 2006 r., które stało się przyczyną ataków na Jackiewicza. Poseł PiS, bronił swojej żony i trzyletniego synka napastowanego przez agresywnego, pijanego mężczyznę Zbigniewa M. Odepchnięty przez niego napastnik tak nieszczęśliwie upadł, że uderzył głową o krawężnik; zmarł dwa dni później w szpitalu. Postępowanie przeciwko Jackiewiczowi prokuratura umorzyła uznając, że działał w obronie koniecznej, a decyzja taka zapadła, gdy prokuraturę nadzorował nie Ziobro, a Zbigniew Ćwiąkalski – minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska.czytamy na portalu dorzeczy.pl.

Wybranowski zauważył, że Jackiewicz już dwa razy pozywał różne osoby w tej sprawie. Za każdym razem wygrywał. Wśród pozwanych jest jedna z blogerek oraz… Agora. Wydawca “Gazety Wyborczej” jednak do tej pory nie wykonał wyroku nakazującego publikację przeprosin, choć ten jest już prawomocny.

 

Źródło: dorzeczy.pl
Fot.: Wikimedia/Adrian Grycuk
Dodano w Bez kategorii
Spacerująca rodzina

Rodzina / Fot. Unsplash

Czy należy się przejmować?

Najpierw trzeba przyjrzeć się tym, którzy rzucają hasłami „Ty faszysto!”, „Polska wolna od faszyzmu!” itd. Otóż ci, którzy używają takich zwrotów pokazują swoją impotencję intelektualną. Można to porównać do kłótni dzieci, gdy jedno nie wie już co ma powiedzieć i krzyczy „głupi jesteś!”. Tak więc jest to „oręż” obrońców demokracji, „światłych ludzi lewicy”, UBywateli PRL, fioletowych towarzyszy, tęczowych wojowników itd. – wiadomo o kogo chodzi.

Także drogi czytelniku/droga czytelniczko, jeśli ktoś z wyżej wymienionych nazwie Cię “faszystą”, to w zasadzie możesz uznać to za komplement i z uśmiechem na twarzy podziękować adwersarzowi.

Mniej wesoło robi się, gdy takich „argumentów” używają ludzie nauki. Najczęściej robią to ze złej woli, bo raczej nie z głupoty, chociaż jak zlustruje się środowisko akademickie to można wyciągnąć zupełnie inne wnioski.

Jak wspomniałem, kolorowo nie jest, ponieważ łatka faszysty przypięta przez doktora czy profesora może, choć nie musi, uprzykrzyć życie.

Należy zadać sobie pytanie, dlaczego doktor/profesor używa określenia, które nie jest poprawnie wyjaśnione, a zbudowano wokół niego sporo przeinaczeń. Nie bez znaczenia jest fakt, iż wiele o faszyzmie pisali i piszą profesorowie pochodzenia żydowskiego. Niestety, często kłamią lub celowo zamieniają faszyzm z narodowym socjalizmem.

Jeśli ktoś szuka znaczenia faszyzmu u źródeł, to znajdzie odpowiedź w tekstach włoskich filozofów i polityków okresu dwudziestolecia międzywojennego.

Tak czy inaczej, na dłuższą metę także nie należy się przejmować.

Kto to jest „faszysta”?

To zależy kogo się spyta. Jeśli zapytamy kogoś z towarzystwa, które wymieniłem na początku, to odpowiedzą, że każdy, kto się z nimi nie zgadza. Najkrócej mówiąc to patrioci, narodowcy i katolicy (chciałoby się powiedzieć „Stalin wiecznie żywy”, bo to jego dekret obowiązuje do dziś: „Gdy obstrukcjoniści staną się zbyt irytujący, nazwijcie ich faszystami, nazistami albo antysemitami.” – przyp. T.C.).

Pozostając przy groteskowym charakterze, który pojawia się w tytule, to faszystą jest każdy katolik, nacjonalista, patriota, monarchista itd. Czyli wychodzi na to, że faszyści są wszędzie i w każdej chwili mogą zgotować demokratom, ateistom, antyklerykałom, “lewakom”, LGBTQWERTY…, powtórkę z “Kryształowej nocy”.

A tak na poważnie to faszysta jest zupełnie kimś innym.

Po pierwsze, faszystą nie uznaje istnienia Boga. Nie jest antyklerykałem, ani wojującym ateistą, po prosty Boga w świecie faszysty nie ma. I to już jest argument za tym, że polscy narodowcy nie są faszystami, bo tak się składa, że polski nacjonalizm to przede wszystkim chrześcijański nacjonalizm.

Po drugie, faszysta sprzeciwia się prawicy, lewicy, liberalizmowi, komunizmowi i modernizmowi. Faszysta jest bezkompromisowy, radykalny w działaniu, wie, co jest dobre, a co złe (wypełnia skądinąd nakaz Jezusa „Wasza mowa ma być tak – tak, nie – nie, a co nadto od diabła pochodzi” – przyp. T.C.).

Po trzecie, faszysta to ktoś, kto identyfikuje się z tradycjonalizmem poprzez sprzeciw wobec tego, co oferuje modernizm, czyli obyczajowemu liberalizmowi i tzw. “wielokulturowości”. Na przykład dla faszysty bycie homoseksualistą jest czymś złym (co jest prawdą – przyp. T.C.), więc będzie przeciwko przyznawaniu im praw do adopcji dzieci czy legalizacji ich związków. To jest złe i koniec.

Oczywiście faszysta to też człowiek, więc ma swoje wady, ale to jest kwestia indywidualnej oceny.

Czy nacjonalista jest faszystą?

Jeden rabin powie „tak”, a inny powie „nie”. Bliższe prawdy jest stwierdzenie, iż faszysta jest nacjonalistą, aniżeli odwrotnie. Są punkty wspólne, ale są i kwestie sporne.

Faszyzm (ten pierwotny – przyp. T.C.) jest klarowny i jednolity, a nacjonalizmów jest tyle, ile narodów, stąd bezmyślne postawienie znaku równości między nacjonalizmem a faszyzmem jest przejawem niechlujstwa i nierzetelności.

Chcąc dostosować faszyzm do charakteru poszczególnej nacji, powstało kilka odnóg tej ideologii, która mniej lub bardziej odchodziła od oryginału np. Austrofaszyzm (zawierał on elementy narodowo-katolickie – przyp. T.C.). Co ciekawe, Włochy za dyktatury Mussoliniego nie były państwem w 100% faszystowskim. Jak wcześniej wspomniałem, faszyzm nie zakłada istnienia Boga w każdej sferze życia, a we Włoskiej Republice Społecznej rzymski katolicyzm był religią państwową.

Wracając do pytania, to odpowiedź na nie jest sprawą indywidualną. Ponadto odpowiedź utrudnia wiele przekłamań na temat faszyzmu. Najbardziej znanymi są „to faszyści najechali na Polskę”, „Faszyści wymordowali Polaków i Żydów” i „Auschwitz był obozem faszystowskim”. Cóż, w 1939 roku Polskę najechały Niemcy, za eksterminację Polaków, Żydów, Romów itd. odpowiadają Niemcy, a obozy koncentracyjne były niemieckie. Ponadto, Niemcy były państwem narodowo-socjalistycznym, po wojnie mówiło się “Hitlerowskie Niemcy”, a nie “faszystowskie”. No i oczywiście z faszyzmem były kojarzone Włochy, a z tym państwem wojny Polska nie toczyła. To tak na marginesie.

Wszędzie faszyzm

Wracając do tytułu, bo nieco oddaliłem się od głównego tematu. Gdyby patrzeć na obecną sytuację w Polsce przez pryzmat lewicowo-liberalnych mediów, to faktycznie żyjemy w państwie faszystowskim, które łamie demokrację, wolności obywatelskie, prawa człowieka i co tam kto sobie jeszcze wymyśli. Oczywiście jest to nieprawda i należy to skwitować ironicznym uśmiechem.

W tytule wspominam o „dobrym człowieku”. Wokół nas jest pełno takich ludzi, którzy żyją normalnie, pracują, od święta wywieszą flagę i pójdą do kościoła, a nawet pierwsi powiedzą nam „dzień dobry”.

Tacy ludzie są dziś nazywani „faszystami”, oczywiście przez tych wymienionych na początku tekstu. W gruncie rzeczy jest to śmieszne, zwłaszcza jak chłodnym okiem spojrzy się na tzw. „totalną opozycję”. Ojkofobia i zoologiczna nienawiść do przeciwników zaślepiła ich tak bardzo, że szkoda tracić na nich czas, bo logiczne argumenty do nich nie trafiają.

No i oczywiście w Polsce jest antydemokratyczny, faszystowski rząd (gdyby naprawdę tak było, to bym się cieszył mimo, że za faszystę się nie uważam – przyp. T.C.). Prawdą jest, iż rząd wprowadził programy socjalne i część Polaków na tym skorzystała, co nie spodobało się „elitom”.

Dochodzą jeszcze zmiany w Trybunale Konstytucyjnym, reforma sądownictwa, która jak na razie nie jest w pełni przeprowadzona (tekst jest pisany przed prezentacją prezydenckiego projektu ustawy – przyp. T.C.).

Przyszło nam żyć w dziwnych czasach, gdzie to, co uchodziło za dobre jest złe i na odwrót, gdzie wszelkie granice się zacierają i wreszcie, gdzie łatwo zostać posądzonym o najgorsze z byle powodu. Cóż, nazywają Cię „faszystą”? Pewnie dobry z Ciebie człowiek!

Internauci zauważyli, że na trójwymiarowych wizualizacjach kościołów i katedr na mapach Google brakuje krzyży. Korporacja tłumaczy, że zdjęcia z których powstają modele nie są wystarczająco szczegółowe, by wychwycić takie detale. Tłumaczenie to jest jednak wątpliwe, gdyż budynki odwzorowywane są z niezwykłą dbałością o każdy szczegół.

Wiele osób twierdzi, że jest to świadome działanie Google, które w ramach walki z chrześcijaństwem chce stworzyć alternatywną, świecką rzeczywistość. Firma jednak nie zgadza się z oskarżeniami twierdząć, że braki w wizerunkach kościołów są wynikiem ograniczonej działalności technologii stosowanej do tworzenia trójwymiarowych modeli. Internauci nie mogą jednak uwierzyć w tłumaczenie giganta twierdząc, że budynki odwzorowywane są bardzo szczegółowo.

Nie da się ukryć, że Google od dawna słynie z “postępowego” profilu swojej działalności, zarówno w kwestiach zewnętrznych jak i wewnętrznych. Podczas kampanii było głośno o tym, że Google manipuluje przy wyszukiwaniu konserwatywnych kandydatów na prezydenta USA. W kwestii zatrudnienia również firma realizuje pełny parytet płciowy i rasowy, mimo że zdecydowaną większość pracowników IT od zawsze stanowili mężczyźni. Pracownicy też skarżyli się na dyskryminacje osób z konserwatywnymi poglądami. Przez krytykę tej polityki zwolniony został natychmiastowo jeden z jej byłych już pracowników, który zamieścił w sieci manifest, w którym skrytykował lewacką politykę firmy.

Z polskich kościołów też znikają krzyże.

 

Dodano w Bez kategorii
Podkoloryzowane opowieści o zastępach profesjonalnych rosyjskich trolli internetowych są znane wszystkim, jednak lwia większość z nas nie wie jak w praktyce wygląda działalność propagandowa na tej płaszczyźnie. O pracy w “fabryce trolli” w wywiadzie dla Radia Wolna Europa opowiedział Marat Burkhard. 

Mężczyzna pracował w firmie o ogólnikowej nazwie “Internet Research” w Petersburgu. To w praktyce wielka “fabryka trolli” i nie jest to przesadzone określenie. Jak relacjonuje Burkhard, 300 osób pracuje 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu. 3-osobowe drużyny pracują dzień i noc głosząc prokremlowską propagandę. Jeden z internautów występuje zazwyczaj w krytycznej roli przeciwnika rosyjskich władz, zaś dwa kolejne trolle wchodzą z nim w polemikę ostatecznie go przekonując do swoich racji. Towarzyszą temu długie dyskusje, wklejanie zdjęć i memów oraz tworzenie tzw. fake newsów. W ten sposób tworzy się zagraniczną agendę sprzyjającą Władimirowi Putinowi.

Burkhard opowiada, że te praca wymaga realizacji określonych zadań. Każdy pracownik musi napisać komentarze o określonej z góry długości i temacie. Co warto podkreślić, ta praca wcale nie jest prosta. Konkurencja jest duża, bo zarobki są atrakcyjne. W fabryce Marata miesięczna pensja wynosiła równowartość 2800 zł.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. kierunki.info.pl

Największa internetowa platforma wideo – YouTube zaczęła działać bliźniaczo jak Facebook, usuwa bądź nie pozwala zarabiać na reklamach niepoprawnym politycznie autorom. Tym razem na celownik został wzięty Zbigniew Woźniak ps. Basti, jeden z najbardziej znanych muzyków narodowych.

YouTube masowo zdejmuje Zbigniewowi Woźniakowi ps. Basti możliwość zarabiana na klipach. Swoją decyzję argumentuje tak:
Wyłączyliśmy możliwość generowania przychodów przez Twój film, ponieważ zawiera on treści, które mogą być nieodpowiednie do celów reklamowych – napisał YouTube w krótkim uzasadnieniu.

Na portalu Facebook pojawiło się wydarzenie, w którym sympatycy Bastiego podejmują działania wobec cenzury platformy YouTube wymierzonej w polskich patriotycznych muzyków: Polacy Słuchają Bastiego – STOP Cenzurze!

Przypomnijmy, że treści, które przekazuje Zbigniew Woźniak – Basti to m.in przedstawienie realnego zagrożenia wynikającego z przyjęcia imigrantów do Europy, śpiewa o prawdzie historycznej, nawiązuje do niemieckich, a nie polskich obozów zagłady, Żołnierzy Wyklętych, a także porusza problemy, z którymi utożsamia się spora część Polaków!

Sam muzyk komentuje to tak: Jestem teraz trochę zły – tymi słowami raper skomentował całe zdarzenie. – To niby drobnostka, ale tego typu praktyki spowodują, że artyści niezależni, którzy przekazują niewygodne treści przestaną nagrywać swoje utwory. Koncerty dla Polaków w Wielkiej Brytanii miewam też utrudniane. Zdarzyło się, że na skutek nacisków środowisk lewicowych i brytyjskiej policji nie zagrałem nawet w zaplanowanym miejscu imprezy charytatywnej dla chłopca chorego na raka. YouTube blokuje zarabianie. Facebook banuję. Faktem na tych portalach staje się cenzura? Tak chcą prowadzić nacisk, aby nie nagrywać czegoś, co nie zgadza się z ich ideologią? A to podobno w Polsce nie ma wolności słowa? Chcę wierzyć, że tak nie jest! Nie obrażam nikogo. Nie namawiam do przemocy. Dbam o poziom artystyczny. Moje utwory to swego rodzaju wypowiedź obywatelska.

Kontynuuje:

Nasze wydarzenie to sprzeciw wobec kneblowaniu ust które panuje już na Facebooku a pojawia się także na YouTube! Rozpoczyna się od blokowania możliwości zarobkowych a skończy się na usuwaniu kont artystom niepoprawnym politycznie! Zwarci i zjednoczeni musimy sprzeciwić się takim działaniom 

W odpowiedzi fani zaproponowali akcję “Polacy słuchają Bastiego. Rozsyłamy linki do piosenek Bastiego swoim znajomym z prośbą o przesłuchanie codziennie jednej. Jeśli im się spodoba nasi znajomi powinni rozesłać linki do kolejnych znajomych i zaproponować podobne działanie. Fani mają nadzieję, że wygenerowana oglądalność będzie już „odpowiednia” dla reklamodawców. Uzasadniają, że skoro Basti śpiewa dla nich i Polski to teraz my musimy go wesprzeć.


medianarodowe.com / facebook.com

Dodano w Bez kategorii

Na wiosnę na Węgrzech odbędą się wybory parlamentarne. Zostało co prawda zatem jeszcze kilka miesięcy, ale zauważyć można, że kampania przedwyborcza coraz bardziej się rozkręca. Ostatnie sondaże dają prowadzenie rządzącemu Fideszowi, ale nie jest to jednak tak duże poparcie jak uzyskała koalicja w 2014 roku.

Jakiś dobry miesiąc temu na naszych łamach prezentowaliśmy państwowe bilbordy i spoty wyborcze uderzające w miliardera Georga Sorosa.

Nie sposób nie zauważyć w tych treściach elementów przedwyborczych działań w obozie premiera Victora Orbana. Podczas obozu dla węgierskiej młodzieży w Baile Tusnad w Rumunii, który odbywał się w lipcu, premier Orban wskazał, że stawką wyborów parlamentarnych w 2014 roku będzie przyszłość krajów Europy Środkowej, w tym grupy V4. Wskazywał on zatem w utrzymaniu swojej władzy również zachowanie obecnego kursu politycznego Węgier, które poprzez budowę ogrodzenia, chronią Europę oraz swoje terytorium przed nielegalną imigracją.

Jednocześnie premier Victor Orban wskazał, że kandydat Partii Socjalistycznej (MSZP) Laszlo Botka na premiera, wprost zapowiada rozebranie muru, czyli realizację planu Sorosa, przed którym jego rząd ma obecnie chronić Węgry i Europę Środkową.

Według ostatniego sondażu opracowanego przez Iranytu Intezet koalicja Fidesz-KDNP może liczyć na 26% poparcia. Jest to wynik o prawie 20% niższy niż uzyskany przez Fidesz w wyborach w 2014 roku. Trzeba jednak zaznaczyć, że węgierska ordynacja znacznie ułatwia uzyskanie większości mającej największe poparcie partii. Lewicowa MSZP w tym sondażu miała 19%. Trzeci Jobbik zaś 14%.

Węgierscy narodowcy z Jobbiku również nie próżnują. Wydawać mogłoby się, że prezentując bardziej radykalne hasła od Fideszu, zyskają znacząco na kryzysie imigranckim. Ich postulaty przejęła jednak partia Orbana, dlatego też Jobbik musiał oprzeć kampanie na czymś innym. Lider Jobbiku, a zarazem kandydat na premiera Węgier, Gabor Vona swój przekaz opiera głównie o walkę z węgierskimi oligarchami i korupcją. W opinii Jobbiku korupcja ma się na Węgrzech dobrze za Fideszu. W ramach działań przedkampanijnych, na węgierskich ulicach pojawiły się bilbordy wskazujące potrzebę wymiany elit (grafika przy artykule).

– Wyeliminowanie korupcji jest kluczowym elementem programu rządowego Jobbiku – powiedział w rozmowie z naszym portalem Gabor Vona.

Drugi temat poruszony przez Jobbik, to inicjatywa tzw. ,,Unii Płac”, o której pisałem kilka dni temu. Gabor Vona poruszał tę kwestię chociażby na Forum Ekonomicznym w Krynicy Zdrój.

Dodano w Bez kategorii

IS kolejny raz przyznało się do przeprowadzenia zamachu terrorystycznego. Do kolejnego ataku może dojść w każdej chwili. Do zamachu doszło w piątkowy poranek w londyńskim metrze, gdzie zdetonowano ładunek wybuchowy. Rannych zostało co najmniej 29 osób. Część z nich ma wyjątkowo ciężkie poparzenia ciała, również twarzy.

Po komunikacie Państwa Islamskiego, w którym terroryści przyznają się do zorganizowania zamachu, brytyjska premier Theresa May ogłosiła, że poziom zagrożenia terrorystycznego zostaje podniesiony do najwyższego, określanego jako “krytyczny”. W praktyce oznacza to, że kolejny atak na terenie Wlk. Brytanii może nastąpić “w każdej chwili”.

Taka decyzja została podjęta niezależnie od brytyjskiej premier, przez Wspólne Centrum Analizy Zagrożenia Terrorystycznego. Dodatkowo Theresa May powiedziała, że wojsko wesprze funkcjonariuszy policji w pilnowaniu bezpieczeństwa w ramach wdrożenia operacji “Temperer”.

Brytyjska premier zaznaczyła, że w związku z tą decyzją obywatele zobaczą więcej uzbrojonej policji na ulicach i w środkach komunikacji miejskiej. Jej zdaniem ma to pomóc w uspokojeniu nastrojów i zapewnieniu dodatkowych środków bezpieczeństwa.

– Terroryzm jest wielkim wyzwaniem naszych czasów, ale będąc zjednoczonymi pokonamy go – powiedziała Theresa May,

Niedługo po wystąpieniu premier, Mark Rowley (komisarz policji metropolitalnej) ogłosił na konferencji prasowej, iż śledczy dokonali “znakomitych postępów” i aktualnie skupiają się na zidentyfikowaniu i zatrzymaniu osób odpowiedzialnych za wczorajszy atak.Brytyjskie media zwracają uwagę, że Mark Rowley podczas konferencji mówił o próbach zatrzymania “kilku podejrzanych”.

Komisarz policji metropolitalnej zbagatelizował jednak deklaracje Państwa Islamskiego, które zbrodnicza organizacja opublikowała przez swoją agencję informacyjną Amak. Zdaniem Rowleya, IS bierze odpowiedzialność za ataki rutynowo w takich sytuacjach, bez względu na to, czy ludzie związani z Państwem Islamskim, rzeczywiście brali udział w przygotowaniu ataku.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. pixabay.com

O ile będzie obowiązywało prawo w sporze przed Trybunałem Sprawiedliwości UE dot. Puszczy Białowieskiej, to postawi wszystkie pieniądze na zwycięstwo Polski – wynika z piątkowej wypowiedzi szefa resortu środowiska Jana Szyszko.

Minister był pytany w Programie I Polskiego Radia, jaką kwotę postawiłby na zwycięstwo Polski przed Trybunałem Sprawiedliwości w sporze o puszczę. Odpowiedział, że “o ile będzie obowiązywało prawo – 100 proc.”. Dopytywany, czy wszystkie pieniądze, jakie ma, mógłby postawić na zwycięstwo Polski, Szyszko odpowiedział: “Oczywiście, że tak”.
Dodał, że w Trybunale Polska przedstawiła genezę całego problemu.

– Respektujemy prawo, Polska wyznaczyła obszary Natura 2000. Te obszary (…) – m.in. Puszcza Białowieska – zostały włączone do wykazu sieci Natura 2000 i te siedliska giną. Giną od roku 2011, kiedy rozpoczęła się tragedia związana z gradacją kornika drukarza – mówił.
Dał przykład siedliska Grądy, istotnego dla gatunków ważnych również z punktu widzenia Europy. “Na ponad 500 powierzchni badawczych, na 71 to siedlisko zginęło. Jest ewidentny przykład tego, że coś się źle dzieje, natomiast Komisja tego nie zauważyła” – wskazał.
W poniedziałek przed Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu odbyło się wysłuchanie stron – Komisji Europejskiej i przedstawicieli Polski – ws. postanowienia o zakazie wycinki w Puszczy Białowieskiej. Komisja zarzuciła polskim władzom, że nie respektują postanowienia Trybunału Sprawiedliwości UE z końca lipca br. i wystąpiła o nałożenie kar. Minister środowiska odrzucał oskarżenia i złożył wniosek o uchylenie zakazu.

Pytany w piątek o to, czy uzna decyzję Trybunału, jeśli ten wymierzy Polsce karę finansową, Szyszko odpowiedział: “Ja każdą decyzję sądu uznaję. Przecież postanowienie Trybunału również zostało uznane przez stronę polską. W 100 proc. realizujemy postanowienia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości” – mówił.
Szef resortu środowiska wskazał, że podczas rozprawy przed Trybunałem sama Komisja Europejska miała wątpliwości, co to jest “bezpieczeństwo publiczne”. “Sama starała się w jakiś sposób sugerować wiceprzewodniczącemu Trybunału, że chce uściślić, co to jest bezpieczeństwo publiczne według Komisji Europejskiej. Ale wiceprzewodniczący powiedział – po co uściślać, kiedy można przecież od razu nałożyć karę. A te kary można nałożyć, według niego, według odpowiedniego paragrafu. A więc jednoosobowo chciał od razu nakładać kary”. Szyszko uważa, że “to skandal”.- Procedury w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości są całkowicie obce polskiej kulturze prawnej – zaznaczył. Dodał, że jest to “inna interpretacja prawa”.

– W Polsce to by się nazywało rażące łamanie prawa – powiedział.

Podkreślił, że o problemie Puszczy Białowieskiej informuje ministrów środowiska innych państw UE, Komisję Europejską, cały świat. “Z tego, co do mnie dociera (…), niektórzy komisarze byli przeciwni temu, żeby Polskę stawiać przed Europejski Trybunał Sprawiedliwości w sprawie Puszczy Białowieskiej” – powiedział. Podkreślił, że Polska potrafi użytkować zasoby przyrodnicze. “Jest wzorem dla całego świata z punktu widzenia koncepcji zrównoważonego rozwoju” – wskazał. Szyszko zgodził się, że w związku ze sporem wokół Puszczy Białowieskiej potrzebna jest kampania informacyjna.

– My taką kampanię robimy. W roku 2016 (…) Polskie Lasy Państwowe dokonały pełnej inwentaryzacji zasobów przyrodniczych Puszczy Białowieskiej (…). To kosztowało ponad 5 mln zł. Pracowało ponad 200 specjalistów, są zrobione mapy występowania gatunków, mapy zmian – wyliczył. Jego zdaniem to konkretne dane i fakty.

– Te fakty trzeba analizować. Polska wyznaczyła obszary i jest zobowiązana do tego, żeby te obszary były co najmniej w tak dobrym stanie, w jakim były w roku 2007, a uległy zdecydowanemu pogorszeniu, i na ten temat są konkretne dane – zaznaczył.I dodał: “ekologia to jest konkretna nauka, która się posługuje danymi i matematyką. No i oczywiście dobrą znajomością praw przyrodniczych i historią użytkowania ziemi przez ludzi, którzy tam mieszkają”.

Dodano w Bez kategorii