17 000 żołnierzy oraz 3500 jednostek sprzętu i uzbrojenia wojskowego – takie liczby podało Ministerstwo Obrony Narodowej w kontekście działań DRAGON-2017. Manewry szkoleniowe mają odbyć się w dniach 25-29 września. 

Wojska pancerne, zmechanizowane i powietrznodesantowe, wspierane przez wojska inżynieryjne i artylerię, marynarka wojenna, siły specjalne i lotnictwo – to tylko część polskich Sił Zbrojnych, które będą brać udział w ćwiczeniach. Jak zapowiada MON, oprócz Polaków w działaniach wezmą udział wojska ze Stanów Zjednoczonych, Litwy, Łotwy, Wielkiej Brytanii, Niemcy, Słowacji, Włoch, Bułgarii, Rumunii oraz Gruzji i Ukrainy.

Manewry lądowe będą odbywać się na poligonie Drawsko, który jest największym tego typu obiektem w Europie. Z kolei na poligonach morskich planowane jest prowadzenie obrony odcinka wybrzeża. Ponadto odbędą się przeprawy z pokonaniem przeszkody wodnej. W okolicach lotniska Szymany zaplanowany jest desant spadochronowy z zadaniem zajęcia wyznaczonego obiektu.

Scenariusze ćwiczeń zakładają ataki różnego typu, zarówno konwencjonalne, jak i hybrydowe. W ich planach są m.in. scenariusze opanowania spornego terytorium, dezorganizacji funkcjonowania organów administracji państwowej i samorządowej czy próby destabilizacji sytuacji politycznej. Jak informuje MON realizowana będzie walka w środowisku informacyjnym, także w ramach cyberobrony. Informatycy oraz osoby odpowiedzialne za systemy łączności będą istotnym elementem ćwiczenia.

Manewry odbędą się między 25 a 29 września. MON informuje, że ćwiczenia będą w pełni dostępne dla mediów oraz obserwatorów z zewnątrz. Ćwiczenia DRAGON-2017 odbywają się cyklicznie co dwa lata.

kresy.pl/materiały prasowe MON

Dodano w Bez kategorii

/ fot. wikipedia commons

W 1968 spotkałem się z Wałęsą oko w oko. On wtedy był w szeregach grupy około 100 osobowej ZOMO-wców, którzy mieli bić studentów. Studenci przyszli do mnie i tak na placu zebrało się okokoło 2 tysiące studentów, a ich była setka, no więc oni uciekli – takie słowa Andrzeja Gwiazdy przytacza portal wpolityce.pl

Od 1968 Wałęsa jest jawnie po przeciwnej stronie. Do „Solidarności” został skierowany przez bezpiekę – kontynuuje współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i NSZZ „Solidarność”. – O tym, że Wałęsa jest agentem bezpieki nie wiedziało miliony ludzi. Natomiast Schetyna na pewno to wie i prowadzi politykę Platformy, czyli partii tej części opozycji, która przy Okrągłym Stole zawarła pakt z bezpieką, czyli z ministrem MSW Czesławem Kiszczakiem. To był sojusz części opozycji, a na dobrą sprawę Tajnych Współpracowników ze swoim szefem.

Jeżeli przyjmiemy i dalej będziemy, a cała masa durni przy tym obstaje, że Wałęsa był ikoną „Solidarności” i tak trzeba to zostawić, to ja w takim wypadku przepraszam za „Solidarność”, przepraszam za swoją działalność. Uznanie, że Wałęsa jest ikoną „Solidarności” jest wdeptanie „Solidarności” nawet nie w błoto, tylko gorzej – tłumaczył Gwiazda kilka dni temu z okazji rocznicy tzw. porozumień sierpniowych w 1980 r. w wywiadzie dla TV Republika. – Wałęsa został przewodniczącym na zasadzie oszustwa i wcale, przynajmniej na początku, tą ikoną nie był. Przypomnę, że „Solidarność” powstała 17 września 1980 r., w rocznicę najazdu Armii Radzieckiej na Polskę w 1939 r. Z tej okazji w Gdańsku zebrali się delegaci wszystkich regionów i tam powstało postanowienie o złamaniu porozumień gdańskich, które tolerowały tylko regionalne związki i powołania związku ogólnopolskiego. Wtedy Wałęsa był zdecydowanym przeciwnikiem tego i miał dostateczną popularność, żeby się z nim liczyć. Wtedy dzisiejsze środowisko „Gazety Wyborczej”, czy KOD-u obiecało Wałęsie, że doprowadzą do jego wyboru na przewodniczącego, jeśli się zgodzi. Wałęsa się zgodził.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. nacjonalista.pl

W mediach pojawiła się informacja o tym, że Polak uwięziony w RPA mógłby wyjść na wolność. Janusz Waluś od 1993 roku odsiaduje wyrok dożywotniego pozbawienia wolności w południowoafrykańskim więzieniu.

Waluś został osądzony po zastrzeleniu przywódcy tamtejszej partii komunistycznej, Chrisa Haniego. Doszło do tego 10 kwietnia 1993 roku, pod domem komunisty. Początkowo Waluś został skazany na karę śmierci, jednak została zmieniona na dożywocie.

Od pewnego czasu starano się o warunkowe zwolnienie Walusia z aresztu. Miało pomóc m.in. zrzeczenie się przez niego południowoafrykańskiego obywatelstwa. Sprawą zajmował się Najwyższy Sąd Apelacyjny w Bloemfontein. 18 sierpnia podjęto decyzję o przekazaniu sprawy w ręce ministra sprawiedliwości RPA – Michaela Masuthy. Masutha należy do Afrykańskiego Kongresu Narodowego, socjaldemokratycznej partii, rządzącej od 1994 roku. Wiadomo, że jak dotychczas ten minister blokował możliwość uwolnienia Walusia i nic nie wskazuje na to, żeby zmienił swoje stanowisko.

W sprawę uwolnienia Polaka angażował się m.in Jan Żaryn, senator PiS-u i członkowie Ruchu Narodowego czy Kukiza’15. Uważają, że argumentem za wypuszczeniem Walusia na wolność jest fakt, że afrykańskie więzienia już dawno zostały opuszczone przez osoby związane z apartheidem.

rp.pl/autonom.pl

Dodano w Bez kategorii

/ fot. youtube.com

“Zwyrodnialcy z Rimini powinni być sądzeni w Polsce” – przedstawiamy konferencję prasową Młodzieży Wszechpolskiej. Podczas konferencji mogliśmy usłyszeć Mateusza Pławskiego, Arkadiusza Jabłońskiego oraz Szymona Wiśniewskiego i Adama Leszczyńskiego.

Konferencja była zorganizowana w związku z atakiem w Rimini. Polka została zgwałcona przez czterech sprawców z północnej Afryki. Jej mąż został dotkliwie pobity. Następnie na jego oczach mężczyźni dokonali zbiorowego gwałtu na jego żonie.

Mateusz Pławski jasno stwierdził: Wnosimy apel do ministra sprawiedliwości, aby podjął wszelkie możliwe działania, aby ci zwyrodnialcy, którzy dopuścili się zbiorowego gwałtu oraz bestialskiego pobicia Polaka, odpowiadali za swoje czyny tutaj, w Polsce.

Natomiast Szymon Wiśniewski zwrócił uwagę na rolę Polski w całym wydarzeniu. Rzecznik prasowy Okręgu Mazowieckiego MW podkreślił: sytuacja to sprawdzian dla państwa polskiego, czy potrafi sprawnie działać. Narodowcy powołali się także na opinie wielu prawników, którzy twierdzą, że sprowadzenie sprawców do Polski jest możliwe.

Działacze Młodzieży Wszechpolskiej przypomnieli również o wcześniejszej akcji organizacji, czyli sprawę tzw. “parszywej jedenastki”. Będziemy monitorowali sytuację. Jeżeli zauważymy jakiekolwiek podejrzane działania z ich strony, skierujemy odpowiednie wnioski do Urzędów wojewódzkich oraz NIKu.

Zachęcamy do obejrzenia całości materiału. Aby być na bieżąco z naszymi nowościami polecamy subskrybować nasz kanał na portalu YouTube.

Dodano w Bez kategorii
Flaga Finlandii.

Flaga Finlandii / Fot. Pixabay

Policja w Jyväskylä, w zachodniej części fińskiej Krainy Jezior, starła się z kilkusetosobową grupą protestujących w poniedziałek po południu, kiedy funkcjonariusze zaczęli proces deportacji afgańskiej rodziny. Przebywała ona do tej pory w centrum dla azylantów w Salmiranta w Jyväskylä.

Policja miała przejąć rodzinę z obiektu około południa, ale prawie siedem godzin zajęło spacyfikowanie uniemożliwiających akcje lewaków i migrantów. Nie szczędzono ani siły, ani gazu pieprzowego aby odeprzeć rosnący tłum protestujących.

Rodzina z Afganistanu – ojciec, matka i ich ośmiomiesięczne dziecko zostało ostatecznie przetransportowane przez policję na lotnisko wczesnym wieczorem. Po południu wezwano siedem dodatkowych oddziałów policji, aby stawić czoła demonstrantom. Gdy zawiodły negocjacje, szef policji nakazał rozbicie demonstracji. Jak informował rzecznik policji, decyzja ta miała na celu uniknięcie większych szkód materialnych, jak i osobowych. Dwóch protestujących zostało aresztowanych – jedna za nieposłuszeństwo wobec funkcjonariusza, a druga za zakłócanie porządku.

Dość liberalne podejście wobec uchodźców w Finlandii zmieniło się radykalnie w ostatnim czasie. Dwa tygodnie temu fińska policja poinformowała, że ​​postrzeliła i aresztowała mężczyznę, który dźgnął nożem sześć osób w Turku, mieście w południowo-zachodniej Finlandii, dawnej stolicy kraju.

Dodano w Bez kategorii

Filozofia polityczna Chin

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Chiny, jako jedna z najstarszych na świecie cywilizacji, wytworzyły dość specyficzny rodzaj filozofii politycznej opartej w dużej mierze na konfucjanizmie. Cywilizacje Dalekiego Wschodu mają inną wizje stosunków na linii władza-społeczeństwo (tzw. orientalna despotia). Przywiązanie do autorytarnych form władzy, jak i skierowanie większe uwagi na kolektyw aniżeli na jednostkę, stanowi pewną opozycję wobec zapatrywań zachodnich.

 

„W tradycyjnym sinocentrycznym spojrzeniu na świat cesarz Chin był władcą Tianxia, Podniebia, czyli wszystkiego co pod niebem.”[1] Cesarz to “Mandatariusz nieba, a więc wybrany z wybranych, posiadacz nadprzyrodzonego glejtu na sprawowanie władzy.”[2] Głównym założeniem było centralne umiejscowienie Chin w świecie jako “Państwa Słońca”, które było otoczone barbarzyńskimi ludami. Legitymizacje takiej postawy upatrywano głównie w wyższości cywilizacyjnej, która dawała “moralne” prawo zwierzchnictwa nad innymi. Jak pisze Maciej Michałek, “Chiny znajdowały się w samym środku tej przestrzeni (Zhongguo, Państwo Środka), a władza cesarska miała rozszerzać się poprzez hua, moralny przykład, stopniowo organizując świat wokół jego chińskiego centrum (Niebiańskiego Cesarstwa). Istotna jest w tym kontekście zwłaszcza koncepcja moralności władzy cesarskiej, która miała swoje źródło w poparciu Niebios i stanowiła podstawę uznania wszelkiej innej władzy za niższą. Zgodnie z chińską filozofią, rządzić może tylko władca mający Mandat Niebios (Tiānmìng), który uzyskiwało się poprzez postępowanie sprawiedliwe, moralne i korzystne dla ludu.”[3] Politykę Chin w Azji wobec państw trzecich determinowała koncepcja trzech kocentrycznych kręgów. Pierwszy, wewnętrzny krąg stanowiło Państwo Środka, natomiast drugi, środkowy i trzeci, zewnętrzny – ludy barbarzyńskie. Drugi, środkowy krąg tworzyły państwa blisko położone, będące w zależnosci trybutarnej od Chin. Tworzyły one bufor ochronny przez wrogimi najazdami.

Relacje Chin z innymi państwami obowiązywały w ramach relacji trybutarnej. Jej podstawowym założeniem było uznanie przez obce ludy zwierzchnictwa chińskiego cesarza. Obowiązkiem trybutariuszy było składanie darów cesarzowi, uczestnictwo w uroczystościach na jego cześć, w zamian za co cesarz obdarowywał ich darami często przekraczającymi wartość samego trybutu. Jak widać były to relacje win-win , na których zyskiwały obie strony, często niewspółmiernie do swojej siły. Chin rozumiały, że  utrzymywanie statusu hegemona oraz harmonii na granicach determinuje traktowanie z należytym szacunkiem i powagą swoich trybutariuszy. Należy dodać, że wiele ludów składało trybut dobrowolnie, gdyż pomagało to zwiększyć ich bezpieczeństwo, prosperity ekonomiczne czy pomoc w regionalnych konfliktach. Owy system funkcjonował przez około 2000 lat do XIX w., a skończył się wraz z kolonizacją Chin.

“System tworzony przez imperium opierał się przy tym na dwóch podstawowych filarach. Po pierwsze, na elementach materialnych, ponieważ Chiny były centrum największego zunifikowanego systemu ekonomicznego ówczesnego świata. Po drugie, na elementach kulturowych, o czym świadczy widoczny współcześnie zasięg oddziaływania tradycji konfucjańskiej i posługiwania się pismem ideograficznym. Państwo Środka instytucjonalizowało ten hierarchiczny system, tworząc określone reguły i rytuały (li) w nim obowiązujące, a w efekcie – zgodnie z założeniami konfucjanizmu – rozszerzało moralny porządek i harmonię”[4] Właśnie przede wszystkim zdobycze cywilizacyjne sprawiały, że w latach świetności Mongołowie, podbijający Chiny w XIIIw. za czasów Czyngis Chana, a zasiadający na tronie chińskim jako dynastia Yuan z czasem zsinizowali się i zachowywali w sferze rządów “chińskie status quo”. Mongołowie musieli także przestrzegać konfucjańskich zasad na tronie gdyż, w przeciwnym razie lud chiński miał pełne prawo do obalenia władcy. Jest to tradycyjny schemat wchłaniania kultury mniej rozwiniętej przez dominującą, takowych przykładów w historii Chin mamy kilka. Samo przyjęcie barbarzyńców jako pełnoprawnych Chińczyków jest kwestią bardzo interesującą. O dżurdzeńskiej dynastii Jin sprawującej władzę w Chinach w XI oraz XII wieku Joanna Wardęga pisze: ”Dynastia Jin rościła sobie prawo do sprawowani legalnej władzy nie na podstawie pokrewieństwa, lecz jako kontynuatorzy tradycyjnych centralnych instytucji i poprzez wypełnianie odpowiednich obrzędów cesarskich.[…] Dżurdżeni usiłowali ocalić swoją odrębność kulturową[…] Mimo to proces sinizacji tamtejszych elit szybko postępował. Cesarz Zhangzong aby podkreślić, że nie są obcymi zabronił stosowania wobec Dżurdżenów określenia <<ludzie rejonów granicznych>>. Paradoksalnie, mimo korzeni barbarzyńskich, cesarz ten przeszedł do historii jako wzorowy władca konfucjański”[5]
Interesujący jest fakt niepoddania się barbaryzacji przez Chińczyków w przeciwieństwie do Europy, gdzie ludy germańskie owej barbaryzacji dokonały.

Chińska Republika Ludowa a filozofia polityczna Chin

Proklamowanie ChRL otworzyło drogę do zaprowadzenia porządków w duchu komunistycznym. Mao Zedong doprowadził do sinizacji komunizmu, w wyniku czego powstała ideologia Maoizmu. Był on naznaczony wieloma naleciałościami kulturowymi, zdecydowanie różnił się od europejskich wersji tej ideologii. Było to spowodowane zarówno innym typem cywilizacyjnym, jak i również warunkami społecznymi (postfeudalne Chiny nigdy wykształciły typowo miejskiego proletariatu). Proletariuszami w chińskim rozumieniu była „klasa nieposiadająca własności”, czyli przede wszystkim biedni chłopi. W pracy zatytułowanej „Chiński Nacjonalizm” Joanna Wardęga pisze ”Mao Zedong nie mogąc zastosować bezpośrednio teorii Marksa do społeczeństwa chińskiego musiał dokonać sinizacji marksizmu leninizmu[…] zastosował przy tym dawną regułę ti-yung polegającą na połączeniu chińskiej zasady i zagranicznych metod próbując zachować między nimi równowagę. Do jakich chińskich elementów się odwoływał? Przede wszystkim do tradycji legistów, natomiast do konfucjanizmu nawiązywali w pewnych okresach inni przywódcy jak Liu Shaoqi czy Zhou Enlai.”[6]

Należy również pamiętać, że Komunistyczna Partia Chin odbierana jest w rodzimym społeczeństwie bardzo pozytywnie. Obok doprowadzenia do emancypacji społeczno-ekonomicznej chińskiego ludu, doprowadziła do wyzwolenia narodowego. Był to według klasyfikacji Krzysztofa Gawlikowskiego komunizm rewolucyjno-narodowy. Innym przykładem takiego komunizmu jest Wietnam. Termin ten oznacza, że elity doszły do władzy w trakcie rewolucyjnej walki o zabarwieniu zarówno komunistycznym, jak i narodowowyzwoleńczym. Co więcej, według Gawlikowskiego komunizm z konfucjanizmem posiada wiele punktów stycznych. „Komunizm przynosił zarówno wyzwolenie narodowe, przywrócenie godności narodowej, modernizację kraju, likwidację pozostałości feudalnych, równouprawnienie kobiet, jak i represyjny system oparty o przemoc i łamanie praw jednostki oraz odbieranie ogółowi obywateli podstawowych praw obywatelskich. Co więcej, komunistyczne zasady organizacji społeczeństwa znalazły w Azji zaplecze w tradycji konfucjańskiej oraz w tysiącletnich autorytarnych wzorcach funkcjonowania państwa i społeczeństwa (<<orientalna despotia>>), jak również w normach moralnych i wartościach (np. prymat kolektywu nad jednostką), zaś sam komunizm – cytując tego samego autora – <<nie tylko nie wywołał negatywnych skojarzeń w skali społecznej, ale może być tam traktowany jako heretycka wersja konfucjanizmu, realizująca wiele z jego podstawowych wartości i zasad>>”[7] Gawlikowski określa owy system polityczny jako ” utopijno-heretycką wersje konfucjanskiego cesartstwa z licznymi zapożyczeniami bolszewickimi.”[8]

Można postawić tezę, że czasy rządów Mao były najmniej konfucjańskie, choć ciężko jednoznacznie ocenić jego stosunek do konfucjanizmu. Jego następcy mniej krytycznie i chętniej podchodzi do czerpania z konfucjańskiej spuścizny.

Obecny proces modernizacji Chiny odbierają jako kolejną część odwracania skutków 100 lat upokorzeń. Jest to już czwarty etap owego procesu zapoczątkowany przez reformy Deng Xiaopinga. Jego końcowym efektem ma być „przywrócenie należytego miejsca na arenie międzynarodowej”. Czy Chiny są w stanie przywrócić na nowo Pax Sinica? W pierwotnym kształcie jest to niemożliwe ze względu na wiele ośrodków sił, będących przeciwwagą dla samodzielnej, niepodważalnej dominacji Chin. Jednakże, zacieśniane relacji z najbliższym otoczeniem można odbierać w kategoriach czysto pragmatycznych (są to najistotniejsi partnerzy handlowi Chin, oraz strategiczni partnerzy ze względu na bliskość geograficzną), jak i kategoriach próby odrestaurowania Pax Sinica w jego okrojonej wersji. Idąc za konstruktywistyczną szkołą stosunków międzynarodowych, można postawić tezę, że obecne działania Pekinu są ściśle związane z tożsamością „wielkiej potęgi”, a ich podwaliną jest prymat chińskiej cywilizacji nad resztą świata. Celem ostatecznym jest odbudowanie Pax Sinica w pełnym kształcie.

 

Damian Adamus

[1]                  W.Olszewski, Chiny. Zarys kultury. Poznań 2003 s.57

[2]                  Tamże s.10

[3]                  Stosunki Międzynarodowe – International Relations. Warszawa 2014 s.32

[4]                  Tamże s.36

[5]                  J.Wardęga, Chiński nacjonalizm, Kraków 2014 s.37

[6]                  Tamże s. 98

[7]                  M. Lubina, Niedźwiedź w cieniu smoka. Rosja Chiny 1991-2014 Kraków 2014 s.22

[8]                  K.Gawlikowski, Procesy okcydentalizacji Chin oraz innych krajów Azji Wschodniej i ich stosunek do cywilizacji zachodniej, s 68

Dodano w Bez kategorii
Recep Erdogan

Recep Erdogan / Fot. Wikipedia Commons

W serii tweetów rzecznik Ibrahim Kalin m.in. zarzucił niemieckiej polityce populizm, twierdząc, iż “podsyca to dyskryminację i rasizm”. Twierdził, że “jest oznaką krótkowzroczności Europy”, iż ignoruje się podstawowe problemy Niemiec i Europy, a atakuje Erdogana i Turcję.

 

Schulz zapowiedział podczas niedzielnej debaty, że jeśli wygra wybory, będzie dążył do zerwania negocjacji akcesyjnych z Turcją.

Doszliśmy do punktu, w którym musimy zakończyć relacje gospodarcze, finansowe, unię celną i negocjacje o wstąpieniu do UE – mówił socjaldemokrata.

Merkel opowiadała się m.in. za zamrożeniem środków przekazywanych przez UE Turcji w ramach pomocy w przygotowaniu się do akcesji. Zapowiedziała też zwiększenie presji gospodarczej na Ankarę, aby doprowadzić do uwolnienia Niemców, zatrzymanych w Turcji ze względów politycznych.

Relacje niemiecko-tureckie znajdują się w głębokim kryzysie. W tureckich więzieniach przetrzymywanych jest z powodów politycznych dwunastu Niemców, z których część ma podwójne obywatelstwo, a część wyłącznie niemieckie paszporty.

Stosunki między obu należącymi do NATO krajami pogorszyły się po ubiegłorocznej udaremnionej przez władze próbie zamachu stanu w Turcji, czego następstwem było aresztowanie ponad 50 tys. ludzi i obejmująca ponad 150 tys. osób czystka w aparacie państwowym. Wywołało to krytykę ze strony państw europejskich, na co prezydent Erdogan zareagował oskarżeniem Niemiec o antytureckie uprzedzenia.

W poniedziałek rzecznik Erdogana ponownie oskarżył Niemcy o udzielanie schronienia “terrorystom z Turcji”. Napisał też, że:

To, która partia wygra wybory w Niemczech, nie ma większego znaczenia, ponieważ jest teraz jasne, jaka mentalność zwycięży.

W połowie sierpnia Erdogan nazwał kanclerz Merkel “nieprzyjaciółką Turcji” i zaapelował do żyjących w Niemczech Turków, by głosowali przeciwko niej i wszystkim głównym partiom w wyborach do Bundestagu 24 września. Apel prezydenta Turcji spotkał się z ostrą ripostą niemieckich polityków. Szef MSZ Sigmar Gabriel zapowiedział rewizję polityki Niemiec wobec Turcji i odradził niemieckim obywatelom podróże do Turcji.

Dodano w Bez kategorii

DOLIŃSKI: Wpływ subsydiów na prekariat

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ Źródło: Szturm

Jednym z aspektów globalizacji, ledwo zauważonym, było rozpowszechnianie się subsydiów. Jeśli wziąć pod uwagę, jak wiele zyskały osoby o dużym dochodzie, a także kapitał, dzięki „ulgom podatkowym”, „wakacjom podatkowym” i „kredytom podatkowym”, okazuje się, że mamy, być może, do czynienia z jednym z wielkich przekrętów w historii ekonomii. Jeśli bogacz w Wielkiej Brytanii chce np. uniknąć płacenia podatków od części swojego dochodu, nie musi zrobić nic ponad przeniesienie go na indywidualny plan emerytalny – odracza wprawdzie wypłatę części dochodu, jednak oszczędza 40%. Prekariusze raczej nie mają takich możliwości.

Rozważmy to, co wydarzyło się po załamaniu w 2008 r. Według Banku Anglii globalna suma interwencji wspierających w 2008 i 2009 r. sektor bankowy osiągnęła 4 bln dolarów, a te szacunki są prawdopodobnie zaniżone. W tym samym czasie, pośród gorączkowego lobbingu ze strony korporacji, zachodnie rządy uruchomiły szeroki zakres programów subsydialnych w ramach czegoś, co należałoby nazwać „dotacyjnym protekcjonizmem”. Amerykańska spółka motoryzacyjna General Motors, niewzruszona w swojej zgubnej działalności wiodącej wprost do zapaści, gdy pogrążyła się w finansowych spekulacjach, doszła do wniosku, że zamierza udać się na „shopping subsydiów” i przenieść produkcję wraz z miejscami pracy tam, gdzie rządy zaoferują największe dotacje.

Subsydia są integralną częścią polityki przemysłowej. Choć przedstawia się je zwykle jako sposób wspierania „zwycięzców”, faktycznie są używane do podtrzymania wielkich firm bądź całych sektorów znajdujących się w trudnej sytuacji, by chronić struktury gromadzące zwolenników zapewniających istotne poparcie polityczne. Jednak subsydia nie zatrzymają ponownej międzynarodowej restrukturyzacji podziału pracy, jako że miejsca pracy przenosi się teraz z drogich krajów na obszary o wysokiej produktywności i niskich kosztach. Jeśli nawet są w stanie przedłużyć żywot zatrudnienia „w starym stylu”, uczynią to kosztem nieudzielenia wsparcia innym. Rzadko bowiem przynoszą korzyści tym grupom w społeczeństwie, które znajdują się w obliczu największego ryzyka.

Z subsydiów udzielonych podczas kryzysu w latach 2008−2009 dla pobudzenia sprzedaży samochodów skorzystali bardziej nabywcy samochodów niż inni konsumenci, a także pracownicy tego sektora w porównaniu z innymi pracownikami. Z pewnością nie byli oni ani najbiedniejsi, ani najbardziej skazani na „prekarność”. Z punktu widzenia ekologii, takie subsydia przedkładają zużycie zasobów nad ich ochronę. Ponadto mamy jeszcze do czynienia z subsydiami do świadczeń pracowniczych zapewnianych przez przedsiębiorstwa. Obniżają one popyt na pracowników wykonujących usługi niskoproduktywne. A jak pokażę, kwestia świadczeń firmowych stanowi kłopot dla młodych, ponieważ starsi i migranci są lepiej przygotowani do pracy bez nich.

Dotowanie pracy, włączając ulgi podatkowe od wypracowanego dochodu i dopłaty do mini-prac, są w rzeczywistości również dopłatami do kapitału, umożliwiającymi spółkom osiągnięcie większego zysku i wypłatę niższych wynagrodzeń. Nie mają żadnego usprawiedliwienia ekonomią czy sprawiedliwością społeczną. Przesłanka dla głównej formy dotowania pracy, czyli kredytów podatkowych jest taka, że skoro biedni i gorzej wykształceni w bogatych krajach natykają się na najsilniejszą konkurencję ze strony nisko płatnej siły roboczej w krajach rozwijających się, to rządy powinny subsydiować niskie płace dla zapewnienia adekwatnych dochodów. Mimo że w zamierzeniu subsydia te mają rozładować nierówności płac, wspierają jedynie wzrost lub podtrzymywanie nisko płatnej pracy prekarnej. Podnosząc płace na poziom zbliżony do godnego utrzymania, kredyty podatkowe zdejmują presję z pracodawców, zachęcając ich w zasadzie do dalszego wypłacania niskich wynagrodzeń. Tania praca oznacza też mniejszy nacisk na firmy, by były wydajne. Kredyty podatkowe i inne formy dotowania pracy są w XXI w. odpowiednikiem systemu Speenhamland, subsydium wprowadzonego z inspiracji właścicieli ziemskich w Berkshire w 1795 r., niesławnego ze względu na spowodowanie zubożenia wsi w całej Anglii.

W ciągu roku od załamania, 16 krajów OECD wprowadziło dopłaty do wynagrodzeń i dodatki za zatrudnienie lub roboty publiczne. Wszystko po to, by zwalczać wzrost bezrobocia. Podczas gdy Hiszpania miała wielki program robót publicznych, Wielka Brytania zdecydowała się na system golden hallos, oferując aż do 2,5 tys. funtów firmom zatrudniającym kogokolwiek, kto był bezrobotny przez ponad 6 miesięcy – 1 tys. funtów na pracownika w momencie zatrudnienia i dodatkowe 1,5 tys. przeznaczone na szkolenia. Efektem musiało być rozrastanie się prekariatu, jako że system ten zwiększał liczbę osób pracujących tymczasowo i kusił pracodawców, by zwolnili dotychczasowych pracowników, a na ich miejsce zatrudnili zastępczych. Korea Południowa również wprowadziła dotacje do zatrudnienia w ramach polityki, która wymagała od pracowników akceptacji zamrożenia płac, usuwała możliwość negocjacji układów zbiorowych i wypłacała subwencjonowanym nowo zatrudnionym 2/3 płacy dotychczasowych pracowników, co stworzyło wielopoziomową siłę roboczą. W Stanach Zjednoczonych administracja Obamy zdołała w 2010 r. wprowadzić w życie opiewający na 13 mld dolarów plan udzielający spółkom kredytu podatkowego, jeśli zatrudnią bezrobotnych poszukujących pracy. Pracodawcy szybko zrozumieli, jak wykonać opłacalne zastępstwa.

Inne kraje faworyzowały krótkoterminowe programy rekompensat, nakierowane głównie na produkcję, dzięki którym pracodawcy mogli ubiegać się o tymczasową pomoc na pokrycie dodatków do płac dla stałych pracowników. W 2010 r. 21 krajów Unii Europejskiej miało programy pracy krótkoterminowej obejmujące ponad 2,4 mln pracowników. Sam niemiecki program Kurzarbeit dotyczył ponad 1,5 mln pracowników, a zawierał subwencje płacowe rozciągnięte na dwa lata. Zrównoważyły one 60% strat w dochodzie wynikających z pracy krótkoterminowej i ustanowiły formułę kopiowaną przez innych – choćby przez Holandię. W Stanach Zjednoczonych 17 stanów włącznie z Kalifornią, wprowadziło tymczasowe cięcia w podatku od funduszu płac i w świadczeniach dla bezrobotnych wobec tych, którzy zmuszeni byli pracować na niepełny etat.

Łączenie pracy krótkoterminowej z rządowymi subsydiami było jedną z dróg przekształcania pełnoetatowych pracowników w subwencjonowanych niepełnoetatowych członków prekariatu. A ponieważ prawie wszystkie subsydia pracy krótkoterminowej trwają określony czas, dla wielu będą oznaczały wyłącznie krótki moment wytchnienia przed ostateczną utratą pracy. Największa ironia subsydiów polega na tym, że nie są one w stanie oszukać nikogo na długo. Wzmacniają istniejące posady i jednocześnie promują pracę tymczasową, a przy tym powiększają w zupełnie niezrównoważony sposób szeregi prekariatu.

Dodano w Bez kategorii
George Soros

/ fot. Wikimedia Commons/Niccolò Caranti

Niecałe dwa tygodnie zajęło zebranie podpisów pod petycją do prezydenta Trumpa. Jej autorzy żądają uznania George’a Sorosa za terrorystę, który wznieca niepokoje społeczne i chce zdestabilizować amerykański rząd.

Amerykańscy przeciwnicy Sorosa oskarżają go m.in. za finansowanie lewackiej Antify. To ona jest odpowiedzialna za niszczenie historycznych miejsc pamięci, takich jak pomnik “The Partisans” Andrzeja Pityńskiego, który został zdewastowany w Bostonie w zeszłym tygodniu. Soros jest również podejrzewany o wspieranie organizacji Black Lives Matter, która również jest odpowiedzialna za atakowanie środowisk konserwatystów.

Ponadto wiadomo, że OpenSociety, fundacja finansisty, wspiera organizacje pozarządowe. Te z kolei działają przeciwko polityce Donalda Trumpa.

“GPC”/dorzeczy.pl/pch24.pl

Dodano w Bez kategorii

/ yelp.com

Klient restauracji z kebabem otworzył ogień do właściciela i pracowników lokalu. Zdarzenie miało miejsce w Marsylii.

Informację podał na Twitterze Adam Gwiazda, Polak mieszkający we Francji. Powołuje się on na portal 20minutes.pl.

Do zdarzenia doszło w niedzielne popołudnie w barze The Istanbleu. Jeden z klientów miał narzekać na wolną obsługę. To było powodem użycia przez niego broni. Pracownicy zostali ostrzelani pistoletem o kalibrze 7,65 mm. Po ataku mężczyzna uciekł na skuterze. Jeden z rannych trafił do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Policja prowadzi dochodzenie w sprawie strzelaniny.

 

twitter.com/20minutes.fr

Dodano w Bez kategorii