Manipulacja kursami walut przez banki cz. 1

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ Źródło: dziennik.pl

 

Chciałbym w tym artykule poruszyć i pokrótce przedstawić manipulacje na rynku międzybankowym w zakresie wyznaczania wartości kursów walut. Z uwagi na bardzo duży zakres materiału, z tym związanego, temat ten postaram się przybliżyć w tym i kolejnym artykule.

Zgodnie z informacjami, które są ogólnie dostępne i łatwo je znaleźć używając popularnych wyszukiwarek internetowych, globalny kartel bankowy, w którego skład wchodziły banki: Barclays, Citibank, Deutsche Bank, HSBC, JPMorgan, RBS oraz UBS, manipulował od 2008 roku kursami najważniejszych walut na świecie. Czy ta gigantyczna akcja miała przełożenie na polski rynek? Czy w Polsce celowo opóźniano wejście w życie dokumentów mogących ochronić ofiary kredytów frankowych, polisolokat, opcji walutowych i innych mechanizmów finansowych wprowadzanych przez banki? Które banki najczęściej trudniły się tego typu procederem? Postaram się przedstawić to w niniejszym artykule.

W świecie dealerów bankowych popularne są tzw. szybkie transakcje, które przeprowadzane są za pomocą prywatnego czatu, a czas ich wykonania zawiera się średnio w około 5 minutach. Transakcje te dotyczą np. ustalenia kursu franka szwajcarskiego. Uczestnicy tej transakcji szyfrują całą operacją, posługując się własnym slangiem bankowym.

W polskich mediach można znaleźć jedynie niewiele informacji o istnieniu takich zjawisk. Media te nigdy też nie powoływały się bezpośrednio na ich treść. Z reguły można uznać, iż media w Polsce nie tylko ingerują w manipulację informacją społeczno-polityczną, ale również gospodarczą, co potwierdza „kryzys frankowy”, który dotknął przede wszystkim osoby posiadające kredyty mieszkaniowe we frankach szwajcarskich.

Amerykański regulator wraz z Urzędem do spraw Prowadzenia Operacji Finansowych Wielkiej Brytanii (ang. The United Kingdom Financial Conduct Authority — FCA) oraz ze szwajcarskim Urzędem Nadzoru Rynku Finansowego (ang. The Financial Market Supervisory AuthoritynFINMA) ścigają kartel bankowy o zasięgu globalnym, który mniej więcej od 2008 r. zajmował się manipulowaniem kursami walut i stopami procentowymi.

Do tej zorganizowanej grupy należą największe banki na świecie: Barclays, Citibank, Deutsche Bank, HSBC, JPMorgan, Royal Bank of Scotland oraz UBS. W sumie kary, jakimi te banki zostały obciążone przez instytucje nadzoru finansowego w poszczególnych krajach to już kwota ok. 8 mld dol. Należy uznać, że przytoczona kwota będzie dramatycznie wzrastać, ponieważ co chwila wypływają nowe fakty dotyczące manipulacji. Odnosząc powyższe do sytuacji Polski należy wskazać, iż prawie wszystkie z wymienionych banków działają pośrednio lub bezpośrednio na polskim rynku. Oznacza to, że również nasza Ojczyzna padła ofiarą bankowego kartelu walutowego. Pozwalam sobie na takie twierdzenie z uwagi na wszechogarniającą globalizację. Jest to związane bezpośrednio z tym, że polski rynek walutowy nie może działać w oderwaniu od globalnych trendów i uwarunkowań finansowych obowiązujących na rynku międzybankowym. Jako przykład takich działać spekulantów należy zaliczyć wspomniane już wyżej kredyty frankowe, ale również polisolokaty, czy opcje walutowe. Do przemycania tych instrumentów służyły bardzo rozbudowane umowy (w tym umowy kredytowe) zawierające wiele odwołań do różnych paragrafów i przypisów umowy, które wymagały od klienta ich bardzo uważne czytanie i analizowanie.

Instytucje finansowe czy parafinansowe bardzo chętnie promowały tego typu instrumenty wykorzystując do tego sprzymierzone z nimi wszelkie media elektroniczne czy tradycyjne, które jak wiadomo bardzo chętnie służyły i służą temu, który pozwoli na maksymalizację ich zysków. Trzeba również pamiętać, iż czas największych machloi przypadał na destrukcyjną działalność poprzedniego rządu PO-PSL, który we wszelki możliwy sposób ułatwiał proceder zagranicznym bankom poprzez tworzone przepisy prawa ułatwiające globalną manipulację kursami walut i stopami procentowymi.

Z siedmiu banków, ściganych przez amerykańskich, brytyjskich i szwajcarskich prokuratorów, dwa z nich prowadzą w Polsce działalność detaliczną w formie zorganizowanej sieci placówek. Banki te to Citibank i Deutsche Bank. Klientami tych banków są Polacy i polskie firmy. Ostatnie pięć, czyli Barclays, HSBC, JPMorgan, Royal Bank of Scotland oraz UBS, operują m.in. na rynku obligacji skarbowych. Można zatem powiedzieć, że to u nich polskie państwo się zadłuża.

Biorąc powyższe pod uwagę należy wskazać, iż polski rynek bankowy jest w ponad 60 proc. zdominowany przez zagraniczny kapitał, w dużej mierze pośrednio lub bezpośrednio kontrolowany przez globalnych spekulantów bankowych. To właśnie tak duże uzależnienie naszego państwa od zagranicznych banków, spekulujących na rynku walutowym (według danych CFTC proceder ten koncentrował się na latach 2008–2012), mogło spowodować, że w Polsce doszło do jednych z najbardziej rażących wahań kursów w całej Unii Europejskiej w czasie, gdy walutowy kartel grasował i spekulował na globalnym rynku.

W tym okresie odnotowano,  rekordowo wysoki kurs złotego w stosunku do euro (3,2 zł/euro — 27.07.2008 r.), do USD (2,03 zł/USD — 27.07.2008 r.) oraz do CHF (1,98 zł/CHF — 18.07.2008 r.). W kolejnych kilku miesiącach kurs złotego diametralnie się odwrócił i odnotował rekordowy spadek (+53 proc. wzrosło euro — do ceny 4,9 zł/euro — 17.02.2009 r., +86 proc. wzrósł USD — do ceny 3,77 zł/USD — 16.02.2009 r.).
Tak dużych wahań kursów walutowych nie zaobserwowano wówczas w całej Europie, nawet na Węgrzech, które w tamtym okresie trawił olbrzymi kryzys finansowy.

Powyższe analizuje w swojej pracy Janusz Szewczak główny ekonomista SKOK w głośnym artykule „Banksterzy. Kulisy globalnej zmowy”.

Natomiast Ministerstwo Finansów zapaść na polskim rynku walutowym w 2009 r. tłumaczyło światowym kryzysem finansowym spowodowanym upadkiem Lehman Brothers. Można powiedzieć, iż cały finansowy świat stosował wówczas ten argument…

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY