Papież Franciszek / fot. Jeffrey Bruno, wikimedia commons
Kardynał Christoph Schönborn, jeden z najbliższych doradców papieża Franciszka, powiedział w rozmowie z “Salzburger Nachrichten”, iż Kościół może zadecydować o wyświęceniu kobiet do roli diakonów, księży i biskupów.
–Kwestia wyświęcania [kobiet] jest kwestią, którą wyraźnie może jedynie wyjaśnić sobór. O tym nie może zdecydować tylko papież. To zbyt ważna kwestia, by decyzja zapadała przy biurku papieża- tłumaczy
Co istotne, kardynał podkreślał, iż chodzi tu o wyświęcanie kobiet nie tylko na urząd diakona, ale również na urząd kapłana czy biskupa.
Warto nadmienić, iż kard. Schönborn o możliwości święcenia kobiet mówił już w zeszłym roku- Mogę zrozumieć złe samopoczucie, jakie odczuwają kobiety widząc, że tylko mężczyźni mogą koncelebrować- tłumaczył wówczas.
Przypomnijmy również, iż w w sierpniu 2016 roku papież Franciszek ustanowił komisję składającą się z 12 członków, by zbadała kwestię kobiet jako diakonów. W jej skład weszła główna światowa rzeczniczka wyświęcania kobiet jako diakonów – Phyllis Zagano.
W najnowszym numerze tygodnika “Wprost” pojawiła się zaskakująca informacja o tym, jak zachowywał się Ryszard Petru tuż po porażce z Katarzyną Lubnauer. Okazuje się, że twórca Nowoczesnej postanowił zemścić się na swoich partyjnych kolegach i za karę… wyniósł wszystkie meble z siedziby ugrupowania.
Ryszard Petru przegrał w wewnętrznych wyborach na lidera Nowoczesnej pod koniec listopada ubiegłego roku. Musiał ustąpić miejsca Katarzynie Lubnauer, która pokonała go zaledwie 9 głosami. Jednak jak się okazuje, porażka bardzo zabolała dotychczasowego lidera.
Petru zabrał z siedziby partii kanapy, krzesła, stół konferencyjny, biurko. Wynosić rzeczy pomagał mu któryś z pracowników. Doszło do tego, że pracujące tam osoby musiały siedzieć na kartonach do czasu zakupu nowych mebli – powiedział w rozmowie z “Wprost” jeden z polityków Nowoczesnej.
Rozmówca tygodnika przyznaje jednak, że Petru miał prawo tak postąpić. W tym samym lokalu znajduje się jego biuro poselskie i wszystkie meble były jego własnością.
Nowoczesna od dłuższego czasu boryka się z poważnymi problemami lokalowymi. Jeszcze podczas wyborów parlamentarnych partia wynajmowała luksusowy hotel przy ul. Mokotowskiej w Warszawie, płacąc aż 40 tys. złotych miesięcznie. Problemy zaczęły się, gdy partia straciła subwencje z budżetu – przypomina “Wprost”.
Dzisiaj odbyła się uroczysta inauguracja rosyjsko-białoruskich manewrów wojskowych, które w najbliższych dniach będą odbywać się w odległości zaledwie 3 km od polsko-białoruskiej granicy. Ma w nich uczestniczyć ponad 500 żołnierzy i ponad setka jednostek uzbrojenia.
Dzisiejsza uroczystość inaugurująca manewry została przeprowadzona w Brześciu nad Bugiem. W ćwiczeniach wezmą udział zaprawieni w boju żołnierze. 76. Gwardyjskiej Dywizji Desantowo-Szturmowej. Dawniej brali oni udział w walkach w Czeczenii i Gruzji. Uczestniczyli również w przeprowadzaniu aneksji Krymu.
Manewry będą trwały od wtorku do czwartku na Poligonie Brzeskim położonym na południe od miasta, na wysokości polskich wsi Kodeń i Kostomłoty. Znajduje się on zaledwie 3 km od granicy z Polską.
Manewry obejmą m. in. wykrywanie i likwidację z powietrza z użyciem desantu nielegalnych formacji zbrojnych, użycie bezzałogowych statków powietrznych i środków walki elektronicznej.
– Zmiana w polskim rządzie doprowadziła również do zmiany w klimacie naszych relacji, mamy szczery i otwarty dialog na interesujące nas sprawy – powiedział dziś Frans Timmermans. Wiceszef Komisji Europejskiej gościł w Warszawie, gdzie spotkał się z przedstawicielami polskich władz.
Timmermans rozmawiał z premierem Mateuszem Morawieckim, ministrem spraw zagranicznych Jackiem Czaputowiczem, szefem gabinetu prezydenta Krzysztofem Szczerskim, wiceszefem Kancelarii Prezydenta Pawłem Muchą, I prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf oraz prezes Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską.
Holender przyznał na konferencji po spotkaniu z Czaputowiczem, że w ostatnich miesiącach dialog między Polską, a Komisją Europejską zintensyfikował się. – Przez zbyt długi czas nie mieliśmy dialogu, wymienialiśmy tylko listy i pisma, a zmiana w rządzie doprowadziła również do zmiany w klimacie naszych relacji – powiedział wiceszef KE. – Chociaż nie zgadzamy się od razu, co do wszystkiego, to mamy szczery i otwarty dialog na wszystkie sprawy interesujące nas wzajemnie – stwierdził.
Rozmowy z polskimi politykami dotyczyły kwestii praworządności w naszym kraju. – Naszą intencją jest wyszukanie rozwiązań dla problemów, które jeszcze istnieją i jest silną wolą Komisji, by współpracować z rządem nad wynajdowaniem takich rozwiązań – zaznaczył Timmermans.
Zadowolenie z rozmów na linii Warszawa – Bruksela wyraził także Jacek Czaputowicz. – Cieszę się, że mamy intensywny dialog na temat praworządności w Polsce – powiedział szef dyplomacji. Przypomniał, że taki dialog prowadzi też premier Morawiecki z przewodniczącym KE Jean Claudem-Junckerem.
– Obie strony dążą do znalezienia pewnego konsensusu, kompromisu, który umożliwi zamknięcie sprawy art. 7 i przejście do realizacji wspólnych ważnych wyzwań przed którymi stoi UE dotyczących bezpieczeństwa, wieloletnich ram finansowych, dotyczących zyskania legitymacji dla reformy UE – stwierdził Jacek Czaputowicz.
Minister skomentował także program wizyty Timmermansa w Warszawie. – Staraliśmy się tą wizytę w taki sposób zorganizować, aby pan przewodniczący miał opinię różnych instytucji biorących udział w reformie systemu sądownictwa i by mógł wyrobić sobie opinię na temat tego, jak ta reforma przebiega i jakie są jeszcze ewentualne możliwości przyjęcia pewnych usprawnień sugerowanych przez KE – powiedział.
Pion śledczy IPN poinformował, że wpłynęło do niego 58 zawiadomień o możliwości naruszenia nowej ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Dotyczą one sformułowań takich jak„polski obóz śmierci” czy „polskie getto żydowskie” oraz pomówień o mordowanie Żydów przez podziemie niepodległościowe.
– Większość zawiadomień pochodzi od osób prywatnych – powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej prokurator Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Robert Janicki. – Autorzy zawiadomień podają różne okoliczności, z którymi się zetknęli w czasie czytania wydawnictw, czy oglądania telewizji lub słuchania radia, które ich zdaniem mogą być ocenione w kontekście tego artykułu – poinformował prokurator.
Należą do nich sformułowania m.in. ,,polski obóz śmierci”, ,,polski obóz koncentracyjny”, czy ,,polskie getto żydowskie”. Niektóre zawiadomienia dotyczą też oskarżeń o zbrodnie na Żydach popełnianych rzekomo przez Żołnierzy Wyklętych.
Doniesienia oceniają śledczy z Oddziałowych Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Do tej pory nie wszczęto żadnego postępowania karnego.
Nowelizacja ustawy o IPN weszła w życie 1 marca. Jej artykuł 55a przewiduje kary za przypisywanie Polakom zbrodni popełnionych przez III Rzeszę lub inne zbrodnie wojenne. Grozi za to do trzech lat więzienia.
Nie milkną echa po doniesieniach nt. przyznanych premii i nagród dla urzędników państwowych. Głos w tej sprawie zabierają posłowie opozycji oraz partii rządzącej.
Jacek Sasin wystąpił w Radiu Zet. Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów także odniósł się do przyznanych premii dla ministrów – W naszym odczuciu, w odczuciu pani premier Beaty Szydło, która zdecydowała o tym, żeby te premie przyznawać, te premie się należały. Mówiła zresztą o tym w Sejmie.
Do kieszeni urzędników we wszystkich ministerstwach trafiło 113,7 milionów złotych. Kaczyński na konferencji powiedział, że ministrowie konstytucyjni, sekretarze stanu, którzy są politykami zdecydowali się na przekazanie nagród do Caritas na cele społeczne.
Ws.nagród sprawa jest oczywista i jasna: mają być zwrócone do połowy maja.Bedą konsekwencje dla tych, którzy tego nie zrobią.
Byłem na spotkaniu, kiedy zapadła decyzja o zwrocie nagród. Nikt jej nie kwestionował, nikt nie zgłosił sprzeciwu wobec tej decyzji. Również wobec postanowienia, żeby pieniądze przekazać na Caritas – podkreślał w radiu Sasin.
Polityk nie ukrywał jednak, że za postanowieniami dotyczącymi oddania premii było negatywne nastawienie Polaków – Polacy w tej sprawie przemówili i Polacy wyraźnie dali nam do zrozumienia, że oczekują, żeby władza była jeszcze skromniejsza, niż była dotychczas. I my się w to wsłuchujemy i to realizujemy.
W poniedziałek rano zaatakowana została baza lotniczych sił rządowych w Hims. W nalocie rakietowym zginęło co najmniej 14 żołnierzy. Syria oskarża o to Stany Zjednoczone.
Zdaniem ekspertów, to właśnie z bazy T-4 w Hims startują rosyjskiej samoloty wspierające syryjską armię w konflikcie z rebeliantami. Nalot został przeprowadzony z libańskiej przestrzeni powietrznej. Wystrzelono 8 rakiet. Syryjczycy zestrzelili 5 z nich. Pozostałe spadły na zachodnią część bazy.
Atak miał miejsce tuż po tym, jak prezydent USA Donald Trump zapowiedział, że prezydent Syrii Baszar el-Asad, którego nazwał ,,zwierzęciem” słono zapłaci za użycie broni chemicznej w Dumie. Waszyngton zaprzecza jednak jakoby miał mieć coś wspólnego z dzisiejszym ostrzałem. Syryjska telewizja wśród podejrzanych o atak wymienia też Izrael. Według doniesień rakiety miały wystrzelić izraelskie F-15. Podobne informacje podają też media w Libanie. Odpowiedzialnością za ostrzał obarcza Izrael również rosyjskie MSZ. Rosja ostrzegła także, że ,,prowadzona pod sfabrykowanym pretekstem interwencja w Syrii, może mieć nadzwyczaj poważne konsekwencje”.
Niektórzy obserwatorzy uważają, że nalot w Hims był wspólną akcją Francji i USA. Oskarżeniom sprzeciwia się również rząd francuski. Media zwracają jednak uwagę na deklarację Trumpa i prezydenta Francji Emmanuela Macrona, jaką ogłosili po sobotnim ataku chemicznym. Zapowiedzieli oni wtedy ,,potężną, wspólną odpowiedź”. Eksperci podkreślają, że Francja miała fizyczną możliwość przeprowadzenia nalotu. Francuskie samoloty stacjonują bowiem w Jordanii i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Francja posiada też co najmniej dwa okręty patrolujące wschodnie wody Morza Śródziemnego wyposażone w pociski manewrujące zdolne dolecieć do Syrii. Libańskie media donoszą, że tamtejsi internauci opublikowali nagrania, na których widoczne są rakiety przelatujące nad Libanem, co świadczyłoby, że zostały one wystrzelone z Morza Śródziemnego.
W ostatnią sobotę w syryjskiej miejscowości Duma miał miejsce atak z użyciem broni chemicznej. Miało w nim zginąć co najmniej 41 osób. Organizacja Syrian American Medical Society oskarżyła o atak rząd el-Asada. Damaszek odrzuca te podejrzenia.
Norweski system znalazł się w ogniu krytyki. Jak pokazują media – aż jedna czwarta dzieci “znika z systemu”. Urzędnicy nie nadzorują prawidłowości funkcjonowania licznych rodzin zastępczych.
Śledztwo medialne w tej sprawie rozpoczęło się od skazania pedofila z hrabstwa Møre og Romsda. Mężczyzna, któremu powierzono dziewczynkę, molestował ją od ukończenia 12. roku życia. Sprawcę uczyniono również rodziną zastępczą, mimo że nie był formalnie dopuszczony do pełnienia takiej funkcji.
Media ujawniły również, że służby odpowiedzialne za los dziecka uniemożliwiały nastolatce udział w jej własnej sprawie. W wyniku afery jaka wybuchła tuż po wydaniu wyroku lokalne władze zarządziły postępowania kontrolne.
Wynika z nich, że tylko w tym regionie bez ustawowego nadzoru i zainteresowania odpowiedzialnych urzędników pozostawało aż 36% wszystkich rodzin zastępczych. Norweskie media piszą jednak, że skala zjawiska jest większa. Aż 25% dzieci w systemie pieczy zastępczej trafia do rodzin pozbawionych wymaganego prawem nadzoru ze strony samorządu. Władza i służby odpowiedzialne za dzieci nie interesują się już nimi.
Stawką jest dzieciństwo dzieci oddanych rodzicom zastępczym. Ryzykujemy niewykryciem wykorzystywania tych dzieci – komentowała ujawnione statystyki Rzecznik Praw Dziecka Anne Lindboe. Ja po prostu nie akceptuję faktu, że tak wiele samorządów nie wypełnia swoich obowiązków w zakresie nadzoru nad dziećmi przekazanymi do pieczy zastępczej – sprawę komentowała także nowa minister dzieci i równości Linda Hofstad Helleland.
Do szokujących danych odniósł się Instytut Ordo Iuris, również norweski raport rządowy komitetu ekspertów NOU omawiał obszary potencjalnej sprzeczności obowiązującego prawa z zasadą ochrony życia rodzinnego.
Jak podaje portal “Die Welt” niemiecka policja zatrzymała czterech mężczyzn, spośród których jeden jest podejrzewany o planowanie ataku z użyciem noża podczas dzisiejszego półmaratonu berlińskiego.
Według “Die Welt” zatrzymani są powiązani z Anisem Amarim, sprawcą zamachu w Berlinie w 2016 roku, w którym zginęło 12 osób, wśród nich kierowca polskiej ciężarówki.
Realne zagrożenie podczas zawodów było małe, gdyż mężczyzna, który planował atak od dawna znajdował się pod obserwacją policji – czytamy na portalu dziennika.
W berlińskim półmaratonie uczestniczyło rekordowe 32 tys. biegaczy. Dobra pogoda przyciągnęła na jego trasę wielu kibiców.
Tuż przed sobotnią konferencją w Rzymie zatytułowaną: „Dokąd zmierza Kościół?” jeden z jej prelegentów kard. Raymond Leo Burke udzielił obszernego wywiadu włoskiej agencji La Nuova BQ. Podkreślił w nim, że korekta papieża staje się konieczna, by pozostać wiernym Chrystusowi.
Niektórzy tak zwani liberalni duchowni wielokrotnie wyrażali niezadowolenie z powodu krytyki, podnoszenia wątpliwości i zadawania pytań przez innych duchownych kwestionujących kuriozalne wypowiedzi Franciszka. Zarzucali im nawet nieposłuszeństwo. Jednak „wyprowadzanie z zamętu i korekta błędu nie jest aktem nieposłuszeństwa, ale raczej aktem posłuszeństwa Chrystusowi, a tym samym Jego Wikariuszowi na ziemi” – przypomniał kardynał Burke, wytrawny znawca prawa kanonicznego i były prefekt Sygnatury Apostolskiej.
Pięć pytań do papieża
Duchowny wraz z kard. Brandmüllerem, bp. Schneiderem i kard. Zenem wzięło udział w sympozjum w Rzymie poświęconym pamięci kardynała Carlo Caffarry, zmarłego we wrześniu zeszłego roku, jednego z sygnatariuszy „Dubiów”. Pięciu pytań skierowanych do papieża Franciszka, proszących o wyjaśnienie wątpliwości i potwierdzenie ciągłości nauczania Kościoła po zamieszaniu wywołanym przez odmienne, a niekiedy sprzeczne interpretacje posynodalnej adhortacji apostolskiej „Amoris laetitia”. Do tej pory czterech kardynałów, z których dwóch już nie żyje, nie otrzymało odpowiedzi od papieża. Franciszek nie udzielił także im audiencji, mimo wielu próśb.
W wywiadzie dla włoskiej agencji, który ukazał się 5 kwietnia Ricardo Cascioli pytał amerykańskiego purpurata, jakie są powody troski o kierunek Kościoła wyrażone w temacie konferencji.
– Zamieszanie i podział w Kościele w najbardziej fundamentalnych i ważnych kwestiach – małżeństwa i rodziny, sakramentów i właściwego przygotowania oraz dyspozycji do ich przyjmowania, aktów wewnętrznie złych, życia wiecznego i rzeczy ostatecznych – staje się coraz bardziej powszechne. Papież nie tylko nie chce wyjaśnić tych kwestii, głosząc niezmienną doktrynę i zdrową dyscyplinę Kościoła, za co jest odpowiedzialny i co stanowi nieodłączną część jego służby jako Następcy Świętego Piotra, ale dodatkowo zwiększa to zamieszanie – odparł hierarcha.
Skandaliczny wywiad
Kardynał Burke był wstrząśnięty wywiadem udzielonym przez Franciszka Eugenio Scalfariemu podczas Wielkiego Tygodnia, który opublikowano w Wielki Czwartek. Zaznaczył, że „wykracza to poza wszelkie granice tolerowalności”. To po prostu „skandal”.
– Znany ateista śmiał ogłosić rewolucję w nauczaniu Kościoła katolickiego, twierdząc, że przemawia w imieniu papieża, zaprzeczając nieśmiertelności ludzkiej duszy i istnieniu piekła. Było to źródłem wielkiego skandalu nie tylko dla katolików, ale także dla wielu innych, którzy szanują Kościół katolicki i jego nauki, nawet jeśli się z nimi nie zgadzają – zauważył duchowny.
Kardynał dodał, że dodatkowo ogłoszenie tych „heretyckich twierdzeń” w Wielki Czwartek, „w jednym z najświętszych dni w roku, w którym Nasz Pan ustanowił Najświętszy Sakrament Eucharystii, a także Kapłaństwo, by zawsze móc ofiarować nam owoce Jego odkupieńczej męki i śmierci dla naszego wiecznego zbawienia” było „nietolerowalne”.
Hierarchę wzburzyła także nieadekwatna do sytuacji reakcja Stolicy Apostolskiej. – Zamiast wyraźnego podkreślania prawdy o nieśmiertelności ludzkiej duszy i piekła, oświadczenie Stolicy Apostolskiej mówiło jedynie o tym, że niektóre cytowane słowa nie były wypowiedziane przez papieża. Nie stwierdzono, że wyrażone tymi słowami błędne, a nawet heretyckie idee nie są podzielane przez papieża i że papież odrzuca te idee sprzeczne z wiarą katolicką – komentował kardynał. – To igranie z wiarą i doktryną na najwyższym poziomie Kościoła słusznie wywołuje zgorszenie wśród kapłanów i wiernych – dodał.
Amerykański purpurat nie szczędził też słów krytyki pod adresem innych kardynałów i biskupów, którzy wraz z papieżem mają obowiązek troszczyć się o dobro Kościoła powszechnego. Wskazał, że ich milczenie w obliczu tak powszechnego zamieszania przyczynia się do sprowadzenia na manowce wielu wiernych.
Hierarcha zauważył: Niektórzy po prostu nie mówią nic. Inni udają, że nic poważnego się nie dzieje. Jeszcze inni szerzą fantazje o „nowym Kościele”, Kościele, który ma zupełnie inny kierunek od tego z przeszłości, fantazjując na przykład na temat „nowego paradygmatu” lub radykalnej zmiany praktyki duszpasterskiej na nową. Są też entuzjastyczni promotorzy tak zwanej rewolucji w Kościele katolickim. W przypadku wiernych, którzy rozumieją powagę sytuacji, brak doktrynalnego i dyscyplinarnego kierunku ze strony ich pasterzy sprawia, że czują się zagubieni. W przypadku wiernych, którzy nie rozumieją powagi sytuacji, ten brak kierunku pozostawia ich w zamieszaniu, a ostatecznie sprawia, że są ofiarami błędów, które zagrażają ich duszom. Wielu ludzi, którzy zostali ochrzczeni w kościelnej komunii protestanckiej, ale potem weszli w pełną komunię Kościoła katolickiego, ponieważ ich pierwotne wspólnoty kościelne porzuciły Wiarę Apostolską, cierpią głęboko w tej sytuacji. Dostrzegają, że Kościół katolicki zmierza tą samą drogą porzucenia wiary.
Głosić prawdziwą doktrynę
Kard. Burke uważa, że ta „apokaliptyczna sytuacja”, z którą obecnie mamy do czynienia „odzwierciedla coraz dokładniej orędzie Matki Bożej Fatimskiej, które ostrzegało przed złem – a nawet bardziej poważnym niż poważne zło w wyniku rozprzestrzeniania ateistycznego komunizmu – które jest odstępstwem od wiary w Kościele”.
Duchowny przypomniał, że paragraf 675 Katechizmu Kościoła Katolickiego uczy nas, że „przed drugim przyjściem Chrystusa Kościół musi przejść końcową próbę, która zachwieje wiarą wielu wierzących” i że „prześladowanie, które towarzyszy jego pielgrzymce przez ziemię odsłoni tajemnicę bezbożności pod postacią oszukańczej religii, oferując ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów kosztem odstępstwa od prawdy”.
Dodał, że „w tej sytuacji biskupi i kardynałowie mają obowiązek głosić prawdziwą doktrynę Kościoła. Jednocześnie powinni zachęcać wiernych do zadośćuczynienia za grzechy wyrządzone Chrystusowi i za rany zadane Jego Mistycznemu Ciału, Kościołowi, gdy Jego wiara i dyscyplina nie są odpowiednio chronione i głoszone przez pasterzy”.
Kardynał przywołał postać wielkiego kanonisty z XIII wieku, Enrico da Susa (biskup z Ostii), zajmującego się trudnym pytaniem, jak korygować papieża, który sprzeniewierzyłby się powierzonej funkcji. Potwierdził on, że de facto to Kolegium Kardynałów ma stanowić zaporę przed papieskimi błędami.
Amerykański duchowny zapytany o to, w jaki sposób Kościół winien odnosić się do papieża Franciszka, który wzbudza tak wiele kontrowersji, przypomniał, że „zgodnie z nauczaniem Kościoła, papież, przez wyraźną wolę samego Chrystusa, jest trwałym i widzialnym źródłem i fundamentem jedności zarówno biskupów, jak rzeszy wiernych (Konstytucja dogmatyczna o Kościele Soboru Watykańskiego II, paragraf 23). Jego podstawową służbą jest ochrona i strzeżenia depozytu wiary, prawdziwej doktryny i zdrowej dyscypliny, zgodnej z prawdami, w które wierzy się”.
Franciszek – rewolucjonista?
Kard. Burke zauważył, że „we wspomnianym już wywiadzie z Eugenio Scalfari papież jest chwalony jako rewolucjonista. Ale Urząd Piotra nie ma nic, absolutnie nic wspólnego z rewolucją. Przeciwnie, istnieje wyłącznie dla zachowania i propagowania niezmiennej wiary katolickiej, która prowadzi dusze do nawrócenia serca i która prowadzi całą ludzkość do jedności w oparciu o porządek zapisany przez Boga w Jego stworzeniu, a przede wszystkim w sercu człowieka, jedynego stworzenia na ziemi stworzonego na obraz Boga. Jest to porządek, który Chrystus przywrócił poprzez Tajemnicę Paschalną, celebrowaną podczas Wielkanocy. Łaska Odkupienia emanuje z Jego chwalebnego Przebitego Serca w serca Jego członków w Kościele, dając im siłę do życia zgodnie z tym porządkiem, czyli w komunii z Bogiem i z bliźnim”.
Kardynał podkreślił także, że pojęcie pełni władzy papieskiej zostało jasno określone przez papieża św. Leona Wielkiego [w V wieku]. Średniowieczni kanoniści w znacznym stopniu przyczynili się do pogłębienia rozumienia potęgi tkwiącej w urzędzie Piotra. Ich wkład pozostaje niezmienny i ważny.
– Pojęcie jest dość proste. Papież, z woli Bożej, cieszy się wszelką mocą, aby móc chronić i głosić prawdziwą wiarę, prawdziwy kult Boży i niezbędną dyscyplinę. Ta moc nie odnosi się do Jego osoby, ale do Jego urzędu jako Następcy Świętego Piotra. W przeszłości, w przeważającej części, papieże nie ujawniali swoich osobistych opinii, działań, by nie ryzykować, że wierni mogą zostać zdezorientowani tym, co robią i myślą jako Następcy Świętego Piotra. Obecnie istnieje niebezpieczeństwo, a nawet szkodliwe zamieszanie między osobą Papieża a jego urzędem, co skutkuje zaciemnieniem urzędu Piotra oraz światową i polityczną koncepcją posługi Biskupa Rzymskiego w Kościele. Kościół istnieje dla zbawienia dusz. Każde działanie papieża, które podważa zbawczą misję Chrystusa w Kościele, czy to działanie heretyckie, czy działanie, które jest samo w sobie grzeszne, nie ma znaczenia z punktu widzenia urzędu Piotra. Tak więc, jeśli jakakolwiek czynność papieża wyrządza wielką szkodę duszom, nie wymaga posłuszeństwa pasterzy i wiernych. Powinniśmy zawsze odróżniać ciało człowieka, który jest biskupem Rzymu od ciała Biskupa Rzymu, czyli człowieka, który sprawuje urząd Świętego Piotra w Kościele. Nierozróżnienie to oznacza papolatrię i prowadzi do utraty wiary w urząd Piotra, który jest ustanowiony i podtrzymywany przez Boga – wyjaśnił jeden z autorów „Dubiów”.
Szanować urząd papieża
Purpurat przypomniał jednak, że katolik zawsze musi szanować urząd Piotra, który jest istotną częścią instytucji Kościoła założonego przez Chrystusa. „Gdy tylko katolik przestaje szanować urząd papieża jest skłonny do schizmy lub do odstępstwa od wiary. Jednocześnie katolik musi szanować człowieka sprawującego urząd papieża, co oznacza zwracanie uwagi na jego nauczanie i kierownictwo duszpasterskie. Ten szacunek obejmuje także obowiązek zwracania uwagi Papieżowi – przy założeniu właściwie ukształtowanego sumienia – gdy zbacza lub wydaje się odbiegać od prawdziwej doktryny i zdrowej dyscypliny lub gdy porzuca obowiązki związane z jego urzędem”.
– Przez wzgląd na prawo naturalne, Ewangelie i ciągłą tradycję dyscyplinarną Kościoła, wierni są zobowiązani do wyrażenia swoim pasterzom troski o stan Kościoła. Mają ten obowiązek i przysługuje im odpowiednie prawo do otrzymania odpowiedzi od nich – dodał.
Na pytanie, czy zatem możliwe jest krytykowanie papieża i pod jakimi warunkami może się to odbywać, kardynał stwierdził: Jeśli papież nie sprawuje swego urzędu dla dobra wszystkich dusz, nie tylko jest możliwe, ale nawet konieczne krytykowanie papieża. Ta krytyka winna być zgodna z nauką Chrystusa o braterskim napomnieniu z Ewangelii (Mt 18,15-18). Po pierwsze, wierny lub pasterz powinien wyrazić swoją krytykę na osobności, co pozwoli Papieżowi się poprawić. Ale jeśli papież nie chce skorygować swojego poważnie niedoskonałego sposobu nauczania lub działania, krytykę należy upublicznić, ponieważ ma ona związek z dobrem wspólnym w Kościele i na świecie. Niektórzy krytykowali tych, którzy publicznie korygowali papieża tak, jakby było to przejawem buntu lub nieposłuszeństwa, ale prosić – z szacunkiem należnym jego urzędowi – o skorygowanie zamieszania lub błędu nie jest aktem nieposłuszeństwa, lecz posłuszeństwa Chrystusowi, a zatem także Jego zastępcy na ziemi – konstatował kard. Burke.