Rzeczniczka Lewicy Anna Maria Żukowska porównała Armię Krajową do skrajnie lewicowych bojówek Antify. Szybko odpowiedział jej europoseł PiS Dominik Tarczyński.

Od kilku dni, w amerykańskich miastach trwają rozruchy wywołane zabójstwem George’a Floyda. Afroamerykanin zmarł wskutek niefortunnej interwencji policji. Udział w aktach przemocy w czasie demonstracji członkowie i zwolennicy administracji oskarżają bojówki Antify. ​Prezydent USA Donald Trump ogłosił, że zamierza uznać skrajnie lewicowy ruch za organizację terrorystyczną.

Anna Maria Żukowska odnosząc się do tych wydarzeń wrzuciła na Twittera grafikę, na której amerykański żołnierz bije Adolfa Hitlera. Obok nich stoi Donald Trump, który krzyczy “Widzicie? Alt-left też posługuje się przemocą”.

Wojciech Mucha zamieścił komentarz pod jej wpisem, wskazując, że “bronienie zwyroli z antify to ślepa uliczka.

“Kiedy jeszcze raz napisze Pan o antyfaszystach „zwyrole”, to proszę sobie wspomnieć o Armii Krajowej” – odpisała z kolei Żukowska.

“Dno komuszego dna” – skomentował postawę Żukowskiej członek PiS Dominik Tarczyński.

Europoseł z ramienia Zjednoczonej Prawicy ostatnio dużo udziela się na portalach społecznościowych. Niedawno skomentował rozmowę Roberta Mazurka z posłanką KO, Agnieszką Pomaską.  „Niczego lepszego dziś nie zobaczycie” – skomentował, wstawiając nagranie kompromitujące Pomaskę. Jak się okazuje, sam Tarczyński od dwóch lat nie przyjmuje zaproszenia do Porannej rozmowy RMF FM.

źródło: Twitter

Dodano w Bez kategorii

W kolejnym odcinku z serii pt. Czerwony Terror, red. dr Anna Madrela przedstawiła obraz obozu w Świętochłowicach oraz postać Salomona Moreli. Filia KL Auschwitz była krótko po II wojnie światowej użytkowana przez komunistów do zwalczania opozycji i osób wpisujących się na tzw. listę Volksdeutsch w trakcie okupacji niemieckiej.

W dzielnicy Zgoda w miejscowości Świętochłowice mieściła się filia obozu koncentracyjnego KL Auschwitz. Po wkroczeniu na ten teren Armii Radzieckiej w styczniu 1945 roku nie usunięto napisu “Arbeit macht frei” oraz nie zlikwidowano baraków. Wkrótce po przejęciu kompleksu na nowo uwięziono Polaków, a także Niemców, Romów i osoby innej narodowości.

“Komunistyczne władze określały wszystkich tych Ślaząków, którzy podpisali Volkslistę jako zdrajców i był to główny powód trafienia do tego obozu” – powiedziała dr. Anna Mandrela, wyjaśniając powody takich ruchów poczynionych przez Polaków na Śląsku w trakcie okupacji niemieckiej – “Niemcy tak zarządzili, że każdy mieszkaniec miał do wyboru podpisać się pod listą, albo trafić do obozu koncentracyjnego” – informowała.

Zobacz także: Donald Trump wymierza wojnę ANTIFIE: „USA uznają ją za organizację terrorystyczną”

Następnie po przedstawieniu zarysu historii obozu w Świętochłowicach, redaktor Anna Mandrela przeszła do opisu postaci komendanta tego kompleksu, z ramienia komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. Wyjaśniła kim był Salomon Morel oraz przytoczyła fakt z życia jego żydowskiej rodziny, która ukrywała się w gospodarstwie Józefa Tkaczyka w Garbowie. Sam gospodarz został w 1983 roku uhonorowany medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Z relacji świadków Salomon Morel miał witać więźniów słowami – “Jestem żydem, jestem byłym więźniem obozu Auschwitz, teraz się na was zemszczę” – faktycznie, nie był więźniem obozu w Oświęcimiu czy też innego ośrodka zagłady.

W czasie sprawowania jego rządów w tym obozie, latem 1945 roku wybuchła epidemia tyfusa i czerwonki. Komunistyczne ukarały komendanta za brak informacji o tym wydarzeniu. Lecz głównym powodem śmierci był głód – dzienna dawka wynosiła 400 kalorii i opierało się to na porannej kawie, zupy z pokrzyw na obiad, a na kolację skrawek chleba – “Cała trawa z terenu obozu została wyjedzona przez więźniów oraz zdarzały się przypadki kanibalizmu” – opowiadała redaktor Mandrela.

W trakcie epidemii zginęło według oficjalnych danych IPN 1855 osób. Jednakże z nieoficjalnych wyliczeń w czasie postępowania wirusa oraz aktywności obozu zmarło około 2,5 tysiąca osób. Łącznie uwięziono co najmniej 5764 osób, która w trakcie pobytu przechodziła piekło i śmierć głodową.

Więcej w materiale poniżej:

Media Narodowe

Dodano w Bez kategorii

Niemcy to największy globalny konsument węgla brunatnego oraz największy emitent dwutlenku węgla w Europie. Mimo walki z praktycznie bezemisyjną energetyką jądrową i niechętnej dekarbonizacji, zdołały przekonać świat, że są ,,zielone” . W dużej mierze jest to efekt sprawnej propagandy. Jaki jest więc cel tej maskarady?

Energiewende- niemiecka transformacja energetyczna często przedstawiana jest innym krajom za wzór. Politycy zza Odry często podkreślają potrzebę ratowania klimatu i ,,ekologizacji” gospodarki. Ale jak jest w rzeczywistości? Jakuba Wiech, autor książki „Energiewende. Nowe niemieckie imperium”, twierdzi, że cel Niemiec jest zupełnie inny niż się wydaje.

W powszechnej świadomości, Niemcy funkcjonują jako kraj przodujący w rezygnowaniu z energetyki węglowej. w 2018 roku roku światowe media obiegły zdjęcia z uroczystej ceremonii zakończenia wydobycia w ostatniej niemieckiej kopalni węgla kamiennego. Prasa szumnie ogłosiła, że w RFN ,,era węgla dobiegła końca”. Nie jest to jednak prawda. Gdy skończyło się wydobycie surowca, niemiecka energetyka i przemysł przestawiły się na paliwo z importu. Co więcej, Niemcy wytwarzają z węgla brunatnego praktycznie tyle samo energii, ile wytwarzali w 1992 roku. Plany przewidują spalanie tego ,,brudnego” paliwa co najmniej do 2050 roku. Odpowiednia otoczka medialna przynosi jednak efekty.

,,Ratowanie” klimatu jest opłacalne

Jak każdej energetycznej transformacji, tak i niemieckiej, oficjalnie przyświeca pójście na odsiecz cierpiącemu klimatowi. Mimo to, nad Renem przewiduje się odejście od energii atomowej- efektywnego, skalowanego i przede wszystkim bezemisyjnego źródła energii. Dlaczego?

Postulaty Berlina stoją w kontrze do ustaleń Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu. Według raportów Panelu, energetyka jądrowa jest potrzebna do zahamowania globalnych wzrostów średniej temperatury. Tymczasem Niemcy chcą nie tylko zamknąć swoje jednostki jądrowe (już w 2022 roku), ale i powstrzymać budowę podobnych elektrowni z funduszy europejskich

Co ciekawe, proponowany przez Niemcy system energetyczny złożony z odnawialnych źródeł energii wspartych gazem, nie należy do najbezpieczniejszych. Przekonali się o tym sami pomysłodawcy, w zeszłym roku niebezpiecznie blisko ocierając się trzykrotnie o tzw. blackout- poważny, rozległy zanik zasilania. Konieczne okazały się wówczas awaryjne importy energii zza granicy.

Innym zagrożeniem tworzonym przez niemiecki profil systemu jest generacja tzw. przepływów kołowych, które stwarzają niebezpieczeństwo dla krajów sąsiadujących, m.in. Polski.

Jakub Wiech zauważa, że na wspieranie OZE, Berlin wyda do 2020 roku 680 miliardów euro. Pieniądze te zostaną pozyskane dzięki EEG Umlage- specjalnej opłacie zawartej w rachunkach za prąd dla odbiorców indywidualnych. Za tę kwotę Niemcy mogłyby wybudować dostatecznie dużo elektrowni jądrowych, by zasilać się w pełni czystą i bezpieczną energią. Nie taki jest jednak ich cel.

Wygaszanie bloków jądrowych w Europie (a zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej, którą Niemcy tradycyjnie traktują jak swoją strefę wpływów), zwiększy popyt na gaz. Tego zaś RFN będzie miała pod dostatkiem, dzięki dwóm gazociągom Nord Stream. Już teraz eksportuje rocznie ok. 30 mld metrów sześciennych tego paliwa.

Źródło: Energetyka24

Dodano w Bez kategorii
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej

/ Źródło: nf.pl

Przez ostatnie miesiące na polskich pracowników padł cień bezrobocia. Wielu pracodawców wykorzystało szansę jaką dała epidemia koronawirusa do masowych zwolnień. Część małych i średnich przedsiębiorców również była zmuszona do przeprowadzenia zwolnień w swoich firmach. GUS podaje zaniżone wskaźniki bezrobocia, za co głównie odpowiada brak zgłoszeń do urzędu.

Od początku marca, gdy w Polsce pojawił się pacjent zero chorujący na COVID-19 ukryty wskaźnik bezrobocia znacząco zaczął lecieć do góry. Pracodawcy byli zmuszeni zamykać swoje działalności. Zwłaszcza mali i średni przedsiębiorcy odczuli na sobie rządowe restrykcje wprowadzone w gospodarce. Epidemia stała się również szansą dla dużych przedsiębiorstw jak Volksgwagen Poznań, które zwalniały masowo swoich pracowników i zamykały linie produkcyjne. Z tego powodu pracę straciło tysiące Polaków.

Jak podaje “Rzeczpospolita” faktyczne bezrobocie w kwietniu mogło osiągnąć 10,3 procent. Ponad dwukrotnie więcej niż wskazują na to państwowe instytucje takie jak Główny Urząd Statystyczny. Jest to głównie spowodowane brakiem rejestracji bezrobotnych w urzędzie. Wprowadzone restrykcje znacząco utrudniły komunikacje z miejskimi czy powiatowymi urzędami, w tym urzędami pracy.

Zobacz także: Murgrabia: „Sobór watykański II przestawił naukę Kościoła o małżeństwie” [WIDEO]

Z oficjalnych danych statystycznych wynika, iż w kwietniu stopa bezrobocia wynosiła 5,8 procent, a więc od marca wzrosło o 0,4 procenta.

Eksperci z Badania Ekonomicznej Aktywności Ludności potwierdza, że znaczna cześć bezrobotnych, która straciła pracę w czasie epidemii nie poszukuje sobie nowego zajęcia – “Gdyby także je uznać za bezrobotne, to liczba bezrobotnych wynosiłaby pod koniec kwietnia ponad 1,5 mln. To oznaczałoby zaś stopę bezrobocia na poziomie 10,3 proc.” – informują.

“Wielu osobom obawy o zdrowie nakazują samoizolację. Poza tym poszukiwanie pracy często wymaga kontaktów osobistych z firmami, których znacząca część pracowników też pracuje z domu. Wreszcie, w okresie pandemii części osób może być trudno uwierzyć, że gdzieś niedaleko czeka na nich praca, trzeba jej tylko poszukać” – podkreśla Joanna Tyrowicz, jedna z autorów raportu.

Wpływ na to, ile spośród osób faktycznie bezrobotnych będzie się zgłaszało do UP, może mieć też wysokość zasiłku, na który mogą liczyć. Rząd przedstawił już propozycję jego podwyżki, ale z ostatnich wypowiedzi minister rozwoju Jadwigi Emilewicz wynika, że nastąpi do najwcześniej w lipcu.

rp/buisnessinsider

Dodano w Bez kategorii

Aresztowanie lidera opozycji Siargieja Cihanouskiego wzbudziło duży odzew społeczny. Tysiące ludzi wyszło na ulice Mińska, Brześcia i innych miast, aby żądać zwolnienia polityka. Demonstranci masowo podpisują listy poparcia dla kandydatów niezależnych przed sierpniowymi wyborami prezydenckimi. Hymnem protestów stały się ,,Mury” Jacka Kaczmarskiego, śpiewane po białorusku i rosyjsku.

Znany białoruski opozycjonista, Siargiej Cihanouski gromadził setki zwolenników w celu zebrania podpisów dla swojej żony. Swietłana Cichanouska kandyduje na prezydenta, jednak nie bez przeszkód ze strony reżimu. W wyścigu o fotel wystartowała, kiedy jej mąż siedział w areszcie za ,,udział w nielegalnym zgromadzeniu”, jej kandydaturę odrzucono. Po wyjściu na wolność, opozycjonista ruszył w ,,wyborczą” trasę po kraju, gdzie przyciągał tłumy. W Mińsku, kolejka chętnych do złożenia podpisu ciągnęła się na ponad kilometr.

Cihanouski prowadził antyrządową kampanię pod nazwą ,,Stop karaluch”, której symbolem stały się… kapcie. Nawoływał on w niej do ogólnokrajowego strajku i ostrzegał, że jeśli wybory prezydenckie 9 sierpnia zostaną sfałszowane,w białoruskich miastach wybuchną masowe protesty.

W piątek, podczas spotkania w Grodnie, doszło prawdopodobnie do milicyjnej prowokacji, zakończonej aresztowaniem opozycyjnego działacza przez funkcjonariuszy jednostki OMON. Przebywa on obecnie w grodzieńskim areszcie. Centrum obrony praw człowieka ,,Wiosna” informuje, że oprócz Cichanouskiego, w Grodnie zatrzymano jeszcze ponad dziesięciu aktywistów. To nie koniec, ponieważ napływają informacje o kolejnych aresztowaniach.

Białoruski Majdan?

Protesty relacjonowane są szeroko za pośrednictwem mediów społecznościowych. Białorusini w Mińsku i Brześciu ustawiają się tłumnie w kolejkach, aby podpisać listy poparcia dla niezależnych kandydatów. Widać zabronione biało-czerwono-białe flagi białoruskie, a także flagi Unii Europejskiej. Wśród haseł pojawiają się: ,,Wolność! Wolność!”, ,,Obalić karalucha”, czy ,,Uwolnić Cihanouskiego!” Hymnem demonstracji stały się ,,Mury” autorstwa Jacka Kaczmarskiego w wersji białoruskiej i rosyjskiej. Sam aresztowany opozycjonista przed swoim zatrzymaniem intensywnie propagował piosenkę polskiego barda na swoim kanale w serwisie You Tube.

,,Myślę, że Majdan się dopiero zaczyna” – napisał Franak Viačorka, który zdaje sprawozdanie z demonstracji na Twitterze. ,,Gdybym był Łukaszenką, bardzo bym się bał. Tłumy gromadziły się we wszystkich regionach Białorusi po aresztowaniu Cihanouskiego” – dodał.

Społeczeństwo zmęczone Łukaszenką

Adam Eberhardt, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, odniósł się na Twitterze do sytuacji na Białorusi. Zaznaczył, że tak widocznej mobilizacji społecznej nie było tam od 11 lat. Według eksperta, sierpniowe wybory dla władzy mogą być szczególnie trudne. Po 26 latach rządów Łukaszenki, ludność odczuwa zmęczenie. Kryzys gospodarczy, lekceważenie przez rząd epidemii, wszystko to potęguje niezadowolenie Białorusinów. ,,W dodatku destabilizacji może sprzyjać Rosja, oczekująca wreszcie realnej integracji.”- napisał Eberhardt.

Źródło: Polska Times

Dodano w Bez kategorii

Zamieszki na tle rasowym w Stanach Zjednoczonych nie cichną, wprost przeciwnie, rozlewają się na cały kraj. Podczas nocnych starć w stolicy- Waszyngtonie, wandale zniszczyli pomnik polskiego i amerykańskiego bohatera narodowego, pokrywając go napisami. Jak na ironię, sam Kościuszko do rasistów bynajmniej nie należał.

Morderstwo popełnione przez policjanta na czarnoskórym George’u Floyd 25 maja w Minneapolis (Minnesota), wywołało prawdziwe społeczne oburzenie. Szybko jednak pokojowe protesty przeciw rasizmowi w służbach mundurowych, stały się okazją do dania upustu agresji i frustracji. Manifestacje zamieniły się w regularne bitwy uliczne. Sytuacja wymknęła się spod kontroli. W rozruchy szeroko zaangażowani są bojówkarze Antify, tłum rabuje sklepy, dochodzi do samosądów. Na ulice Minneapolis wyjechały oddziały Gwardii Narodowej, aby przywrócić porządek. Zamieszki przeniosły się również na inne miasta USA.

Mimo obowiązującej godziny policyjnej, w Waszyngtonie doszło do nocnych starć w kilku dzielnicach, a także tuż pod Białym Domem. Siły bezpieczeństwa usuwały bardziej agresywną część protestujących z Placu La Fayette’a pod siedzibą prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nie zapobiegło to jednak zniszczeniu symbolu, ważnego zarówno dla Polaków, jak i Amerykanów.

Kościuszko nie był rasistą

W ogniu demonstracji, stojący przed Białym Domem pomnik Tadeusza Kościuszki został zdewastowany. Cokół zamalowano hasłami antyrasistowskimi i wulgarnymi hasłami wycelowanymi w Donalda Trumpa. Co warto zaznaczyć, Kościuszko wsławił się nie tylko jako świetny żołnierz podczas amerykańskiej wojny o niepodległość, ale również jako zwolennik równouprawnienia ras i narodów. W swoim testamencie przekazał część swego majątku na wykupienie i uwolnienie czarnoskórych niewolników Thomasa Jeffersona, jednego z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych. Ten jednak nie wykonał woli Polaka.

Wolą polskiego generała było również to, aby zadbać o wykształcenie uwolnionych, co według wielu historyków, wyprzedzało swoje czasy. W uznaniu zasług Kościuszki, jego pomnik na placu Lafayette’a przed Białym Domem został odsłonięty w 1910 r. Jego kopia znajduje się w Warszawie na placu Żelaznej Bramy.

Ambasador RP oburzony

Głos w sprawie dewastacji zajął ambasador Polski w USA, Piotr Wilczek. „Jestem zniesmaczony i zbulwersowany wandalizmem wobec pomnika Tadeusza Kościuszki w Waszyngtonie, bohatera, który walczył o niepodległość zarówno USA jak i Polski.” – napisał na Twitterze.

Ambasador poprosił administrację Białego Domu oraz amerykańską Służbę Parków Narodowych o szybkie przywrócenie pomnika do normalnego stanu. Nocnych zajść pod Białym Domem nie skomentował jeszcze główny zainteresowany- prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump.

Źródło: PAP

Dodano w Bez kategorii

Ponad połowa Polaków uważa, że wybory powinny odbyć się 28 czerwca, czyli w terminie proponowanym przez rząd –wynika z sondażu przeprowadzonego przez IBRiS na zlecenie “Rzeczpospolitej”.

Rząd chce, by nowego prezydenta wybrać 28 czerwca, opozycja dąży jednak do przesunięcia głosowania, coraz częściej mówiąc o terminie po 6 sierpnia.

Jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez IBRiS na zlecenie “Rzeczpospolitej”, aż 56,6 proc. ankietowanych uważa, że wybory prezydenckie powinny odbyć się jednak 28 czerwca.

6 proc. badanych do lokali wyborczych najchętniej ruszyłoby w lipcu. 6,5 proc. wskazało, że najlepszą datą byłby sierpień. 7,3 proc. postawiło na wrzesień, a 5,8 proc. oceniło, że dopiero październik byłby odpowiedni na przeprowadzenie głosowania.

9 proc. ankietowanych w sondaży dla “Rz” twierdzi, że głosowanie powinno zostać przeprowadzone w listopadzie lub później.

Odpowiedzi “nie wiem” udzieliło 8,8 proc. ankietowanych.

Sondaż przeprowadzono 29 maja 2020 r., metodą CATI na 1100-osobowej grupie respondentów.

Źródło: dorzeczy.pl

Dodano w Bez kategorii

“Mamy pieniądze, dzięki dobrej polityce, i na programy społeczne i wielkie inwestycje” – tak szef Gabinetu Prezydenta Krzysztof Szczerski skomentował w rozmowie z Katarzyną Gójską słowa polityków opozycji, którzy krytykują realizowane bądź planowane w Polsce wielkie inwestycje. Pytany o wyniki ostatnich sondaży, Szczerski stwierdza wprost: “Nie ma żadnego niepokoju”.

Wielkie inwestycje

W Polsce prowadzone są obecnie duże inwestycje, takie jak Centralny Port Komunikacyjny czy przekop Mierzei Wiślanej. W opinii wielu polityków opozycji są to zbędne projekty; mówią oni m.in. o korzyściach niewspółmiernych do wydanych pieniędzy. Szef Gabinetu Prezydenta Krzysztof Szczerski w porannej rozmowie z redaktor Katarzyną Gójską zwrócił uwagę na pogłoski, jakie pojawiły się z opozycyjnych obozów, a dotyczą ograniczania programów społecznych w związku z inwestycjami. 

– Żadne programy społeczne nie są ograniczane w związku z tymi inwestycjami. To manipulacja, jaką uprawiają politycy opozycji. To rzecz kompletnie wymyślona. Mamy pieniądze, dzięki dobrej polityce, i na programy społeczne i wielkie inwestycje. Te inwestycje dają miejsca pracy, rozwijają polską gospodarkę, infrastrukturę – podkreślił Szczerski na antenie radiowej Jedynki. 

Kandydaci opozycji są kandydatami bez ambicji. To są inwestycje na miarę polskich ambicji, na miarę ambicji, jakie ma Europa – dodał. 

Prezydent Andrzej Duda wystosował list do przywódców państw Unii Europejskiej, a także państw Bałkanów Zachodnich oraz Partnerstwa Wschodniego, w którym podkreślił, że “trzeba dać Europie nowy impuls do rozwoju gospodarczego”. 

– Polityka pana Dudy współgra z polityką europejską, ten plan jest częścią szerszego planu europejskiego – zwrócił uwagę Szczerski. Powiedział też, że nadeszło już wiele odpowiedzi na pismo. Zaznaczył, żeprezydent w najbliższych dniach weźmie udział w telekonferencjach w sprawie swojego programu dla Europy. 

– To wywołało ciekawą refleksję i głęboką dyskusję. Plan jest dyskutowany między prezydentami i premierami – wskazał.

Kluczem jest wiarygodność

Krzysztof Szczerski zapytany został również o to, czy w obozie Andrzeja Dudy nie ma niepokoju w związku z wynikami sondaży, w których Rafał Trzaskowski znalazł się na drugim miejscu. 

– Nie ma żadnego niepokoju, trzeba pracować, przedstawiać swój dorobek. Niektóre sondaże po to są robione, by niektóry efekt wywołać. To nie sondaże prowadzą kampanię, a sztab, pan prezydent, który będzie w niej konsekwentnie prezentował swój punkt widzenia i wizję przyszłości Polski. Kluczem w tej kampanii jest wiarygodność. Kontrkandydaci pana prezydenta są w stanie powiedzieć kompletnie wszystko, są wyłącznie sterowani przez PR-owców, którzy mówią im na podstawie tych czy innych badań, jak należy dziś powiedzieć, a to nieważne, co było mówione kilka dni wcześniej – podkreślił szef Gabinetu Prezydenta.

– Pan prezydent to, co mówił, to zrealizował. Poddaje się ocenie Polaków, czy żyje im się lepiej po 5 latach czy gorzej – zakończył. 

Źródło: niezalezna.pl

Dodano w Bez kategorii

Nowa I prezeska SN Małgorzata Manowska w rozmowie z “Rzeczpospolitą” deklaruje, że Sąd Najwyższy relacje z politykami będzie mieć tylko np. w sprawach budżetu sądu. – Jeśli chodzi o innego rodzaju związki, zamierzam odgrodzić grubym murem Sąd Najwyższy od polityki – zapowiada Manowska.

Sędzia Małgorzata Manowska, która od 26 maja pełni funkcję Pierwszej Prezeski Sądu Najwyższego, podała się też do dymisji z roli szefowej Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury (niedługo dymisja się uprawomocni, potrzebne są w tej sprawie opinie KRS i Krajowej Rady Prokuratorów). Zastąpiła w tej roli prof. Małgorzatę Gersdorf, która kierowała SN od 2014 roku.

Manowska na razie jest na etapie wdrażania się w nową rolę, o czym sama mówi w wywiadzie z “Rzeczpospolitą”. Zapewnia jednocześnie, że nie będzie brać udziału w debatach politycznych.

– Czyli czy rząd ma rację, czy opozycja ma rację. Absolutnie. Będę się wypowiadać w opiniach do aktów legislacyjnych – mówi i dodaje, że głos zabierze publicznie, gdy debata będzie dotyczyć sądów, zwłaszcza gdy jakieś wypowiedzi “będą godziły w autorytet sądów”.

Źródło: gazeta.pl

Dodano w Bez kategorii

– Dziś mamy opublikowaną zgodnie z prawem uchwałę. Od dzisiaj płynie 14-dniowy termin, w którym marszałek Sejmu ogłasza datę wyborów – oświadczył na antenie TVN24 szef KPRM Michał Dworczyk.

– W sobotę otrzymaliśmy ekspertyzę, kolejną, potwierdzającą, że można uchwałę opublikować – wyjaśnił Dworczyk tłumacząc, dlaczego uchwała została opublikowana dopiero teraz. – Gdyby ta uchwała została ogłoszona wcześniej pani marszałek ogłaszałaby wybory w oparciu o ustawę korespondencyjną. A chyba nikt nie chciał wyborów korespondencyjnych – dodał.

Jak zaznaczył szef KPRM, większość rządząca chce “jak najszybciej przyjąć ustawę pozwalającą na jak najszybsze przeprowadzenie wyborów”.

Chodzi o uchwałę PKW, w której stwierdzono, że w wyborach prezydenckich 10 maja brak było możliwości głosowania na kandydatów. Zdaniem Komisji marszałek Sejmu Elżbieta Witek powinna zarządzić nowy termin wyborów w ciągu 14 dni od daty ogłoszenia uchwały w Dzienniku Ustaw.

Zawiadomienie do prokuratury

W poniedziałek złożymy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego – zapowiedział poseł PO Cezary Tomczyk.

Polityk przekonywał na antenie TVN24, że w niedzielę “mija 21 dzień, od kiedy premier Morawiecki zablokował publikację uchwały Państwowej Komisji Wyborczej”. – Jutro wraz z grupą posłów Koalicji Obywatelskiej złożymy zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera Morawieckiego, który podobnie jak w sprawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego, nie publikuje uchwały PKW – powiedział w niedzielę Cezary Tomczyk.

Źródło: dorzeczy.pl

Dodano w Bez kategorii