– W 1968 spotkałem się z Wałęsą oko w oko. On wtedy był w szeregach grupy około 100 osobowej ZOMO-wców, którzy mieli bić studentów. Studenci przyszli do mnie i tak na placu zebrało się okokoło 2 tysiące studentów, a ich była setka, no więc oni uciekli – takie słowa Andrzeja Gwiazdy przytacza portal wpolityce.pl
– Od 1968 Wałęsa jest jawnie po przeciwnej stronie. Do „Solidarności” został skierowany przez bezpiekę – kontynuuje współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i NSZZ „Solidarność”. – O tym, że Wałęsa jest agentem bezpieki nie wiedziało miliony ludzi. Natomiast Schetyna na pewno to wie i prowadzi politykę Platformy, czyli partii tej części opozycji, która przy Okrągłym Stole zawarła pakt z bezpieką, czyli z ministrem MSW Czesławem Kiszczakiem. To był sojusz części opozycji, a na dobrą sprawę Tajnych Współpracowników ze swoim szefem.
– Jeżeli przyjmiemy i dalej będziemy, a cała masa durni przy tym obstaje, że Wałęsa był ikoną „Solidarności” i tak trzeba to zostawić, to ja w takim wypadku przepraszam za „Solidarność”, przepraszam za swoją działalność. Uznanie, że Wałęsa jest ikoną „Solidarności” jest wdeptanie „Solidarności” nawet nie w błoto, tylko gorzej – tłumaczył Gwiazda kilka dni temu z okazji rocznicy tzw. porozumień sierpniowych w 1980 r. w wywiadzie dla TV Republika. – Wałęsa został przewodniczącym na zasadzie oszustwa i wcale, przynajmniej na początku, tą ikoną nie był. Przypomnę, że „Solidarność” powstała 17 września 1980 r., w rocznicę najazdu Armii Radzieckiej na Polskę w 1939 r. Z tej okazji w Gdańsku zebrali się delegaci wszystkich regionów i tam powstało postanowienie o złamaniu porozumień gdańskich, które tolerowały tylko regionalne związki i powołania związku ogólnopolskiego. Wtedy Wałęsa był zdecydowanym przeciwnikiem tego i miał dostateczną popularność, żeby się z nim liczyć. Wtedy dzisiejsze środowisko „Gazety Wyborczej”, czy KOD-u obiecało Wałęsie, że doprowadzą do jego wyboru na przewodniczącego, jeśli się zgodzi. Wałęsa się zgodził.