Ćwierćfinały w Lidze Mistrzów już za nami. Przed rozpoczęciem meczów było wiadome tylko to, że żaden z zespołów nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. We wtorkowych meczach zmierzyli się: Bayern Monachium – Villareal oraz Real Madryt – Chelsea. W środowych: Atletico Madryt – Manchester City oraz Liverpool – Benfica.
Zobacz także: Polska gospodarzem siatkarskich mistrzostw świata 2022
Bayern Monachium – Villareal 1:1 (0:1)
Drużyna Roberta Lewandowskiego miała przejść gładko przez ten mecz… No właśnie miała, lecz gracze “Żółtej Łodzi Podwodnej” robili wszystko by było zupełnie inaczej. Gospodarze od początku rzucili się do ataku, jednak drużyna prowadzona przez Unaia Emery’ego była wręcz nieugięta. Tym samym jedynym akcentem pierwszej połowy była żółta kartka, którą otrzymał Lewandowski.
Druga połowa to kolejna część ofensywy drużyny Nagelsmanna, która dopiero w 52′ przyniosła efekty, bowiem do siatki trafił nie kto inny jak Robert Lewandowski. W graczach Bayernu ponownie pojawiła się nadzieja, że ten beznadziejny mecz można wyciągnąć jeszcze na swoją korzyść.
Minuty jednak mijały a na tablicy wyników widniało ciągle 1:0. Gdy już wszyscy przygotowywali taktykę na ewentualną dogrywkę, do akcji wkroczyli goście a konkretniej Gerard Moreno, który genialnie obsłużył Chukwueze. Alianz Arena momentalnie ucichła a w sektorze zajmowanym przez kibiców gości wybuchła euforia. Sędzia doliczył do podstawowego czasu trzy minuty jednak nic to nie dało i Villareal sensacyjnie wyeliminował wielki Bayern.
Real Madryt – Chelsea 2:3 (3:1)
Można było mówić, że ten mecz był tylko formalnością dla drużyny Ancelottiego, jednak szybko zdobyta bramka przez młodego Mounta sprawiła, że Królewscy musieli mieć się na baczności. Tego dnia gra Realu nie wyglądała najlepiej i nawet świetnie dysponowany Benzema nie był w stanie pociągnąć zespołu.
Druga połowa rozpoczęła się koncertem ekipy Thomasa Tuchela i szybko zdobytą bramką przez Rudigera. Chwilę później świat dla Królewskich się zawalił, bowiem Marcos Alonso wpakował piłkę do bramki i było już 0:3. Jednak do akcji wkroczył sędzia główny, czyli Szymon Marciniak, który przy pomocy polskich sędziów na VAR-ze nie uznał bramki, ponieważ przed oddaniem strzału obrońca Chelsea musnął piłkę ręką.
To jednak nie powstrzymało ekipy Tuchela i 10 minut później Werner strzelił. Real był na kolanach, jednak z pomocą przyszedł Modrić, który dograł idealną piłkę na nogę Rodrygo a ten strzelił na 1:3. Już ten wynik dawał upragnioną dogrywkę.
Na początku dodatkowych 30 minut dał o sobie znać Benzema, który udowodnił, że jego celem jest złota piłka. Główką strzelił gola na 2:3 po wrzutce Viniciusa. Santiago Bernabeu eksplodowało z radości.
Chelsea próbowało jeszcze wrócić na właściwe tory i strzelić tak bardzo upragnionego gola, jednak Real mimo nienajlepszej gry zdołał dociągnąć wynik do końca.
Atletico Madryt – Manchester City
Starcie dwóch geniuszy i potężnych strategów. Na przeciw siebie stanęli Pep Guardiola i Diego Simeone. Obaj podeszli dość zachowawczo do tego spotkania, bowiem drużyny badały się przez większość pierwszej połowy. Pierwsze trzy kwadranse należały jednak do ekipy gości. Atletico próbowało swoich sił, lecz nie było się w stanie przebić przez solidnie funkcjonującą defensywę City.
Simeone musiał wstrząsnąć szatnią w przerwie, ponieważ w drugiej odsłonie widzieliśmy zupełnie inne Atletico. Gospodarze ruszyli z ofensywą i przejęli inicjatywę w meczu. Stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji jednak albo brakło im szczęścia albo bramkarz City Ederson był dobrze ustawiony i zatrzymywał piłce drogę do bramki.
Pod koniec meczu gracz Atletico Felipe w bardzo brzydki sposób potraktował Fodena, co doprowadziło do nieprzyjemnej awantury pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Tym samym sędzia doliczył 9 minut do regulaminowego czasu gry a mecz zakończył po ponad 12 minutach. W ostatnich sekundach zawodnicy Atletico mieli jeszcze szanse żeby zdobyć upragnionego gola, jednak strzał w środek bramki dobrze obronił Ederson. Podczas meczu sędzia rozdał aż 10 żółtych kartek z dwie dla zawodnika Felipe, który opuścił boisko przed końcem meczu.
Liverpool – Benfica
Drużyna Benfici przyjechała na Anfield by pokazać się z jak najlepszej strony i z całą pewnością ten mecz był przeciwieństwem poprzedniego starcia. Choć strzelanie rozpoczęła ekipa Jurgena Kloppa, gracze gości się nie poddali pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:1.
W drugiej połowie gospodarzy uspokoił Roberto Firmino, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. To nie zniechęciło Benfici i już dziesięć minut później otrzymaliśmy odpowiedź z ich strony. Roman Yaremchuk oraz Darwin Nunez i było 3:3. Takim wynikiem zakończyło się to spotkanie, jednak kibice obu drużyn na pewno z przyjemnością będą wracać do tego dwumeczu. Dużo emocji, akcji i bramek, czyli to co kibice lubią najbardziej.
Już za dwa tygodnie czekają nas mecze półfinałowe, które zapowiadają się bardzo ciekawie.
- 26 kwietnia Manchester City – Real Madryt (rewanż 4 maja)
- 27 kwietnia Liverpool – Villareal (rewanż 3 maja)
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com