/ nczas.com

Trwa proces Justyny Wydrzyńskiej – działaczki Aborcyjnego Dream Teamu, oskarżonej o pomocnictwo w aborcji farmakologicznej. Kolejna rozprawa miała miejsce w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga. Na rozprawę ponownie nie stawili się świadkowie – kobieta, która otrzymała od Justyny Wydrzyńskiej środki poronne oraz ojciec jej dziecka. Sąd nałożył na świadków karę pieniężną za niestawiennictwo. W rozprawie uczestniczył przedstawiciel Instytutu Ordo Iuris, który dołączył do postępowania jako organizacja społeczna. Wcześniej Instytut złożył w sądzie opinię, w której przypomina, że ochrona życia nienarodzonych dzieci jest uzasadniona normami wynikającymi z Konstytucji, prawa międzynarodowego i orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego.

PRZECZYTAJ OPINIĘ – LINK

Justyna Wydrzyńska jest oskarżona o przestępstwo z art. 152§2 Kodeksu karnego. Przepis ten penalizuje udzielanie pomocy w przeprowadzeniu aborcji z naruszeniem przepisów ustawy. Grozi za to kara do 3 lat pozbawienia wolności. Aktywistkę oskarżono również o przechowywanie produktów leczniczych w celu wprowadzenia ich do obrotu bez pozwolenia. Stanowi to naruszenie art. 124 Prawa farmaceutycznego. Justyna Wydrzyńska nie przyznała się do popełnienia tych przestępstw, tłumacząc, że przekazała kobiecie tabletki, kierując się emocjami i współczuciem.

Dziś miała miejsce trzecia rozprawa w tej sprawie. Pierwsza odbyła się 9 kwietnia 2022 r. Przed drugą rozprawą, która odbyła się 14 lipca, Instytut Ordo Iuris złożył w sądzie opinię, w której wskazał, że żaden wiążący akt prawa międzynarodowego nie nakłada na Polskę obowiązku dopuszczenia aborcji i że nie istnieje żadne prawo do aborcji, a aborcja nie jest prawem człowieka. Także Konstytucja RP zapewnia każdemu prawo do ochrony życia, co potwierdza Trybunał Konstytucyjny w swoich orzeczeniach, w tym ostatnim, z 22 października 2022 r. TK stwierdził tam niezgodność z Konstytucją przesłanki eugenicznej. Wcześniej, w 1997 roku, Trybunał orzekł o niekonstytucyjności przesłanki aborcji z powodu ciężkich warunków życiowych lub trudnej sytuacji osobistej, czyli de facto na życzenie.

Dziś w sądzie ponownie nie stawili się jedyni świadkowie w tej sprawie – kobieta, której Justyna Wydrzyńska przekazała środki poronne, oraz ojciec jej dziecka, który zgłosił sprawę do prokuratury. Sąd nałożył na nich kary pieniężne, które jednak mogą z zostać uchylone, jeśli usprawiedliwią swoje niestawiennictwo.

Podczas rozprawy, na wniosek prokuratora odtworzono nagrania dwóch wypowiedzi Justyny Wydrzyńskiej, zarejestrowane po rozpoczęciu procesu. Nagrania świadczą o tym, jaki oskarżona ma stosunek do popełnionego czynu. Twierdzi ona, że nie niczego nie żałuje, a proces uważa za polityczny. Zachowanie po popełnieniu przestępstwa jest jedną z zasadniczych przesłanek, które sąd musi – zgodnie z art. 53 §2 Kodeksu karnego – uwzględnić, określając wymiar kary. Z nagrań wynika też, że oskarżona w żaden sposób nie zaprzestała ani nie ograniczyła swojej „działalności aktywistycznej”. Justyna Wydrzyńska w złożonych dodatkowych wyjaśnieniach powiedziała, że to co robi jest dobre. Oświadczyła jednak, że na okoliczności związane z jej „działalnością aktywistyczną” odmawia składania wyjaśnień (jako oskarżona ma do tego ma prawo).

Postępowanie zostało odroczone ze względu na konieczność przesłuchania świadków uzupełnienia materiału dowodowego. Kolejne rozprawy mają się odbyć 11 stycznia 2022 r. o godzinie 9:30 oraz 6 lutego 2023 r., również o 9:30.

Elon Musk

Elon Musk / Fot. Twitter

  • Elon Musk który od początku wojny na Ukrainie udostępniał sieć satelitów Starlink, chce teraz rekompensaty finansowej.
  • Przypomnijmy, że Starlinki mocno przyczyniły się do odporu rosyjskich wojsk dzięki dobrej komunikacji w ukraińskiej armii.
  • Teraz sam Musk domaga się jednak opłaty za sieć satelitów.
  • Ponadto najbogatszy człowiek na świecie, stwierdził że ma to być odpowiedź na zalecenie Andrija Melnyka.
  • Panowie pokłócili się jakiś czas temu o bezprawne referenda we na okupowanych przez Rosjan terenach.
  • Zobacz także: Nowa rządowa aplikacja na telefon? Chodzi o energetykę

Firma Elona Muska SpaceX odmówiła Pentagonowi finansowania usług Starlink na Ukrainie

– podaje portal Ukraińska Prawda.

Na samym początku wojny na Ukrainie Elon Musk ogłosił, że jego firma włączy Starlink, co da możliwość Ukrainie na utrzymanie łączności na froncie. Za pomocą tej usługi z siecią mogli łączyć się obywatele Ukrainy i przede wszystkim ukraińskie siły zbrojne.

Teraz jednak amerykański miliarder zmienił zdanie. Koszty dalszego utrzymania łączności ma przejąć na siebie Departament Obrony Stanów Zjednoczonych. Mowa o kwocie kilkuset milionów dolarów w skali roku.

Po prostu podążamy za jego zaleceniem

– napisał Elon Musk odnosząc się do słów Andrija Melnyka.

Czytaj więcej: Polska zakończyła negocjacje ws. koreańskiej artylerii rakietowej

Czym jest Starlink?

Starlink to telekomunikacyjny system satelitarny budowany przez amerykańską firmę SpaceX, której właścicielem jest Elon Musk. System ma docelowo składać się z około 12 tys. satelitów umieszczonych na tzw. niskiej orbicie okołoziemskiej na trzech wysokościach.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

tysol.pl, interia.pl, twitter.com

Adam Niedzielski

Adam Niedzielski chce zapewnić opiekę medyczną Ukraińcom. / fot. PAP/Marcin Obara Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

16 października rozpocznie się w Berlinie World Health Summit – coroczna międzynarodowa konferencja, będąca jednym z wiodących światowych wydarzeń dotyczących zdrowia. Wśród kluczowych tematów tegorocznego szczytu znajdzie się „architektura na wypadek pandemii”, gdzie m.in. dyskutowana będzie waga traktatu pandemicznego WHO jako kluczowego narzędzia do przeciwdziałania negatywnym skutkom kolejnych pandemii. Sytuacja jest o tyle niepokojąca, że World Health Summit od lat spotyka się z zarzutami m.in. sprzyjania raczej partykularnym interesom niż stawiania realnej diagnozy problemów i troski o ochronę zdrowia rozumianego jako prawo człowieka – pisze Anna Kubacka z Ordo Iuris.

Istnieje zatem wysokie prawdopodobieństwo, że kierunek jaki obierze debata podczas konferencji, a także ustalenia kuluarowe, mogą znacząco wpłynąć na ostateczny kształt traktatu i sposób jego procedowania. Mimo to, polskie Ministerstwo Zdrowia poinformowało Instytut Ordo Iuris, że żaden przedstawiciel resortu zdrowia nie weźmie udziału w konferencji.

Polska w kontekście prac nad tzw. traktatem pandemicznym WHO

Program szczytu w Berlinie wskazuje, że wydarzenie to może mieć duże znaczenie, jeśli chodzi o przebieg dalszych prac nad traktatem pandemicznym. Mimo to, Ministerstwo Zdrowia zachowuje bierność w tej sprawie. Niestety wpisuje się ona w dotychczasowy zakres zaangażowania strony polskiej w kwestię traktatu. Do 15 września państwa członkowskie miały możliwość przedstawienia swoich opinii na temat projektu traktatu. Polska nie przekazała swojego stanowiska, zadowalając się przesłaniem uwag przez unijnego negocjatora, który uprawniony był do wypowiadania się w imieniu wszystkich państw członkowskich UE, w tym Polski. Uwagi ze strony Polski, które miały być uwzględnione w stanowisku unijnego negocjatora, zostały przekazane wyłącznie ustnie i ograniczały się do wskazania, że „przyszły traktat powinien być skoncentrowany na jego głównym celu, być zwięzły, operacyjny i możliwy do implementacji”.

Ministerstwo Zdrowia przekonuje, że traktat pandemiczny jest dopiero na etapie konceptu, a jego aktualny tekst nie zawiera jeszcze żadnych konkretnych postanowień i żadne jego elementy nie mają charakteru ostatecznego. W skład dokumentu roboczego wchodzą za to „postulaty i oczekiwania państw członkowskich WHO pod adresem przyszłego traktatu”. Powstaje pytanie, czy przypadkiem strona polska właśnie nie przesypia etapu, na którym powinno się zastrzec nie tylko wskazania, co merytorycznie – zdaniem Polski – powinno wybrzmieć w traktacie, ale też, przede wszystkim, co nie powinno się w nim znaleźć. To właśnie ten moment niezobowiązujących konsultacji, podczas których wybrzmiewają „oczekiwania” i „potrzeby” jest decydujący dla dalszego kierunku prac nad dokumentami międzynarodowymi – trudno zatem zrozumieć bierne stanowisko Polski, która wydaje się czekać na „konkrety”, które – gdy już wybrzmią – mogą okazać się nie do podważenia, z dawna ustalone, a stworzenie koalicji państw sprzeciwiających się już sprecyzowanym postanowieniom może być znacznie trudniejsze (jeśli nie niemożliwe), gdy poszczególne państwa dojdą do własnych zakulisowych porozumień i będą nimi związane. Ministerstwo uspokaja, że „możliwość zgłaszania postulatów dotyczących wykreśleń i skracania tekstu spodziewana jest na dalszym etapie prac”. Wypowiedź ta zdaje się świadczyć o dużej dozie zaufania strony polskiej w stosunku do autorów traktatu, co potwierdza z resztą rezygnacja z udziału przedstawiciela Ministerstwa Zdrowia w World Health Summit, który stanowi doskonały grunt dla zakulisowych ustaleń i dyskusji.

Widoczne zaangażowanie UE

Zgoła odmienne podejście do prac nad traktatem pandemicznym WHO prezentuje Unia Europejska. Zaangażowanie Komisji Europejskiej i Rady jest widoczne, a organy Unii nie kryją entuzjazmu wobec projektowanego dokumentu wskazując, że proces negocjacyjny tego traktatu jest priorytetem dla Unii i jej państw członkowskich. Oczywiście, z samego faktu, że to Unia negocjuje traktat wynika jej większy udział w procedurze jego powstawania. Nie powinno to jednak wpływać na skoncentrowanie państw członkowskich na tym procesie. Szczególnie w kontekście tego traktatu jest to bardzo ważne, jako że jego istotą – oprócz kwestii mogących znacząco wpływać na niezależność i suwerenność państw, jest polityka zdrowotna, która wciąż (pomimo zakusów Unii wyrażonych w dokumentach Konferencji o Przyszłości Europy) pozostaje w obszarze kompetencji wspierających UE. Oznacza to, że państwa członkowskie samodzielnie kształtują i kierują tą polityką. Traktat wkraczający w te obszary powinien zatem powstawać przy aktywnym udziale wszystkich państw członkowskich i to przy założeniu, że państwa w ogóle dopuszczają możliwość reprezentowania ich w tej kwestii przez Unię (co również samo w sobie może rodzić problemy interpretacyjne właśnie w związku z ustalonym w traktatach podziałem kompetencji).

Rada Unii Europejskiej przedstawiła swoje stanowisko w sprawie globalnej współpracy wielostronnej w celu uzgodnienia działań na rzecz międzynarodowego traktatu pandemicznego w ramach WHO już wielokrotnie. Podczas 74. Sesji WHO (2021 r.), Rada UE przedstawiła stanowisko (w imieniu tych państw członkowskich UE, które są jednocześnie państwami zrzeszonymi w ramach WHO), w którym jednoznacznie wyraziła poparcie dla ustanowienia nowej umowy międzynarodowej o reagowaniu na zagrożenie pandemiczne. Od razu też wskazała sposób w jaki można włączyć UE do procesu negocjacji – decyzja określająca proceduralne aspekty negocjacji powinna zawierać odniesienia wyjaśniające, że „każdy organ międzyrządowy, powołany w celu opracowania i negocjowania konwencji, jest otwarty na udział regionalnych organizacji integracji gospodarczej”. Dzięki temu UE, jako regionalna organizacja integracji gospodarczej, mogła stać się poważnym graczem w procesie negocjacji traktatu.

Okazja do dalszej ofensywy ideologicznej

Sformułowane następnie przez Radę UE wytyczne dotyczące negocjacji traktatu pandemicznego (luty 2022 r.)[7], jasno wskazują na cele jakie Unia chciałaby osiągnąć w drodze nowego traktatu. W dokumencie czytamy, że „zobowiązania merytoryczne powinny być sformułowane, w tym w preambule umowy pandemicznej, poprzez szereg ogólnych celów i zasad” takich jak m.in. prawo do korzystania z „najwyższego osiągalnego poziomu zdrowia”, solidarność międzynarodowa, sprawiedliwy dostęp do opieki medycznej, „umożliwienie społeczeństwu dostępu, korzystania i zrozumienia zweryfikowanych i aktualnych informacji”, „powiązanie między zdrowiem a prawami człowieka, w tym zdrowiem seksualnym i reprodukcyjnym” oraz „centralne miejsce WHO i rola współpracy wielostronnej w globalne zarządzanie zdrowiem”.

Oprócz podnoszonego już wielokrotnie zagrożenia jakie niesie dążenie do umożliwienia WHO i „współpracy wielostronnej” faktycznego „globalnego zarządzania zdrowiem” (czyli de facto przekazanie tej władzy w ręce organizacji ponadnarodowych) warto zwrócić uwagę na pozostałe, niemniej groźne cele jakie nowy traktat ma pomóc osiągnąć. Nieograniczone prawo do korzystania z „najwyższego osiągalnego poziomu zdrowia”, to nic innego jak nałożenie na sygnatariuszy traktatu obowiązku otwarcia dostępu do aborcji, eutanazji, in vitro i wielu innych kontrowersyjnych lub budzących wątpliwości moralne i etyczne procedur medycznych. „Sprawiedliwy dostęp do opieki medycznej”, odczytywany w kontekście dotychczas publikowanych dokumentów unijnych, strategii i polityk, umieszczony nie przez przypadek tuż obok „nieograniczonego dostępu”, oznaczać może pozbawienie państw-stron traktatu możliwości wprowadzenia jakichkolwiek ograniczeń w dostępie do usług i procedur medycznych. Skutkować może to np. brakiem możliwości odmowy wykonania aborcji u nieletniej czy koniecznością umożliwienia korzystania z procedury zapłodnienia metodą in vitro parom jednopłciowym. Unia próbuje tez wykorzystać nowy traktat do wprowadzenia po raz pierwszy do wiążącego dokumentu międzynarodowego pojęcia „praw reprodukcyjnych i seksualnych”. Określenie to do tej pory nie doczekało się wiążącej definicji i funkcjonuje w obszarze „soft law”, próbując nadawać bardziej formalny i prawny kontekst aborcji na życzenie, wulgarnej edukacji seksualnej i innym postulatom budzącym kontrowersje, gdy mówi się o nich wprost. Wprowadzenie „praw seksualnych” do wiążącego dokumentu prawa międzynarodowego stanowić będzie znaczące przesunięcie dotychczas funkcjonujących granic prawnych i zwycięstwo frakcji postępowo-liberalnej w wieloletniej batalii o język i prawną ochronę życia.

Stosunkowo nowy jest natomiast postulat „umożliwienia społeczeństwu dostępu, korzystania i zrozumienia zweryfikowanych i aktualnych informacji”. Sygnały o próbach walki z dezinformacją w sieci oraz fake newsami już od pewnego czasu płyną z Unii, m.in. wybrzmiewając w planach KE, która co pewien czas przedstawia nowe propozycje ich zwalczania. O ile sam pomysł walki zapobiegania rozpowszechnianiu nieprawdziwych wiadomości zasługuje na uznanie, o tyle kierunek jaki UE chce obrać – a przedstawiła go podczas Konferencji o Przyszłości Europy, jest bardzo niepokojący, bowiem zmierza ku cenzurze i zawłaszczeniu przestrzeni internetowej i medialnej do celów propagandowych i przedstawiania jedynie jednostronnego spojrzenia. Sformułowanie przyjęte w omawianych wytycznych („umożliwienie społeczeństwu dostępu, korzystania i zrozumienia zweryfikowanych i aktualnych informacji”) zdaje się potwierdzać przyjęty już kierunek.

Czekamy na ruch Polski

Zaangażowanie UE w prace nad traktatem pandemicznym jest bardzo duże. Unia od początku z entuzjazmem odnosiła się do tego projektu, co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że dostrzega w nim szansę nie tylko na zwiększenie swoich kompetencji (do czego od lat konsekwentnie i z powodzeniem dąży), ale także możliwość prawnego usankcjonowania kwestii ideologicznych, które jak do tej pory na forum unijnym blokowały niektóre państwa członkowskie.

Mając to na uwadze, Polska powinna się aktywnie włączyć w prace związane z traktatem, tak, aby mieć wpływ na jego kształt a także czas i możliwości zablokowania postanowień o charakterze ideologicznym i sprzecznym z polską Konstytucją, które niewątpliwie w projekcie traktatu się znajdą.

Anna Kubacka – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

szczepionka

szczepionka / Fot. unsplash.com/Mika Baumeister

  • Warszawski sąd administracyjny nie jest zadowolony z uzyskanych odpowiedzi ministerstwa zdrowia.
  • W prawomocnym wyroku, sędzia domaga się, aby resort odpowiedział wystarczająco na wszystkie zadane wcześniej pytania.
  • Dotyczą one m.in. bezpieczeństwa szczepionek na COVID-19, a także czy koncerny farmaceutyczne brały odpowiedzialność za skutki uboczne.
  • W wyroku podkreślono, że wszystkie instytucje publiczne muszą działać w sposób otwarty i transparentny.
  • Zobacz także: Zakłady Azotowe “Puławy” wznawiają produkcję nawozów po prawie dwóch miesiącach przerwy

Wojewódzki sąd administracyjnego w Warszawie orzekł prawomocnie, że minister zdrowia Adam Niedzielski musi odpowiedzieć na wszystkie pytania odnośnie bezpieczeństwa szczepionek przeciwko COVID-19. Podkreślono, że informacja o szczepionkach jest jest publiczna i wymaga pełnych wyjaśnień. Ministerstwo ma też obowiązek podać dane i funkcje urzędników wchodzących w skład zespołu, który opiniował i zatwierdził szczepionki.

Ministerstwo zdrowia odpowiedziało tylko na część pytań. Sąd orzekł, że przedstawiciele resortu powinni przesłać odpowiedzi na wszystkie, m.in. czy firmy farmaceutyczne zostały zwolnione od odpowiedzialności za ewentualne powikłania poszczepienne.

W odpowiedzi na to pytanie ministerstwo uznało, że nie ma kompetencji, aby wypowiadać się w zakresie odpowiedzialności. Niedzielski nie odpowiedział również, czy lekarze byli szkoleni w sprawie szczepień i kto te szkolenia ewentualnie wspierał.

Nie udzielono również odpowiedzi na temat bezpieczeństwa szczepionek przeciwko koronawirusowi oraz zignorowano prośbę o podanie imion, nazwisk i funkcji publicznych osób wchodzących w skład zespołu, który opiniował te szczepionki i ocenił jako bezpieczne dla społeczeństwa.

Czytaj więcej:Drewno opałowe bez VAT” – nowy projekt Konfederacji

Transparentoność organów publicznych

Sąd nie tylko zobowiązał ministerstwo zdrowia do udzielenia odpowiedzi, ale uzasadnił, że rzetelność działania organów demokratycznego państwa przejawia się w zapewnianiu obywatelom prawa do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej, łączącego się z powszechnie aprobowaną w państwach demokratycznych zasadą otwartego rządu. Wskazano, że chodzi o transparentność organów publicznych oraz przejrzystości ich działań.

Wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej może być objęte pytanie o określone fakty czy o stan określonych zjawisk na dzień udzielenia odpowiedzi. A fakt to jest każda czynność i każde zachowanie organu wykonującego zadania publiczne.

Źródłem informacji nie będą wyłącznie dokumenty. W wielu sytuacjach źródłem może okazać się wypowiedź osoby wchodzącej w skład organów władzy ustawodawczej lub wykonawczej, również ta nieutrwalona w oficjalnej formie, a pochodząca z konferencji prasowej lub innego spotkania, na którym dana osoba reprezentowała określony podmiot. Oznacza to, że przy udostępnianiu informacji należy uwzględniać zarówno formalne, jak i nieformalne źródła tej informacji. Za takim rozumieniem przemawia zasada jawności i transparentności życia publicznego.

Jeśli minister zdrowia stwierdzi, że żądanych informacji nie posiada, musi to udowodnić. Inaczej będzie pozostawał w stanie bezczynności. Okazuje się, że minister już odpowiedział, ale znów tylko na część pytań.

Wykonując zobowiązanie sądu, Minister Zdrowia, udostępnił częściowo żądane informacje, a w pozostałym zakresie odmówił ich udostępnienia. Rozstrzygnięcie nie zostało zaskarżone

– stwierdził Jarosław Rybarczyk z biura komunikacji ministerstwa zdrowia.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

rp.pl

MON Mariusz Błaszczak

MON Mariusz Błaszczak / Fot. PAP/Radek Pietruszka. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • W piątek w Brukseli odbywa się spotkanie tzw. Bukaresztańskiej Dziewiątki, do której zalicza się również Polska.
  • Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak przypomniał o trwającej wojnie hybrydowej na granicy polsko-białoruskiej.
  • Zaznaczył, że nadal trwa przerzucanie na polską stronę nielegalnych imigrantów, których celem jest ucieczka dalej na Zachód.
  • Zobacz także: UNICEF przekaże 100 mln zł na wsparcie ukraińskich dzieci w Polsce

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podczas rozmowy z przywódcami pozostałych państw zrzeszonych w tzw. Bukaresztańskiej Dziewiątce wskazywał na wciąż trwające próby białoruskiego reżimu destabilizacji sytuacji w Polsce. Chodzi o kryzys na granicy polsko-białoruskiej, który wybuchł latem ubiegłego roku.

Przypomniałem raz jeszcze dziś o zagrożeniach związanych z atakami z terytorium Białorusi zarówno na Ukrainę, jak i o atakach w wydaniu hybrydowym jakie miały miejsce na Polskę jesienią ubiegłego roku

– powiedział minister obrony narodowej.

Białoruskie służby zachęcają obcokrajowców z krajów Bliskiego Wschodu do przyjazdu do Białorusi, a następnie zmuszają ich do podejmowania prób nielegalnego przekraczania granicy.

Wciąż mamy do czynienia z próbą zmuszania ludzi, którzy są zaproszeni do złożenia wizyty na Białorusi, do tego, żeby nielegalnie przekraczali granicę. Nie ulega wątpliwości, że jest to metoda, która ma służyć destabilizacji Polski, a więc sądzę, że ten punkt widzenia jest ważny jeżeli chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa i został doceniony przez naszych sojuszników

– ocenił Mariusz Błaszczak.

Czytaj więcej: Abramowicz o projekcie ustawy o zamrożeniu cen prądu: Do poprawy

Zaproszenie dla amerykańskiego sekretarza obrony

Błaszczak przekazał również, że wystosował zaproszenie dla sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych Lloyda Austina. Szef MON chciałby przedyskutować ze swoim amerykańskim odpowiednikiem temat bezpieczeństwa na całej wschodniej flance Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Chciałbym jeszcze dodać, że pozycja Polski w Sojuszu Północnoatlantyckim wzrasta, jest silniejsza, czego dowodem jest fakt, który być może nie wybrzmiał, tak jak należy. Polski generał, a więc były przedstawiciel przy Sojuszu Północnoatlantyckim i Unii Europejskiej, generał Adamczak objął funkcję dyrektora generalnego w wojskowym sztabie NATO, a więc w kwaterze głównej Sojuszu Północnoatlantyckiego

– podkreślił wicepremier.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

dorzeczy.pl, 300polityka.pl

Prawicowe partie zawarły porozumienie ws. koalicji rzadowej

Prawicowy rząd koalicyjny w Szwecji / Fot. PAP/EPA/ Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • Po miesiącu oczekiwania, szwedzkie partie prawicowe zawarły porozumienie ws. utworzenia rządu.
  • Lider Umiarkowanej Partii Koalicyjnej Ulf Kristersson ma zostać przyszłym premierem Szwecji.
  • Koalicja rządowa jak się okazuje będzie jednak mniejszościowa, gdyż do UPK dołączą Liberałowie oraz Chrześcijańscy Demokraci.
  • Co najistotniejsze, zwycięska partia Szwedzkich Demokratów posiadająca najwięcej mandatów, będzie wyłącznie wspierać rząd.
  • Politycy tej partii otrzymają zgodnie z umową kilka stanowisk w kancelarii premiera, aby mieć kontrolę nad rządem.
  • Lider SD Jimmie Akesson zapowiedział m.in. walkę z nielegalną imigracją.
  • Zobacz także: Polski Holding Spożywczy otworzy własne sklepy?

Jak poinformował na konferencji prasowej kandydat na premiera Ulf Kristersson mniejszościowy rząd utworzą: liberalno-konserwatywna Umiarkowana Partia Koalicyjna, Chrześcijańscy Demokraci oraz Liberałowie.

Jesteśmy nowym oddechem w szwedzkiej polityce, to nie będą pasywne rządy

– poinformował prezes Umiarkowanej Partii Koalicyjnej Ulf Kristersson.

Polityk skrytykował w ten sposób osiem lat sprawowania władzy przez socjaldemokratów.

Szwedzcy Demokraci jednak poza rządem

W parlamencie trójpartyjny rząd wspierać mają posiadający najwięcej mandatów wśród prawicowych partii Szwedzcy Demokraci, których przedstawiciele otrzymają stanowiska w kancelarii premiera. Lider ugrupowania Jimmie Akesson zapowiedział politykę konkretnych działań. Ogłosił także zakończenie liberalnej polityki migracyjnej. 

Wychodzimy z założenia, że szwedzkie przepisy nie mogą być bardziej szczodre dla imigrantów niż w innych krajach Unii Europejskiej

– zaznaczył Jimmie Akesson.

Zapowiedział zmniejszenie liczby uchodźców kwotowych z 6 tys. rocznie do 900, wzrost liczby deportacji nielegalnie przebywających w Szwecji imigrantów, a także analizę możliwości wprowadzenia narodowego zakazu żebrania.

Walka z przestępczością

Inną zmianą mają być zdecydowane działania w walce z przestępczością. 

Wprowadzimy możliwość anonimowego składania zeznań, zlikwidujemy “rabat kar” dla młodych przestępców, jesteśmy otwarci na wynajmowanie miejsc w więzieniach w innych krajach

– dodał lider Szwedzkich Demokratów.

Liderka Chrześcijańskich Demokratów Ebba Busch obiecała szybkie rozpoczęcie inwestycji w budowę nowych bloków elektrowni jądrowych. W poprzednich latach za sprawą współrządzących Szwecją w latach 2014-2021 Zielonych przedwcześnie zamknięto cztery reaktory. W opinii Busch reforma klimatyczna nie powinna odbywać się kosztem przedsiębiorców oraz rodzin. Nowy rząd zapowiedział m.in. obniżenie cen paliw.

Czytaj więcej: Polska zakończyła negocjacje ws. koreańskiej artylerii rakietowej

Ograniczenie zysków ze szkół prywatnych

Przewodniczący Liberałów Johan Pehrson chce wzmocnienia szkół, w tym ograniczenia zysków szkół prowadzonych przez prywatne koncerny, które otrzymujących publiczne dotacje.

Kandydatura Kristerssona na premiera ma być głosowana w parlamencie w poniedziałek. Blok ugrupowań prawicowych ma niewielką większość, 176 głosów w 349-miejscowym parlamencie. Lewicowe i centrolewicowe ugrupowania otrzymały 173 mandaty.

Negocjacje w sprawie utworzenia nowego rządu po wyborach 11 września przeciągały się. Według mediów przyczyną były różnice programowe między Szwedzkimi Demokratami a Liberałami.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

dziennik.pl, twitter.com

Policja

Zdjęcie ilustracyjne. / Fot. Pixabay

  • Dominika Kossakowska z Radia Kraków podała informację o szokującym końcu sprawy z zaginionym politykiem Lewicy.
  • Krakowska policja odnalazła ciało 30-letniego mężczyzny, z licznymi ranami ciętymi.
  • Śledczy mają ustalić, czy odnaleziony w pustostanie mężczyzna to poszukiwany Jakub B.
  • Polityk Lewicy zaginął bowiem 24 września w trakcie jednego ze szkoleń.
  • Był on również poszukiwany przez policję za oskarżenie o molestowanie kobiety, co potwierdziły nagrania z monitoringu.
  • Zobacz także: UNICEF przekaże 100 mln zł na wsparcie ukraińskich dzieci w Polsce

Rany cięte były na ciele młodego mężczyzny, które odnaleziono w pustostanie na krakowskich Grzegórzkach. To prawdopodobnie zaginiony 30-letni polityk Lewicy – Jakub B

– poinformowała dziennikarka Radia Kraków Dominika Kossakowska.

Przyczynę śmierci zweryfikuje sekcja zwłok.

Czytaj więcej: Izrael planuje otworzyć obozy przejściowe dla żydowskich Rosjan w Azerbejdżanie

Tajemnicze zniknięcie polityka Lewicy

Polityk Nowej Lewicy Jakub B. zaginął pod koniec września. Mężczyzna ostatni raz był widziany 24 września, kiedy wychodził z hotelu Hilton przy ulicy Dąbskiej w Krakowie.

W hotelu odbywało się firmowe szkolenie. Po jednej z przerw w zajęciach mężczyzna nie wrócił na swoje miejsce. Rzeczy osobiste miał pozostawić na stoliku, przy którym siedział.

Jedna z kobiet twierdzi, że B. krótko przed zaginięciem wykorzystał ją seksualnie. Kobieta złożyła już zawiadomienie w tej sprawie, a policjanci zabezpieczyli nagrania z hotelowego monitoringu

– podawał portal tvp.info.

Według informatorów, zabezpieczono monitoring, na którym widać moment napaści seksualnej na kobietę i zaciągnięcia jej do pokoju.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

tvp.info, dorzeczy.pl

- Dzisiaj się nie kąpię.

- Dzisiaj się nie kąpię. / Fot. Pixabay

  • Aplikacja podawałaby informacje o aktualnym poziomie rezerw mocy polskiej energetyki.
  • Wysyłałaby również sugestie dla konsumentów o zwiększeniu zużycia lub zmniejszeniu poboru mocy.
  • Lisiecki napisał, że jest przekonany, że wielu ludzi stosowałoby się do takich zaleceń dla złagodzenia chwilowych kryzysów w dostarczaniu prądu.
  • Zobacz też: Izrael planuje otworzyć obozy przejściowe dla żydowskich Rosjan w Azerbejdżanie

Członek Zarządu Głównego Ruchu Narodowego Piotr Cezary Lisiecki przedstawił na Twitterze pomysł uruchomienia specjalnej aplikacji na komórki. Podawałaby ona informacje o aktualnym poziomie rezerw mocy polskiej energetyki, wraz z sugestiami dla konsumentów o zwiększeniu zużycia lub zmniejszeniu poboru mocy.

Apeluję o uruchomienie aplikacji na komórki, która podawałaby info o aktualnym poziomie rezerw mocy polskiej energetyki, wraz z sugestiami dla konsumentów typu: można zwiększyć zużycie lub pilnie zmniejszyć pobór mocy.

Patent

Polityk napisał, że żyjemy w nadzwyczajnych czasach, i każdy może przyłożyć się do uspokojenia sytuacji energetycznej.

Można odłożyć pranie na słoneczny dzień, zagotować mniej wody lub wykąpać się 2h później.

Lisiecki napisał, iż jest przekonany, że wielu ludzi stosowałoby się do takich zaleceń dla złagodzenia chwilowych kryzysów w dostarczaniu prądu.

Tylko muszą o tym wiedzieć.

Jakub Wiech napisał, że lepszym pomysłem jest wysyłanie SMSów w stylu alertu RCB. Za aplikacją przemawia możliwość wyświetlania przewidywań (np. jak wygląda obciążenie sieci w danych godzinach). SMS może jednak trafić do większej liczby użytkowników, ponieważ nie wszyscy (a zwłaszcza starsze osoby) korzystają ze smartfonów.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Twitter

Sklepy Żabka

Sklepy Żabka / Fot. Wistula/ Wikimedia Commons

  • Niedawna długa kolejka po węgiel, socjalistyczna polityka rządu, a teraz pomysł nacjonalizacji sklepów.
  • Niektórych Polaków może dziś spotkać seria “flashbacków” z PRL-u.
  • Do wypowiedzi Kaczyńskiego odniosło się biuro prasowe sieci Żabka.
  • Zobacz też: Polski Holding Spożywczy otworzy własne sklepy?

W czasie wystąpienia w Puławach w województwie lubelskim, Jarosław Kaczyński zasugerował, iż rządowa Polska Grupa Spożywcza będzie mogła kiedyś wykupić od CVC Capital Partners sieć sklepów Żabka.

Prezes rządzącej partii podczas spotkania z lokalnymi towarzyszami partyjnymi mówił na temat holdingu polskich firm z branży spożywczej. Według Kaczyńskiego celem jej jest “odbijanie tych najbardziej strategicznych części naszej gospodarki z rąk kapitału zewnętrznego”.

W tej chwili jest już chyba podjęta decyzja, że sieci elektryczne linii kolejowych, to duże przedsiębiorstwo, mają też dużą sieć przekazu energii elektrycznej, że zostanie w bardzo krótkim czasie odkupione. Właśnie od jednego z funduszy amerykańskich. A ten sam fundusz jest właścicielem Żabki.

Pomysł wykupywania przez państwo prywatnych podmiotów może przywodzić na myśl PRL.

Wiecie państwo, co to jest Żabka? Te sklepy też być może zostaną odkupione.

Nacjonalizacja

Za nacjonalizacją sklepów opowiedział się także Janusz Kowalski.

Polska Żabka, polski Lidl, polska Biedronka. Jestem za repolonizacją. To byłaby dobra informacja dla polskich konsumentów, a szczególnie rolników.

Do wypowiedzi Kaczyńskiego odniosło się biuro prasowe sieci Żabka.

Relacjonowana wypowiedź nie odnosi się do żadnego konkretnego procesu z naszym udziałem, więc nie mamy podstaw do jej komentowania.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Lega Artis

Ciepłownia geotermalna w Toruniu

Ciepłownia geotermalna w Toruniu / Fot. Twitter

  • Zanim ciepłownia geotermalna w Toruniu została otwarta, projekt miał wiele perypetii.
  • W 2007 roku Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dotował fundację “Lux Veritatis”, by ta wykonała odwiert badawczy.
  • Wkrótce nastąpiło przejęcie władzy przez koalicję PO-PSL. Narodowy Fundusz wypowiedział umowę dotacji.
  • Zobacz też: “Drewno opałowe bez VAT” – nowy projekt Konfederacji

Toruńska geotermia ma swoją historię. Świętej pamięci profesor Jan Szyszko twierdził, że wykorzystanie zasobów naturalnych przez Polskę ma strategiczne znaczenie. Jego były współpracownik, aktualnie doradca prezydenta, Paweł Sałek, powiedział:

Pan prof. Szyszko zawsze wspierał ten projekt, różnymi sposobami pomagał w realizacji, a jednocześnie doznał w życiu wielu przykrości związanych z tym, że właśnie ten projekt wspomagał.

W 2007 roku Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dotował fundację “Lux Veritatis”, by ta wykonała odwiert badawczy. Wkrótce nastąpiło przejęcie władzy przez koalicję PO-PSL. Narodowy Fundusz wypowiedział umowę dotacji, jak twierdzi Lidia Kochanowicz-Mańk, dyrektor finansowa Fundacji “Lux Veritatis”, bezpodstawnie.

Mieliśmy zawartą umowę, rozpoczętą inwestycję i zobowiązania podjęte na ok. 26 mln złotych.

Wiceszef Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Artur Michalski, powiedział, iż była to pierwsza tego typu decyzja w historii.

Radio Maryja

W sprawę zaangażowała się Rodzina Radia Maryja. 5 listopada 2008 r. z odwiertu wypłynęła gorąca woda. Z Funduszu zaś wypłynąć miało odszkodowanie, bo sprawa trafiła do sądu i trwała do 2016 roku.

Radio Maryja pisze:

Fundusz zapłacił blisko 26,5 mln zł odszkodowania za swoją błędną decyzję. Fundacja mogła walczyć nawet o 40 mln zł, ale zrezygnowała z należnych odsetek, aby nie obciążać Skarbu Państwa.

Sędzia Mariusz Solka z Sądu Okręgowego w Warszawie argumentował wyrok tymi słowami:

W ocenie sądu wypowiedzenie umowy przez Fundusz było sprzeczne z zasadami współżycia społecznego i ustalonymi zwyczajami, skoro w wypowiedzeniu nie wskazano faktycznych i szczegółowych okoliczności uzasadniających wypowiedzenie.

Janusz Piechociński, wicepremier w rządzie Donalda Tuska, orzekł:

Kwestia geotermii toruńskiej stała się elementem gry politycznej. To był główny powód, dla którego geotermia nie otrzymała publicznych środków, które powinna otrzymać.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Radio Maryja