/ Fot. Facebook/BractwoMałychStópek

Fundacja Małych Stópek przygotowała wystawę Kocham Cię Życie. To pierwsza tego typu wystawa poświęcona osobom niepełnosprawnym intelektualnie.

Wystawa pojawiła się już na ulicach Szczecina. Ksiądz Tomasz Kancelarczyk informuje jednak, że można ją zamówić do każdego miejsca na świecie. Wystawa już jest. Wyeksponowanie jak widać bardzo proste …więc za telefon i od poniedziałku zamawiajcie. 

Kocham Cię Życie to 14 plakatów ukazujących osoby niepełnosprawne umysłowo. Na plakatach umieszczono również krótkie podpisy pod zdjęciami, które charakteryzują każdego bohatera fotografii. I tak możemy zobaczyć np. uśmiechniętego Grzegorza, który mówi: Jestem duszą towarzystwa.

 

 

 

 

Wystawa wzbudza ogromne emocje. To pierwsza tego typu inicjatywa, która w tak wyjątkowy sposób przedstawia osoby niepełnosprawne intelektualnie. Wystawa jest także wyjątkowa, ponieważ można ją nabyć za darmo. Wystarczy zamówić ją na stronie Fundacji Małych Stópek.

Fundacja przygotowała także film. Jak napisali: Przedstawiamy Wam owoc wakacyjnej podróży po Polsce i spotkania z wieloma osobami, które w różnym stopniu są niepełnosprawne intelektualnie, a także fizycznie. Pokazując ten film znajomym pokażmy jak bardzo jesteśmy za życiem.

Fundacja przestrzega również: W 2016 r. z mocy prawa zabito w polskich szpitalach 1098 dzieci poczętych. W tym w zdecydowanej większości (1042 dzieci) ze względu na podejrzenie choroby lub niepełnosprawności. Często w 4, 5, a nawet 6 miesiącu ciąży.

Facebook/Fundacja Małych Stópek

Dodano w Bez kategorii

Gmina Szumowo odmówiła dekomunizacji

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ Fot. Mapio.net

Gmina Szumowo odmówiła dekomunizacji. Władze uznały, że ulica Bolesława Podedwornego nie będzie zmieniona ze względu na jego rodzinę.

Gmina Szumowo nie uważa także, aby Bolesław Podedwrony był komunistą. Gminą, która odmówiła dekomunizacji zajął się wojewoda podlaski. W Szumowie jest ulica jego imienia – będąca przedłużeniem ul. Cmentarnej w kierunku drogi krajowej nr 8.

Nie podejmowaliśmy żadnych działań w tym temacie, ponieważ był to człowiek, który urodził się na naszym terenie, był bardzo szanowany, powszechnie znany. Przyjeżdża tu jego siostra, przyjeżdżają jego dzieci i wnuki, ta rodzina jest bardzo dobrze znana w naszym środowisku, więc uważamy, że niepoważne byłoby z naszej strony zmienianie nazwy tej ulicy. Poza tym Podedworny nie był komunistą, był ludowcem. Twierdzi Hanna Szabłowska, sekretarz gminy.

Hanna Szabłowska twierdzi także, że IPN nie zamieścił nazwiska Podedwornego na liście osób wyznaczonych do dekomunizacji. Nie widzimy potrzeby zmiany, tym bardziej, że jego nazwiska nie ma na liście IPN-u. Inaczej twierdzi rzecznik prasowa wojewody podlaskiego, Anna Idźkowska. Z tego, co się orientuję, Podedworny jest na liście IPN-u osób wyznaczonych do dekomunizacji.

Bolesław Podedworny to działacz państwowy w okresie PRL. Urodzony 7 stycznia 1898 w Pęchratce w pow. Zambrów, zmarł 18 listopada 1972 w Warszawie. W 1917 r. wstąpił jako ochotnik do formującej się 4. Brygady Legionów. Od 1923 członek PSL „Wyzwolenie”, od 1931 SL, od 1949 ZSL. To także teść Andrzeja Werblana, sekretarza KC PZPR, wicemarszałka Sejmu PRL i czołowego ideologa partii.

onet.pl

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Wikimedia Commons

Ukraina wzmacnia ochronę swoich granic. Jak poinformowała ukraińska służba – jest to związane z manewrami Zapad 2017.

Ukraina ma obawiać się obecności wojska w pobliżu jej granicy. W tej sprawie wydano komunikat służb granicznych. Napisano w nim, że Ukraina wzmacnia kontrolę na północnych granicach państwa, ale także w rejonie Donbasu i na granicy z Krymem.

We wzmacnianiu ochrony granicy służbom pomaga również wojsko, Gwardia Narodowa i policja. Pogranicznicy prowadzą także ćwiczenia sztabowe.

Zapad 2017 to rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe. Ma brać w nich udział około 13 tys. żołnierzy. Scenariusz manewrów brzmi – Próba destabilizacji sytuacji na Białorusi i wywołania konfliktu wewnątrz państwa związkowego przez siły fikcyjnych Wejsznorii, Besbarii i Lubenii.

Wiceminister obrony Rosji, Aleksander Fomin powiedział, że ćwiczenia są nastawione na obronę przeciwko terroryzmowi.

Według posłanki Krystyny Pawłowicz będzie w nich brało udział około 100 tysięcy żołnierzy. Posłanka napisała na swoim profilu, na portalu społecznościowym Facebook, że ćwiczenia są nastawione na atak.

https://www.facebook.com/KrystynaPawlowicz/posts/1640070329398682

Na profilu można przeczytać m.in. Ćwiczyć będą ATAK na zachodnich swych sąsiadów … Ćwiczyć będą atak, a nie obronę… Ogromna skala tych agresywnych rosyjskich manewrów może być w istocie przymiarką do rzeczywistego ataku, też na Polskę. Rocznica agresji Rosjan na Polskę 17 IX 1939r też przypadkiem jest w tym terminie…

wp.pl/Facebook

Dodano w Bez kategorii

Włoska prokuratura postawiła zarzuty zatrzymanym za zajścia w Rimini. Są oskarżeni o ciężki rozbój, zbiorową przemoc seksualną i spowodowanie obrażeń ciała.

Szef prokuratury w Rimini Paolo Giovagnoli ogłosił, że kara za te przestępstwa może wynosić teoretycznie ponad 20 lat.

Zatrzymani to trzej nastolatkowie z Maroka i 20-letni Kongijczyk. Marokańczycy przebywają w ośrodku dla nieletnich w Bolonii, zaś obywatel Konga trafił do więzienia w Rimini.

Władze znają tożsamość tylko najstarszego ze sprawców. To Guerlin Butungu, który przybył do Włoch dwa lata temu jako uchodźca. Posiada prawo pobytu w Italii z powodów humanitarnych. Jest on domniemanym przywódcą bandy.

Jak podają włoskie media, Butungu podczas przesłuchania nie przyznał się do zarzutów i nie wyraził skruchy.

 

Dodano w Bez kategorii

 

To sabotowanie akcji społecznej, która dopiero się zaczyna i potrzebuje szerokiej solidarności – tak w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” skomentował słowa senatora PiS A. Szymańskiego prezes Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek. Senator Szymański stwierdził, że inicjatywa „może wywołać sprzeciw społeczny, bo prawo nie może być sprzeczne z przekonaniami większości”.

Założenie, że prawo, aby działać – musi odpowiadać wszystkim, to obłudna utopia. Zakaz kary śmierci ma przeciw sobie większość w wielu krajach europejskich, a jednak jest obowiązującym prawem we wszystkich. Dlaczego? Bo przyjmuje się (i co do samej zasady słusznie), że naturalne prawa ludzi nie podlegają odwołaniu przez żadną władzę, również powołującą się na większość – podkreślił były Marszałek Sejmu. – Nie pojmuję twierdzenia, że życie nienarodzonych może być chronione tylko wtedy, gdy zgodzą się na to aborcjoniści, podczas gdy prawo do życia mordercy nie podlega żadnym decyzjom, nawet na podstawie prawa ustalanego przez większość społeczeństwa – dodał.

Polityk odnosząc się do zarzutów senatora PiS dotyczących społecznego poparcia dla ochrony życia stwierdził, że „przywódcy polityczni powinni pierwsi przekonywać społeczeństwo, a nie tylko nasłuchiwać sondażowych wiatrów”. – Drew Westen bardzo trafnie napisał w „Mózgu politycznym”, że żadna sprawa nie wygra, jeśli politycy będą biernie oczekiwać, że poparcie dla niej wzrośnie samo – zauważył.

Przywódcy polityczni odwołujący się do poparcia opinii katolickiej powinni pierwsi przypominać o powszechnym obowiązku obrony życia. Powinni również przekonywać swoich oponentów, wskazując, że sami są posłuszni zobowiązującym powszechnym normom i solidarni z tymi, którzy mają prawo do wsparcia. Gdy w latach 90. walczyliśmy o zmiany prawne, na które dziś powołują się wszyscy – nie opieraliśmy się na gotowym poparciu społecznym, ale budowaliśmy je – przypomniał.

Prezes Prawicy Rzeczypospolitej przywołał orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 28 maja 1997 roku. TK orzekł, że prawna ochrona życia ludzkiego od poczęcia jest fundamentem demokratycznego państwa prawnego.

Ten fundament dorobku prawnego wolnej Polski powinniśmy stale przywoływać i zgodnie z nim działać – podkreślił.

Marek Jurek podkreślił, że politycy w sprawie ochrony życia nie mogą kierować się partyjnymi kalkulacjami. – Jarosław Kaczyński, mówiąc o katastrofie smoleńskiej, bardzo trafnie stwierdził, że tam, gdzie pojawia się imperatyw społeczny – kończą się wyborcze kalkulacje. Właśnie tak mamy obowiązek reagować na katastrofę, która zabija codziennie i w którą zupełnie jawnie wciągane są dziesiątki ludzi – kobiet, lekarzy, pielęgniarek – stwierdził.

Państwo aborcyjne pozostawia kobietę samą wobec aborcyjnej presji otoczenia. Doskonale pamiętamy, jak to zadziałało w czasie „sprawy Agaty” – stwierdził. „Sprawa Agaty” dotyczy wydarzeń z 2008 roku, kiedy lewicowo-liberalne media przekonywały, że 14-letnia dziewczyna została zgwałcona i chce dokonać aborcji. W rzeczywistości dziewczynka sypiała ze swoim chłopakiem i poczęcie dziecka było efektem tzw. „wpadki”. Na zabicie dziecka naciskali rodzice Agaty. Ostatecznie niestety doszło do aborcji.

Jak wskazywał rok później portal Fronda.pl: „W całym tym sporze ginie Agata. Niektórzy – jak tajemnicza jeszcze wówczas Kataryna – znajdują jej bloga i zastają na nim makabryczne wpisy. Dziecko woła o pomoc. Pisze, że chce urodzić, że boi się traumy, rozważa ucieczkę z domu. Cytuje je in extenso. Ale wpisy, które sugerują presję ze strony matki później w tajemniczych okolicznościach znikną. Zastępują je przytyki skierowane pod adresem księdza Krzysztofa Podstawki. Są napisane innym językiem, różnym od żargonu 14-latki.” Prokuratura nigdy nie podjęła działań wobec rzekomego sprawcy rzekomego gwałtu.

Legalizacja dzieciobójstwa prenatalnego niszczy solidarność rodziny i całego społeczeństwa. Wspiera również ideologię, która uderza w wykonywanie nawet tych przepisów prawa, które chronią życie. Przecież zabijanie dzieci z zespołem Downa uderza w dziś obowiązujące prawo. Niestety, zupełnie nie słyszymy, żeby politycy przywoływali je dla ochrony życia w konkretnych przypadkach. Powołują się na nie wyłącznie przeciw obrońcom życia – podkreślił Marek Jurek. Polityk zwrócił uwagę na konkretne, wymagające reakcji przypadki.

Prokuratura do tej pory nie podjęła działań w sprawie śmierci małego Huberta w szpitalu na Madalińskiego w Warszawie, mimo że od ponad roku ma zawiadomienie o tym przestępstwie. Narodowa Rada Chrześcijańskiego Kongresu Społecznego, która chciała się dowiedzieć od prokuratora generalnego, czy w walce przeciw przestępczości aborcyjnej, przeciw łamaniu owego powszechnie aprobowanego „kompromisu życia” – nastąpiła dobra zmiany – nie doczekała się ani rozmowy, ani wyjaśnień – powiedział.

Został zapytany o to, jak katolicki elektorat może egzekwować od polityków działania na rzecz ochrony życia. Odpowiedział, że powinien to robić „traktując zasadnicze sprawy ładu moralnego jako kryterium swoich wyborów”. – Partia, która ma gwarantowane poparcie – nie musi się liczyć z wyborcami. To nie środowiska obrońców życia powinny zabiegać o poparcie władzy, to władza powinna zasłużyć na zaufanie obrońców życia – powiedział.

Dodano w Bez kategorii

OKNAB: Nacjonalizm propaństwowy

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ Fot. Sergey Peterman

W historii politycznej Polski już po raz kolejny postulaty nacjonalistyczne są realizowane przez nie-nacjonalistów. Ta powtarzająca się sytuacja wymaga dzisiaj pozbawionego sentymentów zakwestionowania podstawowych aksjomatów, które po raz kolejne zwodzą młodszych i starszych nacjonalistów na manowce. A pozostawanie na nich grozi obsadzeniem roli widza w historycznych wydarzeniach.

Po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z taką sytuacją w okresie II RP. Kręgi sanacyjne z czasem coraz bardziej ewoluowały zbliżając się swoiście rozumianego nacjonalizmu państwowego, bliskiego mussolińskim Włochom. W przeciwieństwie do immobilnej endecji, która sprawowała władzę  w państwie tylko przez krótki okres na początku lat dwudziestych, piłsudczycy wykazali się odwagą władzy i kiedy przyszedł odpowiedni moment – sięgnęli po nią, balansując na granicy wojny domowej. Stało się tak nieprzypadkowo: piłsudczycy byli wyznawcami heroicznej koncepcji dziejów: akcentowali wolę, siłę i rolę wybitnych jednostek. Starzy endecy dojrzewali natomiast intelektualnie w epoce pozytywizmu, negującej zjawiska wykraczające poza materialne postrzeganie świata. Nic dziwnego, że z czasem, gdy do głosu zaczęły dochodzić młodsze pokolenia narodowców, dla których zabory były historią nie bliższą jak Egipt faraonów, musiało dojść do frondy.

W połowie lat trzydziestych ze zdelegalizowanego Obozu Wielkiej Polski wyłoniły się między innymi dwie znaczące grupy secesjonistów. Pierwsza, Obóz Narodowo-Radykalny, jest dzisiaj wszystkim świetnie znana, a jej historia jest powtarzana aż do granic znudzenia. W połowie lat trzydziestych ze zdelegalizowanego Obozu Wielkiej Polski wyłoniły się między innymi dwie znaczące grupy secesjonistów. Druga, w mojej ocenie, znacznie realniej podchodząca do ówczesnej rzeczywistości społeczno-politycznej, Związek Młodych Narodowców (przemianowany później jako Ruch Narodowo-Państwowy) podążyła w stronę kręgów rządowych.

Popularyzacją ZMP i pokrewnych organizacji w naszych czasach, poza pracami naukowymi np. profesora Grotta albo profesora Tomasiewicza, zajmowało się wyłącznie środowisko współczesnej nam „Falangi” oraz młodzież skupionej wokół Organizacji Monarchistów Polski, która próbowała nawiązywać do powyższych, propaństwowych tendencji. Do dziś dostępny jest szereg artykułów na organizacyjnych portalach, stojących na bardzo wysokim poziomie, wśród których wyróżniają się prace doktora Adama Danka.

Chociaż te środowiska w ogóle nie dysponowały wtedy, a tym bardziej dzisiaj, zasobami pozwalającymi na takie ruchy, to przynajmniej czas im sprzyjał: był to okres pierwszych rządów Prawa i Sprawiedliwości. Z tego okresu pochodzi choćby artykuł wspomnianego już Adama Danka: Zamach stanu – mroczne widmo.

Po dekadzie sytuacja w Polsce ponownie zbliżyła się do tego stanu, w którym prowadzenie takiego dyskursu nie jest bezprzedmiotowe. Zatem dziwić nie powinno opublikowanie artykułu Bartosza Bekiera: Zmierz demokracji liberalnej w Polsce? O konsolidacji władzy nad Wisłą. Główną tezą artykułu jest to, że w sprzyjającej sytuacji międzynarodowej, Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało się na likwidację statusu quo, sprzyjającego dotychczasowej elicie, opartego na liberalnej demokracji, której pewne mechanizmy sprzyjały utrzymywanie się elit pookrągłostołowych u szczytu władzy.

Dotychczasowy paradygmat zostaje odrzucony, a PIS konsoliduje władzę. Aby dalej kontynuować demontaż deep-state będzie potrzebowało poszerzonej bazy organizacyjnej. Ta sytuacja jest do wykorzystania dla tych wszystkich, którzy w III RP byli uznawani za niebezpiecznych fundamentalistów lub faszystów i nie byli dopuszczani do szerokiego audytorium. W tak zmienionym paradygmacie, możliwe będzie zdaniem autora, zrealizowanie w przypadku „Falangi” ich koncepcji „narodowego-solidaryzmu”.

W zasadzie trudno dodać coś więcej do tego tekstu, co byłoby oryginalne. Niemniej aprobując tezy autora trzeba podkreślić, że dzisiejsza baza społeczna nacjonalizmu jest nieporównywalnie szersza i bardziej zróżnicowana, co sprawia, że realizacja możliwości kooperacji z obecną władzą jest jeszcze bardziej realna.

Pewne symptomy pojawiają się od dawna: czy to drobne wsparcie logistyczne, czy to inicjatywa posła Winnickiego  w sprawie ustawy repolonizującej rynek polskich mediów, czy incydent działaczy MW w Radomiu, który spotkał się ze zrozumieniem czołowych działacz partii rządzącej. To tak jakby rodzice spoglądali z rozczuleniem na swoich podopiecznych.

Co może stanąć na drodze tej współpracy? Myślę, że może być to zafiksowanie na „antysystemowość”. Czym ma być ta „antysystemowość”, do dziś mi nikt nie wytłumaczył. Wydaje się, że niewiele różnić się będzie od równie realnej „anarchii” miłośników brudu. Pojęcie „antysystemowości” jest być może atrakcyjnym chwytem erystycznym, niemniej nie powinno być celem samym w sobie. Celem jest zbudowanie alternatywnego systemu wobec współczesnego, który zapewni bezpieczeństwo i możliwość realizacji siebie osobom mu podlegającym, przy jednoczesnym zachowaniu najważniejszych interesów państwa. W nim także będzie funkcjonować policja, sądy, banki. Pojęcie „antysystemowości” poczyniło spustoszenia w wyobraźni szerokiego spektrum ludzi.Podobnie absurdalne jest deklarowania hasła, że „PiS i PO” ma być tym samym złem. Im bardziej intensyfikować się będzie konflikt z opozycją, tym bardziej PiS nie będzie tym samym co dotychczasowa partia rządząca, tylko będzie dryfować coraz bardziej w stronę antyliberalizmu. Ten dryf może być podsycany oddolnie, czego przykładem jest agresywne, bezprecedensowe zachowanie opozycji podczas ulicznych demonstracji oraz obrad Sejmu. Podsycać go mogą także sami nacjonaliści. Wystarczy zaktywizować się i ruszyć wyobraźnię. Partia rządząca  w dużej mierze  z przyczyn koniunkturalnych, już dziś przejęła jako własne, liczne hasła szeroko pojmowanego środowiska narodowego.

Zastanówmy się w tym miejscu czy PIS jest partią nacjonalistyczną? Wielu czytelników oburzy się i zacznie szukać materiałów w tym momencie, które będą miały udowadniać jego atlantyzm, liberalizm czy podległość danemu państwu, którego akurat ten czytelni nie lubi.

Niemniej PIS jako partia organizuje swój program polityczny w oparciu na uznaniu istnienia wspólnoty, którą określa się jako naród. W ich wizji jest to naród polityczno-kulturowy. Co więcej, realizacja danej polityki ma realizować interes tego narodu, zamieszkującego państwo, które co do zasady ma być państwem narodowym, domem tego narodu, w którym dominować ma jego mniej lub bardziej jednolita kultura.

Nie jest to partia negującą jego istnienie na rzecz klasy albo idealistycznej wspólnoty jaką mają być rzekomo wszyscy ludzie na świecie. Podobnie, nie jest to partia postrzegająca organizacje i stowarzyszenia nacjonalistyczne jako politycznego wroga, czy wręcz za wykolejeńców i kryminalistów, których należy zwalczać przy pomocy środków policyjno-administracyjnych. Tak jak robiła i będzie chciała to robić w przyszłości dzisiejsza opozycja.

Nie żyjemy przecież w wirtualnej rzeczywistości, nie żyjemy w jakimś LARPie. Należy grać takimi zasobami jakimi się dysponuje. Członkowie przedwojennego ZMP dołączając do Obozu Zjednoczenia Narodowego deklarowali, że oni mają myśl, a Piłsudski siłę.

Elementarne wyczucie czasu i zdolności taktyczne każą spoglądać co najmniej przychylnie na dzisiejszą ekipę rządową. Oczywiście ta przychylność nie powinna nieść za sobą sługusostwa i podległości. Nie mamy dzisiaj mimo wszystko do czynienia z sytuacją zero jedynkową. Taką, w której nacjonaliści muszą stać się posłusznymi pomagierami. Choć PiS posiada pieniądze, zasoby, władzę oraz podporządkowane siły porządkowe, to nie posiada żadnej poważniejszej myśli politycznej poza kosmicznymi projektami krakowskich, młodych konserwatystów oraz kultu katastrofy w Smoleńsku. Nie posiada zatem idei wychodzącej z tej myśli, która byłaby zdolna na tyle zmobilizować ludzi, aby byli gotowi bić się za nią kiedy przyjdzie taka konieczność.

Przykład PO pokazuje, że sama żądza władzy ani wspólne interesy nie gwarantują stabilności. Tymczasem na zemstę czekają już dzisiejsi opozycjoniści, grożący choćby procesami karnymi za wykonywanie mandatu posła.

PiS było już solidarnościowe, antykomunistyczne, neokonserwatywne, ludowe, piłsudczykowe. Jest partią w dużej mierze postmodernistyczną. Nie ma jakiejś bardziej ukształtowanej substancji.

Czas wypełnić go współczesnym nacjonalizmem, choćby przez samą dyfuzję. Zbliżenie się z kręgami dzisiejszej władzy, także jej młodszymi strukturami, pozwoli nacjonalistom ewoluować ze sprzątania lasów w kominiarkach i mieć jakiś realny wpływ na los choćby tych lasów. PiS ani jego lider nie są wieczni, są tylko pewnym etapem, z którego należy wyciągnąć jak najwięcej.

Dodano w Bez kategorii

/ sportowefakty.ep.pl

Sprawa pobicia przez policjantów polskiego kibica w Kopenhadze trafi w ręce specjalnej jednostki duńskiej policji zajmującej się podobnymi przypadkami.

Przed piątkowym meczem piłkarskim Dania-Polska w Kopenhadze doszło do zatrzymania polskiego fana z Sopotu. Mężczyzna został pobity przez funkcjonariuszy. Jeden z policjantów kilka razy uderzył Polaka pałką w głowę, podczas gdy leżał już obezwładniony na ziemi. Na opublikowanych w internecie nagraniach widać, że to policjant pierwszy atakuje sopocianina.

https://www.facebook.com/MlawscyLechisci/videos/1486412374739878/

W niedzielę kibic usłyszał zarzuty. jest oskarżony o czynną napaść na funkcjonariusza. Do 28 wrześńia będzie przebywał w areszcie. Tego dnia odbędzie się rozprawa sądowa.

Policja w Danii prowadzi śledztwo w sprawie. Zajmuje się nim Niezależny Organ Odwoławczy Policji (DUP).

Czekamy na materiały z policji, które mają do nas wpłynąć w tym tygodniu, prawdopodobnie we wtorek. Wtedy zaczniemy rozpatrywać sprawę – Charlotte Storgaard z biura DUP w rozmowie z ,,Wirtualną Polską”.

Do sprawy odniosło się polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Resort poinformował na Twitterze, że konsul RP w Danii jest w kontakcie z rodziną poszkodowanego i zapewnia pomoc konsularną.

sportowefakty.wp.pl/twitter.com

Dodano w Bez kategorii

Chiny zaniepokojone kolejnym wybuchem atomowym dokonanym przez Koreę Płn badają poziom promieniowania.

Do próby wybuchu bomby atomowej doszło kilka dni temu w Korei Północnej. Wybuch został zarejestrowany m.in. przez urządzenia chińskie i amerykańskie. Same władze Korei Północnej pochwaliły się tym, że dokonały próbnego wybuchu bomby wodorowej. W takie ładunki Korea Płn. zamierza wyposażyć międzykontynentalne pociski balistyczne. Nie tak dawno Korea Północnej dokonała wystrzelenia rakiety tego typu, która przeleciała nad terytorium Japonii i spadła potem do morza w odległości ponad tysiąca kilometrów od wybrzeży Japonii.

Próba z bronią atomową była to szósta w ostatnim czasie przeprowadzona przez północnokoreański reżim. Nie tylko Korea Południowej i USA są zaniepokojone tym faktem, ale również Chiny, które poinformowały o wprowadzeniu nadzwyczajnych środków kontroli promieniowania. Jak na razie nie odnotowano zwiększenia promieniowania co potwierdziły rosyjskie służby badające poziom promieniowania.

Dodano w Bez kategorii

Wznosimy apel do ministra sprawiedliwości, aby podjął wszelkie możliwe działania, aby ci zwyrodnialcy, którzy dopuścili się zbiorowego gwałtu oraz bestialskiego pobicia Polaka, odpowiadali za swoje czyny tutaj, w Polsce.Tak komentował sprawę, podczas dzisiejszej konferencji prasowej Mateusz Pławski – rzecznik prasowy Młodzieży Wszechpolskiej.

Powołał się także na opinie wielu prawników, zdaniem których sprowadzenie sprawców do Polski jest możliwe. Pławski przypomniał też sprawę tzw. “parszywej jedenastki”. Będziemy patrzyli na ręce włodarzom miast! Będziemy monitorowali sytuację. Jeżeli zauważymy jakiekolwiek podejrzane działania z ich strony, skierujemy odpowiednie wnioski do Urzędów wojewódzkich oraz NIKu.

Szymon Wiśniewski – rzecznik MW Mazowsze stwierdził, że sytuacja w Rimini to pewnego rodzaju sprawdzian dla państwa polskiego, czy potrafi sprawnie działać. Jego zdaniem należy pokazać, że z Polską nie ma żartów.

Arkadiusz Jabłoński, prezes jednego z warszawskich kół MW dodał, że: polskie społeczeństwo domaga się, aby ci barbarzyńcy zostali osądzeni w Polsce.

Mateusz Pławski przypomniał także, że polskie społeczeństwo jest przeciwne przyjmowaniu imigrantów. Również każda próba wpuszczania ich do Polski “bocznymi drzwiami”, spotka się ze zdecydowanym sprzeciwem obywateli.

 


MediaNarodowe.com / pap.pl

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Facebook.com

Czołowy organ medialny banderowskiego „Związku Ukraińców w Polsce” przyznał, że mniejszość ukraińska w naszym kraju jest beneficjentem nierównoważnych stosunków między Polską a Ukrainą.

W artykule na portalu „Nasze Słowo”, prowadzonym przez banderowski „Związek Ukraińców w Polsce”, możemy przeczytać wyrzekania na niewystarczające rzekomo dofinansowanie mniejszości ukraińskiej (banderowskiej) w Polsce:

„Tego roku przy rozdziale środków finansowych państwo wprowadziło zmianę polegającą na tym, że początkowo rozdzielono tylko 2/3 kosztów, a reszta zostanie podzielona później. Wskutek tego pewne porozumienia między [banderowskim – przyp. MediaNarodowe.com] Związkiem Ukraińców w Polsce a ministerstwem są wciąż niepodpisane, co tylko utrudnia realizację projektów. Tak wygląda sytuacja szczególnie w wypadku grantu na remont Narodnego Domu w Przemyślu. Związek wnioskował w ministerstwie o 800 tysięcy złotych, a otrzymał 500 tysięcy złotych” – czytamy w organie medialnym banderowskiego ZUwP.

„Nasze Słowo” przytacza również wypowiedź Stefanii Lajkosz, członkini władz banderowskiego Związku Ukraińców w Polsce:

„Znaleźliśmy się w sytuacji, w której remont trzeba przeprowadzić za znacznie mniejsze pieniądze. Jeśli zmienimy projekt, to powiedzą nam, że go nie realizujemy” – mówi Stefania Lajkosz.

Prominentna działaczka banderowskiego Związku Ukraińców w Polsce przyznała również, że boi się symetrycznego traktowania mniejszości ukraińskiej (banderowskiej) w Polsce i polskiej na Ukrainie:
„Wkrótce być może usłyszymy, że wydzielą nam tyle pieniędzy, ile otrzymuje polska mniejszość na Ukrainie” – mówi Lajkosz.

Banderowski Związek Ukraińców w Polsce jest beneficjentem asymetrycznych relacji polsko-ukraińskich. Władze III RP w imię doktryny Giedroycia, doktryny Międzymorza i „sojuszu” polsko-ukraińskiego, nie upominają się głośno o prawa Polaków na Kresach, podnosząc ten temat jedynie na użytek wewnętrzny. Nigdy jednak nie był on stawiany w sposób ultymatywny władzom w Kijowie. Tymczasem, obecne władze Ukrainy hołdują kultowi Bandery, Konowalca i Szuchewycza.

Jak wynika z naszych niepotwierdzonych jeszcze do końca informacji, część ukraińskiej diaspory w Polsce, pragnąca dobrych stosunków z bratnim narodem polskim, ma rozważać założenie Antybanderowskiego Związku Ukraińców w Polsce. Ma to być konkurencja wobec dotychczasowej kliki Piotra Tymy, która chce być uznawana za jedynego reprezentanta Ukraińców mieszkających w naszym kraju, czerpiąc z tego tytułu korzyści finansowe. Jednak ta część Ukraińców, która odcina się od Bandery, Konowalca, Szuchewycza i innych zbrodniarzy i która chce dążyć do pokojowej koegzystencji bratnich narodów – polskiego i ukraińskiego – rozważa powołanie własnej organizacji. Ma ona budować przyszłość naszych narodów na zdrowych fundamentach w miejsce dotychczasowych.

Nasze-slowo.com / MediaNarodowe.com

Dodano w Bez kategorii