Właśnie minęło 100 dni, kiedy to Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar otrzymał pismo radnych Prawicy Rzeczypospolitej w Sejmiku Województwa Mazowieckiego, mojego i Mariana Piłki autorstwa, na które do dnia dzisiejszego nie udzielił odpowiedzi.
Pismo nie było ani długie, ani skomplikowane, więc ustawowy czas 30 dni powinien być całkowicie wystarczający, by zredagować wyczerpującą odpowiedź. Jednakże odpowiedzi brak. Dlaczego?
Adam Bodnar nie został Rzecznikiem Praw Obywatelskich jako bezstronny działacz społeczny czy uznany adwokat, ale zadeklarowany zwolennik małżeństw homoseksualnych i adoptowania przez nich dzieci, jako przeciwnik finansowania nauki religii ze środków publicznych oraz jako przeciwnik lustracji. Adam Bodnar w swojej zawodowej karierze był współpracownikiem, pracownikiem lub ekspertem takich organizacji jak Stowarzyszenie „Nigdy Więcej” („za cele stawia sobie przeciwdziałanie szowinizmowi, neofaszyzmowi i nienawiści wobec cudzoziemców”), Helsińskiej Fundacja Praw Człowieka, Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej („prowadzi prace badawcze, w ramach których analizowane są przyczyny, przejawy i skutki zjawisk antyspołecznych, m.in. rasizmu, ksenofobii, homofonii czy antysemityzmu”), Fundacji Panoptykon. Adam Bodnar jest laureatem nagrody Stowarzyszenia Lambda („Celem organizacji jest budowanie pozytywnej tożsamości gejowskiej i lesbijskiej oraz kształtowanie akceptacji społecznej dla mniejszości seksualnych”). Wszystkie te organizacje mają wspólny mianownik – walczą o interesy jednej strony sceny politycznej i obyczajowej, reprezentują środowiska lewicowe, homoseksualne, feministyczne.
Nasze pismo do Adama Bodnara zawierało prośbę o podjęcie interwencji w ważnej dla ogromnej części polskich obywateli sprawie, ale nie tych obywateli, których reprezentował i na których rzecz działał Pan Bodnar jako pracownik lub współpracownik wymienionych wcześniej organizacji i instytucji. Nasze pismo nie zawierało troski o los homoseksualistów, nie domagało się zwiększenia dostępności aborcji, nie wyrażało oburzenia faktem, że Polska nie przyjmuje uchodźców, nie potępiało działaczy organizacji nacjonalistycznych. Nasze pismo prosiło o interwencję w zupełnie innej sprawie. Treść pisma poniżej:
„Zwracamy się do Pana z prośbą o podjęcie interwencji wobec łamania praw obywatelskich, cenzury i ograniczaniu możliwości prowadzenia publicznej debaty poprzez cofnięcie wydanej wcześniej zgody na publiczny wykład Pani Rebecci Kiessling, amerykańskiej prawniczki i działaczki pro life, na terenie Uniwersytetu Warszawskiego oraz na innych polskich uczelniach.
Uniwersytet, z definicji, powinien być miejscem konfrontowania różnych poglądów i dochodzenia prawdy, a unikanie czy zakazywanie debaty przeczy tej idei. Daje to osobom, które mają nieugruntowaną lub błędną wiedzę na określony temat przeświadczenie, że się nie mylą, bowiem ich błędne tezy nie są oceniane i weryfikowane w sposób naukowy, co powinno być misją wyższej uczelni.
Uniemożliwienie publicznego spotkania z Panią Kiessling na terenie Uniwersytetu Warszawskiego jest szczególnie bulwersujące, gdyż na terenie tej uczelni kilka lat temu odbyło się publiczne spotkanie z lewicowym działaczem znanym z zachowań pedofilskich, próby legalizacji pedofilii oraz promowania narkotyków, Danielem Cohn-Benditem oraz odbyło się szereg spotkań i konferencji, podczas których promowano i dyskutowano na temat pornografii, transseksualizmu czy perwersyjnego seksu.
Nie można przejść do porządku dziennego wobec próby ingerowania w swobodę debaty oraz blokowanie publicznych spotkań w wolnym, demokratycznym kraju, dlatego zwracamy się do Pana z wnioskiem o zajęcie oficjalnego stanowiska w sprawie uniemożliwienia publicznego spotkania z Panią Kiessling na Uniwersytecie Warszawskim oraz na innych polskich uczelniach.”
Poprzez brak odpowiedzi, Adam Bodnar nie tylko odebrał nam prawo do informacji o zamiarach kierowanego przez siebie urzędu (finansowanego z publicznych środków, czyli podatków wszystkich obywateli) w sprawie, którą opisaliśmy w naszym piśmie, ale też dowiódł, że nie jest Rzecznikiem Praw Obywatelskich, ale Rzecznikiem arbitralnie wybranej części polskich obywateli.
Te dwa czynniki, niezgodne z prawem działania urzędnicze w postaci nie udzielania odpowiedzi na oficjalne pisma oraz reprezentowanie interesów jedynie części polskich obywateli sprawiają, że Adam Bodnar utracił mandat do sprawowania swojego urzędu.
Wisienką na torcie stronniczości, arogancji i niekompetencji Rzecznika Bodnara jest jego skandaliczna wypowiedź o współodpowiedzialności polskiego narodu za Holocaust. Adam Bodnar musi opuścić urząd Rzecznika Praw Obywatelskich.