Lech Poznań: Renesans na puchary

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Trening

Poznań, 04.07.2022. Zawodnik Lecha Lubomir Satka (C) podczas treningu drużyny w Poznaniu. / Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

Faza grupowa Ligi Konferencji Europy to jedyna możliwość pokazania się poznańskiego zespołu w obecnym sezonie, jak chodzi o Europę. Grupa C jest jak najbardziej do wyjścia, gdyż poza najlepszą drużyną w niej grającą, czyli hiszpańskim Villa Real CF, znajdują się w niej FK Austria Wiedeń oraz Hapoel Beer Szewa.

Ileż to już razy łudziliśmy się, że polski klub znów zawita do bram piłkarskiego raju, zwanego Ligą Mistrzów UEFA? Ilu z nas swój wzrok kierowało w stronę szwajcarskiego Nyonu, by sprawdzić kogo wylosował mistrz Polski, w tym przypadku Lech Poznań.

Wierzyliśmy, że los przydzieli jakiegoś europejskiego średniaka, który nie będzie miał dużych możliwości transferowych, a Lech Poznań wobec powyższego przejedzie się po takiej drużynie, niczym pociąg parowy z bajki „Tomek i przyjaciele”. Niestety, gdy głos prowadzących losowanie oznajmił: „Qarabach”, miny wszystkim zrzedły.

Wiedzieliśmy, że liga azerska nie należy do europejskiej czołówki piłkarskich kampanii, jednak drużyna, z którą miał mierzyć się „Kolejorz”, uznawana była za solidną, budowaną przez lata europejską markę. Markę zarówno rozwiniętą pod względem organizacyjnym, jak i piłkarskim.

Pierwszy mecz był dla Lecha zwycięski, lecz tylko jedną bramką. Wiadomo było więc, że wyjazd do Baku będzie trudny, a przejście drużyny z Azerbejdżanu przez Lecha, nadal uznawane będzie za sprawę wręcz niewykonalną. W Baku… zabrakło Polakom paliwa, a konkretnie bramkarzowi zespołu trenera Johna van der Bromma, Arturowi Rutko, który przy trzech z pięciu goli zdobytych przez Qarabach, zachował się jak niedoświadczony junior.

Zobacz także: Niemiecka noblistka: Wszystkie ssaki mają dwie płcie, a człowiek jest ssakiem

Co to będzie?

Po rywalizacji w eliminacjach do Champions League przyszła pora powrotu do szarej ekstraklasowej rzeczywistości, w której Lech również nie radził sobie zbyt dobrze. Dawid Dobracz, dziennikarz związany z klubem z Bułgarskiej, zastanawiał się nawet na antenie kanału „Meczyki”, czy to już nie jest pora, aby Holendra zastąpić jakimś solidnym trenerem z Polski. Mówiono nawet, że w przeciwnym razie Lech będzie postrzegany jako najsłabsza drużyna, jak chodzi o piłkarską klubową Europę.

Huśtawka nastrojów

Te przewidywania się w początkowej fazie kwalifikacji do Ligi Konferencji Europy sprawdziły, gdyż poznaniacy rywalizujący z gruzińskim Dinamem Batumi, wygrali u siebie 5:0, by w Gruzji tylko zremisować 1:1, ratując punkt do rankingu w ostatnich minutach meczu.

Co najgorsze, Lech nie wyciągnął z tego marazmu żadnych wniosków i zlekceważył kolejnego rywala, tym razem islandzki Vikingor Reykjavik. W emitowanym na kanale „Meczyki” „Sportowym poranku”, komentator Viaplay Mariusz Hawryszczuk podkreślał, że na Islandii te zespoły potrafią być groźne i trzeba grać uważnie w obronie. Lech nie posłuchał tych rad, i za sprawą 19-letniego Sigurpallsona, zmuszony był do odrabiania strat w Poznaniu. Po dogrywce awansował, eliminując potem w fazie play-off luksemburski Football 1991 Dudelange.

Co tam panie w grupach?

Faza grupowa Ligi Konferencji Europy to jedyna możliwość pokazania się poznańskiego zespołu w obecnym sezonie, jak chodzi o Europę. Grupa C jest jak najbardziej do wyjścia, gdyż poza najlepszą drużyną w niej grającą, czyli hiszpańskim Villa Real CF, znajdują się w niej FK Austria Wiedeń oraz Hapoel Beer Szewa.

Heroiczna postawa

Ekipa prowadzona przez Johna van der Brooma, na początek rozgrywek grupowych, stoczyła bój właśnie przeciwko Hiszpanom. Wiadomo było, kto jest faworytem tej rywalizacji, jednak zawodnicy z miasta pierwszych Piastów pokazali, że ich forma zwyżkuje i pomimo prowadzenia gospodarzy do przerwy 1:3, lechici nie załamali się, doprowadzając do remisu. W końcówce niestety to Villareal przechylił szalę zwycięstwa na swą korzyść, wygrywając 4:3.

Zadanie wykonane

Drugi mecz był określany mianem tych, które trzeba po prostu wygrać. Mówiło się tak z dwóch powodów: po pierwsze starcie rozgrywane było w Poznaniu, po drugie FK Austria Wiedeń to nie był już tej rangi klub jak w 2008 roku, gdy Lech pokonał ją w eliminacjach do fazy grupowej Ligi Europy 4:2. Austriacy mieli problemy finansowe, organizacyjne i personalne, czego jednak wcale nie było widać w pierwszej połowie meczu. Druga część to już skuteczna gra poznaniaków i ich zwycięstwo 4:2, które przyczyniło się do zajęcia drugiego miejsca w grupie C po dwóch kolejkach.

Wprowadzić VAR

Ja rozumiem, że to tylko Liga Konferencji Europy. Rozumiem, że to jest trzecia liga międzynarodowych klubowych mistrzostw europejskiej piłki. Warto jednak, by również przebiegała w atmosferze uczciwości i nieposzlakowanej rzetelności, której przykład złamania mogliśmy mieć wczoraj. Kto bowiem tak naprawdę wiedział, czy strzelec bramki dla Austrii Wiedeń, nie był na spalonym. Mozart, Haydn i Beethoven nam tego nie powiedzą, VAR jak najbardziej. Korzystajmy więc z dobrodziejstw ery dużych możliwości i dajmy cieszyć się poznaniakom ich renesansem formy na europejskie puchary jak najdłużej.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY