Bartłomiej Krzych, doktorant Uniwersytetu Rzeszowskiego na kanale Media Narodowe przybliżył sylwetkę ks. Augustyna Jakubisiaka. Kapłan był nie tylko patriotą i indywidualistą, pełnił również posługę duszpasterską m.in. wśród Polonii i żołnierzy. Wpadł też w konflikt z Watykanem.
- Bartłomiej Krzych zaznaczył, że najlepsze określenie filozofii i myśli kapłana to zdrowo pojęty indywidualizm.
- Leszczyński: Ks. Jakubisiak chciał korzystać ze wszystkich okazji, jakie się nadarzały, aby nieść dobrą nowinę.
- Leszczyński: W 1910 r. musiał uciekać z Polski, ponieważ w katolickim kościele ochrzcił prawosławne dziecko.
- Zobacz także: Grill nad grobami? Sztokholm buduje nowy cmentarz „przystosowany do rekreacji”
Bartłomiej Krzych przybliżył sylwetkę mało znanego polskiego księdza i myśliciela. Zaznaczył, że najlepsze określenie filozofii i myśli kapłana to zdrowo pojęty indywidualizm. – Jakubisiak w swoich działach, w swoim podejściu do nauki był indywidualistą. On badał różnych filozofów, różne szkoły: starożytne, średniowieczne, współczesne. Dużo czerpał również m.in. z nauk przyrodniczych. Ze wszystkiego wybierał ziarna prawdy i próbował z tego ułożyć pewną całość, której nadawał „własną interpretację”, do tego co najważniejsze dla niego, czyli do Boga – powiedział gość.
Krzych zaznaczył, że to nie była postać prostolinijna. Ks. Augustyn Jakubisiak zajmował się nauką, duszpasterstwem, kulturą w Paryżu, był kapelanem jeńców i żołnierzy. Wracał również z armią generała Hallera do Polski w 1919 r.
Konflikt z władzami i Watykanem
Gość powiedział, że ks. Jakubisiak był wyjątkowo otwarty na ludzi, nie bał się konfrontować myśli chrześcijańskich z tymi modernistycznymi. Dodał, że kapłan nie miał problemów, aby iść na plażę bez sutanny. – Ks. Jakubisiak chciał korzystać ze wszystkich okazji, jakie się nadarzały, aby nieść dobrą nowinę tym wszystkim, którzy nawet nie wiedzieli czym ona jest – powiedział Krzych.
Doktorant zaznaczył, że był to człowiek, który stawiał na swoim. Nie bał się wyrażać swojego zdania, nawet jeśli miałyby go spotkać za to jakieś przykrości. – W 1910 r. musiał uciekać z Polski, ponieważ w katolickim kościele ochrzcił prawosławne dziecko, a to nie spodobało się władzom radzieckim, ani Watykanowi – powiedział Krzych.
Ks. Jakubisiakowi najbardziej zależało na tym, aby doprowadzić ludzi do Boga i do zbawienia w kościele katolickim. Bartłomiej Krzych zaznaczył, że kapłan był ostrym krytykiem innych religii. Okazuje się, że potępiał m.in. religię wschodu.