Dominikanie nadal kryją sekciarza i gwałciciela. To jednak Msza trydencka i tradycjonaliści są solą w oku Franciszka

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Modlitwa

Modlitwa / Fot. pixabay.com

Nie milkną głosy zadowolenia ze strony "postępowych katolików" po tym, jak papież Franciszek unieważnił decyzje swoich dwóch poprzedników i zakazał sprawowania mszy w liturgii przedsoborowej w kościołach parafialnych. Równolegle do tych wydarzeń, na światło dzienne wychodzą kolejne wstrząsające fakty dotyczące skandali seksualnych w zakonie Dominikanów.

Zdaniem papieża Franciszka największym problemem i zagrożeniem współczesnego kościoła jest Msza św. trydencka. Wyraził to w sposób pośredni publikując motu proprio “Traditionis Custodes”, które ogranicza możliwość korzystania z liturgii trydenckiej. Papież Franciszek napisał list do biskupów, w którym wyjaśnił swoje stanowisko. Ocenił, że dobra wola i wyrozumiałość jego poprzedników zostały wykorzystane do zwiększania dystansu, pogłębiania różnic, hamowania Kościoła na jego drodze oraz do narażania na ryzyko podziałów. Równolegle do tych wydarzeń, prawdziwe zagrożenie dla wiarygodności chrześcijaństwa odgrywa się w jednym z zakonów. Dominikanie kryli sekciarza i gwałciciela.

Do skandali na tle seksualnym i obyczajowym dochodziło na terenie diecezji wrocławskiej. Na jaw wychodzą historie kobiet skrzywdzonych przez dominikanina Pawła M. Warto wskazać historie młodych dziewczyn we wrocławskim duszpasterstwie akademickim, które zostały bezwzględnie wykorzystane przez duchownego. Dominikanie kryli gwałciciela, który jak mówią “pod pozorem pobożności wyrządził wielką krzywdę wiernym, stosując przemoc fizyczną, psychiczną, duchową, a nawet seksualną”.

Wyznania kobiety. “Oczyszczanie z korzenia nieczystości” – Dominikanie kryli gwałciciela

To jej pierwszy wyjazd z duszpasterstwem akademickim „Dominik”. Paweł M. towarzyszy pięciu osobom na basenie. Podpływa do Kaśki. Ona czuje się skrępowana, więc ucieka od kontaktu. Wieczorem zakonnik postanawia to „przepracować”.

Sam na sam z Kaśką w pokoju Paweł M. stawia jej pierwszą duchową diagnozę – przeszkodą w kontakcie z Bogiem mają być dla niej poprzednie związki i seksualna nieczystość. Mówi jej: „Na basenie nie czułabyś się skrępowana bliskością, gdybyś była czysta”. Tak zaczyna się usuwanie – jak to nazywa – „korzenia nieczystości”.

Sposobem na pozbycie się go ma być modlitwa. Najpierw wspólne leżenie w ubraniach na łóżku, potem leżenie bez ubrań, w końcu dotyk, a na koniec gwałt, tłumaczony krok po kroku „oczyszczaniem z korzenia nieczystości”. O piątej rano Kaśka wraca do pokoju. 

Jest wykorzystywana przez rok, kilkanaście razy. Nie jest świadoma, podobnie jak inne dziewczyny z DA „Dominik”, że koleżanki też są gwałcone. – To były dla mnie sytuacje bez wyjścia, permanentny szantaż emocjonalny przeplatany z wykorzystaniem – mówi dzisiaj. 

Jednego dnia zwija się w pozycję embriona i mówi duszpasterzowi, że czuje się jak mała dziewczynka wykorzystywana przez wujka, która nikomu o tym nie może powiedzieć (choć nie miała takich doświadczeń w życiu). „Pomodlę się o uzdrowienie twojej przeszłości” – odpiera dominikanin i kolejny raz ją wykorzystuje. – To był krzyk mojej rozpaczy. Już nie wiedziałam, jak inaczej mogę zasygnalizować to, jak dramatycznie się czuję.

Areszt dominikanina

To oczywiście nie jedyne wyznanie kobiety skrzywdzonej przez duchownego. Jest on odpowiedzialny za wykorzystywanie seksualne i psychiczne wielu osób. Pomimo udowodnienia zarzucanych mu czynów, Paweł M. pozostaje w stanie duchownym. Dominikanie kryli w swoich szeregach gwałciciela przez co najmniej 7 lat. Sąd Okręgowy w Katowicach podjął decyzję o zastosowaniu aresztu tymczasowego wobec dominikanina, który usłyszał siedem zarzutów dotyczących gwałtu oraz poddania się innej czynności seksualnej w okresie od 2011 do 2018 r. Informację potwierdził Onet w katowickiej prokuraturze. To za jego czyny przepraszali wrocławscy dominikanie w oświadczeniu opublikowanym na początku marca.

“Człowiek, który stosował okropną przemoc, był przez tyle lat tolerowany. Dopiero ujawnienie kolejnych ofiar i wkroczenie prokuratury skłoniły dominikanów do działania. Można tylko powiedzieć: szkoda, że tak późno”

– mówił Onetowi publicysta katolicki Tomasz Terlikowski, komentując sprawę o. Pawła M.

Jednak dziennikarka Paulina Guzik, która opublikowała obszerny reportaż i nagłośniła przestępstwa jest przekonana, że nadal niewiele się zmieniło w sprawie i dominikanie nie chcą całkowitego oczyszczenia i postawienia siebie samych przed prawdą. Nie było także żadnej pomocy dla pokrzywdzonych kobiet.

Co jest realnym zagrożeniem dla Kościoła?

Prezentując tylko niewielki fragment zeznań jednej z kobiet wykorzystywanych przez Dominikanina, warto zastanowić się nad realną bolączką Kościoła. Oczywistym jest fakt, że prawdziwy problem i zagrożenie dla wiary ogółu społeczeństwa leży w skandalach podobnych do opisanej wyżej sytuacji. Papież Franciszek, jako pasterz Kościoła powinien stanąć w prawdzie i powiedzieć “non possumus”. Powinien zrobić to w kontekście dalszych nadużyć seksualnych we wspólnocie wiernych i kapłanów. Każdy katolik, w szczególności tradycjonalista wolałby, aby Ojciec Święty zajął się realnymi problemami Kościoła, a nie odbierał mu jego największy skarb. Msza św. z wykorzystaniem Mszału Rzymskiego z 1962 r. jest jednym z antidotum na zepsucie pośród wiernych i instytucji Kościoła. Udowodniła to przez niemal całą historię chrześcijaństwa, z którą nierozerwalnie jest związana. Powinna być więc ona wiodącym rytem w Kościele Katolickim. Papież zamiast z nim walczyć, powinien stawiać czoła narastającemu zepsuciu moralnemu części “postępowego” duchowieństwa.

onet.pl wiez.pl

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY