[OPINIA] Marian Piłka: Państwo Środka

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

MARIAN PIŁKA || Przyjmujemy amerykańska narrację o bezpieczeństwie państw naszej części Europy. Przyjmowanie tej narracji jest przejawem niesamodzielności strategicznej naszego państwa,  rezygnacji z podmiotowości w nadziei że Washington zawsze będzie bronił naszego bezpieczeństwa. To przyjęcie w praktyce statusu protektoratu w zakresie bezpieczeństwa narodowego – pisze Marian Piłka w swoim najnowszym tekście dla Mediów Narodowych.

Polska stała się najważniejszym sojusznikiem USA  w Europie środkowej. Rząd Polski zabiega o rozmieszczenie amerykańskich sił zbrojnych na swoim terytorium, traktując amerykańska obecność jako podstawową gwarancję bezpieczeństwa naszego kraju. I rząd amerykański, choć w sposób ograniczony, odpowiada na to oczekiwanie zwiększając swoją rotacyjną  obecność  nad Wisłą. Uzupełnieniem tej polityki jest  modernizacja armii, w tym utworzenie wojsk terytorialnych, plany sformułowania czwartej dywizji i zwiększenie budżetu militarnego do poziomu 2,5% PKB do roku 2030. W obliczu załamywania się dotychczasowego ładu międzynarodowego i wyzwań bezpieczeństwa, te działania mają jednak  bardziej charakter polityczny i propagandowy, niż militarny, pogłębiając tym samym naszą zależność w zakresie  bezpieczeństwa  od polityki amerykańskiej. U podstaw tej polityki leży przekonanie o tożsamości polityki bezpieczeństwa pomiędzy naszymi państwami. W istocie przyjmujemy amerykańska narrację o bezpieczeństwie państw naszej części Europy. Przyjmowanie tej narracji jest przejawem niesamodzielności strategicznej naszego państwa,  rezygnacji z podmiotowości w nadziei że Washington zawsze będzie   bronił naszego bezpieczeństwa. To przyjęcie w praktyce statusu protektoratu w zakresie bezpieczeństwa narodowego Taka  polityka w dłuższej perspektywie może okazać się pułapką, za którą nasz kraj może zapłacić radykalnym pogorszeniem własnego bezpieczeństwa, szans rozwojowych i degradacją naszej międzynarodowej pozycji. Dziś podstawowym wyzwaniem nie jest tylko zdefiniowanie priorytetów naszej polityki, ale także zdefiniowanie zakresu tożsamości  polskiej i amerykańskiej polityki bezpieczeństwa.

Bowiem najważniejszym wyzwaniem dla Washingtonu  są chińskie plany dominacji ekonomicznej, militarnej i politycznej w Azji związane z policentryzacją świata. Policentryzacja polityki światowej także jest celem polityki Rosji, która ma nadzieje na zbudowanie w przyszłym systemie międzynarodowym własnej strefy dominacji.  Ze względu na swój potencjał, Rosja nie jest przez Amerykanów traktowana jako  zagrożenie własnej pozycji, a jedynie jako wsparcie dla Pekinu . Jednak w dłuższej perspektywie polityka chińska jest także zagrożeniem dla pozycji Rosji.  Jak słusznie zauważył Radosław Pyffel: nie może być wielkiej  Rosji i wielkich Chin. Dlatego Amerykanie dziś traktują Rosjan, jako pierwszą przeszkodą, którą muszą usunąć, aby powstrzymać chińskie roszczenia. Bo bez włączenia Rosji do swojego systemu politycznego nie są w stanie izolować i powstrzymać Pekinu.  Amerykanie nie akceptują rosyjskiego celu jakim jest policentryzacja polityki światowej, dlatego próbują wymusić na Rosji  włączenie tego kraju do własnego systemu dominacji, bez koncesji, które pragnie uzyskać Moskwa. Pełną gwarancją dla Washingtonu podporządkowania Rosji byłoby nie tylko utrzymanie Europy Wschodniej – zgodnie z koncepcjami Mackindera i Brzezińskiego – po za wpływami Rosji, ale także  blokowanie rozwoju Chin przez Moskwę. W tej koncepcji amerykańskie wsparcie dla Ukrainy i wzmacnianie obecności militarnej w Polsce  jest formą nacisku  na rzecz zaakceptowania własnej dominacji strategicznej. To są cele zasadniczo sprzeczne z celami polityki rosyjskiej. Problem w tym, że czas pracuje nie tylko przeciwko Amerykanom, ale jeszcze szybciej przeciwko Rosjanom.   Rosja, to gnijące mocarstwo, które w wymiarze demograficznym i ekonomicznym systematycznie traci swoją pozycję w współczesnym świecie. Jest to państwo  w stanie  stagnacji gospodarczej i wyczerpywania się zasobów energetycznych, zwłaszcza ropy, której wydobycie do 2035 roku spadnie do poziomu zaspakającego tylko potrzeby wewnętrzne.  Także  w dłuższej perspektywie zacznie  tracić swoją pozycję militarną. Agresywna polityka wobec sąsiadów prowadzi  do wzrostu wydatków zbrojeniowych wśród wielu państw NATO zagrażając nowemu wyścigowi zbrojeń, któremu gospodarka rosyjska nie jest w stanie sprostać.  Kryzys demograficzny uderza w możliwości rekrutacyjne armii, a za kilkanaście lat także straci swoją przewagę nuklearną wobec Pekinu.  Moskwa stoi nie tylko wobec zagrożenia niepowodzenia realizacji własnych maksymalistycznych celów, ale grozi jej proces wasalizacji wobec Pekinu, która może skuteczniej blokować rozwój tego kraju, niż jego włączenie do globalnego systemu amerykańskiej dominacji. Próbą ucieczki od tej alternatywy amerykańskiej bądź chińskiej dominacji mogą być próby samodzielnego poszerzenia własnej strefy wpływów poprzez działania militarne w przypadku wycofania się Amerykanów z Europy w wyniku koncentracji sił na Zachodnim Pacyfiku bądź też  próby porozumienia z z Niemcami i Francją. Jednak amerykańskie przełożenie na politykę państw zachodnioeuropejskich (rynek amerykański jest znacznie dla nich ważniejszy niż rynek rosyjski) spowoduje najprawdopodobniej fiasko tej polityki.

Dlatego Amerykanie mają nadzieje, że Moskwa zagrożona w dłuższej pespektywie chińską hegemonią i rozczarowana  niemożnością zawarcia strategicznego porozumienia z państwami zachodnioeuropejskimi zgodzi się na układ z Amerykanami za cenę korzystnych ustępstw amerykańskich na rzecz regionalnej dominacji Rosji, czyli w obszarze naszego bezpieczeństwa. Rosjanom chodzi tu o dominację przede wszystkim na Ukrainie , obszarze Kaukazu, poszanowania ich strefy dominacji w Azji środkowej, a także krajów bałtyckich i strefie Arktyki. Dlatego Washington eskaluję politykę nacisków na rzecz takiego porozumienia, w którym Moskwa w pełni zaakceptuje amerykańską koncepcję, bez konieczności znaczących ustępstw w zakresie  rosyjskich postulatów. Wydaje się jednak że osiągnięcie  porozumienia na takich warunkach jest mało prawdopodobne, dlatego Washington nie podejmuje działań takich, jak na przykład zobowiązanie do stałej militarnej obecności w Polsce czy państwach bałtyckich, bo to by znacznie utrudniało doprowadzenie do trwałego porozumienia z Rosjanami. Amerykanie zostawiają sobie furtkę do wycofania swojej obecności wojskowej w sytuacji zawarcia porozumienia z Moskwą. Zawarcie takiego porozumienia postawiłoby Polskę w bardzo trudnej sytuacji, nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale także ograniczyłoby nasze warunki rozwojowe. Dlatego świadomość rzeczywistych celów polityki amerykańskiej wymaga zupełnie innej polityki bezpieczeństwa niż ta, która jest obecnie realizowana. Rewizji wymaga  satelickie założenie o tożsamości polskiego i amerykańskiego  bezpieczeństwa, w której protektor realizuje nasze podstawowe interesy. W  zakresie bezpieczeństwa mamy do czynienia zarówno ze zbieżnościami jak i różnicami tożsamości. Zbieżność polskich i długofalowych amerykańskich interesów polega na realizacji koncepcji Mackindera stworzenia w Europie środkowej ośrodka siły, który pełniąc funkcje stabilizacyjne byłby jednocześnie rzeczywistą barierą zdominowania tej części naszego kontynentu przez mocarstwo haeartlandu. Zasadnicze wzmocnienie polskiego potencjału narodowego, zarówno w wymiarze gospodarczym jak i militarnym zapobiegłoby zagrożeniu dominacji naszej części  kontynentu przez Rosję. Problem w tym że ten długofalowy cel, jakim jest niedopuszczenie do dominacji Rosji w naszym obszarze bezpieczeństwa coraz bardziej staje w konflikcie z celem krótkofalowym, jakim jest konieczność włączenia Rosji do systemu blokującego Chiny, bo czas gra także na niekorzyść  Stanów Zjednoczonych. Jak pokazuje przykład II wojny światowej, czy reset w polityce rosyjskiej prezydenta Obamy, Amerykanie, gdy mają do czynienia z wyborem polityki pomiędzy  aktualnym a potencjalnym zagrożeniem swojej pozycji, zawsze poświęcą cele długofalowe dla realizacji celów bieżących. Dziś zagrożenie dominacją rosyjską dla długofalowych celów polityki amerykańskiej przez Moskwę jest traktowane, jako iluzoryczne w porównaniu z koniecznością odpowiedzi na chińskie wyzwanie. Dlatego uzyskanie porozumienia z Rosją jest priorytetem w amerykańskiej polityce , zaś rola Polski w tej koncepcji jest zredukowana wyłącznie do funkcji lewara wymuszającego na Rosji zawarcie porozumienia na możliwie najdogodniejszych warunkach.

Świadomość rzeczywistych celów amerykańskich wymaga  nie tylko rezygnacji z koncepcji tożsamości interesów bezpieczeństwa polsko-amerykańskiego ale odbudowę podmiotowości strategicznej polskiej polityki. Otóż podstawowym celem polskiej polityki nie jest doprowadzenie do porozumienia rosyjsko-amerykańskiego, ale utrwalenie zmian geopolitycznych, które są skutkiem rozpadu komunizmu i Związku Sowieckiego oraz zagwarantowanie geopolitycznych warunków naszego rozwoju. Oznacza to proces budowy polskiego ośrodka siły zdolnego do samodzielnej obrony naszego bezpieczeństwa, utrzymanie suwerenności państw wyłonionych w wyniku rozpadu systemu komunistycznego oraz politykę spychania ekspansji rosyjskiej w poza europejskie obszary. Oznacza to także wzmocnienie naszego bezpieczeństwa  współpracą sojuszniczą z USA i pozostałymi państwami NATO. Budowa  własnego potencjału narodowego, przede wszystkim potencjału militarnego jest najważniejszą gwarancją naszego bezpieczeństwa narodowego. Taka polityka nie uzależnia polityki bezpieczeństwa od zmiennych celów  naszych sojuszników, choć pielęgnuje i umacnia sojusznicze więzi ze świadomością ich ograniczonego zakresu.  Bo tylko wtedy możemy mówić o naszej podmiotowości zarówno w zakresie bezpieczeństwa, jak też w zakresie polityki międzynarodowej gdy samodzielnie decydujemy o naszym bezpieczeństwie.  Powinniśmy prowadzić politykę podobną do Izraela, który pomimo że jest w bardzo bliskim sojuszu z Washingtonem, nie uzależnia własnego bezpieczeństwa od polityki amerykańskiej. Przypomnę, że na terenie Izraela nie ma nawet baz amerykańskich. Izrael prowadzi politykę podmiotową, wielowektorową, skutecznie wzmacniając swoje bezpieczeństwo i swoje interesy. Podobna politykę powinna prowadzić także Warszawa. Amerykańska obecność militarna w naszym kraju powinna dać nam   czas na zbudowanie własnej silnej armii, w tym pozyskanie nowoczesnego amerykańskiego uzbrojenia. To polska armia powinna być fundamentem naszego bezpieczeństwa. Dlatego już dziś powinniśmy zbudować silną, co najmniej 200-tyięczna armię wyposażoną w nowoczesną broń. Na politykę naszego bezpieczeństwa powinniśmy przeznaczyć 4%PKB. Bo  dotychczasowa polityka obronna naszego państwa, w tym przeznaczenie 2,5%PKB na obronę do roku 2030 jest działaniem pozorowanym, a nie rzeczywistą odpowiedzią na zagrożenie destabilizacji obecnego systemu międzynarodowego i perspektywy wycofania się Amerykanów z naszej części Europy. Te działania powinny być uzupełnione polityką budowy naszego potencjału gospodarczego w postaci zarówno dyferencjacji naszego eksportu, by uzyskać większą podmiotowość ekonomiczną wobec gospodarki niemieckiej, jak i podmiotowością  wobec azjatyckiego wyzwania gospodarczego. Podwojenie   nakładów na rozwój nauki i innowacyjności, jest warunkiem budowy naszej technologicznej i gospodarczej podmiotowości. A także wyraźniejsze wsparcie modelu rodziny rozwojowej(przynajmniej modelu 2+3) jako przezwyciężenie katastrofy demograficznej. Budowa własnego potencjału narodowego i samodzielnego definiowania polskiej polityki jest  podstawą bardziej podmiotowego traktowania naszego kraju przez  sojuszników. Natomiast nie ma tożsamości polskiej polityki z polityka amerykańską na innych obszarach.

Polityka naszego bezpieczeństwa wymaga także własnego zdefiniowania naszych interesów w zakresie naszego miejsca  polityce światowej. Respektując interesy amerykańskie, musimy przede wszystkim realizować własne interesy. Nasze poparcie dla polityki amerykańskiej poza budową polskiego ośrodka siły, który powstrzymuje  samym swym potencjałem ekspansje Rosji jako mocarstwa heartlandu powinna mieć bardziej defensywny charakter. Nie zachodzi tu bowiem tożsamość interesów obu stron.  Dla Polski ważne  jest aby wykorzystać nasze położenie dla rozwoju naszego potencjału ekonomicznego. Oznacza to min intensyfikację naszego eksportu na kierunku wschodnim, przede wszystkim do Chin. Dlatego postulowana przez Amerykanów  koncepcja kordonu sanitarnego wobec Rosji, w której Polska ma zasadniczą role, jest możliwa, tylko w sytuacji zagrożenia naszej suwerenności i niezdolności naszego państwa  budowy własnego potencjału narodowego. Świat podzielony na zwalczające się bloki skupione wokół dominujących mocarstw, w których Polska zajmuje pozycje państwa frontowego, jest najgorszą, poza otwartą wojną, przyszłością naszego kraju.

 Natomiast zagwarantowanie bezpieczeństwa w naszej części Europy oznacza nie tylko poszanowanie suwerenności państw europejskich powstałych w wyniku rozpadu Związku Sowieckiego, ale także obniżanie napięć politycznych poprzez  budowę zaufania poprzez demilitaryzacje okręgu królewieckiego, ograniczenie rosyjskiej obecności wojskowej w części europejskiej, redukcję zbrojeń nuklearnych, zwłaszcza średniego i bliskiego zasięgu. A także uzyskanie parytetu wydatków na  zbrojenia  w Rosji na poziomie porównywalnym z wydatkami europejskich państw NATO. Te warunki powinny stać się podstawą europejsko-rosyjskiego paktu bezpieczeństwa w zamian za współpracę gospodarczą, w postaci min strefy wolnego handlu, czy zniesienia systemu wizowego dla Rosjan.  Współpraca gospodarcza w zamian za bezpieczeństwo, powinno być celem polskiej polityki. Polska powinna być promotorem współpracy gospodarczej europejsko-rosyjskiej z zagwarantowaniem, że ta współpraca nie będzie miała przełożenia militarnego i politycznego wymierzonego w naszego atlantyckiego sojusznika. Taka polityka umożliwiłaby w znacznie szerszym zakresie wykorzystanie naszego położenia geograficznego do budowy naszego potencjału narodowego, stającego się gwarantem stabilizacji i pokoju w naszej części Europy. I dlatego Amerykanie powinni uznać w tym zakresie naszą podmiotowość. Przeszkodą dziś przed uznaniem przez Washington naszej podmiotowości jest przede wszystkim satelicka mentalność  polskich elit politycznych, które zgadzają się na instrumentalne traktowanie naszego państwa w polityce amerykańskiej. Taka polityka zagraża  w sytuacji możliwego konfliktu, że  Polska stałaby się pierwszym frontem nadchodzącej wojny. Unikanie zaś wejścia do możliwego   konfliktu w jego pierwszym etapie, powinno być fundamentem polskiej polityki.

Świat wszedł już w logikę  dwubiegunowego podziału. Nadchodzący czas, to czas podporządkowywania państw tej logice konfrontacji. Nasze miejsce jest w obozie amerykańskim, ale powinniśmy mieć świadomość że polityka dwubiegunowego podziału świata, choć wymuszająca podporządkowanie centrom dominacyjnym, w dłuższej perspektywie jest nie do zrealizowania. Ewolucja gospodarcza świata zmierza bowiem bardziej w kierunku policentrycznym. Dlatego nie wyłamując się z obozu amerykańskiego, nasza polityka powinna być bardziej samodzielna i bardziej wielowektorowa. Warszawa leży w prawie równej odległości od Washingtonu i Pekinu, stolic obu państw, które konkurują o dominacje we współczesnym świecie. To daje nam unikalne położenie, które może być zagrożeniem dla naszej przyszłości, ale może być także lewarem wzmacniającym naszą pozycję zarówno w zakresie polityki międzynarodowej,  bezpieczeństwa, jak i w zakresie gospodarczym. Polska ze względu na odległe położenie geograficzne od rywalizujących mocarstw  może stać się państwem środka w kształtującym się obecnie systemie międzynarodowym. Nasze położenie może generować szybszy rozwój gospodarczy, budując tym samym ekonomiczne fundamenty stabilizacji, równowagi  i pokoju w naszej części Europy, jednocześnie promieniując daleko poza granice naszego obszaru bezpieczeństwa narodowego. Wymaga definiowania własnego rozpoznania i własnych celów, a nie przyjmowania obcych strategicznych narracji. Wymaga to samodzielności i politycznej, prowadzenia polityki wielowektorowej, współpracy ze wszystkimi podmiotami polityki światowej w zakresie dotyczącym realizacji  naszych najważniejszych interesów i umiejętności unikania sprowadzania naszej polityki do roli lewara w grze supermocarstw. Wymaga polityki systematycznego wzmacniania naszej pozycji, wykorzystując położenie międzynarodowe i grę mocarstw w naszej części kontynentu. Jednocześnie oznacza odrzucenie polityki opartej na paradygmacie satelickim, neokolonialnym wyrażającej się w bezwarunkowej gotowości realizacji zewnętrznych interesów. Taka polityka wymaga przede wszystkim samodzielnego rozpoznania strategicznego i samodzielnego definiowania własnych celów, a nie przyjmowania obcych strategicznych narracji. Nasze położenie może być wielka  szansą, jeżeli będziemy realizować polskie a nie zewnętrzne wobec nas interesy. Państwo środka systemu międzynarodowego, to koncepcja pokoju, równowagi, bezpieczeństwa i rozwoju zarówno Polski jak i całego obszaru naszej części Europy.

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY