Polski rząd jest najhojniejszy pod względem pomocy bezzwrotnej dla firm wśród państw naszego regionu. Nie wystarczy to jednak do uratowania wszystkich przedsiębiorstw i miejsc pracy.

Bardzo prawdopodobne, że jeszcze podczas obecnego posiedzenia Sejmu, które zakończy się 2 czerwca, zostanie uchwalona kolejna już wersja tarczy antykryzysowej. Według Grzegorza Baczewskiego z Konfederacji Lewiatan będzie to ostatnia tego typu pomoc. „Z informacji, jakie uzyskaliśmy w resorcie rozwoju, wynika, że po skierowaniu do Sejmu tarczy 4.0 nie razie nie jest planowane podejmowanie kolejnych działań osłonowych” – mówi. Zdaniem Baczewskiego najbliższe tygodnie rząd powinien wykorzystać na analizę efektywności działania tarczy. “Być może niektóre instrumenty należałoby przedłużyć lub może przygotować nowe rozwiązania celowe dla tych branż i firm, które nie będę w stanie samodzielnie stanąć na nogi nawet po odmrożeniu gospodarki.”

Najgorsze dopiero przed nami

W przedstawionym w czwartek badaniu BCC, sami przedsiębiorcy oceniają rządową pomoc dość surowo. Na pytanie, czy zastosowane dotychczas instrumenty w ramach tarczy antykryzysowej są wystarczające, by biznes przetrwał, aż 68 proc. odpowiedziało negatywnie. Tylko 32 proc. uważa je za odpowiednie.

„Skalę zniszczeń w gospodarce będziemy obserwować w kolejnych miesiącach. Tarcze pozwoliły na zachowanie wielu miejsc pracy i pomogły utrzymać się na powierzchni wielu małym i średnim firmom. Nie pomogły jednak wszystkim. Część firm już się zamknęła, część nie będzie w stanie dalej funkcjonować nawet po odmrożeniu ich branży. Bezrobocie mimo wszystko będzie rosło. – komentuje Łukasz Bernatowicz, wiceprezes BCC . – Warto rozważyć przedłużenie zwolnienia ze składek ZUS. Dla większości firm kończą się one w maju, pytanie, czy od czerwca będą w stanie ponosić ten koszt – dodaje Bernatowicz. Problem ze składkami mogą mieć też pracodawcy, którzy mogli tylko odroczyć płatności i teraz będę mieli do zapłacenia duże, skumulowane z kilku miesięcy kwoty.

Według Sławomira Dudka, głównego ekonomisty pracodawców RP obecnie trudno dokładnie ocenić efekty pomocy publicznej dla firm, ponieważ nie mamy pełnej informacji o aktywności gospodarczej choćby w maju. Brak również pełnej informacji o skali wykorzystania tej pomocy i jej wpływie na kondycję firm.

Połowa firm nadal czeka na wsparcie

Dane na temat wykorzystania tarczy antykryzysowej (czyli takich instrumentów, jak zwolnienie ze składek ZUS, odroczenie składek na trzy miesiące, świadczenia postojowe dla samozatrudnionych i zleceniobiorców, mikropożyczki czy dopłaty do wynagrodzeń pracowników) pokazują duże opóźnienie w niektórych obszarach. Na ten moment, na ponad 1,5 mln wniosków o mikropożyczki (obsługiwane przez powiatowe urzędy pracy) rozpatrzonych zostało nieco ponad 62 proc., a na ponad 1,1 mln wniosków o świadczenia postojowe (składanych w ZUS) – ok. 70 proc. Według cytowanych wcześniej badań BCC aż prawie połowa ankietowanych firm wciąż czeka na decyzję o przyznaniu wsparcia.

– Nawet tarcza finansowa, która wcześniej szła znakomicie, jakoś się zacięła, a duże firmy będę mogły z niej korzystać pewnie dopiero od przyszłego tygodnia – dodaje Bernatowicz. Dotychczas, od początku kwietnia do 27 maja, do firm w sumie trafiło (jak podaje resort rozwoju) prawie 56 mld zł, z czego prawie 36 mld zł to tarcza finansowa PFR.

– Tarcze, np. zwolnienie ze składek ZUS czy dopłaty do wynagrodzeń, w jakimś stopniu pomogły firmom ograniczyć koszty funkcjonowania, a subsydia z PFR – w utrzymaniu płynności – mówi Grzegorz Baczewski. – Trzeba jednak pamiętać, że większość instrumentów wsparcia ma ograniczenie czasowe do trzech miesięcy i zaraz się wyczerpie – zaznacza.

Rząd ma wciąż wiele do zrobienia

– Wiele zależy jednak od możliwości finansowych państwa. Tarcze antykryzysowe są bardzo kosztowne. Tymczasem minister finansów wciąż nie przedstawił nowelizacji budżetu na ten rok, która pokazywałaby, jak dotychczasowe działania rządu odbiją się na kondycji finansów publicznych – zauważa Dudek. I przypomina, że wszystkie firmy, nawet te, które skorzystały z tarczy antykryzysowej, mogą sięgać po bardziej elastyczne instrumenty wsparcia z tarczy finansowej PFR.

Zdaniem organizacji biznesowych rząd obecnie powinien skupić się na bezkosztowych działaniach, poprawiających warunki prowadzenia działalności gospodarczej. – Trzeba przywrócić handel w niedziele, poprawić płynność firm poprzez uwolnienie pieniędzy z rachunków VAT – sugeruje Dudek. Do tego przedsiębiorcy apelują o uelastycznienie prawa pracy, np. w zakresie rozliczania czasu pracy czy przedłużenia umów na czas określony, oraz o cały pakiet ułatwień w rozliczeniach podatkowych.

Jak wynika z przewidywań ING Banku, polski program pomocy bezpośredniej dla firm (bez pożyczek i gwarancji) jest najhojniejszy wśród krajów regionu, a nawet w całej Europie (inne kraje w większym stopniu postawiły na instrumenty zwrotne). W sumie ma on wynieść 6,5 proc. PKB, czyli ok. 130–140 miliardów złotych.

źródło: rp.pl

Dodano w Bez kategorii

Na poprawkę zakładającą, że ustawa o wyborach prezydenckich wejdzie w życie 6 sierpnia zgodzili się wszyscy liderzy opozycji – poinformował w TVN24 wicemarszałek Senatu Michał Kamiński.

“Na tę poprawkę zgodził się Borys Budka, który uczestniczył w spotkaniu, w obecności marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, Jacka Protasiewicza i Włodzimierza Czarzastego. Proszę zapytać wszystkich uczestników spotkania. Składam pani najświętsze słowo honoru, że przed złożeniem tej poprawki i marszałek Stanecka i ja mówiliśmy o tym. Co więcej, poprosiłem na koniec spotkania, w podsumowaniu, czy na pewno przyjmujemy w konkluzji tę poprawkę” – mówił w TVN24 polityk.

Kamiński odniósł się również do kwestii nieprzeprowadzonych przez PiS wyborów, które miały odbyć się 10 maja: „Rachunek za nieprzeprowadzone wybory powinien zapłacić przede wszystkim ten, kto podjął polityczną decyzję i przyjdzie czas, że organy państwa polskiego do tego uprawnione będą badać, kto był sprawcą kierowniczym zamieszania konstytucyjnego, które zafundowała Polsce władza” – stwierdził.

“Nie mamy już co do tego żadnej wątpliwości, gdzieś zapadła polityczna decyzja, by z politycznych powodów obejść polską Konstytucję i nie wprowadzić stanu klęski nadzwyczajnej, w sytuacji gdy ten stan klęski nadzwyczajnej nie tylko pomógłby w sytuacji walki z koronawirusem, ale rozwiązał by problem z wyborami prezydenckimi, które były i które są zapisane w Konstytucji w bardzo określonym terminie. Ktoś podjął polityczną decyzję, żeby Polskę w ten stan zamieszania wprowadzić” – dodał. Według Kamińskiego żaden inny organ w Polsce nie zachował się w tej sprawie tak przyzwoicie, jak Senat.

źródło: DoRzeczy; TVN24

Dodano w Bez kategorii
rolnictwo

/ Źródło: pixabay.com

Minister Rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski podczas poniedziałkowej rozmowy z RMF FM powiedział, że w tym roku może zabraknąć pracowników sezonowych. W związku z tym zasugerował, że osoby bez pracy i prawa do zasiłku mogłyby pomóc w rolnictwie. Wspomniał także w tym kontekście o grupie zawodowej nauczycieli.

Szef resortu rolnictwa powiedział między innymi, że nauczyciele, którzy nie będą pracować, żeby “przez kilka, kilkanaście dni popracowali u rolników.” Odniósł się także do braku testów bezpłatnych dla kadry nauczycielskiej w przeciwieństwie do pracowników sezonowych. Jak powiedział, ” pracownicy sezonowi przyjeżdżają też po to, żeby nauczyciele mieli co jeść”.

“Uznał tę wypowiedź za niefortunną”

Szef ZNP Sławomir Broniarz nie krył w swojej wypowiedzi oburzenia na wypowiedź Krzysztofa Ardanowskiego. Określił ją jako “głupią” i “arogancką”. Jak przekonuje premier Mateusz Morawiecki, odbył rozmowę z ministrem Ardanowskim i podkreślił:”- I on uznał tę odpowiedź za niefortunną.”

Minister Ardanowski wystosował także list do szefa ZNP, w którym przekonywał, że nie miał intencji nikogo urazić. Wyraził swoje zdziwienie wobec stanowiska ZNP oraz wypowiedzi Sławomira Broniarza. Ardanowski podkreślił, że w swojej opinii nie przekroczył on dobrych obyczajów podczas wywiadu. Dodał, że wnioski szefa ZNP opierają się na “kłamliwych, zmanipulowanych komentarzach w mediach”.

Minister Rolnictwa zapewnił, że bardzo ceni pracę, którą wykonują nauczyciele i jeśli jego słowa zostały odebrane jako obraźliwe, to serdecznie przeprasza.

ŹRÓDŁO: RMF24.PL

Zobacz także: Grzegorz Braun ukarany przez Marszałek Witek. „Naruszył powagę sejmu” [WIDEO]

Dodano w Bez kategorii
rosja

/ Źródło: pixabay.com

Do rosyjskiej Dumy trafił kontrowersyjny projekt, wedle którego rezolucja o potępieniu paktu Ribbentrop- Mołotow miałaby zostać unieważniona.  Złożył go rosyjski deputowany Aleksiej Żulawliew. Przewodniczący Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej przekazał go do komisji ds. międzynarodowych.

Pakt Ribbentrop – Mołotow potępiła rezolucja “W sprawie politycznej i prawnej oceny sowiecko- niemieckiego traktatu o nieagresji z 1939 roku”.  Jej przyjęcie nastąpiło 24 grudnia 1989 roku przez Zjazd Deputowanych Ludowych ZSRR. Jak przekonuje jednak Aleksiej Żurawliew, niniejszy dokument “nie jest zgodny z zasadami sprawiedliwości historycznej”. Stwierdził, że rezolucja została przyjęta w warunkach niestabilności politycznej. Towarzyszyły temu dodatkowo naciski sił zewnętrznych, dlatego decyzje jej autorów nie były obiektywne i bezstronne. Co jest szczególnie zaskakujące, pakt Ribbentrop- Mołotow określił jako kwestię “transformacji geopolitycznej w Europie w przededniu II wojny światowej“.

Tajne protokoły były wtedy rzeczą charakterystyczną

Rosyjski deputowany uważa także, że tajne protokoły w tamtym czasie były rzeczą charakterystyczną. Dodał, że pakt Ribbentrop Mołotow nie uwzględniał zmian granic innych państw. Ma to jednak miejsce dzisiaj- poprzez eksport demokracji w postaci “pomarańczowych rewolucji”.

Kwestia Paktu Ribbentrop-Mołotow to prawdopodobnie jeden z zabiegów Rosji, który ma oczyścić to państwo z odpowiedzialności za II wojnę światową. Wg ostatniej narracji rosyjskiej to Polska ponosi winę za wybuch wojny -za sprawą układu monachijskiego.

ŹRÓDŁO: DORZECZY

Zobacz także: Niemcy: MSZ wzywa rosyjskiego ambasadora. Chodzi o cyberatak

Dodano w Bez kategorii
zdrowie

/ Źródło: pixabay.com

Po tym, jak rząd zdecydował się znieść większość ograniczeń związanych z pandemią, obserwuje się nagły przyrost pacjentów w szpitalach. Niestety na oddziałach szpitalnych brakuje wolnych miejsc i przewiduje się, że może być gorzej.

Na ten temat wypowiedział się m.in.  profesor Andrzej Basiński, kierownik Klinicznego Oddziału Ratunkowego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Jak twierdzi, przed pandemią koronawirusa zjawiało się w placówce ok. 100 pacjentów dziennie, a w okresie pandemii liczba ta spadła do 30. Obecnie wynosi nawet 130-150 osób. “-Jakby czekali w blokach startowych.” – określił profesor.

“Chorych nie ma gdzie kłaść”

Z podobnym problemem borykają się również placówki na Mazowszu. “O ile przed pandemią na dyżurze przyjmowaliśmy 20-30 chorych, o tyle teraz jest ich 50.” – powiedział Krzysztof Hałabuz, prezes Stowarzyszenia Chirurgów i rezydent chirurgii ogólnej w jednym ze szpitali. -“Chorych nie ma gdzie kłaść, bo nadal działamy w reżimie sanitarnym, a na oddziałach jest mniej miejsca.” – podkreślił.

Wiele placówek w dalszym ciągu funkcjonuje wg zasad związanych z pandemią. Jak przekonuje dr Marcin Pakulski, były prezes NFZ i były dyrektor szpitala na Śląsku, zasady te muszą być utrzymane. Wynika to z faktu, że sytuacja epidemiologiczna w Polsce nie ulega zmianie. Wśród problemów szpitali dr Pakulski  wymienia także obecne braki kadrowe, które wymuszają czasem konieczność zamknięcia połowy oddziału. Chorego w takiej sytuacji trzeba kierować do innego szpitala.

Wg ekspertów przyrost pacjentów w placówkach szpitalnych jest w fazie początkowej. Jak powiedział dr Pakulski:”-Zniesienie obowiązku noszenia maseczek ośmieli pacjentów, którzy dotąd unikali szpitala.”

ŹRÓDŁO: RP.PL

Zobacz także: Zaginięcie czy morderstwo? Sprawa Rewala odkrywa nowe dowody po 21 latach

Dodano w Bez kategorii

W Gdańsku odbyła się konferencja prasowa Konfederacji. Krzysztof Bosak wezwał do odbudowy polskiej Marynarki Wojennej. “Jesteśmy dzisiaj w Gdańsku po to aby przypomnieć, że Polska zasługuje na sprawną i prawidłowo wyposażoną Marynarkę Wojenną. Dokładnie sto lat temu miały miejsce zaślubiny Polski z morzem”

Zaapelował kandydat na prezydenta Krzysztof Bosak, “Generał Józef Haller, narodowiec, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej dokonał tej ceremonii. Dziś przypominamy o tym fakcie ale również o fakcie, że ustanowiony Program Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych, który przewidywał budowę ponad 30 jednostek nie został zrealizowany nawet w 15 % (…) Mamy doczynienia z sytuacją, w której zapowiedzi gonią zapowiedzi. Kolejne rządy wymyślają głównie kolejne programy prac studyjnych. W których większość nie przechodzi do etapu wdrożeniowego (…) Marynarka Wojenna jest jedną z najbardziej rozbrojonych rodzajów sił zbrojnych (…) przypomnijmy, że 30 % naszego handlu zagranicznego odbywa się drogą morską. Chciałbym wezwać rząd od prezydenta aby działać w tym obszarze. Dowódctwo Marynarki Wojennej powinno wrócić do Gdyni (..) apeluję również do mediów o to by zaprzestały nagłaśniać zapowiedzi robione przez polityków. Niech zaczną ich rozliczać z tych obietnic. Powinniśmy uzyskać zdolność operacyjną dla polskiej Marynarki Wojennej przekraczającą 12 000 mil morskich” – oświadczył poseł i kandydat na prezydenta. Całość konferencji znajduje się poniżej.

Zobacz także : Michal Niezńanski o Konwencji Stambulskiej.” Stoją za nią WHO i homo lobby” [WIDEO]

Dodano w Bez kategorii

/ fot. @Twitter

W Iranie została zamordowana nastolatka, która chciała poślubić 35-latka. Cała rodzina 13-latki nie wyraziła zgody na takie małżeństwo. Po próbie ucieczki i wcześniejszych groźbach, ojciec dziewczyny w śnie odciął jej głowę. Sam też poddał się policji po dokonaniu morderstwa.

Do szokującego zdarzenia doszło niedawno w Iranie. 13-latka zakochała się z wzajemnością w 35-letnim mężczyźnie. Pewnego dnia postanowili wziąć ze sobą ślub. Poinformowała o tej sprawie swoją rodzinę, która z całą stanowczością sprzeciwiła się takiemu małżeństwu.

Nastoletnia Romina Ashrafi po groźbach ze strony swojego rodziciela uciekła z domu do swojego ukochanego. O tej sprawie została poinformowana policja, która odprowadziła dziewczynę do swojego domu rodzinnego. Zdaniem BBC miała zeznawać, że ojciec może zrobić jej krzywdę. Nikt na ten ostatni krzyk ratunku nie zareagował. Wkrótce jej czarne myśli zostały brutalnie urzeczywistnione.

Zobacz także: Chiny chcą regulacji kwestii bezpieczeństwa w Hong-kongu. Będą kolejne zamieszki?

Dziewczyna została zamordowana we śnie przez swojego ojca, który odciął jej głowę. Po morderstwie zadzwonił na policję, aby przyjechała na miejsce zdarzenia. Ze spokojem oddał się w ręce funkcjonariuszy. Obecnie przebywa on w areszcie, gdzie czeka go proces.

W kraju na Bliskim Wschodzie panuje surowe prawo szariatu. Z tego powodu, mężczyzna po otrzymaniu takich informacji od swojej córki mógł poczuć się zhańbiony. Najprawdopodobniej takie prawo uchroni go przed karą śmierci, którą może zażądać najbliższa rodzina. Przewiduję się dla niego karę pozbawienia wolności od 3 do 10 lat.

radiozet.pl

Dodano w Bez kategorii

Gościem redaktora Dominika Cwikły w Komentarzu Politycznym na kanale Mediów Narodowych był Michał Nieznański – działacz Konfederacji. Rozmowa dotyczyła między innymi obietnicy Prawa i Sprawiedliwości o wycofaniu się z Konwencji Stambulskiej. PiS domagał się tego w poprzednich wyborach. Dzisiaj przypomina o tym stronie rządowej kandydat na prezydenta Krzysztof Bosak.

Pamiętamy jak w poprzednich wyborach parlamentarnych PiS domagał się wypowiedzenia Konwencji Stambulskiej. Między innymi robił to ustami poseł Pawłowicz. Przypomnijmy sobie czym ta konwencja w ogóle jest i jakie ma zadanie. Jak podaje wikipedia – ” Konwencja uznaje strukturalny charakter przemocy wobec kobiet za przemoc ze względu na płeć, oraz fakt, że przemoc wobec kobiet stanowi jeden z podstawowych mechanizmów społecznych, za pomocą którego kobiety są spychane na podległą wobec mężczyzn pozycję. Ma być zastosowana do wszelkich form przemocy wobec kobiet, w tym przemocy domowej. Konwencja uznaje, że kobiety i dziewczęta są narażone na przemoc ze względu na płeć bardziej niż mężczyźni i chłopcy, ale ma być zastosowana do wszystkich ofiar przemocy domowej, niezależnie od płci. Strony Konwencji zobowiązują się m.in. do działań profilaktycznych, m.in. do tego, że podejmą konieczne działania zachęcające społeczeństwo, a w szczególności mężczyzn i chłopców, do aktywnego udziału w zapobieganiu wszelkim formom przemocy. Dokument ma mieć zastosowanie zarówno w czasie pokoju jak i w sytuacjach konfliktów zbrojnych”. Jak widzimy konwencja wpisuje się w lewicowy bełkot prawny, skutkujący zaostrzeniem prawa oraz dający pole do działania dla wielu tak zwanych kobiet wyzwolonych bądź też zwykłych hochsztaplerek.

Zobacz także : Trump idzie na wojnę z social media! Podpisał rozporządzenie: „Musimy bronić wolności słowa”

Ustawa antyprzemocowa

Gdy PiS doszedł do władzy to nie spełnił swojej obietnicy wyborczej. Zamiast tego przez sejm przeszła ustawa antyprzemocowa, wynikające de facto z Konwencji Stambulskiej. Ustawa mówi o tym, że na podstawie zwykłego pomówienia będzie można tymczasowo odizolować mężczyzne od rodziny. “Zacznijmy od tego, że to nie jedyna obietnica PiSu której nie dotrzymał (…) przypomnijmy także sprawę zwrócenia wraku Tupolewa czy sprawę ujawnienia aneksu do raportu WSI oraz wiele innych obietnic składanych przed objęciem władzy (…) sama Konwencja Stambulska na pierwszy rzut oka wygląda całkiem rozsądnie. Niektórzy mogliby mieć pretensje do nas o to, że jesteśmy przeciwko. Piękne hasła o zwalczaniu przemocy powodują, że nie zauważamy co pod płaszczykiem walki z przemocą kryje ta konwencja (…) stoi za tym między innymi homo lobby oraz WHO” – oświadczył Michał Nieznański. Całość wywiadu znajdziecie poniżej.

Zobacz także : Sejm uchwalił ustawę o pomocy publicznej dla dużych firm. Mniejsze pensje dla prezesów i zarządu

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Facebook

W 1999 roku w Rewalu zgłoszono zaginięcie dwóch nastolatków. Po latach sprawa powraca z nowymi twardymi i przerażającymi dowodami. Dotychczas uważano, że chłopcy uciekli z ośrodka wychowawczego, teraz odnaleziono kości i ubrania najprawdopodobniej należące do nich. Matka jednego z nich potwierdziła prawdziwość ubrań.

Na początku tygodnia w Rewalu odkryto przypadkowo szczątki ludzkie w okolicach byłego ośrodka wychowawczego. Warto przypomnieć, że w marcu 1999 roku z tego kompleksu miało uciec dwóch nastolatków: Andrzej Ziemniak oraz Łukasz Sas. Takie informacje przekazywano zrozpaczonej rodzinie. Teraz na jaw wychodzą nowe fakty i dowody w sprawie. W 2017 roku wysunięto hipotezę, że chłopcy mogli paść ofiarą seryjnego zabójcy.

Zobacz także: Kolejna obniżka stopy procentowej w krótkim czasie! Rada Polityki Pieniężnej wprowadza zmiany

Stowarzyszenie “Przystań Nadzieja ” postanowiło kilka dni temu wznowić poszukiwania w świetle najnowszej hipotezy. Wolontariusze przy użyciu ciężkiego sprzętu odkryli na terenie Miejskiego Ośrodka Wychowawczego w Rewalu szczątki najprawdopodobniej należące do zaginionych chłopców. Matka jednego z nich potwierdziła zbieżność ubrań należących do jej syna, pokazując fotografię, gdzie miał je na sobie.

https://www.facebook.com/marek.szwedowski/posts/3850654255008045

Koparka natrafiła również na ukrytą studnię w, której odnaleziono kolejne ludzkie szczątki oraz dolną część piżamy.

Wolontariusze poinformowali policję o znalezisku. Ta zebrała szczątki i zabezpieczyła resztę materiałów dowodowych. Teraz zostaną one podane odpowiednim badaniom DNA, aby ustalić do kogo należą kości oraz ubrania ofiar.

rmf24

Dodano w Bez kategorii
niemcy rząd

/ Źródło: pixabay.com

Niemiecki rząd zapowiedział, że będzie apelować o wdrożenie unijnego mechanizmu sankcji wobec sprawców cyberataku z 2015 roku. W związku z tym niemieckie MSZ wezwało ambasadora rosyjskiego na rozmowę.

W 2015 roku miał miejsce atak hakerów na system informatyczny Bundestagu. Hakerzy uzyskali dostęp do haseł administratora całego systemu parlamentu. Ponieważ po 5 latach od tamtego wydarzenia Niemcy zrekonstruowali cyberatak, dowiedzieli się, że informacje z Bundestagu przechwycili rosyjscy agenci GRU. Hakerzy wykradli także korespondencję ze skrzynki pocztowej kanclerz Niemiec, Angeli Merkel z lat 2012-2015. Dlatego MSZ Niemiec wezwało ambasadora Rosji w celu złożenia wyjaśnień.

“Niemieccy śledczy nie przedstawili dowodów”

Federacja Rosyjska zaprzecza, że miała jakikolwiek związek z cyberatakami na niemiecki parlament i skrzynkę pocztową Angeli Merkel. Jak napisano w komunikacie rosyjskiej ambasady w Berlinie:” Jak dotąd niemieccy śledczy nie przedstawili dowodów na poparcie tezy o udziale rosyjskich służb w cyberatakach.”

Wg niemieckich ustaleń, w ataku miał uczestniczyć 29-letni oficer GRU, Dmitrij Badin. Służby niemieckiej policji wystawiły nakaz jego aresztowania. Na Badinie ciążą także podejrzenia o ingerencję w wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku.

Niemiecki rząd planuje uruchomienie unijnych sankcji wobec sprawców cyberataku. Oznaczałyby dla hakerów zakaz wjazdu na teren Unii oraz system zamrażania ich aktywów.  

ŹRÓDŁO: O2.PL

Zobacz także: Rządy PiS dbają bardziej o imigrantów niż Polaków? Statystyki nie pozostawiają złudzeń

Dodano w Bez kategorii