472 strony
Za młodu czytałem dużo i szybko. W ostatnich latach nawał pracy sprawia, że brak mi czasu, sił i zapału do lektury. Zdziwiłem się więc niepomiernie, że 472 stronicową biografię Michalkiewicza przeczytałem z ogromnym zainteresowaniem w ciągu jednego dnia. Stało się tak zapewne dlatego, że od 1990 do 1998 (od 13 do 21 roku życia) byłem aktywnym sympatykiem UPR (i nawet zostałem oficjalnie wyrzucony z bycia sympatykiem tej partii), a w kolejnych latach głosowałem na kolejne mutacje tej formacji, której jedną z najważniejszych postaci obok Korwina był Stanisław Michalkiewicz. „Michalkiewicz. Biografia” to dla mnie po części podróż sentymentalna do lat młodości.
Zobacz także: Węgry poprą Polskę w sporze z Brukselą. „KE nadużyła swojej władzy”
Stanisława Michalkiewicza znam z widzenia od 30 lat. Zawsze darzyłem go sympatią, regularnie czytałem jego felietony (w Najwyższym Czasie oraz Naszej Polsce) i książki, co wykorzystałem przy pisaniu mojej pracy magisterskiej o liberalnym modelu polityki społecznej oraz przy pisaniu pracy (która niestety nie stała się doktorska, ani nie została nigdy nawet we fragmentach opublikowana) o wizerunku Żydów w propagandzie środowisk prawicowych. Z racji na aktywny udział w demonstracjach, kolportażu materiałów wyborczych, sprzedaży książek na targach, wielokrotnie miałem okazję z panem Stanisławem Michalkiewiczem porozmawiać.
Wiele lat temu jednak przestałem czytać felietony Michalkiewicza i Korwina, choć nadal jestem wiernym czytelnikiem Najwyższego Czasu. W relacji dla autora biografii Michalkiewicza „w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że Stanisław Michalkiewicz dokładnie to samo pisze w książkach, to samo w artykułach, mówi dokładnie tymi samymi słowami na spotkaniach i w pewnym momencie przestałem czytać publicystykę Michalkiewicza. Ideowo nie skłóciłem się ze Stanisławem Michalkiewiczem, tylko przestałem go czytać”.
Michalkiewicz jako prezes UPR nie był oczekiwanym przełomem
Z racji na wieloletnią aktywność w środowisku UPR Tomasz Cukiernik poprosił mnie, bym podzielił się na potrzeby książki swoimi wspomnieniami o Stanisławie Michalkiewiczu. Na kartach pracy Cukiernika można przeczytać fragment z moją wypowiedzią, w której stwierdziłem, że:
„Liczyłem na to, że kiedy Stanisław Michalkiewicz został prezesem UPR to UPR stanie się normalną partią. Niestety tak się nie stało. Okazało się, że Stanisław Michalkiewicz świetnie się czuje jako felietonista, a absolutnie źle się czuje jako prezes partii. Prezesura Stanisława Michalkiewicza nie była oczekiwanym przełomem. Liczni sympatycy UPR liczyli, że Stanisław Michalkiewicz będzie alternatywą dla Korwina. Stanisław Michalkiewicz okazał się jednak niezainteresowany zmianami i grał dalej w jednej drużynie z Korwinem – mówi Jan Bodakowski, warszawski aktywny sympatyk UPR w czasach gdy Michalkiewicz był politykiem tej partii – Bardzo wiele osób oczekiwało, że pod innym kierownictwem UPR będzie bardziej patriotyczna. W UPR dało się dostrzec rozdźwięk między szeregowymi działaczami UPR, którzy byli bardzo katoliccy i zakorzenieni w polskości, a Korwinem, który nie podzielał takiej naszej tożsamości (bo miał własną, przez siebie stworzoną). Teren ubolewał, że Stanisław Michalkiewicz nie okazywał woli przemiany UPR w kierunku oczekiwanym przez zakorzenionych w katolicyzmie i patriotyzmie. Stanisław Michalkiewicz okazał się nie mieć drygu do bycia liderem partii oczekiwanym przez teren — zawsze bardzo lojalnie grał zespołowo z Korwinem. Choć wielu ludzi liczyło na to, że odrzuci Korwina, to Stanisław Michalkiewicz nigdy tego nie zrobił. Rozczarowanie prezesurą Michalkiewicza polega na tym, że nie odciął się od Korwina, a tego wielu aktywnych sympatyków oczekiwało”.
Publicystyka Michalkiewicza z racji na specyficzny barokowy język po kilku latach staje się nieczytelna
Zapewne z krytyką wielu fanów Stanisława Michalkiewicza spotka się moja wypowiedź, będąca refleksją z pisania pracy magisterskiej o klasycznie liberalnym modelu polityki społecznej i nieopublikowanej pracy o wizerunku Żydów w propagandzie środowisk prawicowych. W wypowiedzi tej stwierdziłem, że „publicystka Michalkiewicza szybko przestaje być czytelna dla odbiorców i nie przetrwa próby czasu”.
“Kiedy na studiach na kierunku Polityka Społeczna na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego byłem aktywnym sympatykiem UPR i temu podobnych środowisk, pisząc o ideowym przesłaniu wolnorynkowej publicystyki (np. w kontekście wolnorynkowego modelu polityki społecznej), zauważyłem smutne zjawisko, że ja – nawet jako sympatyk – po kilku latach nic nie wiem, o czym pisał Stanisław Michalkiewicz, że to jest publicystyka, która szybko przestaje być czytelna – zrozumiała – dla odbiorcy. Publicystyka Stanisława Michalkiewicza jest fajna, kiedy się ją czyta w danym momencie, a po kilku latach człowiek zapomina osoby i wydarzenia, o których na bieżąco barokowym językiem Michalkiewicz pisał i staje się publicystyka Michalkiewicza bardzo nieczytelne. Po kilku latach nie rozpoznaje się aluzji, żartów, osób – uważa Bodakowski. – Publicystyka Stanisława Michalkiewicza nie przetrwa próby czasu. Michalkiewicz będzie zapamiętany jako felietonista przez swoich obecnych czytelników, natomiast nie będzie jego publicystyka zrozumiała dla przyszłych pokoleń. Dziś po prawie wieku szokująco aktualna i niezwykle czytelna jest publicystyka np. Romana Rybarskiego, tak z publicystyką Michalkiewicza za sto lat nie będzie. Sądzę, że próbę czasu przetrwa z obecnie piszących publicystów np. publicystyka Rafała Ziemkiewicza, po kilku dekadach jego teksty dalej są czytelne dla nowych pokoleń, ludzi niepamiętających okoliczności, w których pierwotne te teksty były publikowane. Stanisław Michalkiewicz jest felietonistą całkowicie zakorzenionym w bieżączce politycznej, publicystą doprowadzającym lewicę i Żydów do histerii, ale zapewne za kilka dziesięcioleci żydowskie i lewicowe emocje będą niezrozumiałe”.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Michalkiewicz takich kontrowersji jak Korwin nie wywołuje
W wypowiedzi dla Cukiernika powiedziałem też, że
„Stanisław Michalkiewicz nie jest to tak kontrowersyjna postać, jak np. Janusz Korwin-Mikke, którego najpierw się jest fanem, potem się na niego wkurza, a ostatecznie się go nienawidzi – to powszechny syndrom wszystkich byłych aktywnych działaczy UPR i kolejnych partii Korwina, którzy nie potrafią się wyzwolić z nienawiści do pana Janusza (znam działaczy UPR, którzy po 20 latach od rozstania politycznego z Korwinem dalej go nienawidzą tak bardzo, że przesłania im to obraz współczesnych środowisk prawicowych). Takich emocji Stanisław Michalkiewicz nie wywołuje. Nie spotkałem się z ludźmi, którzy by byli rozczarowani Stanisławem Michalkiewiczem. Może w pewnym momencie przestał ich interesować, ale nie ma tak, że im podpadł na całe życie, jak Korwin”.
Michalkiewicz pracował w nocnym klubie
Z pracy Tomasza Cukiernika można dowiedzieć się wielu ciekawych informacji, które zapewne staną się pożywką dla tej części zwolenników PiS, którzy swoją obsesją ”ruskich onuc” kompromitują partię Kaczyńskiego i jej zwolenników. Okazuje się bowiem, że Stanisław Michalkiewicz pracował w kierowym przez Rosjanina klubie nocnym. Klub mieścił się w Paryżu, nosił nazwę „Rasputin”, a Michalkiewicz był w nim pomocnikiem kelnera odpowiedzialnym za magazyn z obrusami.
Michalkiewicz pracował w sowieckiej agencji Nowosti
Na razie sympatycy PiS wyciągają Michalkiewiczowi jego pracę (w latach 1977 – 1980) w warszawskim oddziale sowieckiej agencji prasowej Nowosti. Pierwszy raz z pracy Cukiernika dowiedziałem się o licznych spotkaniach Korwina i Michalkiewicza w 1990 roku z żołnierzami i dowódcami Wojska Polskiego w jednostkach wojskowych, o której pomimo swojej aktywności w środowiskach UPR nigdy nie słyszałem. Okazuje się też, że w 1997 Michalkiewicz negocjował sojusz wyborczy z Unią Wolności – właśnie wtedy zostałem wywalony oficjalnie (chyba jako jedyny w historii) z bycia sympatykiem. Przez lata myślałem, że miało to związek z jakimiś rozmowami warszawskiego UPR z AWS o koalicji (taka informacja była w biuletynie partyjnym), a tu się okazuje, że chodziło o rozmowy centrali z UW (powodem wywalenia było spalenie przeze mnie pierwszego dnia wiosny czarownej marzanny z symbolami UW, AWS, UE i tęczową flagą).
Ogromną zaletą pracy Cukiernika jest to, że napisał on, pomimo swej ogromnej sympatii dla Stanisława Michalkiewicza pracę poruszającą wiele kwestii, które pan Stanisław zapewne nie chciałby poruszać (tu też Szacunek dla Stanisława Michalkiewicza, że aktywnie wspiera promocję tej książki). Z kart „Michalkiewicz. Biografia” czytelnicy dowiedzą się o nieudanym pierwszym małżeństwie, złych relacjach z synem, czy o tym, że Stanisław Michalkiewicz klnie.
Z pracy Cukiernika czytelnicy dowiedzą się też o drodze życiowej i politycznej Stanisława Michalkiewicza oraz o jego rodzinie. Mnie zaciekawiła kwestia współpracy Stanisława Michalkiewicza z Wojciechem Ziembińskim, który w stanie wojennym ukrywał się w moim domu – tak to ścieżki naszego życia czasami się krzyżują. Ważne jest też to, że Cukiernik przypomina udział ludzi prawicy takich jak Michalkiewicz w opozycji antykomunistycznej, zwłaszcza gdy do dziś zasługi z okresu PRL chce zmonopolizować środowisko przed laty wiązane z „Wyborcza”.
„Michalkiewicz. Biografia” jest do nabycia poprzez sklep www.BiografiaMichalkiewicza.pl