Kita: Porażka Le Pen w wyborach regionalnych. Co dalej z Francją? [OPINIA]

opinia
Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Marine Le Pen / fot. flickr.com

We Francji odbyły się wybory samorządowe na poziomie regionów i departamentów. Lista Marine Le Pen po raz kolejny otrzymała w prawdziwych wyborach wyraźnie niższy wynik niż miała w sondażach i nie zdobyła władzy w żadnym z 13 regionów w kontynentalnej Francji. To zła wiadomość dla jej ugrupowania na 9 miesięcy przed wyborami prezydenckimi.

Francuzi mają dość polityków?

Po oczach bije dramatycznie niska frekwencja – spadek o ponad 33%. Podczas poprzednich wyborów regionalnych w 2015 do urn poszła połowa Francuzów, teraz ledwie jedna trzecia.  Pokazuje to wyraźne zniechęcenie Francuzów do polityki. Ludzie mają coraz bardziej dość status quo i rządów demoliberalnego establishmentu. Wciąż te same twarze prowadzących tę samą politykę centroprawicy wymieniającej się na centrolewicę wymieniającej się na centrowych liberałów od dawna nie wywołują entuzjazmu. Kolejni prezydenci tracą urząd po jednej kadencji, odchodząc w polityczny niebyt. Napięcie spowodowane masową imigracją ludności muzułmańskiej i nieeuropejskiej rośnie. Państwo traci kontrolę nad coraz większą częścią terytorium, a zdesperowani generałowie grożą rządowi zamachem stanu, jeśli nie przeciwstawi się postępom islamu i gangów. Francuzi na dziś reagują jednak zobojętnieniem i absencją, a nie poparciem partii narodowo-populistycznych, takich jak Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen.

Sytuację dobrze pokazują wyniki wyborów w Prowansji. To tu Zjednoczenie Narodowe liczyło na przełamanie szklanego sufitu i zdobycie po raz pierwszy władzy na poziomie regionu. W 2015 w II turze między establishmentową centroprawicą a lepenistami było 55%:45% przy frekwencji 60%. Sondaże dawały kandydatowi RN (Rassemblement National, partii Le Pen) realne szanse na zwycięstwo. Skończyło się na minimalnie wyższej jeszcze porażce 43%:57% – a frekwencja spadła aż do 37%. Tym samym status quo zostało utrzymane, choć poparcie dlań wyraziło ⅓ Francuzów mniej. Oczywiście w wielu okręgach partie establishmentu jednoczyły się przeciwko Le Pen, a kandydaci establishmentowej centroprawicy otrzymywali nawet poparcie Francuskiej Partii Komunistycznej. Wszystko, byle nie demoniczna “skrajna prawica”. Młodzi Francuzi wydają się w większości zrezygnowani i obrażeni na politykę, podczas gdy do urn chodzą emeryci dobrze odnajdujący się w status quo, niezdolni do nazwania błędami katastrofalnych decyzji swoich pokoleń.

Czy Marine Le Pen jest za miękka?

Dlaczego po raz kolejny Le Pen miała lepsze wyniki w sondażach niż w prawdziwych wyborach? Dlaczego po raz kolejny nie zmobilizowała elektoratu? Wielu przeciwników jej linii “dediabolizacji” uważa, że wina leży po stronie Marine, która jest za mało wyrazista i zwyczajnie miałka. Od przejęcia partii z rąk ojca w styczniu 2011 Le Pen sukcesywnie “deradykalizuje” swój przekaz. Odcina się od dziedzictwa Jean Marie, którego wyrzuciła nawet z partii. Przedstawia się jako zwykła matka niepokojąca się o przyszłość swoich dzieci, a nie bojowniczka w apokaliptycznym starciu o przetrwanie cywilizacji zachodu. Ociepla swój wizerunek pokazując się jako kociara zamiast odwoływać się do klasyków kontrrewolucji. Nie uważa się za przedstawicielkę “skrajnej prawicy”, odrzucając pojęcia prawicy i lewicy. Zamiast tego mówi o “patriotach i globalistach”. Zaznacza, że nie jest wrogiem islamu jako takiego, ale “ideologii islamizmu”. Wycofała się z postulatów wyjścia z UE i strefy euro. Nie poparła marszów w obronie małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Często ucieka z tematów tożsamościowych w neutralne, takich jak ochrona środowiska.

Marine Le Pen miała bardzo dobre pierwsze pół roku 2021. Kolejne sondaże dawały jej coraz lepsze wyniki w prawdopodobnej II turze z Macronem – między 45 a 48%. List generałów przypomniał o dramatycznej sytuacji, w jakiej znajduje się Francja. Kolejni komentatorzy przekonywali, że tym razem Le Pen wydaje się naprawdę być na fali wznoszącej. Wyniki wyborów regionalnych stanowią jednak zimny prysznic dla liczących na jej sukces w wyborach prezydenckich w kwietniu przyszłego roku.

Na czele krytyków Le Pen stoi publicysta Éric Zemmour, którego sylwetkę przybliżałem Państwu w zeszłym roku. Już wtedy zapowiadałem, że Zemmour może wystartować na prezydenta w 2022. Dziś jest już to wysoce prawdopodobne, a porażka Le Pen w wyborach regionalnych zwiększyła tylko na to szansę. Zemmour będzie chciał zostać francuskim Trumpem, używając prowokacyjnie ostrego języka i przekonując Francuzów, że “teraz albo nigdy”. Albo wreszcie wstaną z kanapy i wezmą sprawy w swoje ręce, albo “Francja po prostu umrze”.

Czytaj także: Ostatni muszkieter

A może ludzie na Zachodzie są jak szczury?

Niestety niewykluczone jednak, że Zemmour reprezentuje myślenie życzeniowe. Wielu Francuzów o radykalnie nawet narodowych poglądach, krytycznie patrzących na Marine i jej umiarkowaną linię, wątpi w powodzenie alternatywnego projektu oraz możliwość mobilizacji wyborczej Francuzów. Znajomy były działacz kilku francuskich organizacji narodowych napisał mi dziś rano, że “naród francuski jest kobiecy”, a wobec politycznych elit zachowuje się jak “zdradzona nastolatka, która nie odbiera telefonów od niewiernego kochanka i liczy, że w ten sposób go odzyska”. Nie chodzą na wybory licząc, że establishment się zmieni.

Mi natomiast współcześni mieszkańcy Europy Zachodniej coraz częściej wydają się przypominać szczury z eksperymentu Calhouna. Są w stanie wygodnie żyć (tak jak szczury, które dostawały pożywienie za darmo, nie musząc się o nie starać). Wielu stać na przeprowadzenie się do dzielnic czy osiedli, gdzie jest stosunkowo bezpiecznie i nadal nie ma wielu muzułmanów. Nie muszą podejmować wielkich wysiłków zbiorowych ze względu na ogromne bogactwo, które zgromadziły poprzednie pokolenia Europejczyków. Dostrzegają problemy związane z islamem, degeneracją cywilizacji zachodniej i rozpadem tradycyjnych struktur społecznych. Ankieterowi są gotowi powiedzieć, że “Tak, nie powinno być więcej muzułmanów”, Macron jest zły, a nawet zadeklarować głos na Le Pen. Koniec końców wśród bardzo wielu zwycięża jednak konsumpcja, egoizm, myślenie krótkoterminowe i niskie przyjemności. Tak jak u Calhounowskich szczurów, które mając jedzenie za darmo przeszły przez etap seksualnej rozpusty, potem ograniczyły swoje aktywności do jednostkowego jedzenia, picia i spania, a wreszcie po prostu wymarły.

Jak będzie z Europejczykami? Przyszłość pokaże. Wybory prezydenckie będą już naprawdę  bliskie apokaliptycznemu starciu o przyszłość Francji, zwłaszcza jeśli wystartują w nich i Marine i Zemmour.

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY