Akcja “Wisła”. Kres krwawych walk z OUN-UPA
Zobacz także: Ukraina dostała od Polski 200 czołgów. “Przodujemy, jeśli chodzi o udzielanie pomocy”
Tej budzącej kontrowersje operacji poświęcona jest, ponad 560 stronicową, praca Marka Koprowskiego „Akcja »Wisła«. Kres krwawych walk z OUN-UPA” (wydaną staraniem wydawnictwa Replika). Wydawca pracy przypomina, że „w 1943 r. ukraińscy nacjonaliści rozpoczęli czystki etniczne na Wołyniu. […] Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, podobnie jak ukraińscy komuniści, dążyła do opanowania części ziem, stanowiąc realne zagrożenie dla integralności Polski”.
Zbrodnie dokonywane na Polakach przez ukraińskich nazistów kontynuowane były też po wojnie. „Na przełomie lat 1946-47, sytuacja w południowo-wschodniej Polsce daleka była od stabilizacji. Wsie ukraińskie w dalszym ciągu stanowiły zaplecze UPA. Najgorzej było w Bieszczadach i na Pogórzu Przemyskim. Działaniom OUN-UPA sprzyjał ponadto górzysty, silnie zalesiony teren, słabo rozwinięte sieci dróg, a w zasadzie ich brak, a także mała liczba ośrodków miejskich i garnizonów wojskowych. UPA zbudowała tam sieć bunkrów, kryjówek, w których rozlokowano składy materiałowe oraz szpitale”.
Komunistyczny okupant zaangażowany w mordowanie polskich patriotów polskich, nie dawał sobie rady z terrorem nazistów ukraińskich. „Doraźne działania grupy operacyjnej wojsk WP i KBW nie przyniosły oczekiwanych skutków”.
Komunistyczna władza nie mogła tolerować stanu anarchii, „by skończyć z OUN-UPA, postanowiono połączyć zmasowaną operację przeciwko oddziałom UPA z przesiedleniem ludności ukraińskiej na Ziemie Zachodnie i Północne. W tym celu powołano Grupę Operacyjną „Wisła”. Wokół jej działań, jak i samej akcji, narosło mnóstwo pytań i kontrowersji. Wciąż toczy się wiele polemik. Historycy ukraińscy dążą wyizolowania operacji „Wisła” z całego procesu dziejowego lat czterdziestych i stosunków polsko-ukraińskich. Nazywają ją „zbrodnią komunistyczną”, „czystką etniczną”, a nawet ludobójstwem”.
Nie było to ludobójstwo
Wydawca pracy przypomniał, że „koncepcja akcja »Wisła« zbudowana została na bazie prawa przedwojennego, które zezwalało na wysiedlenie ze strefy przygranicznej każdego obywatela, którego władze uznały za »niepożądanego ze względu na bezpieczeństwo granic państwa«. Nie miała zatem nic wspólnego z komunizmem. Nie jest więc prawdą, że Polska złamała prawo międzynarodowe. Mitem jest to, że Wojsko Polskie zabiło kilka tysięcy osób. Mitologizacji uległ również obóz filtracyjny w Jaworznie, gdzie osadzano Ukraińców i Łemków podejrzanych o przynależność do OUN-UPA”.
Jak wskazuje wydawnictwo Replika „Koprowski pisze o tych, jak i o wielu innych ważnych, a często pomijanych i kontrowersyjnych aspektach operacji »Wisła«. Szeroko ujęte konteksty i polemiki wzbogaca omówieniem praktycznie zapomnianej akcji „H-T” oraz biogramami największych ukraińskich zbrodniarzy. Tekst uzupełnia bogaty zestaw zdjęć archiwalnych, obrazujących działalność OUN-UPA, pochodzących m.in. z Muzeum Historycznego w Sanoku oraz prywatnych zbiorów prof. Władysława Filara”.
W trakcie akcji zabito 165 osób
Komentując prace Koprowskiego o Akcji Wisła, warto przypomnieć, że w 1947 roku rozpoczęła się akcja Wisła. W trakcie akcji zabito 165 osób, a 162 zmarły w obozie w Jaworznie. Przesiedlono 103.146 osób. Na Podkarpaciu pozostało 10.000 Ukraińców i 35.000 osób z rodzin mieszanych. Pozostanie, było często nagrodą za współpracę z komunistami. Część przesiedleńców (około 25%) wbrew władzy powróciła na ziemię rodzinne. Powodowało to konflikty z polskimi osadnikami (konflikty te czasami inspirowały władze komunistyczne).
Akcja „Wisła” została przeprowadzona po II wojnie światowej przez polskojęzycznego komunistycznego okupanta podległego sowieckiej Rosji w celu likwidacji zaplecza logistycznego dla podziemia ukraińskiego. Przed akcją „Wisła” Związek Sowiecki nagle zablokował wywózkę Ukraińców z powojennych polskich południowo-wschodnich ziem na tereny sowieckiej Ukrainy prowadzoną bezpośrednio po wojnie (w jej trakcie z ziem polskich na sowiecką stronę przepędzono 480.000 osób, co było dramatem dla tej ludności). Działania Rosjan miały na celu pozostawienie w Polsce dużej społeczności ukraińskiej, by móc w przyszłości mniejszość ukraińską wykorzystać do destabilizacji sytuacji na ziemiach polskich.
Sowieci wstrzymali wywózki Ukraińców do ZSRR, by mieli czym destabilizować Polskę
Jednak, by społeczność ukraińska pozostająca na ziemiach polskich przy granicy z (okupowaną przez sowiecką Rosję) sowiecką Ukrainą nie była zapleczem logistycznym dla akcji UPA po sowieckiej stronie granicy (świadczącej usługi wywiadowcze dla zachodu), sowieci komunistom okupującym Polskę polecili ludność ukraińską przesiedlić na zachód. W interesie sowietów polskojęzyczne władze komunistyczne wywiozły Ukraińców na polskie ziemie północne i zachodnie, gdzie Ukraińcy nie zagrażali już interesom ZSRR i mogli w przyszłości posłużyć sowietom do destabilizacji sytuacji w Polsce.
Akcja „Wisła”, choć uderzała w Ukraińców niemających najczęściej w związku z ludobójstwem Polaków na Wołyniu i dotknęła też ludność nieukraińską (Rusinów, Łemków, a nawet prawosławnych Polaków, stanowiących do 10% wysiedlonych, oraz Cyganów), nie wiązała się z dużymi stratami ludności (inaczej niż w wypadku np. deportacji polskiej ludności Kresów czy Bałtów dokonywane przez sowiecką Rosję podczas II wojny światowej). Nie ma więc powodów, by mówić o akcji Wisła jako ludobójstwie. Nie ma też powodu, by Polacy czuli się odpowiedzialni za działania komunistycznego okupanta, który zniewolił Polskę po II wojnie światowej, i którego władze centralne i kadry dowódcze aparatu represji nie składała z etnicznych Polaków, tylko np. z Żydów.
Przebieg akcji
Akcja wysiedlania ludności tubylczej z południowo-wschodnich ziem polskich, komunistyczny okupant rozpoczął 28 kwietnia 1947. W ciągu kilku miesięcy komunistyczny okupant przesiedlił przymusowo na ziemie zachodnie i północne ponad 140.000 osób. Na opuszczenie domu i spakowanie niewielkiej części dobytku wysiedlani dostawali 2 do 3 godzin. Miejscowości, z których wysiedlano, były otoczone przez w sumie przez 20.000 żołnierzy ludowego Wojska Polskiego (polskiego z nazwy, bo dowodzone przez Rosjan i ich żydowskich kolaborantów, i nic z Polską niemające wspólnego prócz przymusowo wcielonego rekruta), funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wspieranych przez pograniczników z Armii Czerwonej i komunistycznej Czechosłowacji.
Akcja Wisła przygotowywana była już od jesieni 1946 roku. Pretekstem do jej rozpoczęcia była tajemnicza śmierć w czasie potyczki z bandą UPA sowieckiego bandyty Karola Świerczewskiego dowodzącego w ludowym Wojsku ”Polskim” (możliwe, że Świerczewskiego zabili jego podwładni, a nie Ukraińcy). Po wysiedleniu opustoszała wsie były często palone.
Ukraińcy trafiali do obozu w Jaworznie – jego komendantem był Żyd Morel
Część wysiedlonych (stanowiących elitę) trafiało do komunistycznego Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie (jego jednym z komendantów był Salomon Morel, żydowski zbrodniarz komunistyczny, którego w ostatnich latach nie udało się państwu polskiemu ukarać, bo Izrael odmówił wydania oprawcy polskiej prokuraturze). Jaworzno było filią niemieckiego obozu zagłady Auschwitz, który po ”wyzwoleniu” sowiecki przemienili w komunistyczne obozy koncentracyjne. Do Jaworzna zsyłano polskich patriotów, cywili ukraińskich, śląskich i niemieckich (banderowcy byli rozstrzeliwani od razu przez ludowe Wojsko ”Polskie”). Wśród 4000 więźniów Jaworzna było 800 kobiet i dzieci. Codziennością w Jaworznie był głód, ciężka praca, bicie i wymuszanie zeznań.
Na terenach, z których deportowano cywili w ramach akcji Wisła, bandy UPA terroryzowały ludność cywilną i dokonywała licznych sadystycznych zbrodni na Polakach. Jak wspominają wysiedleni rozmówcy akcja Wisła, choć była z jednej strony dla nich dramatem z powodu wyrwania z ziem rodzinnych, to z drugiej strony wyzwoliła ich z wiecznego strachu związanego z nieustanną działalnością i terrorem rabunkowa ze strony band (tych kryminalnych i tych UPA), a także formacji komunistycznego okupanta. Wysiedleni nie ukrywają też tego, że pomimo pierwszych lat biedy i niechęci ze strony wcześniej przybyłych osadników, z czasem wysiedlenie wiązało się z poprawą ich sytuacji materialnej — choć na ziemiach zachodnich dostawali domy gorsze i od dwu lat opustoszałe (lepsze zajęli koloniści przybyli dwa lata wcześniej).
Wysiedlani nie czuli się Ukraińcami
Warto pamiętać, że tereny, z których wysiedlano w ramach akcji Wisła leżały w centrum przedwojennej Polski. Wysiedlani zazwyczaj nie czuli identyfikacji etnicznej tylko religijną. Byli związani z prawosławiem lub grekokatolicyzmem i nie postrzegali się jako Ukraińcy (taką identyfikację narodową narzucało im UPA i komunistyczny okupant). Wysiedlani trafiali na ziemie, z których po wojnie wysiedlono ludność niemiecką i osadzono Polaków z Kresów — często doświadczonych terrorem banderowców, którzy żywili uprzedzenia do wysiedlonych (pomimo że ci nie mieli wiele wspólnego ze zbrodniami nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej). Odmiennie niż na Kresach, na ziemiach centralnych II RP konfliktów etnicznych między ludnością cywilną przed wojną nie było, choć prawosławni i grekokatolicy byli prześladowani, podobnie jak polscy patrioci, przez sanacyjną dyktaturę.
Dramat akcji Wisła dotyczył też Łemków. Których i nacjonaliści ukraińscy i komuniści na sile robili Ukraińcami, wbrew woli tej grupy etnicznej głoszącej swoje związki z Chorwatami. Niestety skutecznie, bo dziś na zachodzie Łemkowie działają w diasporze ukraińskiej.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Współpraca AK-WiN z UPA?
Mało znanym faktem z polsko-ukraińskiej historii jest to, że w momencie wkroczenia wojsk sowieckich do Polski część oddziałów UPA porozumiała się z częścią oddziałów AK (potem WiN) ws. walki z wspólnym komunistycznym wrogiem. Dotyczyło to przede wszystkim terenów od Białej Podlaskiej po Lubaczów, czyli w dużej mierze terenów obecnego województwa lubelskiego. Efektem tej współpracy był m.in. wspólny atak polsko-ukraińskiego podziemia na UB i NKWD w Hrubieszowie. O tego typu epizodach współpracy powstała książka “Pany i rezuny Współpraca AK WiN i UPA 1945 1947” Grzegorza Motyki i Rafała Wnuka. Jak można przeczytać w jej opisie na jednej z internetowych księgarni:
Dobry to omen, że na cywilną odwagę zdobyli się tu autorzy młodzi. Łatwiej im o obiektywizm i ważenie sądów. Mają, oczywiście, świadomość, że wchodzą na swoiste pole minowe. Kryte jak dotąd iście krzyżowym ogniem tak ze strony ukraińskiej, jak i polskiej. Przemyskie konflikty po dziś dzień o mogiły i nagrobki UPA musiały być dla autorów dobitnym ostrzeżeniem. Ale ich nie wystraszyły. Skłoniły tylko, myślę, do wyakcentowania w książce tych fragmentów relacji AK-UPA, które akurat były współdziałaniem przeciw NKWD-LWP-UB. Fragmentów, niestety, raczej wyjątkowych, aniżeli stanowiących regułę…