Każdy nacjonalista aktywnie działający w swoim środowisku na pewno zetknął się przynajmniej parę razy z dość nowym, aczkolwiek bardzo popularnym sformułowaniem “muzyka tożsamościowa”. Zaczęło ono wprawdzie jakiś czas temu pełnić określenie dla gatunku muzycznego, pod który zbiórczo można podpiąć wszystkich wykonawców i utwory kojarzących się z tematyką narodową (od patriotycznych raperów po muzykę folkową), jednak – co jest dość oczywiste – najbardziej charakterystyczny nurtem z tego “gatunku” jest tzw. RAC, którego scena sięga pamięcia jeszcze lat 70. XX wieku.
Rock Przeciwko Komunizmowi – nurt muzyczny, którego wykonawcy wykorzystywali na przestrzeni lat wiele różnych stylów w celach ekspresji swej narodowej dumy i pogardy dla jej wrogów. Prekursorami “gatunku” wydają się być (jak to często bywało przy różnych, innych odmianach muzyki rockowej) zespoły angielskie – lata 70. XX wieku to okres radykalizowania się nastrojów wśród przedstawicieli brytyjskiej klasy robotniczej, w tym także skinheadów, za jakich śmiało można uznać członków zespołów Skrewdriveri No Remorse. Angielscy skini stanęli wówczas w większości po “narodowej” stronie barykady, za wrogów ulicznych obierając sobie lewackich punków, a za poważniejszego przeciwnika mając upadek moralny, ekonomiczny, kulturowy i demograficzny zarówno swojego kraju, jak i całego kontynentu. Ideały nacjonalistyczne w subkulturze skinowskiej rozprzestrzeniły się na Europę kontynentalną i dotarły również do Polski. Tutaj nasza scena była swego czasu (zwłaszcza w pamiętnych latach 90. XX wieku) bardzo bogata w różne brzmienia i ciekawe zespoły – od awanturniczego klimatu Baranków Bożych i Wolnego Miasta Gdańsk, przez zespoły odwołujące się do klasycznej, polskiej myśli narodowej (Legion, Szwadron), aż po legendarną i słynną na całą “narodową Europę” Konkwistę.
W XXI wieku bardzo popularne wśród nacjonalistów-muzyków stało się przenoszenie ideałów honoru i narodowej dumy na takie nurty muzyczne, jak tzw. hardcore, czy nawet black metal. Ten pierwszy jest ceniony w środowisku prawdopodobnie ze względu na bardzo agresywne brzmienie i szybkie tempo, przywodzące na myśl nienawistną walkę – w Polsce reprezentuje go np. zespół Legion Twierdzy Wrocław, z kolei za granicą mnogość różnych zespołów, głównie z Niemiec, Rosji i Ukrainy. Ten drugi nurt stał się popularny głównie wśród nacjonalistów utożsamiających się z rodzimymi wierzeniami, czy po prostu negującymi absolut wiary chrześcijańskiej – tutaj również prym wiodą Niemcy i Słowianie wschodni. Oprócz tego muzyka tożsamościowa zdaje się stawać coraz bardziej popularna i fascynować nowe osoby z różnych środowisk – kapele takie jak Pozytywka, czy Horytnica są tylko dwoma przykładami tego, jak bardzo patriotyzm i nacjonalizm przenikają do muzyki rockowej, wypełniając niszę, która w wizji twórców obecnego systemu miała przecież zostać zagospodarowana przez osoby bynajmniej nie żywiące miłości do swych ojczyzn i rodaków.
Za co właściwie my – nacjonaliści – cenimy muzykę tożsamościową? Jaki jest jej fenomen? Otóż krótko mówiąc – artyści mają to do siebie, że potrafią przenosić na papier, płótno, marmur, czy (w tym wypadku) struny gitary to, co myślimy, lecz sami nie potrafimy tego wyrazić. Muzyka RAC (nazwana tak zresztą w geście protestu wobec koncertów i składanek spod znaku “Muzyki Przeciw Rasizmowi”, na których w istocie swoje kawałki nagrywały zespoły kojarzone z szeroko pojętym lewactwem kulturowym) dzięki swemu świetnemu brzmieniu (mi osobiście ciężko jest znaleźć utwór konkretnej kapeli, który zostałby nagrany w zły sposób) oraz ideowym tekstom, pozwala młodemu patriocie, nacjonaliście, chociaż na chwilę się wyłączyć, wsłuchać i przenieść za pomocą wyobraźni do odległej przeszłości pełnej wspaniałych czynów synów jego narodu, czy też do upragnionego zwycięstwa w przyszłości. Często motywowała (i wciąż to czyni) działaczy organizacji narodowych, którzy choćby nawet bardzo zmęczeni, nie potrafili porzucić swej idei, stale zagrzewani do walki o nacjonalizm przez charyzmatyczne wokale i nastrojowe brzmienia ulubionych wykonawców. Poza tym wiele utworów ze sceny RAC stało się na tyle kultowe, że osoby z różnych środowisk (niekoniecznie narodowych) potrafią z pamięci cytować całe ich strofy, czy poszczególne wersy – natomiast niektóre motywy melodii są tak dobrze skomponowane i przyjemne dla ucha (zwykle w swej prostocie), że powinny (i zapewne tak się stanie) przejść do historii polskiej, czy europejskiej muzyki nowoczesnej.
Niezwykle cieszą wszystkie inicjatywy realne (takie jak Festiwal Orle Gniazdo, gdzie co roku polscy i europejscy nacjonaliści, czy patrioci, mogą się ze sobą spotkać, by wspólnie bawić się przy muzyce najlepszych zespołów ze sceny), jak i wirtualne (kanały na Youtube – EuropeanUnity albo polska Muzyka Tożsamościowa wykonują naprawdę kawał dobrej pracy, dostarczając swoim widzom coraz to nowsze dawki muzyki RAC z całego kontynentu (i nie tylko, bo swego czasu nawet Japonia doczekała się tam swojego klipu). Cieszy to również dlatego, że sztuka (muzyka) często wyprzedza swoje czasy i jej przekaz stanowi natchnienie także dla intelektualistów ruchu. To przecież właśnie na koncertach RAC spotykają się Polacy, Niemcy, Rosjanie, Włosi, Francuzi i inni… i potrafią żyć ze sobą w zgodzie, promując tym samym nowoczesny, anty-szowinistyczny model nowego, odrodzonego nacjonalizmu w Europie. Nacjonalizmu, w którym bracia z jednego szczepu nigdy nie staną więcej przeciwko sobie – a co najwyżej uczynią to w szaleńczym tańcu pogo pod sceną, z której będą rozbrzmiewać akurat ich ulubione utwory.
Jan Kuśmierczyk