- Prezes Fundacji Ad Arma twierdzi, że program budowy fregat nie powinien być priorytetem. Według niego, nie ma realnego zagrożenia od strony morza tak, żebyśmy potrzebowali stworzenia realnej siły w marynarce wojennej.
- Karabinek Grot jest przestarzały koncepcyjnie, przeciętny, ale absolutnie wystarczający, a afera jest całkowicie rozdmuchana – mówi gość Mediów Narodowych.
- Dużo bardziej potrzebujemy nowoczesnej broni przeciwpancernej, nowoczesnego rozpoznawania, bojowych wozów piechoty, artylerii niż czołgów Abrams – przekonuje Hoga.
- Zobacz także: Loyik o sytuacji we Francji: “Macron bardzo mocno zraża do siebie społeczeństwo”
Czy deklaracje polityków pokrywają się ze stanem faktycznym?
Redaktor Różycki zapytał swojego interlokutora o ocenę planowanej budowy trzech fregat.
Zależy to od doktryny państwa polskiego, od tego jak zdefiniujemy zagrożenia i potrzeby – mówi Hoga. Według niego, aby można było realizować doktrynę wojenną powinna ona być znana, w przeciwnym razie nie da się tego zrobić. W jego opinii możliwości są dwie, albo tej doktryny wojennej nie mamy, albo jest tak utajniona, że nie ma możliwości jej zrealizować. Z perspektywy polskiego państwa, realizacja budowy trzech fregat nie jest obiektywnie priorytetem, bo siły zbrojne buduje się od podstaw do góry – twierdzi Hoga. Według niego podstawową potrzebą jest modernizacja sił zbrojnych a dopiero potem potrzeba zapewnienia sobie dostaw drogą morską i otwarcie drogi handlowej. Zdaniem prezesa Ad Arma jest to drugorzędne w stosunku do obronności. Aktualnie nie grozi nam nic od morza tak, żebyśmy potrzebowali stworzenia realnej siły w marynarce wojennej – kwituje gość MN.
Wiedza o sztuce wojennej nie dla wszystkich?
Powiedział pan, że istnienie spójnej doktryny jest niezwykle istotne. Bardzo mało się o tej doktrynie mówi. Mówi się o zakupie uzbrojenia, ale bardzo mało mówi się o sztuce wojennej. Co powinniśmy robić aby wpłynąć na rządzących aby statystyczny Kowalski mógł wiedzieć więcej?- dopytuje redaktor Brunon Różycki.
Nie jestem demokratą i nigdy nie byłem- odpowiada Hoga, a teza, która pan postawił, że obywatele mogliby coś zrobić w ramach obronności jest odważna. W jego opinii, szary obywatel nie jest od tego aby się zastanawiać nad takimi tematami. Od wpływu na obronność kraju jest administracja państwowa, od tego jest wojsko aby takimi rzeczami się zajmowali – zauważa gość rozmowy.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Biorąc pod uwagę aktualny stan marynarki wojennej, odnowa jest możliwa tylko od wewnątrz – twierdzi gość Mediów Narodowych. Według jego opinii oficerowie powinni zacząć mówić jaki jest stan faktyczny, a nie dbać o to aby w raportach się zgadzało. Mamy taki problem, że w tabelkach wiele rzeczy się zgadza. Rzeczy, które nie mają prawa się zgadzać, natomiast rzeczywisty stan i możliwości są zupełnie inne. I tu jest rola dla zwykłego Kowalskiego – stwierdza Hoga.
… szary obywatel może coś zrobić, to znaczy w życiu prywatnym i publicznym w swojej dziedzinie życia. Żeby żył w zgodzie z prawdą i żeby nie było tego rozdźwięku pomiędzy rzeczywistością a teorią, między praktyką a teorią, między prawem stanowionym a prawem zwyczajowym, bo to jest ten problem, który doprowadza do zepsucia moralnego, które fałszuje dane i uniemożliwia skuteczne działanie jakiejkolwiek administracji.
– powiedział Jacek Hoga, prezes Fundacji Ad Arma.
Etatyzacja przemysłu obronnego?
Jest to olbrzymi problem rozpoznany przez fundację Ad Arma na samym początku działalności – mówi Hoga – zaproponowaliśmy rozwiązania, które miałyby doprowadzić do uwolnienia zdolności Polaków do zwiększenia możliwości zakładania prywatnych zakładów zbrojeniowych, dzięki którym mielibyśmy dostęp do wiedzy, do zdolności, do zdolności produkcyjnych. W jego opinii dopiero po odblokowaniu tego potencjału mamy możliwość rozwoju. Obecnie zakłady państwowe są w agonii- twierdzi Jacek Hoga.
Czy zakup Abramsów jest odpowiedni dla Polskiej Armii?
To idealny przykład polityki PR PIS -zauważa Hoga. Podana została informacja, że taki zakup będzie miał miejsce. Ja nie wiem czy do transakcji w ogóle dojdzie. Jeśli zakładamy, że w ciągu najbliższych pięciu lat nie grozi nam konflikt zbrojny, to nie ma sensu, jeśli natomiast jest taka groźba, to nie jest potencjalnie zły zakup – mówi gość rozmowy.
W opozycji do decyzji o zakupie Ambramsów, pojawiły się propozycje konsorcjów koreańskich, które proponowali Polsce współpracę – zauważył redaktor Różycki.
Publicznie mało wiadomo o ofercie koreańskiej – twierdzi gość rozmowy. To nie są złe czołgi, natomiast nie uważam, żeby czołg był zaawansowaną techniką XXI wieku – kwituje prezes Ad Arma- nie wiem czy wydatkowanie pieniędzy na czołgi w tym momencie jest najlepszym pomysłem. Według niego dużo bardziej potrzebujemy nowoczesnej broni przeciwpancernej, nowoczesnego rozpoznawania, bojowych wozów piechoty, artylerii.
Co ze spójnością Polskiej Armii?
Według prezesa Ad Arma fundamentem wojsk lądowych, wojsk zmechanizowanych będzie piechota, artyleria i BWP, a nie czołgi. Wyposażenie całej Armii Polskiej i wojsk operacyjnych, Wotów w skuteczne granatniki przeciwpancerne to jest koszt jednego samolotu F35, tak samo jeślibyśmy mówili o nowoczesnych granatach, o nowoczesnych celownikach, to wszystko są ułamki kosztów korwet czy systemów przeciwlotniczych średniego zasięgu, a to jest w ogóle nie zrobione – twierdzi Hoga i konkluduje – skandalem jest, żeby piechota nie posiadała skutecznej broni przeciwpancernej ostatniej szansy.