Zobacz także: Łukaszenka o migrantach. Chce, aby Niemcy “odebrali tych ludzi”
Piotr Motyka: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica!
Ks. Władysław Zązel: Na wieki wieków, Amen!
Piotr Motyka: Tytuł tegorocznych XIII Rekolekcji Góralskich odbywających się w Żywcu, organizowanych przez Związek Podhalan im. Św. Jana Pawła II w Polsce, to „Łod pocyncio jo, to jo!”, jakie te słowa mają znaczenie w dzisiejszych czasach?
Ks. Władysław Zązel: Dziś ludzie są wrażliwi na punkcie „ja”. Po górolsku godo sie tys casem „jo to jo, my to my i nazywo sie do nos”, a więc już jest poczucie swojej wartości i kajsi, gdziesi cłowiek zatracił poczucie duchowości, że to „jo”, to nie jes żodno rzec w organiźmie. Moje włosy, moja ręka, moja noga, moja głowa, ale gdzie jest „jo”? A to jo myśle, jo kochom, ja nienawidze, jo płace, jo sie śmieje, ale tego „jo” ni ma. Żodnym przyrządem, ani przy uoperacji, choćby jak cłowieka poprawiali, nie do sie znaleźć tego „jo”, a to takie wozne. To „jo” od razu stanowi punkt odniesienie, to „jo” uodpowiado za to i tamto, za dobro i za zło. Coby cłek nie zatracił poczucia swojej jaźni, duchowej jaźni, bo przez to duchowe „ja” jestem związany z duchem nieskończenie doskonałym, Stworzycielem Nieba i Ziemi. I ja dostałem istnienie od Niego i do Niego trza mi wrócić. I kozdy z uosobna jest osobno umiłowany, ale to się do widzieć na zewnątrz i w ciele nawet, bo przecie linie papilarne kozdy mo ino swoje, tęczówka oka u kozdego jest osobna. Pan Bóg nieskończenie doskonały ma nieskończoną ilość pomysłów na kozdego z nos. I kozdy z nos wtej jest wielki, jak trzymo sie, jesce wiynksego uod siebie. Do tego trza pokory, by uznać, że jes ode mnie mądrzejsy. Z jakim sie wdajes, takim sie stajes. Jesteśmy Dziećmi Bożymi, ale całe życie mamy o to zabiegać, by ocalić to podobieństwo do Pana Boga i by być naprowde Dzieckiem Bozym. Jak wołamy do Matki Boskiej, która była najdoskonalszą Córką Pana Boga: „Okaż, żeś jest Matką”, to Ona woło na nos: „Okaż, żeś jest Dzieckiem.”
Piotr Motyka: Co to znaczy, w takim razie, prawdziwie być Dzieckiem Bożym?
Ks. Władysław Zązel: „Co ujdzie wołowi, nie ujdzie Jowiszowi”. Cłek winien zabiegać o to, zeby na tym fundamencie Dziecka Bożego budować wszystko, bo jak powiedział Tomasz a Kempis, autor książeczki „O naśladowaniu Chrystusa”:„Najwyższe na najniższym wznosi się i wyrasta.” Kimkolwiek, by kto w życiu nie był, wszystkich stanowisk, powołań, wykształcenia, nojważniejse jakim jes cłowiekiem. Nie zabocem przestrogi mojego Taty, jak nom powiadoł nieroz: „Pamiyntoj, ka byś nie był, bydź cłowiekiem.” I człowiekiem już z budowy i ciała podobnym do Pana Jezusa, który stał się do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu (por. Hbr 4,15), ale i z tej serdecznej więzi, która jest łaską, świętością. „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty” (por Kpł 19,2), tu nie chodzi o coś niezwykłego. Świętość jest wtej, jak ktoś jes zwycajny, a niezwycajny. Taki był święty Jan Paweł II, tacy bywali święci, błogosławieni. To nic ino sie za nimi pobierać, dejze Boze, cobyk mioł siły.
Piotr Motyka: Czy to niewidzialne „ja”, można interpretować jako duszę?
Ks. Władysław Zązel: Tak, to jest ta dusa nieśmiertelno, która jest fundamentem.
Piotr Motyka: W czasie homilii na zwieńczenie Rekolekcji, stwierdził Ksiądz, że Chrystus też był embrionem, czy można to rozwinąć?
Ks. Władysław Zązel: Tak, skoro był podobnym we wszystkim oprócz grzechu. To było 9 miesięcy od Zwiastowania do Narodzin. Jak we wszystkim, to we wszystkim, poza grzechem, bez wyjątku. Chrystus był zygotą, embrionem, człowiekiem. Przeszedł całą tą drogę nasego żywobycio, jaz po śmierć i Zmartwychwstanie, na które my cekomy. Chrystus Pan, trzy razy w życiu był bez reszty zdany na wolę ludzi. Przy narodzeniu w stajence, on nie wybieroł, wybrali dlo Niego. Przy śmierci na Krzyzu, na którą został skazany po ubiczowaniu. I przy sprawowaniu Eucharystii, Mszy Świętej, tak jak przy męce, wyrabiali z Nim, co chcieli, to jest straszne niebezpieczeństwo. Należy Eucharystię sprawować godnie, z szacunkiem, z pobożnością. Przez bezmyślne traktowanie Jezusa w Eucharystii, zarówno księdza celebransa, jak i wiernych, nieroz to tak jakby marchewkę przyjął na język. Teraz już coraz bardziej przyjmują na rękę, po co więc namaszczanie rąk księdza przy święceniach? Jak se kozdy może wziąć, także owszem to przez niebezpieczeństwo tej epidemii, ale mimo wszystko trzeba wrócić do wielkiego szacunku wobec Jezusa, bo On jest w tej sytuacji bezradny i ludzie czasem co chcą robią z Nim.
Piotr Motyka: Serdecznie dziękuję za wywiad, te piękne, wzniosłe, tłumaczące wiele spraw słowa, Bóg zapłać!
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com