Blisko pół miliona papierosów bez akcyzy zabezpieczyła krakowska policja. 300 tysięcy sztuk znaleziono w samochodzie 33-letniego mężczyzny, który najprawdopodobniej wywiózł je z budynku należącego do Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków. Tam z kolei natknięto się na kolejne 180 tysięcy sztuk wyrobów tytoniowych oraz tzw. krajankę – informuje portal “krknews.pl”.

Do zatrzymania doszło we wtorek w godzinach porannych. Jadący luksusowym Mercedesem 33-latem miał także przy sobie nóż i maczetę. Wszystko wskazuje, że jest kibicem krakowskiej Wisły. Grozi mu grzywna i 3-letnie ograniczenie wolności.

W samochodzie znaleziono 300 000 papierosów bez akcyzy. Późniejsze przeszukanie budynku należącego do klubu wykazało kolejne 180 tysięcy sztuk oraz tzw. krajankę tytoniową. Tu najprawdopodobniej znajdował się magazyn.

To nie pierwszy przypadek wejścia policji do budynków własności Wisły Kraków. 12 września grupa antyterrorystów szukała w siedzibie klubu flag skradzionych kibicom GKSu Katowice.

Dodano w Bez kategorii

/ Fot. Media Narodowe

Przedstawiamy drugi odcinek naszego nowego programu – Litera Prawa. Tym razem gościem Mediów Narodowych został mec. Marcin Iwanowski.

O upolitycznionych sądach za czasów rządów Platformy Obywatelskiej rozmawiają Damian Kita i mecenas Iwanowski. Jednym z głównych tematów rozmów był Marcin Falkowski. Marcin był uczestnikiem antyrządowego protestu po wybuchu tzw. afery taśmowej. Zarzucono mu naruszenia nietykalności cielesnej policjanta.

Damian Kita przypomina, że został on niesłusznie zatrzymany, oskarżony i skazany prawomocnie na 6 miesięcy bezwzględnego więzienia wskutek obciążających go zeznań trzech funkcjonariuszy Policji.

Mec. Marcin Iwanowski komentuje – Zacznijmy od tego, że ta sprawa była jedną z wielu takich spraw. Mecenas zaznacza, że w tego typu przypadkach oskarżycielami zostali sami policjanci, natomiast zabrakło jakichkolwiek innych dowodów na winę oskarżonego.

Całość rozmowy na temat upolitycznienia sądów i wykorzystywania ich przeciwko narodowcom można obejrzeć w poniższym materiale Mediów Narodowych. Aby być na bieżąco z nowymi produkcjami subskrybuj nasz kanał!

Dodano w Bez kategorii

/ Fot. telegraph.co.uk

Royal Air Force będą świętować 100-lecie istnienia. Chcą z tej okazji zorganizować wystawę – to internauci mają zadecydować, któremu pilotowi zostanie poświęcone najwięcej miejsca. Zdecydowanie wygrywa w głosowaniu polski lotnik- Franciszek Kornicki!

Jestem bardzo zaskoczony i nawet trochę oszołomiony tą wiadomością. Byłem tylko jednym z wielu i znałem sporo lepszych ode mnie lotników – tak doniesienia o głosowaniu komentuje Franciszek Kornicki.

Polski lotnik wspomina także swoich kolegów – Samolotem latali ze mną też dwaj wspaniali pomocnicy. Bardzo żałuję, ale teraz nie jestem w stanie przypomnieć sobie ich nazwisk. Chciałbym o nich przypomnieć, bo zasługują na podobne uhonorowanie, za to, co razem udało nam się osiągnąć.

Niezwykłą aktywność polskich internautów komentuje również kurator wystawy na stulecie RAF-u. Sonda zostanie zakończona w sobotę i chociaż byliśmy świadomi, że Polacy są dumni ze swojej historii, nie spodziewaliśmy się, że odzew będzie tak silny. Liczba głosów, którą zebrał Franciszek Kornicki, jest po prostu niesamowita.

Przypominamy, że na polskiego lotnika można głosować na stronie telegraph.co.uk. Chociaż Polak ma miażdżąca przewagę zachęcamy, aby dalej oddawać głos na naszego bohatera!

Franciszek Kornicki to polski dowódca wojskowy, podpułkownik pilot Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii. Po II wojnie światowej major Królewskich Sił Powietrznych. Jest to ostatni żyjący dowódca polskiego dywizjonu z okresu II wojny światowej.

newsweek

Dodano w Bez kategorii

/ Fot. Facebook

18 sierpnia bieżącego roku Najwyższy Sąd Apelacyjny w Bloemfontein podjął decyzję w sprawie siedzącego za kratami Janusza Walusia. Sąd zadecydował, że o warunkowym zwolnieniu Polaka z więzienia zadecyduje ministerstwo sprawiedliwości Republiki Południowej Afryki. Tym samym szanse na wyjście polskiego bohatera na wolność mocno zmalały, ponieważ minister sprawiedliwości Michael Masutha, związany z partią ANC (Afrykańskim Kongresem Narodowym) dotychczas torpedował taką możliwość. Dodatkowo wpływ na taką, a nie inną sytuację, ma nieustanna presja ze strony Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej i ANC pomimo faktu, że prawie wszystkie osoby związane z białym ruchem oporu w RPA wyszły na wolność. No właśnie, prawie wszystkie, poza Januszem Walusiem, na którego wciąż czekamy.

***

Janusz Waluś urodził się w 1954 roku w Zakopanem, w młodości był kierowcą rajdowym – zdobył tytuł mistrza Polski w kategorii Fiat 127. Wraz z rodziną przeprowadził się do Radomia. W 1976 roku był świadkiem strajków radomskich. W 1980 roku zaangażował się w działalność lokalnych struktur „Solidarności”, po fali strajków na Wybrzeżu. Przed wprowadzeniem stanu wojennego, w 1981 roku wyemigrował do Republiki Południowej Afryki. W RPA podjął działalność polityczną, w połowie lat 80. XX w. podjął współpracę z Partią Konserwatywną i Afrykanerskim Ruchem Oporu (AWB). Na czele drugiej z podanych organizacji stał Eugene Terre’Blanche, zamordowany w 2010 roku przez dwóch czarnoskórych robotników rolnych na swojej farmie (poprzez pobicie rurami i cięcia zadane maczetami). Organizacje te powstały w opozycji do Partii Narodowej, prowadzącej współpracę z komunistami popularnymi wśród czarnej ludności RPA. AWB walczyła o oderwanie części tego kraju zamieszkiwanej przez białych Afrykanerów i utworzenie odrębnego państwa. W 1987 roku Waluś otrzymał obywatelstwo RPA. W czasie swojej działalności politycznej Waluś poznał Clive’a Derby Lewisa, znanego polityka Partii Konserwatywnej, który miał mu dostarczyć broń i zaplanować zabójstwo Chrisa Haniego, czarnoskórego terrorysty, studenta Uniwersytetu im. Lumumby w Moskwie (dla komunistów z Afryki) i lidera Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej. Hani od 1957 roku był członkiem „Włóczni Narodu” – paramilitarnej organizacji wchodzącej w skład ANC, odpowiedzialnej za zamachy bombowe, zabójstwa cywili, policjantów i żołnierzy (między 1976 a 1986 rokiem – wg statystyk policji – zginęło ok. 130 osób, w tym 100 cywilów). Hymn organizacji zawierał słowa „Przyrzekamy sobie zabić wszystkich białych!” Południowoafrykańscy komuniści byli wspierani przez Moskwę pod hasłami walki o demokrację i równouprawnienie ludności murzyńskiej, w rzeczywistości Sowieci dążyli do przejęcia kontroli nad RPA ze względu na bogactwa mineralne. Skazany na 18 lat więzienia za działalność terrorystyczną zbiegł do Związku Sowieckiego, gdzie studiował na wspomnianym uniwersytecie i przeszedł szkolenie wojskowe. Nawiązywał kontakty z najwyższymi władzami KGB, był osobiście przyjmowany przez Leonida Breżniewa i Jurija Andropowa. Po powrocie do RPA w 1990 roku objął przywództwo nad „Włócznią Narodu” i partią komunistyczną, był również członkiem władz ANC. Przez swój radykalizm Chris Hani zyskał popularność wśród czarnej części południowoafrykańskiego społeczeństwa.

10 kwietnia 1993 roku przed domem w Dawn Park, na przedmieściach Boksburga, Janusz Waluś zastrzelił Chrisa Haniego. Gdy lider czarnoskórych komunistów wysiadł z samochodu, Waluś zawołał „Mister Hani!” i strzelił trafiając go w głowę i brzuch, po czym leżącego Haniego dobił dwoma strzałami w głowę. Po tym czynie został aresztowany oraz skazany wraz z Derby Lewisem na karę śmierci za morderstwo i nielegalne posiadanie broni, jednak po jej zniesieniu w RPA wyroki zamieniono im na dożywotnie więzienie. W 1996 roku powołano w RPA Komisję Prawdy i Pojednania, która miała prawo ułaskawiać więźniów skazanych za przestępstwa polityczne pod warunkiem ujawnienia ich okoliczności. Waluś i Derby Lewis wystąpili o amnestię, ale Komisja odrzuciła ich wnioski uważając, że nie ujawnili wszystkich szczegółów zabójstwa Haniego. Janusz Waluś odsiaduje wyrok w więzieniu w Pretorii i na razie – po wielu próbach – nie ma szansy na jego szybkie opuszczenie.

***

„Jak się wyrosło w komunizmie, to nie można było nie mieć antykomunistycznego nastawienia.” Janusz Waluś widział w swoim kraju „dobrodziejstwa” czerwonej władzy, więc jego bohaterski czyn motywowany był antykomunizmem i troską o przyszłość RPA. To mocno podkreślają jego słowa po ogłoszeniu wyroku o politykach z Afrykańskiego Kongresu Narodowego: „Oni (Kongres Narodowy) są komunistami, którzy zniszczą ten wspaniały kraj. Zmarnują to wszystko, co zostało z takim trudem zbudowane przez białych. Boli mnie, że to wszystko zostanie zniszczone w imię utopii wielorasowego społeczeństwa, która się tu nigdy nie spełni. Chcieli wolności i demokracji. Za parę lat wolność i demokracja będą jedynymi rzeczami, jakie będą tu mieli.” Nie mylił się. Owszem, Waluś swoim czynem powstrzymał groźbę zbrojnego przewrotu w południowej Afryce, jednak w demokratycznych wyborach władzę objął ANC, zaś Nelson Mandela został prezydentem. 1994 rok stał się nie tylko rokiem objęcia władzy przez Mandelę, był on również czasem, w którym rozpoczęło się na masową skalę ludobójstwo na białych Afrykanerach.

Po 1994 roku najważniejsze stanowiska w państwie zostały obsadzone czarnymi politykami, jawnie nienawidzącymi białych, tolerującymi, a nawet podżegającymi do mordów, gwałtów, rabunków i innych aktów przemocy. Nie tylko biali Afrykanerzy padają ofiarami terroru, dotyka on również tych spośród czarnych mieszkańców RPA, którzy nie popierali polityki Mandeli i jego partii. W samych latach 1984 – 1989 zginęło ok. 300 czarnoskórych, którzy opowiadali się przeciw terrorowi ANC. Rasizm rządzących wobec białych Afrykanerów przejawia się w prowadzeniu programu BEE (Black Economic Empowerment), faworyzuje ów program czarnoskórych na rynku pracy kosztem białych, co doprowadziło do masowej emigracji wykwalifikowanych pracowników, wzrostu ubóstwa, powstania chaosu w wielu firmach oraz poważnych braków w dostawie energii elektrycznej, wody i żywności, a także mają miejsce wzrost korupcji i szarej strefy. Dziennikarze BBC nakręcili na ten temat alarmujący reportaż pt. „Czy biali mają przyszłość w RPA?”. Czarni bojówkarze w myśl hasła Petera Mokabe „Kill the farmer, kill the Boer!” („Zabij farmera, zabij Bura!”) napadają osady i enklawy zamieszkane przez białych Afrykanerów, wielokrotnie i brutalnie gwałcą białe kobiety na oczach mężów, mordują dzieci, chłopców, mężczyzn w sile wieku i starszych, poddają wymyślnym torturom (m.in. obdzieraniu ze skóry, wlewaniu wrzątku do gardła, przypalaniu skóry gorącym żelazkiem), ograbiają białych z ich dobytku oraz niszczą ich domostwa. W przeciągu ostatnich kilku lat (na 2011 rok) z rąk czarnych zginęło ponad 3770 białych farmerów i członków ich rodzin, zaś od 1994 roku śmierć poniosło już ok. 70 tysięcy Afrykanerów. Doprowadziło to do sytuacji, w której biali ludzie muszą otaczać swoje domy i farmy murami, wyposażać je w monitoring i system alarmowy oraz uzbrajać się w broń palną. W innych przypadkach farmerzy kupili farmy w sąsiednich krajach afrykańskich, gdzie ceny ziemi są niższe i jest relatywnie bezpieczniej.

***

Do dzisiaj Janusz Waluś przebywa w więzieniu i nie wiadomo, jaki będzie jego dalszy los. Wszystko rozbija się o mur-beton wymiaru sprawiedliwości oraz presję ze strony komunistów z Republiki Południowej Afryki. Po odbyciu ponad 23 lat kary, m.in. w 2016 i 2017 roku miał szanse na warunkowe zwolnienie i wyjście na wolność. Czy tak się jednak stanie? Jak na razie, tak się nie stało. Jeden z komunistów, Jacob Mamabolo, rok temu powiedział o Walusiu: „Zabił wielkiego człowieka i nie okazał skruchy, powinien zgnić za kratami.” Starania o uwolnienie polskiego bohatera oraz akcje solidarnościowe podejmują nacjonaliści i kibice (szczególnie kibice Legii Warszawa i Rakowa Częstochowa, a transparenty solidarności z Januszem Walusiem wisiały na trybunach wielu polskich stadionów), zaangażowana jest również część polityków – politycy Ruchu Narodowego i Kukiz’15 oraz senator Prawa i Sprawiedliwości, prof. Jan Żaryn. Janusz Waluś jest nie tylko bohaterem, który uratował RPA, ale i więźniem sumienia, który padł ofiarą politycznej zemsty ze strony nowych władz południowej Afryki po 1994 roku.

Wolność dla Janusza Walusia!

Dodano w Bez kategorii

1 października wejdzie w życie ustawa, która obniża wiek emerytalny do 60 lat dla kobiet i do 65 dla mężczyzn. Tylko w tym roku prawo do świadczenia zyska ponad 330 tys. osób.

ZUS zapewnia, że terminowo poradzi sobie z obsługą nawet takiej liczby wniosków. Już dwa lata temu mierzył się bowiem z kilkuset tysiącami wniosków w sprawach emerytalnych. Dodatkowo terminowość wydawania decyzji jest bardzo wysoka. Na podstawie rozmów z klientami ZUS spodziewa się jednak, że liczba wniosków w tym roku będzie niższa niż 330 tys.

W ostatnich tygodniach ponad 270 tys. osób, które w IV kwartale uzyskają uprawnienia do emerytury w obniżonym wieku, odwiedziło doradców emerytalnych ZUS. Duża część z nich prosiła o wyliczenie prognozowanej emerytury oraz symulację jej wzrostu, gdyby zostali dłużej na rynku pracy. W następstwie tych wyliczeń ok. 20 proc. klientów deklaruje chęć dalszej pracy.

Z kalkulatora emerytalnego skorzystało już około 170 tys. osób, które chciały poznać wysokość swojego świadczenia emerytalnego na dzień uzyskania uprawnień i w przypadku, gdyby przedłużyli swoją aktywność zawodową o rok lub dwa lata. To pokazuje, że wiele osób zastanawia się jeszcze nad podjęciem ostatecznej decyzji. Mówi agencji Newseria Biznes Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ZUS.

Ze statystyk ZUS wynika, że zazwyczaj 83 proc. osób podejmuje decyzję o przejściu na emeryturę zaraz po osiągnięciu uprawnień. Jednak eksperci Zakładu szacują, że w ostatnim kwartale 2017 roku z aktywności zawodowej zrezygnuje dużo mniejszy odsetek uprawnionych. Część osób wprost deklaruje, że pozostanie na rynku pracy, dzięki czemu ich przyszłe świadczenie może wzrosnąć.

Podkreślam jednak, że nawet jeśli 330 tys. osób złoży wniosek i przejdzie na emeryturę, to nie jest to liczba, która może spowodować jakiekolwiek utrudnienia. Dwa lata temu weszła w życie tzw. ustawa marcowa, która pozwalała przeliczać kapitał początkowy. Wpłynęło do nas wtedy ponad 800 tys. wniosków dotyczących przeliczenia ponad 800 tys. świadczeń. Dziś mamy ich zaledwie 300 tys., a prawdopodobnie nawet takiej liczby nie osiągniemy. Zaznacza Wojciech Andrusiewicz.

Rzecznik ZUS podkreśla, że nie ma żadnych obaw dotyczących tego, czy Zakład wyrobi się w terminie z przyznawaniem świadczeń. Przypomina też, że obecnie terminowość w wydawaniu decyzji dotyczących emerytur wynosi 99,5 proc. Jedynie 0,5 proc. decyzji jest opóźnionych, nie zawsze z winy ZUS.

Zmianami w przepisach dotyczących emerytur muszą się zainteresować zwłaszcza ci, którzy korzystają z renty z tytułu niezdolności do pracy, a z początkiem października nabywają prawo do przejścia na emeryturę w obniżonym wieku. Zakład informuje ich listownie, że nie przenosi nikogo automatycznie z renty na emeryturę.

Osoby, które wchodzą w obniżony wiek emerytalny z rentą, będą pobierać ją do czasu, gdy osiągną podniesiony wiek emerytalny bądź kiedy ta renta się skończy. Przypomina rzecznik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. pixabay.com

Czołem. Ostatnio dość często jestem pytany, czy to dobrze, że w Puszczy Białowieskiej wycinane są drzewa. W mediach temat wycinki porażonych przez kornika drzew podejmowany jest głównie w celu prowadzenia polityki i trudno dotrzeć do artykułów rzetelnie przedstawiających sytuację. W tym konflikcie stroną, która najbardziej cierpi na tych politycznych rozgrywkach są polscy leśnicy. W artykule tym chciałbym przedstawić walkę z gradacją kornika właśnie z punktu widzenia leśnika.

Na początku warto zwrócić uwagę, że Puszcza Białowieska objęta jest programem Natura 2000, której głównym celem funkcjonowania jest zachowanie określonych typów siedlisk przyrodniczych oraz gatunków, które uważa się za cenne i zagrożone w skali całej Europy. Być może ciężko niektórym uwierzyć, że wycinanie drzew może być zabiegiem służącym zachowaniu drzewostanów. Pamiętajmy jednak, że populacja kornika niczym nie hamowana będzie się rozwijać i sukcesywnie zasiedlać kolejne drzewa. W tym przypadku strategia ochrony polega na zachowaniu tych siedlisk, które jeszcze nie zostały zaatakowane. Sieć Natura 2000 działa w oparciu o dwie dyrektywy: ptasią i siedliskową. Zagłębiając się w tą drugą, wyczytać możemy, że jej celem jest zapewnienie różnorodności biologicznej na europejskim terytorium państw członkowskich poprzez zachowanie siedlisk naturalnych oraz gatunków dzikiej flory i fauny w stanie sprzyjającym ochronie. Można tutaj śmiało stwierdzić, że natura sama sobie poradzi. Według Wikipedii:

„Najliczniejszym gatunkiem dominującym w zbiorowiskach leśnych Puszczy Białowieskiej jest świerk pospolity Picea abies (26%) – może on tworzyć drzewostany samodzielnie, ale występuje też jako domieszka w niemal wszystkich fitocenozach leśnych na tym terenie”. Zakładając najgorszy scenariusz, że wszystkie świerki wymrą.

Zakładając najgorszy scenariusz, że wszystkie świerki wymrą, w powstałą w ekosystemie lukę wejdą najpierw gatunki pionierskie (http://www.encyklopedialesna.pl/haslo/sukcesja-i-regresja-biocenoz-lesnych/ ), a to już będą zupełnie inne typy siedlisk niż te, które zostały objęte siecią Natura 2000.

Podsumowując sam fakt objęcia Puszczy Białowieskiej siecią Natura 2000 zmusza nas do zachowania tych siedlisk, które tam istnieją, a to z kolei wiąże się z zahamowaniem wyniszczającej gradacji kornika.

Oprócz dyrektyw europejskich Lasy Państwowe do czynnej ochrony Puszczy Białowieskiej obliguje ustawa o lasach. Art.9 ust.3 mówi: „W celu zapewnienia powszechnej ochrony lasów, Lasy Państwowe i właściciele lasów są obowiązani do podnoszenia naturalnej odporności drzewostanów, a w szczególności do: zapobiegania, wykrywania i zwalczania nadmiernie pojawiających się organizmów szkodliwych”. To, jak w Lasach Państwowych ma wyglądać ochrona przyrody, określa Instrukcja Ochrony Lasu. Na temat walki ze szkodnikami wtórnymi, czyli, między innymi, kornikiem drukarzem, wyczytać możemy:

  1. Podstawową metodą ograniczania nadmiernej liczebności szkodników wtórnych jest wyszukiwanie w lesie drzew zasiedlonych, a następnie ich ścinanie, wywożenie z lasu lub korowanie przed wylotem następnej generacji szkodników. Jest to najbardziej skuteczny sposób zwalczania korników, zwłaszcza gatunków zakładających generację siostrzaną (kornik drukarz, cetyniec większy).
  2. Drzewa zasiedlone rozpoznaje się po widocznych wgryzieniach chrząszczy pod korę, przebarwiających się lub przerzedzonych koronach, po odbitych przez dzięcioły płatach kory na pniu oraz po gromadzących się na korze i na nabiegach korzeniowych trocinkach koloru brunatnego, różowego lub białego. Drzewa z widocznymi trocinkami nazywamy trocinkowymi.
  3. Drzewa zasiedlone powinny być ścięte, okorowane lub wywiezione z lasu poza strefę zagrożenia w ciągu 2–3 tygodni od wgryzienia się pierwszych chrząszczy korników do kory.

Istnieje wiele pułapek feromonowych służących do odłowu szkodników jednak nie są one na tyle wydajne, by móc skutecznie zahamować rozwój gradacji i służą głownie do oszacowania ilości owada. Jak dotąd jedyną skuteczną metodą walki z kornikiem jest wyszukiwanie drzew trocinkowych, usuwanie ich i wywożenie zasiedlonego drewna z lasu. Jedynie nieustanna inwentaryzacja drzewostanów i coroczne usuwanie porażonych drzew (mówimy tu o kilkudziesięciu metrach sześciennych w ciągu roku), zanim chrząszcze zdążą się wylegnąć, jest w stanie trzymać w ryzach tego szkodnika.

Warto zaznaczyć że w poprzednich latach na wniosek ekologów zaprzestano usuwania drzew trocinkowych z Puszczy. Mimo wielokrotnych apeli przedstawicieli LP, mimo wiedzy na temat biologii szkodnika i znajomości sposobów jego zwalczania, nie zezwolono na usuwanie porażonych drzew. Doprowadziło to do tego, że w tym momencie w Puszczy Białowieskiej zamarło 8 procent drzewostanów. Tak jak już wcześniej napisałem, Puszcza składa się w około 1/3 ze świerka. Jest jeszcze o co walczyć.

Adrian Kaczmarkiewicz

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Michał Józefaciuk, wikimedia commons

Andrzej Rzepliński gościł na spotkaniu KODu w Gorzowie Wielkopolskim. Klasycznie nie zabrakło na nim antypolskiej retoryki. Były prezes Trybunału Konstytucyjnego mówił m. in., że reparacje to “cios w cudowne pojednanie polsko-niemieckie”.

Inicjatywa tego człowieka, który rządzi Polską, żeby upomnieć się o reparacje wojenne od państwa niemieckiego, częściowo kontestowana w układzie rządzącym, oczywiście jest uważnie obserwowana nie tylko w Polsce. Pojawiają się coraz, można powiedzieć, bardziej dziwaczne propozycje i opinie” – tłumaczył uczestnikom spotkania.

“Jest to niezwykle celny w moim przekonaniu cios zadany cudowi, jakim jest proces pojednania polsko-niemieckiego, Polaków i Niemców, takiego dobrego przenikania się obu społeczności i wspólnego i ich, i nas razem dobrego czucia się w Europie” – cytują słowa Rzeplińskiego “Media Narodowe”.

To ewidentna retoryka wstydu jaką opozycja i jej poplecznicy serwują Polakom. Opiera się na założeniu uległości i niższości Narodu polskiego przed zachodem. Tak tworzona była w poprzednich latach tzw. “niemiecka neo-kolonia”.

 

Dodano w Bez kategorii

/ fot. medianarodowe.com

Francuska młodzież jest znana ze swoich lewicowych poglądów. Młodzi ludzie wyrażają swoje polityczne przekonania poprzez liczne manifestacje. Jednym z lewicowych ruchów społecznych są tzw “blokusy”. Kim są?

Licealiści czy studenci gromadzą się przed szkołą, układając przed wejściem kosze na śmieci, wózki, barierki – co im wpadnie w ręce – aby w ten sposób zablokować wejście do szkoły i zamanifestować. Uczniowie decydujący się na wejście do szkoły podczas takiego “blokusu” narażają się na obrzucenie jajami, czy w skrajnych przypadkach skopaniem przez manifestujących licealistów, którzy prezentują niesłychaną agresję.

Dodatkowo dochodzi często do pożarów i pomimo, iż tzw. “blokusy” nie są do końca legalne we Francji, policja nie przeciwdziała takim zjawiskom. Zajmuje się jedynie asekuracją manifestacji, jednakże uczniowie biorący udział w “blokusach” mogą zostać ukarani przez szkołę, ale nic więcej.

Powody do blokowania są różne, lecz pozostają najczęściej lewicowe. Ubiegłego roku powodami “blokusów” były m. in. wzrost poparcia Frontu Narodowego i mimo iż pewne było, że FN ostatecznie nie dojdzie do władzy, to studenci i licealiści i tak zdecydowali się na manifestowanie w celu wyrażenia swoich lewicowych poglądów i niechęci wobec rosnącej w poparcie “skrajnie prawicowej” partii FN.

Innym powodem był agresywnie potraktowany przez policję Murzyn zwany Theo. Ten incydent pozwolił młodzieży stwierdzić, że francuska policja jest skrajnie prawicowa i rasistowska, dlatego też okazywali wsparcie wcześniej wspomnianemu Theo poprzez organizowanie “antyfaszystowskich” akcji. Organizatorami “blokusów” są zazwyczaj antyfaszyści lub anarchiści.

 

 

medianarodowe.com

Dodano w Bez kategorii

/ fot. kamilbazelak.pl

Czterech “uchodźców” zatrzymała grecka policja po nalocie, jaki funkcjonariusze zorganizowali na jeden z ośrodków zamkniętych na wyspie Samos.

Przybysze z innych kontynentów mieli własny składzik, a w nim: noże, metalowe pręty, prowizoryczne maczugi… Policjanci szybko wyłapali kilku właścicieli tegoż sprzętu, którym postawiono zarzuty związane z korupcją i podżeganiem do zamieszek. Do kontroli doszło po serii incydentów w rzeczonym ośrodku – starć pomiędzy imigrantami z różnych krajów, które kończyły się przeważnie koniecznością hospitalizacji od kilku do kilkudziesięciu osób.

Władze wysypy są zszokowane wynikami nalotu. Okazało się bowiem, że nikt nie kontroluje stanu posiadania imigrantów. Wchodzą do zamkniętego ośrodka, i każdy wnosi tam, co mu się żywnie podoba. Jak twierdzą media, włodarze Samos zażądali od urzędników przeniesienia ośrodka.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. VOA- Nicolas Pinault / wikimedia commons

Libijska straż przybrzeżna zawróciła w minionym tygodniu ponad 3 000 imigrantów próbujących przedostać się do Europy. Jednak 2 tysiącom ludzi miała się taka podróż udać. Szlak z Libii do Włoch, mimo zapewnień wielu polityków nadal jest drogą przemytu wielu imigrantów.

Dramatycznie taka próba ucieczki skończyła się dla ponad 100 imigrantów w ostatnich dniach. Uważa się ich po nieudanej ucieczce na stary kontynent za zaginionych. Na wysokości libijskiego miasta Sabrata zatonęła łódź, którą próbowali dobić do brzegu Europy.

– Ponad 100 migrantów zostało uznanych za zaginionych po zatonięciu łodzi u wybrzeży Libii – ogłosił Ajub Kasem, rzecznik libijskiej marynarki wojennej.

Zdaniem Ajub Kasema, ocalało co najmniej 7 osób. Czekając na ratowników, mieli oni spędzić w wodzie ok. 3 dni.

Miejscowość Sabrata jest punktem skąd wyruszają w dalszą podróż do Europy imigranci. Od niedawna jest to również miejsce konfliktu rywalizujących ze sobą grup zbrojnych, jak donosi AFP.

Dodano w Bez kategorii