Mateusz Morawiecki

Warszawam 21.03.2022. Premier Mateusz Morawiecki podczas powitania premiera Holandii Marka Rutte w siedzibie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Warszawie, 21 bm. (sko) PAP/Radek Pietruszka / fot. PAP/Radek Pietruszka Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • Mateusz Morawiecki obecny będzie na dwudniowym szczycie Rady Europejskiej w Brukseli
  • W posiedzeniu UE weźmie udział także prezydent USA Joe Biden
  • Oprócz udziału amerykańskiego przywódcy planowane jest połączenie z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim
  • Szef polskiego rządu rozmawiał będzie z premierem Japonii Fumio Kishidą; głównym tematem spotkania będzie wojna na Ukrainie
  • Wcześniej obaj politycy rozmawiali telefonicznie 2 marca
  • Można się spodziewać, że Morawiecki będzie zabiegał u Kishidy o dodatkowe sankcje na Rosję
  • Zobacz także: Sławomir Mentzen: Ukrainie zależy na wciągnięciu Polski do wojny [+WIDEO]

Mateusz Morawiecki spotka się z premierem Japonii

Premier Mateusz Morawiecki, który w czwartek udaje się na dwudniowy szczyt Rady Europejskiej spotka się w Brukseli także z premierem Japonii Fumio Kishidą. Głównym tematem spotkania będzie sytuacja w Ukrainie.

– przekazał rzecznik rządu Piotr Müller.

Będzie to druga rozmowa obu premierów w ostatnim czasie – 2 marca odbyła się rozmowa telefoniczna. Głównym tematem spotkania będzie sytuacja w Ukrainie.

– poinformował Müller.

Rzecznik rządu dodał, że premierzy omówią dalsze polityczne i ekonomiczne kroki, jakie należy podjąć w reakcji na rosyjską agresję.

Premier Mateusz Morawiecki będzie apelował o zdecydowane i konsekwentne wprowadzanie sankcji mających na celu skłonienie rosyjskiego agresora do zakończenia wojny.

 – wskazał rzecznik rządu.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Tysol

Michała Stachowicza „Przysięga Tadeusza Kościuszki na Rynku Krakowskim” Wikipedia

Michała Stachowicza „Przysięga Tadeusza Kościuszki na Rynku Krakowskim” / Fot. Wikimedia Commons

Powstanie przeciwko rosyjskiej okupacji

Polacy, by wyzwolić się spod rosyjskiej okupacji, przygotowywali wybuch powstania. Powstanie wybuchło oficjalnie 24 marca (gdy Tadeusz Kościuszko na krakowskim rynku ogłosił wybuch insurekcji) i trwało do połowy grudnia 1794 roku. Polacy przegrali z dużo silniejszym rosyjskim imperium. W polskich oddziałach walczyło 150.000 osób, 100.000 w formacjach regularnych, oraz 50.000 w milicjach i oddziałach pospolitego ruszenia.

Polacy za swe pragnienie wolności zostali przez Rosjan ukarani wywózką 20.000 powstańców na Syberię, konfiskatą majątków, które zostały przekazane na własność Rosjanom. Rosjanie skonfiskowane mienie ruchome wywozili w głąb Rosji.

Zobacz także: Anonymus przejęło rosyjskie drukarki

228 lat temu, 24 marca 1794 na krakowskim rynku głównym Tadeusz Kościuszko ogłosił akt antyrosyjskiego powstania narodowego zwanego Insurekcją Kościuszkowską. Tego dnia krakowski rynek był pełen młodzieży z patriotycznymi sztandarami (z napisami “Wolność lub śmierć”, “Równość, wolność”, “Za prawa i wolność”, “Za Kraków i Ojczyznę”. Były też napisy: “Vivat Kościuszko!”) i podobiznami naczelnika.

Cel: wolność i niepodległość

Przed swoimi żołnierzami Kościuszko złożył swoją przysięgę, w której stwierdził – “Ja, Tadeusz Kościuszko, przysięgam w obliczu Boga całemu Narodowi Polskiemu, iż powierzonej mi władzy na niczyj prywatny ucisk nie użyję, lecz jedynie jej dla obrony całości granic, odzyskania samodzielności Narodu i ugruntowania powszechnej wolności używać będę. Tak mi Panie Boże dopomóż i niewinna Męka Syna Twego”.

Powstanie było przygotowywane od roku. Decyzje o jego wybuchu przyśpieszyła decyzja rosyjskiego ambasadora o redukcji wojska polskiego. Pacyfikować polskie powstanie rosyjskiej armii pomagała armia pruska.

Po złożeniu przysięgi Kościuszko podpisał “Akt powstania obywatelów mieszkańców województwa krakowskiego”. Współautorami aktu byli Hugon Kołłątaj i Ignacy Potocki. Według aktu celem insurekcji było “Uwolnienie Polski od obcego żołnierza, przywrócenie i zabezpieczenie całości jej granic, wytępienie wszelkiej przemocy i uzurpacji tak obcej, jak i domowej, ugruntowanie wolności narodowej i niepodległości Rzeczypospolitej”. Na podstawie aktu Kościuszko został mianowany najwyższym i jedynym Naczelnikiem powstania. Naczelnik miał powołać rząd powstańczy (Radę Najwyższą Narodową). Miała też powstać administracja w postaci Komisji Porządkowej Województwa Krakowskiego. Nie wspomniano w akcie o przyszłym ustroju Polski.

Insurekcja Kościuszkowska trwała od 24 marca do 16 listopada 1794 prawie w całej Polsce. W czasie powstanie Polacy zwyciężyli pod Racławicami (4 kwietnia) i przyjęli Uniwersał wydany koło miejscowości Połaniec – uniwersał zakładał, że państwo staje się opiekunem chłopów, ograniczona zostaje pańszczyzna, chłopom zagwarantowano wolność osobistą i nieusuwalność z ziemi.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com


Narodowy Dzień Pamięci Polaków Ratujących Żydów

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Jan Bodakowski

Jak przypomina IPN, dzień ten ustanowiono „w hołdzie Obywatelom Polskim – bohaterom, którzy w akcie heroicznej odwagi, niebywałego męstwa, współczucia i solidarności międzyludzkiej, wierni najwyższym wartościom etycznym, nakazom chrześcijańskiego miłosierdzia oraz etosowi suwerennej Rzeczypospolitej Polskiej, ratowali swoich żydowskich bliźnich od Zagłady zaplanowanej i realizowanej przez niemieckich okupantów”.

Zobacz także: Adoracja bez granic już w najbliższy piątek

Narodowy Dzień Pamięci Polaków Ratujących Żydów

Zdaniem IPN „święto jest wyrazem czci dla wszystkich Polaków, którzy, okazując miłosierdzie i współczucie, pomagali Żydom systematycznie mordowanym przez niemieckich oprawców. Różnie motywowali swe czyny – miłością bliźniego, nauką Kościoła, obywatelskim obowiązkiem czy zwykłą ludzką przyzwoitością. Niezależnie od tego każdy przejaw pomocy świadczonej ukrywającym się Żydom był wyrazem największego heroizmu, zważywszy na grożącą za to karę śmierci, ustanowioną przez Niemców na terenie okupowanej przez nich Polski”.

Według IPN „pomoc, udzielana mimo codziennej trwogi okupacyjnego terroru, miała charakter zarówno indywidualny, jak i instytucjonalny – przykładem tej drugiej była działalność Rady Pomocy Żydom »Żegota«, tajnej organizacji afiliowanej przy polskich władzach”.

Dla IPN „Polacy ratujący Żydów byli, są i powinni być wzorem i inspiracją – to nie tylko prawie 7 tys. znanych z imienia i nazwiska bohaterów, upamiętnionych przez izraelski Instytut Yad Vashem. To również tysiące rodaków, którzy pozostali anonimowi bądź nie otrzymali tego odznaczenia. Dziś, po dekadach, nie sposób ustalić ich personaliów”.

Od dekad Polacy i Polska są ofiarą kłamliwej antypolskiej żydowskiej kampanii nienawiści. Żydzi szerzą ordynarne kłamstwa o rzekomej polskiej odpowiedzialności za holocaust. Tematem tabu jest polska Pomoc dla Żydów (mordowanych przez Niemców, a nie przez Polaków jak dziś bezczelnie Żydzi kłamią). Warto o tej pięknej karcie historii naszego narodu pamiętać – zwłaszcza że Żydzi byli często ratowani przez polskich ”antysemitów” takich jak np. Zofia Kossak-Szczucka, założycielka Rady Pomocy Żydom „Żegota”.

Żegota

4 grudnia 1942 powołana została w Warszawie decyzją cywilnej władzy Polskiego Państwa Podziemnego (Delegatury Rządu na Kraj) powstała Rada Pomocy Żydom „Żegota” – jedyna w okupowanej przez Niemców Europie instytucja państwowa ratująca Żydów od zagłady.

Jak można przeczytać na stronie Instytutu Pamięci Narodowej

„w lipcu 1942 r., po rozpoczęciu przez Niemców likwidacji getta warszawskiego i pierwszych deportacjach do obozu zagłady w Treblince, nasiliły się naciski konspiracyjnych środowisk polskich, głównie katolickich i demokratycznych, na tajną Delegaturę Rządu RP na Kraj, aby rozszerzyć akcję pomocy dla ludności żydowskiej. W tej sprawie interweniował również Referat Żydowski Armii Krajowej (pion wojskowy polskiej konspiracji). We wrześniu 1942 r. Leopold Rutkowski, szef Departamentu Spraw Wewnętrznych Delegatury, wydał decyzję o przyznaniu pierwszej dotacji na pomoc Żydom. On też najprawdopodobniej był inicjatorem powołania stałej Komisji Pomocy Społecznej dla Ludności Żydowskiej. W grudniu 1942 r. z powodów politycznych i organizacyjnych doszło do reorganizacji Komisji w Radę Pomocy Żydom kryptonim „Żegota”.

Rada Pomocy Żydom kryptonim „Żegota” podlegała formalnie Delegaturze Rządu RP na Kraj. Ta ostatnia, za pośrednictwem swego przedstawiciela, Witolda Bieńkowskiego, pracownika Komórki Więziennej zajmującej się m.in. sprawami żydowskimi, sprawowała nad Radą kontrolę polityczną i organizacyjną. Udzielała zarazem pomocy w sprawach finansowych i pomagała w kontaktach z innymi organizacjami konspiracyjnymi, z którymi Rada musiała współpracować. Relacje z Delegaturą nie zawsze układały się najlepiej, co wynikało z różnicy zdań głównie w kwestiach finansowych, zakresu i form działania, stosunku do żydowskiej konspiracji zbrojnej, a także współpracy z komunistami. Lepiej współpraca układała się z Referatem Żydowskim Armii Krajowej, na którego czele stał Henryk Woliński.

Rada Pomocy Żydom „Żegota” działała przez swoją centralę w Warszawie oraz Rady Okręgowe w Krakowie i Lwowie. Jej pomoc docierała również do niektórych gett i obozów, w których Niemcy masowo więzili ludność żydowską. Wysłannicy „Żegoty” nawiązywali tam kontakty (ewentualnie podejmowali takie próby), umożliwiające dostarczanie pieniędzy lub fałszywych dokumentów, potrzebnych do ucieczki. Mimo usiłowań nie udało się rozszerzyć akcji na całość ziem polskich.

„Zadaniem Rady jest niesienie pomocy Żydom jako ofiarom eksterminacyjnej akcji okupanta, a to pomocy w kierunku ratowania ich od śmierci, ich legalizacji, przydzielania im pomieszczeń, udzielania zasiłków materialnych względnie, gdzie to wskazane, wyszukiwanie zajęć zarobkowych jako podstawy egzystencji, zawiadywanie funduszami i ich rozprowadzanie – słowem działalność, która pośrednio lub bezpośrednio wchodzić może w zakres pomocy” – takie cele „Żegoty” przedstawiono 29 grudnia 1942 r. Delegatowi Rządu RP na Kraj.

W okupowanym kraju działalność „Żegoty” ograniczona była m.in.: brakiem pieniędzy, upolitycznieniem konspiracji, zastraszeniem społeczeństwa, antyżydowskim nastawieniem niektórych środowisk, donosami i szantażem. Także lękiem Żydów przed życiem w ukryciu, ich nadzieją na przetrwanie w gettach i obozach, kulturową odmiennością, a czasem też uprzedzeniami wobec Polaków. Na forum międzynarodowym wyraźna była niechęć aliantów do kwestii żydowskiej oraz wroga postawa Sowietów wobec inicjatyw Rządu Polskiego, z którym Związek Sowiecki zerwał stosunki wiosną 1943 r.

W celu ratowania dzieci żydowskich w sierpniu 1943 r. powołano Referat Dziecięcy „Żegoty”, którego kierowniczką została Irena Sendlerowa „Jolanta”. Dzieci ukrywano w zakładach opiekuńczych (również zakonnych) i u rodzin prywatnych. W razie potrzeby zapewniano także fałszywe dokumenty i zasiłki pieniężne. „Żegota” pomogła w ukryciu ok. 1300 dzieci u polskich rodzin zastępczych.

Działalność Rady Pomocy Żydom „Żegoty” zakończyła się w 1945 r. wraz z zajęciem Polski przez Armię Czerwoną. Szacuje się, że akcja „Żegoty” objęła ok. 12 tys. osób, pozwalając dużej części z nich przetrwać okupację niemiecką. Większość wyjechała później z kraju.

Tylko nieliczni działacze „Żegoty” doczekali docenienia ich zasług. Wśród nich znalazła się Irena Sendlerowa, uhonorowana w 2003 r. najwyższym polskim odznaczeniem państwowym – Orderem Orła Białego”.

Zofia Kossak

Do informacji ze strony IPN warto dodać, że jedną z założycielek Żegoty była ”antysemitka” Zofia Kossak-Szczucka, której postać na łamach Rzeczpospolitej przypomniała w artykule „Zofia Kossak-Szczucka: Antysemitka, która ratowała Żydów” Ewa Polak-Pałkiewicz.

W swoim artykule Ewa Polak-Pałkiewicz przypomniała, że Zofia Kossak-Szczucka „zainicjowała powołanie organizacji, której celem było ratowanie i pomoc Żydom (Żegota), w której z narażeniem życia działała. Została uwięziona w Auschwitz. Siedziała na Pawiaku z wyrokiem śmierci. Po uwolnieniu walczyła w powstaniu warszawskim”.

Inicjatorka Żegoty Zofia Kossak-Szczucka, jak przypomina Ewa Polak-Pałkiewicz „w latach okupacji wykazywała niebywałą energię i pomysłowość w organizowaniu pomocy Żydom: ukrywała ich w swoim mieszkaniu, wyszukiwała bezpieczne schronienia, przerzucała do klasztorów, wyrabiała fałszywe papiery, zapewniała wyżywienie, a nawet ubierała. Wciągała w te działania setki ludzi. Nie otrzymała jednak za życia tytułu Sprawiedliwy wśród Narodów Świata (przyznano go jej dopiero pośmiertnie w 1982 roku). Za granicą rozpowszechniano informację, że Żegota była dziełem socjalistów i demokratów”.

Pomimo swoich zasług dla Żydów Zofia Kossak-Szczucka była szkalowana przez środowiska żydowskie i oskarżana o antysemityzm. Według Ewy Polak-Pałkiewicz w kilkadziesiąt lat po śmierci Zofii Kossak-Szczuckiej „pojawiły się oskarżenia o antysemityzm. Padają one ze strony środowisk czyniących z pamięci o Holokauście nowy rodzaj ideologii czy wręcz religii. „Ta książka to arcydzieło nacjonalizmu”, mówiła parę lat temu o „Z otchłani” prof. Carla Tonini, historyk z Bolonii, zajmująca się historią naszego kraju i dziejami stosunków polsko-żydowskich, w jednym z wywiadów. „Charaktery więźniarek zależą od ich narodowości. Wszystkie Polki są więc bohaterkami. Dzielne, bogobojne, koleżeńskie i nigdy nietracące nadziei kobiety. Ukrainki, Niemki i Żydówki to czarne charaktery. Osobowości słabe, skłonne do niegodnych zachowań”. Tonini podkreśla w swoich publikacjach zdecydowanie, że Zofia Kossak była „antysemitką”, choć „dziwną”, jak dorzucała – bo ratującą Żydów. „Sprzeczność leży bowiem w naturze ludzkiej. Wielu biografów Kossak przedstawiało ją jako osobę perfekcyjną, niemalże świętą. Taka Kossak jest jednak płaska i nudna. Tymczasem to była osoba fascynująca. Człowiek z krwi i kości” – dodawała protekcjonalnie pani profesor. Jeśli ktoś już zostanie opieczętowany najgorszym z możliwych epitetów, można go trochę pogłaskać”.

Dowodem na rzekomy antysemityzm Zofii Kossak-Szczuckiej były jej słowa z „Protestu” manifestu jej konspiracyjnej organizacji katolickiej Frontu Odrodzenia Polski, w którym pisząc o cierpieniach Żydów i potrzebie pomocy Żydom zaznaczała, że Żydzi są wrogami Polski. Zdaniem Zofii Kossak-Szczuckiej – „Zabieramy przeto głos my, katolicy-Polacy. Uczucia nasze względem żydów nie uległy zmianie. Nie przestajemy uważać ich za politycznych, gospodarczych i ideowych wrogów Polski. Co więcej, zdajemy sobie sprawę z tego, iż nienawidzą nas oni więcej niż Niemców, że czynią nas odpowiedzialnymi za swoje nieszczęście. Dlaczego, na jakiej podstawie – to pozostanie tajemnicą duszy żydowskiej, niemniej jest faktem nieustannie potwierdzanym. Świadomość tych uczuć jednak nie zwalnia nas z obowiązku potępienia zbrodni. Nie chcemy być Piłatami”.

W kilkadziesiąt lat po śmierci Zofii Kossak-Szczuckiej „pojawiły się oskarżenia o antysemityzm. Padają one ze strony środowisk czyniących z pamięci o Holokauście nowy rodzaj ideologii czy wręcz religii. „Ta książka to arcydzieło nacjonalizmu”, mówiła parę lat temu o „Z otchłani” prof. Carla Tonini, historyk z Bolonii, zajmująca się historią naszego kraju i dziejami stosunków polsko-żydowskich, w jednym z wywiadów. „Charaktery więźniarek zależą od ich narodowości. Wszystkie Polki są więc bohaterkami. Dzielne, bogobojne, koleżeńskie i nigdy nietracące nadziei kobiety. Ukrainki, Niemki i Żydówki to czarne charaktery. Osobowości słabe, skłonne do niegodnych zachowań”. Tonini podkreśla w swoich publikacjach zdecydowanie, że Zofia Kossak była „antysemitką”, choć „dziwną”, jak dorzucała – bo ratującą Żydów. „Sprzeczność leży bowiem w naturze ludzkiej. Wielu biografów Kossak przedstawiało ją jako osobę perfekcyjną, niemalże świętą. Taka Kossak jest jednak płaska i nudna. Tymczasem to była osoba fascynująca. Człowiek z krwi i kości” – dodawała protekcjonalnie pani profesor. Jeśli ktoś już zostanie opieczętowany najgorszym z możliwych epitetów, można go trochę pogłaskać”.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Pixabay

Antypolskie kłamstwa

Od dekad środowiska żydowskie na całym świecie prowadzą antypolską kampanię nienawiści, w ramach której Polacy są pomawiani o bezczynność lub współudział w zbrodniach nazistowskich. Kampania ta jest wyrazem nienawiści rasowej Żydów wobec Polaków, ma na celu przygotowanie zaplecza propagandowego do wymuszenia na Polsce nienależnych Żydom 300 miliardów dolarów. Korzystają na niej Niemcy, których celem jest przerzucenie swojej odpowiedzialności za zbrodnie nazistowskie na Polaków, i Rosjanie chcący mieć uzasadnienie do swojej wrogości wobec Polaków i usprawiedliwienie swoich zbrodni na Polakach.

Co smutniejsze ta antypolska kampania nienawiści ma wielu sprzymierzeńców w Polsce. Sprzymierzeńcy tej antypolskiej propagandy powtarzają brednie na temat Polaków i uniemożliwiają prowadzenie badań naukowych (np. poprzez zakaz ekshumacji w Jedwabnem, który ma na celu niedopuszczenie do uzyskania w wyniku ekshumacji dowodów na nieprawdziwość antypolskich kłamstw rozpowszechnianych przez Grossa).

Zobacz także: Jest reakcja na wydalenie rosyjskich szpiegów. Ambasador ostrzega przed odwetem

Odtrutką na antypolskie kłamstwa jest doskonała, wydana nakładem wydawnictwa Zysk, pracę naukową „Kto dopomoże Żydowi” autorstwa doktora Bogdana Musiała, która ukazuje realia niemieckiej okupacji ziem Polskich, zbrodni niemieckich na Polakach i Żydach, polskiej pomocy Żydom, i eksterminacji przez Niemców Polaków pomagających Żydom.

Jednym z motywów antypolskiej narracji jest szerzona przez Żydów i ich stronników teza o tym, że Polacy nie pomagali Żydom, i byli obojętni wobec cierpień żydowskich z racji na swój antysemityzm, a co gorsza ponoszą odpowiedzialność za holocaust.

Polska była jednym krajem, w którym niemiecki okupant karał śmiercią za pomoc Żydom

W rzeczywistości Polska była jednym krajem, w którym niemiecki okupant karał śmiercią za pomoc Żydom. Przyczyną tego było to, że w innych krajach po pierwsze nie było chętnych do pomagania Żydom, a po drugie inne narody przestrzegały niemieckich zakazów. Polacy odmiennie od innych narodów Żydom pomagali, po drugie robili to wbrew krzywdom, jakie Żydzi wyrządzili przed wojną Polakom, a po trzecie Polacy pomagali Żydom wbrew niemieckim karom i zakazom.

Dokładnie opisany i udokumentowany licznymi przykładami, proces zaostrzania niemieckiego prawa w okupowanej przez Niemców Polsce dokładnie pokazuje, jak Niemcy byli na początku zszokowani tym, że Polacy (odmiennie od innych narodów i wbrew swoim doświadczeniom z Żydami) Żydom pomagają. Zaskoczenie postawą Polaków wobec Żydów wymusiło na niemieckich władzach okupacyjnych wydanie przepisów zakazujących Polakom pomocy Żydom (jakby nie było to masowe zjawisko, Niemcy takich przepisów by nie wydawali). Szokiem dla Niemców było to, że Polacy masowo łamią przepisy niemieckie, choć, za złamanie takich przepisów groziły wysokie kary. Szok ten zaowocował nieustanną radykalizacją niemieckich przepisów, które ostatecznie przewidywały, że pomoc Żydowi karany był śmiercią nie tylko pomagający Polak, ale i cała jego rodzina, w tym i dzieci, oraz wszyscy jego sąsiedzi.

Za pomoc Żydom karano pomagającego, jego rodzinę i sąsiadów

Należy więc oddać cześć setkom tysięcy Polaków, którzy byli zaangażowani w pomoc Żydom, pomimo że mogli i płacili za to ogromną cenę, cenę swego życia, życia swoich dzieci i swoich sąsiadów. W żadnej kulturze na świecie nie ma przymusu moralnego nakładającego na człowieka obowiązek oddania swego życia, a tym bardziej poświęcenia życia swoich dzieci, rodzin i sąsiadów. We wszystkich kulturach moralność nakazuje troskę o swoje dzieci.

Cechą charakterystyczną antypolskiej kampanii nienawiści na całym świecie i w Polsce jest cyniczne ukrywanie przez jej podłych autorów i uczestników, tego, że Polkom za pomoc Żydom, nie tylko za udzielenie schronienia), ale za podanie kromki chleba, czy niedoniesienie Niemcom o ukrywającym się Żydzie, groziła z rąk niemieckiego okupanta kara śmierci. Autorzy i uczestnicy antypolskiej kampanii nienawiści ukrywają realia niemieckiej okupacji, niemieckie przepisy, tysiące pomordowanych za pomoc Żydom przez Niemców polskich rodzin, by w swej podłości i chciwości wykreować fałszywy negatywny wizerunek Polaków.

Szkalowanie Polski i Polaków od dekad zapewnia na zachodzie, szczególnie w USA karierę zawodową i dochody. Uczciwość, pisanie prawdy o Polakach, jest bezwzględnie prześladowane. Państwo polskie, chroniąc interesy narodu polskiego, w ramach elementarnej przyzwoitości wobec polskich męczenników, musi na całym świecie walczyć z tą odrażającą i podłą antypolską kampanią nienawiści.

Autor książki „Kto dopomoże Żydowi” opisującej polską pomoc Żydom podczas II wojny światowej Bogdan Musiał w 1985 roku uzyskał azyl polityczny w RFN. Na Wikipedii można przeczytać, że studiował „historię, socjologię i politologię na uniwersytetach w Hanowerze i Manchesterze. W 1998 obronił doktorat na temat prześladowań Żydów w okupowanej Polsce”. Wywołał wściekłość lewicy niemieckiej, ujawniając fałszerstwa na niemieckiej wystawie przypisującej sowieckie zbrodnie niemieckiej armii. „W latach 1999–2004 pracował w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie”, skąd został wywalony za przeciwstawienie się kłamstwom o polskiej odpowiedzialności za Jedwabne. Doktor uzyskał w „2005, w latach 2007–2010 był pracownikiem Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej. W latach 2010–2015 był profesorem nadzwyczajnym na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego”, gdzie „kierował katedrą Studiów nad Europą Środkową i Wschodnią. Od 7 lutego 2018” jest członkiem „Rady przy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku”.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Telewizja

Telewizja / Fot. Pixabay

Media, by mieć stałych odbiorców, dostarczają im takiego przekazu, jaki jest zgodny ze światopoglądem odbiorców, a nie realną rzeczywistością – TVN zgodnie z oczekiwaniami swoich popierających PO odbiorców dostarcza PO propagandę, TVP zgodnie z oczekiwaniami swoich popierających PiS odbiorców dostarcza PiS propagandę. Gdyby TVN czy TVP nie dostarczało odpowiednio sformatowanej propagandy, straciłoby widzów.

Zobacz także: Wydalenie rosyjskich dyplomatów. Jakimczyk: Lepiej późno niż wcale [NASZ WYWIAD]

Odbiorcy sami nakręcają swoją paranoje

Odbiorcy karmieni taką propagandą zgodną ze swoimi oczekiwaniami utwierdzają się w swoich przekonaniach, zamykają się w swojej bańce informacyjnej, odcinają się od informacji, jakie mogłyby leżeć w sprzeczności z ich często błędnymi przekonaniami. Taki stan z przyczyn ekonomicznych jest korzystny dla nadawców medialnych, bo dzięki temu odbiorcy ci są wierni swojemu nadawcy, i nadawcy mogą zarabiać na serwowaniu im reklamy i propagandy.

Konsekwencją takiego sprofilowania mediów jest to, że zdaniem Mariusza Staniszewskiego autora artykułu poświęconego tej patologii (opublikowanego na łamach czasopisma „Rzeczy Wspólne”), w ramach jednego kraju żyją społeczności, plemiona, „obok siebie, odizolowane nie tylko poglądami, lecz także wszystkimi wyobrażeniami świata utwierdzanymi codziennymi dawkami zupełnie odmiennych zestawów informacji i opinii”.

Obce plemiona w jednym kraju

Zbiorowości te coraz mniej się przenikają i stają się sobie coraz bardziej obce. Mają inne informacje, systemy wartości, a nawet jeżyki – „te same słowa nabierają zupełnie innego znaczenia w poszczególnych społecznościach”. Przykładem tego, zdaniem Mariusza Staniszewskiego, jest słowa „tolerancja”. Które dla konserwatystów oznacza „poszanowanie poglądów i zachowań innych jednostek, jeśli nie naruszają one norm społecznego współżycia oraz wolności pozostałych członków społeczeństwa”. Dla lewicowców jest to „brak norm”.

Choć zgadzam się z Mariuszem Staniszewskim co do zasady odmiennego znaczenia słów, to moim zdaniem „tolerancja” dla lewicowców oznacza odrzucenie norm cywilizacji łacińskiej i terror norm marksistowskich. Współcześnie, w obrębie jednego kraju, dzięki tak samo brzmią, ale oznaczają zupełnie co innego.

Rozpad społeczeństwa

Odmiennie definiowane pojęcia „prowadzą do wzajemnego oddalenia się od siebie różnych grup społecznych”. Odbiorcy różnych mediów, przynależni do różnych medialnych plemion, nie są w stanie stworzyć wspólnych definicji zjawisk społecznych i „zamykają się we własnych systemach pojęciowych” co jest destruktywne dla społeczeństwa jako całości.

To patologiczne zjawisko jest korzystne finansowo dla nadawców medialnych. Odrębny język pozwala mediom „dokładnie wyodrębnić poszczególne” grupy odbiorców i tak konstruować przekaz by odbiorcy ci byli wierni swoim nadawcy i nie szukali innych źródeł informacji, dzięki czemu można było zarabiać na monopolu na wysyłanie im komunikatów reklamowych i propagandowych.

Media, by lepiej monopolizować dostęp do odbiorców, poznają gusta, poglądy i upodobania swoich grup docelowych i dostarczają swoim odbiorcom dokładnie to to, co ci odbiorcy oczekują. Od siebie dodam, że ktoś kiedyś z zewnątrz tym grupom docelowym zaszczepił kłamstwa, grupy te uznały te kłamstwa za swoje i nie są w stanie od tych kłamstw się uwolnić, nawet nie chcą się uwalniać, bo te okowy kłamstw zapewniają im poczucie bezpieczeństwa, poczucie wyższości i satysfakcje.

Monopol daje zyski

Media, by utrzymywać przy sobie wyborców, tak modyfikują oczekiwania swoich wyborców, by ci pozostawali im wierni. Monopol medialny mediom służy do dostarczania dóbr, usług, stylów i sposobów życia, postaw społecznych, zachowań, upodobań i systemów wartości.

Dziś największym kapitałem mediów jest to, że mogą wpływać na zachowania socjalne odbiorców, władać ich istotnymi sferami życia, wytwarzać nieistniejące potrzeby, uniemożliwiać dostęp do odbiorców prawdziwych informacji, zakłócać dostrzeganie rzeczywistości, zastępować rozum emocjami. Przykładem tego jest wykreowanie wsparcia dla islamskich imigrantów na białoruskiej granicy.

Obecna medialna patologia przejawiająca się w braku kompletnej informacji „skutkuje powstaniem ogromnych niedoinformowanych grup społecznych. Nie tylko nieotrzymujących przekazu, który mógłby zmienić ich wyobrażenie świata, lecz także za pomocą jednostronnie dobranych opinii są one utwierdzane w przekonaniu, że rzeczywistość jest jednoznaczna i zgodna z ich postrzeganiem”.

W bańce informacyjnej, uniemożliwiającej dostęp do odmiennych informacji, zamykają algorytmy serwisów społecznościowych. Serwisy społecznościowe i media odbierają swoim odbiorcom prawa „do pełnej obiektywnej informacji”, co odbiorcom uniemożliwia samodzielną ocenę rzeczywistości.

Dodatkowo dziś odbiorcy cierpią na zalew nieistotnych komunikatów, wszechobecność kłamstw i brak dostępu do informacji. Co gorsza, nie można liczyć na to, że prawdy będą bronić naukowcy. Stało się tak, bo „uniwersytety i akademie przestały być ostoją wolności myślenia i przekształciły się w ośrodki programowania rewolucji społecznej”. Jest to owoc tego, że naukowcy sprzedali się za granty.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Władimir Putin i Paulo Coelho

Władimir Putin i Paulo Coelho / Fot. kremlin.ru

Nachalnie promowany w Polsce, szerzący herezje Paulo Coelho w swoim wpisie na Twitterze stwierdził, że “kryzys na Ukrainie to wygodna wymówka dla rusofobów”. Głupoty wypisywane przez pisarza mają ogromną siłę oddziaływania, jego konto na ponad 15.000.000 obserwatorów.

Zobacz także: Nestle ugięło się pod presją publiczną. Częściowo zawiesza swoją działalność

Dziś wspiera Rosję, od dekad szerzy herezje

W artykule „Paulo Coelho – herezje w mistycznym wydaniu” opublikowanym na stronie „Krajski.com — Internetowa Gazeta Katolików” Mirosław Salwowski stwierdził, że „tym, czym ostatnio dla dzieci stały się przygody Harry’ego Pottera, tym są dla rzesz młodzieży i dorosłych powieści Coelho. Wychodzące spod jego pióra książki trafiają na czołówki bestsellerów, stając się dla naukowców przedmiotem socjologicznych i kulturoznawczych dyskusji, a dla milionów zwykłych czytelników skarbcem mądrości oraz rad, którymi należy kierować się w życiu. Paulo Coelho, jest dziś doradcą UNESCO, a w latach 1998 – 2004 był gościem specjalnym Światowego Szczytu Ekonomicznego w Davos”.

Z artykułu Mirosława Salwowskiego można się dowiedzieć, że dziś wspierający rosyjską propagandę Paulo Coelho „zafascynowany filozofią Crowleya, w końcu lat 60 […] przystąpił do grupy “Alternatywne społeczeństwo”, której celem było kontestowanie tradycyjnych cnót chrześcijańskich, promowanie okultyzmu i totalnej anarchii, a zwłaszcza zachwalanie libertynizmu seksualnego”. Dziś Coelho fałszywie „kreuje się na żarliwie katolickiego pisarza”, co niestety wielu naiwnych ludzi bierze na poważnie.

Banały przykrywką dla herezji

Zdaniem Mirosława Salwowskiego „prawdziwe niebezpieczeństwo kryjące się za tym sławnym brazylijskim pisarzem to fakt, iż w gąszczu banałów i ogólników czyhają, wrogie tradycyjnej doktrynie katolickiej, prawdziwe herezje, błędy, oraz bluźnierstwa, które Coelho propaguje za pośrednictwem książek i udzielanych przez siebie wywiadów”.

Według Salwowskiego, Coelho w swoich powieściach, sprzecznie z wiarą katolicką: promuje magie, subiektywne definiowanie Boga, neguje istnienie odrębnego od świata Boga, indyferentyzm religijny, odrzucenie dogmatów i moralności katolickiej (zawierającej uniwersalne normy moralne) na rzecz subiektywnego widzi misie w kwestiach moralnych, sakralizuje perwersje seksualne.

Informacje o toksycznej duchowo zawartości twórczości brazylijskiego pisarza można znaleźć w opublikowanym na łamach strony „Salwowski net” artykule „15 herezji i błędów Paulo Coelho”. Zdaniem autora tego artykułu Paulo Coelho „w swoich książkach i innych wypowiedziach przekazuje on rozliczne herezje oraz poważne błędy doktrynalne, które dla niepoznaki są skrywane pod szatą katolickiej i chrześcijańskiej terminologii”.

Promocja magii

Mirosław Salwowski w swojej książce z 2005 roku „Paulo Coelho – duchowy mistrz czy fałszywy prorok?” wskazał, że powieści brazylijskiego pisarza: promują magię i zawiera instrukcje rytuałów magicznych, promują posłuszeństwo demonom (rzekomym duchom opiekuńczym), zachęcają do zaprzyjaźnienia się z demonami, zawiera teorie o tym, że celem egzystencji człowieka jest stanie się bogiem, szerzy panteizm i agnostycyzm, neguje istnienie dobra i zła, bluźnierczo utożsamia Matkę Boską ze szkodliwą ideologią feminizmu, głosi, że kult Matki Boskiej to pożądana forma kultu bogini, neguje dziewictwo Matki Boskiej, szerzy indyferentyzm i synkretyzm religijny, głosi równość wszystkich religii, łączenie katolicyzmu z pogańskimi religiami, zbawienie wszystkich wyznawców religii, brak potrzeby nawrócenia, by osiągnąć zbawienie, neguje obiektywność norm moralnych, głosi odrzucenie moralności i kierowanie się emocjami, odrzucenie katolickiej moralności seksualnej,

Według tygodnika „Niedziela” (artykuł Wandy Olszewskiej „Coelho — mistrz czy fałszywy prorok”) Salwowski w swojej książce o brazylijskim pisarzu wskazał, że wypowiedzi Coelho to: „umiłowanie socjalizmu, czarnoksięstwo, zachwyt nad pogaństwem, wezwania kierowane do szatana, posunięta do skrajności obojętność religijna wymieszana z wyznaniowym synkretyzmem oraz agnostycyzmem, panteizm, ubóstwienie człowieka, relatywizm moralny, propagowanie rozwiązłości seksualnej, a także subtelne bluźnierstwa przeciw Jezusowi i Niepokalanej”.

Putin i Coelho

Wspieranie przez Paula Coelho rosyjskiej propagandy nie dziwi — pisarz był bowiem gościem Putina na Kremlu. Ze strony prezydenta Rosji Kremlin.ru można się dowiedzieć, że według Putina pisarstwo Coelho „jest bliskie sercom Rosjan”, zaś dla Coelho Rosja to „kraj silny i optymistyczny, kraj przepełniony emocjami tak bliskim”, Rosjanie to ludzie kochający literaturę i Putina, naród rosyjski włożył ogromny wkład „w rozwój literatury, baletu, malarstwa i wszelkiej sztuki”, sportu – „krajobrazu kulturowego współczesnego świata”.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Pixabay

Zdaniem profesora Aleksandra Nalaskowskiego, specjalisty w dziedzinie pedagogiki, systemów edukacji, teoretyka i praktyka, działacza opozycji antykomunistycznej, dziś prześladowanego przez tęczową rewolucję autora wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk pracy „Bankructwo polskiej inteligencji” „tak jak kiedyś towarem była wiedza, tak teraz znakomicie sprzedaje się niewiedza”. Kiedyś z niewiedzą walczyły szkoły, dziś szkoły stały się przechowalnią dzieci.

Szkodliwość zdalnego nauczania

Według profesora Nalaskowskiego po dwóch latach zdalnego nauczania dalej nie ma „absolutnie żadnego spójnego standardu zdalnego nauczania”. Jedni nauczyciele przykładają się, by rzetelni zdalnie nauczać, inni zdalne nauczanie wykorzystują do olewania swoich obowiązków. Regułą w zdalnym nauczaniu jest „banalizacja i infantylizacja przekazywanych treści”. W trakcie zdalnego nauczania „nauczyciele mówią często z przesadą i udawaną życzliwością, a poziom wymagań wobec uczniów drastycznie się obniżył”. Zdalne nauczanie ukazało, że nauczyciele często nie potrafią tłumaczyć, i nie starają się tego robić.

W opinii profesora Nalaskowskiego zdalna forma nauczania sprawia, że proces dydaktyczny jest kiepski. Nauczyciele nie posiadają wiedzy, by wykorzystywać możliwości komputerów (Ministerstwo Edukacji Narodowej nie zapewniło nauczycielom odpowiednich szkoleń). Uczniowie na prowincji nie mają dostępu do sprawnego internetu i sprzętu do komunikacji.

Z pracy profesora Nalaskowskiego można się dowiedzieć, że powszechnie uczniowie pozorują swoje uczestnictwo w lekcjach. Zdalne nauczanie pozwala uczniom na powszechne oszukiwanie. Dodatkowo wśród nauczycieli ma szerzyć się ogromna skala bezmyślności i bezideowości. Młodzi zaś nie widzą sensu nauki, bo pomimo braku wykształcenia można osiągnąć sukces życiowy.

Powszechna ignorancja

Czytelnicy pracy profesora Nalaskowskiego zapewne będą przerażeni tym, że młode pokolenie nie ma podstawowej wiedzy i absolutnie się tego nie wstydzi. Przyczyną jest to, że młodzi żyją w nihilistycznym świecie internetu, od którego są uzależnieni. Dla młodych internet stał się immanentną częścią życia, a szkoła anachronizmem absolutnie zbędnym.

Zdaniem profesora Nalaskowskiego konsekwencją zdalnego nauczania był katastrofalnie niski poziom edukacji. Podczas ostatnich matur maturzyści mieli mieć zerową wiedzę. Na maturze wymagana wiedza była na poziomie pierwszych klas szkoły podstawowej. Zdający maturę nie rozumieli najprostszych poleceń na teście. Pomimo niewielkich wymagań wyniki matur były kiepskie. Tak jak uczniowie szkół nie są zainteresowani nauką, tak i studenci nie są zainteresowani studiowaniem.

Według profesora Nalaskowskiego skutkiem zdalnego nauczania i bankructwa współczesnego szkolnictwa jest upowszechnianie się faktycznego analfabetyzmu i brak u młodych zdolności życia społecznego.

Patologie zdalnego studiowania

Patologiczne skutki zdalnej edukacji, w opinii profesora Nalaskowskiego, widać też i wśród studentów. Według danych z akademii medycznych zdawalność zdalnych egzaminów waha się od 95% do 100%, podczas gdy egzaminy w realu zdawało od 55% do 65%. Co musi świadczyć o powszechnych oszustwach i realnym braku wiedzy wśród przyszłych lekarzy.

Profesor Nalaskowski uważa, że elity upadek edukacji zaakceptowały. Coraz bardziej w elitach popularne jest przekonanie, że edukacja jest zbędna. Powszechnie postulowane jest obniżanie wymagań, zaprzestanie edukacji humanistycznej. Pedagodzy nie mają pozytywnego pomysłu na szkołę, potrafią tylko negować obecny model. W odpowiedzi na tę sytuację bogatsi i odpowiedzialni kształcą swoje dzieci na własną rękę.

W opinii profesora Nalaskowskiego niestety trzeba stwierdzić, że dotychczasowy obecny model szkoły jest anachroniczny, system edukacji nie działa, konstrukcja procesu nauczania jest wadliwa.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Flaga Unii Europejskiej

Flaga Unii Europejskiej / Fot. YouTube

Tymczasowe kryzysowe ramy prawne zostaną zmienione, tak by umożliwić firmom i innym sektorom elastyczniejsze działanie.

Państwa członkowskie będą mogły udzielać dotowanych gwarancji państwowych, aby zagwarantować, że banki będą nadal udzielać pożyczek wszystkim przedsiębiorstwom dotkniętym obecnym kryzysem, a także pożyczek publicznych i prywatnych z dopłatami do oprocentowania

– informuje Komisja Europejska na Twitterze.

Państwa członkowskie będą mogły częściowo rekompensować przedsiębiorstwom, w szczególności energochłonnym użytkownikom energii, dodatkowe koszty wynikające z wyjątkowego wzrostu cen gazu i energii elektrycznej

– dodaje KE.

Państwa członkowskie będą mogły ustanowić programy, w ramach których przedsiębiorstwom z sektora rolnictwa, rybołówstwa i akwakultury dotkniętym kryzysem będzie można przyznać do 35 tys. euro, a przedsiębiorstwom prowadzącym działalność w pozostałych sektorach – do 400 tys. euro

– pisze KE.

W tym krytycznym momencie Unia Europejska pozostaje solidarna z Ukrainą i jej obywatelami. Musimy przeciwstawić się tej okrutnej inwazji, gdyż chodzi tu też o naszą wolność. Sankcje wprowadzone przez UE i jej międzynarodowych partnerów dotkliwie odbijają się na rosyjskiej gospodarce

– powiedziała wiceprzewodnicząca wykonawcza Margrethe Vestager.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Gazociąg

Gazociąg / Fot. YouTube

UE rzuca propozycję wspólnego zakupu gazu, który miałby być zbierany w magazynach krajów wspólnoty. Celem jest zabezpieczenie państw unijnych, stabilność oraz zmniejszenie kosztów.

W związku z burzliwymi czasami Europa musi podjąć szybkie działania, aby zapewnić dostawy energii na następną zimę i doprowadzić do obniżenia wysokich rachunków za energię. Dzisiejsze propozycje to kolejny krok

– powiedziała komisarz do spraw energii Kadri Simson.

Komisja chce zobowiązać unijne kraje, by do listopada wypełniły gazem magazyny w co najmniej 80 proc. w ramach przygotowań do zimy i do ewentualnych kontrsankcji ze strony Rosji. W kolejnych latach ma to być 90 proc.

– podaje tvp.info.

Niektóre kraje UE mają stan zapełnienia nieprzekraczający jednej trzeciej magazynowej powierzchni. Niemcy dalej nie mają zapasów gazu, czerpią go z Gazpromu. A rosyjski monopolista w tym sezonie utrzymywał bardzo niskie rezerwy, co przyczyniło się do kryzysu gazowego.

W propozycjach Komisji jest zapisana również certyfikacja. Bruksela proponuje wspólne zakupy gazu, ale będą one dobrowolne i każdy kraj sam zdecyduje, czy do nich przystąpić- podaje tvp.info.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

tvp.info

KM pomoże w transporcie uchodźców

Ukraińcy uciekający z Kijowa / Fot. PAP/EPA/Roman Pilipey. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • Wielka Brytania to kolejny kraj po Polsce, który przyjmie ukraińskich uchodźców pod dachy prywatne.
  • Do Polski wjechało już ponad 2 miliony Ukraińców uciekających przed wojną.
  • Wielka Brytania już przygotowała szeroki plan pomocy i wsparcia dla uchodźców z Ukrainy.
  • Zobacz także: Ukraina. Nie żyje kolejny wysoki rangą rosyjski dowódca

Wielka Brytania przyjmie uchodźców z Ukrainy do prywatnych domów. Są takie deklaracje obywateli brytyjskich. Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii przygotowało już szczegółowy program pomocy dla uchodźców z Ukrainy.

Ponad 100 tys. rodzin w Wielkiej Brytanii zadeklarowało gotowość przyjęcia uchodźców pod własny dach. To dobrze, iż „polski model” wsparcia cudzoziemców przyjmują inne kraje. Choćby Wielka Brytania przygotowała bardzo szczegółowy program przyjęcia uchodźców

– poinformował w rozmowie z Bartłomiejem Graczakiem w Programie 3 Polskiego Radia Paweł Szefernaker..

Jesteśmy w kontakcie bilateralnym z Wielką Brytanią. Ponad 100 tys. rodzin w Wielkiej Brytanii zadeklarowało gotowość przyjęcia uchodźców, pod własny dach. To pokazuje, że pewnego rodzaju model Polski, który jako naród wspólnie wypracowali, w tej chwili ma także zastosowanie w innych państwach

– stwierdził w PR3 wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.

Rząd nie zgadza się na przymusową relokację uchodźców z Ukrainy w Europie. Polska prowadzi rozmowy z władzami innych państw w celu umożliwienia uchodźcom dobrowolnego wyjazdu z naszego kraju

– powiedział najnowszym wywiadzie Szefernaker.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com