Dowódca holenderskich wojsk lądowych Martin Wijnen oraz szef niemieckiej armii Alfons Mais w dniu 30 listopada podpisali w Dreźnie oświadczenie, w którym stwierdzili, że główne jednostki bojowe obu armii zostaną w pełni połączone.
Dziennik “NRC” przypomina, że już wcześniej dwie brygady niderlandzkiej armii w pełni zintegrowały się z niemiecką dywizją.
Obecnie 13. Lekka Brygada z Oirschot przejdzie pod niemieckie dowództwo. Dzięki temu wszystkie holenderskie brygady wkrótce staną się częścią niemieckiej dywizji i powstanie dwunarodowa siła składająca się z około 50 tys. personelu wojskowego
Zastępca dowódcy armii generał Jean-Paul Ducker twierdzi, że na razie obie armie zachowają własny sprzęt i własne zapasy amunicji. Zastępca dowódcy holenderskiej armii nie wyklucza jednak, że w przyszłości dojdzie do wspólnych zakupów. Doktryny i przepisy obu armii również zostaną ujednolicone.
Mówimy o współpracy dwóch całkowicie równorzędnych partnerów, w której suwerenność obu krajów jest najważniejsza
– podkreślił zastępca dowódcy armii gen. Jean-Paul Ducker.
Były prezydent USA Donald Trump. / Fot. PAP/EPA/Tracie Van Auken. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030
Były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zamierza podjąć odpowiednie kroki, aby ochronić dzieci i młodzież przed szkodliwymi wpływami ideologicznymi.
Zapowiedział, że po uzyskaniu elekcji na drugą kadencję natychmiast odwoła politykę prezydenta Joe Bidena.
Trump zamierza wyłączyć wsparcie wszystkich podmiotów medycznych, które uczestniczą w chemicznym lub fizycznym okaleczaniu młodych ludzi.
Były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump w ostrych słowach omawia, jakie kroki zamierza podjąć, aby ochronić dzieci i młodzież przed szkodliwymi wpływami ideologicznymi. Jego plan obejmuje zarówno zmiany prawne, zmiany w systemie opieki zdrowotnej, jak i reformę programu nauczania, tak aby powrócić do wychowania dzieci w kulturze przyjaznej tradycyjnej rodzinie.
Pierwszego dnia odwołam politykę Joe Bidena o tzw. opiece afirmującej płeć, procesie, w którym zawiera się podawanie dzieciom blokerów dojrzewania, zmienianie ich wyglądu fizycznego i ostatecznie przeprowadzanie operacji na nieletnich
– zapowiedział Donald Trump.
Następnie prezydent zapowiada także, że podpisze nowe dyrektywy, zobowiązujące wszystkie organy federalne do zakazania wszelkich programów, które promują koncepcję „zmiany płci” niezależnie od wieku. Trump zamierza również zobowiązać kongres, by na stałe zaprzestał przeznaczania publicznych pieniędzy do na promocję lub finansowanie tych procedur i by uchwalił prawa zabraniające okaleczania seksualności dzieci. Miałyby one bezwzględnie obowiązywać we wszystkich stanach.
Kolejną zmianą, której chce Trump jest wyłączenie wspierania wszystkich podmiotów medycznych, które uczestniczą w chemicznym lub fizycznym okaleczaniu młodych ludzi. Jego zdaniem nie spełniają one standardów opieki medycznej.
Donald Trump chce również pomóc ofiarom procedur zmiany płci.
Poprę stworzenie przepisów prawa cywilnego, które umożliwią ofiarom pozwanie lekarzy przeprowadzającym te niewybaczalne operacje na dzieciach. Departament sprawiedliwości prześwietli „big pharmę” i sieci szpitali, by sprawdzić, czy ukrywali straszliwe efekty uboczne zmiany płci, by wzbogacić się kosztem swoich najbardziej wrażliwych pacjentów
– podkreślił były prezydent na specjalnym nagraniu.
Planowane są także ważne zmiany w dziedzinie edukacji. Prezydent Trump zdaje się doskonale rozumieć, jak istotnym polem ideologicznej walki są właśnie szkoły.
Jeśli jakikolwiek nauczyciel czy inny pracownik szkoły zasugeruje dziecku, że może ono być „uwięzione w niewłaściwym ciele”, poniesie surowe konsekwencje, włączając w to postępowanie cywilne w kierunku dyskryminacji płciowej i odcięcie finansowania na szczeblu federalnym
– zauważył Trump.
Oprócz kar za manipulowanie dzieci ideologią gender Donald Trump chciałby jednak także wprowadzić do placówek edukacyjnych pozytywny program nauczania, afirmujący tradycyjną rodzinę i role płciowe oparte na naturalnych różnicach między kobietą i mężczyzną.
Jako część nowego programu dla nauczycieli będziemy promować pozytywną edukację o rodzinie nuklearnej, rolach matki i ojca i celebrowaniu – raczej niż wymazywaniu – cech, które sprawiają, że różnimy się i jesteśmy wyjątkowi jako kobiety i mężczyźni
– zadeklarował polityk.
Co ważne, prezydent chce także bronić praw rodziców, którzy są zmuszani do pozwalania swoim dzieciom do deklarowania swojej płci czy identyfikacji płciowej bez ich zgody.
Zapowiadane zmiany miałyby objąć również kwestię dokumentacji. Trump zapowiada, że w Stanach Zjednoczonych znów prawnie uznawano by tylko dwie płcie, męską i żeńską, i są one rozpoznawane przy urodzeniu.
Trump is calling to outlaw transgender ideology—not just for little kids, not just in classrooms or certain federal programs—at every level. This is an *excellent* development, and other potential 2024 candidates should follow suit! 🇺🇸🇺🇸🇺🇸👍👍👍pic.twitter.com/HGoESntVyt
Obiecywane przez Donalda Trumpa zmiany zakończyłyby też kariery wielu sportowców, którzy wykorzystując ideologiczne szaleństwo chcą brać udział w zawodach kobiecych, choć są biologicznymi mężczyznami, co daje im oczywistą przewagę.
Żaden poważny kraj nie powinien mówić swoim dzieciom, że urodziły się ze złą płcią. To koncept, o którym nigdy nie słyszano, w całej historii ludzkości nie słyszano o tym, co dziś się dzieje. To wymysł lewicy zaledwie sprzed kilku lat. Pod moim przywództwem to szaleństwo się skończy
Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy wydał wyrok nakazowy wobec byłego premiera Kazimierza M., uznając go winnym uchylania się od obowiązku alimentacyjnego wobec byłej żony Izabeli.
Były premier został oskarżony o to, że uchylał się od wykonywania obowiązku alimentacyjnego określonego co do wysokości wyrokami sądu na rzecz pokrzywdzonej. Zarzut obejmuje okres od 22 listopada 2021 roku do 18 listopada 2022 roku. Pokrzywdzoną w tej sprawie jest była żona Kazimierza M. – Izabela
– podaje portal tvp.info”.
W połowie stycznia Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy wydał w tej sprawie wyrok nakazowy bez konieczności przeprowadzenia rozprawy. Portal potwierdził w Sądzie Okręgowym w Warszawie, że wyrok zapadł 19 stycznia.
Sześć miesięcy ograniczenia wolności i prace społeczne
Według nieoficjalnych ustaleń, warszawski sąd uznał Kazimierza M. winnym uchylania się od płacenia alimentów, w okresie od 22 listopada 2021 r. do 18 listopada 2022 r.
Jednak, jak wynika z naszych nieoficjalnych ustaleń, sąd uznał Kazimierza M. winnym uchylania się od obowiązku alimentacyjnego wobec byłej żony w okresie od 22 listopada 2021 roku do 18 listopada 2022 roku. Sąd orzekł, że były premier +spowodował zaległość stanowiącą równowartość co najmniej trzech świadczeń okresowych
– czytamy dalej.
Sąd skazał Kazimierza M. na karę sześciu miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Były premier musi też zapłacić 320 zł na rzecz Skarbu Państwa za koszty postępowania.
Święto Ofiarowania Pańskiego przypada czterdziestego dnia po Bożym Narodzeniu. Jest to pamiątka ofiarowania Pana Jezusa w świątyni jerozolimskiej i dokonania przez Matkę Bożą obrzędu oczyszczenia. Z tej okazji matka była zobowiązana złożyć ofiarę z baranka, a jeśli jej na to nie pozwalało zbyt wielkie ubóstwo – przynajmniej ofiarę z dwóch synogarlic lub gołębi. Fakt, że Maryja i Józef złożyli synogarlicę, świadczy, że byli bardzo ubodzy.
To także wtedy starzec Symeon wypowiedział proroctwo nazywając Jezusa światłem na oświecenie pogan i chwałą Izraela. Dlatego święto to jest bogate w symbolikę światła.
Święto Ofiarowania Pana Jezusa należy do najdawniejszych, gdyż było obchodzone w Jerozolimie już w IV w., czyli zaraz po ustaniu prześladowań. Dwa wieki później pojawiło się również w Kościele zachodnim. W Jerozolimie odbywały się uroczyste procesje ze świecami.
Obrzęd poświęcenia świec, który podkreśla i ubogaca symbolikę światła pojawił się w X wieku. Nawiązuje bezpośrednio do wielkanocnego paschału, który wyraża zwycięstwo nad śmiercią, grzechem i szatanem. Ofiarowanie Jezusa oznacza początek nowego przymierza i nowego kapłaństwa, w którym Syn Boży sam jest Świątynią, Kapłanem i Ofiarą. Treść tego święta podkreśla zamierzoną przez Boga powszechność zbawienia, które ma objąć nawet pogan.
W Polsce święto ma charakter zdecydowanie maryjny – stąd nazywane jest świętem Matki Bożej Gromnicznej. Nazwa pochodzi od gromów, przed którymi strzec miały stawiane podczas burzy w oknach zapalone świece. Dawniej bowiem wielkie zagrożenie dla domów w Polsce stanowiły burze, a zwłaszcza pioruny, które wzniecały pożary i niszczyły głównie drewniane domostwa. Właśnie przed nimi miała strzec domy świeca poświęcona w święto Ofiarowania Chrystusa.
Gromnicę wręczano również konającym, aby ochronić ich przed napaścią złych duchów. Dwie z wyżej wspomnianych nazw akcentowały Maryjny charakter święta. Dopiero ostatnia reforma liturgiczna nadała mu charakter uroczystości Pańskiej, co szło w parze ze zmianą nazwy na Praesentatio, czyli Przedstawienie, Okazanie Pana Jezusa w świątyni. W języku polskim zamiast dosłownego tłumaczenia tego łacińskiego terminu przyjęło się określenie Ofiarowanie Pańskie.
W kościele dokonuje się poświecenia gromnic przyniesionych przez wiernych. Liturgię tego święta rozpoczyna obrzęd błogosławienia świec i procesja z nimi na uroczyste sprawowanie Eucharystii. Kapłan wypowiada słowa modlitwy, w której prosi, aby wszyscy, którzy zgromadzili się w tej świątyni z płonącymi świecami, mogli kiedyś oglądać blask chwały Chrystusa.
Na znak zawierzenia Maryi w czasie klęsk, szczególnie podczas burzy, w domach i gospodarstwach, również zapala się gromnice. Pobłogosławione 2 lutego świece podaje się także umierającym.
Ze świętem Matki Bożej Gromnicznej kończy się w Polsce okres śpiewania kolęd, trzymania żłobków i choinek – kończy się tradycyjny (a nie liturgiczny – ten skończył się świętem Chrztu Pańskiego) okres Bożego Narodzenia. Święto zamyka więc cykl uroczystości związanych z objawieniem się światu Słowa Wcielonego.
Warszawa, 20.06.2022. Premier Mateusz Morawiecki podczas konwencji programowej Stowarzyszenia OdNowa RP pt. "Samorząd OdNowa". / Fot. PAP/Rafał Guz.
Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek przeznaczył 40 mln zł na 42 organizacje pozarządowe wspierające system oświaty.
Premier Mateusz Morawiecki stanął w obronie ministra, dziękując mu za wspieranie różnych organizacji.
Zaznaczył, że resort edukacji przyznaje granty zgodnie z przyjętymi wytycznymi.
W ramach konkursu ministerstwa edukacji i nauki “Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania”, resort przeznaczył 40 mln zł na wsparcie 42 organizacji. Stacja TVN24 zarzuca, że większość z nich jest blisko związana z obozem władzy. Padają oskarżenia o to, że niektóre organizacje powstawały w pośpiechu tylko po to, aby uzyskać pieniądze. W ramach funduszu przekazano pieniądze na nieruchomości m.in. na warszawskim Żoliborzu, Mokotowie i Ursynowie
Państwo wystawiacie się na śmieszność. 40 mln zł na 42 organizacje, średnio po kilkaset tysięcy złotych dla organizacji, które przedstawiły znakomite projekty edukacyjne, które zostały wyłonione na podstawie przepisów prawa i dających prawo ministrowi edukacji do zorganizowania takiego programu
– powiedział minister edukacji i nauki.
Podstawowym kryterium było: nie dajemy pieniędzy lewakom i komunistom, bo jest to sprzeczne z konstytucją
W czwartek podczas konferencji prasowej premiera Mateusza Morawieckiego w Dąbrówce, dziennikarka TVN zapytała szefa rządu, czy w związku z doniesieniami mediów, należy się spodziewać dymisji ministra Przemysława Czarnka.
Zamierzam podziękować panu ministrowi, że stara się według bardzo jasnych, transparentnych i obowiązujących wszystkich kryteriów wspomagać różne organizacje pozarządowe. Proszę przyjrzeć się wyraźnie kryteriom, przecież one były zawsze wszędzie dostępne, każdy mógł aplikować
– zaznaczył premier.
Być może są organizacje, które wcześniej, w czasach Donalda Tuska i PO, miały bardzo duży dostęp do środków i teraz są niezadowolone
Siedziba Najwyższej Izby Kontroli przy ulicy Filtrowej w Warszawie. / Fot. sfu/
WikiMedia Commons
Pierwsza z kontroli dotyczyła wydatków m.in. PKN Orlen i Fundacji Orlen na działalność sponsoringową, medialną, usługi prawne i konsultingowe oraz przyjętych zasad przyznawania darowizn na rzecz fundacji wspieranych przez koncern. Z kolei druga związana jest z realizacją działań w zakresie poprawy bezpieczeństwa paliwowego w sektorze naftowym. W ramach tej kontroli kontrolerzy NIK mieli zbadać także proces połączenia PKN Orlen S.A. z Lotos S.A. oraz PGNiG S.A.
Wg NIK kontrolerów nie dopuszczono do wykonywania ich ustawowych obowiązków. Jak informuje instytucja, w obu kontrolach władze większości spółek i ich przedstawiciele uniemożliwiają kontrolerom NIK rozpoczęcie czynności kontrolnych. Tym samym odmawia się im prawa wglądu do dokumentów i nie udziela stosownych informacji. Nie udzielono dostępu m.in. do kluczowych umów zawartych z nabywcami aktywów Grupy Lotos.
Już wcześniej NIK złożyła do prokuratury trzy zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 98 ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli, który dotyczy utrudniania i udaremniania kontroli w PKN Orlen i Fundacji Orlen. Prokuratura jednak nie przychyliła się do tych wniosków, od czego NIK odwołała się do sądu.
Teraz prezes NIK Marian Banaś podjął decyzję o złożeniu zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa w zakresie wywierania wpływu na czynności urzędowe konstytucyjnego naczelnego organu kontroli oraz w zakresie fałszywego oskarżenia o przestępstwo.
Bractwo św. Piusa X jest właścicielem zabytkowego pałacu w Bajerzu w województwie kujawsko-pomorskim.
Dzięki Bożej opatrzności cały kompleks pałacowy jest obecnie pod opieką naszego zgromadzenia. Zabytkowy budynek przejęliśmy w stanie zupełnej ruiny, jednak staraniem krajowych i zagranicznych darczyńców obiekt udało się częściowo odremontować i doprowadzić do stanu używalności. Od wielu lat pałac w Bajerzu jest miejscem, które cieszy oczy mieszkańców, turystów i koneserów zabytkowych budowli. Przede wszystkim jest to jednak nieocenione z naszego punktu widzenia miejsce cyklicznie odbywających się rekolekcji, wyjazdów formacyjnych i spotkań integracyjnych dla młodzieży oraz rodzin – wyjaśnia wspólnota.
W związku z koniecznością “kosztownych, bieżących remontów, a także osuszenia i renowacji zabytkowej piwnicy wraz z zakupem i instalacją nowego pieca z buforami wody” ruszyła internetowa zbiórka w tej sprawie.
Całość koniecznych prac remontowych specjaliści szacują na ponad 600 tyś. złotych, co jest kwotą znacznie przekraczającą środki, którymi dysponuje nasze skromne zgromadzenie. Zwracamy się więc z gorącą prośbą do wszystkich Państwa, którym nie jest obojętny los tego tak ważnego dla setek wiernych w całej Polsce miejsca. Miejsca krzewienia prawdziwego, katolickiego nauczania. Miejsca setek nawróceń i wielu powołań kapłańskich – podkreśliło Bractwo św. Piusa X.
Polityk krytycznie ocenił procedurę prawyborów w partii kierowanej przez Sławomira Mentzena. Dotychczas pojawiały się doniesienia o licznych nieprawidłowościach w ich trakcie.
Ona kończy się w atmosferze skandalu. To, co się stało w Legnicy, to, co się stało w Krakowie, co działo się w Gdyni, to są rzeczy absolutnie kasujące te prawybory jako cokolwiek poważnego – ocenił.
Poseł przypomniał, że parlamentarzyście Konfederacji mieli mieć zapewnione “jedynki” na listach wyborczych.
Ja mam pretensje o to, że w ogóle do tego doszło, że w ten sposób one (prawybory) się dzieją. Mieliśmy pewne umowy między sobą, mieliśmy np. uchwałę wewnętrzną, podjętą 2 lata temu o tym, że posłowie są liderami list w następnych wyborach i to zostało unieważnione, chociaż nie miało prawa być unieważnione. Tam było napisane wprost, że to jest gwarancja – stwierdził.
Zarzucił, że “koledzy(…) rozdzielają sobie Konfederację”.
Wierzę, że jest jeszcze szansa na porozumienie, natomiast wiem doskonale, na co się koledzy beze mnie umówili. Na to, że rozdzielają sobie Konfederację – powiedział.
Michał Kołodziejczak i Magdalena Sroka. / Fot. Wikimedia Commons
Nowa partia ma targetować się jako sojusz “zawiedzionych przez PiS”.
Wysyłamy jasny sygnał, że łączymy środowiska, które są na dwóch biegunach: miasto i wieś. Tworzymy projekt dla tych, którzy zawiedli się na PiS – podkreślił Michał Kołodziejczak.
Zbudujemy partię, która będzie odpowiadała na aspiracje XXI wieku i będzie to pierwsze ugrupowanie, na którego czele staną kobieta i mężczyzna – dodał.
“Czas, żeby po stronie opozycji zabrać się do konkretnej pracy”
Na razie nie wiadomo, jak miałaby się nazywać nowa partia. Są jednak znane inne szczegóły. Kierować nią ma dwoje liderów: Michał Kołodziejczak i Magdalena Sroka. Formacja ma targetować się jako sojusz “zawiedzionych przez PiS”.
Od pewnego czasu prowadzimy rozmowy z Michałem Kołodziejczakiem na temat zbudowania wspólnego projektu. Czas, żeby po stronie opozycji zabrać się do konkretnej pracy, bo tego oczekują od nas ludzie – skomentowała w rozmowie z WP Magdalena Sroka.
“Zbudujemy partię, która będzie odpowiadała na aspiracje XXI wieku”
Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść w weekend.
Widzę, że opozycja jest sparaliżowana, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji, stąd nasz szybki ruch. Wysyłamy jasny sygnał, że łączymy środowiska, które są na dwóch biegunach: miasto i wieś. Tworzymy projekt dla tych, którzy zawiedli się na PiS – podkreślił Michał Kołodziejczak.
Zbudujemy partię, która będzie odpowiadała na aspiracje XXI wieku i będzie to pierwsze ugrupowanie, na którego czele staną kobieta i mężczyzna – dodał.
“Szalenie ważna, bo Franz Kutschera był przestępcą, barbarzyńcą, który wprowadził terror w Warszawie. Co chwila na ulicach miasta można było przeczytać ogłoszenia o kolejnych egzekucjach Polaków. Trzeba było zrobić z tym porządek, to się szczęśliwie udało, choć wymagało wielu długich przygotowań. Ci, którzy przeprowadzili tę akcję to jedno, ale akcja Kutschera poprzedzona była przeprowadzeniem bardzo solidnego wywiadu. Trzeba było ustalić, jak szef SS i policji się nazywa, potem trzeba było ustalić, gdzie mieszka i w końcu ustalić jak wygląda. To się udało, bo było przeprowadzane przez profesjonalistów, polskich wywiadowców. Nawet Niemcy byli pod wrażeniem, że niemal każda sekunda została rozpisana i ta akcja została według tego misternego planu wykonana” – mówił Płużański.
Agat i Pegaz
“Ta komórka to bardzo ciekawe zjawisko, bo trzeba powiedzieć, że ta akcja zlikwidowania Kutschery nie była jedyną. Polscy egzekutorzy wykonali kilkadziesiąt podobnych akcji na wyjątkowo zajadłych Niemców – funkcjonariuszy aparatu terroru i konfidentów. Polskie podziemie miało wiele pracy i ogromne zasługi. To byli ludzie świetni przygotowani do tych zadań. Cała akcja likwidacji Niemców nosiła kryptonim “Główki” od niemieckich tottenkopf, czyli tych trupich czaszek, które SSmani umieszczali. To była szeroko zakrojona akcja. Akcją Kutschera dowodził August Emil Fieldorf “Nil”, szef Kedywu, czyli Kierownictwa Dywersji Armii Krajowej” – dodawał historyk.
Represje
“Cena była bardzo wysoka, natomiast ta strategia ostatecznie przynosiła swój efekt, bo represje były mniejsze. Nie wszyscy następcy zlikwidowanych funkcjonariuszy niemieckich było okrutnikami. Polskie podziemie przeprowadziło rachunek zysków i strat i jednak okazywało się, że mimo terroru, ma to sens” – wskazywał gość MN.