“Uchodźcy” na granicy, czyli abdykacja rozumu [OPINIA]

Dodano   7
  LoadingDodaj do ulubionych!
Straż Graniczna

Straż Graniczna / Fot. PAP/Artur Reszko

Liczne reakcje przedstawicieli demoliberalnego establishmentu na zaatakowanie Polski instrumentalnie wykorzystywanymi imigrantami spoza Europy pokazują po raz kolejny, że samozwańczy obrońcy Rozumu w rzeczywistości wyrzekają się go, by kierować się emocjami.

Atak na Polskę

Nastąpił atak bronią demograficzną Białorusi na Polskę. To celne określenie spopularyzował Witold Repetowicz, kiedyś używane było też przez śp. prof. Bogusława Wolniewicza. Prezydent Łukaszenka robi to samo, co wcześniej prezydent Turcji Erdoğan, wypuszczający na Europę tysiące zwożonych na granice przez tureckie służby nielegalnych imigrantów. Zaatakowanie jednego państwa przez drugie w celu jego destabilizacji to zrozumiałe, klasyczne posunięcie, nawet jeśli sam środek wybrany do tego celu jest stosunkowo nowatorski. Nie jest zaskoczeniem dla broniących naturalnego porządku rzeczy antropologicznych realistów. My wiemy, że polityka, zwłaszcza międzynarodowa, była, jest i będzie obszarem bezwzględnej rywalizacji jednostek, grup i wspólnot, na czele z narodami.

Wśród przedstawicieli i sympatyków demoliberalnego establishmentu dominują jednak reakcje oderwane od rzeczywistości. To zjawisko o tyle ciekawe, że wyprowadzona z ideałów oświecenia demokracja liberalna miała być ustrojem realizującym rządy rozumnej elity, chroniącej ciemne masy od robienia sobie krzywdy. Oto rządzić miała warstwa “oświeconych” kierujących się rozumem, a nie, jak masy, przesądami, uprzedzeniami, zabobonami. Grupa intelektualistów obserwujących rzeczywistość, badających ją z pomocą Rozumu i wyciągająca kolektywnie właściwe, racjonalne wnioski na temat decyzji które warto podjąć z korzyścią dla całej wspólnoty. Profesorów, dziennikarzy, sędziów, artystów, filozofów, socjologów.

Zwykły Europejczyk nie chce islamskiej imigracji

Mało co pokazuje fałszywość tych założeń tak bardzo, jak otwarcie na masową imigrację spoza Europy. Zwykły człowiek, który “nie czytał Hegla, jaśnie Panie”, nie odróżnia Woltera od Rousseau i Habermasa od Heideggera, zazwyczaj intuicyjnie rozumie, że ludzie nie są jak klocki Lego, które można dowolnie przestawiać, łączyć i rozłączać. Rozumie, że nie można po prostu zaimportować milionów muzułmanów, a następnie ich “zintegrować” jak za dotknięciem magicznej różdżki. Rozumie też, że istnieją dwie płci, kobieta i mężczyzna, a dwóch mężczyzn lub dwie kobiety nigdy nie będą związkiem takim samym jak kobieta i mężczyzna.

Zwykłych ludzi można do pewnego stopnia zmanipulować, zaprogramować z pomocą inżynierii społecznej prowadzonej przez demoliberalne elity i nauczyć irracjonalnych reakcji. Te pierwsze, intuicyjne, pozostają jednak sprzeczne z abstrakcyjnymi ideałami. Normy obyczajowe łatwiej przesuwać, bo człowiek jest z natury zepsuty i leniwy, więc ostatecznie często daje się przekonać mediom i popkulturze do ulegania niskim instynktom, bezmyślnej rozwiązłości czy konsumpcji bez myślenia o przyszłości. W przypadku masowej imigracji spoza Europy oraz hasła “otwartych granic” ciągle jednak u milionów Europejczyków, a dziś u milionów Polaków, budzi się opór. Stanowi ona bowiem bardzo realne, namacalne zagrożenie dla tożsamości, bezpieczeństwa i przetrwania Europejczyków, ich rodzin i bliskich, ich kultury, ich miejsc pracy. Jest praktycznie oczywiste, że referendum ws. całkowitego zamknięcia na islamską imigrację zostałoby wygrane w prawie każdym kraju Starego Kontynentu. Elity takich referendów nie przeprowadzają, bo byłyby one sprzeczne ze świecką religią praw człowieka, w której prawa jednostek-imigrantów przewyższają prawa autochtonicznych wspólnot.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Pycha demoliberalnej arystokracji

Korzeniem tego absurdu jest zwykła, banalna ludzka pycha i wiara w możliwość stania się demiurgami, arbitralnego przekształcania świata wedle uznania. Oświecony mędrzec odrzuca Boga i sam chce nim być. Pogardza motłochem, który kieruje się “uprzedzeniami”, tak jak Władysław Frasyniuk pogardza “śmieciami” w polskich mundurach, które nic dla niego nie znaczą. Narody czy granice to tylko konstrukt – jeśli mędrcy zechcą je przebudować, to to zrobią.

Podobnie ich ukochany Wolter pogardzał nieoświeconym motłochem – „jest wielkim pytaniem, do jakiego stopnia lud, to znaczy dziewięć części ludzkości na dziesięć, musi być traktowane jak małpy”. „Na resztę ludzi patrzmy jak na wilki, lisy i jelenie, które zamieszkują nasze lasy” – a więc głupie, nieoświecone zwierzęta, którymi można się opiekować, ale można też bawić się, polując na nie. Francuzów Wolter nazywa „całkowitym gównem rodzaju ludzkiego”, „pierwszymi małpami wszechświata”, „rasą małp, w której jest tylko kilkoro ludzi”. Dla dzisiejszych Wolterów niechęć do islamskiej imigracji to choroba, którą trzeba zwalczać, jeśli trzeba, to pod przymusem – “islamofobia”, podobnie jak przeświadczenie, że homoseksualizm nie jest równoprawną “orientacją” to “homofobia”. Krytycyzm wobec działań Unii Europejskiej to też choroba umysłowa, zbiorowy obłęd – “eurofobia” (w Polsce się jeszcze to słowo nie przyjęło, we francuskich mediach jest już normą).

Widzimy tu tę pychę i to zepsucie natury ludzkiej, które chrześcijańska antropologia nazywa grzechem pierworodnym, które jest widoczne gołym okiem również dla racjonalnego ateisty, a którego istnienie odrzucono w oświeceniu, widząc w nim narzędzie ucisku. Pseudoracjonaliści stali się tym samym najlepszym przykładem własnego błędu. Ta pycha prowadzi dziś ich polskich przedstawicieli do wiary w dowolne absurdy, jak choćby w “afgańskich uchodźców”, którzy poruszają się z prędkością światła, i wcale nie zostali tu przywiezieni przez białoruskie służby, i na pewno wszyscy uciekają przed talibami. Gdyby ich wpuścić, łatwo by się zintegrowali, a nawet jeśli nie, to przez uprzedzenia polskiego ciemnego motłochu.

Warto sobie uświadomić, że samozwańczy demiurgowie mają za swoimi postulatami żadnych racjonalnych argumentów. Choć oskarżają nas o kierowanie się emocjami, resentymentami czy wywiedzionymi z religii i zabobonów uprzedzeniami, sami robią dokładnie to. A jeśli fakty nie zgadzają się z teorią, to tym gorzej dla faktów. Kto najgłośniej krzyczy “łapać złodzieja”?

Subskrybuj
Powiadom o
7 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY