[NASZ WYWIAD] Dr Rubas: Sprawa pandemii jest tylko ukoronowaniem patologii toczących nasze życie polityczne

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Piotr Rubas, lekarz internista.

/ Fot. YouTube/MediaNarodowe

Sprawa pandemii jest tylko zwieńczeniem, ukoronowaniem (być może wybranie takiego akurat wirusa nie jest przypadkiem) patologii toczących nasze życie polityczne od dziesięcioleci – mówi w rozmowie z Mediami Narodowymi Piotr Rubas, lekarz internista pracujący w Niemczech.

Jakub Zgierski: Czy Pana zdaniem rząd podejmuje autonomiczne decyzje, czy raczej wszystko to wpisuje się w szerszą agendę? Można przecież wspomnieć o różnych ponadnarodowych grupach wpływu, tzw. globalistach.

Piotr Rubas: Oczywiście, że nie są to ludzie suwerenni, tylko działający „na telefon” statyści, którym przy okazji pozwolono dorobić sobie na boku, tak by wzbogacili się o okruchy rzucone im przez globalistów i korporacje w dziele niszczenia stanu posiadania narodu polskiego, który to proces, pamiętajmy o tym, trwa od dziesięcioleci.

Gdyby nie było tak, iż osoby pokroju Morawieckiego czy Szumowskiego są na bieżąco informowane przez swoich mocodawców, co mają ogłosić społeczeństwu w związku z „pandemią”, to przecież nie kompromitowaliby się tak straszliwie, gdzie jednego dnia opowiadają, że „maseczki nic nie dają, one nie pomagają i nie wiemy, po co ludzie je noszą”, by za parę tygodni wprowadzić nakaz noszenia kagańców dosłownie wszędzie. Tego typu zachowania jak dla mnie dają się wytłumaczyć tylko w ten sposób. Jeśli chodzi o polityków i partie polityczne, to musimy pamiętać, że od ponad 30 lat jesteśmy świadkami teatrzyku dla naiwnych, gdzie każda kolejna ekipa polityczna, dochodząc do władzy, robi coś, co jest zaprzeczeniem dotychczas głoszonych postulatów – rzekomo wolnorynkowa i liberalna PO zaczęła rozkręcać biurokrację do monstrualnych rozmiarów i wprowadzać kolejne podatki, a rzekomo tradycjonalistyczny i chrześcijański PiS zezwala na „tęczowe piątki” w polskich szkołach czy toleruje „marsze LGBT”, gdzie nierzadko dochodzi do profanacji świętych dla katolików symboli religijnych.

Szczerze powiedziawszy, już kilka lat temu doszedłem do przekonania, że bazując na jakiejkolwiek partii politycznej, nic się w Polsce nie zmieni, gdyż nie pokona się systemu, walcząc jego własną bronią, czyli podpiętą pod kroplówkę budżetową partią polityczną. Jeżeliby tak nie było, to dlaczego od 30 lat każde jedno środowisko polityczne, każda licząca się partia, które weszła w krwioobieg systemu, czyli subwencje budżetowe, po pewnym czasie w osobie swoich liderów dokonuje odejścia od głoszonych wcześniej poglądów, co mogliśmy zaobserwować chociażby na przykładzie działaczy Solidarności czy NZS, jak Marian Krzaklewski, Marek Jurek, Jan Pietrzak czy Paweł Kukiz?

Odnoszę wrażenie, że wszystkie partie polityczne, może z wyjątkiem Konfederacji, działają ręka w rękę, jeśli chodzi o kwestię tzw. pandemii. Skąd taka nagła solidarność, często wbrew oczekiwaniom ogółu obywateli?

Każda partia jest w pierwszej kolejności zainteresowana swoim własnym interesem, a dopiero ewentualnie na drugim miejscu realizacją postulatów wyborczych. Jako pewien monolit wymusza na swoich członkach posłuszeństwo wobec centrali partyjnej, przez co posłowie nie zawsze, szczególnie w ważnych sprawach, kiedy to jest nacisk od góry, mogą głosować zgodnie ze swoim sumieniem i z tym co obiecywali swoim wyborcom w kampanii wyborczej, nawet zakładając ich dobre intencje.

Osoby o silnym kręgosłupie moralnym są marginalizowane, a promowane są miernoty i koniunkturaliści, co widzimy, analizując stan polskiego życia politycznego. Tego typu osoby są łatwo podatne na przekupstwo, oczywiście za odpowiednią stawkę ze strony bankierów i właścicieli korporacji, tak by tworzyć odpowiednie dla nich prawo i jednocześnie niszczyć ewentualną konkurencję ze strony polskiego kapitału, który, jak wiemy, po pseudoprywatyzacji lat 90., czyli skoku na majątek narodowy, jest w powijakach i nie ma takiej siły oddziaływania co wspierane milionowymi subwencjami budżetowymi ze strony swoich rządów korporacje czy banki.

Sprawa pandemii jest tylko zwieńczeniem, ukoronowaniem (być może wybranie takiego akurat wirusa nie jest przypadkiem) patologii toczących nasze życie polityczne od dziesięcioleci. To samo ma miejsce na Zachodzie, gdzie kolejne rządy, by dostać się do władzy, prześcigały się w licytacji na socjal, coraz bardziej zadłużając swoje państwa u międzynarodowych lichwiarzy – w chociażby Międzynarodowym Funduszu Walutowym, stając się przez to ich zakładnikami i będąc zmuszonymi wykonywać nakazy płynące z góry.

Czy widzi Pan jakieś szanse na wyjście z tej tragicznej sytuacji? Co możemy zrobić jako społeczeństwo?

Mamy jeszcze czas, aby to zmienić, by wziąć sprawy w swoje ręce, i tak jak nie ufamy bankom, gdyż każdy myślący człowiek już dawno wypłacił swoje oszczędności, pozostawiając tylko nieznaczną sumę pieniędzy na bieżące potrzeby, bo w każdej chwili mogą one zostać skradzione przez bank, całkowicie legalnie na zasadzie prawa Bail-in, tak jak nie ufamy już lekarzom, bojąc się iść na wizytę do rodzinnego w obawie przed wysłaniem na test zamiast leczenia i najczęściej w związku z tym areszt domowy nazywany kwarantanną, przez co wiele osób leczy się domowymi sposobami, ziołami (co nie zawsze jest skuteczne i wskazane, ale co pozostaje biednym ludziom oszukanym przez system…), tak jak nie ufamy celebrytom, takim jak Magda Gessler, która odmówiła wsparcia dla restauracji, z którą wcześniej współpracowała w ramach prowadzonego przez siebie programu, a od której, gdy nadciągnęło widomo bankructwa i postanowiła się otworzyć, celebrytka TVN-owska publicznie się odcięła, tak samo nie ufajmy politykom i partiom politycznym.

Zobacz także: Sikora o pandemii: Skończy się kiedy zarobią [WIDEO]

Musimy wziąć sprawy w swoje ręce i zrozumieć, że bez osobistego zaangażowania każdego z nas, oczywiście na miarę swoich możliwości, bez powtórzenia fenomenu Pierwszej Solidarności, która była autentyczna, tworzona oddolnie, a nie jak zinfiltrowana i odtworzona po stanie wojennym przez służby PRL-owskie Druga Soldarność z TW Bolkiem na czele, bez połączenia sił różnych środowisk walczących w wielu aspektach do tej pory, jakby to powiedzieć, „każdy na swoim poletku”, nie wygramy. Pamiętajmy, że nikt nie wywalczy za nas skradzionej nam wolności, żaden lider ani żadna partia polityczna. Im szybciej uświadomimy to sobie, tym więcej ludzi będzie na marszach, protestach, tym więcej restauratorów i siłowni otworzy się i tym większa szansa, iż przywrócimy normalność i rozliczymy odpowiedzialnych za zgotowane nam piekło decydentów. Działać trzeba, gdyż czasu jest naprawdę niewiele.

Rozmawiał Jakub Zgierski

POLECAMY