Mężczyzna pracował w firmie o ogólnikowej nazwie “Internet Research” w Petersburgu. To w praktyce wielka “fabryka trolli” i nie jest to przesadzone określenie. Jak relacjonuje Burkhard, 300 osób pracuje 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu. 3-osobowe drużyny pracują dzień i noc głosząc prokremlowską propagandę. Jeden z internautów występuje zazwyczaj w krytycznej roli przeciwnika rosyjskich władz, zaś dwa kolejne trolle wchodzą z nim w polemikę ostatecznie go przekonując do swoich racji. Towarzyszą temu długie dyskusje, wklejanie zdjęć i memów oraz tworzenie tzw. fake newsów. W ten sposób tworzy się zagraniczną agendę sprzyjającą Władimirowi Putinowi.
Burkhard opowiada, że te praca wymaga realizacji określonych zadań. Każdy pracownik musi napisać komentarze o określonej z góry długości i temacie. Co warto podkreślić, ta praca wcale nie jest prosta. Konkurencja jest duża, bo zarobki są atrakcyjne. W fabryce Marata miesięczna pensja wynosiła równowartość 2800 zł.