Wielka burza i niepokój w mediach, wskutek dobrego wyniku skrajnie prawicowej partii w wyborach do niemieckiego Parlamentu – wskazując na potencjalne zagrożenie polskich interesów. Przoduje rzecz jasna Gazeta Wyborcza, Newsweek i pochodne.
Zapytać jednak warto – czy w ostatnich latach mówić można o jakimkolwiek istotnym polskim interesie realizowanym za zachodnią granicą? Agresywne działania gospodarcze, groźby wymierzone w Polskę wobec sprzeciwu w sprawie zmuszania do przyjmowania licznych grup imigrantów – ileż jeszcze można wymieniać?
Sytuacja trwa od lat – już na przełomie lat 80/90 niemiecki wywiad silnie wpływał na sytuację geopolityczną w Polsce, finansując rozwój niektórych partii. Mowa m.in. o Kongresie Liberalno – Demokratycznym, utworzonym na początku lat 90 siłami działaczy gdańskiej opozycji solidarnościowej, m.in. Donalda Tuska i Jacka Merkla.
Wspierały ich „tuzy” polskiej myśli ekonomicznej, Jan Krzysztof Bielecki i Janusz Lewandowski, a także kilku znaczących TW Służby Bezpieczeństwa vide Michał Boni, którzy „godnie” i aktywnie reprezentują dziś Polskę w strukturach Unii Europejskiej, domagając się nałożenia sankcji na swój kraj.
Napomnieć też warto o bliskiej znajomości Pawła Grasia z Pawłem Roglerem – mającym bliski kontakt z niemieckim wywiadem BND (historia ta stanowiła element wydanej w tym roku książki “ABW”)…
Wobec powyższego, stanowiącego namiastkę agresywnej, niemieckiej polityki wymierzonej w Polskę – jak przerażać ma obecność w niemieckim parlamencie siły nieznacznej, a nie tyle skutecznej, co krzykliwej?
Na zachodzie – o zgrozo – bez zmian…
Wojciech Sumliński, sumlinski.pl