Przyciski klawiatury komputerowej.

Klawiatura / Fot. Gerd Altmann /Pixabay

Zobacz także: Blokada Mediów Narodowych. Prezes Ordo Iuris: “Konieczność ustawowej ingerencji”

Nowe prawo dotyczy wszelkich stron internetowych, których zawartość zawiera co najmniej 33,3% materiałów pornograficznych. Ustawa nie precyzuje, jak te 33,3% miałoby być obliczane.

Każdy podmiot komercyjny, który świadomie i celowo publikuje lub dystrybuuje w Internecie materiały szkodliwe dla nieletnich ze strony internetowej, która zawiera znaczną część takich materiałów, zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, jeśli podmiot ten nie przeprowadzi rozsądnych metod weryfikacji wieku osób próbujących uzyskać dostęp do tych materiałów – zapisano w ustawie.

Co ciekawe, część mediów zaniepokoiła się już “w jaki sposób osoby nieposiadające ważnego prawa jazdy lub innego dokumentu wydanego przez rząd mogą uzyskać dostęp do pornografii online w Luizjanie”.

Laurie Schlegel, stanowy polityk, który współtworzył ustawę, pod koniec ubiegłego roku we wpisie w mediach społecznościowych stwierdził, że weryfikacja wieku jest “koniecznością, aby chronić dzieci przed niebezpieczeństwami pornografii online”.

Senator Mike Lee przedstawił pod koniec ubiegłego roku projekt ustawy, która w podobny sposób wymagałaby weryfikacji wieku, ale na poziomie krajowym. Dodatkowo, przedstawił on projekt ustawy, która ma zmienić definicję tego, co jest uważane za “obsceniczne” w ramach ustawy o komunikacji z 1934 roku.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Ordo Iuris, npr.org

Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Flickr

  • Prof. Czachorowski ocenił, że “współczesny człowiek ma problemy nie tylko praktyczne, ale także teoretyczne z najprostszymi zagadnieniami moralnymi”.
  • Z jednej strony zmierza się do biomedycznego poprawienia człowieka, za pomocą wpierw środków farmakologicznych. Z drugiej zaś ma się zamiar poprawić człowieka przy pomocy tak zwanej sztucznej inteligencji – zauważył.
  • Skomentował teżzaprezentowanie ChatBOTa. – Nietrudno zgadnąć, że to kolejny etap globalnej idiokracji. Bo już nawet sztuka czytania, pisania i rozumienia tekstu zaniknie, skoro to nie będzie konieczne, a człowieka zastąpi maszyna mieląca zadane jej dogmaty – ocenił.
  • Zobacz także: Blokada Mediów Narodowych. Prezes Ordo Iuris: “Konieczność ustawowej ingerencji”

“Konsumpcyjna cywilizacja techniczna” w walce o nowego człowieka

Prof. Czachorowski ocenił, że “współczesny człowiek ma problemy nie tylko praktyczne, ale także teoretyczne z najprostszymi zagadnieniami moralnymi”.

Dość tu wspomnieć przedłużające się przyćmienie rozumu wobec obowiązku szacunku wobec życia człowieka przed narodzeniem – zwrócił uwagę.

W swoim felietonie poruszył także kwestię kształtowania kolejnych pokoleń.

Już myślimy o tym pewnie, co będzie dalej, kiedy nasi milenialsi przejmą stery. Ich umysły są formowane w szkołach wedle kryteriów przeważającej dzisiaj cywilizacji technicznej. Pędzi ona w kierunku maksymalnego uprzyjemnienia nam życia, uwolnienia nas od wszelkich wysiłków. Tymczasem dobro człowieka jako człowieka jest trudne, trzeba się natrudzić, aby je osiągnąć, aby osiągnąć pełny rozwój naszego człowieczeństwa. Konsumpcyjna cywilizacja techniczna nie chce tego wysiłku. Wszystko ma być łatwe, na wyciągnięcie dłoni – podkreślił.

Jego zdaniem “konsumpcyjna cywilizacja techniczna” zmierza do dwóch celów.

Z jednej strony zmierza się do biomedycznego poprawienia człowieka, za pomocą wpierw środków farmakologicznych. Z drugiej zaś ma się zamiar poprawić człowieka przy pomocy tak zwanej sztucznej inteligencji. To określenie, stworzone jeszcze w latach 50. poprzedniego stulecia jest wpierw świadectwem niezrozumienia co to jest inteligencja. To właśnie braki w klasycznym wykształceniu filozoficznym stoją za przypisywaniem inteligencji tworzonym przez ludzi maszynom – stwierdził..

Globalna idiokracja

Prof. Czachorowski przywołał sprawę ChatBOTa – wykorzystującego sztuczną inteligencję programu, który ma tworzyć całe wypracowania, artykuły itp. W jego opinii takie działania “to kolejny etap globalnej idiokracji”.

Jakie są konsekwencje takich urządzeń dla wypracowania sprawności umysłowej? Nietrudno zgadnąć, że to kolejny etap globalnej idiokracji. Bo już nawet sztuka czytania, pisania i rozumienia tekstu zaniknie, skoro to nie będzie konieczne, a człowieka zastąpi maszyna mieląca zadane jej dogmaty. Wszystko ma się dziać, oczywiście, wedle zasad politycznej poprawności, bo to przecież prorocy z Krzemowej Doliny pracowali nad sposobem funkcjonowania ChatBOTa – wskazał..

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Radio Maryja

Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Flickr

  • Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, ale to nasze służby powinny decydować o kontrolach i kontrolować to zgodnie z przepisami, tak żeby zboże złej jakości nie trafiało do Polski – podkreślił Jędrejek.
  • Przypomniał, że latem rządzący twierdzili, iż zboże z Ukrainy tylko przechodzi przez Polskę i ma być rozprowadzane dalej. Ostatecznie okazało się, że “korytarz solidarnościowy stanowi tylko około 2 procent”.
  • Jak zauważył, “dopiero na początku grudnia podjęto decyzję, aby wstrzymać zboże techniczne, które niby jest wstrzymane, ale w dalszym ciągu jadą niektóre transporty”.
  • Zobacz także: Blokada Mediów Narodowych. Prezes Ordo Iuris: “Konieczność ustawowej ingerencji”

Rząd oszukał rolników?

Jego zdaniem “protesty powinny być dla rządu podporą w negocjacjach z Unią Europejską”.

Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, ale to nasze służby powinny decydować o kontrolach i kontrolować to zgodnie z przepisami, tak żeby zboże złej jakości nie trafiało do Polski. My nawet proponujemy rozwiązania i proponujemy, żeby kukurydzę złej jakości przerabiać na bioetanol. Jest to jakaś dywersyfikacja – stwierdził Jędrejek.

Przypomniał, że latem rządzący twierdzili, iż zboże z Ukrainy tylko przechodzi przez Polskę i ma być rozprowadzane dalej. Ostatecznie okazało się, że “korytarz solidarnościowy stanowi tylko około 2 procent”.

Już w czerwcu i lipcu pytaliśmy, dlaczego tak dużo zboża wpływa do naszego kraju, bo to może zachwiać naszym rynkiem. Wtedy nam wmawiano, że jest korytarz solidarnościowy i wszystko idzie do krajów trzecich oraz osób potrzebujących, tak więc zagrożenia nie ma. Okazało się, iż całe zboże trafiało do Europy, ale z uwagi na to, że na szlaku jest Polska, to praktycznie wszystko zostało u nas, a korytarz solidarnościowy stanowi tylko około 2 procent. Bardzo źle się stało, bo to zboże powinno trafić do ubogich krajów – wskazał Gustaw Jędrejek.

Rolnicy protestują. Rząd powoli się ugina?

Jak zauważył, “dopiero na początku grudnia podjęto decyzję, aby wstrzymać zboże techniczne, które niby jest wstrzymane, ale w dalszym ciągu jadą niektóre transporty”.

Władze tłumaczą, że zboże techniczne jedzie do biogazowni albo fabryk brykietu. Dowodów na to nie ma. Wiemy, że i zboże, i rzepak są różnej jakości, a w tej chwili jest jeszcze gorzej, bo doszła kukurydza, która jest skoszona, ładowana na wagony i przywożona do Polski bez suszenia, a więc nieraz ona jest w stanie rozkładu – poinformował.

Polscy rolnicy zorganizowali strajk w związku z niekontrolowanym importem zboża ze Wschodu. Rolnicy podkreślają, że napływ taniego ziarna z Ukrainy doprowadził do załamania cen, które uderza w polskich rolników, ponieważ nie mogą sprzedać tego, co zebrali w 2022 roku. Protestowano m.in. w Medyce.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Radio Maryja

Red. Michał Jelonek.

Red. Michał Jelonek. / Fot. Media Narodowe

Zobacz także: Blokada Mediów Narodowych. Prezes Ordo Iuris: “Konieczność ustawowej ingerencji”

Jak poinformował Szczęsny, koncern Alphabet (właściciel YouTube’a) nałożył karę “za omijanie ograniczenia publikowania nowych treści za pomocą innego kanału”. Ujawnił też treść maila, w którym zarzuca się Mediom Narodowym “powtarzające się naruszenia”. Jak zwrócił uwagę, “kanał nie miał żadnych ostrzeżeń, wcześniejsze wygasły – nie próbowano omijać żadnych restrykcji”.

Coś mi się nie spina. Google mówi o omijaniu ograniczeń, ale MN dostały maila o “powtarzających się naruszeniach” mimo braku aktywnych ostrzeżeń. Jedno wyklucza drugie. Jak na razie, to historia nie spina mi się po stronie Google. Wysłałem już maila z prośbą o wyjaśnienia – napisał Szczęsny.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Wicepremier Mariusz Błaszczak i barwy UPA w Kijowie

Wicepremier Mariusz Błaszczak i barwy UPA w Kijowie / Fot. Twitter

Zobacz także: Blokada Mediów Narodowych. Prezes Ordo Iuris: “Konieczność ustawowej ingerencji”

W piątek w Kijowie wicepremier Mariusz Błaszczak złożył kwiaty przed miejscem mającym rzekomo upamiętniać “poległych za Ukrainę”. Uwagę zwraca fakt, że zamiast barw Ukrainy jest tam wyeksponowana symbolika ludobójczej UPA, odpowiedzialnej za bestialskie mordy na Polakach w czasie II wojny światowej.

Pierwotnie można było to zobaczyć na zdjęciach opublikowanych przez ministerstwo obrony narodowej na Twitterze. Jednak oryginalny wpis został skasowany. Zamiast tego pojawił się nowy, gdzie kadr nie obejmuje elementów w czerwono-czarnych barwach. Oryginalne fotografie można zobaczyć na profilu WarNewsPL.

Przypomnijmy, że według ustaleń portalu Interia.pl, podczas wspólnej wizyty prezydentów Polski i Ukrainy, Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełensiego na Cmentarz Orląt Lwowskich w styczniu br., „z nekropolii zniknęły czerwono-czarne flagi”. Charakterystyczna symbolika OUN-UPA jest na nim od dłuższego czasu eksponowana, szczególnie tam, gdzie spoczywają również Ukraińcy polegli w ostatnich latach podczas walk z Rosją – przypomina portal Kresy.pl.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Twitter, Kresy.pl

Prezydent USA, Joe Biden

Prezydent Joe Biden / Fot. screen

Wstrząsy polityczne i przygotowania do kampanii

Doświadczamy coraz to nowych medialnych eksplozji „ściśle tajnych” dokumentów, która to zorganizowana afera miała rozłożyć wyborcze szanse Trumpa, choć mogła też być próbą przykrycia skandalu odnajdywanych w wielu miejscach tychże dokumentów w posiadłościach Bidena. Ówczesny wiceprezydent Biden po ukończeniu kadencji w styczniu 2017 r. zabrał ze sobą 1,850 pudeł dokumentów i 415 gigabajtów dokumentów w formie elektronicznej. Jest podejrzenie, że dostęp do tych niefrasobliwie przechowywanych dokumentów (niektóre „ściśle tajne” rzucone w garażu!) mieli przedstawiciele innych krajów (np. Chiny, Ukraina) odwdzięczając się rozmaitymi darowiznami i kontraktami dla klanu Bidenów, co znajduje potwierdzenie w niesławnym laptopie Huntera Bidena. Więc można przyjąć, że głośny medialny najazd FBI na posiadłość Trumpa z sierpnia ub. roku był przygotowaniem przykrywki do spodziewanego skandalu wokół „handlowego” traktowania tajnych państwowych dokumentów przez Bidena. Więcej brudu w tej sprawie wyjdzie podczas nadchodzących przesłuchań komisji w Kongresie.

Trump odwiedzający w ub. weekend dwa ważne w procesie wyborczym stany (New Hampshire i South Carolina) zaznaczył, że ewentualny start w wyborach gubernatora Florydy Rona De Santisa (jako konkurenta) byłby wobec niego aktem braku lojalności. Przypomniał, że to on pomógł De Santisowi w 2018 r. wygrać fotel gubernatora. De Santis jest pod wielką presją ze strony RINO Republikanów i mainstreamowych mediów, aby zgłosił swoją kandydaturę i osłabił tym samym pozycję Trumpa. W cieniach przedsionków kampanii czekają jeszcze inni potencjalni konkurenci jak były wiceprezydent Mike Pence i była gubernator South Carolina, którą Trump wydelegował jako ambasadora do ONZ, „himalajska” Nikki Haley, czy były dyr. CIA i sekretarz stanu Mike Pompeyo. Nikki Haley w 2021 r. zapowiedziała, że nie wystartuje, jeśli o prezydenturę będzie się ponownie ubiegał Trump. Ostatnio zmieniła zdanie i prawdopodobnie 15 lutego może zgłosić swoją kandydaturę, dlatego podczas wiecu w „swoim” stanie nie była u boku Trumpa. Teraz uważa, że na scenie powinni się pojawić młodzi ludzie, aby naprawić cały system dodając:

„Nie myślę, że musisz mieć 80 lat, aby być liderem w Waszyngtonie”.

Oczywiście 51 letnia Nikki, której (Sikhowie) rodzice emigrowali z hinduskiego Punjabu podkreśla tu, że jej ewentualny konkurent Trump ma już 76 lat, a Biden 80.

Zobacz także: Blokada Mediów Narodowych. Prezes Ordo Iuris: “Konieczność ustawowej ingerencji”

Trump vs. De Santis vs. Biden

Popularność Trumpa mierzą sondażownie, ostatnio (Premise) ogłosił, że 59% Republikanów chciałoby aby ich kandydatem na prezydenta był Trump, a 24% popiera De Santisa. Inna sondażownia (Emerson College) ogłosiła, że Trump prowadzi z 55%, a za nim jest De Santis z 29%. Sondaż Harvard-Harris wykazał, że Trump bije De Santisa o 20% i prezydenta Bidena o 5%, a De Santis bije Bidena o 3%. Trump sugeruje, że De Santis, który był kongresmenem przez 3 kadencje (6 lat), jest ostatnią deską ratunku RINO i establishmentu Deep State. Prawdą jest, że 44-letni Ron De Santis jest dziś najlepszym gubernatorem w USA, a Floryda jest ostoją zdrowego rozsądku tak w aspekcie braku kowidowych mandatów (twoje ciało, twój wybór: szczepionki, maseczki), jak i w walce z genderową inwazją w szkołach, czy też innych marksistowskich programów jak roszczeniowy, rasowy „Projekt 1619”. W sumie De Santis to trumpizm bez Trumpa, którego lewica nienawidzi…

W swoich ostatnich wypowiedziach Trump podkreśla, że jest wściekły, kiedy patrzy na niszczenie Ameryki przez obecną administrację skorumpowanego prezydenta Bidena. Wylicza tu wtargnięcie przez południową granicę ok. 7 mln nachodźców pod opieką meksykańskich karteli narkotycznych i stale wzrastającą przestępczość i napływ fentanylu (chińskie składniki w rękach meksykańskich karteli narkotycznych), rocznie powodującego śmierć około 110,000 Amerykanów! Trump odsłania też proces niszczenia Ameryki przez globalistów takich jak Soros (fundator Fundacji Otwartego Społeczeństwa), który finansuje wybory marksistowskich prokuratorów. Ci z kolei odmawiają ukarania zadymiarzy z lewackiej Antify, czy BLM którzy demolują i podpalają amerykańskie miasta (ostatnio Atlanta) i walczą z policją. Były prezydent podkreśla, że Soros w ostatnich latach wydał $40 mln na wybranie 75 radykalnych prokuratorów w USA.

Nadużycia BIG PHARMY

W USA rozgorzała debata o nadużyciach BIG PHARMY w pchaniu niesprawdzonych i jak się okazuje niebezpiecznych szczepionek, które miały blokować COVID, w kolejnych wersjach chronić przed zarażeniem, zapewnić łagodniejsze przejście choroby, dalej chronić przed śmiercią. W rzeczywistości na światło dzienne, pomimo cenzury wielkich mediów dotowanych przez przemysł farmaceutyczny, wypływa rzeka dowodów na szkodliwość szczepień, kolejne urazy i niestety tysiące niepotrzebnych śmierci, również z powodu ówczesnej blokady szpitali. Media do tego stopnia ogłupiły ludzi, że nawet po przejściu choroby i nabyciu najlepszej możliwej naturalnej odporności, często normalni, wykształceni ludzie biegli się szczepić (!) dając wiarę propagandzie BIG PHARMA i osłabiając swój system odpornościowy. Głośnym przykładem jest sam słynny Elon Musk, który przyznał się do zaszczepienia i nawet do bustera, po którym bezpośrednio niemal nie umarł.

Konserwatyści wiedzą, że Trump podczas masowej psychozy pandemicznej został użyty do pośpiesznego „zorganizowania” szczepionki („Operation Warp Speed”), czym później jeszcze się chwalił. Choć wcześniej wycofał USA z globalistycznej Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), jednak niestety perfekcyjnie zainscenizowany atak pandemią rozłożył go na łopatki. Dziś zarzuca się Trumpowi, że choć głosił konieczność odblokowania gospodarki to mimo napływania niepokojących informacji nie przeciwstawił się polityce mandatów w przeciwieństwie do swojego potencjalnego rywala De Santisa. Gubernator Florydy na początku również poddał się psychozie, ale szybko przeciwstawił się przymusowym mandatom i jego administracja podkreślała brak efektywności szczepionek, jednocześnie odradzając przyjmowania szczepionek przez młodych mężczyzn, a nawet podejmując postępowanie sądowe przeciwko producentom szczepionek (!). Poza tym De Santis ciągle daje odparcie bezczelnej kulturowej inwazji lewicy wypychając ją ze szkół, czy walcząc z pomysłami lewackich programów Disney.

W swojej kampanii prezydenckiej Trump mógłby wyjść z tego zamieszania obronną ręką, jeśli obiecałby prezydenckim dekretem zablokowanie wszelkiego przymusu szczepień i wszelkich mandatów i lockdown’ów. Konserwatyści postulują dochodzenie przez komisję Kongresu całej afery kowidowo-szczepionkowej i przyjrzenie się ogromnym dochodom BIG PHARMY i korupcji świata medycznego.

Biden kukiełką Obamy

Prawdopodobnie dla obydwu stron będzie korzystne pozostawienie osłabionego Bidena na pozycji prezydenta, jeśli on sam wytrzyma jeszcze 2 lata. Cóż, jak wiemy Trump zdecydowanie oczekuje zakończenia bezsensownej wojny na Ukrainie, oskarżając Bidena, że to on zachęcił Putina do ataku (pisałem o tym wcześniej). Trzeba przyznać, że za prezydencji Obamy przez 8 lat Biden był mocno „zamoczony” w korupcyjnych interesach na Ukrainie, którą politycy traktowali jako dochodową pralnię pieniędzy. Z powodu możliwych dochodzeń w Kongresie potrzebujący amerykańskiego wsparcia finansowego i militarnego prezydent Żeleński zabrał się dość pokazowo za czyszczenie ukraińskiej stajni Augiasza. Już samo pośpieszne wycofanie Amerykanów z Afganistanu mogło być sygnałem o skracaniu frontów i przewidywaniu wojny na Ukrainie. Politycy na całym świecie są podobni, kiedy wstępują na „urzędy” są biedni, kiedy odchodzą opływają w luksusy.

Zwykli ludzie boją się ewentualnego wybuchu wojny atomowej, czołowi amerykańscy politycy boją się uwolnieniu wysoce toksycznych informacji zawartych na porzuconym słynnym laptopie Huntera Bidena. Te w porę niezablokowane informacje mogą doprowadzić do ogromnego spustoszenia całej klasy politycznej ukazując jej potwornie skorumpowaną twarz. Oczywiście Biden jest tylko puppetem Obamy i Deep State i to oni teraz sprawują trzecią kadencję Obamy. Być może to oni zdecydują, że nadszedł czas na następne dwie kadencje z prezydentem Michelle Obama. Kto wie co nas czeka, niestety stopień zbiorowej ludzkiej naiwności i głupoty nie raz jeszcze nas zaskoczy…

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Sejm RP

Sala plenarna Sejmu. / Fot. Szczebrzeszynski Wikimedia Commons

Zobacz także: Franciszek w Kongo: “Bądźcie świadkami miłosierdzia i pojednania”

Misja stworzenia rządu

PiS jesienią stanie przed historyczną szansą zdobycia władzy trzeci raz z rzędu. Do tej pory, w historii politycznej III RP ta sztuka nie udała się nikomu. Nie będzie łatwo, bo choć sondażowa tendencja daje zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy, to arytmetyka jest nieubłagana – stworzyć rząd samodzielnie będzie niezwykle trudno – o ile w ogóle będzie to możliwe.

Polityczne małżeństwo

Na Nowogrodzkiej rozpoczyna się układanie strategii, pozwalającej marzyć o utrzymaniu władzy. Zdolności koalicyjne PiS są niewielkie i choć nikt tego oficjalnie nie przyzna – partia rządząca skazana jest na znalezienie partnera. Z kim stworzy zaaranżowane małżeństwo polityczne, biorąc w posagu potrzebne do większości szable? Najpewniej z Konfederacją, ale pod warunkami, które mogą okazać się niemożliwymi do spełnienia dla obu stron.

Niczego nie można wykluczyć

Konfederacja mająca być w swoim micie założycielskim alternatywą dla prawicowego wyborcy, stała się partią, której nie można traktować poważnie. Na ten obraz złożyło się wiele czynników, a najbardziej jaskrawym jest działalność posła Grzegorza Brauna. Prorosyjskie wypowiedzi, nazywanie ministrów rządu bandytami, grożenie wieszaniem na szubienicy, to tylko pierwsze z brzegu aktywności lidera tego środowiska. W Konfederacji narasta przeświadczenie, a być może istniało ono zawsze – lecz dopiero teraz się uwypukla, że z Braunem poważnej polityki prowadzić nie sposób. Jest on przeszkodą do zawarcia koalicji z PiS, która kiedyś odległa i nie do zaakceptowania przez Konfederację, dziś staje się zupełnie realnym scenariuszem. Już wiele miesięcy temu prezes Jarosław Kaczyński pytany o koalicję z Konfederacją, odpowiadał – “Z Braunem i Korwin – Mikke na pewno nie. Z tymi prorosyjskimi na pewno nie”. W ostatnim tygodniu do tematu sojuszu odniósł się Robert Winnicki, który dopytywany, wskazywał – “Nic nigdy nie można wykluczyć”.

Gra o dużą stawkę

Konfederacja musi więc pozbyć się Brauna i Korwin – Mikke, to jasne. Czy jest na to gotowa? Od jednego z posłów Konfederacji usłyszałem, że Braun zostanie “odpalony” w ostatnim momencie. Ten ostatni moment to oczywiście rejestracja list, a więc okres letni. Pytanie, co z Korwin – Mikke. W polityce funkcjonuje stare porzekadło – pożyjemy, zobaczymy. Gra toczy się o naprawdę dużą stawkę, tak dla PiS-u, jak i Konfederacji. Wizja utrzymania władzy i możliwość realnego wpływu na kreowanie polityki jest dla obu stron niezwykle pociągająca.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Youtube//MediaNarodoweInfo

Zobacz także: Papież Franciszek o niemieckiej drodze synodalnej: Ideologia pokonuje Ducha Świętego

Fundacja Pro-Prawo do Życia już w momencie ogłoszenia przez Trybunał Konstytucyjny w 2021 roku niezgodności tzw. przesłanki eugenicznej do aborcji z Konstytucją RP ostrzegała, że polskie prawo nadal jest wadliwe i zawiera luki, które będą wykorzystywane, aby dalej legalnie dokonywać aborcji na dzieciach podejrzanych o chorobę. Teraz Fundacja zwraca uwagę na wywiad, jakiego Gizela Jagielska, wicedyrektor szpitala w Oleśnicy, udzieliła niedawno portalowi Polityka.

Jak powiedziała Jagielska, gdy do szpitala zgłasza się kobieta z podejrzeniem zespołu Downa u swojego dziecka, to: „my nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jak będzie się rozwijać dziecko z trisomią [zespołem Downa], co pozostawia kobietę w dużej niepewności i nie wszystkie z nich są gotowe ten ciężar unieść.”

W związku z tym, taka kobieta może otrzymać zaświadczenie od psychiatry, że podejrzenie zespołu Downa u dziecka zagraża jej zdrowiu psychicznemu. Na podstawie tego zaświadczenia w szpitalu można dokonać aborcji. Jak zauważa Fundacja Pro-Prawo do Życia, taka aborcja formalnie jest wykonywana z powodu „zagrożenia zdrowia psychicznego matki”, w praktyce jednak jest to aborcja eugeniczna, czyli z powodu podejrzenia choroby u dziecka.

„Jeśli kobieta nie może znieść niepewności, czy jej dziecko będzie chore czy zdrowe, to lepiej dokonać aborcji i mieć pewność, że dziecko będzie martwe – właśnie takie rozwiązanie problemu podejrzenia choroby u dziecka proponują Polkom aborcjoniści” – mówi Mariusz Dzierżawski, członek zarządu Fundacji Pro-Prawo do Życia. „Od momentu wydania przez Trybunał Konstytucyjny orzeczenia uznającego aborcję eugeniczną za niezgodną z Konstytucją RP, rozwija się w Polsce proceder wystawiania kobietom chcącym dokonać aborcji zaświadczeń o tym, że ciąża rzekomo zagraża ich zdrowiu psychicznego. Z licznych wypowiedzi medialnych możemy wywnioskować, że powiązani z lobby aborcyjnym psychiatrzy wystawiają tego typu zaświadczenia każdej chętnej kobiecie, która się do nich zgłosi. W praktyce legalna jest obecnie w Polsce szpitalna aborcja na życzenie, na każdym etapie ciąży. Wystarczy tylko załatwić sobie zaświadczenie od odpowiedniego psychiatry. Kontakt do takich osób organizacje aborcyjne reklamują w internecie” – tłumaczy Mariusz Dzierżawski.

Fundacja Pro-Prawo do Życia dotarła do statystyk dotyczących liczby aborcji dokonywanych w ostatnim czasie w szpitalu w Oleśnicy. W samym 2021 roku przeprowadzono tam 9 aborcji z powodu zagrożenia zdrowia psychicznego matki, a od stycznia do kwietnia 2022 roku już 14 takich aborcji. Wcześniej, w latach 2016-2020 w Oleśnicy wykonywano średnio 24 aborcje rocznie, w zdecydowanej większości eugeniczne, ale nigdy nie wykonano aborcji z powodu zagrożenia zdrowia psychicznego.

„Nie mamy jeszcze danych za drugą połowę roku 2022, ale jeśli rosnąca ilość ciąż rzekomo zagrażających zdrowiu psychicznemu kobiet utrzyma się, to w Oleśnicy może paść rekord liczby aborcji, pomimo tego, że aborcja eugeniczna od ponad roku nie jest już legalna” – zauważa Mariusz Dzierżawski.

Fundacja zwraca również uwagę na to, że wicedyrektor Jagielska publicznie przyznała w mediach, że jest możliwe, iż w jej placówce dokonuje się obecnie najwięcej legalnych aborcji w Polsce.

„Po wydaniu przez Trybunał orzeczenia w wielu polskich środowiskach pro-life zapanowała euforia. Wiele osób stwierdziło, że oto teraz mamy bardzo dobre prawo, jedno z najlepszych na świecie, chroniące życie dzieci, w związku z czym dalsze działania na rzecz zmiany prawa aborcyjnego w Polsce są niepotrzebne. Tymczasem nasze prawo jest dziurawe i zawiera poważne luki, które skutecznie wykorzystują aborcjoniści. Aktualnie de facto legalna jest w Polsce aborcja na życzenie, wystarczy tylko przejść przez odpowiednią procedurę administracyjną” – mówi Mariusz Dzierżawski. „Równolegle dynamicznie rozwija się w Polsce przestępczość aborcyjna. W ciągu ostatniego roku dokonano w Polsce kilkudziesięciu tysięcy aborcji za pomocą nielegalnych pigułek poronnych, które sprzedają zorganizowane grupy przestępcze. Wiarygodne szacunki mówią o ok. 30 000 takich aborcji rocznie. Obecnie polskie prawo nie pozwala na skuteczną walkę z tym procederem, co konsekwentnie wykorzystują aborcyjni przestępcy do reklamowania nielegalnych tabletek poronnych, głównie wśród młodych dziewcząt i kobiet w trudnej sytuacji życiowej” – dodaje Dzierżawski.

Zdaniem Fundacji Pro-Prawo do Życia, niezbędne i pilne są ogólnopolskie kampanie społeczne, za pomocą których należy wywierać wpływ na zmianę prawa w Polsce oraz kształtowanie świadomości Polaków na temat aborcji.

Fundacja Pro-Prawo do Życia

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Furgonetka Fundacji Pro - Prawo do życia.

Furgonetka Fundacji Pro - Prawo do życia. / Fot. YouTube/wPolsce

Zobacz także: Konflikt we wRealu24. Redakcja cenzuruje za krytykę Konfederacji? “Nie tak powinno wyglądać niezależne dziennikarstwo”

26 stycznia 2023 r. w Sądzie Rejonowym Szczecin-Centrum zapadł wyrok na Jana Bieniasa, kierowcę furgonetki Fundacji Pro-Prawo do Życia. Fundacja prowadzi w całej Polsce mobilne kampanie informacyjne, w ramach których pokazuje skutki tzw. „edukacji seksualnej” LGBT i aborcji. Sprawa dotyczyła akcji z września 2019 roku, kiedy po Szczecinie jeździła furgonetka Fundacji wyposażona w plandekę z napisem:

„Czego lobby LGBT chce uczyć dzieci?

4-latki: masturbacji
6-latki: wyrażania zgody na seks
9-latki: pierwszych doświadczeń seksualnych i orgazmu”

Oprócz tego na plandece znajdowało się logo akcji oraz jej nazwa: „Stop pedofilii”, adres strony internetowej, a także informacja, że te wytyczne dla każdego wieku „edukacji” pochodzą bezpośrednio ze Standardów Edukacji Seksualnej, opracowanej przez WHO i niemiecką instytucję rządową. W ramach swoich akcji społecznych Fundacja Pro-Prawo do Życia informuje, że edukacja seksualna oparta o Standardy WHO prowadzona jest także w Polsce.

Akt oskarżenia przeciwko Bieniasowi złożył do sądu aktywista LGBT ze Szczecina. Zarzucił on działaczowi Fundacji, że treść plakatu na furgonetce Fundacji zniesławia go. Sprawa trwała ponad 2 lata, a sąd przyznał rację oskarżycielowi, skazując Jana Bieniasa na karę blisko 30 000 zł grzywny, nawiązki i opłat administracyjnych.

„Z wyroku dowiedziałem się, że zestawienie na jednym plakacie wyrażeń „Czego lobby LGBT chce uczyć dzieci?” oraz nazwy naszej akcji „Stop pedofilii” stanowi przestępstwo zniesławienia aktywisty, którego nie znam i którego nigdy wcześniej nie widziałem na oczy” – mówi Jan Bienias.

Jak stwierdził sąd: Jan Bienias „kierując furgonetką i przemieszczając się po ulicach Szczecina eksponował umieszczone na plandece tego auta na jednej płaszczyźnie napisy o treści: „Czego lobby LGBT chce uczyć dzieci” oraz „stop pedofilii” wskazujące na to, iż osoby związane z ruchem LGBT mają być utożsamiane z pedofilią, tj. popełnienia czynu z art. 212 § 2 kk [zniesławienie]”.

„Innymi słowy, zdaniem sądu i aktywistów LGBT ciężkim przestępstwem jest samo sugerowanie, że osoby związane z ruchem LGBT mogą mieć coś wspólnego z pedofilią” – komentuje wyrok Jan Bienias.

Fundacja Pro-Prawo do Życia zwraca uwagę na to, iż miesiąc temu na światło dzienne wyszła informacja o tym, że jeden z liderów środowiska LGBT w Szczecinie trafił do więzienia za pedofilię. Krzysztof F., bo o nim mowa, prowadził razem ze swoim homoseksualnym partnerem restaurację w centrum Szczecina, w której organizował „randki LGBT”. Był współzałożycielem Stowarzyszenia Równość na Fali, które najpierw działało pod nazwą Kampania Przeciw Homofobii Szczecin. W sierpniu 2020 roku Krzysztof F. wykorzystał seksualnie 13 letniego chłopca. Przed gwałtem usiłował podać dziecku narkotyki.

Co więcej, Fundacja wskazuje na to, że w 2018 roku pedofil Krzysztof F. startował w wyborach samorządowych z listy Koalicji Obywatelskiej w Szczecinie. W tych samych wyborach, również z list Koalicji Obywatelskiej, startował szczeciński aktywista LGBT, który złożył do sądu akt oskarżenia przeciwko Janowi Bieniasowi twierdząc, że sugerowanie powiązań między osobami związanymi z ruchem LGBT a pedofilią to przestępstwo zniesławienia.

„Sąd w Szczecinie przyznał oskarżającemu mnie aktywiście rację w sytuacji, gdy wcześniej inny sąd w Szczecinie skazał lidera szczecińskiego środowiska LGBT i polityka KO za wykorzystanie seksualne dziecka. Jest to nic innego jak zwykła cenzura prewencyjna, a działanie sądu przypomina proces pokazowy z czasów komunistycznych. Wyrok, który na mnie zapadł, oraz wyroki zapadające bez przerwy na innych wolontariuszy naszej Fundacji, to forma prześladowań sądowych, które mają na celu zmuszenie nas do zaprzestania działalności” – podsumowuje Jan Bienias.

Wyrok przeciwko kierowcy furgonetki nie jest prawomocny. Fundacja zapowiada apelację oraz organizację kolejnych, mobilnych kampanii informacyjnych z użyciem pojazdów.

Fundacja Pro-Prawo do Życia 

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Antony Blinken

Antony Blinken / Fot. YouTube

  • Sekretarz stanu USA Antony Blinken odłożył swoją zapowiedzianą podróż do Chin.
  • Podróż miała być kontynuacją rozmów chińsko-amerykańskich.
  • Na drodzę stanął chiński balon, który pojawił się nad terytorium Stanów Zjednoczonych.
  • Zobacz także: Cenzura YT. Media Narodowe usunięte z platformy!

Podróż szefa dyplomacji Stanów Zjednoczonych Antony Blinkena do stolicy Chin miała być kontynuacją spotkania prezydenta Joe Bidena z Xi Jinpingiem, które miało miejsce na Bali pod koniec ubiegłego roku w ramach szczytu G20.

Jeśli chodzi o Chiny to prezydenci Biden i Xi odbyli odbyli bardzo otwartą, szczerą rozmowę podczas ostatniego szczytu G20 na Bali. Wtedy rozmawiano także o mojej wizycie

– powiedział w styczniu Sekretarz Stanu.

Te linie komunikacji, począwszy od prezydentów, ale także wielu z nas, są niezwykle ważne

– dodał Antony Blinken.

Urzędnicy Białego Domu uważali, że stosunki amerykańsko-chińskie poprawiły się po listopadowym spotkaniu Bidena z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem. Wyjazd Blinkena miał być zwieńczeniem rozmów między Waszyngtonem a Pekinem odbytych w ciągu dwóch miesięcy od szczytu na Bali.

Czytaj więcej: Zmiana na stanowisku Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych

Incydent nad USA

Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych stwierdziło w piątek, że balon obserwacyjny lecący na dużej wysokości nad terytorium Stanów Zjednoczonych jest cywilnym statkiem powietrznym używanym głównie do badań pogody, który zboczył z zaplanowanego kursu. Oświadczenie rzecznika chińskiego ministerstwa jest pierwszym komunikatem Pekinu, w którym przyznano, że obiekt pochodzi z Chin, odkąd Pentagon ujawnił, że śledzi balon od czwartku.

Amerykański urzędnik wojskowy powiedział, że incydent z chińskim balonem jest zdecydowanie poważny ze względu na zuchwałość chińskiego rządu, a nie na jakiekolwiek zyski wywiadowcze.

Podczas gdy istniejące satelity są w stanie zebrać podobne ilości informacji, czas lotu balonu szpiegowskiego oraz fakt, że znajduje się on dokładnie nad kontynentalną częścią Stanów Zjednoczonych, przyczyniają się do powagi tej chwili

– stwierdził amerykański urzędnik w rozmowie z CNN.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

dorzeczy.pl, cnn.com