Czy lewicowo-narodowy populizm jest możliwy? [OPINIA]

Dodano   2
  LoadingDodaj do ulubionych!
Arnaud Montebourg

Arnaud Montebourg / fot. WikimediaCommons

Nadchodzące wybory prezydenckie we Francji (kwiecień 2022) warto śledzić, bo oto druga najważniejsza stolica Europy może być przejęta przez siły narodowo-”populistyczne”, w dodatku potencjalnie przychylne Polsce. Czy w tej walce przeciwko establishmentowi może wziąć udział również antysystemowa lewica?

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Ciekawy przypadek Arnaud Montebourga

Swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich ma niedługo ogłosić Arnaud Montebourg, 58-letni adwokat i przedsiębiorca, poseł w latach 1997-2012, minister gospodarki w rządzie François Hollande’a w latach 2012-14. Montebourg przez lata był politykiem lewego skrzydła Partii Socjalistycznej. W latach 2008-12 nawet sekretarzem krajowym ugrupowania. Skrzydła lewego, a więc ortodoksyjnie socjalnego w kwestiach gospodarczych. Montebourg wysuwał się na pozycje jednego z dwóch obok Benoit Hamona liderów wewnątrzpartyjnej opozycji, której nie podobał się coraz bardziej kompromisowy, mainstreamowy, socjalliberalny kurs prezydentury Hollande’a. W sierpniu 2014 doszło do niezwykle symbolicznej zmiany – Hollande postanowił zdymisjonować uniezależniającego się i spiskującego przeciwko ówczesnemu prezydentowi lewicowego Montebourga, by zastąpić go Emmanuelem Macronem – establishmentowym liberałem, byłym pracownikiem banku Rotszyldów, a więc postacią niezwykle odrzucającą dla socjalistycznej lewicy.

Hollande liczył, że młody, zdolny, kochany przez media Macron przyniesie odrodzenie jego prezydenturze. Jak wiadomo, Macron zamiast tego wbił mu nóż w plecy i wykorzystał otrzymane stanowisko do promocji siebie samego. Hollande spadł tak nisko w sondażach zaufania, że nawet nie wystartował na drugą kadencję. W Pałacu Elizejskim zastąpił go Macron, który założył własną partię i wystartował przeciwko liczącemu na niego przełożonemu. Zdymisjonowany Montebourg pozostał natomiast jednym z bohaterów ortodoksyjnej gospodarczo lewicy. W 2016 wystartował w prawyborach Partii Socjalistycznej, ale przegrał z drugim liderem skrzydła lewicowego, wspomnianym Benoit Hamonem. Od tego czasu wycofał się z polityki i przeszedł do prywatnej działalności gospodarczej. Założył m. in. firmę handlującą miodem i odniósł w branży pewne sukcesy. Swoje poparcie dla Hollande’a już w 2016 nazwał “błędem”.

Obrońca “Made in France”

Wydaje się, że Montebourg to kandydat, na którego w warunkach polskich mógłby z sympatią patrzeć Rafał Woś. Lewicowiec skupiony na gospodarce, przedstawiający się jako obrońca zwykłych, pracujących ludzi przed liberalnym establishmentem finansowo-politycznym. Montebourg od lat jest krytykiem globalizacji i już w 2011 przedstawiał się jako “kandydat deglobalizacji”. Jego zdaniem procesy globalizacyjne były wysoce destrukcyjne dla społeczeństw, a także dla środowiska naturalnego. “Globalizacja tworzy bezrobotnych na północy, quasiniewolników na południu, wszędzie niszczy zasoby naturalne, daje władzę finansistom i odbiera ludom środki decydowania o sobie samych”.

Montebourg jest promotorem silnego państwa dającego swoim obywatelom gwarancje socjalne i prowadzącego protekcjonistyczną politykę handlową. Jego zdaniem państwo powinno być zdolne “podjąć drakońskie działania wobec systemu finansowego i bankowego”, by bronić własnych obywateli. Zdaniem Montebourga “sprawą narodową” jest dziś obrona rodzimej produkcji. Swoją wydaną niedawno książkę zatytułował “walka o made in France”.

Jednocześnie Montebourg jest zwolennikiem ponownego wyjścia Francji ze struktur wojskowych NATO, z których wystąpił w 1966 generał de Gaulle, a do których powrócił w 2009 Sarkozy. Jest też krytyczny wobec obecnego stanu Unii Europejskiej. Jego zdaniem “nie odpowiada ona na żadne ludowe żądania, jest sparaliżowana”. Nie chce oczywiście wyjścia z UE, ale uważa, że “trzeba powrócić do państw”, żeby prowadzić protekcjonistyczną politykę i bronić interesów gospodarczych obywateli.

Bogate tradycje lewicowego nacjonalizmu

Montebourg swoją kandydaturę ma ogłosić 4 września – w rocznicę upadku Napoleona III i założenia III Republiki w 1870 roku. To symboliczne – 4 września 1870 założenie nowego państwa ogłaszał Léon Gambetta, polityk antyklerykalnej, demokratycznej, narodowo-patriotycznej lewicy. Warto pamiętać, że nacjonalizm powstał wraz z wielką rewolucją francuską jako ruch lewicowy i dopiero pod koniec XIX wieku, po śmierci polityków takich jak Gambetta i dostrzeżeniu, że w praktyce demokracja parlamentarna oznacza często rządy plutokracji, przeszedł na prawo. Montebourg chciałby zapewne odbudować tę historyczną lewicę, widząc siebie jako obrońcę zwykłych Francuzów przed plutokracją i współczesną, demoliberalną arystokracją.

Montebourg ma szanse na przyzwoity wynik również ze względu na “zdradę” Jean-Luca Mélenchona. Wieloletni lider radykalnej lewicy, który w 2017 uzyskał aż 19,6% głosów i prawie co nie wszedł do II tury, obecnie przesunął się na pozycje “islamolewactwa” (islamogauchisme) i traktując muzułmanów jako zastępczy proletariat, którego trzeba bronić przed rządzącymi. Mélenchon prawdopodobnie liczy na głosy muzułmanów, ale póki co poparcie dla niego wyraźnie spadło w sondażach. To jeszcze jeden przykład na to, że współczesna lewica często ma problem z obroną autochtonicznej, europejskiej klasy pracującej, która kiedyś stanowiła jej bazę wyborczą.

Montebourga popiera Georges Kuzmanovic, były doradca Mélenchona, który rozstał się z nim po wolcie tego ostatniego. Jego zdaniem Montebourg “jest jedynym kandydatem lewicy, który ma dziś szanse wejść do II tury”. Kuzmanovic, podobnie jak sam Montebourg, uważa za oczywiste, że dziś lewica “powinna przyjąć właściwą hierarchię priorytetów”. Zdaniem Kuzmanovicia “możliwość zmiany płci w urzędzie to problem, który interesuje 0,01% społeczeństwa, garstkę najbogatszych w wielkich miastach”. Ich zdaniem priorytetowe powinny być kwestie zapewnienia zwykłym ludziom godnych warunków życia i pracy oraz obrona ich przed destrukcyjnymi przemianami klimatycznymi.

Antyimigracyjny lewicowiec

Zdaniem Montebourga nastroje społeczne we Francji są dziś prawicowe w kwestii tożsamości, a lewicowe w kwestiach gospodarczych. Były minister chce wypełnić tę lukę i zwraca uwagę, że “niekontrolowana imigracja odbija się negatywnie na warunkach życia najuboższych”. Deklaruje, że państwo powinno robić więcej, by “walczyć z politycznym islamizmem”. Oczywiście nie są to radykalne pozycje wyraziście antyislamskiego prawicowca takiego jak Zemmour, ale sygnał jest czytelny. Wg informacji “Le Figaro” Montebourg ma mieć w swoim programie szokujące jak na lewicowca propozycje – m.in. ograniczenie imigracji zarobkowej do osób posiadających konkretne kompetencje w konkretnych branżach, w których rzeczywiście brakuje rąk do pracy, wprowadzenie rocznego limitu członków rodzin sprowadzanych do Francji przez imigrantów oraz ograniczenie możliwości osiedlania się imigrantów w miejscach w których jest już wielu mieszkańców tego samego pochodzenia.

Start Montebourga to naprawdę interesujący eksperyment – czy taka polityka jest w ogóle możliwa? Czy może dziś odegrać polityczną rolę lewica skupiająca się na kwestiach gospodarczych, zwalczająca imigrację w imię interesów klasy pracującej i wroga demoliberalnej oligarchii? Montebourg będzie poniekąd rywalizował o tych samych zawiedzionych globalizacją i status quo wyborców, co Marine Le Pen czy Éric Zemmour. Które z nich odniesie sukces? Na jak ostre zwarcie z establishmentem i politycznym islamem pójdzie były socjalista? Będzie ciekawie – a procesy i przemiany, które dziś obserwujemy we Francji, mogą powtarzać się w innych krajach Europy. 

Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY