Nie wolno nam zapomnieć o cierpieniach polskich dzieci ofiar zbrodni niemieckich i rosyjskich

Dodano   2
  LoadingDodaj do ulubionych!
Okładka albumu „Ukradzione dzieciństwo”

Okładka albumu „Ukradzione dzieciństwo” / Fot. Wydawca

Choć wszyscy Polacy zamordowani, torturowani, zniewoleni przez Niemców czy Rosjan podczas II wojny światowej zasługują na naszą pamięć, to szczególnie musimy pamiętać o polskich dzieciach, które stały się ofiarą zbrodni niemieckich i rosyjskich.

Prawdę o zbrodniach niemieckich i rosyjskich na polskich dzieciach trzeba nie tylko upowszechniać z racji na ich cierpienia, ale również i z tego powodu, że przepełniony nienawiścią i pogardą dla Polski i Polaków niemiecki oraz rosyjski imperializm dalej nadaje ton polityce naszych sąsiadów.

W ciągu ostatniego roku ofiarami tej rosyjskiej nienawiści i pogardy stały się ukraińskie dzieci. Przez rosyjskiego okupanta mordowane, gwałcone, okaleczane, zniewalane, i skazane na nędzę przez rosyjskiego okupanta — który jak tylko będzie miał okazję, równie sadystycznie potraktuje i polskie dzieci.

Zobacz także: Organizacja pro-life: Jesteśmy w połowie drogi. Wiele jest jeszcze do zrobienia

Niemcy i Rosjanie wymordowali 2 miliony polskich dzieci podczas II wojny światowej

By wiedzieć jakie piekło sprawili (i mogą sprawić) polskim dzieciom Niemcy i Rosjanie warto poznać, wydany przez Instytut Pamięci Narodowej, zawierający archiwalne przedstawiające zdjęcia skrzywdzonych przez Niemców i Rosjan polskich dzieci, wstrząsający album „Ukradzione dzieciństwo” przygotowany przez Tomasza Łabuszewskiego we współpracy z Anną Adamus, Ewą Dyngosz, i Edytą Gulą.

IPN informuje, że „album jest poświęcony najbardziej bezbronnym polskim ofiarom II wojny światowej – czyli dzieciom. Spośród około 6 milionów Polaków, którzy zginęli w latach 1939–1945, stanowiły one aż 1/3 wszystkich ofiar. Były takim samym celem akcji represyjnych obydwu reżimów totalitarnych, jak i ich rodzice. Ginęły w czasie wysiedleń, deportacji, pacyfikacji, w obozach koncentracyjnych i w obozach zagłady. Pracowały w nieludzkich warunkach w ZSRS i III Rzeszy. Ich udziałem po zakończeniu działań wojennych był niejednokrotnie los tułaczy”.

Sieroctwo i trauma na całe życie

Zdaniem twórcy albumu, doktora Tomasza Łabuszewskiego „doświadczenia lat wojny i okupacji, tego ukradzionego dzieciństwa, odcisnęły na młodzieży i dzieciach polskich niezatarte piętno. Półtora miliona, czyli około 22 proc. spośród nich, zostało półsierotami lub sierotami. Według niepełnych i z pewnością niedoszacowanych danych 320 tys. wymagało natychmiastowej opieki medycznej, w tym psychiatrycznej i psychologicznej, której w większości nigdy jednak nie otrzymały. Stan ten ówcześni specjaliści określali wprost mianem klęski elementarnej. Co więcej, masowe represje komunistycznego aparatu bezpieczeństwa, które w pierwszej powojennej dekadzie objęły ponad milion Polaków, z pewnością przyczyniły się do narastania tego problemu. 50 tys. ofiar po stronie niepodległościowej […] oznaczało w praktyce kilkadziesiąt tysięcy sierot więcej, nie mówiąc o obecnych w przestrzeni publicznej strachu i niepewności. W wielu regionach wschodniej Polski widok trupów był dla dzieci taką samą codziennością jak konik na biegunach dla ich rówieśników z Europy Zachodniej”.

Według historyka z IPN poważne „konsekwencje niosły ze sobą doświadczenia obozowe ponad 50-tysięcznej rzeszy dzieci – więźniów obozów koncentracyjnych, aresztów i obozów pracy, definiowane jako KZ-syndrom. Prowadziły one do opóźnienia rozwoju intelektualnego i związanych z tym kłopotów w zdobyciu wykształcenia, chorób psychicznych (depresji, nerwic), braku umiejętności wyrażania emocji, trudności z założeniem rodziny i wychowaniem dzieci, wysokiej umieralności”.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com




Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY