Bohater czy oszust? Kontrowersje wokół Archera

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ fot Facebook.com

W ostatnich miesiącach zwłaszcza wśród polskich patriotów cechujących się dużą animozją do islamu popularność zdobył niejaki Archer, Polak walczący podobno z ISIS w północnej Syrii w szeregach Kurdów. Ma on dowodzić grupą zadaniową „Gniew Eufratu” w skład której wchodzą jeszcze inni komandosi z Polski i zza granicy.

Polski ochotnik dzięki wzrostowi swojej sławy doczekał się wywiadów zarówno w Gazecie Wyborczej jak i TV Republika, czy TVP. Jednak osoba samego Archera jak i jego grupy ma wiele niejasności i kontrowersji na które warto zwrócić uwagę zanim wysnuje się chwalebne hymny na cześć polskiego bojownika.

Archer o swojej grupie mówi w wywiadzie dla Gazety Wyborczej:

Pełnimy funkcję jednostki sił szybkiego reagowania. Kiedy gdzieś na froncie dzieje się coś złego, dostajemy sygnał, ładujemy sprzęt i jedziemy zamknąć temat. Czasem wolniej, czasem szybciej, ale zawsze go zamykamy.

Problem polega jednak na tym, że informacji o tej elitarnej i specjalnej grupie nie ma nigdzie oprócz profilu Archera. Zważywszy na wyjątkowo medialny poziom wojny w Syrii, gdzie prowadzone są transmisje live z działań wojennych, a zdobycie terenu potwierdzane jest selfie, gdzie istnieje szereg internetowych stron zajmujących się tą tematyką, brak informacji o udziale Archera i jego grupy w walkach wydaje się wręcz niemożliwy. Żadne źródła kurdyjskie nie potwierdzają istnienia Archera i jego oddziału specjalnego.

Negatywne komentarze na profilu Gniewu Eufratu zazwyczaj znikają w błyskawicznym tempie. Osoby mające za sobą służbę wojskową zauważają, że działania Archera na filmikach przezeń zamieszczanych nie wyglądają wiarygodnie. Warto tu wspomnieć sprawę wzywania amerykańskich bombardowań przez zwykły tablet z pola walki, czym chwalił się Archer. Niestety jego wpis zniknął, podobnie jak profil Archera (pojawił się on ponownie kilka dni temu) gdy 22 czerwca skomentował go Jesper Soder, rzecznik SDF (Syryjskich Sił Demokratycznych):

 

Cześć, jestem Jesper i jestem w Rożawie od 2015, jestem rzecznikiem SDF i YPG wobec europejskich mediów i polityków. Dostałem pewne raporty parę godzin temu na temat tego Archera. I żeby być szczerym, sporo tego co pisze tutaj na FB jest mocno przesadzone i nie ma on własnego oddziału.

Raporty które dostałem są podobne do tego co pisze ten „para knaz”. Ale bardziej szczegółowe i podpisane przez kilku ludzi z Zachodu. Archer, dowódcy Akademii także chcą z tobą porozmawiać. Nie mogę nakazać ci, żebyś przestał publikować kłamstwa. Ale jeśli będziesz to dalej robił, ludzie zaczną rozmawiać z mediami. Mam nadzieję, że pozostaniesz bezpieczny, ale paru ludzi z Zachodu jest naprawdę wkurzonych i zrobią wszystko, żeby cię wydać.

Pozdrawiam, Agit Isvech [Jesper]

Również inny kurdyjski bojownik z Rożawy Firat Kabak na pytania o Archera zadane w konwersacji odpowiedział, że:

Dużo gada, nie jest żadnym dowódcą… Nigdy nim nie będzie. Trzyma się z tyłu. Na swoich filmach nie był w strefie ciężkich walk, tylko strzelał w losowych kierunkach

Ponadto Archer postanowił sprzedawać własne naszywki, ponoć jako cegiełki na wsparcie dla Kurdów. Problem jednak, że popełnił błąd w tłumaczeniu. Arabskie litery napisane są od lewej do prawej, a nie od prawej do lewej jak powinno być w arabskim. Ponadto litery w słowach są rozdzielone co jest niespotykaną praktyką. W arabskim litery łączy się nawet w druku. Stąd zamiast poprawnej wersji مهمة الفرات الغضب (muhima al-furat al-ghadab) wychodzi nic nieznaczący bełkot, którego nawet nie sposób przetłumaczyć. Zatem Archer ma wystarczająco dużo czasu aby walczyć na pierwszej linii frontu i dawać godzinne wywiady dla największych polskich mediów, ale nie zdążył się spytać kogoś z miejscowych czy jego tłumaczenie jest poprawne. Teraz sprzedaje swoje naszywki z błędem na Allegro po 200 złotych.

Warta odnotowania jest też inna sprawa. Otóż na swoim profilu parę dni temu Archer podał informacje (potwierdzoną też w innych źródłach) o śmierci amerykańskiego ochotnika Sehita Demhata. To właśnie Demhat znajduje się na zdjęciu na profilu Gniewu Eufratu obok Archera. Polak jednak przemilczał w swoim poście jedną rzecz, która mogłaby się nie spodobać jego polskim fanom, a mianowicie przynależność Dehmata. Sehid Dehmat był członkiem IRPGF (International Revolutionary People’s Guerrilla Forces, Międzynarodowe Rewolucyjne Ludowe Siły Powstańcze). IRPGF to skrajnie lewicowa grupa zbrojna o ideologii anarchistycznej. Warto tu przy okazji poruszyć sam temat kurdyjskiej rewolucji w Rożawie, która ma wyraźny charakter lewicowy. Stąd cieszy się ona poparciem europejskich lewackich grup ekstremistycznych i anarchistycznych. W Rożawie operuje szereg lewicowych grup zbrojnych w skład których wchodzą m. in. bojówkarze Antify z Europy i USA, czy wszelkiej maści zwolennicy komunizmu. Przy takiej ideowe mozaice zachwyt polskich patriotów i narodowców nad człowiekiem, który pojechał walczyć ramię w ramię z przedstawicielami skrajnych lewicowych ideologii zakrawa na jakiś absurd.

Po zdjęciach wstawianych przez Archera można stwierdzić, że rzeczywiście znajduje się on w północnej Syrii. Ale nie ma żadnych dowodów na jego udział we frontowych walkach. Różne grupy zbrojne walczące po stronie Kurdów, aby potwierdzić swoją autentyczność wrzucają zdjęcia z linii frontu lub z charakterystycznych miejsc, np. tablice miast. Archer tego nie robi. Dlaczego? Swoją sławę już jednak zyskał, udzielając wywiadów zarówno dla salonu lewicowo-liberalnego jak i prawicowego. Wzbudził tym niemały zachwyt części polskich patriotów zupełnie nieświadomych charakteru syryjskiej wojny i walczących w niej stron.

Wygląda jednak na to, że jego ewentualnymi przekłamaniami i manipulacjami zainteresowali się już sami Kurdowie, a jeśli one się potwierdzą to przygoda i sława Archera może się szybko zakończyć.

 

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY