Lewicowy ateista broni starej Mszy przed Franciszkiem! Dlaczego? [OPINIA]

Dodano   2
  LoadingDodaj do ulubionych!
Michel Onfray

Michel Onfray

Francuski lewicowy ateista, filozof Michel Onfray napisał, że "Franciszek woli, by kościoły były puste, niż żeby były pełne" na tradycyjnej Mszy. Wg Onfraya "mamy tu do czynienia z konsekwencjami soboru watykańskiego II, czyli z likwidacją świętości i transcendencji".

Z zewnątrz widać lepiej?

Onfray nazwał oczywistą prawdę, którą być może łatwiej dostrzec i nazwać, gdy dany proces obserwuje się z zewnątrz. Filozof nie jest katolikiem ani tradycjonalistą, ale neutralnym obserwatorem, który po prostu stwierdza fakty widoczne gołym okiem. Onfray napisał, że wolałby, żeby “chrześcijaństwo umarło na stojąco”, dumnie, nie wypierając się siebie, zamiast stapiać się z tym co najbanalniejsze we współczesności. Wielokrotnie mówił, że woli dyskusje z księżmi tradycjonalistami, którzy są jego zdaniem znacznie lepiej uformowani od “zwykłych”, z których wielu po prostu już dawno nie wierzy w nic konkretnego.

“Bóg nie jest z mojego świata, ale to mój świat umożliwił Boga chrześcijan”. “Mamy tu do czynienia z konsekwencjami soboru watykańskiego II, czyli z likwidacją świętości i transcendencji”. “Dzięki geniuszowi chrześcijaństwa i pierwszych soborów rozważających możliwość przedstawiania Chrystusa stworzono cywilizację alegorii, symboliki, metafory”. Zdaniem Onfraya wraz z soborem watykańskim II i następującymi po nim reformami, zrywającymi z dwoma tysiącami lat tradycji, katolicyzm odciął się również od tej tajemnicy, metafory. Według filozofa ta cywilizacja alegorii została wygaszona wraz z tradycyjną Mszą w rycie klasycznym, która formowała się organicznie przez dziewiętnaście stuleci, by dziś być zakazywana i zwalczana przez samego papieża.

Kościół zabił tajemnicę?

Dla Onfraya jest też oczywiste, że to właśnie to posoborowe odejście od transcendencji doprowadziło do “opróżnienia się kościołów”. Dostrzega wyraźne przesunięcie akcentów z metafory i tajemnicy pozwalającej człowiekowi na wejście w kontakt z Bogiem na tegoż człowieka, któremu podstawia się pod nos rytuały nie różniące się specjalnie od rzeczywistości poza świątyniami. Zatarła się różnica między sacrum a profanum.

To bardzo celna obserwacja. Tworzony przez kolejnych postępowych, modernistycznych teologów “nowy katolicyzm” jest w istocie religią człowieka, a nie Boga. Zachęca go do “wędrówki w głąb siebie” i atrakcyjnie brzmiących formuł w rodzaju “budowy osobistej relacji z Bogiem”. Sam Bóg, jak celnie opisywał to Paweł Lisicki w swojej znakomitej “Dogmacie i Tiarze”, jest tu potrzebny człowiekowi jedynie jako czysta Miłość, dająca wiecznie wątpiącemu i miotającemu się współczesnemu człowiekowi bezwarunkową akceptację. Ten Bóg ma jednak nie stawiać żadnych wymagań. To On jest dla człowieka, nie człowiek dla Niego.
Religia Boga-Człowieka czy Religia Człowieka-Boga?

Ostatecznie człowiek widzi w tym zwierciadle jedynie siebie, nie dociera do niczego co by go przekraczało. Widzimy to zresztą właśnie w zmianach, których dokonano w liturgii, w której zaciera się zasadnicza rola Mszy jako bezkrwawej Ofiary. Następuje wymiana między człowiekiem a Bogiem, równoprawnymi partnerami, a najważniejsza jest budowana w ten sposób wspólnota. Komunia Święta też ma symbolizować przede wszystkim ludzką wspólnotę, a nie prawdziwe Ciało Chrystusa. Dlatego normalnym stało się przyjmowanie Jej przez każdego, niezależnie od tego, jakie życie prowadzi i czy znajduje się w stanie łaski uświęcającej. Nowy Bóg nie odrzuca nikogo – jak mówi Franciszek, “Komunia jest pokarmem grzeszników, nie nagrodą świętych”.

W rzeczywistości stary Bóg też nikogo nie odrzucał. To człowiek był postawiony przed jasnym wyborem – mógł być z Bogiem, przestrzegając przekazanego mu Objawienia, albo odrzucić Go i tym samym samemu postawić się poza Kościołem. Stare chrześcijaństwo budzi szacunek ludzi takich jak Onfray, nawet jeśli je odrzucają. W końcu to tradycyjny katolicyzm stworzył Europę i Francję. Dla filozofa jego wkład w budowę cywilizacji jest oczywisty, choć sam reprezentuje zdecydowanie myśl oświeceniową, dechrystianizującą Europę i cały świat zachodni.

Dla Onfraya sprawa jest tak jasna, bo we Francji procesy autodestrukcji Kościoła zaszły już dużo dalej niż w Polsce. Pisałem o tym w jednym z poprzednich tekstów (https://medianarodowe.com/2021/07/21/ta-ostatnia-niedziela-czyli-co-nam-odebrano-opinia/). Onfray zauważa, że “wierzący zachowujący ryt łaciński nie znają zniechęcia – lepiej, wypełniają seminaria”. We Francji przeciętny “zwykły” ksiądz diecezjalny ma średnio 75 lat. Ksiądz-tradycjonalista prawie dwukrotnie mniej – 38.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Są jeszcze lewicowi nonkonformiści

Warto docenić również fakt, że również na lewicy istnieją cały czas nonkonformiści, którzy nie są jedynie klakierami demoliberalnego establishmentu. Gotowe wchodzić w prawdziwy “dialog” i zainteresowane historią cywilizacji, która nie zaczęła się w XX wieku. W Polsce również możemy dostrzec i docenić postaci takie jak Rafał Woś czy Remigiusz Okraska. Tym bardziej, że tego rodzaju lewicowców często spotyka daleko posunięty ostracyzm i wrogość ze strony własnego środowiska. Powinniśmy też pamiętać, że wchodzenie w interakcje z ludźmi dobrej woli o radykalnie nawet odmiennych poglądach jest po prostu zdrowe dla naszych umysłów.

Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY