/ fot. konwentnarodowypolski.files.wordpress.com

– Im się nie należy, nawet to, co dzisiaj otrzymują – te około 2 tysięcy, to jest bezprawne – stwierdził w programie „O co chodzi” w TVP Info Krzysztof Wyszkowski, były opozycjonista, członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej.

Według zapisów ustawy dezubekizacyjnej, którą Sejm przyjął w grudniu 2016 ub.r., emerytury i renty byłych esbeków i funkcjonariuszy tajnych służb PRL zostały obniżone do wysokości średniego świadczenia wypłacanego przez ZUS, czyli ok. 2 tys. zł (emerytura) i ok. 1,5 tys. zł (renta).

– Ustawa obejmie osoby, które pełniły służbę na rzecz totalitarnego państwa, a także pobierające rentę rodzinną po pełniących tę służbę. Okresy służby na rzecz totalitarnego państwa określają odpowiednie przepisy ustawy. Dotyczy to osób, które walczyły z dążeniami do niepodległości, które były oprawcami polskiego narodu – uzasadniał we wrześniu minister Mariusz Błaszczak.

Dodano w Bez kategorii
czarny

/ fot. zrzut ekranu/poranny.pl

Wczoraj w całej Polsce środowiska feministyczne pod hasłem “czarny protest” organizowały manifestacje w proteście przeciwko rzekomo łamanym prawom kobiet, głównie w sferze wolności seksualnej. Kobiety ubrane na czarno znalazły się też w Białymstoku. Tam jednak lokalni Wszechpolscy postanowili także wyrazić swoje zdanie na temat postulatów skrajnej lewicy obyczajowej.

Według informacji podanych przez serwis “poranny.pl”, w białostockim “czarnym wtorku” wzięło udział około 100 osób. Po drugiej stronie rynku zebrały się natomiast miejscowe środowiska narodowe manifestujące z fundacją Pro prawo do życia. Działacze lokalnej Młodzieży Wszechpolskiej ukryli się jednak pośród uczestników “czarnego wtorku”.

W pewnym momencie w centrum wydarzenia, gdzie odbywały się przemówienia, wbiegli działacze białostockiej Młodzieży Wszechpolskiej i rozwinęli swój antyaborcyjny transparent. Narodowcy zaczęli skandować, że aborcja jest morderstwem. Doszło do szarpaniny pomiędzy nimi a uczestnikami “czarnego wtorku”. Musiała interweniować policja, która wyprowadziła narodowców z miejsca manifestacji.

Działacze zostali przewiezieni na komisariat policji, gdzie dostali pouczenia oraz wezwania na dalsze przesłuchania. Grozi im zarzut zakłócenia legalnego zgromadzenia, jednak, jak podkreśla lider lokalnej MW Bartosz Sokołowski w rozmowie z Mediami Narodowymi: “Organizatorzy “czarnego wtorku” chwilę przed naszym wyjściem spytali czy ktoś ze zgromadzonych chce zabrać głos. Dlatego uważamy, że nie zakłóciliśmy manifestacji, lecz wyraziliśmy naszą opinię. Nasze wcześniejsze procesy kończyły się umorzeniem i liczymy, że tak też będzie tym razem”.

Poniżej materiał wideo. Zajście rozpoczyna się w 15 minucie:

 

Dodano w Bez kategorii

/ fot. pixabay

– To małe dziecko w macicy nie może być traktowane jako przedmiot – powiedziała Natalia Klamycka z Fundacji Życie i Rodzina podczas poznańskiego protestu „Poznań Za Życiem”. – Stoimy tutaj przed wami nie po to, aby się sprzeczać, manifestować, ale żeby wam przekazać rzeczy, na które mamy nadzieję, że zareagujecie – zwrócił się do uczestników przechodzącego obok „czarnego protestu” Bogusław Kiernicki z Prawicy Rzeczypospolitej.

Przyszliśmy tutaj nie z inwektywami, nie z okrzykami, ale z gorącą prośbą, adresowaną do tych wszystkich, którzy manifestują pod czarnymi sztandarami albo solidaryzują się z nimi: słuchajcie, na tym placu wielokrotnie manifestowaliście w obronie Konstytucji, pewno z dobrymi intencjami, broniliście Trybunału Konstytucyjnego, zapraszaliście profesora Rzeplińskiego – wasze prawo. Ale nie wiem czy wiecie, że polska Konstytucja broni każdego życia od poczęcia – podkreślił Bogusław Kiernicki. – Jeżeli bronicie tej Konstytucji i szanujecie ją, to nie wzywajcie do łamania tej Konstytucji. W tej Konstytucji każde ludzkie życie w Polsce jest chronione. 20 lat temu Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem profesora Zolla, z udziałem profesora Rzeplińskiego, wydał fundamentalne orzeczenie. Powiedział: polska Konstytucja stoi na straży każdego ludzkiego życia. Powiedział więcej: ochrona życia jest fundamentem państwa prawa – nie ma państwa prawa, które nie chroni każdego życia – stwierdził Kiernicki. – Stoimy tutaj przed wami nie po to, aby się sprzeczać, manifestować, ale żeby wam przekazać rzeczy, na które mamy nadzieję, że zareagujecie. Jeżeli tak nie będzie, trudno. Mamy poczucie, że musimy to zrobić, bo was szanujemy – podkreślił.

Od samego momentu poczęcia człowiek jest człowiekiem i ma prawo do życia. To małe dziecko w macicy nie może być traktowane jako przedmiot. Ono ma podmiotowość, ono ma swoje prawa, ono musi być traktowane z należną człowiekowi godnością – powiedziała Natalia Klamycka z Fundacji Życie i Rodzina. – Dlatego ja tutaj i my wszyscy ubiegamy się o prawo do życia dla tych najmniejszych i najbardziej bezbronnych, którzy jeszcze się nie narodzili, a którzy są zabijani masowo na całym świecie w brutalnym zabiegu zwanym aborcją – podkreśliła.

https://www.facebook.com/PrawicaWielkopolska/videos/1290361487758980/

Protesty obrońców praw człowieka, wyrażające poparcie dla konstytucyjnego prawa do życia, odbyły się dziś także m.in. w: Warszawie, Krakowie, Radomiu, Lublinie, Katowicach, Wrocławiu, Gdańsku, Puławach, Bielsku-Białej, Toruniu, Gorzowie Wielkopolskim, Opolu, Piotrkowie Trybunalskim czy Węgorzewie.

Paweł Kubala

Dodano w Bez kategorii

Dzisiaj środowiska feministyczne pod hasłem “czarnego wtorku” organizowały manifestacje w różnych miastach Polski w proteście, przeciwko rzekomo łamanym, prawom kobiet, głównie w sferze wolności seksualnej. Kobiety ubrane na czarno znalazły się też w Białymstoku. Tam jednak narodowcy postanowili także wyrazić swoje zdanie na temat postulatów skrajnej lewicy obyczajowej.

Według informacji podanych przez serwis poranny.pl, w białostockim “czarnym wtorku” wzięło udział około 100 osób. Po drugiej stronie rynku zebrały się natomiast miejscowe środowiska patriotyczne, z Młodzieżą Wszechpolską i ONR-em na czele.

Protestujemy przeciwko łamaniu praw kobiet i ograniczeniu ich, seksizmowi, mizoginii  – uzasadniała potrzebę ogólnokrajowego protestu organizatorka, Anna Prus.

W pewnym momencie pod podestem, gdzie odbywały się przemówienia, zjawili się działacze białostockiej Młodzieży Wszechpolskiej i rozwinęli swój antyaborcyjny transparent. Narodowcy zaczęli skandować, że aborcja jest morderstwem. Doszło do szarpaniny pomiędzy nimi a uczestnikami “czarnego wtorku”. Musiała interweniować policja, która wyprowadziła narodowców z miejsca manifestacji.

https://www.facebook.com/poranny/videos/1696715187006165/

Dodano w Bez kategorii
Prokuratura

Komisja Europejska nałożyła na Litwę karę 28 milionów euro za złamanie przepisów o ochronie konkurencji na terenie UE. W październiku 2008 r. Koleje Litewskie zdemontowały 19-kilometrowy odcinek torów kolejowych, którymi rafineria Orlen Lietuva przewoziła ładunki z Litwy na Łotwę.

Rozebranie części torów kolejowych spowodowało, że Orlen musiał przewozić towar dłuższą trasą, co generowało wyższe koszty dla polskiej spółki. W uzasadnieniu KE stwierdziła, że poprzez demontaż torów Litwa naruszyła artykuł  102 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE), który zakazuje nadużywania dominującej pozycji na rynku. Europejska komisarz ds. polityki konkurencji, Margrethe Vestager tłumaczy decyzję Komisji Europejskiej: “litewski przewoźnik wykorzystał fakt, że kontroluje krajową infrastrukturę kolejową, aby zaszkodzić swoim konkurentom. Unia Europejska potrzebuje sprawnie funkcjonującego rynku kolejowych przewozów towarowych. Działanie spółki polegające na demontażu publicznej infrastruktury kolejowej, aby chronić się przed konkurencją, jest niedopuszczalne i bezprecedensowe“. Oprócz grzywny, Komisja Europejska nałożyła na Koleje Litewskie także obowiązek przedstawienia rozwiązania, które spowoduje, że Orlen nie będzie musiał korzystać z dłuższej trasy, aby przewozić ładunki na Łotwę.

Litewski resort transportu opublikował oświadczenie, w którym zapowiedział, że Litwa będzie broniła się wszelkimi środkami przed decyzją Komisji Europejskiej nakazującej zapłatę grzywny.

Cytowany przez portal BiznesAlert.pl ekonomista Marek Zuber uważa, że decyzja Komisji Europejskie była właściwa, ale i tak nie rekompensują strat, jakie poniosła polska spółka w wyniku decyzji Kolei Litewskich z 2008 roku.

 

źródło: europa.eu, bankier.pl, biznesalert.pl

Dodano w Bez kategorii

/ fot. pixabay

Polki skupione w kręgach katolickich i narodowych poczuwają się do obowiązku włączenia się do nurtu życia publicznego i wyrażenia swoich priorytetów, na przekór medialnej propagandzie feministycznej.

Feministki nie dbają o prawa kobiet, ponieważ dbają tylko i wyłącznie o swoje interesy. Nasz głos musi być słyszalny i nie może niknąć wśród wrzasków rozhisteryzowanych osobników płci żeńskiej. Lewackie aktywistki muszą wiedzieć, że uzurpują sobie prawo i nie reprezentują głosu wszystkich polskich kobiet. Nie wolno nam milczeć, gdy populistyczne feministki zioną nienawiścią na wszystkich posiadających odmienne zdanie od nich. Stajemy w obronie prawa, a za pierwsze podstawowe prawo uznajemy prawo do życia, dlatego stwierdzamy, że kobieta jest kobietą od samego poczęcia, a tak samo wartościowa jest kobieta z zespołem Downa, jak i kierowniczka w korporacji. Powinnyśmy walczyć z propagandą aborcyjną, a także in vitro, znając wszystkie wady tej procedury. Wspieramy więc naprotechnologię, która leczy przyczynę niepłodności, zamiast tworzyć fałszywą protezę „płodności”.

Nie możemy zgadzać się na postępującą seksualizację kultury masowej, która niesie za sobą duże pieniądze dla przemysłu pornograficznego i zmianę postrzegania kobiety i jej ciała. Mamy prawo walczyć o pierwszeństwo dla kobiet w ciąży w sklepach oraz do godnej opieki okołoporodowej dla mamy i dziecka. Mamy prawo być traktowane po ludzku w szpitalach i miejscach publicznych. Mamy prawo wymagać miejsc do publicznego karmienia dziecka piersią i tolerancji w tym zakresie od społeczeństwa. Wymagamy wsparcia dla kobiet, które chcą dalej się kształcić i pogodzić z tym życie rodzinne, jak również i tych, które dla dobra rodziny rezygnują ze swojego życia zawodowego, aby otrzymały godną emeryturę. Nie zgadzamy się na pogardę w mediach, stygmatyzujących matki poświęcające się rodzinie jako te, które „ siedzą w domu i nic nie robią”.
Feministki reprezentują odmienne pojęcie kobiecości, którego nie można definiować jako kobiece. Nie walczą o prawdziwe prawa kobiet.

Polki! Nie jesteśmy same, wiele kobiet o tradycyjnych poglądach, mając w sercu ducha katolicyzmu i miłości do Narodu Polskiego myśli podobnie!

Joanna de Verny

Dodano w Bez kategorii

Węgierska lewica bez lidera

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Flaga Węgier

Flaga Węgier / Fot. Archiwum

Fiaskiem zakończyły się próby zjednoczenia węgierskiej lewicy przez László Botkę, który pełnił obowiązki szefa największej siły lewicowej, Partii Socjalistycznej (MSZS). W poniedziałek Botka przyznał się publicznie do porażki i wycofał się z chęci ubiegania o fotel premiera. Ta informacja powinna cieszyć rządzący Węgrami Fidesz i narodowy Jobbik.

László Botka niedawno wyszedł z propozycją budowy wspólnego bloku liberalnej lewicy, którego byłby kandydatem na premiera Węgier. Miałaby być to lista koalicyjna pod przewodnictwem Partii Socjalistycznej, która ma zdecydowanie największe poparcie na tej stronie sceny politycznej. Botka zaproponował pozostałym partiom połowę miejsc na wspólnej liście wyborczej. W jego opinii była to bardzo atrakcyjna propozycja dla mniejszych partii, które walczą o pozostanie na scenie politycznej.

Rozmowy w sprawie wspólnej listy zakończyły się jednak fiaskiem. Partia Koalicja Demokratyczna byłego premiera Węgier Ferenca Gyurcsány (rządził on przed Victorem Orbanem, kończąc urzędowanie w atmosferze skandalu po aferze taśmowej) oraz LMP (polskie tłumaczenie: Polityka może być inna) zapowiedziały, że wystawią na wiosnę swoje listy w wyborach do parlamentu.

W tej sytuacji László Botka uznając swoją porażkę, wycofał się z kandydowania na stanowisko premiera Węgier. Według Botki Koalicja Demokratyczna i LMP działają na rzecz rozdrobnienia demokratycznej opozycji – To historyczna zbrodnia – podsumował brak consensusu na liberalnej lewicy. W opinii Botki największym beneficjentem tego może być nacjonalistyczny Jobbik, który w przypadku rozbitej lewicy i liberałów, może przejąć większość elektoratu zawiedzionego rządami premiera Orbana.

Partia LMP, której poparcie w sondażach oscyluje od 3 do 7% w ostatnią sobotę wystawiła swoją kandydatkę na premiera – 40-letnią Bernadett Szél.

Łukasz Religa

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Wikipedia.com

Po niedzielnym referendum w całej Katalonii odbywają się demonstracje przeciwko brutalności policji, która próbowała uniemożliwić Katalończykom przeprowadzenie referendum niepodległościowego. Ponad 900 osób zostało rannych w wyniku użycia przez policję środków siłowych.

Według organizatorów strajku ponad 300 tys. osób demonstruje w Barcelonie. Demonstracje towarzyszą strajkowi generalnemu, który został ogłoszony po niedzielnym referendum. Katalończycy demonstrują przed siedzibą partii rządzącej obecnie Hiszpanią, czyli Partii Ludowej, ale także przed budynkiem regionalnego dyrektora policji.

Do strajku przyłączyły się firmy, restauracje i sklepy, które od poniedziałku są zamknięte. Władze lokalne zezwoliły na zamknięcie szkół podstawowych i przedszkoli. Ponad 50 dróg w regionie zostało zamkniętych, rzadziej jeździ także komunikacja miejska w samej Barcelonie. Z powodu strajku hiszpańskie koleje RENFE odwołały od 2 do 9 października ponad 150 pociągów do Katalonii.

Zgodnie z wynikami referendum przeprowadzonego w niedzielę przez regionalne władze Katalonii, ponad 2,3 miliony Katalończyków opowiedziało się za niepodległością tego regionu. W referendum wzięło udział ponad 42 proc. uprawnionych do głosowania.

 

źródło: rmf24.pl, polskieradio.pl

 

Dodano w Bez kategorii

Jan Korolec: Z tajemnic duszy śląskiej

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Dużo się u nas mówi o walce polsko-niemieckiej, jaka toczyła się i toczy na długim pasie pogranicza obydwu narodów. Przeważnie jednak operuje się ogólnikami i frazesami. Problem na płaszczyznę konkretnego faktu wprowadza książka Józefa Chałasińskiego, nosząca tytuł „Antagonizm polsko – niemiecki w osadzie fabrycznej „Kopalnia” na Górnym Śląsku”.

Kopalnia – pisze jeden z najstarszych mieszkańców osady w swoim życiorysie – to taka wioska w lesie, która istnieje dopiero osiemdziesiąt lat, pierwej tutaj był tylko gruby las, a w lesie było zwierzyny bez liku.

Osada leży na polskim Górnym Śląsku. Jest miejscowością podmiejską, choć położona w lasach, należy do „czarnego” czyli przemysłowego Śląska. Od granicy niemieckiej oddalona jest około dwadzieścia kilometrów. W osadzie znajduje się kopalnia węgla i cegielnia, należące do jednego z największych magnatów na Śląsku. Osada jest zamieszkana wyłącznie przez robotników oraz urzędników kopalni i należy niemal cała do właściciela kopalni. Robotnicy tu zasiedziali. Tylko pracujący u właściciela osady mogą w niej dostać mieszkanie, które tu są tylko w specjalnych domach robotniczych. To wszystko -informował mnie robotnik – po to tu zostało zaprowadzone, ażeby z tego narodu niewolników zrobić. Osada pozbawiona jest w przeciwieństwie do wiosek gospodarskich naturalnych przywódców. Nie posiada również własnej inteligencji. Stała się samodzielną gminą dopiero 1 października 1924 r., gdyż przedtem należała do obszaru dworskiego. Większość osady to katolicy, mniejszość ewangelicy.

Pierwotnie osada była miejscowością czysto polską, z wyjątkiem sztygarów i urzędników kopalni, którzy musieli również posługiwać się językiem polskim, gdyż robotnicy innego nie znali. Obecnie ludność niemiecka osady to częściowo zniemczeni górnoślązacy, a częściowo górnicy, sprowadzeni z Waldenburga w Saksonji. Pisze o nich jeden z mieszkańców osady w sposób następujący:

Ten naród waldenburgski był taki obrzydły, bo się zadyn pies ani kot nie śmiał pojawić w ich bliskości, bo wszestko chwecili i zjedli. Ja zwróciłem jednego razu uwagę iże to jest wstręt psa jeść, a co dopiero kota, a on mi odpowiadał tak: „weist du Kolege ein Kocla ist besser als ein Hundla. Po paru latach tak zgłupiał nasz naród za owemi Niemcami, że nawet w domu z dzieciami rozmawiali po niemiecku i jeszcze dziś nie mogą zapomnieć o tem, chociaż my się znajdujemy, w odrodzonej Polsce. Z naszych ludzi się narobiło Niemców, że dziś można mówić, że połowa ludzi naszy osady dążą za Niemcami.

Dopiero po wojnie francusko-niemieckiej wychodzi zakaz mówienia po polsku w kopalni. Wtedy zaczęto prześladować i szykanować Polaków za czytanie polskich gazet. Na skutek tego jawnie przyznawało się do polskości tylko sześciu robotników. Owych sześciu „grosse Polen”, jak ich nazywano, stanowili ośrodek polskiego życia w osadzie w końcu ubiegłego stulecia. Stworzyli oni tajną czytelnię polską. Jednocześnie rozpoczynają się wycieczki do Krakowa na zloty sokolskie i uroczystości narodowe. Ważną rolę w odrodzeniu narodowym odegrali sprowadzeni z Poznańskiego robotnicy. Osada jednak, całkiem zależna od kopalni i pozbawiona polskiej inteligencji nie była nigdy ośrodkiem żywego ruchu polskiego.

Antagonizm polsko-niemiecki na Śląsku wiąże się ściśle z antagonizmem socjalnym. Polacy to masa robotnicza, Niemcy – Herrenvolk:

Za niemieckich czasów – opowiadał mi robotnik – to Polak darmo się po ty drabinie pchał, bo mu wysoko wyleść nie było wolno; żadnym wysokim górnikiem zostać nie mógł.

System społeczny osady, utrzymujący się aż do powstania 1919 r., nie utrzymywał się wyłącznie na skutek czysto fizycznej przemocy Niemców, lecz był również wynikiem uległości masy względem panów, ugruntowanej przez wiekową tradycję. „Elita” niemiecka osady posiadała silny urok społeczny dla ludności polskiej; promieniowała ona potęgą i reprezentowała doskonałość państwa niemieckiego oraz wyższość kultury niemieckiej. Jeden ze starych i zasłużonych Polaków w osadzie wyrzuca sobie tę „niewierność”:

Ja już tak Pana Boga prosił, żebym tego mógł dożyć, żeby Niemcom rogi spadły, i dał Bóg dożyć tego, chociażem się nigdy tego nie spodziewał, a dziś tego bardzo żałuję, żem był taki niewierny i tak bardzo wątpiłem, że tego nie dożyjem.

Dopiero wojenna klęska Niemców zniszczyła przeświadczenie o niezwyciężonej potędze niemieckiej, a powstanie państwa polskiego podniosło ducha polskiego. Wreszcie rewolucja niemiecka zniszczyła system społeczny osady oparty na podziale ludności na Herrenvolk i Helotenvolk i wniosła ducha rewolucji do osady. Polacy, byli żołnierze niemieccy, wróciwszy z przegranej wojny niemieckiej z przeświadczeniem załamania się całego wspaniałego państwa niemieckiego stali się podstawą powstania – rewolucji w osadzie, noszącego wyraźny charakter ludowy i robotniczy.

W plebiscycie osada wyraziła swą wolę należenia do Polski. Fakt ten posiadał rewolucyjne znaczenie dla jej dalszych dziejów społecznych:

I jak każda rewolucja – pisze Chałasiński – tak i ta rewolucja w osadzie jest zjawiskiem, kórego wyznaczników nie jesteśmy w stanie wykryć. Przekracza to możliwość naukowej socjologicznej analizy. Rewolucja ta nie zawierała się w przeszłości osady i nie da się z niej wydedukować. W stosunku do przeszłości jest zjawiskiem, którego niepodobna było przewidzieć. Analizując system społeczny osady w stanie jego równowagi moglibyśmy wskazać na siły społeczne utrzymujące go i na przeciwdziałające mu. Nie bylibyśmy jednak w stanie wymierzyć tych sił. Właśnie stan równowagi był jedynym dowodem, że siły utrzymujące system miały przewagę nad siłami wrogiemi. A przekonanie o sile systemu, nawet u jego wrogów było najważniejszą podstawą jego siły. Z drugiej strony to przekonanie urabiała długa tradycja faktycznej potęgi tego systemu. Jak utrzymywanie się systemu było jedynym dowodem, że siły utrzymujące go, miały przewagę nad siłami przeciwnemi i tak znowu upadek systemu jest jedynym dowodem, że te ostatnie przeważyły”. „Przejście zaś od jednego systemu do drugiego na drodze rewolucji dokonywa się dzięki siłom które nie są ujawnione, jak długo, jakiś system utrzymuje się, i dla tego nie jesteśmy go w stanie zbadać.

Dniem przełomowym dla samej osady był nie tyle sam dzień plebiscytu, lecz dzień po nim następujący, w którym osada triumfalnie święciła zwycięstwo polskie nad Niemcami, a na kominie kopalni powiał sztandar Polski. To święto osady znane jest w jej tradycji ustnej pod nazwą „Krejom lejom” (co znaczy leją kijami). Był to dzień i zapłaty za wszystkie doznane krzywdy.

Różne są powody antagonizmu polsko-niemieckiego. Jednym z nich jest walka o język i prześladowania językowe. Prześladowania te dotykają najelementarniejszej a równocześnie najważniejszej podstawy godności człowieka. Obrona języka jest obroną godności własnej, która przyjmuje charakter obrony grupowej. Pod względem intensywności antagonizmów grupowych, jakie wywołują prześladowania językowe, można je postawić w jednym rzędzie, chyba z prześladowaniami religijnymi.

Wchodzi tu w grę również różnica religijna. Opowiada o tym obrazowo jeden ze ślązaków:

Jedyn pastuch z pomiędzy nas… był ewangelik, tego my zawsze przezywali lutrem, tyn poskarżył w domu na nas i raz przyszła jego siostra na pastwisko się przekonać, a my go prawie oprawiali i przyskoczyła do nas my się tego nie spodziewali i wybiła nam każdymu bo to była dziewa nad dwadzieścia lat, my sobie z tego nic nie robili jeszcze my jej zaśpiewali „gdybyś była katoliczka całowałbym twoje liczka, aleś ty jest lutryjanka masz ty ślepie jak cyganka”, owa dziewa się zgorszyła na nas i poszła do szkoły na skargę do onego luterskiego, toż na drugi dzień było lanie, we szkole było nas czyrech, dostaliśmy po 25 oblywanych na tyłek, ale ów pastuch ewangelicki miał się z czego lizać, bo my go bili, jak kota w miechu.

Antagonizm był również wyrazem konserwatyzmu obyczajowego i reakcji obronnej. Reakcja ta przybierała czasami charakter wstrętu fizycznego, jak w odniesieniu do tych Waldenburczyków, którzy zjadali psy i koty.

Konflikt między narodami przybiera na sile na pograniczu, gdzie brak jest wyraźnej granicy pomiędzy dwoma narodami. Spór toczy się o jednostki, stanowiące coś pośredniego pomiędzy dwoma narodami, a zwane na Śląsku „chacharami”. Dochodzi tam do pozyskiwania tych wątpliwych jednostek w drodze udzielania im korzyści materialnych, do swoistego handlu „żywym towarem”. Prowadzi to do głębokiej demoralizacji ludności. Do pogłębienia konfliktu przyczynia się również stanowisko socjalistów, zajmujących stanowisko pośrednie między Polakami, a Niemcami, których więc nazwać można politycznymi „chacharami”.

Chałasiński wskazuje na radykalizm młodzieży wojennej, która wobec słabości i uzależnienia od Niemców polskiego ruchu radykalnego, staje się łupem propagandy niemieckiej:

Na czoło ruchu niemieckiego w osadzie wysuwa się właśnie młodzież, gdy po stronie polskiej wszystko idzie raczej pod komendę starszych. Agresywna młodzież „chachary” nietylko zrywa z tradycjami, ale wogóle chce „starymi” rządzić.

Ślązak poszukuje należnego mu miejsca w Polsce. Nie chce być tym, czym był w Niemczech: niewolnikiem.

Polacy my są – mówił Chałasińskiemu jeden z katolickich działaczy robotniczych, – ale na czyim chlebie? – Niemca, magnata niemieckiego. I to bolesność je, że ten Rząd polski oddał tę Polskę do dyspozycji kapitalistom. Walczyliśmy o te Polskę, a teraz tej Polski nie mamy. Polacy my są, ale na czyim chlebie? My tu są pod magnatem niemieckim. I niech on zamknie kopalnie, to my robotę stracimy i kto za nami się wstawi. I kto rządzi? Dla kogo je to wszystko. Niewolnikami my są i tyle! Pańszczyzna się wraca. Jak się robotnik domaga swojego, to mówią mu prosto, że zbytu niema i bez to jest źle, wszystko idzie na eksport za pół darmo i my tu w kraju nie mamy co jeść. Ten polski robotnik był tu uciemiężony za Niemców i tak samo teraz. Śląsk się traktuje – mówił Chałasińskiemu inny działacz polski – jakgdyby kolonję, którą zdobyło się wbrew woli mieszkańców, tak jak gdybyśmy sami nie chcieli do Polski się przyłączyć. Urzędnicy wszystko obcy, brak zupełnie kontaktu pomiędzy ludem, a urzędnikami; nauczycielstwo też przeważnie obce, stosunek do Śląska jest zewnętrzny. Ci co przyjadą, uważają nas za pół-Polaków. Górnoślązak – to już nie do urzędu; Górnoślązak – to zgóry wiadomo, że polszczyznę łamie. A my tu chcemy mieć swoich na urzędzie i w szkole. Jak się zaś zdarzy, że nam tu dadzą Ślązaka, to często to jest taki Ślązak, który u swoich poważania niema. My chcemy Ślązaków na urzędach na Śląsku, ale to nie znaczy, aby każdy najgorszy miał iść na urzędy. Chcemy miejsca dla naszych uzdolnionych ludzi. Ślązakom – pisze Chałasiński – nie chodzi tylko o to, ażeby należeli do Niemiec lub do Polski: byli Polakami lub Niemcami, ale żeby mogli pozostać sobą i gospodarzami swojej dzielnicy Ślązakami.

Rewolucja dokonana na Śląsku polegała na zastąpieniu dawnej elity niemieckiej elitą polską. Szybkość tego procesu nie pozwoliła na wytworzenie własnej, odpowiedniej elity, na drodze naturalnego, powolnego, procesu selekcji. Rewolucja polityczna osady nie dotknęła prawie ekonomicznego jej systemu. Dawna więc elita niemiecka przybrała charakter elity majątkowej. Antagonizm polsko-niemiecki przybiera bardzo często formę walki dawnej elity z nową. Niewyrobienie nowej elity czyni często wpływy jej iluzorycznymi. Elita polityczna bez majątku, gospodarująca majątkiem gminnym, na który ponadto składają się niemal wyłącznie podatki z majątku wroga narodowego, wystawiona jest bardzo na niebezpieczeństwo korupcji. Tego niebezpieczeństwa nie potrafiła uniknąć nowa elita. Do elity polskiej zaczynają przenikać elementy z dawnej elity niemieckiej, są to jednak elementy małowartościowe, przechodzące z obozu do obozu jedynie dla kariery. Między tymi „małpującymi polskość”, a prawdziwymi „dobrymi Polakami” żywiącymi pogardę do nawróconych, zarysowują się ostre konflikty. Inna rzecz, że dzieci tych „małpujących polskość” mogą być najlepszymi Polakami.

Książka Chałasińskiego daje więcej, niż to zapowiada tytuł. Nie tylko zaznajamia nas z istotnymi motywami konfliktu polsko-niemieckiego na Śląsku, ale również uchyla przed nami rąbek zasłony, ukrywającej przed Polakami z innych dzielnic tajemnice duszy śląskiej.

za: “Prosto z mostu” , Rok 1, Nr 34/1935

—–
Jan Korolec (1902 – 1941) – polski polityk, działacz ONR „ABC”, publicysta takich pism jak: „Nowy Ład”, „ABC” (ostatni redaktor naczelny tego pisma), „Prosto z Mostu”. W okresie między wojennym opublikował broszurę programową Ustrój polityczny narodu (Warszawa, 1938). Zginął w obozie koncentracyjnym Auschwitz.

 

Dodano w Bez kategorii

/ fot. P. Tracz / KPRM

Na dzisiejszym posiedzeniu Rady Ministrów została podjęta decyzja o podniesieniu kwoty wolnej od podatku. Od 1 stycznia 2018 roku ma ona wzrosnąć do 8 tys. z obowiązujących obecnie 6,6 tysięcy – jak informuje Ministerstwo Finansów.

Jak poinformowało Centrum Informacyjne Rządu, zostanie utrzymana degresywna kwota wolna od podatku dla dochodów stanowiących podstawę opodatkowania przekraczającą 8 tys. zł, ale nieprzekraczającą 13 tys. zł oraz dla dochodów stanowiących podstawę opodatkowania przekraczającą 85 tys. 528 zł, lecz nieprzekraczającą 127 tys. zł. To oznacza, że kwota zmniejszająca podatek osób zarabiających powyżej 8 tys., ale poniżej 13 tys. będzie malała wraz ze wzrostem podstawy obliczenia tego podatku i będzie wynosić od 1440 zł do 556,02 zł. Osoby zarabiające w przedziale od 13 tys. zł, do 85 528 zł będą mogły pomniejszyć podatek o 556,02 zł. Powyżej dochodu 85 528 zł kwota zmniejszająca podatek będzie maleć z 556,02 zł do 0 zł, które obowiązywać będzie dla osób osiągających dochód wyższy niż 127 tys. zł.

Zmian nie odczują osoby zarabiające w przedziale od 13 tys. zł do 85 tys. 528 zł. Jak informuje Ministerstwo Finansów, na podwyższeniu kwoty wolnej od podatku mają skorzystać głównie osoby, które uzyskają bardzo niewielkie dochody z tytułu emerytur i rent lub pracy na umowie zlecenie.

źródło: Ministerstwo Finansów, polskieradio.pl

Dodano w Bez kategorii