- Historyczne wraki okrętów Stuttgart i Franken na dnie Bałtyku.
- Broń i paliwo z wraków to tykająca bomba zagrażająca naszemu ekosystemowi.
- Koncern Shipbuilding i RMDC przedstawia innowacyjny projekt utylizacji broni chemicznej i konwencjonalnej.
- Zobacz też: Co z tą demografią? Ordo Iuris analizuje Strategię 2040
Ekolodzy od lat alarmują i przestrzegają przed skutkami opieszałości i niedoedukowania w sferze ochrony środowiska. Dotyczy to zarówno przeciętnego użytkownika polskich plaż, przedsiębiorców jaki i władz odpowiedzialnych za ochronę środowiska. Codziennie do Bałtyku trafiają setki pestycydów, azotanów, nawozów rolniczych, ścieki ze statków pasażerskich oraz śmieci. Wymierające gatunki ryb, beztlenowe pustynie, zanieczyszczone plaże. Bałtyk zyskał miano najbardziej zanieczyszczonego akwenu morskiego. To obraz naszego Bałtyku, który dodatkowo skrywa w głębinach setki innych tajemnic. Jedną z nich są wraki I i II wojny światowej. W ostatnich latach stanowią niewyobrażalne zagrożenie dla naszego ekosystemu.
W trosce o nasz ukochany Bałtyk
Powstała innowacyjna koncepcja Stoczni Remontowej Shipbuilding, która wraz z biurem projektowo-konsultacyjnym RMDC przedstawiła projekt oczyszczania dna Bałtyku z zalegającej na jego dnie broni chemicznej oraz amunicji z czasów II wojny światowej. Projekt zakłada utylizację i neutralizację wydobytych środków bojowych i materiałów wybuchowych. W tym celu zaprojektowano jednostkę pływającą, której elementem jest modułowa linia utylizacji amunicji i broni chemicznej, osadzonej na dwukadłubowej barce morskiej o regularnym zanurzeniu. Umożliwi to utylizację już w morzu, bez konieczności przenoszenia niebezpiecznych materiałów w głąb lądu.
Ma ona mieć 105 m długości, 24 m szerokości. Z założeń wynika, że ma utylizować ok. 1250 kg amunicji na dobę. Załoga na pokładzie ma liczyć 40 osób.
Głównym elementem instalacji jest statyczna, opancerzona komora spalania SDC, pracująca w temperaturze 550 st. C. Wykorzystanie wysokiej temperatury powoduje wypalanie materiału niebezpiecznego z broni i amunicji, zarówno tradycyjnej jak i chemicznej. Komora SDC jest wstanie wytrzymać detonację ale w większości przypadków spalanie niebezpiecznego materiału ma ulec jedynie wypaleniu.
Czytaj też: Kara za uchwały LGBT+. Apel z Krakowa do KE
Szacuje się, że w Bałtyku może zalegać od 50 do nawet 100 tys. ton broni chemicznej i amunicji. Usytułowane są one głównie w Głębi Gotlandzkiej, Głębi Bornholmskiej oraz Głębi Gdańskiej. Najwyższa Izba Kontroli poddała kontroli działalność służb monitorujących zagrożenie ekologiczne wynikające z zalegających w zatopionych wrakach ropopochodnego paliwa oraz broni chemicznej. W Krajowym Planie Zarządzania Kryzysowego szacuje się, że uwolnienie zaledwie jednej szóstej środków chemicznych ze zbiorników zalegających na dnie Bałtyku mogłoby całkowicie zniszczyć życie w Bałtyku na ok. 100 lat – podkreślił Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski
Zobacz tez: Polskie wraki okrętów. Niezwykła turystyczna atrakcja nad Bałtykiem
Okręty Stuttgart i Franken, tykająca bomba na dnie Bałtyku
Jak informuje Najwyższa Izba Kontroli są to głównie wraki z II wojny światowej i zatopiona po jej zakończeniu broń chemiczna i amunicja. Zidentyfikowanych zostało ok. 300 wraków okrętów, w tym 100 w zatoce Gdańskiej a najgroźniejsze z nich, to Stuttgart i Franken pochodzące z okresu II wojny światowej. Stuttgart to statek szpitalny, który został zatopiony w kwietniu 1945 roku w pobliżu Helu. Płonący statek został wyholowany na redę portu i tam zatopiony pociskami. Spłonęły na nim setki istnień ludzkich, a niektóre źródła donoszą, że ponad tysiąc rannych.
Bądź na bieżąco. Czytaj codziennie: Media Narodowe – bez poprawności politycznej
wiadomości.wp.pl, polsatnews.pl, nik.gov.pl, biznes.trójmiasto.pl