Tomkowski: Zła Zmiana

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ fot. Tomkowski

Wszystkim, którzy spoglądali jeszcze z pewną dozą przychylności na projekt (niby)partii Zmiana Mateusza Piskorskiego – zwłaszcza narodowcom o socjalnym nastawieniu – wylano właśnie na głowy kubeł zimnej wody. Oto środowisko obrońców przetrzymywanego w areszcie Mateusza Piskorskiego jednoznacznie opowiedziało się po stronie “ciamajdanu” i “opozycji totalnej”, otwarcie i pod własnymi flagami biorąc udział w ostatniej hucpie Komitetu Obrony Demokracji pod Sejmem. Jak doszło do tego, że deklaratywnie niepodległościowa, antyamerykańska, socjalistyczna grupa stanęła w jednym szeregu z liberałami z “Razem”, Leszkiem Balcerowiczem, Ryszardem Petru i Adamem Michnikiem? Uważam, że ich pozycja jest owocem długiego procesu degeneracji, który miałem nieprzyjemność obserwować z bliska przez parę lat, w tym ostatnio, mimo ostrzeżeń kolegów, których drogi z nimi rozeszły się już dawno temu. Poniższy tekst to nie tylko wyjaśnienie, ale też moja ekspiacja. Na swoją obronę mam jedynie to, że dzięki doświadczeniu Zmiany na własnej skórze, oddaliłem się od pozycji czysto lewicowych i zbliżyłem do narodowych.

Zatrute źródła

Powstając na początku 2015 roku, Zmiana miała nadać rozpęd formującej się już od jakiegoś czasu koalicji narodowo-społecznej, sceptycznej zarówno wobec NATO jak i Unii Europejskiej. Środowiska “skrajnej prawicy” i “skrajnej lewicy” miała spajać wspólna niechęć wobec neokolonialnego charakteru III RP jak i skupienia się na “sprawach rozporkowych” przez liberalną lewicę. Wątpliwości budził fakt, że oprócz młodego aktywu tych środowisk, w jej szeregi od razu zaciągnięto sporą porcję zatęchłego szlamu ze skompromitowanej swą nieskutecznością “Samoobrony”. Niestety, owo obciążenie wyszło niemal od razu: totalna nieudolność organizacyjna przewodniczącego i sekretarza Zmiany zaowocowała po pierwsze, przedwczesnym ujawnieniem projektu i wystawieniem go na odstrzał medialny, po drugie – niemożliwością rejestracji. Wbrew ich twierdzeniom o “spisku sądowym”, tajemnicą poliszynela jest bowiem fakt, że do rejestracji Zmiany zupełnie niepotrzebnie próbowano wykorzystać stare podpisy trzymane w szafie od czasów Samoobrony, a PESELe trupów szybko zostały wyłapane przez sąd, owocując ciągnącym się do dziś postępowaniem w tej sprawie i oczywiście odmową rejestracji. Przykładów jawnego cwaniactwa i oszukiwania własnych działaczy jest więcej, a wszystkie te wątki jak w soczewce skupiają się w osobie przewodniczącego Zmiany, Mateusza Piskorskiego.

Sprawa Piskorskiego

Z góry napiszę to, co powinno być w miarę oczywiste dla każdego myślącego logicznie: Mateusz Piskorski nie jest żadnym rosyjskim (ani chińskim, ani irackim, ani żadnym innym) szpiegiem. Ale nie siedzi też w areszcie od ponad roku “za niewinność”, jak twierdzi jego fanklub. Faktem bezsprzecznym jest, że również okłamując co do tego niewtajemniczonych działaczy (nieraz pełniących formalnie wysokie funkcje…), Piskorski brał pieniądze ze Wschodu, m. in. od prywatnych sponsorów-oligarchów, przychylnie spoglądających na jego działalność i uważających go za “swojego człowieka”. Jest to wiedza powszechna co najmniej od czasu ujawnienia korespondencji ze zhakowanego konta na FB oligarchy Usowskiego. Co natomiast Piskorski robił z tymi pieniędzmi, wyjaśniła krótko i lapidarnie jego była partnerka, jedna z działaczek partii Zmiana (pisownia oryginalna): “A ja napisze prawde: zasłużył sobie bo kasę wydawał na mieszkanie w Wilanowie, prywatna szkole dla dzieci a wszystko to zarabiał na naszej naiwności. Widziałam na własne oczy jak kasa od ruskich szła na przyjemności a nie na partię. Popierając Mateusza popieracie paradoksalnie burzujów. Czasem warto przyznać się do pomyłki a nie brnąć ślepo dalej w ten teatrzyk. Jest winny mielenia lewej kasy manipulujac prostym ludem na którym zarabiał.” Wygląda więc na to, że Piskorski przekonany o tym, że oszuka wszystkich, brał “na lewo” i defraudował te pieniądze na przyziemne przyjemności. Czy wiedząc o tym, można na serio traktować histeryczne pokrzykiwania zmianowców o “politycznym więźniu pisowskiej dyktatury”?

Freakshow zamiast partii

Losy projektu partii Zmiana mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby otaczający Piskorskiego ludzie zamiast przyklaskiwania mu we wszystkim i wręcz nabożnej czci potrafili wybić mu z głowy autodestrukcyjne pomysły i skierować jego działalność na pożyteczne tory. Tymczasem zaszło zjawisko odwrotne: klakierzy przekonali lidera, że jest geniuszem, a rozsądni krytycy zostali odsunięci. Obecnie Zmianę tworzą społeczne wyrzutki i nieudacznicy, a “partia” akceptuje u tych swoich kilku aktywnych działaczy m.in. otwartą apologetykę Państwa Islamskiego, dorabianie się na budach z maszynami hazardowymi, alkoholizm i zboczenia seksualne. Nie tylko pod względem ideowym, ale także personalnym, intelektualnym i emocjonalnym doszlusowali zatem do KODomitów porzucając dotychczasową taktykę “chwalenia za pozytywy, krytykowania za negatywy” wobec rządu i stawiając się na równi z „sumą wszystkich pajaców” krajowej opozycji, wobec której mają tylko tę pretensję, że… nie weźmie na sztandary Piskorskiego.

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY