– Polska wspiera Ukrainę nie tylko świadczeniami socjalnymi, nie tylko przekazywaniem uzbrojenia, ale także paliwami na ogromną skalę. Nie mówimy o bagatelnych kwotach. Jak dowiadujemy się z danych Ośrodka Studiów Wschodnich tylko w okresie od stycznia do maja na Ukrainę pojechało 680 tys. ton gotowych paliw. 680 tys. ton to 170 pełnowymiarowych cystern jeżdżących codziennie! 170 cystern dziennie, przez 6 miesięcy, 30 dni w miesiącu, dzień w dzień – mówił Krzysztof Bosak.
Dodał również, że:
– Paliwo jadące na Ukrainę, po pierwsze nie jest objęte systemem nadzoru SENT [System Elektronicznego Nadzoru Transportu – przyp. red.], który wdrożyło Ministerstwo Finansów. Jest to system śledzący ruch każdej cysterny w polskim systemie paliwowym. Natomiast paliwo jadące na Ukrainę nie jest objęte tym systemem. Nie wiem tak naprawdę gdzie to paliwo jedzie. Co się z nim dzieje. Jeżeli któraś cysterna, jadąca teoretycznie na Ukrainę, chciałaby to paliwo wylać w Polsce – w ten sposób dochodzi od przemytu paliw, do afer paliwowych – to tak naprawdę jest to nieweryfikowalne z punktu widzenia Ministerstwa Finansów. A jaka jest skala korupcji na Ukrainie doskonale wszyscy wiemy.
Zwrócił również uwagę na coś jeszcze chyba bardziej bulwersującego:
– Druga sprawa nie mniej interesująca, że mamy tu do czynienia z sytuacją typu “okazja czyni złodzieja”. To fakt, że paliwo wyjeżdżające na Ukrainę nie jest objęte ani VAT-em, ani akcyzą. Co oznacza, że Polacy płacą za paliwo ponad 6 zł to na Ukrainę ono jechało w cenie poniżej 4 złotych. To ogromna różnica. Pytanie: dlaczego Polacy muszą płacić znacznie więcej niż Ukraińcy?