Tuż przed sobotnią konferencją w Rzymie zatytułowaną: „Dokąd zmierza Kościół?” jeden z jej prelegentów kard. Raymond Leo Burke udzielił obszernego wywiadu włoskiej agencji La Nuova BQ. Podkreślił w nim, że korekta papieża staje się konieczna, by pozostać wiernym Chrystusowi.
Niektórzy tak zwani liberalni duchowni wielokrotnie wyrażali niezadowolenie z powodu krytyki, podnoszenia wątpliwości i zadawania pytań przez innych duchownych kwestionujących kuriozalne wypowiedzi Franciszka. Zarzucali im nawet nieposłuszeństwo. Jednak „wyprowadzanie z zamętu i korekta błędu nie jest aktem nieposłuszeństwa, ale raczej aktem posłuszeństwa Chrystusowi, a tym samym Jego Wikariuszowi na ziemi” – przypomniał kardynał Burke, wytrawny znawca prawa kanonicznego i były prefekt Sygnatury Apostolskiej.
Pięć pytań do papieża
Duchowny wraz z kard. Brandmüllerem, bp. Schneiderem i kard. Zenem wzięło udział w sympozjum w Rzymie poświęconym pamięci kardynała Carlo Caffarry, zmarłego we wrześniu zeszłego roku, jednego z sygnatariuszy „Dubiów”. Pięciu pytań skierowanych do papieża Franciszka, proszących o wyjaśnienie wątpliwości i potwierdzenie ciągłości nauczania Kościoła po zamieszaniu wywołanym przez odmienne, a niekiedy sprzeczne interpretacje posynodalnej adhortacji apostolskiej „Amoris laetitia”. Do tej pory czterech kardynałów, z których dwóch już nie żyje, nie otrzymało odpowiedzi od papieża. Franciszek nie udzielił także im audiencji, mimo wielu próśb.
W wywiadzie dla włoskiej agencji, który ukazał się 5 kwietnia Ricardo Cascioli pytał amerykańskiego purpurata, jakie są powody troski o kierunek Kościoła wyrażone w temacie konferencji.
– Zamieszanie i podział w Kościele w najbardziej fundamentalnych i ważnych kwestiach – małżeństwa i rodziny, sakramentów i właściwego przygotowania oraz dyspozycji do ich przyjmowania, aktów wewnętrznie złych, życia wiecznego i rzeczy ostatecznych – staje się coraz bardziej powszechne. Papież nie tylko nie chce wyjaśnić tych kwestii, głosząc niezmienną doktrynę i zdrową dyscyplinę Kościoła, za co jest odpowiedzialny i co stanowi nieodłączną część jego służby jako Następcy Świętego Piotra, ale dodatkowo zwiększa to zamieszanie – odparł hierarcha.
Skandaliczny wywiad
Kardynał Burke był wstrząśnięty wywiadem udzielonym przez Franciszka Eugenio Scalfariemu podczas Wielkiego Tygodnia, który opublikowano w Wielki Czwartek. Zaznaczył, że „wykracza to poza wszelkie granice tolerowalności”. To po prostu „skandal”.
– Znany ateista śmiał ogłosić rewolucję w nauczaniu Kościoła katolickiego, twierdząc, że przemawia w imieniu papieża, zaprzeczając nieśmiertelności ludzkiej duszy i istnieniu piekła. Było to źródłem wielkiego skandalu nie tylko dla katolików, ale także dla wielu innych, którzy szanują Kościół katolicki i jego nauki, nawet jeśli się z nimi nie zgadzają – zauważył duchowny.
Kardynał dodał, że dodatkowo ogłoszenie tych „heretyckich twierdzeń” w Wielki Czwartek, „w jednym z najświętszych dni w roku, w którym Nasz Pan ustanowił Najświętszy Sakrament Eucharystii, a także Kapłaństwo, by zawsze móc ofiarować nam owoce Jego odkupieńczej męki i śmierci dla naszego wiecznego zbawienia” było „nietolerowalne”.
Czytaj także: Victor Orban znów triumfuje. Czy będzie większość konstytucyjna?
Hierarchę wzburzyła także nieadekwatna do sytuacji reakcja Stolicy Apostolskiej. – Zamiast wyraźnego podkreślania prawdy o nieśmiertelności ludzkiej duszy i piekła, oświadczenie Stolicy Apostolskiej mówiło jedynie o tym, że niektóre cytowane słowa nie były wypowiedziane przez papieża. Nie stwierdzono, że wyrażone tymi słowami błędne, a nawet heretyckie idee nie są podzielane przez papieża i że papież odrzuca te idee sprzeczne z wiarą katolicką – komentował kardynał. – To igranie z wiarą i doktryną na najwyższym poziomie Kościoła słusznie wywołuje zgorszenie wśród kapłanów i wiernych – dodał.
Amerykański purpurat nie szczędził też słów krytyki pod adresem innych kardynałów i biskupów, którzy wraz z papieżem mają obowiązek troszczyć się o dobro Kościoła powszechnego. Wskazał, że ich milczenie w obliczu tak powszechnego zamieszania przyczynia się do sprowadzenia na manowce wielu wiernych.
Hierarcha zauważył: Niektórzy po prostu nie mówią nic. Inni udają, że nic poważnego się nie dzieje. Jeszcze inni szerzą fantazje o „nowym Kościele”, Kościele, który ma zupełnie inny kierunek od tego z przeszłości, fantazjując na przykład na temat „nowego paradygmatu” lub radykalnej zmiany praktyki duszpasterskiej na nową. Są też entuzjastyczni promotorzy tak zwanej rewolucji w Kościele katolickim. W przypadku wiernych, którzy rozumieją powagę sytuacji, brak doktrynalnego i dyscyplinarnego kierunku ze strony ich pasterzy sprawia, że czują się zagubieni. W przypadku wiernych, którzy nie rozumieją powagi sytuacji, ten brak kierunku pozostawia ich w zamieszaniu, a ostatecznie sprawia, że są ofiarami błędów, które zagrażają ich duszom. Wielu ludzi, którzy zostali ochrzczeni w kościelnej komunii protestanckiej, ale potem weszli w pełną komunię Kościoła katolickiego, ponieważ ich pierwotne wspólnoty kościelne porzuciły Wiarę Apostolską, cierpią głęboko w tej sytuacji. Dostrzegają, że Kościół katolicki zmierza tą samą drogą porzucenia wiary.
Głosić prawdziwą doktrynę
Kard. Burke uważa, że ta „apokaliptyczna sytuacja”, z którą obecnie mamy do czynienia „odzwierciedla coraz dokładniej orędzie Matki Bożej Fatimskiej, które ostrzegało przed złem – a nawet bardziej poważnym niż poważne zło w wyniku rozprzestrzeniania ateistycznego komunizmu – które jest odstępstwem od wiary w Kościele”.
Duchowny przypomniał, że paragraf 675 Katechizmu Kościoła Katolickiego uczy nas, że „przed drugim przyjściem Chrystusa Kościół musi przejść końcową próbę, która zachwieje wiarą wielu wierzących” i że „prześladowanie, które towarzyszy jego pielgrzymce przez ziemię odsłoni tajemnicę bezbożności pod postacią oszukańczej religii, oferując ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów kosztem odstępstwa od prawdy”.
Dodał, że „w tej sytuacji biskupi i kardynałowie mają obowiązek głosić prawdziwą doktrynę Kościoła. Jednocześnie powinni zachęcać wiernych do zadośćuczynienia za grzechy wyrządzone Chrystusowi i za rany zadane Jego Mistycznemu Ciału, Kościołowi, gdy Jego wiara i dyscyplina nie są odpowiednio chronione i głoszone przez pasterzy”.
Kardynał przywołał postać wielkiego kanonisty z XIII wieku, Enrico da Susa (biskup z Ostii), zajmującego się trudnym pytaniem, jak korygować papieża, który sprzeniewierzyłby się powierzonej funkcji. Potwierdził on, że de facto to Kolegium Kardynałów ma stanowić zaporę przed papieskimi błędami.
Amerykański duchowny zapytany o to, w jaki sposób Kościół winien odnosić się do papieża Franciszka, który wzbudza tak wiele kontrowersji, przypomniał, że „zgodnie z nauczaniem Kościoła, papież, przez wyraźną wolę samego Chrystusa, jest trwałym i widzialnym źródłem i fundamentem jedności zarówno biskupów, jak rzeszy wiernych (Konstytucja dogmatyczna o Kościele Soboru Watykańskiego II, paragraf 23). Jego podstawową służbą jest ochrona i strzeżenia depozytu wiary, prawdziwej doktryny i zdrowej dyscypliny, zgodnej z prawdami, w które wierzy się”.
Franciszek – rewolucjonista?
Kard. Burke zauważył, że „we wspomnianym już wywiadzie z Eugenio Scalfari papież jest chwalony jako rewolucjonista. Ale Urząd Piotra nie ma nic, absolutnie nic wspólnego z rewolucją. Przeciwnie, istnieje wyłącznie dla zachowania i propagowania niezmiennej wiary katolickiej, która prowadzi dusze do nawrócenia serca i która prowadzi całą ludzkość do jedności w oparciu o porządek zapisany przez Boga w Jego stworzeniu, a przede wszystkim w sercu człowieka, jedynego stworzenia na ziemi stworzonego na obraz Boga. Jest to porządek, który Chrystus przywrócił poprzez Tajemnicę Paschalną, celebrowaną podczas Wielkanocy. Łaska Odkupienia emanuje z Jego chwalebnego Przebitego Serca w serca Jego członków w Kościele, dając im siłę do życia zgodnie z tym porządkiem, czyli w komunii z Bogiem i z bliźnim”.
Kardynał podkreślił także, że pojęcie pełni władzy papieskiej zostało jasno określone przez papieża św. Leona Wielkiego [w V wieku]. Średniowieczni kanoniści w znacznym stopniu przyczynili się do pogłębienia rozumienia potęgi tkwiącej w urzędzie Piotra. Ich wkład pozostaje niezmienny i ważny.
– Pojęcie jest dość proste. Papież, z woli Bożej, cieszy się wszelką mocą, aby móc chronić i głosić prawdziwą wiarę, prawdziwy kult Boży i niezbędną dyscyplinę. Ta moc nie odnosi się do Jego osoby, ale do Jego urzędu jako Następcy Świętego Piotra. W przeszłości, w przeważającej części, papieże nie ujawniali swoich osobistych opinii, działań, by nie ryzykować, że wierni mogą zostać zdezorientowani tym, co robią i myślą jako Następcy Świętego Piotra. Obecnie istnieje niebezpieczeństwo, a nawet szkodliwe zamieszanie między osobą Papieża a jego urzędem, co skutkuje zaciemnieniem urzędu Piotra oraz światową i polityczną koncepcją posługi Biskupa Rzymskiego w Kościele. Kościół istnieje dla zbawienia dusz. Każde działanie papieża, które podważa zbawczą misję Chrystusa w Kościele, czy to działanie heretyckie, czy działanie, które jest samo w sobie grzeszne, nie ma znaczenia z punktu widzenia urzędu Piotra. Tak więc, jeśli jakakolwiek czynność papieża wyrządza wielką szkodę duszom, nie wymaga posłuszeństwa pasterzy i wiernych. Powinniśmy zawsze odróżniać ciało człowieka, który jest biskupem Rzymu od ciała Biskupa Rzymu, czyli człowieka, który sprawuje urząd Świętego Piotra w Kościele. Nierozróżnienie to oznacza papolatrię i prowadzi do utraty wiary w urząd Piotra, który jest ustanowiony i podtrzymywany przez Boga – wyjaśnił jeden z autorów „Dubiów”.
Szanować urząd papieża
Purpurat przypomniał jednak, że katolik zawsze musi szanować urząd Piotra, który jest istotną częścią instytucji Kościoła założonego przez Chrystusa. „Gdy tylko katolik przestaje szanować urząd papieża jest skłonny do schizmy lub do odstępstwa od wiary. Jednocześnie katolik musi szanować człowieka sprawującego urząd papieża, co oznacza zwracanie uwagi na jego nauczanie i kierownictwo duszpasterskie. Ten szacunek obejmuje także obowiązek zwracania uwagi Papieżowi – przy założeniu właściwie ukształtowanego sumienia – gdy zbacza lub wydaje się odbiegać od prawdziwej doktryny i zdrowej dyscypliny lub gdy porzuca obowiązki związane z jego urzędem”.
– Przez wzgląd na prawo naturalne, Ewangelie i ciągłą tradycję dyscyplinarną Kościoła, wierni są zobowiązani do wyrażenia swoim pasterzom troski o stan Kościoła. Mają ten obowiązek i przysługuje im odpowiednie prawo do otrzymania odpowiedzi od nich – dodał.
Na pytanie, czy zatem możliwe jest krytykowanie papieża i pod jakimi warunkami może się to odbywać, kardynał stwierdził: Jeśli papież nie sprawuje swego urzędu dla dobra wszystkich dusz, nie tylko jest możliwe, ale nawet konieczne krytykowanie papieża. Ta krytyka winna być zgodna z nauką Chrystusa o braterskim napomnieniu z Ewangelii (Mt 18,15-18). Po pierwsze, wierny lub pasterz powinien wyrazić swoją krytykę na osobności, co pozwoli Papieżowi się poprawić. Ale jeśli papież nie chce skorygować swojego poważnie niedoskonałego sposobu nauczania lub działania, krytykę należy upublicznić, ponieważ ma ona związek z dobrem wspólnym w Kościele i na świecie. Niektórzy krytykowali tych, którzy publicznie korygowali papieża tak, jakby było to przejawem buntu lub nieposłuszeństwa, ale prosić – z szacunkiem należnym jego urzędowi – o skorygowanie zamieszania lub błędu nie jest aktem nieposłuszeństwa, lecz posłuszeństwa Chrystusowi, a zatem także Jego zastępcy na ziemi – konstatował kard. Burke.
LANUOVA.BQ.IT / PCH24.PL
Obejrzyj: