Zdjęcie ilustracyjne / fot. pixabay.com

Tematem tygodnia bielskiego radia „Radio Bielsko” jest właśnie  pomysł utworzenia pomników dzieci nienarodzonych na każdym cmentarzu.

Jak czytamy na stronie internetowej audycji:

„Nazywa się je aniołkami. Niektóre miały dwa tygodnie, inne kilka miesięcy – niezależnie od stadium zaawansowania ciąży, dla większości kobiet, które poroniły, pozostają w pamięci jako ich nienarodzone dzieci. Jeszcze kilka lat temu nie można było ich pochować. Wiele rodziców nie ma miejsca, gdzie mogliby 1 listopada zapalić znicz.”

15 października na całym świecie obchodzony jest Dzień Dziecka Utraconego. Ta symboliczna data nie została wybrana przypadkowo – tyle trwa ciąża liczona od 1 stycznia; średnio to 9 miesięcy i 15 dni.

Tego dnia, na cmentarzu komunalnym w Brzezówce, w gminie Hażlach, zostanie odsłonięty pomnik dzieci nienarodzonych.

Jak mówi wójt gminy Grzegorz Sikorski, w zeszłym roku zgłosiła się do niego grupa kobiet, z prośbą o pomoc w stworzeniu pomnika. Zadanie nie było łatwe. Dzięki staraniom wielu osób, udało się pomysł zrealizować.

Pomnik nie będzie finansowany ze środków samorządu, ja ze swojej strony ufundowałem teren na cmentarzu. Tworzymy pewne miejsce, gdzie osoby mogą się spotykać, pomodlić za swoje pociechy, więc ten pomysł nie powinien budzić kontrowersji.

Temat nie powinien, jednak nierzadko kontrowersje budzi. Pomysłodawczynią całego przedsięwzięcia jest Mariola Gosek-Szweda, która pięć razy poroniła. Kobieta spotykała się z opiniami, że działania, aby stworzyć miejsce dla rodzin dzieci utraconych, są pozbawione sensu.

Wykonaniem pomnika zajmuje się Mirosław Hołubek, właściciela firmy kamieniarskiej z Hażlacha. Gdy dowiedział się o tym pomyśle, postanowił pomóc.

Zainteresowany całym przedsięwzięciem uznałem, że projekt jest na tyle ciekawy i potrzebny, że zdecydowałem się go nieodpłatnie wykonać. Będzie to postać anioła, która skrzydłem otula dziecko.

Pomniki dzieci nienarodzonych przeważnie można spotkać w większych miastach np. Bielsku-Białej, Wrocławiu czy Warszawie.

A Waszym zdaniem – czy takie miejsce powinno być na każdym cmentarzu?

 

Źródło: Radio Bielsko

Dodano w Bez kategorii
medianarodowe

medianarodowe / wikimediacommons

– Inicjatywa tego człowieka, który rządzi Polską, żeby upomnieć się o reparacje wojenne od państwa niemieckiego, częściowo kontestowana w układzie rządzącym, oczywiście jest uważnie obserwowana nie tylko w Polsce. Pojawiają się coraz, można powiedzieć, bardziej dziwaczne propozycje i opinie – mówił na spotkaniu w Gorzowie Wielkopolskim zorganizowanym przez KOD oraz Klub Obywatelski Platformy Obywatelskiej były prezes Trybunału Konstytucyjnego, Andrzej Rzepliński.

– Jest to niezwykle celny w moim przekonaniu cios zadany cudowi, jakim jest proces pojednania polsko-niemieckiego, Polaków i Niemców, takiego dobrego przenikania się obu społeczności i wspólnego i ich, i nas razem dobrego czucia się w Europie – tłumaczył zgromadzonym sędzia.

W zeszłym roku Wydział Prawa Uniwersytetu w Osnabrück (Dolna Saksonia) przyznał Rzeplińskiemu tytuł doktora honoris causa “w uznaniu zasług dla budowy państwa prawa w Polsce”.

– Honorujemy prof. Rzeplińskiego nie tylko jako znakomitego uczonego oraz naukowego prekursora zasad państwa prawa, ale również jako prezesa Trybunału Konstytucyjnego Rzeczypospolitej Polskiej, pod którego rządami zapadło wiele istotnych orzeczeń oraz który z pełną determinacją bronił się i broni nadal przed próbami zmiany pozycji prawnej Trybunału Konstytucyjnego przyznanej mu przez konstytucję – powiedział w laudacji wykładowca uczelni prof. Joern Ipsen.

 


Dodano w Bez kategorii

/ fot. youtube,com

W internecie pojawiło się makabryczne nagranie. Widać na nim mężczyznę, który tuż po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego ranił nożem swoją siostrzenicę i zabił jej dziecko. Następnie, z odciętą głową dziewczynki, atakował policjantów.

Sprawcą jest 42-letni Michaił Eliński , który już wcześniej dokonał morderstwa. Nie trafił jednak do więzienia, ponieważ biegli stwierdzili u niego schizofrenię paranoidalną. Zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci umieszczenia w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.

Po zaledwie miesiącu od wyjścia ze szpitala Eliński popełnił kolejną zbrodnię. Porwał dziecko siostrzenicy i wbił jej nóż w brzuch, następnie odciął jej głowę, z którą paradował po ulicach Astrachania.

Siostrzenica mordercy, która została przez niego raniona nożem, powiedziała, że prosiła władze, by nie wypuszczały Michaiła ze szpitala, przeczuwając, że może dojść do kolejnej tragedii.

Jak informują lokalne media, mężczyzna został postrzelony przez policjantów i zmarł w szpitalu w wyniku wykrwawienia.

 

Dodano w Bez kategorii

/ fot. wikimedia.org

Przebywający w Radomiu minister obrony narodowej Antoni Macierewicz powiedział w wywiadzie dla telewizji Dami, że być może przyszłoroczne wielkie pokazy lotnicze Air Show, związane z obchodami 100-lecia lotnictwa wojskowego odbędą się w dwóch miastach, Radomiu i Dęblinie.

„To Air Show będzie miało wymiar „stuletni” jeśli chodzi o wagę i skalę, dlatego myślimy, aby miało ono charakter połączony, by obejmowało zarówno Radom, jak i Dęblin, czyli stolicę polskich skrzydeł.” – powiedział w wywiadzie minister Antoni Macierewicz.”

O Radomiu i Dęblinie jako miejscu organizacji obchodów 100-lecia lotnictwa wojskowego w środowisku lotniczym mówiło się już od dawna. Do tej pory przeważał pogląd, że w Dęblinie odbędą się główne oficjalne uroczystości rocznicowe, a także statyczna wystawa związana z lotnictwem, a w Radomiu będą pokazy dynamiczne. Wojsko już podczas tegorocznego Air Show zapewniało, że rozpoczęły się przygotowania do międzynarodowych pokazów lotniczych w 2018 roku.

Powstał już specjalny sztab zajmujący się organizacją przyszłorocznej imprezy. Wysłano zaproszenia do potencjalnych uczestników z 30 krajów, w tym do najbardziej znanych zespołów akrobacyjnych. Również władze Radomia złożyły deklarację chęci współorganizacji imprezy lotniczej w przyszłym roku.

Decydujący głos w sprawie organizacji i lokalizacji międzynarodowych pokazów lotniczych należy do dowództwa sił zbrojnych i Ministerstwa Obrony Narodowej. Od wielu lat wraca temat przeprowadzki pokazów z Radomia do innego miasta. Jako potencjalne nowe lokalizacje wymienia się najczęściej Powidz i Dęblin. Za pierwszą z nich przemawia znacznie dłuższy pas startowy, pozwalający przyjmować najcięższe samoloty, za Dęblinem umiejscowienie pasa startowego względem miejsc dla publiczności. W Radomiu samoloty trzeba oglądać pod słońce, a tam ze słońcem. W Radomiu Air Show organizowane jest od 2000 roku, wcześniej dwukrotnie impreza gościła w Dęblinie, a jeszcze wcześniej w Poznaniu na lotnisku Ławica.

Dodano w Bez kategorii

Krótki artykuł o pracy

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ fot. pixabay

Obniżenie wieku emerytalnego przez Rząd Prawa i Sprawiedliwości jest, spóźnioną – lecz wciąż, realizacją przedwyborczych obietnic. Prawdomówność – cecha, która niegdyś charakteryzowała porządnych ludzi w sposób tak powszechny, że aż nie na miejscu było jej wychwalanie, dziś stała się cnotą rzadko reprezentowaną. Ze spokojem serca mogę więc powiedzieć, że cieszę się ze spełnienia tej obietnicy. Uważam jednak, że niczego ona nie zmieni. Jedynie osoby zamożne, czy raczej posiadające zamożne dzieci (bogaty sam w sobie nigdy nie może się nasycić), które będę mogły wspomóc utrzymanie dziadków w zamian za opiekę zstępujących latorośli, będą mogły sobie pozwolić na emerytalne wakacje w wieku 60/65 lat. Takie postawienie sprawy tworzy błędny pogląd, że osoby niezamożne po prostu dopracują sobie kilka lat dożywając wieku, kiedy świadczenie emerytalne pozwoli im może nie na letni domek na Chorwacji, no ale przynajmniej na starą campingową przyczepę w Dobczycach. Problem polega na tym, że jeśli starsi państwo nie chcieliby drastycznie obniżać standardu swojego życia, to prawdziwe emerytalne wakacje nie czekają ich nigdy. Inną rzeczą jest fakt, że tak wielkie społeczne pragnienie, by jak najszybciej uwolnić się od ciężaru pracy, świadczy o dosięgnięciu Polaków przez ostateczne stadium kapitalistycznego nowotworu, zwanego alienacją pracy. Żywioł, który pozwala wielu osobom dożyć sędziwego wieku – pasja i ciągła aktywność, staje się czymś nienormalnym. A pamiętajmy, że bezruch jest początkiem śmierci.

Człowiek stworzony został do szczęścia. Takie jest jego odwieczne powołanie. Parafrazując Wstęp do religii Fultona Sheena, szczęście to nie może zostać w pełni osiągnięte w naszej obecnej, ziemskiej rzeczywistości. Zawsze w naszym sercu pozostanie cierpienie, w duszy niedosyt, a zmęczone pracą ręce nigdy w pełni nie znajdą absolutnego zaspokojenia i satysfakcji. Czy to oznacza, że wykonywanie naszych obowiązków zawodowych traktowane musi być jak nasz osobisty krzyż i prywatna Golgota? Czy nasza praca zawsze skazana jest na porażkę? Zdaje się, że Biblia zna wiele przykładów ludzi czerpiących zawodową satysfakcję z życia. To bardziej odłamy heretyckie chciałyby widzieć w tym Boskie przekleństwo. Brak tej satysfakcji nie jest naszym posłannictwem! W kapitalistycznym świecie, kiedy nie liczy się tak naprawdę praca lecz zysk, ciężko szafować truizmami, że każdy zawód można zmienić. Na człowieku ciążą przecież zobowiązania finansowe, które musi wypełniać, dla bezpieczeństwa swojego i swojej rodziny. Czy jednak wykonywanie odpłatnie zajęć, które nie tylko nie są źródłem jakiejkolwiek satysfakcji, ale wręcz powodem cierpienia, może być czymkolwiek usprawiedliwione? Jestem w stanie pojąć, że radości nie przynosi samo wykonywanie zadań takich jak opróżnianie koszy na śmieci czy mycie okien. Radość może jednak wypływać z otoczenia pracy, przyjaźni, które są zawierane, regulowanych godzin czy rzeczy w tym względzie akurat najmniej istotniejszej, to jest zarobków. Spoglądając w ten sposób na to zagadnienie, dużo łatwiej znaleźć alternatywne miejsce zatrudnienia, a czasami rzucić się na głęboką wodę i dać ponieść marzeniom. O ile przyjemniej jest utonąć w głębokiej wodzie niż w kałuży! Wielu ludzi marzy o własnej działalności gospodarczej, nie dlatego, że rolę bycia samemu sobie szefem postrzegają jako bezstresową pracę po trzy godziny dziennie ( co jak wiadomo jest rzeczą kompletnie od rzeczywistości oderwaną). Ludzie marzą o własnej firmie, ponieważ chcą się spełniać, pragną czuć sens swojej pracy, widzieć jej rzeczywiste efekty. Tu nie chodzi o bycie niezależnym, tu chodzi o możliwość samorozwoju i dążenie do uzyskania tej niemożliwej do osiągnięcia satysfakcji, ale choćby złapanie jej za mały palec u nogi wprawia w nastrój, którego nigdy nie da się osiągnąć w natłoku projektów wielkich korporacji.

Polacy mają nabytą podczas zaborów i dalszych okupacji, wadę. Gen wolności, który w sobie nosimy czasami, pod wpływem konkretnych warunków, przechodzi złośliwą mutację nowotworową, stając się iluzją, a w końcu zaprzeczeniem wolności. Jednostce dotkniętej tą chorobą zdaje się, że samorealizacja może odbywać się poza miejscem pracy. Jednostce tej w przeszłości wydawało się, że może być carskim urzędnikiem i karbonariuszem. Mam wspaniałą żonę i śliczną córkę, cóż mi z tego że moja praca jest beznadziejna! W tej pracy spędzają niestety 1/3 swojego dnia, nie może to nie wpłynąć na pozostałe 2/3. Można żyć w ułudzie, że pozazawodowa realizacja pasji czy marzenia życia rodzinnego, całkowicie zrekompensuje uprawianie zajęcia będącego jedynie źródłem cierpienia. Ludzie tak myślący często w prawdziwej szczęśliwości przeżywają kilka lat czy dekad swojego życia. Wewnątrz toczy ich nowotwór, z którego nie zdają sobie sprawy. Nowotwór, który w końcu musi stać się przyczyną odczuwalnych dolegliwości. Rozgoryczenie, cynizm, wypalenie, zniechęcenie, to tylko jedne z objawów. Ta pozorna wolność, która miała następować każdego dnia od poniedziałku do piątku, po godzinie 16, w końcu nie znaczy już nic. Człowiek staje się zgorzkniały i pojęcia satysfakcji czy marzeń stają się dla niego tak abstrakcyjne, że nie potrafi już nawet za nimi tęsknić. Otoczenie zawodowe staje się zbiorem irytujących impulsów, które jeszcze kilka lat wcześniej nie były niczym, na co można by wrócić uwagę. Niektórzy umierają w tak żałosnym stanie ducha. Niektórzy szukają ratunku uciekając w alkohol, kobiety, rozwody. Nie nastąpi jednak poprawa jeżeli nie zostanie postawiona diagnoza, iż przyczyną schorzenia jest jedynie to 8 przeklętych godzin dziennie, nie zaś pozostałe 16. W ostatecznym rozrachunku może się okazać, że dla pracownika naukowego lepsze będzie zatrudnienie przy koszeniu trawników, a prawnik powinien zając się robieniem drinków.

Nie mogę nie wspomnieć o tym, że pracownik nieszczęśliwy staje się utrapieniem, dla całego otaczającego go świata. Ileż to razy zostałem obsłużony niby natręt w sklepach, księgarniach, kioskach. Ile to razy nie mogłem dostać informacji o tytoniu w trafice, w której ekspedientka pracuje od lat i jedyne co potrafi mi odpowiedzieć to burkliwe, agresywne nie wiem! Jak ludzie bez pociągu do wykonywanych przez nich zajęć zawodowych obdarzają nas tymi burzowymi chmurami, które krążą nad nimi. Czasami chciałoby się zawołać Tęsknię za Tobą Żydzie! Boś mnie okradał i oszukiwał na swoim targowisku, ale zawsze skakałeś koło mnie jak wesoła pchełka, cieszyłeś się, że zarobisz szekle, kłamliwie doradzałeś, ale cokolwiek mówiłeś! A teraz smutni ludzie chcą mi dać po mordzie, za to że odważyłem się wejść do ich sklepu. To rzecz jasna uogólnienie na wielką skalę, ale ile razy spotkam miłego sprzedawcę/sprzedawczynię, tyleż razy tam wracam, ponieważ miejsce to stanowi ewenement na ludzkiej mapie pogardy.

Oczywistą sprawą jest to, że jako jednostki stanowiące część „cywilizacji” zanurzonej po sam czubek pustej głowy w materii, zawsze myśleć będziemy o zarobkach, na drugi bądź trzeci plan spychając pozostałe kwestie. Sądząc, że odpowiednie wynagrodzenie odciąży nas psychicznie, da nam komfort życia i powszechną szczęśliwość, jesteśmy w błędzie. Potencjał do bycia szczęśliwym leży w całym społeczeństwie, we wszystkich jego klasach i warstwach, to optymistyczny prognostyk. Należy zdać sobie koniecznie sprawę z tego, że na dłuższą metę nie możliwe jest oddzielenie wykonywanej pracy od życia osobistego, że kłamliwe są stwierdzenie samorealizowania siebie wyłącznie poza godzinami zatrudnienia, że traktując zajęcia zarobkowe jako przekleństwo tak naprawdę sami jesteśmy powodem swojej beznadziei, co gorsza rozsiewając ją na innych. Bez małych wyzwań codziennego dnia, ambicji choćby najmniejszych będących wyrazem naszych marzeń, stajemy się osobami prowadzącymi swoją egzystencję bez celu, co ostatecznie całkowicie pozbawić może motywacji do zaciągania się powietrzem. Moje rozważania nie są zachęta do pustego uśmiechu czy niepokojącej wesołości związanej z wykonywanym zawodem. Od dawna bowiem wiadomo, że serce mędrców jest w domu żałoby. Zachęcam jedynie do wyruszenia na wyprawę poszukiwania satysfakcji i spełnienia, ponieważ sam mam zamiar w tę podróż się wybrać.

Filip Paluch

Dodano w Bez kategorii

/ fot. pixabay

W dniu 6 sierpnia 1945 roku świat dramatycznie wkroczył w erę atomową. Bez żadnego ostrzeżenia czy wcześniejszego precedensu, amerykański samolot zrzucił jedną bombę atomową na japońskie miasto Hiroszima. Eksplozja zniszczyła doszczętnie ponad cztery mile kwadratowe terenu w centrum miasta. Około 90 tysięcy ludzi zginęło od razu, kolejne 40 tysięcy zostało rannych ( z czego wielu zginęło później w wyniku przedłużającej się agonii po chorobie popromiennej). Trzy dni później, od kolejnego uderzenia na miasto Nagasaki zginęło 37 tysięcy osób a rannych zostało 43 tysiące kolejnych. Podsumowując te dwie bomby zabiły ponad 200 tysięcy japońskich cywilów.

W międzyczasie, pomiędzy tymi dwoma bombardowaniami, do wojny przeciwko Japonii dołączył Związek Radziecki. Pod silnym naciskiem Amerykanów, Stalin złamał pakt o nieagresji z Japonią z roku 1941 roku. W tym samym dniu, kiedy zrównane z ziemią zostało Nagasaki, do kontrolowanej przez Japończyków Mandżurii wkroczyły wojska radzieckie. Chociaż udział Rosjan nie wiele zmienił w całym konflikcie, Moskwa bardzo skorzystała na dołączeniu do niego.

W audycji z Tokio następnego dnia, 10 sierpnia, japoński rząd wydał oświadczenie, w którym mówił o swojej gotowości do przyjęcia bezwarunkowej kapitulacji na zasadach określonych na konferencji w Poczdamie pod warunkiem, że te w żadnym stopniu nie naruszą pozycji Cesarza jaką zajmuje on w państwie.

Dzień później nadeszła amerykańska odpowiedź: Od momentu oddania władzy przez Cesarza i japoński rząd, państwem będzie rządzić Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych. Wreszcie w dniu 14 sierpnia Japończycy przyjęli warunki określone w Poczdamie i wprowadzono zawieszenie broni. W dniu 2 września, japońscy posłowie podpisali akt kapitulacji na pokładzie amerykańskiego pancernika Missouri w Zatoce Tokijskiej.

Podbity Kraj

Odkładając już na bok wszelkie pytania natury moralnej, warto sobie zadać pytanie czy pod względem militarnym, atomowe bombardowania były Amerykanom do czegokolwiek wtedy potrzebne? Patrząc racjonalnie: odpowiedź brzmi nie. W czerwcu 1945 roku Japonia była już całkowicie pokonana pod względem militarnym. Prawie nic nie zostało z niegdyś poteżnej Floty Imperialnej a lotnictwo japońskie było zniszczone w niemal stu procentach. Nie napotykając już prawie żadnego oporu,amerykańskie samoloty bez przeszkód szalały po całym kraju niszcząc miasta systematycznie obracając je w gruzy.

Nic nie zostało też z fabryk i warsztatów, a produkcja nie mogła funkcjonować bez właściwych materiałów. (Dostawy ropy nie były dostępne od kwietnia). W lipcu około jedna czwarta wszystkich domów w Japonii została zniszczona a jej system transportowy był bliski załamania. Żywność stała się tak rzadka, że większość Japończyków żyła na diecie głodowej.

W nocy z 9 na 10 marca 1945 roku, fala 300 amerykańskich bombowców uderzyła na Tokio zabijając sto tysięcy osób. Zrzucając niemalże 1700 ton bomb, wojskowe samoloty zniszczyły znaczną część stolicy, paląc całkowicie 16 mil kwadratowych terenu, niszcząc ćwierć miliona budynków i czyniąc milion mieszkańców bezdomnymi.

W dniu 23 maja, jedenaście tygodni później miał miejsce największy nalot wojskowy na Pacyfiku, kiedy olbrzymie B29 Superforteca zrzuciło 4500 ton bomb zapalających w sercu już zniszczonej stolicy Japonii. Naloty te pochłonęły całe dzielnice japońskiej stolicy, niszcząc razem 56 mil kwadratowych terenu w Tokio.

Nawet jeszcze przed wspomnianym atakiem na Hiroszimę, generał amerykańskiego lotnictwa Curtis LeMay chwalił się że jego samoloty rzuciły z powrotem Japonię do ery kamienia łupanego. Henry H. Arnold dowódca sił powietrznych w swoich pamiętnikach z 1949 roku pisał: „Bez względu na to czy użylibyśmy tej bomby atomowej czy też nie. Japonia już wtedy była na skraju upadku”. To samo potwierdził japoński premier Fumimaro Konoye: Zasadniczo to co doprowadziło do zawarcia pokoju, były przedłużające się bombardowania naszych miast przez samoloty B-29s.

Japonia szuka pokoju

Miesiące przed faktycznym zakończeniem wojny, japońscy przywódcy uznali że klęska wojskowa będzie nieunikniona. W kwietniu 1945 roku nowy rząd kierowany przez Kantaro Suzuki objął urząd z misją zakończenia wojny. Gdy Niemcy skapitulowali na początku maja, Japończycy zrozumieli że teraz Anglicy i Amerykanie skierują całą swoją militarną furię bezpośrednio przeciwko nim.

Amerykańscy oficjele, po złamaniu japońskich szyfrów, od samego początku wiedzieli że przywódcy kraju szukali jakichkolwiek okazji do tego by zakończyć wojnę na jak najbardziej korzystnych dla siebie warunkach. Szczegóły tych starań były znane Amerykanom z deszyfracji korespondencji pomiędzy MSZ w Tokio a ich zagranicznymi dyplomatami z innych placówek.
Gar Alperovitz, historyk, w swojej pracy z 1965 roku „Atomowa dyplomacja. Hiroszima i Poczdam” napisał:

Amerykańscy urzędnicy, posiadajac już od dawna złamane szyfry Japończyków, wiedzieli że próbowali zawrzeć pokój już we wrześniu 1944 roku. Te starania wzrosły na sile wiosną 1945 roku, w wyniku działań Związku Radzieckiego…W połowie kwietnia 1945 roku amerykański wywiad doniósł że japońscy przywódcy szukali sposobu by zmodyfikować warunki kapitulacji aby zakończyć wojnę. Departament Stanu był przekonany że Cesarz aktywnie szukał sposobu by zastopować walki.

Sekretne memorandum

Dopiero po wojnie, amerykańska opinia publiczna dowiedziała się o japońskich próbach zmierzajacych do zakończenia wojny. Dobrym przykładem będzie Walter Trohan, reporter Chicago Tribune został zobowiązany przez wojskową cenzurę do wstrzymania na siedem miesięcy swoich artykułów o działaniach w Japonii.

W artykule, który w koncu pojawił się na łamach Chicago Tribune 19 sierpnia 1945, Trohan ujawnił, że w dniu 20 stycznia 1945 roku, na dwa dni przed wyjazdem na spotkanie w Jałcie ze Stalinem i Churchilem, prezydent Roosevelt otrzymał 40 stronnicowe memorandum od generała Douglasa MacArthura, w którym przedstawiał kilka wersji kapitulacji od najwyższych kręgów urzędniczych z Japonii.

Ta notatka pokazała, że Japończycy oferowali Amerykanom warunki kapitulacji praktycznie identyczne do tych, które zostały zaakceptowane przez Amerykanów na oficjalnej ceremonii, tj. zrzeczenie się wszystkiego prócz osoby Cesarza. Zawierała ona dokładnie:

-Całkowita kapitulacja wszystkich japońskich sił zbrojnych na lądzie, na wyspach, w kraju i na terytoriach okupowanych,

-Okupacja Japonii i jej posiadłości przez wojska alianckie w ramach amerykańskiego protektoratu,

-Oddanie wszystkich terytoriów nabytych przez Japonię w czasie wojny,

-Regulacja japońskiego przemysłu tak by nie mógł on produkować ani broni ani żadnych narzędzi, które mogłyby służyć do obrony czy ataku,

-Wypuszczenie na wolność wszystkich więźniów i internowanych,

-Wydanie zbrodniarzy wojennych.

Propozycje pokojowe

W kwietniu i maju 1945 roku, Japonia wykonała trzy próby, poprzez neturalne rządy Szwecji i Portugalii w celu doprowadzenia wojny do pokojowego zakończenia. W dniu 7 kwietnia, japoński minister spraw zagranicznych Mamoru Shigemitsu spotkał się ze szwedzkim ambasadorem w Tokio Widonem Bagge prosząc go „aby ustalił jakie warunki pokoju miały na myśli rządy Wielkiej Brytanii i USA”. Ale jednocześnie podkreślił, że „bezwarunkowa kapitulacja jest nie do przyjęcia i cesarza nie można tknąć”. Bagge przekazał tą wiadomość do Stanów Zjednoczonych, jednak tamtejszy sekretarz stanu odpowiedział, że Stany Zjednoczone nie wykazują zainteresowania w podejmowaniu jakichkolwiek kroków w stronę załatwienia tej sprawy. Podobne sygnały wysłane poprzez Szwecje i Portugalię jeszcze raz także okazały się bezowocne.

W połowie czerwca, sześciu członków japońskiej Najwyższej Rady Wojennej potajemnie podjęło próbę przekazania sowieckim przywódcom propozycji zakończenia wojny w miarę możliwości do września. W dniu 22 czerwca cesarz zwołał spotkanie Najwyższej Rady Wojennej, na którym byli także premier, minister spraw zagranicznych, wojskowych generałów. Dość już słyszałem o waszej determinacji by walczyć w Japonii do ostatniego żołnierza. Pragniemy teraz by przywódcy Japonii poswięcili swoje wysiłki by znaleźć dobre rozwiązanie zmierzające do zakończenia wojny.

Na początku lipca USA przechwyciło japońskie wiadomości z Togo do Japońskiego ambasadora w Moskwie, Naotake Sato, pokazujące, że sam cesarz brał aktywny udział w procesie pokojowym i poprosił Związek Radziecki by ten pomógł zakończyć wojnę. Amerykańscy urzędnicy wiedzieli także, że kluczową przeszkodą w osiągnięciu pokoju, jest ich nacisk na „bezwarunkową kapitualcje”, ich żądanie by wykluczyć jakiekolwiek negocjacje w tym temacie. Japończycy byli w stanie zaakceptować prawie wszystko z wyjątkiem zdymisjonowania ich prawie pół-boskiego Cesarza. Hirohito był uważany przez swoich ludzi za „Boga Żywego”, który uosabiał sobą Naród. (Do audycji radiowej, w któej ogłaszał on japońską kapitulacje, Japończycy nie słyszeli nigdy jego głosu). Japończycy szczególnie się obawiali, że Amerykanie będą chcieli upokorzyć Cesarza, bądź wykorzystać go jako zbrodniarza wojennego.

12 lipca Hirohito wezwał Fumimaro Konoye, który służył mu jako premier w latach 1940- 1941 wyjaśniając mu że trzeba zakończyć wojnę bez zwłoki. Cesarz powiedział mu że dąży do zawarcia pokoju z Amerykanami i Brytyjczykami poprzez wstawiennictwo Sowietów. Konoye po latach mówił, że Cesarz polecił mu zapewnić pokój za wszelką cenę, bez względu na jej nasilenie.

13 lipca, minister spraw zagranicznych Shigenori Togo poinstruował ambasadora Naotake Sato w Moskwie: Zobacz się z radzieckim ministrem spraw zagranicznych Mołotowem przed jego odlotem do Poczdamu. Przekaż mu silne pragnienie Jego Królewskiej Mości zakończenia wojny. Bezwarunkowa kapitulacja jest jedyną przeszkodą na drodze do pokoju.

W dniu 17 lipca, kolejna przechwycona japońska wiadomość ujawniła, że choć ich przywódcy uważali że bezwarunkowa kapitulacja zawiera w sobie hańbę, to jednocześnie byli też przekonani, że „żądania czasu” sprawiają, że pomoc Sowietów w rokowaniach pokojowych jest absolutnie konieczna. Kolejne komunikaty dyplomatyczne wskazywały, że jedynym warunkiem Japończyków było nie zmienianie formy rządów.

Podsumowując wiadomości przesyłane pomiędzy Sato a Togo, amerykański wywiad stwierdził, że choć Japończycy nadal są uparci w temacie sprzeciwu wobec bezwarunkowej kapitulacji to już uznali, że wojna jest całkowicie przegrana, a ich wojskowe kręgi są przekonane co do przywrócenia pokoju na zasadach opisanych w Karcie Atlantyckiej z 1941 roku. Te komunikaty, jak powiedział zastępca sekretarza marynarki Levisa Straussa: rzeczywiście jedyne co przewidują to to, że integralność rodziny japońskiej nie może zostać naruszona.

Sekretarz Floty James Forrestal określił przechwycone wiadomości jako „prawdziwe dowody na japońską chęć wydostania się z wojny”. Dzięki przejęciu tych wiadomości – zauważa amerykański historyk Alperovitz –nie można mieć już żadnych wątpliwości w stosunku do japońskich intencji; ich ruchy były jawne i czytelne. Koichi Kido, Japoński Lord Tajnej Pieczęci i bliski doradca cesarza stwierdził później: Nasza decyzja aby szukać wyjścia z tej wojny, powstała na początku czerwca, na długo przed tym jak została zrzucona jakakolwiek bomba atmowa na nasz kraj czy Sowieci przystąpili do wojny przeciwko nam.

Pomimo tego, rządy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii wydały deklaracje poczdamską, która zawierała te ponure ultimatum. Wzywamy rząd Japonii do ogłoszenia bezwarunkowej kapitulacji japońskich sił zbrojnych,[…] alternatywą dla Japonii jest szybkie i całkowite zniszczenie.

Komentując te drakońskie ultimatum, brytyjski historyk J.F.C Fuller napisał: Ani słowa nie mówiono wówczas o osobie cesarza, ponieważ byłoby to nie do przyjęcia dla karmionej propagandą amerykańskiej opinii społecznej.

Amerykańscy liderzy zrozumieli rozpaczliwe położenie w jakim znalazła się Japonia: Japończycy byli zdecydowani na zakończenie wojny na jakichkolwiek warunkach tak długo jak dla osoby cesarza była zapewniona nietykalność. Gdyby przywództwo USA nie uparło się przy kwestii natychmiastowej, bezwarunkowej kapitulacji i pozwoliło by Japończykom na pozostawienie w spokoju osoby Cesarza, Ci mogli poddać się od razu bez żadnego problemu, co mogłoby oszczędzić wiele ludzkich istnień.

Smutną ironią jest to, że Amerykanie i tak w końcu mimo wszystko zdecydowali się na pozostawienie osoby cesarza na miejscu jako symbolu władzy i jej ciągłości. Zdali sobie sprawę, z resztą zupełnie słusznie, że Hirohito byłby dla nich użytecznym rekwizytem i wielką pomocą w funkcjonowaniu władzy w okupowanej Japonii.

Usprawiedliwienia

Prezydent Truman wytrwale bronił użycia przez Stany Zjednoczone bomby atomowej, twierdząc że krok ten ochronił wiele ludzkich istnień. Uzasadniając swoje decyzję, zaszedł tak daleko, że powiedział: „Świat będzie pamiętać, że pierwsza bomba atomowa została zrzucona na Hiroszimę, bazę militarną. Zrobiono tak dlatego, ponieważ w pierwszym ataku, chcieliśmy uniknąć ofiar cywilnych.

To stwierdzenie było bardzo niedorzeczne. W rzeczywistości, prawie wszystkie ofiary Hiroszimy to cywile, a Stany Zjednoczone później w wydanym przez siebie specjalnym raporcie, same przyznały że „Hiroszima i Nagasaki zostały wybrane na cel ze względu na duże skupiska cywilów i aktywności społecznej”.

Jeśli zrzucono bombę atomową po to by wywrzeć nacisk na japońskich przywódców i zaprezentować niszczycielską siłę nowej broni to można było zrobić na jednej z wielu japońskich baz wojskowych i nie trzeba było do tego niszczyć dużego miasta. I bez względu na to jak bardzo będziemy usprawiedliwiać zniszczenie Hiroszimy, usprawiedliwienie ataku na Nagasaki jest po prostu niemożliwe.

Większość Amerykanów przyjęło i nadal akceptuje oficjalne wytłumaczenia dla użycia bomby atomowej. Przyzwyczajeni przez propagandę, w 1945 roku większość Amerykanów z uglą witało powstanie nowej broni mającej pomóc w wymazaniu znienawidzonych Azjatów i pomścić Pearl Harbour. Dla młodych Amerykanów, którzy walczyli z Japończykami w gorzkiej walce, postawa „Dzięki Bogu za bomby atomowej” była bardzo popularna, a oni sami byli wdzięczni za wdrożenie broni, która umożliwiła im szybszy powrót do domów.

Po zniszczeniu w lipcu 1943 roku Hamburga, w połowie lutego 1945 Drezna, a potem Tokio i innych japońskich miast, amerykańscy przywódcy, tacy jak na przykład generał Leslie Groves skomentował: „Staliśmy się raczej przyzwyczajeni do masowego zabijania cywilów”. Dla prezydenta Trumana, zabijanie setek tysięcy cywilów nie było łatwe do przyjęcia przy podejmowaniu przez niego decyzji.

Głosy krytyczne

Trzeba jednak przyznać, że wśród ogólnej wrzawy entuzjazmu byli też tacy którzy mieli poważne wątpliwości. Hanson Baldwin pisarz z redakcji New York Times napisał: Jesteśmy spadkobiercami płaszcza Czyngis-Chana i wszystkich tych którzy w ciągu historii uzasadniali użycie bezwzględnej siły w trakcie prowadzenia wojny”. Norman Thomas nazwał wówczas Nagasaki „największą pojedynczą zbrodnią z bardzo okrutnej wojny, Joseph P. Kennedy, ojciec prezydenta, był wówczas bardzo podobnie zbulwersowany.

Wiodący głos amerykańskiego protestantyzmu, Christian Century, zdecydowanie potępiło zamachy. W artykule, który znalazł się na pierwszej stronie, w numerze z dania 29 sierpnia 1945 roku (America Atomic Atrocity) napisano:

Użyliśmy bomby atomowej w chwili gdy japońska flota została zatopiona, jej siły powietrzne prawie całkowicie zniszczone, jej miasta otoczone, a zaopatrzenie dla nich praktycznie całkowicie odcięte. Nasi przywódcy, przy podejmowaniu tej decyzji zdawali się nie przejmować zupełnie względami natury moralnej. Bombę atomową zaraz po przygotowaniu zrzucono na dwa bezbronne miasta. Można by powiedzieć, że te dwie amerykańskie bomby atomowe uderzyły wprost w samo chrześcijaństwo. Kościoły Ameryki muszą odciąć się i swoją wiarę od tej nieludzkiej lekkomyślności amerykańskiego rządu.

Czołowy katolicki głos Ameryki Commonweal przyjął podobny pogląd i nazwał w swoich artykułach Hiroszimę i Nagasaki pomnikiem amerykańskiej winy i wstydu.

Papież Pius XII podobnie potępił bombardowania wyrażając pogląd zgodny z tradycyjnym nauczaniem Kościoła Katolickiego, że: każdy akt wojny skierowany do masowego niszczenia miast czy też większych połaci kraju wraz z jego mieszkańcami jest zbrodnią przeciwko Bogu i człowiekowi. Osservatore Romano 7 sierpnia 1945 skomentowało: ” Ta wojna zostawiła po sobie niebezpieczny precedens. Niezwykle destrukcyjna broń pozostaje pokusą dla potomności; tak wiele wiemy z naszego gorzkiego doświadczenia tak mało wyciągamy wniosków z naszej smutnej historii.

Autoratywne głosy sprzeciwu

Amerykańscy przywódcy, którzy byli wówczas w posiadaniu niezbędnych do tego faktów, nie wierzyli i nadal nie wierzą, że zrzucenie bomb atomowych było konieczne do zakończenia wojny w Japonii.

Kiedy został poinformowany w połowie lipca 1945 roku przez sekretarza wojny Henrego Stimsona o decyzji użycia bomby atomowej generał Dwight Eisenhover był bardzo zmartwiony. Ujawnił on swoje zastrzeżenia co do użycia nowej broni w pamiętniku z 1963 roku:

Podczas jego recytacji istotnych faktów, coraz bardziej ogarniało mnie uczucie przygnębienia, wyraziłem więc swoje zastrzeżenia najpierw na podstawie przekonania że Japonia jest już pokonana i spadająca bomba jest już zupełnie nam nie potrzebna, a po drugie dlatego że uważałem że nasz kraj powinien uniknąć szokowania świata przez użycie niszczycielskiej broni, która nie jest już konieczna do ratowania życia Amerykanów. Uważałem, że Japonia w tym momencie po prostu szuka jakiejkolwiek okazji by wyjść z tego konfliktu z minimalnym zachowaniem swojej twarzy.

Japończycy byli gotowi się poddać i nie było konieczne by używać do tego tak okropnych rzeczy. Było to dla mnie okropne widzieć, że to mój kraj jako pierwszy w historii używa czegoś takiego.

Tuż po zakończeniu wojny na Pacyfiku, Generał Bonnie Fellers w memorandum przygotowanym dla generała Mac Arthura:

Ani atomowe bombardowanie, ani wejście do wojny przeciwko Japonii Związku Radzieckiego nie zmusiło tak naprawdę Japonii do bezwarunkowej kapitulacji. Została ona pokonana na długo przed tym jak te wydarzenia miały miejsce.

Podobnie powiedział szef stabu prezydenta Roosevelta i Trumana, Admirał Leahy:

Według mnie skorzystanie z tej broni podczas wojny w Japonii, nie przyniosło nam żadnej materialnej i wymiernej pomocy w jej pokonaniu. Japończycy byli już podbici ze względu na blokadę morską i udane użycie broni konwencjonalnej. Uważam że zostaliśmy pierwszymi, którzy do prowadzenia wojny zaadaptowali metody i moralne standardy barbarzyńców z Ciemnych Wieków. Nie uczono mnie aby walczyć w ten sposób, a wojny nie wygrywa się poprzez zabijanie kobiet i dzieci

US Strategic Bombing Survey Verdict

Po przestudiowaniu tej sprawy w sposób bardzo dokładny, the United States Strategic Bombing Survey odrzucił pogląd, że Japończycy poddali się w wyniku zrzucenia na ich kraj bomb atomowych. W swoim raporcie z 1946 roku stwierdza się:

W Hiroszimie i Nagasaki bomby atomowe nie pokonały naszego wroga. Cesarz, Lord Tajnej Pieczęci, premier, minister spraw zagranicznych a nawet minister floty, już w maju 1945 roku zdecydował, że wojna powinna zostać zakończona, nawet jeśli miałoby to oznaczać przystanie na alianckie warunki rozejmu. Rząd Suzuki został mianowany z misją zawarcia rozejmu. Pojawiły się próby wynegocjowania warunków mniej uciążliwych dla Japonii niż bezwarunkowa kapitulacja. Wyruszając ze swoją misją do Moskwy Konoye, który miał wynegocjować pomoc Rosjan w zawarciu pokoju, stwierdził później, że pomimo iż sam przyjął postawę negocjacyjną, dostał tajne instrukcje od samego Cesarza zapewnić pokój za wszelką cenę bez względu na to jak bardzo miałby być surowy w swoich warunkach. Wydaje się więc oczywistym, że to nie bomby atomowe, lecz panowanie w powietrzu nad japońskimi samolotami i postępujące wyeksploatowanie całej Japonii było czynnikiem determinującym chęć poddania się Japończyków.

Spojrzenie historyków

W swojej pracy z 1986 roku, historyk i dziennikarz Edwin P. Hoyt przebił „wielki mit trwający przez intencje dobrych ludzi na całym świecie”, że to bomba atomowa spowodowała poddanie się Japonii w bombie na Pacyfiku. Sam wyjaśniał:

Faktem jest, że japońskie kręgi militarne po prostu obawiały się, że bomby atomowe to po prostu kolejna broń w arsenale Amerykanów. Dwie bomby atomowe były raczej wisienką na torcie niż konkretnym działaniem ponieważ nie uczyniły one tak dużych szkód jak ogniowe bombardowania japońskich miast. Naloty samolotów wojskowych B29 przyniosły zniszczenie 3.100 milionów domów zostawiając za sobą ponad 15 milionów bezdomnych i zabijając ponad milion ludzi. Te bombardowania były bezwzględne i to dzięki nim Hirohito zdał sobie sprawę, że Amerykanie są w stanie nawet całkowicie zniszczyć Japonię tylko po to by uzyskać bezwarunkową kapitulacje. Bomba atomowa w isotcie była przerażającą bronią, lecz nie była decydująca w kwestii zakończenia wojny, choć ten mit skwapliwie się podtrzymuje nawet do teraz.

W swojej książce The Decision to Drop the Atomic Bomb z 1996 roku, historyk Dennis D.Wainstock dowodzi, że bombardowania były nie tylko niepotrzebne ale bazowały one na polityce zemsty i przyczyniły się do osłabienia amerykańskich interesów w regionie. Pisał:

W kwietniu 1945 roku japońscy przywódcy zdali sobie sprawę, że wojna jest już dla nich przegrana. Główną przeszkodą stojąca na ich drodze do kapitulacji był upór Stanów Zjednoczonych przy przyjętych zasadach bezwarunkowej kapitulacji. Jedyne czego chcieli Japończycy to wiedzieć czy Amerykanie pozwolą pozostać Hirohito na tronie. Obawiali się, że będą mogl i chcieć go obalić, sądzić jako zbrodniarza wojennego czy nawet zabić…

Generał Douglas MacArthur stwierdził wielokrotnie przed śmiercią, że bomba atomowa była zupełnie niepotrzebna z militarnego punktu widzenia: Mój zespół był jednomyślny twierdząc, że Japonia znalazła się w punkcie załamania i chce się poddać.

Generał Curtis LeMay, który był pionierem precyzyjnego bombardowania Niemiec i Japonii wyraził to jeszcze bardziej zwięźle: Zrzucenie bomb atomowych nie miało nic wspólnego z zakończeniem wojny w Japonii.

Bezwarunkowa kapitulacja była oparta na polityce zemsty i w istocie zaszkodziła ona amerykańskiej racji stanu. Przedłużyła ona wojnę zarówno w Europie jak i w Azji i ułatwiła Sowietom ekspansję w tych właśnie regionach.

Mark Weber

Dodano w Bez kategorii

/ fot.pixabay

Nadgorliwość gorsza od faszyzmu! Doskonale przekonała się o tym Silje Garmo, która uciekła przed stosującymi niemal bolszewickie metody urzędnikami Barnevernetu, czyli urzędu ochrony dzieci.

Wszystko zaczęło się od donosu od ojca starszego dziecka, który miał pomówić Sliję Garmo o to, że nadużywa środków przeciwbólowych, prowadzi “chaotyczny tryb życia” oraz ma “zespół przewlekłego zmęczenia”. Nie miało to znaczenia, że badania lekarskie wykluczyły obecność leków. To jednak nie stanęło na przeszkodzie, by zatruć Norweżce życie.

Ktoś kiedyś porównał ich do rozpędzonego pociągu – jak już zaczną, to trudno zatrzymać. Żadne zarzuty się nie potwierdziły, ale oni i tak stwierdzili, że mogą mi odebrać także młodszą córkę! – twierdzi Slije Garmo w rozmowie z “Super Expressem”

Norwegia w tej kwestii pozostaje państwem bezprawia. Bez nakazu sądu odbyło się przeszukanie mojego mieszkania, przeglądanie moich dokumentów medycznych. (…) [Wszystko] na podstawie zmyślonego podejrzenia, że życie mojej córki może być zagrożone. – mówi kobieta

Co więcej, to akurat najmniejszy problem. Barnevernet stał się nie tylko państwem w państwie, ale instytucją rodem z “Lotu nad kukułczym gniazdem”. Urząd ma specjalny ośrodek dla matek.

Barnevernet umieszcza tam matki na obserwację, czy zarzuty się potwierdzą. Pobyt tam był dla mnie szokiem. Po pierwsze, fałszowano tam raporty pod tezę. Po drugie, wiele kobiet tam umieszczonych było faszerowanych lekami otępiającymi, żeby zgadzały się na takie traktowanie, odbieranie dzieci. Kiedy odmawiały przyjmowania leków, były przymusowe zastrzyki! – opowiada Norweżka

Barnevernet to instytucja bardzo zakorzeniona w naszej kulturze. Wiele złego zmieniło się po nowelizacji prawa w 1992 roku, kiedy poszerzono jej wpływy. Z każdym rokiem jest coraz gorzej. To tak silna część systemu, że nawet mój ojciec, który był norweskim dyplomatą i parlamentarzystą, przez długi czas nie mógł uwierzyć w nadużycia, na które pozwala sobie system, który współtworzył. Dopiero stosunkowo niedawno zmienił zdanie. W Norwegii, jeżeli skrytykujesz tę instytucję, ludzie nie będą się chcieli z tobą przyjaźnić! – dodaje

Dlatego zdecydowała się właśnie na ucieczkę do Polski. Urzędnik migracyjny w Polsce był w szoku, gdy okazało się, że prosząca go o azyl kobieta jest z Norwegii, państwa jednak cywilizowanego, gdzie nie toczy się wojna. Jak jednak mówi Slije Garmo nie jest to przypadek odosobniony.

Nie jestem pierwszą Norweżką, która uciekła do Polski, znam przypadki kilku innych rodzin, które się tu ukrywają od lat. Ja jestem pierwszą, która wystąpiła o azyl. W Polsce odebranie matce dziecka musi być naprawdę z konkretnych powodów. Barnevernet, instytucja państwowa, która w Norwegii chce mi je odebrać, robi to bez konkretnego powodu – mówi Garmo

Dodano w Bez kategorii

Jeżeli termin „przemocy ekonomicznej” nic wam nie mówi to z pomocą przybiegnie… jedna z posłanek Nowoczesnej, która z pewnością objaśni co to słowo oznacza.

Przemocą ekonomiczną może być niedostarczenie środków na życie, albo nieustająca kontrola nad wydatkami. Znam historie kobiet, którym mąż kazał płacić wszystkie rachunki. Zabraniał się również kształcić i podjąć zatrudnienie, zaciągał na nie pożyczki. Zmuszał  je także do absurdalnych oszczędności. Mówi Posłanka Nowoczesnej Monika Rosa.

Z posłami swojego klubu zapowiada złożenie projektu ustawy o przemocy ekonomicznej. Tego samego wymaga też ratyfikowana przez Polskę tzw. konwencja antyprzemocowa.

Dalej posłanka Rosa  wyjaśnia, że mamy z nią do czynienia, w przypadku, gdy któryś z partnerów czy członków rodziny wykorzystuje pieniądze do ograniczania, czy nękania bliskich. Przemocą jest np. wykorzystywanie finansowego uzależnienie partnerki lub partnera do znęcania się nad nim. Podobnie jest z blokowaniem dostępu do konta, wydzielaniem określonych sum, przesadnym kontrolowaniem wydatków. Wszystkie te sytuacje łączy wspólny mianownik. Pieniądze są używane do szantażu, ośmieszania, znęcania się.

Dodano w Bez kategorii

/ facebook.com

21 września w Kielcach miało miejsce spotkanie zorganizowane przez miejscowy ONR z okazji obchodzonej dzień wcześniej rocznicy powstania Narodowych Sił Zbrojnych.

Jego gościem był ks. Łukasz Szydłowski z Bractwa Świętego Piusa X. Duchowny wygłosił wykład pt. ,,Bóg, Honor, Ojczyzna – wartości, które nadawały sens walce, życiu i śmierci”. Ksiądz przypomniał wiele postaci spośród Żołnierzy Wyklętych, które kierowałysię w życiu i działalności konspiracyjnej wartościami katolickimi, m.in. gen. Antoniego Hedę ,Szarego”, ks. Władysława Gurgacza, płk. Antoniego Szackiego ,,Bohuna”, płk. Witolda Pileckiego czy ppłk. Łukasza Cieplińskiego ,,Pługa”. Przedstawił w jaki sposób wcielali oni w życie hasło ,,Bóg, Honor, Ojczyzna”. Opowiedział także o nauczaniu Kościoła w tych kwestiach. Oprócz tego odniósł się do spraw bieżących, m.in. wychowania patriotycznego młodzieży, czy problemu imigrantów.

facebook.com

Dodano w Bez kategorii

Sieć sklepów z kanapkami Subway zmieniła niektóre produkty na zgodnie z wymaganiami muzułmanów tak, aby mięso było zgodne z prawem szariatu. Kanapki w 185 punktach w Wielkiej Brytanii i Irlandii nie są już z szynką lub boczkiem, ponieważ świnie uważane są za nieczyste w islamie.

Wieprzowina została zastąpiona indykiem w ruchu, dzięki któremu firma ma nadzieję uniknąć obrażenia muzułmańskich klientów. Mięso z indyka jest halal czyli czyste dla muzułmanów. Punkty Subway przyjmujące nową politykę będą mieć naklejkę z napisem: „Nasze mięso jest halal”.

Subway podkreślił, że zwierzęta, które dostarczały dla nich mięso, były oszołomione przed ubojem, zgodnie z wymogami UE. Niektórzy muzułmańscy przywódcy uważają, że oszołomienie zwierzęcia przed jego uśmierceniem nie narusza zasad nauczania Koranu.

Wszyscy nasi dostawcy są podporządkowują się prawodawstwu UE dotyczącemu dobrostanu zwierząt i wymagamy od dostawców produktów halal, aby stosowali oszołomienie zwierząt przed ich ubojem. Mięso halal jest poświadczane przez odpowiednie władze hala. – twierdzi rzecznik prasowy Subway

Amerykańska firma twierdzi, że odpowiada na prośby społeczności.

Zróżnicowana wielokulturowa populacja w Wielkiej Brytanii i Irlandii oznacza, że ​​musimy zrównoważyć wartości wielu wspólnot religijnych, równocześnie naszym ogólnym celem jest poprawa standardów zdrowotnych i dobrostanu zwierząt – powiedział rzecznik prasowy.

Krytycy z brytyjskiego Towarzystwa na Rzecz Ochrony Zwierząt (RSCPA) twierdzą, że metoda uboju halal jest niehumanitarna, ponieważ prawo szariatu wymaga, aby zwierzę było świadome w momencie uboju.

Badania naukowe wyraźnie wskazują, że zabijanie zwierzęcia bez oszołomienia może powodować niepotrzebne cierpienia, a RSPCA jest przeciwna zabijaniu jakiegokolwiek zwierzęcia, bez wcześniejszego znieczulenia na ból i niepokój. – stwierdził rzecznik RSCPA

Jedyne prawne zwolnienia z ogłuszania podczas uboju istnieją w odniesieniu do koszernych i halalnych metod uboju. Ważne jest jednak, aby rozróżnić słowa „religijny ” i „bez ogłuszenia”, ponieważ około 90% wszystkich zwierząt halal w Wielkiej Brytanii zostało ogłuszonych przed ubojem. – twierdzi rzecznik

Nasza troska nie ma nic wspólnego z wyznaniem wiary religijnej, ale z praktyką zabijania przez poderżnięcie gardła bez uprzedniego oszołomienia.Uważamy, że mięso produkowane ze zwierząt oszołomionych lub nie oszołomionych przed ubojem powinno być wyraźnie oznakowane, aby umożliwić konsumentom wybór i nadal naciskamy na zmiany w prawie, które poprawiłyby dobrostan wszystkich zwierząt gospodarskich w momencie uboju. – dodaje

Dodano w Bez kategorii