Prokuratorzy chcą, by Aleksander Bobikin i Aleksander Iwanow zostali skazani na 12 lat więzienia, w związku ze złamaniem prawa wojennego. Z kolei obrońca oskarżonych wskazywał, że powinno otrzymać mniejszą karę, ponieważ po pierwsze wykonywali rozkazy dowódcy, a po drugie wyrazili skruchę.
W trakcie procesu oskarżeni przyznali, że są żołnierzami jednostki artyleryjskiej, która ostrzeliwała obiekty w obwodzie charkowskim. Pociski spadły między innymi na placówkę edukacyjną w mieście Dergacze. Wystrzelono je z terytorium Rosji.
Bobikin i Iwanow zostali ujęci, kiedy razem ze swoją jednostką przekroczyli granicę Ukrainy i kontynuowali ostrzał.
Jestem całkowicie winny zbrodni, o którą zostałem oskarżony. Ostrzeliwaliśmy Ukrainę z Rosji
– powiedział na rozprawie Aleksander Bobikin.
Żałuję i proszę o skrócenie kary
– stwierdził z kolei Aleksander Iwanow, prosząc sąd o mniejszy wyrok.
Wyrok w sprawie dwóch żołnierzy ma zapaść 31 maja.
Chcę, żeby Polska była nowoczesnym, cywilizowanym państwem, które wywiązuje się ze swoich podstawowych obowiązków. Najważniejszym z nich jest ochrona życia polskich obywateli, zwłaszcza tych bezbronnych
– cytuje Agnieszka Borkiewicz zachęcając posłów do blokady ustawy.
📣Zachęcam do PODPISANIA SIĘ pod petycją📣✍️ “Chcę, żeby Polska była nowoczesnym, cywilizowanym państwem, które wywiązuje się ze swoich podstawowych obowiązków. Najważniejszym z nich jest ochrona życia polskich obywateli, zwłaszcza tych bezbronnych.”https://t.co/rD6m4fhG2V
Niedługo w Sejmie ma odbyć się pierwsze czytanie ustawy “Legalna aborcja bez kompromisów”, która bardzo mocno ma zmienić polskie prawo aborcyjne. Jej autorzy w jawny sposób uderzają w fundamentalne wartości ludzkiego życia oraz w dorobek chrześcijańskiej cywilizacji.
Z tej okazji powstała specjalna petycja, która ma niejako zmusić posłów do refleksji na polską Konstytucją oraz obroną ludzkiego życia. Zauważono również, że projekt ustawy uderza w w prawa kobiet oraz dyskryminuje pewną część społeczeństwa.
Proponowany projekt jest niezgodny z Konstytucją RP. Zawiera zapisy sprzeczne z wyrokami Trybunału Konstytucyjnego z lat 1997 oraz 2020 dotyczącymi aborcji z przyczyn tzw. „społecznych” oraz aborcji eugenicznej. Stoi w sprzeczności także z art. 38 Konstytucji, który stanowi iż „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”. Narusza również pkt. 2 art. 32, mówiący, iż „Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny”. Autorzy „Legalnej aborcji…” chcą dyskryminować określoną grupę społeczną (dzieci nienarodzone) ze względu na wiek lub chorobę
– argumentują autorzy petycji.
Elementarne prawa człowieka nie podlegają dyskusji. Oczekuję więc, że aborcyjny projekt zostanie odrzucony w pierwszym czytaniu. Chcę, żeby Polska była nowoczesnym, cywilizowanym państwem, które wywiązuje się ze swoich podstawowych obowiązków. Najważniejszym z nich jest ochrona życia polskich obywateli, zwłaszcza tych bezbronnych. Ze swojej strony będę szeroko informować moich bliskich i znajomych, który poseł opowiedział się za zabijaniem dzieci, aby już nikt nigdy na tego posła nie zagłosował
Zdjęcie ilustracyjne / Fot. PAP/Artur Reszko Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030
Jak poinformowała rzecznik Straży Granicznej sierż. Anna Michalska w okolicach placówki w Narewce doszło do brutalnego pobicia imigrantów.
Białoruskie służby pobiły w nocy 18 maja kilku obywateli Kuby, którzy koczowali na granicy z Polską,
Nasi funkcjonariusze, którzy byli świadkami zdarzenia, udokumentowali zdarzenia na nagraniach.
Imigranci otrzymali również pomoc od polskich funkcjonariuszy, lecz nie chcieli oni złożyć wniosku o azyl w naszym kraju.
Rzecznik Straży Granicznej sierż. Anna Michalska przekazała w rozmowie z portalem tvp.info, że 18 maja doszło do brutalnego pobicia imigrantów przez białoruskie służby.
Siedmioro dorosłych obywateli Kuby (pięciu mężczyzn, i dwie kobiety) zostało brutalnie potraktowanych przez służby białoruskie. Świadkami tego zdarzenia byli funkcjonariusze Straży Granicznej i żołnierze Wojska Polskiego, którzy udzielali pomocy cudzoziemcom
– przekazała sierż. Anna Michalska.
Wstrząsające nagrania z granicy. Wiele zła widziałem, ale tu jest kumulacja. Właśnie w ręce takich ludzi z BY @Straz_Graniczna wpycha cudzoziemców. Na filmie widać, jak zbiry Łukaszenki traktują uchodźców, migrantów. Do wideo dotarł Człowiek Lasu. Mówi, że to sprzed kilku dni. pic.twitter.com/bCxT6m7AoR
Ponadto, pobici imigranci zostali przyjęci jeszcze tej samej nocy przez polskich funkcjonariuszy z placówki SG w Narewce. Tam pierwszej pomocy udzielili ratownicy medyczni. Imigranci nie wymagali jednak hospitalizacji.
Na szczęście opatrywane osoby nie odniosły żadnych ciężkich obrażeń, nie wymagały hospitalizacji ani opieki ambulatoryjnej
Wyjaśniła, że cudzoziemcy zostali poinformowani o możliwości składania wniosku o ochronę międzynarodową w Polsce; mimo tego nie deklarowali chęci ubiegania się o nią w naszym kraju. Zgodnie z obowiązującymi przepisami zostali poinformowani o obowiązku opuszczenia terytorium Polski.
Komendant Główny Straży Granicznej i Komendant Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej zażądali wyjaśnienia całej sytuacji. Wysłali pisma do swoich białoruskich odpowiedników. Strona białoruska odpowiedziała, że bada i wyjaśnia okoliczności zdarzenia.
W sprawie nagrania, na którym widać służby białoruskie brutalnie traktujące cudzoziemców, Komendant Główny SG oraz Komendant Podlaskiego OSG zażądali wyjaśnień od swoich odpowiedników po stronie🇧🇾. Strona🇧🇾odpisała,że bada okoliczności zdarzenia. Czekamy na dalsze wyjaśnienia.
Z jednej strony jest to przestrzeń do dzielenia się, jak sama nazwa wskazuje, ale chodzi przede wszystkim o współpracę. Wszyscy mamy wspólny cel, żeby mieć gdzie mieszkać, żeby nasza planeta miała się jak najlepiej. Dzielenie się nadmiarem rzeczy, które mamy, jest najprostszą rzeczą, jaką możemy zrobić. Nic nas to nie kosztuje. Możemy oddać, zamiast wyrzucić, a zanim kupimy, skorzystać z czegoś, co ktoś już ma. I te rzeczy mogą krążyć
– poinformowała w rozmowie dla RMF FM Areta Szpura, inicjatorka Dzielni.
Edukacja ekologiczna oraz umacnianie sąsiedzkich więzi
Obiekt uruchomiony przy ulicy Berezyńskiej 27 będzie czynny przez pięć dni w tygodniu, od wtorku do piątku, w godzinach 17-20 oraz w soboty w godzinach 12-16.
Dzielnia będzie nie tylko miejscem współdzielenia, ale także ośrodkiem edukacji ekologicznej oraz przestrzenią, w której będą powstawały lokalne inicjatywy i wzmacniały się sąsiedzkie więzi
– wyjaśniła Karolina Zdrodowska z warszawskiego ratusza.
W przyszłości, obok Dzielni, mają powstać również kawiarenki naprawcze – miejsca, w których specjaliści, albo amatorzy, będą naprawiać rzeczy, które mogą jeszcze posłużyć innym, a których właścicielom nie opłaca się naprawiać. Planowane są też spotkania z pasjonatami, którzy będą się dzielić swoją wiedzą na temat uprawy roślin czy szydełkowania.
Oczywiście nie trzeba mieszkać na Saskiej Kępie, żeby tu przyjść i skorzystać z tego miejsca. Zachęcamy do przejrzenia szaf, do porządków i przyniesienia nam rzeczy. I oczywiście od razu skorzystania z tego, co tu jest, żeby nie wyjść z pustymi rękoma
– dodała Szpura.
Dzielnia powstała w ramach pilotażowego projektu “Podaj Dalej”, którego celem jest promocja filozofii zero waste i ekonomii współdzielenia.
Zdjęcie ilustracyjne / Fot. PAP/EPA/STRINGER. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030
Wolontariuszka Gitana Bentgsson za pośrednictwem Szwedzkiego Radio poinformowała o zaleceniach kierownictwa ośrodka Galaxen w Olofstroem.
Przebywającym w ośrodku Ukrainkom zalecono zasłaniać dekolt oraz zakazano ubierać krótkie spodenki.
Zdaniem wolontariuszki, Ukrainki mają ubierać się normalnie.
W tym samym ośrodku mieszkają również imigranci z Azji i Afryki.
Szwedzka rozgłośnia radiowa przekazała, że kierownik ośrodka Galaxen w Olofstroem ostrzegał Ukrainki przed tym jak się ubierają. Zakazał im zakładać “wyzywających” ubrań, odsłaniających m.in. dekolt, a także krótkich spodenek. Warto zauważyć, że w tym samym ośrodku przebywają również inni imigranci. Dlatego rygor wprowadzony przez kierownika ośrodka ma przeciwdziałać konfliktom.
Jedna z wolontariuszek Gitana Bengtsson, która nagłośniła sprawę, przekonuje, że Ukrainki nie ubierają się w wyzywający sposób.
Ukrainki ubierają się normalnie i nie mają wyzywającego wyglądu
– podkreśliła Gitana Bengtsson.
Z jej inicjatywy w ośrodku ma odbyć się spotkanie informacyjne na temat praw kobiet w Szwecji oraz możliwości zgłaszania przypadków nękania ze strony mężczyzn. Ukrainkom grożą m.in. napaści seksualne oraz molestowania. Z kolei szef ośrodka dla imigrantów odmówił komentarza dla mediów.
W dawnym centrum konferencyjnym Galaxen w Olofstroem przebywa obecnie ok. 200 uchodźców. Oprócz obywateli Ukrainy są tam również przedstawiciele państw Bliskiego Wschodu i Afryki.
W czwartek amerykańskie siły powietrzne wraz z japońskim wojskiem powietrznym przeprowadziły wspólne manewry nad Morzem Japońskim. Wzięło w nich udział łącznie osiem myśliwców tj. cztery F-16 ze Stanów Zjednoczonych oraz cztery F-15 należące do Japonii. Zdaniem Tokio ćwiczenia miały na celu potwierdzenie potencjału połączonych sił oraz dalsze umacnianie japońsko-amerykańskiego sojuszu.
Zostały one przeprowadzone kilka godzin po testach Korei Północnej, która wystrzeliła trzy pociski w kierunku Morza Japońskiego. Rakiety wylądowały w wodach poza granicami wyłącznej strefy ekonomicznej Japonii.
Jak komentuje agencja Associated Press, japońsko–amerykańskie ćwiczenia były odpowiedzią na niedawne rosyjsko–chińskie manewry w trakcie pobytu prezydenta USA Joego Bidena w Tokio.
Samoloty wojskowe Rosji i Chin zbliżyły się we wtorek do przestrzeni powietrznej Japonii w czasie szczytu strategicznego sojuszu Quad, który współtworzą Indie i Chiny. W odpowiedzi poderwano japońskie myśliwce.
Maria Cieszkowska ze Związku Polaków na Białorusi / Fot. PAP/Artur Reszko. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030
W najbliższym czasie w Białymstoku będą miały miejsce akcje solidarnościowe z polskimi działaczami na Białorusi.
Maria Cieszkowska ze Związku Polaków na Białorusi przekazała, że akcja ma związek z aresztem Andrzeja Poczobuta oraz Andżeliką Borys.
Poinformowała, że Borys został przedłużony areszt domowy, z kolei Poczobut do co najmniej 25 lipca będzie przebywał w areszcie.
Polskich działaczy zatrzymano za to, że promowali na Białorusi polską kulturę i historię.
Akcje solidarnościowe w Białymstoku odbywają się co miesiąc przy pomniku bł. ks. Jerzego Popiełuszki, przy którym stoją wielkoformatowe zdjęcia Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta. Akcję organizuje Związek Polaków na Białorusi i Podlaski Oddział Stowarzyszenia Wspólnota Polska.
Dziennikarz i członek zarządu głównego Związku Polaków na Białorusi, Andrzej Poczobut, od czternastu miesięcy przebywa w areszcie. Andżelika Borys opuściła go w marcu, rok po aresztowaniu, ale w areszcie domowym czeka na proces. Zarzuty dotyczą gloryfikowania nazizmu, za co grozi do 12 lat więzienia. Obrońcy praw człowieka uznają Andżelikę Borys i Andrzeja Poczobuta za więźniów politycznych.
Mimo tej pogody, jesteśmy w tym miejscu przy portretach Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta
– oznajmiła Maria Cieszkowska.
Mimo brzydkiej pogody przy pomniku zebrała się grupa ludzi z transparentem, biało-czerwono-białymi parasolami i koszulkami ze zdjęciami represjonowanych Polaków.
Ostatnio na całym świecie bardzo rzadko mówi się o Polakach uwięzionych za polskość. Sytuacja się zmieniła, dużo się wydarzyło na świecie, ale my nie możemy sobie pozwolić zapomnieć o nich, bo oni pokazali swoją mocną postawę, swoje męstwo. Oni nie narzekają na los
– przekazała przedstawicielka Związku Polaków na Białorusi.
Zaapelowała, aby nagłaśniać ich sprawę.
Osobiście dla mnie jest ten dzień wyjątkowo trudny, bo rok temu zostałam wywieziona (…) tu do Polski, bez powrotu do domu. Nie mogę się nie wzruszać
– wskazała.
Powiedziała, że rok przebiegł jej szybko, co miesiąc organizując akcje solidarności i walcząc o swoich kolegów.
Niestety, przez ten rok nic się nie zmieniło. Sytuacja się nie poprawia. Moi drodzy, musimy być mocni. Musimy, na ile jest to możliwe, walczyć
– zaznaczyła.
Mówiła, że wolność to bardzo cenne słowo, gdy porównuje je do tego, co przeżyła.
Wielu z nas jest tutaj w Polsce, nie w domu rodzinnym, ale nie w więzieniu. Z własnego doświadczenia wiem, jakie tam jest życie, w więzieniu, dlatego zachęcam was wszystkich do solidarności, nagłaśniania, modlitwy, napisania listów do wszystkich więźniów politycznych
– zaapelowała Cieszkowska.
Maria Cieszkowska mówiła, że Andżelika Borys przebywa obecnie w areszcie domowym i na ile to możliwe naprawia swoje zdrowie. Andrzej Poczobut ma przedłużony areszt do 25 lipca.
Andżelika Borys została zatrzymana w Grodnie 23 marca ubiegłego roku, najpierw za organizację imprezy kulturalnej Grodzieńskie Kaziuki, którą władze uznały za nielegalną. Została skazana na 15 dni aresztu, ale dodatkowo zarzucono jej podżeganie do nienawiści narodowej i religijnej oraz siania niezgody na tle narodowym, religijnym i językowym.
Dwa dni później, 25 marca, zatrzymany został Andrzej Poczobut oraz działacze Związku Polaków na Białorusi, Irena Biernacka i Maria Cieszkowska. W marcu została zatrzymana także inna działacz Anna Paniszewa. Trzy działaczki z regionalnych oddziałów Związku Polaków na Białorusi wyszły z aresztu w połowie ubiegłego roku i zmuszone zostały do wyjazdu.
Premier Estonii Kaja Kallas / Fot. PAP/EPA/Bjoern Larsson Rosvall. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030
Premier Estonii Kaja Kallas podkreśliła, że Ukraina nie może negocjować z Moskwą będąc w defensywie.
Zauważyła, że Europa i świat musi dobrze poprowadzić negocjacje, aby traktat pokojowy był faktycznie gwarantem bezpieczeństwa.
Jej zdaniem, nie można pozwolić na ustępstwa wobec Rosji, które pobudzą ją do dalszej eskalacji konfliktu.
Ukraina musi być w stanie negocjować z Rosją z pozycji siły, aby nie zachęcać Moskwy do dalszych agresywnych działań
– stwierdziła w Sztokholmie Kaja Kallas.
Podkreśliła, że społeczność międzynarodowa musi uniknąć tzw. złego pokoju, który wcześniej, czy później doprowadzi do kolejnego konfliktu.
Źle wynegocjowany pokój dla Ukrainy oznaczałby zły pokój dla nas wszystkich
– oceniła premier Estonii.
Według niej poddanie się Putinowi jest o wiele bardziej niebezpieczne niż prowokowanie go.
Wszystkie te pozornie małe ustępstwa na rzecz agresora prowadzą do wielkich wojen. Popełniliśmy ten błąd już trzy razy
– zauważyła.
Włochy i Węgry naciskają na negocjacje pokojowe
W środę Włochy i Węgry wezwały Ukrainę do zawarcia rozejmu. Chcą też, żeby priorytetem Unii Europejskiej przed przyszłotygodniowym szczytem było podjęcie rozmów pokojowych z Rosją. Stanowisko Rzymu i Budapesztu stoi w sprzeczności z nastawieniem innych państw członkowskich UE, w tym Polski, które chcą twardszej polityki wobec Moskwy w związku z jej inwazją na Ukrainę.
Włoski plan pokojowy zakłada wstępne zorganizowanie zawieszenia broni na Ukrainie przy udziale ONZ, UE i OBWE, a także traktat o terytoriach spornych oraz ogólne wielostronne porozumienie w sprawie gwarancji bezpieczeństwa w Europie.
Rzecznik rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych Maria Zacharowa oświadczyła, że propozycja Włoch jest nierealistyczna. Zaznaczyła, że Europa nie może dozbrajać Ukrainy i domagać się rozmów pokojowych.
Nie można jedną ręką dostarczać Ukrainie broni, a drugą wymyślać plany pokojowego rozwiązania sytuacji
– stwierdziła rzecznik rosyjskiej dyplomacji.
Jeśli myślą, że Federacja Rosyjska wykorzysta jakikolwiek zachodni plan, to niewiele zrozumieli
– podkreśliła Maria Zacharowa.
Z kolei szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba ocenił, że Rosja zgodzi się na zawieszenie broni tylko wtedy, gdy będzie o krok od porażki.
W środę Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii opublikował sondaż, z którego wynika, że tylko 10 proc. Ukraińców jest gotowych na ustępstwa terytorialne w zamian za pokój.
Wojna na Ukrainie w swojej nowej fazie weszła już w czwarty miesiąc. Rosyjscy najeźdźcy skupili większość sił na kampanii w Donbasie.
Ukraińcy utrzymują znaczną część pozycji obronnych w Donbasie, ale kolejne niepokojące informacje napływają z frontu ługańskiego. Szef władz obwodu Serhij Hadaj przekazał, że 95 proc. terytorium obwodu ługańskiego, zostało opanowane przez wojska rosyjskie, a sytuacja w całym Donbasie jest wyjątkowo zła.
Rosjanie blokują ukraińskie porty
Wiceminister spraw zagranicznych wyjaśnił w programie “Sendo sprawy” w Radiu Plus jaką wiedzę posiada Polska o obecnej sytuacji gospodarczej na Ukrainie. Wyjaśnił również, że Ukraińcy zmagają się z rosyjską blokadą portów oraz brakiem eksportu zbóż do m.in. państw afrykańskich.
Masa rosyjskiego sprzętu, wojska tej stali i ognia jest tam rzeczywiście bardzo duża. Ukraińcy bronią się dzielnie, także i przy wsparciu świata zachodniego. Są też takie miejsca, gdzie Rosjanom rzeczywiście udało się posunąć nieco naprzód, z całą pewnością będą chcieli okrążyć siły ukraińskie z różnych stron po to, aby ewentualnie w takim kotle starać się tę operację dalej prowadzić
W dalszej części rozmowy poruszono m.in. temat problemów Ukrainy z eksportem zboża. Ukraińskie porty na Morzu Czarnym zostały bowiem zablokowane już na początku rosyjskiej inwazji 24 lutego, uniemożliwiając Ukrainie wyeksportowanie ponad 20 milionów ton metrycznych zbóż.
To celowe rosyjskie działania pogłębia światowy kryzys żywnościowy, ponieważ według ING Economics Ukraina odpowiada za 12 proc. światowego eksportu pszenicy i 17 proc. światowego eksportu kukurydzy. To także największy na świecie eksporter oleju słonecznikowego.
Marcin Przydacz mówił w związku z tym o potrzebie pomocy Ukrainie w wyeksportowaniu jej zboża.
Mówimy tu o milionach ton. Powinno to spoczywać także na barkach Komisji Europejskiej. Nie będziemy jednak czekać na Brukselę. Jeśli nie przygotujemy się już dziś, nie wiadomo kiedy KE podejmie odpowiednie kroki. Są już rozmowy ze stroną Ukraińską, nasza granica jest przygotowywana na jeszcze większe ilości zboża. Mówimy o milionach ton zboża, które musi dotrzeć do Afryki po to, żeby ta Afryka nie była głodna. Najważniejsza jest kwestia dostosowania taboru
– stwierdził Marcin Przydacz.
Rosja jest zainteresowana tym, żeby ukraińskie i rosyjskie zboże nie docierało do tych, którzy go potrzebują, żeby rozpalić kolejne konflikty, problemy, w innej części świata. Jesteśmy w kontakcie z Amerykanami żeby udrożnić te kanały. Ważne, żeby nie dopuścić do problemów w Afryce Północnej, Środkowej bo to spowoduje także możliwą migrację
Jak informuje agencja Reuters, Ankara planuje otworzyć korytarz dla ukraińskich produktów, które trafić przez Turcję do docelowych rynków. W tej sprawie podjęto negocjacje z Rosją i Ukrainą.
Warto przypomnieć, że ukraińskie porty na Morzu Czarnym nadal są zablokowane przez rosyjskie wojska okupacyjne. W silosach znajduje się ponad 20 mln ton zbóż przeznaczonych na eksport.
Przed inwazją, Ukraina eksportowała 4,5 mln ton produktów rolnych miesięcznie. Ukraiński rynek odpowiada również za 12 proc. światowej produkcji pszenicy, 15 proc kukurydzy, a także połowę międzynarodowej produkcji oleju słonecznikowego.